Kiedy chodziłam jeszcze do podstawówki, bodajże 3 klasa, moja szkoła zorganizowała w Dzień Ziemi akcje sprzątania świata.
Wyglądało to mniej więcej tak, że każda klasa razem ze swoją wychowawczynią dostawała tak ze trzy duże worki i razem z tą wychowawczynią wyruszała w świat sprzątać.
Akcja fajna, bo można nauczyć dzieciaki jak szanować ziemię i pracę innych, to moja wychowawczyni była piekielna.
Pani typu zawsze szpileczki, krótkie spódniczki, masa pierścionków i ogólnie taka elegancka.
Ale do rzeczy, udajemy się całą klasą w skazany nam rewir i zaczynamy akcję. I tu kilka kwiatków zachowania wychowawczyni.
1. Nie sprzątała z nami. Już naprawdę nie mówię o jakimś zbieraniu każdego peta, ale mogłaby ten jeden raz ubrać się "roboczo" wdziać tą rękawiczkę i nas zachęcać, pokazywać nam. Motywować. Ale nie. Pani idzie sobie elegancka obok nas i tylko paluszkiem pokazuje, a tu jakiś śmieć został, a tam papierek, zbierajcie, zbierajcie. Kulminacyjnym momentem było, gdy zjadła jakiegoś batona i WYRZUCIŁA papierek pod nogi, każąc nam to sprzątnąć. Nie ma to jak szacunek dla czyjejś pracy i pokazanie dzieciom, że nie powinny śmiecić, bo to nieładnie.
2. Już na samym początku mieliśmy rozdane takie foliowe jednorazowe rękawiczki, żeby śmieci nie dotykać gołymi rękoma. Podarły ci się rękawiczki? Nie obchodzi mnie to. Co z tego, że mam jeszcze jakieś 20 par, nie dostaniesz drugich. Sprzątaj tak. - rozumowanie owej wychowawczyni.
3. Kazała mojej koleżance wrzucić do worka NIEŻYWEGO KOTA (!!!). Koło śmietnika zdechło się zwierzątku, bywa. Ale kazać wziąć 9-latce do rąk zdechłego kota i wrzucić do wora na śmieci?! Już pomijam względy higieniczne i te rzeczy, bo szkoda słów.
I w takiej oto "przyjaznej" atmosferze upłynął nam ten dzień i akcja Sprzątamy Świat.
piekielna_nauczycielka
Nienawidziłem tych akcji, zawsze bardziej wyglądało to na szukanie jeleni do posprzątanie boiska. W ogóle stworzenie takiego dnia jest głupie, cały rok należy dbać o porządek.
Odpowiedzpopieram, mam sprzątać po kimś za darmo? sprzątaczkom się płaci, a jak komuś tak zależy na porządku w swoim mieście to niech sprząta, szacuneczek, ale nie zmuszać
OdpowiedzNienawidzę tych akcji. Na szczęście wystarczyło w późniejszych klasach trochę popodnosić butelek i trochę ponieść worek.
OdpowiedzWystarczyło na tą akcje nie przychodzić ;p
OdpowiedzU nas było to obowiązkowe. Nieprzyjście = godziny nieusprawiedliwione.
OdpowiedzU mnie "sprzątało się świat" w soboty, w ramach odrabiania czegoś tam. Niestety, autobusy, którymi dojeżdżałem kursowały tylko w dni nauki szkolnej... :P
OdpowiedzTypowa propagandowa akcja. Zamiast lenie urzędasy, darmozjady burmistrze i radni wziąć się do roboty, to wykorzystują tanią siłę w postaci dzieci która im elegancko posprząta grosza za to nie biorąc.
Odpowiedztak, bo jeden dzień w roku ma jakikolwiek efekt, poza wychowawczym.
OdpowiedzChyba w większości szkół tak to wyglądało... Nam dodatkowo kazali wyrzucać liście i kamienie. Dostawaliśmy po jednej rękawiczce, raz jednak ani jednej nam nie dali. Cóż, ktoś boisko posprzątać musi.
OdpowiedzPodstawówka, około 5 klasy. Nauczyciele mówili, że im cięższy worek śmieci uzbieramy, tym lepiej. Potraktowaliśmy to jako dobrą zachętę do zbierania do worków kamieni z boiska.
OdpowiedzU mnie było niestety bardzo podobnie..
Odpowiedzo, dostawaliście rękawiczki? jak miło. u mnie w podstawówce wychowawczyni prosiła byśmy "ubrali jakieś rękawiczki w domu"...
OdpowiedzMoja klasa pewnego razu w lesie nieopodal szkoły znalazła wrak Malucha przykryty śmieciami. O dziwo został wywieziony na złom, a my... byliśmy dumni ze znaleziska.
OdpowiedzJa tam miło wspominam sprzątania świata. Zawsze jechaliśmy gdzieś do lasu z dala od miasta i nasza wychowawczyni traktowała to raczej jak wycieczkę krajoznawczą niż faktyczne sprzątanie. Zwiedzaliśmy zielone okolice Łodzi, pani opowiadała nam różne rzeczy, a śmieci wrzucało się do worków niejako przy okazji. Inicjatywa jest sympatyczna, tylko wykonanie kuleje, bo do wychowawców i nauczycieli w szkole naprawdę trzeba mieć szczęście. Gro nauczycieli pracuje w tym zawodzie chyba za karę :(
OdpowiedzNie mogłam, po prostu nie mogłam, musiałam się tym podzielić. W powyższym komentarzu, nie wiem skąd i dlaczego, przeczytało mi się, że: "Gro nauczycieli pracuje w tym zawodzie chyba za KURĘ". Cóż, jedna literka, a jaka różnica... choć w sumie to chyba na jedno wychodzi, czy pracują tam z przymusu, czy "w zamian za korzyści majątkowe", pod jakie taką kurę byłoby można podciągnąć.
OdpowiedzPamiętam te akcje. U nas nigdy wychowawcy nie sprzątali. Chodzili i pokazywali, że coś pominęliśmy. Pamiętam też, że każdy musiał sam zaopatrzyć się w rękawiczki.
Odpowiedz