Jestem osobą dziwną. Nie słodzę herbaty, nie solę frytek i nie używam wszelkich "sosów do wszystkiego". Ponieważ pracownicy barów fastfood mają z tym wyraźny problem, raczej unikam podobnych przybytków (poza jednym gdzie przynajmniej widzę co mi wkładają do kanapki, chociaż też się dziwią dlaczego ja nie chcę sosu). Ale w rejonie górskim nie można zbytnio wybrzydzać, człowiek zmęczony i głodny, a miejsc w których można coś zjeść niewiele. Idziemy więc do "rejonu gastronomicznego" ulokowanego na trasie pewnej atrakcji turystycznej niedaleko Zakopanego.
Proszę o zapiekankę (sprzeczne ze wszelkimi moimi założeniami żywieniowymi ale czasami można), BEZ SOSU. Ketchup pani chce? Nie, proszę bez sosu. Majonez? Sos czosnkowy? Inne? Proszę BEZ SOSU. Pani pokiwała głową, idzie przygotować zapiekankę. Dostaję zapiekankę... z ketchupem, majonezem, sosem czosnkowym i czymś jeszcze. Komentarz pani - sos jest obowiązkowy, skoro nie podałam jaki chcę, to pani uznała że da mi wszystkie.
Czuję się jak u Barei - "Kawa i Wuzetka są obowiązkowe dla każdego, bijemy się o złotą patelnię!".
gastronomia
Jednak mam nadzieję, że nie wzięłaś zapiekanki
OdpowiedzAż tak głodna nie byłam. Raz że sos wręcz z niej ciekł (mało apetyczny widok) a po drugie, podstawowa zasada w gastronomii mówi że jeśli danie jest (powiedzmy) nie pierwszej świeżości, należy je podlać obficie sosem albo bardzo mocno doprawić, może klient nie zauważy. Przypuszczam że pani się wiernie do tej zasady stosowała.
OdpowiedzPewnie nie mialas krawatu. Klient w krawacie jest mniej awanturujacy się.
OdpowiedzPani Iwonka nie wytarła szminki i klientka znowu się piekliła ;-)
OdpowiedzMam podobnie: nie lubię keczupu, majonezu, musztardy... Ale zawsze gdy mówiłam, że nie życzę sobie tych dodatków, było to szanowane. Miałaś pecha... Bądź co bądź wiedz, że nas "dziwnych" jest więcej :)
OdpowiedzA podobno od przybytku głowa nie boli...;-)
OdpowiedzW cukierni zapakowano mi inne ciacho niz chcialem (ta sama cena). Roznice zauwazylem dopiero po wyjsciu. Wrocilem i sprzedawczyni rzucilem torebke z zawartoscia. Mina jej bezcenna.
OdpowiedzMój bohaterze!
OdpowiedzMoja tez gdy spotykam takich buców jak Ty!!
OdpowiedzPo prostu była zszokowana Twoim chamstwem i bezczelnością.
OdpowiedzChamstwem i bezczelnością, buców? No dajcie spokój, pawel78 nie dał się systemowi, zły sprzedawca go nie oszwabił, zaklaszczmy!
Odpowiedzmoja siostra zamawia zawsze pizze bez sera :) zdziwienie na twarzach kelnerów jest zawsze, ale na szczęście nie starają się jej na siłę uszczęśliwiać serem, bo może nie wie co mówi :)
Odpowiedza czego się dziwić? weganizm jest coraz bardziej modny (nie mówię, że ludzie to robią dla lansu i mody)
OdpowiedzW sumie nie powinno to być dziwne, można być uczulonym, cierpić na nietolerację laktozy lub zwyczajnie nie lubić... mnie się ludzie dziwią, że nie lubię arbuza. :)
OdpowiedzTeż nie solę i nie słodzę, ale za to sosy uwielbiam, więc ja chyba jestem dziwna w 2/3 :P
OdpowiedzBo nieużywanie soli i cukru jest takie dziwne i oryginalne ;)
OdpowiedzPatrząc na reakcje znajomych - najwyraźniej jest. Oni sobie po prostu nie mogą wyobrazić jedzenia frytek bez sosu albo herbaty bez cukru. Zwykle w tym momencie pada pytanie czy się odchudzam lub czy jestem na coś chora. Ba, moja własna siostra uważa mnie za nienormalną :P A tak przy okazji - automaty z kawą/herbatą też mnie chyba dyskryminują. Teoretycznie można w nich zamówić herbatę "bez cukru", tylko że herbata z automatu to jest zwykle tkz. herbata rozpuszczalna w której jest zdecydowanie więcej cukru niż właściwej herbaty (skład jednej z popularniejszych herbatek rozpuszczalnych - Cukier, glukoza, kwas cytrynowy, ekstrakt herbaty czarnej 0,1%, proszek owocowy, barwnik E150d, aromaty). A pomimo że na jednym piętrze uczelni stoi przynajmniej z 5 automatów, żaden nie oferuje zwykłej gorącej wody.
Odpowiedzchyba jest oryginalne albo moja mama jest oryginalna bo uwielbia dużo solić. ja jedyna w rodzinie nie słodzę herbaty i nie solę makaronu ani jajecznicy, ani ogólnie niczego, rodzice czasem mnie na siłę uszczęśliwiają :)
Odpowiedz@BlueBell- to jak ja :). Herbata/kawa z cukrem jest dla mnie ohydna, frytek nie solę, ale sosy jak najbardziej, w dużych ilościach. Chociaż mój brat jest najlepszy- nie znosi sera i jak był mały, zawsze zamawiał pizzę bez niego. Kelnerzy w większości myśleli, że żartujemy :)
OdpowiedzZabawne, nie znam ani jednej osoby poniżej 70 roku życia, która by słodziła herbatę. Sosów pare osób nie lubi, ale to raczej nie reguła. Ale soli? nie, nie znam człowieka, który by się przeznał, że nie lubi. :)
Odpowiedzja to chyba jestem dziwny, bo nie lubię frytek :P nie ważne, czz sosem, czy bez, cz z solą, czy bez - nie i wuj ;)
Odpowiedz@khartvin - ja mam 24 lata a słodzę herbatę (4 łyżeczki :P), słodzi cała moja rodzina - nie tyle co ja, to fakt, ale słodzi - i większość znajomych. A soli nie lubi mój chłopak - wszystko, z makaronem włącznie, najchętniej by jadł bez soli, co uważam za obrzydliwe, bo sama stosuję sól z podobnym umiarem jak cukier :D ale nie uszczęśliwiam na siłę, dawno się już nauczyłam ile solić żeby normalnym ludziom smakowało to co ugotowałam, a chłopakowi nie solę wcale jeśli jest taka możliwość (makaronu oddzielnie nie gotuję więc jest posolony, tak samo jakieś sosy, ale solę wtedy dużo mniej niż dla siebie - całej reszty dla niego nie solę wcale). Nie ogarniam takiego "uszczęśliwiania" - przecież wiadomo że to może tylko wkurzyć :D A sosy generalnie bardzo lubię, poza ketchupem który uważam za coś przeobrzydliwego :P
OdpowiedzJa też nie przepadam za tego typu sosami i gdy zdarza mi się coś zamawiać proszę bez - czasami muszę to powtórzyć kilka razy, bo w odpowiedzi słyszę "ale przecież sos jest w cenie!" ;)
OdpowiedzCzyli, że jest 2-óch dziwaków ^^ Witam w klubie, też tak mam. Cóż, takich sytuacji zdarzyła mi się cała masa i to na serio bywa irytujące.
OdpowiedzJa to miałem całkiem odwrotną sytuację, w Czechach chciałem kupić hot doga, pani zapytał czy chce z ketchupem czy musztardą, powiedziałem i to i to - stwierdziła, że tak nie można. Myślę wtf, zaoferowałem, że dopłacę dodatkowo, no ale cóż uparta była, ostatecznie wziąłem z sama musztardą.
OdpowiedzA propos zapiekanek, też miałam raz zabawną sytuację. - Czy zapiekanka z szynką ma w sobie pieczarki? - Nie, przecież pisze że z szynką. - To poproszę. Pani przynosi zapiekankę, aż czarna od pieczarek (dodajmy, że na wszelkie pieczarki czy grzyby jestem uczulona). - Proszę pani, ta zapiekanka ma grzyby, nie wezmę jej. - Nieprawda, przecież jest z szynką! - Z szynką I z pieczarkami. - Zaraz pani zobaczy, przyniosę opakowanie. Przyniosła, na opakowaniu pisze "z szynką". Ta już triumfalne: "HA!", a ja pokazuję jej skład z tyłu i tam jak byk- pieczarki coś koło 20%. Ale pani nie dała sobie wytłumaczyć, dla niej zapiekanka była z szynką i bez pieczarek, bo tak napisano na froncie opakowania. Oczywiście nie wzięłam jej, dzięki czemu wiele dowiedziałam się o mnie i mojej mamie :)
Odpowiedz