Dziś wieczorem odwiedziła mnie straż miejska. Sąsiad z dołu poskarżył się na hałas, rzekomo spowodowany przeze mnie. Hałas wywołany tym, że jeżdżę na rowerze treningowym. Dodam, że godzina młoda, było około 20.30. Panów wpuściłam, pokazałam, że rowerek stoi na prymitywnej nieco izolacji wykonanej z wykładziny i kocyka, dość grubego zresztą, złożonego na czworo. Panowie kazali zademonstrować hałas, co z radością zrobiłam, po czym uzyskałam od obu szeroki uśmiech, wywołany zapewne skalą owej „szkody”. Kazali przełożyć mi trening na nieco wcześniejsze godziny, trochę pokręcili nosem na upierdliwość sąsiada. Porozmawiali z moimi dziadkami,z którymi mieszkam, po czym w przyjemnej atmosferze zmyli się.
Średnio piekielne, prawda? Otóż owy sąsiad, niecałe 5 lat temu miał sprawę w sądzie założoną przez moich dziadków. Podstawą było zakłócanie ciszy, hardkorowymi bitami prosto z manieczek ustawionymi na taką skalę, że każdy by ogłuchł. Działo się to w czasie, kiedy moja mama umierała w domu, na łóżku. Ostatnie stadium raka płuc, z przerzutami na mózg, cała w odleżynach, cierpiąca w swojej agonii, kobieta której nie mogliśmy i nie chcieliśmy oddawać do hospicjum. Płakała, krzyczała, kiedy jeszcze była w stanie mówić przeklinała i błagała żebyśmy to ukrócili, bo ona nie może wytrzymać...
W dalszym ciągu mam łzy w oczach kiedy wspominam jak niegodziwi okazali się oni... Wielokrotne prośby z naszej strony skutkowały tylko tym, że żona sąsiada ze śmiechem stwierdziła „co mnie to, ta k*wa ma swoje mieszkanie, nie jest tu zameldowana”. Istotnie, wcześniej wynajmowałyśmy z mamą mieszkanie w tym samym mieście, nieco dalej jednak jako nastolatka nie dałam rady sama zajmować się Mamą i musiałyśmy zamieszkać z dziadkami [mój ojciec również już nie żył]. Miałam wtedy 14 lat. Niedługo potem niestety mojej Mamie nie starczyło sił i odeszła do, mam nadzieję, lepszego miejsca. Im do tej pory zdarza im się puszczać muzę tak głośno, że u nas nie można normalnie porozmawiać. Mimo sprawy w sądzie, mimo próśb moich i dziadka. Ale nikt już się nie uskarża, bo i po co. Nikt nic z tym nie robi, a oni nic nie robią sobie z nas. Denerwuje mnie to, że ci ludzie, mimo iż skrzywdzili moich dziadków, moją mamę i mnie, mimo iż sami są ogromnie trudni we „współżyciu blokowym” potrafią być na tyle bezczelni, by nadal utrudniać innym życie. Babcia ma zaleconą rehabilitację po operacji obu kolan i kręgosłupa, która polega właśnie na jeżdżeniu kilka minut dziennie na rowerku treningowym. Jest osobą niepełnosprawną i zwyczajny rower nie wchodzi w grę. Ja po ciężkiej depresji usiłuje wrócić do osoby, jaką byłam zanim to wszystko się wydarzyło, właśnie poprzez ruch i ostre treningi. Dużo mi się przytyło przez te stany nerwowe.
Nie wiem nawet jak nazwać tę sytuację. Moja babcia prawie się rozpłakała przy straży miejskiej, ze wstydu i upokorzenia. A ja po prostu siedzę i zastanawiam się – jak można być takim chamem?
kochani sąsiedzi
Historia byłaby lepsza bez prawienia tych kilometrowych morałów z tyłu. Rowerek wytwarza hałasu tyle co nic i to wystarczy za uzasadnienie.
OdpowiedzOj czepiasz się. Dziewczyna chciała to z siebie wreszcie wyrzucić. Fakt, to nie jest najlepsze miejsce, ale niech już będzie. Bucom puszczającym łomot na cały regulator należy się masaż cepami, albo jeszcze co gorszego. Rozumiem, że autorka była zbyt młoda, ale na miejscu jej dziadków ulżyłbym w cierpieniu członkowi rodziny w takim stanie.
OdpowiedzBucom puszczającym łomot na cały regulator (niezależnie od rodzaju) należy się młot pneumatyczny w odbyt aż gardłem wylezie. I naprawdę dziwi mnie sytuacja w której jedna rodzina zatruwa życie całemu blokowi. Kurza melodia, Was jest więcej, możecie im zapewnić atrakcje a do tego sobie nawzajem alibi!
OdpowiedzTutaj chodzi chyba o pokazanie, jak sąsiedzi nie odpuszczają i chcą się mścić. Całość historii jest piekielna.
OdpowiedzChyba nie słyszałeś nigdy trenażera...
OdpowiedzA spróbuj następnym razem opowiedzieć to wszystko wezwanym funkcjonariuszom. Łącznie z pokazaniem ewentualnych dokumentów sądowych. Rezultaty mogą być bardzo zaskakujące dla sąsiadów...
OdpowiedzFunkcjonariuszy pewnie gów...no obchodzą zagrywki sąsiadów z przeszłości. Nie rozumiem tylko jakim prawem przyjęli interwencję skoro nie było jeszcze godziny 22:00. Na jakiej niby podstawie?
OdpowiedzBo muszą?
Odpowiedzewilek, bo jest cos takiego jak zaklocanie spokoju, niezaleznie od pory doby? no i za niezasadne wezwanie tez powinni sami mandat dosta...
OdpowiedzTakie wzywanie do byle czego nie podpada pod bezpodstawne wzywanie służb? To trochę jakby do chrypki wezwać karetkę :P Po prostu wzywajcie policję za każdym razem jak ci będą za głośno. Tyle ode mnie ;) trzymajcie się ;)
OdpowiedzKochani sąsiedzi... U mnie też była sąsiadka z dołu, że jest hałas. Akurat jeździłam na rowerku stacjonarnym. Taki rowerek to ledwie słychać. Współlokator jeździ codziennie (mamy wspólną ścianę) i ja słyszę to jak by wiatr wiał, tyle, że on bardzo szybko pedałuje na nim. Naprawdę trzeba się wsłuchać by to usłyszeć.
OdpowiedzA widzisz, tylko obok a na dole może być różnica. Trzeba by sprawdzić. Bo jak gościu jeździ obok, to dźwięk ci przenosi powietrze. A jak na dół, to przez sufit, który DOTYKA rowerka. Możliwe, że coś rezonuje i na dole słychać całkiem inaczej.
OdpowiedzWcale się nie dziwię, że tak przeżyliście z dziadkami taką sytuację. Przecież to jak kolejny policzek od osób, z których strona spotkała was ogromna niesprawiedliwość. Nie przejmuj się komentarzami krytykującymi Twoją opowieść, masz prawo do bólu i żalu i jeżeli zamieszczenie tej opowieści miało jakikolwiek pozytywny wpływ na Twoje samopoczucie warto było. A co do tych "osób" to postaraj wierzyć w to, że karma się odwróci :)
OdpowiedzPo pierwsze - "ów", a nie "owy". Po drugie - SM u mnie w domu to może mi skoczyć, a nie cokolwiek nakazać, o ile nie łamię prawa. A trening na rowerku przed 2200 nie jest łamaniem prawa.
OdpowiedzA po 22 jest? I jakiego prawa? Bo jak już, to lokalnego, zarządcy budynków/spółdzielni, bo państwowe zupełnie nic o żadnych godzinach nie wspomina.
OdpowiedzTak, po 2200 (według innych przepisów - nawet po 2100) jest, według Kodeksu Wykroczeń. Art. 51. § 1. Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, SPOCZYNEK NOCNY albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym (...) I owszem, "prawo państwowe" wpsomina o godzinach, proszę: - art. 38 ust. 1 pkt 1 lit. k ustawy z dnia 28 lipca 2005 r. o lecznictwie uzdrowiskowym, uzdrowiskach i obszarach ochrony uzdrowiskowej oraz o gminach uzdrowiskowych (Dz. U. Nr 167, poz. 1399, z późn. zm.), który określa, iż cisza nocna to czas w godz. 22-6, z wyjątkiem imprez masowych znajdujących się w harmonogramie imprez gminnych, - art. 119 pkt 3 ustawy z dnia 13 czerwca 2003 r. o cudzoziemcach (t.j. Dz. U. z 2006 r. Nr 234, poz. 1694, z późn. zm.), który wskazuje, że cisza nocna obejmuje czas w godz. 22-6, a w dni świąteczne do godz. 7. Pojęcie pory nocnej definiują następujące akty prawne: - art. 134 § 2 Kodeksu postępowania cywilnego stanowi, że za porę nocną uważa się czas od godz. 21 do godz. 7, - w art. 1517 § 1 Kodeksu pracy ustawodawca określił, iż pora nocna obejmuje 8 godzin między godz. 21 a 7. - Kodeks postępowania karnego przyjmuje za porę nocną czas od godz. 22 do godz. 6 (vide: art. 221 § 1 K.p.k), - ustawa z dnia 30 sierpnia 2002 r. Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (Dz. U. z 2002 r. Nr 153, poz. 1270, z późn. zm.) w art. 68 § 2 określa, że za porę nocną uważa się czas od godz. 21 do godz. 7. Poza tym, gdyby było tak, jak piszesz, to na jakiej podstawie Policja czy SM byłaby uprawniona do podejmowania interwencji? Na podstawie regulaminu spółdzielni czy wspólnoty? Zatem, jeśli w przyszłości będziesz chciał/a wyrazić tak kategoryczną opinię, to może najpierw sprawdź. A tutaj masz nawet odpowiedź MSWi A w tej sprawie: http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/25389625
Odpowiedz@nikt: - w art. 1517 § 1 Kodeksu pracy ustawodawca określił, iż pora nocna obejmuje 8 godzin między godz. 21 a 7. Zrobiłeś literówkę, czy taki faktycznie jest przepis? Od 21 do 7 nie ma 8 godzin ;)
OdpowiedzMasz bana na google? Kodeks pracy: Art. 1517. [Praca nocna] § 1. Pora nocna obejmuje 8 godzin między godzinami 21.00 a 7.00. Nikt nie pisze, że między 2100 a 0700 jest 8 godzin, a jedynie, że pora nocna obejmuje 8 godzin z tego przedziału.
OdpowiedzNie żebym się czepiał czy coś ale kiedy sąsiedzi puszczali głośno muzykę? Przed czy po 22?
OdpowiedzW zasadzie zabroniona jest wszelka uciążliwa immisja do cudzego lokalu, nawet w ciągu dnia. Dlatego ta historia trochę mnie dziwi: matka (to ta "kobieta, której nie chcieliśmy oddać do hospicjum") zmarła na raka, ojciec był zmarł już wcześniej, babcia inwalidka, a sąsiedzi puszczają muzykę na cały regulator i straż miejska nie wrzepia im mandatu? Codziennie jednego albo trzech? Dziwne. Poza tym: - "mimo sprawy w sądzie"... Jaki jest wynik sprawy w sądzie? - "nikt nic z tym nie robi"... Ale do was straż miejska przyjechała z powodu śmiesznego hałasu z rowerka treningowego? A do sąsiadów nie przyjechała? Dziwne.
OdpowiedzP.S. drugie zdanie moja posta sformułowało się jakoś niefortunnie, ale wiadomo o co chodzi ;)
OdpowiedzMacie kamery na klatce schodowej? Jeśli nie, to kupić toporek w jakimś Tesco (poniżej 20 zł) i jak następnym razem pójdzie za głośna muzyka, to zejść na dół i wbić w drzwi. Koszt wymiany drzwi po każdej głośniejszej muzyce powinien ich wkrótce przekonać. Ach, tylko na wszelki wypadek - grube rękawiczki przez cały czas, żeby nie zostawić śladów na toporku. A poważnie, to wzywać interwencję za każdym razem kiedy muzyka jest za głośno. W końcu ktoś coś z tym zrobi, żebyście przestali na posterunku tyłek zawracać.
OdpowiedzPrzede wszystkim - nie wpuszczać SM. Nie mają żadnych uprawnień by wchodzić do mieszkań.
OdpowiedzOdegraj się! Na chamstwo trzeba chamstwem ! Farba w sprayu , czekasz aż państwo gdzieś wyjdą i jedziesz całą inwencją twórczą. Puszkę wywalasz parę ulic dalej i nikt ci nic nie udowodni . Wiem że nieco ostre ale uważam że jeżeli prośby i groźby nie pomagają to trzeba inaczej .
OdpowiedzJak sobie teraz radzisz, jest już mam nadzieję lepiej?
Odpowiedz