Do tej pory zastanawiam się czy niektórzy są po prostu zdrowo rąbnięci czy tylko ja mam skrzywione spojrzenie na świat.
Sklep alkoholowy.
Moja przyjaciółka Ewelina poszła kupić alkohol na babski wieczór w gronie znajomych - Niebieski likier Bols i czystą.
Wygląda młodo - ma 19 lat, więc wzięła ze sobą dowód, bo naprawdę rzadko się zdarza by nie zapytali jej o posiadanie owego dokumentu przy takich zakupach.
Wchodzi, wita się i mówi po co przyszła.
[K]obita zza lady - Taaaa.. jeszcze dowód chcę.
[E]welina podaje różowy magiczny dokumencik i czeka.
Kobita ogląda go jakby podała jej co najmniej zwycięskie numery Lotto. Bierze kalkulator. Liczy. Raz, drugi.
[K] - Na miliony procent tymczasowy.
Po czym... UWAGA
Bierze terminal i próbuje wcisnąć dowód w szczelinę na karty. Wszedł..
Ewelinę zamurowało czemu się nie dziwię.
[K] - No.. masz szczęście, że nie podrobiony. Razem około 70 zł.
Ewelina podała sto zł. z duszą na ramieniu - ile czasu będzie sprawdzać papierek?
Banknotu nie obejrzała tylko od razu włożyła do kasy.
Pytanie więc do was - czy do cholery naprawdę są już dostępne urządzenia sprawdzające wiarygodność dowodu czy jednak jestem zdrowa na umyśle?
sklep monopolowy
Na świecie są już takie urządzenia o jakich się nam nie śniło, tyle że użytkuje je CIA, armia amerykańska i wywiad kilku państw. Do zwykłych śmiertelników trafi to za kilkanaście lat, tak samo zresztą jak to było z telefonem komórkowym, internetem i innymi wynalazkami.
OdpowiedzZawsze tak było, jest i będzie że wojsko wszystko ma pierwsze. Może wojna jest straszna, ale to ona napędza technologie
OdpowiedzKtoś tu niedawno pisał o powstańcach że są bandą najemników i morderców... Vivian, na Ciebie też już chyba pora, żebyś zakończyła karierę na piekielnych...
OdpowiedzNie wnikam w poprzednie wypowiedzi Vivian, bo ich nie znam, a mam ciekawsze zajęcia od śledzenia czyichś komentarzy. Jednak trzeba powiedzieć, że Vivian ma rację, tj. wojsko jest siłą napędową (teraz w mniejszym stopniu) rozwoju technologicznego. Samoloty (pierwszy był cywilny, ale badania nad nowymi modelami walnie przyczyniły się do rozwoju awiacji, czy chociażby nasz nieszczęsny internet... robota wojska.
OdpowiedzToomex, nie zgodzę się, że wojsko ma dziś mniejsze znaczenie w napędzaniu rozwoju. Ba, ma nawet większe niż kiedykolwiek inne. Ogromna część nowinek technologicznych- internet, telefony komórkowe, GPS ba, nawet mikrofalówki- to technologie opracowywane dla celów wojskowych.
Odpowiedz@archeoziele: Dlatego niestety wojna jest motorem postępu.
OdpowiedzA ja myślałam, że ze mną coś nie tak szczególnie z rana, jak przez terminal chce przeciągnąć legitymację studencką zamiast karty do bankomatu a kasjerka tego nie zauważa. To z dowodem fajne. :D
OdpowiedzW Niemczech są samoobsługowe automaty sprzedające papierosy, ale trzeba tam przeciągnąć przez czytnik dokument tożsamości. Polskich dowodów nie akceptuje.
OdpowiedzJa kiedyś trafiłem na czytnik dowodów osobistych. Ale to było przy pracy przy inwentaryzacji, gdzie trzeba było szybko "spisać" jakieś 150 osób.
Odpowiedz@up wdrażanie czytnika DO w celu spisania 150 osób? Ktoś albo ma nierówno pod sufitem albo nadmiar hasju...
OdpowiedzHmm, popaczeć możesz, ale do reki dowodu nie dostaniesz. To dobra zasada jest.
OdpowiedzNauczyłam się jej będąc w Hiszpanii na wakacjach, kiedy kasjerka chciała mi przeciąć dowód, bo "coś" jej w nim nie pasowało.
OdpowiedzMiałem podobna sytuację z kolegą. Było to w roku kiedy z kolegą akurat mieliśmy już skończone 18 lat. Poszliśmy do sklepu osiedlowego, co by zaopatrzyć się w napój wyskokowy typu piwo. Po sztuk jeden na głowę, wielkie chlanie. Wchodzimy, witamy się grzecznie: Dzień Dobry. Mówimy po przyszliśmy i jest! Dowód! Kolega podaje, Pani ogląda, ogląda... Coś za łatwo. Coś tu nie gra. Ale ona nie wie co. Oddaje dowód. Podaje piwa. Kładzie na ladzie, my kładziemy pieniądze. A mam was! Poproszę jeszcze raz dowód, muszę coś sprawdzić - z dumą ustach wykrzyknęła Pani ekspedientka. Chwyta dowód, i wstukuje w kalkulator. I liczy, raz, drugi, trzeci. Cholera zgadza się. My na oczach konsternacja. Może za chwile jeszcze zadzwoni do rodziców. No dobrze to ja wam chłopcy jednak sprzedam. :) Ot taka ciekawa sytuacja w łosiedlowym na łosiedlu :)
OdpowiedzTO nie pierwsza historia o rzekomym podrobionym dowodzie i zastanawiam się co jest nie tak z tymi sprzedawcami. Czy oni na serio uważają, że co drugi nastolatek łazi z podrobionym dowodem? Na dodatek tak dobrze podrobionym, że wygląda niemal jak prawdziwy? Ja rozumiem, że kiedyś łatwo było podrobić legitymację szkolną, papierową taką. Ale ten dowód? Moim zdaniem wcale nie tak łatwo go podrobić a już na pewno nie nastolatkowi. Bo, że nie wiem może jakies grupy przestępcze podrabiają to rozumiem. Tylko, że oni na pewno nie używają ich do kupowania Bolsa w monopolowym.
OdpowiedzNajważniejsza informacja w historii? Że poszła kupić niebieskiego bolsa i czystą... trzebabyło jeszcze imprezę opisać.. tak wiem,czepiam się, ale nie ma żadnego racjonalnego powodu aby pisać takie rzeczy, chyba tylko żeby się pochwalić jaki alkohol się pije..
OdpowiedzSzpan na Bolsa powiadasz? Tego jeszcze nie było :D
Odpowiedzlans na bolsa.
OdpowiedzChryste panie, w pierwszej historii zostałam opieprzona za nieświadome ujawnienie orientacji - teraz za napisanie co miała kupić? Czy wam nigdy się nie dogodzi?? I czy naprawdę BOLS jest tak niesamowitą wódką żeby mówić o lansie na bolsa?? Ludzie, to nie Helsinki
OdpowiedzCzytniki dowodów widziałem np w urzędzie w opłatomacie. Nie wiem sprawdzał wiarygodność dowodu, ale PESEL odczytywał.
OdpowiedzW Belgii dowody maja chipy sa wiec i czytniki do nich, jednak przez terminal do kart platniczych nie da rady odczytac danych z dowodu, widocznie pani posiada bardzo nowoczesny sprzet. ;)
OdpowiedzDlaczego kasjerka: "Bierze kalkulator. Liczy. Raz, drugi." Co ona tam liczy i po co? Z ciekawości pytam.
OdpowiedzNo na moje, to liczyła po dacie urodzenia czy na pewno osiemnaście jest.
OdpowiedzTy nie wiesz ?! Dodawała ilość pikseli na zdjęciu, takie prawidzwe, niepodrobione posiada 1024. Każda inna liczba się nie zgadza haha :)
Odpowiedz@krwawaopiekaczko twoja teoria może być bardzo prawdopodobna. Hah, głupio, że umknął mi taki fakt, że aż musiałam zadać pytanie.
OdpowiedzMoże chciała sprawdzić grubość tego dowodu? Tak czy siak, nadgorliwa baba i tyle.
OdpowiedzJakby już koniecznie chciała sprawdzać prawdziwość dowodu, to mogła poświecić światłem ultrafioletowym i zobaczyć, czy są wszystkie zabezpieczenia ;) http://www.pwpw.pl/dokumenty_identyfikacyjne_zabezpieczenia.html
OdpowiedzMyślałam, że to spotyka tylko mnie. Ostatnio zjechali się znajomi, więc pierwszego dnia zrobiliśmy sobie 'mocniejsze' powitanie i jakoś tak się złożyło, że ja kupowałam alkohol. A zdecydowanie wyglądam dużo młodziej niż na swój wiek i mam wrażenie, że jestem jakąś chorą atrakcją dla nadgorliwych sprzedawców. (Uprzedzając pytania, dowód miałam wyrobiony po ukończeniu 18 roku życia, normalnie.) Podchodzę do babki i już widzę, że patrzy na mnie jak na potencjalnego zbira, trudno, przywykłam. Proszę o soplicę i standardowo słyszę 'Aaaa mogę spojrzeć na dowód?', więc grzecznie podaje jej magiczną plakietkę. Baba zaczyna okazywać niezdrowe zainteresowanie tym potężnym artefaktem, ogląda z każdej strony, liczy rok urodzenia. Niestety rok się zgadza. Ale przecież co tam dowód, ona przecież wie lepiej! 'To jest dowód tymczasowy' słyszę. Zaprzeczam więc twardo, tłumaczę dodatkowo, że jaki by nie był data urodzenia mówi swoje, dla pewności przypominam że mamy 2013 rok, może z przemęczenia się kobieta pomyliła? Nie, widzę determinację w jej oczach, teraz jestem już najgorszym zbirem i oszustką w dodatku. Babsztyl rzuca mój dowód o ladę i... bez słowa wyjaśnienia wychodzi na zaplecze zostawiając mnie ze szczęką na podłodze. Myślę sobie, że może coś się stało, może wróci za moment. Kiedy nie ma jej dłużej myślę, że może wzięła swoją robotę bardzo do siebie i właśnie dzwoni na policję, że przyłapała na oszustwie 'groźnego przestępcę', ale cholera nie chce wrócić. Widocznie uparła się, że skoro nie wyglądam na 18 to nie może być inaczej i nie pozwoli żeby jakaś tam plakietka zrujnowała jej (jedyną słuszną) rzeczywistość. W końcu zlitował się facet, drugi sprzedawca. Podszedł, obejrzał dowód, zapytał co sobie życzę, sprzedał nie robiąc żadnych problemów. Serio, ludzie, serio? Rozumiem ostrożność i w ogóle, ale nadgorliwość gorsza od faszyzmu.
Odpowiedz