SOR, w gabinecie pan uskarżający się na ból pypcia na stopie.
Trochę wkurzony, bo czekał AŻ GODZINĘ! Z odrobiną agresji z tyłu głowy zaczynam pytać od kiedy pypeć i jak boli. Pan z pretensją w głosie coś tam marudzi, ja już zastanawiam się jak mu wytłumaczyć, że to nie jego miejsce i nie jego czas, że lepszy byłby lekarz rodzinny, a najlepiej w ogóle nikt, kiedy nagle! Wybawienie!
Wezwanie do sali R - karetka przywiozła podtopionego. W trakcie RKO, czyli masażu serca. Pielęgniarka wpadła do mnie, rzuciła hasło "NZK na erce" (czyli nagłe zatrzymanie krążenia) i poleciała dalej.
Zdążyłam mruknąć tylko "przepraszam" i popędziłam do erki.
I tak sobie masujemy, wentylujemy, podpinamy sprzęt, ktoś dzwoni do rodziny, ktoś zbiera dokumenty, słowem, kilka osób robi dużo rzeczy na raz.
Nagle drzwi otwierają się, pada stanowcze "JA PRZEPRASZAM, ALE JA BYŁEM (tu pauza, wydech, uchodzące powietrze jak z materaca)... przepraszam bardzo".
I tak pan z pypciem zniknął ze szpitala. Samouleczenie, ani chybi.
Przynajmniej przeprosił.
OdpowiedzMoże jeszcze zrozumiał? - mama nadzieję.
OdpowiedzCo to jest pypeć? Może być na stopie? Bo ja myślałam, że tylko na języku, ale i tak metaforycznie ("mieć pypcia na języku"), a naprawdę to tylko u ptaków?
OdpowiedzTaki pryszcz.
OdpowiedzNo ale o co chodzi? Pacjent poczuł się olany, to się zjeżył, ale gdy poznał pełniejszy obraz sytuacji, to grzecznie przeprosił i się wycofał.
OdpowiedzZ pypciem na Sor ?? Ludzie maja jakies masochistyczne sklonnosci - pamietam reportaz o swiatecznych kolejkach na SORach gdzie byla pokazana babka z "zawrotna" goraczka wielkosci 37 stopni celcjusza ... A skarzyla sie ze kolejki, a narzekala i cudowala tylko jakos nikt nie zajaknal sie o tym ze 37 to gucio nie goraczka . Niektorym ( w tym np mi ) nie chcialoby sie nawet dupy ruszyc z taka "choroba" na SOR a co dopiero narzekac tam i zrzedzic. Dosc powiedziec ze z temp 39 lazilem do pracy bo mi sie nie chcialo L4 zalatwiac . Ale moze ja jakis dziwny jestem.
Odpowiedz@Canaris: Jesteś i nie ma się czym chwalić. Z taką gorączką to się leży i choruje, a nie lata do pracy, żeby innych pozarażać (grypą, na przykład). Zawsze mnie wkurzali tacy "stachanowcy", co to kaszlą dalej niż widzą, zasmarkają wagon chusteczek, kichają i postękują, ale dzielnie siedzą "pracując", bo firma się bez nich zawali. A to zapewne wina tych wszystkich reklam, pokazujących, jak to ciężko chory człowiek przychodzi na "ostatnich nogach" do roboty, zażywa przy biureczku cudowną tabletkę i wychodząc z roboty jest zdrów, jak rybka i idzie z kolegami na piwo. Po co komu lekarze???
Odpowiedz@Armagedon Ja sie nie chwale. Nie kaszlałem, nie kichałem to łaziłem do pracy. Tym bardziej że mam taka przypadłosc rodzinna ze zdrowieje jak za dotknieciem magicznej rożdżki jak tylko mam isc do lekarza.. ;)
OdpowiedzTraszka Toppielcy to w tym roku plaga egipska.... Jak tylko wyjdzie słońce a pogoda jest lotna obsługujemy niebotyczne ilości wezwań do utopców (:
OdpowiedzDo utopców to raczej się wiedźmina wzywa a nie ratownika :D
Odpowiedzdobrze, ze sie zreflektowal , a nie wyklocal o pierwszenstwo
Odpowiedz