Uzupełnienie mojej historii
http://piekielni.pl/52578 :)
Wspomniałam tam, że szef wyciął koleżance w pracy niezły numer. Jak to wyglądało?
Znajoma miała wyjechać na weekend na pewien festiwal filmowy. Ponieważ nie dostała umowy o pracę i nie ma urlopu, dogadała się z szefem na temat dni wolnych - miała w czwartek wyjść wcześniej i w piątek nie przychodzić. Kupiła więc trzydniową wejściówkę na festiwal, bilety na pociąg itp.
W czwartek miała wyjść o 16, żeby zdążyć na pociąg o 17. O 14 szef oznajmił, że nie wyjdzie i ma odrabiać niedogodziny za czerwiec (była wtedy w szpitalu), a jeśli chce wyjść wcześniej, musi skończyć dwa raporty na tematy co najmniej nieprzyjazne - jeśli ich nie dokończy, to w piątek też ma przyjść, albo zwolnienie. Dziewczyna w nerwach, zwróciła się do mnie po pomoc, więc we dwie siedzimy i dłubiemy te dane (a przypominam, że ja już tam nie pracuję od dłuższego czasu).
O 15.30, jak zrelacjonowała koleżanka, szef do niej podszedł, poklepał ją po ramieniu i rzekł w te słowa:
- Widzisz, jak ci się podkręci śrubę, to pracujesz na 180%. Oby tak dalej, wierzę w ciebie! - po czym powiedział, że może jechać.
Koleżanka niestety nie może sobie pozwolić na zwolnienie, póki nie znajdzie nowej pracy, więc zaciska zęby i męczy się u wspaniałego szefa. Oby niedługo...
A co na to inspekcja pracy?
OdpowiedzA co na to ZUS?
OdpowiedzZUS swoje bierze od umów zlecenia.
OdpowiedzA niepowiadomiona inspekcja pracy, nic nie działa w tym kierunku. Bosz...
OdpowiedzUstawodawstwo śmieciowe to i umowy śmieciowe. 460 błaznów kąpie się w pieniądzach i ma wywalone na prawa pracowników.
OdpowiedzI właśnie tacy pracodawcy z koziego tyłka żerują na ludziach, którzy "nie mogą sobie pozwolić na odejście z pracy" i eksperymentują sobie na pracownikach poprzez "dokręcanie śrub" i jeszcze chichoczą, jak podpite panienki na weselu, że pracownik nawet jakby dostał rozkaz mieszania bigosu łbem, to on i tak to zrobi.
OdpowiedzPrzecież to czysty mobbing! Facet powinien mieć za to sprawę karną. Może poradź koleżance, żeby nagrywała wszystkie rozmowy z nim, a gdy się uzbiera, zgłosiła gdzie trzeba, i dodatkowo zażądała odszkodowania?
OdpowiedzPamiętaj, że nie wolno nikogo nagrywać. Chyba że jest urzędnikiem publicznym lub zostanie o tym poinformowany i wyrazi zgodę. W przeciwnym wypadku takie nagranie nie jest dowodem (coś o nielegalnych metodach pozyskania dowodów). Więc Twoja rada sprowadzi się co najwyżej do psychologicznej gry lub ew. do nagłośnienia w mediach.
OdpowiedzJeżeli nagrywanie ma na celu udowodnienie przestępstwa, to wolno. W tym wypadku szef nie tylko dopuszcza się mobbingu, ale jeszcze - zapomniałam dodać - znęca się psychicznie. Dwa paragrafy, jeden w Kodeksie Pracy, drugi w Karnym. Opublikować nagrania tak sobie w sieci nie byłoby wolno, ale zaprezentować w sądzie - owszem. A swoją drogą, na wszelki wypadek i świadkowie by się przydali. Choćby koleżanka czy chłopak, który "przypadkiem" zajrzeli do firmy podczas takiego wybryku.
OdpowiedzChciałbym usłyszeć podstawę prawną na Twoje słowa Naa.
OdpowiedzHmm... ;] Może jakiś prawnik niech się włączy? Bo dokładnego paragrafu nie przytoczę. A Ty?
OdpowiedzWłaśnie też nie znam dokładnej wykładni. Kiedyś też uważałem, że wszystko można nagrywać pod kątem dowodu przestępstwa.
OdpowiedzI...? Jak wyjaśniałam - konkretnych paragrafów nie podam. Ale tu jest link z forum prawnego http://forumprawne.org/prawo-pracy/354681-nagrania-rozmow-czy-moge-je-wykorzystac-jako-dowod-w-sprawie.html - wszyscy wypowiadający się, i w tym temacie, i w pokrewynych, zgadzają się, że nagrania własnych rozmów z kimś można przedstawić jako dowód. Rozumiem, że co innego, jeżeli np. zostawi się niewidoczną komórkę/dyktafon w nadziei, że ktoś powie coś kompromitującego - wtedy to już będzie podsłuch, i to bezprawny. Ale naprawdę takie szczegóły to już powinien omawiać ktoś, kto dobrze siedzi w tym temacie.
OdpowiedzNagrywać wolno, ale nie wolno wykorzystywać czyjegoś wizerunku we własnych prywatnych celach.
OdpowiedzCytuje "Sąd może dopuścić to nagranie TYLKO jeśli wszelkie możliwości udowodnienia w/w nieprawidłowości jest niemożliwe". Więc nie jest to tak jednoznaczne. Co więcej - jak mówisz fakt nagrywania musi być znany. Tylko znowu co to znaczy? Chodzisz z włączonym dyktafonem w kieszeni? Czy musisz powiedzieć głośno, że ta rozmowa jest nagrywana?
OdpowiedzTimothy: To może ty podaj konkretne paragrafy, bo w Polsce prawo działa na zasadzie "co nie jest zabronione, jest dozwolone" czyli nagrywać WOLNO chyba że zakaże tego prawo. A konkretnie prawo pozwala nagrywać prawie wszystko i prawie wszędzie ale ogranicza prawa *publikacji*.
OdpowiedzWłaśnie nie znam podstaw. Kodeksy są niejednoznaczne. Niby można, ale czy sędzia uzna wartość i ważność nagrania to jego widzimisię. Nie można na pewno takich nagrań upowszechniać.
OdpowiedzOd kiedy to nie wolno nagrywać? A Michnik jak uwalił Rywina? Dyktafonem. I ten dyktafon był praktycznie jedynym dowodem. I jeszcze postanowienie Sądu Najwyższego w innej sprawie: "obowiązująca procedura karna nie wprowadza żadnego zamkniętego katalogu dowodów, uznając za takie w zasadzie wszystko, co może przyczynić się do wyjawienia prawdy, o ile nie jest objęte ściśle określonym zakazem dowodowym."
OdpowiedzAkurat sprawa Rywina to trochę za wysoka liga jest. (Co wolno wojewodzie...)
OdpowiedzFestival Filmowy w Złotym Potoku <3 Podobno ktoś połapał się że tam były filmy :D
OdpowiedzNiektórych do pracy zmotywować potrafi tylko szef stojący z batem nad głową. Najlepiej wszystko zostawić na ostatnią chwilę i potem płakać, że trzeba zaległości nadrabiać.
OdpowiedzTeż to tak trochę odebrałam... Nie wiem, jak sytuacja wyglądała w rzeczywistości, ale jak dla mnie 1. dziewczyna chce mieć wolne - szef idzie jej na rękę 2. zleca jej dość upierdliwą robotę, ale kto czasem nie dostaje w pracy upierdliwych tematów do ogarnięcia 3. dziewczyna ją wykonuje (wow, nagroda jakaś za to?) i może jechać. Serio, nie wiem, gdzie tu aż taka piekielność. Że szef był trochę złośliwy? Życie, no...
OdpowiedzZa takie poklepanie po ramieniu facet płaci odszkodowanie - to jest mobbing. Zero kontaktu fizycznego w relacjach pracodawca - pracownik, no możne prócz podania ręki...
Odpowiedz