Zraniłem małą dziewczynkę.
Chwilowo poruszam się z pomocą kul.
Mieszkam z moją dziewczyną, kilka dni temu wróciłem późnym wieczorem od kolegi, dziewczyna już spała, ja poszedłem do łazienki wziąć prysznic, rozebrałem się, odstawiłem kule podszedłem do wanny i…
- K***A!!! – krzyknąłem tak, że usłyszał chyba cały blok, chwyciłem za jedną z kul i zacząłem uderzać nią we wnętrze wanny. Po chwili do łazienki wpadła dziewczyna i zaczęła krzyczeć na mnie:
- Co Ty robisz!? Upiłeś się!? Masz się uspokoić! – krzycząc podeszła do mnie, spojrzała do wanny i… krzyknęła głośniej przerażona.
Nie, nie upiłem się, w ogóle nie piję alkoholu. Ale przestałem wymachiwać kulą, objąłem dziewczynę i zacząłem ją uspokajać. W tym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, więc obwiązałem się ręcznikiem i poszliśmy otworzyć. Na klatce schodowej stała sąsiadka z małą córeczką. Sąsiadka zaczęła mówić dość niepewnie:
- Przepraszamy, że o takiej porze, ale słyszałyśmy krzyki, a nam… - w tym momencie przerwała jej córeczka:
- Znalazł pan Pimpusia?
Pimpusia!? Pimpuś!? To bydle nazywa się Pimpuś!?
- Pimpuś… miał… wypadek – wyjąkałem niepewnie patrząc na sąsiadkę. Odesłała córeczkę do domu, a sama weszła do środka.
Jak wyjaśniła sąsiadka Pimpuś to ukochane zwierzątko jej córki, a dziś przez chwilę nieuwagi im uciekł i pewnie przez otwarte okno dostał się do mnie. Zwierzątko było większe, niż moja dłoń i grubsze, niż pięść. A ja od zawsze boję się pająków, nawet dużo mniejszych.
I tylko mała jak mnie widzi zaczyna szlochać i krzyczy: „Pan zabił Pimpusia!”
Dzięki! Teraz przez całą noc nie zmrużę oka ...
OdpowiedzPadłam, oplułam monitor i co najgorsze, nie mogę się podnieść.
Odpowiedz1.Padłaś - rozumiem, że na podłogę... 2.Oplułaś monitor... gratulacje, "pluja" masz dalekiego! 3.Nie możesz się podnieść... hmmm... palce masz półmetrowe i oczy na teleskopach?
Odpowiedz@Bedrana,Ha ha ad 2 :) skąd wiesz? doleciało do Ciebie czy jak? Sorry, nie mogłam się powstrzymać :)
Odpowiedz@Tibka: Ha, ha, ha... Stąd wiem, że z pozycji "padnij" raczej ciężko pluć na monitor, nie sądzisz? A tym bardziej - nie mogąc się podnieść - pisać na klawiaturze. (O kontrolowaniu tego, co się napisało nie wspominając.) No i zaciekawiło mnie, jak dokonała tej sztuki leżąc? Masz jakiś pomysł?
OdpowiedzBardzo prosty - komputer na podłodze. Mój współlokator tak ma, bo na biurku brak miejsca.
OdpowiedzBo jak to tak...Pimpusia.:(
OdpowiedzŚmierć pimpusiom! Ależ mi się te pimpusie spodobały, dotychczas nazywałam te ośmionogi słowem mocno obelżywym, ale odkąd mam dziecko staram się wulgaryzmów przy nim nie używać. Chyba już zostaną mi te pimpusie, brzydka ich pajęcza mać ;P
Odpowiedzhehehe, z moją galopującą arachnofobią siedem lat mieszkałam z takimi pimpusiami mojego partnera. Siedem lat strachu, że wylezą ze swoich pojemników...
OdpowiedzTo ciekawa ta arachnofobia, że sobie mogłaś z pająkami mieszkać. Moja koleżanka też to ma tyle, że ona wpada w panikę i histerię na widok każdego pająka, również może się to zdarzyć jak pająk jest na obrazku.
OdpowiedzMnie obrazki nie przeszkadzają, jest dyskomfort, ale nie panika. Za to maleńki pajączek w mieszkaniu, albo - brrrr - na moim ciele, może doprowadzić mnie do ataku histerii, po którym długo dochodzę do siebie. Żyć z pająkami, jak już pisałam, nie było łatwo, ale dopóki nie opuszczały zamkniętych pojemników to jakoś dawałam sobie radę. Musiałam, partner tolerował moje szczury ;) Nie zbliżałam się, nie dotykałam terrarium w ogóle, nawet szybki. I uciekałam z pokoju na czas karmienia - ze względu na pająki ale i ich pożywienie. Świerszczy i karaczanów też się boję :( Może więc to nie arachnofobia, tylko mnogonogofobia? ;-)))
OdpowiedzTo ja też panicznie się boję pająków, ale obrazków to już tak bardzo nie ;) Pamiętam jak byłam mała, pojechaliśmy z rodzicami na jagody do lasu. Uzbierałam cały garnuszek i taka dumna już miałam lecieć się pochwalić, gdy zobaczyłam, że po ręce w której trzymałam jagódki chodzi sobie wesoło pajączek. Tak się wystraszyłam, że wszystkie jagody .. się wysypały. Ale przynajmniej pozbyłam się pająka :D
OdpowiedzMnie się kiedyś te świerszcze rozbiegły po pokoju :P To dopiero była zabawa.
OdpowiedzJa z moim strachem przed pająkami to pewnie spaliłabym cały blok do fundamentów, żeby mieć pewność :P
OdpowiedzFajnie macie. Pająki, szczury... Jeszcze sobie anakondy i guźce zacznijcie hodować. K...a, niektórym ludziom się w tyłkach przewraca. Jakbym był waszym sąsiadem, zakupiłbym trochę napalmu i puściłbym wasze "przytulne" pielesze z dymem.
Odpowiedz@polubilemcierysiu: węże są fajne :)
OdpowiedzJa wiem o tym, że to jest arachnofobia itp itd, ale i tak nie mogę zrozumieć tego strachu przed pająkami ;p
OdpowiedzJa też nie mogę zrozumieć. Po prostu jest. Brrr
Odpowiedz@mrKanabos Nic dziwnego, bo w strachu, a zwłaszcza w fobiach nie ma wiele do rozumienia- to kwestia odczuć. Przypomnij sobie w życiu moment, w którym naprawdę się bałeś, a potem wyobraź sobie, że tak się czujesz za każdym razem, kiedy masz do czynienia z pająkiem. Tak to działa. Oczywiście samo zjawisko ma swoje naukowe wyjaśnienie, ale nad tym już nie będę się rozwlekał.
OdpowiedzTak działają fobie, że nie są do końca logiczne. Myślę, że strach/obrzydzenie przed pająkami i robalami mamy zakodowany w genach - wiele jest jadowitych, gryzących, a nie mamy dobrego powodu, żeby się z nimi zaznajamiać bliżej :)
Odpowiedzdnr, tylko po częsci się zgodzę, ja tam tego w genach nie miałam, nabawiłam się w dzieciństwie i chyba nawet kojarzę odkąd się to zaczęło, kiedyś brałam żabki w łapki, robaczki różne a teraz brrr, to samo z lękiem wysokości, kiedyś nie miałam teraz mam, niby przemogłam ten lęk wysokości skokiem na bunggie kilka lat temu ale nie do końca, fajnie było ale już się na to nie zdecyduję a trzęsłam się przed, w trakcie i po, przemogłam się a nie przeszło, choć niektórzy propagują terapie szokowe jako skuteczne. No cóż, chyba muszę sobie dalej żyć z lękami i fobiami ;/
Odpowiedzdnr arachnofobia czy inne fobie z genetyka raczej mało mają wspólnego. Ja się swojego lęku przed pajączkami nabawiałam w wieku 6 lat, kiedy te ośmionogie bydle chodziło mi po twarzy.
OdpowiedzW każdym razie gratuluję odwagi i zdecydowanego działania. A dziewczynka, cóż, trzymanie zwierzaka wymaga odpowiedzialności...
OdpowiedzJakoś pająk mi do głowy nie przyszedł, czytając opis zbrodni wyobrażałam sobie wielkiego szczura, a kiedy przyszła mała dziewczynka po Pimpusia pomyślałam, że w panice zatłukłeś jej malutkiego słodkiego pieska, biorąc go za większego szczura ;) Chyba powinnam już iść spać. Lepiej jak przyśnią mi się pieski i szczurki, niż wstrętne pimpusie, brrrr.
OdpowiedzHihihi, widać Twoja arachnofobia to pikuś przy mojej, bo chyba od początku czułam, że w wannie siedział pająk. Ten Pimpuś troszkę mnie zwiódł, ale jednak miałam rację. ;)
OdpowiedzJa pomyślałam, że to wąż jaki.
OdpowiedzMorderca. Jak mogles. Za kare w nastepnym wcieleniu urodzisz sie w Australii. W najbardziej pajeczym regionie ;)
OdpowiedzWspółczuję niemiłego doświadczenia. Nie boję się pająków, jestem raczej tym, którego się w domu woła, jeśli trzeba jakiegoś eksmitować, a mimo wszystko też bym wolał najpierw zatłuc, a potem się zastanawiać. Jeśli już mówić o zastanawianiu: czy ten pająk był jadowity, a jeśli tak to czy jego jad może być groźny dla życia i zdrowia człowieka?
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2013 o 1:39
Generalnie nie ma pajakow nie jadowitych. Generalnie bo sa wyjatki. Autor nie napisal nic o tym jak ten pajak wygladal mogle byc rownie dobrze relatywnie jie grozny co smiertelnie niebezpieczny.
OdpowiedzBoziu co z takiego dziecka wyrośnie ;) Takie Pimpusie już w pieluchach ;)
OdpowiedzMatko, chyba bym się pos...ała, bo mam arachnofobię i nawet mały pajączek mnie przeraża a Pimpusia tak opisałeś, że aż mnie ciary przeszły i mam tarantule przed oczami :/ Nadal cholernie się boję, i przez pająka zaczęłam używać kubka do płukania zębów przy szczotkowaniu, bo wcześniej prosto z kranu do ryjka wodę wlewałam i tfu, aż tu pewnego razu myję sobie tak zęby, schylam się do kranu a tu pajączek na kranie (bleeee, aż mnie trzęsie na wspomnienie choćby), oczywiście odskoczyłam jak poparzona, szukając czegoś czym mogłabym się "obronić", dotknąć "gołą" ręką paskudztwa u mnie nie ma szans, i tak szukam i szukam czegoś, w międzyczasię mój mały syn, który był obecny podczas szczotkowania ząbków i przerażenia mnie mamy, pyta: mama,pałąk? odpowiadam, że tak synuś dalej szukając czegoś i myśląc jak się tego pozbyć brrr, wszystko w ułamkach sekund, a tu mój synuś nagle krzyczy: mama! ziepsiuty pająk! Nooo i tak to synek zepsuł niechcący pająka gołą ręką i mnie obronił :) zostało mi tylko zebrać resztki w chusteczkę i wynieść, fuj. Dla niektórych pewnie zła niedobra jestem bo mój kochany to zawsze w słoik i wynosi a nie zabija, niestety ja nie umiem tak brrr i się bronię klapkiem
OdpowiedzI właśnie przed takimi pimpusiami mam siatki w oknach. Szczelne, przez cały rok. Na samą myśl, że do bloku może się wprowadzić jakiś hodowca pimpusiów, rączki mi się pocą. Przez ciebie zanim pójdę spać mimo wszystko zrobię przegląd pokoju. Brrrrrr
OdpowiedzTaki wielki to pewnie Ptasznik Goliat był :) O taki? http://m.ocdn.eu/_m/d95eadbec0ed8d9026d6b8e304cebe17,62,37.jpg
OdpowiedzWeź tu ludzi z fobią stresujesz :P
OdpowiedzJaki słodziak! Pimpuś! *.*
OdpowiedzCo to za pi*rdolone abominancjum?
Odpowiedzwow, on ma futerko jak króliczek :D
OdpowiedzDzięki Tobie musiałam wyjść na balkon, zaczerpnąć świeżego powietrza i napić się zimnej wody, a tak dobrze mi było w łóżku... :P
OdpowiedzWatpie ze to byla blondi. Jest ciezka do utrzymania i droga. Jak cos duzego to predzej Lasiodora parahybana. Tanie i ogolnie dostepne a tylko troche mniejsze.
OdpowiedzJa tam nie mam żadnej fobii, ale jakbym takiego stwora znalazł we własnej wannie to bym do łazienki bez miotacza ognia nie wrócił :/
Odpowiedzo kurvva
OdpowiedzJesteś idiotą.
OdpowiedzNie wiem dlaczego,ale od kilku miesięcy śnią mi się pająki,ale tak pół sen-pól jawa,nieraz obudziłam chłopaka,machając rekami w powietrzu by zabić pająka.Miał niezły ubaw patrząc na mnie walczącą w półśnie z wyimaginowanym pająkiem:P a teraz wiem,że przez Twoja historię będę to śnić częściej;p Nawiasem mówiąc na Twoim miejscu dostałabym zawału ze strachu....Mocne:)
OdpowiedzZabić! Zabić! Zabić wszystkie Pimpusie! Kiedyś na swojej drodze spotkałam takiego jednego "słodkiego" uciekiniera. Stał sobie bezczelnie na środku chodnika obok przystanku. Zrezygnowałam z czekania na autobus. Ominęłam "Pimpusia" szerokim łukiem, a drogę do domu pokonałam tak szalonym sprintem, że pewnie olimpiadę bym wygrała, a i tak miałam cały czas wrażenie, że to monstrum mnie goni!
OdpowiedzNie wiem szczerze mówiąc co to był za pająk. Nie przyjrzałem się na tyle, żeby rozpoznać, a sąsiadka, albo nie wymieniła nazwy, albo jej nie zapamiętałem(cały czas uspokajałem dziewczynę, która trochę spanikowała), ale zapewniała, że Pimpuś był niegroźny.
OdpowiedzMogło być gorzej :D http://i.imgur.com/D8GlI.gif
Odpowiedzhttp://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=H8OcOqbvmpw :D
Odpowiedzdlatego właśnie takich monstrów się nie łapie i nie wynosi, tylko eksterminuje. Osobiście użyłbym łopaty.
OdpowiedzWiedziałam, że to pająk. Wiedziałam. Dobrze, że miałeś kule pod ręką i zadziałałeś. Bo w moim wykonaniu po zobaczeniu Pimpusia to pewnie byłby wrzask na całą okolicę i wypad z łazienki z prędkością światła. Tylko by się za mną kurzyło. A Pimpuś by sobie dalej w najlepsze urzędował w wannie.
OdpowiedzGdyby tylko urzędował w wannie... Mógłby z niej wyjść i gdzieś się zamelinować. A wtedy żyjesz w ciągłym strachu... Jak zobaczę pająka w mieszkaniu nie mogę go spuścić z oczu. Drę się co sił wzywając pomoc, lub zbieram siły na użycie narzędzia mordu, ale nie ucieknę, bo jak się schowa... Muszę się upewnić, że opuścił moje mieszkanie, żywy lub martwy.
OdpowiedzWiem. Jedyną gorszą rzeczą od zobaczenia pająka jest stracenie go z oczu. Ale i tak włącza mi się wsteczny.
OdpowiedzJa bym chyba prysznica użyła.. Cóż zależy jakiej wielkości był :)
Odpowiedz"Muszę się upewnić, że opuścił moje mieszkanie, żywy lub martwy. " A czy krzyczysz, już po uśmierceniu pająka: "Pokaż mi jego zwłoki! Pokaz mi trupa! Muszę wiedzieć, czy on na pewno nie żyje?! One wracają!" Bo ja tak. Niekoniecznie jestem z tego dumna, ale to jest silniejsze ode mnie.
Odpowiedz@cicikowo - tak.
OdpowiedzBiedny Pimpuś... Toć pajączki są urocze, kochane i takie milutkie w dotyku.
OdpowiedzHerezje głosisz ;]
OdpowiedzAle... ale... ale naprawdę są fajne! :(
Odpowiedz@Shemhazi Znam ten ból. Też mi wszyscy mówią, że jestem dziwny jak im mówię, że pająki są ładne, i miłe.
OdpowiedzNa kłopoty z pimpusiami zawsze marzyłam o takim przyjacielu: http://demotywatory.pl/3857867/No-i-problem-z-pajakami
OdpowiedzMiałam kiedyś kotka. Mimo, że była typowo domowym pieszczochem uwielbiała polować. Wystarczyło jej wskazać pajączka i taki pikuś był bez szans.
OdpowiedzMam dokładnie takiego przyjaciela, ale uwierz mi, że zjedzenie przez niego takiego przypadkowego pająka, może skończyc się dla niego nawet śmiercią. Nigdy nie wiesz, jak zadziała jego jad, ani czy pająk nie zjadł wczesniej czegoś, co jaszczurce może zaszkodzić. Mój kapsel je nawet świerszcze z zaufanej hodowli, co do której jestem pewien, że nie są karmione jakims syfem.
OdpowiedzMiałam takiego jaszczura i polowanie na pająki się zdarzało ;) Chociaż bardziej gustował w uganianiu się za konikami polnymi.
OdpowiedzMoja kotka też na pimpusie poluje z zamiłowaniem, ale ona się nimi bawi. Tak leniwie przegania łapką, obserwuje, obryka je w kółeczko, na koniec zatupie. No chyba, że pimpuś skorzysta z chwili nieuwagi i da nogę za meble, albo jej się polowanie znudzi. Nie ufam jej w tej materii, wolę polegać na kapciu.
OdpowiedzPowiem Wam, że z tymi Pimpusiami to jest różnie. Od dawna mam zamiłowanie do zwierząt, które nie wszyscy lubią, mam 2 jaszczurki, węża, skolopendrę i kilka pająków właśnie. I kiedy zamieszkałem z moją obecną dziewczyną i jej 6-cio letnia córką, niestety, dziewczyny musiały się przyzwyczaić do moich pupili. I powiem Wam, że nawet mała przywykła do tego, że wąż czasem wygrzewa sie na parapecie, jaszczurka niespodziewanie wskakuje na kolana, z terrarium wydobywaja się mysie piski, kiedy owa myszka staje się kolacją dla węża lub pająka. Racja, posiadanie takich zwierząt to jest naprawdę duża odpowiedzialność. No i jeszcze jedno... nigdy nie nazwałbym pajaka Pimpuś. No ale rozumiem, to była mała dziewczynka. A tu macie okazję (jeśli chcecie oczywiście) zobaczyc moje małe pupile https://m.ak.fbcdn.net/sphotos-f.ak/hphotos-ak-prn1/1011044_509797592424926_273802200_n.jpg https://m.ak.fbcdn.net/sphotos-a.ak/hphotos-ak-ash3/p206x206/1011708_500458596692159_227560195_n.jpg https://m.ak.fbcdn.net/sphotos-c.ak/hphotos-ak-prn1/p206x206/1013500_507939399277412_547160800_n.jpg https://m.ak.fbcdn.net/sphotos-h.ak/hphotos-ak-frc3/422971_464684130269606_2047580022_n.jpg
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2013 o 13:52
B. smithi i L. parahybana poznaję, ale to ostatnie...? :) Jeden z moich nazywa się Puszek :P
Odpowiedza jak u mnie pan abs, ratlerka, którego dostał od mamusi nazwał rambo? :D
OdpowiedzPrzychodzi skolopendra do szewca, a ten jej mówi: "Nawet mnie nie wkurzaj!"
OdpowiedzTa ostatnia to też jest B. Smithi ale maleńka, dlatego jeszcze nie wybarwiona. Parahybany nie ma na tych zdjęciach, choć również mam w "kolekcji" :) poza tym mam jeszcze małą Avicularie Purpurea, Avicularie Metallice i Avicularie Versicolor ...Kocham te wszystkie Pimpusie :)
OdpowiedzFail :P dałabym głowę, że to na pierwszym to L.parahybana, więc co to? (bardzo ładne jest) :) Ja u siebie mam samca B. smithi (Puszek właśnie), samiczkę A. geniculata, parkę p. irminia (po pierwszej kopulacji!), L. parahybana, A. versicolor, C. marshalli i H. maculata (jeśli to kogoś interesuje, dwa ostatnie akurat mogłyby człowieka wysłać na OIOM, jakby były dorosłe).
Odpowiedz@Alien, na pierwszym zdjęciu jest Brachypelma Angustum, prezent urodzinowy od mojej kobiety :-)
OdpowiedzBoże, znowu :( Zawału można przez was dostać, ale tym razem starałam się nie patrzeć... :P
OdpowiedzMyślałam, że na pierwszym jest vagans, ale w końcu one się za bardzo nie różnią :)
OdpowiedzNazwać pająka Pimpuś? Eeee... OK. Chyba kupie se mysz i nazwę ją Conan Barbarzyńca.
OdpowiedzI tak nic nie przebija Chihuahuy nazwanej Rambo i prowadzanej w obroży z ćwiekami.
OdpowiedzTe cwieki to pewnie zabezpieczenie aby jej ktos nie zjadl :)
OdpowiedzAle to komicznie po prostu wyglądało. Takie małe coś na łapkach jak mój palec, trochę się trzęsące, z wytrzeszczem, w obroży z ćwiekami długości jego uszu. I jeszcze pan woła "Rambo!" - i weź nie ryknij śmiechem na ulicy.
OdpowiedzJeden z moich nauczycieli miał kiedyś chomika, którego nazwał Asurbanipal, więc pomysł z Conanem mnie raczej nie zadziwia :D
OdpowiedzJa bym nie krzyczała. Nie rzuciłabym się, nawet jakbym miała kule. Ja mam poteżną arachnofobię i nawet gdy widzę malutkiego pająka to dostaję po prostu paraliżu - dosłownie. Patrzę się na niego cały czas i nie krzyczę, nawet jeżeli jest ktoś w domu kto mógłby go zabić. Dopiero gdy idzie w moją stronę albo idzie się gdzieś chować to odzyskuje zmysły i drzę się tak, że sąsiedzi myślą że jakiś mord w domu jest.
OdpowiedzJak ona w tym wieku ma takich "pupili" to ciekawe co za 10 lat będzie miała.
OdpowiedzZakochałam się w tej historii. xD
OdpowiedzJeśli historia jest prawdziwa, w co mocno wątpię, to gratuluję autorowi - wyjątkowej bezmyślności i okrucieństwa. Zabić najprościej, prawda? I do tego, jeszcze opisuje to facet... Żałosne, doprawdy żałosne. A dla tych wszystkich jęczących arachnofobów mam wspaniałą wiadomość - to się leczy!
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2013 o 17:58
Wiem, wiem, użycie kuli było słabe, ale... skąd miałem wziąć strzelbę!? A tak na serio - nie uważam, żebym bał się na tyle, żeby trzeba było to leczyć, ale też nie będę łapał w pudełeczko czegoś o czym nie mam pojęcia czy jest szybkie, czy potrafi skakać(podobno niektóre pająki potrafią), ani czy jak mnie ugryzie to zdążę dojść do drzwi, zanim padnę.
OdpowiedzWszystko, co jest nieznane, trzeba zabić? Interesujące. Wyjdę na ulicę i zabiję każdego, kogo nie znam - skąd mogę wiedzieć, do czego jest zdolny? Może to morderca albo gwałciciel! "A ja od zawsze boję się pająków, nawet dużo mniejszych" - tak, to się kwalifikuje do leczenia. I to niekoniecznie za jakieś kosmiczne pieniądze w gabinecie - możesz zacząć od zdobycia odrobiny wiedzy o pająkach, wtedy się dowiesz, jakie gatunki ewentualnie mogłyby cię posłać na tamten świat. Zresztą, 99% komentarzy pod tą historią to coś w stylu: "jejku, tak się boję pająków, zabić je wszystkie, są takie straszne, buuu" - bo najłatwiej to siedzieć i się użalać zamiast wziąć się w garść i to zwalczyć. A jeśli jakimś cudem nie zmyśliłeś sobie tego wszystkiego, to mógłbyś chociaż dziewczynce odkupić tego ptasznika.
OdpowiedzŻartujesz, prawda? Ona nie upilnowała, polazł gdzie nie trza, to może winić tylko siebie... Co do wiedzy które pająki mogą zrobić komuś krzywdę - w Polsce zasadniczo żadne. Krzyżak chyba może dziabnąć, ponoć całkiem boleśnie, ale niegroźnie. Te wielkie i potencjalnie niebezpieczne pająki naturalnie u nas nie występują. Więc uczenie się które z tych paskud są jadowite, a które nie, dla mnie ma tyle sensu co uczenie się jak manewrować statkiem kosmicznym w deszczu meteorytów - znikome szanse że się przydarzy, w tych warunkach. A że się akurat przydarzyło, to czysty przypadek, i raczej nie ma podstaw przypuszczać że jeszcze kiedykolwiek nastąpi. Poza tym, jak ktoś kto się boi pająków [czyli, w wypadku tych wielkich i nieznanych, każdy kto nie jest wielbicielem], raczej nie będzie przyglądał się, liczył włosków na odwłoku i sprawdzał odcienia nogogłaszczek, żeby upewnić się że ten jest nieszkodliwy i wystarczy go złapać w pudełko, tylko zachowa się zgodnie z instynktem i najpierw palnie, a potem upewni się czy dobrze trafił.
OdpowiedzBtw, pytanie "Wszystko, co jest nieznane, trzeba zabić?" padające ze strony Aliena, brzmi tak jakby ironicznie... (-;
OdpowiedzNo właśnie, w Polsce nie ma niebezpiecznych pająków, więc strach przed nimi jest po prostu irracjonalny. A niektóre osoby są chyba święcie przekonane, że pająk o niczym innym nie marzy, tylko na nie wskoczyć i zjeść. Zapoznanie się z obiektem strachu to pierwszy krok, żeby go pokonać (strach, nie obiekt). Skoro nieznane=groźne, to po zapoznaniu już nie jest takie groźne. Nie mówię tu o jakiejś specjalistycznej wiedzy, tylko żeby liznąć temat choć trochę. Neurony się ucieszą... Przeczytaj niżej komentarz Zmory, bardzo mądrze pisze.
OdpowiedzPrzeczytałam, i się wypowiedziałam. Podtrzymuję swoje zdanie: gdyby Autor zaczął wrzeszczeć i napierniczać kulą w siedzącego w wannie pająka o średnicy maksymalnie 1 cm [odwłoka, nie liczę nóg], jednego z takich które występują w Polsce - to by faktycznie była przesada i powód żeby zastanowić się nad podjęciem terapii. Ale wielkie, nieznane i potencjalnie śmiertelnie jadowite stworzenie, którego znalezienia się w jego domu absolutnie nie dało się przewidzieć? Sama bym zatłukła, o ile miałabym pod ręką odpowiednio długie narzędzie. Mimo że arachnofobii nie mam.
Odpowiedz@MadDog "Więc uczenie się które z tych paskud są jadowite, a które nie, dla mnie ma tyle sensu co uczenie się jak manewrować statkiem kosmicznym w deszczu meteorytów" Wiesz, dla ciebie może nie, ale jeśli ktoś ma fobię i jest tego świadomy, to myślę, że wolałby (a przynajmniej powinien woleć) wiedzieć to wszystko na wszelki wypadek, żeby umieć zareagować w sytuacji jak ta opisana w historii. Ja ma fobię (umiarkowaną) przed pewną dość ogólną grupą owadów. I wiem na wszelki wypadek w której części świata jakie ich gatunki żyją, co mi z ich strony zagraża, jak ich unikać, co robić w razie ataku, oraz jak rozpoznawać jedne od drugich (jeśli da się je rozpoznać z odległości, bo blisko nie podejdę). Na wszelki wypadek wiem, mimo że pewnie w większości rejonów, gdzie występują najgroźniejsze w życiu nie będę, bo a nuż ktoś będzie hodował i na mnie cała chmarę wypuści i co wtedy? To nie jest takie bez sensu, bo dzięki temu czuję się pewniej w ich otoczeniu. ;)
OdpowiedzNapierniczanie kulami w potencjalnie jadowitego i szybkiego pająka jest równie inteligentne co atakowanie tymi kulami niedźwiedzia. Gdyby faktycznie był szybki i jadowity i spróbował się odgryźć mógłbyś mieć przesrane. Po pierwsze - nie drażnić.
OdpowiedzTygrzyki ponoć gryzą również. :) Mój tata "hoduje" te potwory w ogródku. A przynajmniej bardzo cieszy się, jak już jakiegoś zobaczy i robi im zdjęcia. Nie rozumiem go...
Odpowiedz....Schowajcie te fotki waszych pupili pod linkami, bo jeszcze ktoś zawału dostanie. Trochę bezmyślnie, panie i panowie :)
OdpowiedzJa miałam kiedyś pająka ale nie udomowionego a "zaprzyjaźnionego". Siedział sobie w rogu okna, zżerał muchy i komary i szybko załapał że ma nie wyłazić po paru razach jak mu nadmiarową pajęczynę zgarnęłam odkurzaczem. I tak sobie żyliśmy w zgodzie. On miał co jeść, ja mogłam mieć otwarte okno cały czas i nic mnie nie gryzło. Lepsze niż moskitiera. Dopiero matka go wyeksmitowała korzystając z mojej parodniowej nieobecności.
OdpowiedzPopieram. Mój krzyżak Kleofas mieszkający na oknie kuchennym był czasem nawet dokarmiany muchami łapanymi specjalnie dla niego i rzucanymi w sieć. Aż przyjemnie było patrzeć, jak rośnie i jest coraz bardziej okazały. Po domu się nie pałętał, ale przed zimą gdzieś znikł. Któregoś wiosennego dnia zauważyłem na klamce od drzwi garażowych (pod oknem kuchennym) dziwny ruch: około setka malutkich pajączków ewakuowała się po cieniutkich niteczkach własnej produkcji. Z otwieraniem garażu odczekałem, aż wszystkie gdzieś poszły. Od tego czasu zwracam uwagę, aby nie zniszczyć białych kokonów np. na skrzynkach balkonowych, które przechowuję w piwnicy, a wiosną wylęgają się z nich nowe pajączki. Gdzieś sobie idą w świat, ale zawsze jakiś zostaje i pod jesień "odwdzięcza się" misternymi pajęczynami, przepięknymi pod światło. Nigdy nie zabiłem pająka.
OdpowiedzJa mam takowe u siebie w pokoju. Jednego przy drzwiach, drugiego nad łóżkiem. Co prawda mama jak wchodzi do mnie, to krzyczy, że mam z nimi zrobić porządek, bo są straszne i bo jest brudno (jest czysto, tylko te moje dwa pupilki sobie siedzą). Ale jakoś nie zwróciła uwagi, że ona ciągle narzeka, że w salonie komary gryzą i muchy latają, że ją i siostrę w nocy też komary gryzą, a u mnie tylko cisza i spokój... Rodzice żyją w zgodzie tylko z naszymi garażowymi lokatorami, ale tamci osiągają rozmiary grubo przewyższające ich normy gatunkowe, więc może po prostu się boją, że się odgryzą jak spróbujemy ich wyeksmitować. xDD
OdpowiedzTeż nie zabijam pająków, raczej chyba z powodów ideologicznych, a może dlatego, że u nas w rodzinie po prostu się ich nie zabija. Usuwa z domu, ale nie zabija, pomimo tego, że mama ma arachnofobię. Mieszkał ze mną swego czasu pokaźnych rozmiarów kątnik domowy (taki duży czarny co po domu łazi). Wyłaził wieczorami, a w dzień zapędzałam go pod pianino w salonie. Tak śmiesznie tupał :D Zresztą w ogóle pająki tak śmiesznie łażą.
OdpowiedzSuper, to ja pozdrawiam gorąco wszystkich bardzo zmyślnych "arachnofobów", którzy gratulują autorowi skutecznego działania. Ja rozumiem, że pająków można się bać, ale warto by było sobie uświadomić jak bardzo nieracjonalne jest takie zachowanie, zwłaszcza w naszym klimacie i ograniczyć się do piszczenia czy paraliżu, ale propagować podobnych zachowań po prostu nie wolno. Naprawdę uważacie, że autor zrobił słusznie zabijając bez żadnego powodu pupila małej dziewczynki? Bo popieracie go tylko dlatego, że macie taką samą fobię (albo przynajmniej tak myślicie), jedną z popularniejszych. A co byście powiedzieli gdyby autor miał fobie przed psami i zatłukł spaniela małej dziewczynki? Na pewno nikt by nie popierał, tylko byście krytykowali i tłumaczyli jak z psami należy postępować. Ech... ludzie. Żenująca jest też postawa samego autora, który w jednym komentarzu twierdzi, że nie uważa, że by bał się na tyle, że by musiał się leczyć. To albo szanowny autor ma mylną ocenę swojej sytuacji i naprawdę musi się leczyć, albo wykazał się głupotą i ignorancją. Zatłukł pająka, bo , bo "nie wiedział, co innego zrobić, bo nie wiedział jak pająk zareaguje". Ja uważam, że przede wszystkim śmieszna jest sytuacja, gdy ktoś z fobią nie próbuje się dowiedzieć czegokolwiek więcej o obiekcie swojej fobii, żeby chociaż wiedzieć jak się przed nim bronić, gdyż jest to po prostu głupota. No ale gdyby autor trochę poczytał, to straciłby jakże wygodną wymówkę... Ale naprawdę stwierdzenie, że pająki wielkie jak dłoń nie występują w Polsce nie wymaga specjalistycznej wiedzy. Więc jeśli autor rzeczywiście nie kwalifikuje się do lekarza, to mógł pomyśleć, że morduje czyjegoś pupila zanim to zrobił, a więc to on jest główną piekielną osobą w całej tej opowieści. Jasne, dziewczynka nie dopilnowała, ale to się zdarza z każdym gatunkiem zwierząt, nie tylko tymi strasznymi. Pająka należało złapać w szklankę/miskę/wiadro/wannę (cokolwiek, zależnie od wielkości, choć wanna to już żart. ;) ). Nie powinno to być specjalnie trudne, ani śmiertelnie niebezpieczne, zwłaszcza, że sporo tych wielkich pająków nie jest mocno jadowita, a do tego człowiek nie jest ich typową ofiarą. A skoro autor nie kwalifikuje się do leczenia, nie powinno to również przerosnąć jego możliwości. I wierzcie mi, wiem jak to jest mieć fobię, choć akurat nie pająków ona dotyczy. PS Na zakończenie powiem, że zachowanie a'la moja mama, typu: zabiję pająka, a potem będę narzekać na muchy i komary, jest głupie. Wyjątkowo.
OdpowiedzW pełni Cię popieram, ale byłam zbyt wkurzona, żeby to ubrać tak ładnie w słowa :)
OdpowiedzNo nie wiem nie wiem, bo mnie matka od małego uczyła, żeby takie stworzenia 'ukatrupić'. Jestem dość mocno uczulona na jad.
OdpowiedzOd kiedy można wykrywać alergię na pajęczy jad?
OdpowiedzZmora, szansa na to żeby spaniel małej dziewczynki znalazł się niespodziewanie w cudzej wannie jest absolutnie znikoma. Spaniele nie łażą po pionowych powierzchniach, ani takich typu sufit, które są nad nimi. Raczej się nie przepchną przez uchylone okno. I wydają dźwięki. Dużo dźwięków. Szczekają, warczą, piszczą, skamlą, wyją, głośno dyszą, a nawet wydają dźwięki kiedy biegają czy się drapią, więc można wykryć je ze względnie dużej odległości - niekoniecznie dopiero kiedy znajdą się, niespodziewanie, w zasięgu wzroku. Aha, i lubią przebywać w pobliżu swojego właściciela/opiekuna/przyjaciela. Pająki wielkości mniej więcej takiej jak opisał to Autor, nie występują naturalnie w Polsce. Nie wiem, i większość ludzi, poza pasjonatami takich gatunków, nie wie które z nich są naprawdę groźne dla człowieka, które mogą zabić, które mogą ukąsić, ale ich jad nie jest groźny, itd. I ta wiedza w Polsce nie jest do niczego potrzebna. Tak samo jak wiedza która z lian występujących w dżungli zawiera wodę, a która paskudna truciznę. Jeśli taki pająk nagle pojawi się w mieszkaniu osoby która normalnie ich nie spotyka, znaczy: coś nie gra. Nieprzeciętnie duży i potencjalnie śmiertelnie niebezpieczny stwór. To jest mechanizm ewolucyjny: albo szybko spieprzamy, wrzaskiem alarmując innych, albo atakujemy, i to szybko, zanim "to coś" zauważy i zaatakuje nas. A że ten akurat pająk mógł nie być niebezpieczny? Cóż, jeśli nie był, niepotrzebnie zginąłby pająk - jeśli byłby, mogliśmy zginąć my. Od szybkości reakcji naszych przodków zależało ich przeżycie, a my jesteśmy potomkami tych co przeżyli. O ile zgodzę się że przesadnie nerwowa reakcja na małego [w porównaniu do takiego ptasznika czy innej tarantuli] krzyżaczka jest zachowaniem raczej nieracjonalnym, to zatłuczenie pajaka nieznanego gatunku, ale dużego i przypominającego te jadowite z tropikalnych lasów - to całkiem sensowne i racjonalnie uzasadnione działanie. Poza tym, co za różnica czy pająk należał do małej dziewczynki czy np. do trzydziestoletniego fana muzyki metalowej i tatuaży? Miał gdzieś karteczkę z namiarami na właściciela, a może czip, jak psy? Autor nie chciał sprawić przykrości dziecku; działał pod wpływem bardzo silnej emocji jaką jest lęk. Nie widzę powodu żeby go za to krytykować czy obrażać.
OdpowiedzW pewnym momencie sama sobie zaprzeczasz. Mniejsza o to czy nadaję się do leczenia czy nie, to jest tutaj nieważne. Ale... Piszesz: "No ale gdyby autor trochę poczytał, to straciłby jakże wygodną wymówkę..." Załóżmy, że coś, gdzieś, kiedyś czytałem. Wyczytałem, że pająki występujące w Polsce są generalnie nieszkodliwe, ale istnieją na świecie takie, które mogą mnie zabić, albo przynajmniej doprowadzić do niemiłych konsekwencji zdrowotnych. W następnym zdaniu piszesz: "Ale naprawdę stwierdzenie, że pająki wielkie jak dłoń nie występują w Polsce nie wymaga specjalistycznej wiedzy." Nie widzisz, że sobie zaprzeczasz? Poczytałem - wiem, że polskie pająki są niegroźne. Wiem też, że tak wielki nie jest z Polski. I całą misterną wiedzę o kant pupy rozbić. Chyba, że serio mam poczytać takie "trochę", żeby każdego rozpoznawać. Piszesz też: "Więc jeśli autor rzeczywiście nie kwalifikuje się do lekarza, to mógł pomyśleć, że morduje czyjegoś pupila zanim to zrobił" I co z tego, że mogłem dojść do tego, że to czyjś pupil, skoro to nie zmieniało faktu, że może mnie zabić? Jak sąsiad będzie hodował tygrysa i tygrys mu ucieknie to też go zastrzelę, mimo, że to jego pupil. Gdy inna sąsiadka zacznie hodować boa dusiciela i jej ucieknie to też utnę mu łeb, zanim owinie mi się na szyi mimo, że to jej pupil.
OdpowiedzA wyobraźmy sobie taką sytuację: gość cierpi na wybitną kynofobię, siedzi sobie gdzieś w lesie i nagle podbiega ww. spaniel. Załóżmy nawet, że spaniel atakuje (nie wiem, szarpie za nogawkę, czy coś). Gość doznaje ataku strachu i jakąś gałęzią zabija psa. Chwilę później nadbiega matka z zapłakaną córką... Pies zerwał się ze smyczy. Byłby lincz, że ho-ho. A sytuacja praktycznie identyczna. Choć w historii nie widzę wzmianki, żeby ptasznik poruszył jednym odnóżem w stronę autora. Wydawało mi się, że w cywilizowanym świecie wymaga się panowania nad instynktami. Jak ci się jakaś dziewczyna spodoba, to pójdziesz gwałcić? I się potem tłumaczyć, że działałeś pod wpływem bardzo silnego popędu seksualnego? Jeśli nie czułeś się na siłach łapać tego pająka, było się wycofać tyłem do drzwi i je zamknąć. Tak zachowałby się człowiek z jajami. A ty zachowałeś się jak niezrównoważona panienka i jeszcze się tym szczycisz. Congratu-fuckin'-lations.
Odpowiedz@Alien Psów się co prawda nie boję, ale jeżeli w lesie podbiegnie pies i zacznie mnie atakować to dostanie kopa z siłą adekwatną do jego wielkości. I jeśli pies spróbuję mnie zagryźć to ja spróbuję go zatłuc. Ale różnica jest taka, że zachowania psów każdy w jakimś stopniu zna i jest w stanie je ocenić, zachowania pająków przynajmniej ja nie znam to raz. A dwa, że o ile psu z pyska nie leci piana(taki dostanie kopa jak tylko zbliży się na długość nogi) to od jego ugryzienia wielka tragedia stać mi się nie powinna, a jak ugryzie mnie nie ten pająk co trzeba to mogę umrzeć. I w całej tej dyskusji nie chodzi o strach tylko o konfrontację z potencjalnie zabójczym przeciwnikiem. W cywilizowanym świecie ludzie panują nad instynktami, wyjątkiem jest instynkt przetrwania. W cywilizowanym kraju jeśli ktoś wtargnie do Twojego domu masz prawo go zabić broniąc siebie i Twojej rodziny(w Polsce nawet gościa z bronią nie można zabić). Instynkt przetrwania doprowadzał nawet do aktów kanibalizmu(któraś katastrofa samolotu w górach, przepraszam, nie pamiętam, która, mogę poszukać jeśli komuś zależy), które ze względu na okoliczności był w pewien sposób zaakceptowane. Porównywanie tego do gwałtu jest bez sensu. Wycofać się i zamknąć drzwi? Potencjalny morderca spierdzieli mi w tym czasie za pralkę, albo szafkę i zostanie mi polanie łazienki benzyną i podpalenie, bo na pewno nie będę go szukał.
OdpowiedzTak samo jak porównywanie spotkania pająka w łazience do katastrofy lotniczej... Rzeczywiście, sytuacja krytyczna, zupełnie bez wyjścia. Chyba masz jakieś zapędy psychopatyczne. Skopanie, oblanie benzyną i podpalenie...? Wychodzisz z łazienki, zamykasz drzwi i szukasz właściciela, ewentualnie dzwonisz po policję, nikt nie każe ci go łapać. Tylko to wymagałoby odrobiny opanowania. Mnie mama uczyła, że nie zabija się niewinnych stworzeń bez powodu. Nawet, jeśli się ich boję. Ptasznik się na ciebie rzucił? Nie. Nie wykręcaj się, że mógłby zrobić to a tamto, bo skoro miałeś czas rozważyć tyle ciekawych opcji, to mogłeś równie dobrze się wycofać. Tak bardzo się wystraszyłeś(biedactwo...), a mimo to zaryzykowałeś kontakt - nielogiczne. Obyś nigdy nie trafił na paranoika, który sobie ubzdura, że mu zagrażasz - a co, przecież się boi, ma prawo! A nie, wróć, takich się odsyła na leczenie. Ale kto by się tam przejmował robalem...
Odpowiedz@Alien, każdy ma trochę racji. Ja hoduję ptaszniki od kilku ładnych lat, więc dla mnie nie jest problemem, kiedy zobaczę jakiegokolwiek pająka, czy to w domu czy na dworze. Zawsze podchodze z szacunkiem i dbałością, nigdy nie niszczę sieci, bo wiem jak ważne jest to dla nich. Sam spotkałem się z poglądem, że hodowla egzotycznych zwierząt (jakichkolwiek)to jest jakas paranoja. Ale zapewniam każdego miłośnika psów czy kotów, że nic nie da Wam takiej frajdy jak obserwowanie waszego "dzikiego" pupila przy polowaniu na ofiarę, czy choćby budowania gniazda, jak zwykłe obserwowanie psa jedzącego z miski, codziennie tak samo. Egzotyczne gady lub pajęczaki to jest możliwość poznania czegoś innego niż codzienne spacery z psem po osiedlu.
Odpowiedz@Zmora, @Alien, zakłądamy tutaj Kółko Arachnologiczne? :) Bo z tego co widzę, tylko my żałujemy biednego Pimpusia :)
Odpowiedz@Alien Zapędy psychopatyczne? Może i mam. Chociaż benzyna i podpalenie to był żart. A skopanie? Pies mnie ugryzie, a ja mam czekać, aż ugryzie mnie drugi raz zamiast pociągnąć go z buta? Czy przekonać urokiem osobistym i kąśliwą ironią, żeby tego nie robił? Gdzie mam szukać tego właściciela? Chodzić po sąsiadach na klatce, jak nie znajdę to całym bloku, później osiedle, dzielnica, miasto, województwo i tak dalej? Jak znam polską policję to gdy pająka nie będzie już w wannie to zamiast go szukać stwierdzą, że byłem pijany i miałem przewidzenia. "Nie wykręcaj się, że mógłby zrobić to a tamto, bo skoro miałeś czas rozważyć tyle ciekawych opcji, to mogłeś równie dobrze się wycofać." Otóż nie miałem czasu rozważać tych opcji, rozważam je sobie teraz siedząc przed monitorem i dyskutując z Tobą, wtedy zobaczyłem coś co potencjalnie mogłoby zagrażać mojemu życiu i zareagowałem. Wolałem nie czekać, aż on zareaguje, bo nie wiem jak jest szybki i co mi może zrobić, a w ruchu mógłbym już go nie trafić biorąc pod uwagę, że sam bez kul poruszam się raczej wolno i mało zwrotnie. "Obyś nigdy nie trafił na paranoika, który sobie ubzdura, że mu zagrażasz - a co, przecież się boi, ma prawo! A nie, wróć, takich się odsyła na leczenie. Ale kto by się tam przejmował robalem..." Serio chcesz porównywać ludzi i zwierzęta? O ile nie jesteś wegetarianinem to idiotyzm, bo wychodzi, że wystarczyłoby, żebym pająka ugotował i zjadł, a było wszystko w porządku. Jeśli jesteś wegetarianinem to możemy na ten temat podyskutować dalej.
OdpowiedzIdiots, idiots everywhere. To był tylko pająk. Autor miał prawo go zatłuc nawet jeżeli się nie bał. Trzeba pilnować swoich "pimpusiów", żeby nie wchodziły do cudzych domów. A jak ktoś ma mocną kynofobie i zobaczy rotweilera w swojej łazience i go zatłucze to raczej nikt go winić nie będzie, a przynajmniej nie ja. Są sytuacje w których trzeba wybrać - swoje zdrowie/życie lub zdrowie/życie zwierzaka.
Odpowiedz@up Dokładnie. Tylko pająk. Zawinił tylko tym, że znalazł się w złym miejscu w złym czasie. I zginął. Byłabym w stanie zrozumieć taką reakcję, jakby ten pająk na autora wskoczył, czy coś. Ale on sobie tylko siedział w wannie. Gdzie tu wybór między życiem a śmiercią? Chyba nawet małe dzieci się uczy, że w przypadku spotkania z potencjalnie groźnym zwierzęciem należy zachować spokój i się ostrożnie wycofać. Chociażby po to, żeby zwierzaka nie prowokować i nie narażać się na większe niebezpieczeństwo. Więc już abstrahując od wszystkiego innego, takie zachowanie było głupie i autor bardziej naraził swoje życie, o które tak się martwił. @Jaca od dziecka porównuję ludzi do zwierząt. Zgadnij, kto wypada na tym korzystniej. Co do policji - do mojego chłopaka musieli wpadać kilka razy w tygodniu, bo chora psychicznie sąsiadka (to nie jest żart, naprawdę była chora i wszyscy o tym wiedzieli) oskarżała go o takie sensowne przestępstwa jak "wykradanie prądu wiaderkami". Więc myślę, że i do ptasznika przyjechaliby. Wege byłam długo, ale skończyło się to dla mnie nieciekawie, więc chwilowo być nie mogę, niestety. A wrócić do tego mogę dopiero za jakiś czas i tylko pod ścisłą kontrolą lekarza. Nie, nie byłoby w porządku, gdybyś go zjadł. Dlaczego wciąż wymyślasz coraz to nowe sposoby, jak można by coś uśmiercić, zamiast wymyślić, jak to zachować przy życiu? @ Zływilk co poradzę, patrzę na swoje włochate maleństwa i jak wyobrażę sobie, że ktoś je bestialsko zabija, bo się niby boi, to... mam tylko nadzieję, że trafi na H. maculata - ona się łatwo nie da :D
OdpowiedzJezu, ludzie. Macie arachnofobię? To czemu nie dowiecie się czegoś o pająkach, żeby wiedzieć, które są bardziej niebezpieczne od drugich? A nie dajecie wymówki typu "tylko pasjonaci to wiedzą". Bzdura. Nie jestem pasjonatką pająków, ale nie mam też arachnofobii. Nie mam żadnego powodu, by wiedzieć cokolwiek o pająkach (wy go macie), a i tak wiem więcej niż wy. Ignorancja i głupota wszędzie. Zresztą, wybaczcie, ale atakowanie teoretycznie śmiertelnie groźnego zwierzęcia jest głupie, bo jak nie zabijecie go od razu to dopiero wtedy dacie mu powód do ataku. Więc powodzenia życzę. Jeszcze ta głupawa teza, że jak pająk tropikalny i duży to na pewno śmiertelnie niebezpieczny i zagryzie cię w całości. Starczyłoby przeczytać chociażby mój wcześniejszy komentarz, żeby wiedzieć, że te popularne duże gatunki pająków - tarantule, ptaszniki - są stosunkowo słabo jadowite. Większość ma jad o sile jadu pszczelego, a nie wstrzykują go dużo. Jedynie osoby z alergią mogą się martwić (Jak ktoś się lepiej zna, niech mnie poprawi. Najgorsze są te małe tropikalne pajączki, które na szczęście mało kto trzyma, bo jak uciekną to i tak mało kto zauważy, że nie są to "nasze tubylcze" pająki. @MadDog Wybacz, ale szanse, że w twojej łazience znajdzie się cicho siedzący obcy spaniel, są wciąż większe niż w przypadku tarantuli. Nie twierdze, ze miałby się dostać przez okno łazienkowe. @Jace Uwaga, że mogłeś zauważyć, że to nietutejszy gatunek odnosiła się do tego, że mogłeś pomyśleć, ze nie mordujesz zwykłego pająka, a czyjegoś pupila. Ale skoro naprawdę cię to nie rusza... Mówisz, że broniłbyś się przed psem i tygrysem. Ale czy zaatakowałbyś je jako pierwszy? Bo nie sądzę, żeby pająk odnóżem ci choćby pogroził przed śmiercią. To po pierwsze. Po drugie pomimo, że zachowanie psów większość osób zna, to napotykając obcego psa i napotykając obcą tarantulę łatwiej przewidzieć zachowanie tarantuli. Pies może być wściekły, mieć spaczony charakter przez złe traktowanie, być agresywny, być zdziczały, albo być kanapowym pieskiem, który jest do rany przyłóż. Nie wiadomo. A tarantula zawsze jest tarantulą i nie zaatakuje cię ot tak. A po trzecie: Strzeliłbyś do tygrysa? To albo musisz mieć broń o napraaawdę dużym kalibrze, albo niesamowitego cela by między oczy trafić. Bo tygrysa nie jest tak łatwo zabić. Zwykłą strzelbą, wiatrówką, czy pistolecikiem jakie ludzie trzymają pod poduszka, to możesz co najwyżej siebie zastrzelić, żeby nie doświadczyć zjadania przez tygrysa. Bo tygrysa tylko wkurzysz. Zresztą naprawdę byś do niego strzelił, gdyby leżał spokojnie? Nie dość, że to okrutne, to jeszcze głupie. Więc proszę mi o instynktach nie mówić, bo z instynktem to nie ma nic wspólnego. Instynktownie człowiek w obliczu czegoś, co może powodować zagrożenie wycofuje (!) się. Strzelanie i zabijanie tylko w obliczu ataku ze strony tego wymienionego zagrożenia, kiedy nie ma możliwości ukrycia się i ucieczki. @Alien Ogółem się zgadzam. Nie wiem kto minusuje. ;( (Dobra, wiem, ale palcem wytykać nie będę, bo to nieładnie... ) @ZlyWilk Wiesz, ja w sumie się pająkami nie bardzo interesuję, aleee... Może "Kółko obrony pająków przed arachnofobami"? xDD @Jace (raz jeszcze) "Pies mnie ugryzie, a ja mam czekać, aż ugryzie mnie drugi raz zamiast pociągnąć go z buta?" Pająka zabiłeś zanim cię ugryzł. Zresztą jak psa z buta pociągniesz to już na pewno cię ugryzie, chyba że byłby to pies wielkości yorka. I znowu ta wymówka "nie wiem". Jezu, jakie to monotonne. Czytaj człowieku. Nie musisz wiedzieć wszystkiego o każdym gatunku, wystarczy że o poszczególnych grupach jakąś wiedzę zdobędziesz. Ale nawet tego teraz nie masz. I ja chcę porównywać pająki i ludzi: u pająków nie ma paranoików, wiadomo, że nie zaatakują bez sensu. Tylko trzeba wiedzieć co dla nich jest "sensem". Ale to znowu wymagałoby poczytania... @Vivian A jak ktoś się boi obcych ludzi i zobaczy pod drzwiami akwizytora i go zatłucze, to też go winić nie będziesz? I nie nie porównuję tu ludzi do zwierząt,
OdpowiedzAha, @Jace, jeszcze jedno: "Załóżmy, że coś, gdzieś, kiedyś czytałem. Wyczytałem, że pająki występujące w Polsce są generalnie nieszkodliwe, ale istnieją na świecie takie, które mogą mnie zabić, albo przynajmniej doprowadzić do niemiłych konsekwencji zdrowotnych." No to żeś poczytał. A ja myślałam, że to się zalicza do podstawowej wiedzy każdego mieszkańca tego kraju, ale jak widać się myliłam. Wprost mówiąc: nie to mam na myśli, pisząc o "czytaniu". Bo to trochę mało po prostu. Co ty byś zrobił, jakbyś na wakacje za granicę pojechał?
Odpowiedz@ Zmora - jestem pod wrażeniem :) Masz rację, że alergicy powinni być bardziej ostrożni przy ptasznikach. Ale reguł nie ma. Można być uczulonym na jad osy czy pszczoły, a na ptasznika nie i na odwrót. Ba, można być nawet uczulonym na jad jednego gatunku a drugiego już nie, bo każdy ma nieco inny skład. Ponadto, nie ma odnotowanego ani jednego zgonu po ukąszeniu ptasznika. Za to czasem się słyszy o śmiertelnych zagryzieniach przez psy. A jak ktoś powie, że się boi psów, to wszyscy się dziwią i pytają, czy to jakaś trauma. A arachnofobia? Zaraz 50 osób podniesie rękę i krzyknie: "ja też, śmierć pająkom!". Nie mogę się kłócić z taką logiką... A ludzie z fobiami (nie twierdzę, że wszyscy, rzecz jasna) nie dość, że nic z tym nie robią, to jeszcze chcą, żeby cały świat się do tych ich lęków dostosował (co widać choćby w komentarzu Lavinni). Mnie osobiście napadła jakaś lala i domagała się, żebym zasłoniła swój jakże groźny i morderczy tatuaż z pająkiem. Teoretycznie mogłabym to zrobić... ale jakim, kur*a, prawem ktoś mi będzie wchodził na głowę?!
OdpowiedzA i jeszcze jedno: dlaczego, jak jest jakaś afera pt. "Ogromny pająk uciekł hodowcy i wszedł sąsiadowi na głowę, sąsiad w panice zatłukł go patelnią i ma wstrząs mózgu" - zawsze, ale to zawsze, okazuje się, że był to powolny, łagodny i słabo jadowity gatunek? Murin, Poe, Stromka, Haplopelma - to by przynajmniej miało sens, bo te pająki są szybkie jak cholera i mogą nawiać nawet najlepszym... i sensacja w mediach byłaby większa... Czasem myślę, że ci ludzie sami kupują ptaszniki, potem je zabijają, dzwonią do tvn-u i myślą, że są fajni.
OdpowiedzMatko Boska, nie wiem co dzisiaj z tymi komentarzami. Edycje się nie zapisują, jakieś dziwne treści, których nie mam w pamięci podręcznej się wklejają, no cuda niewidy... A ten co go edytować chciałam, bo błąd koszmarny popełniłam, więc bzdura wyszłam, to już chyba zupełnie zniknął wraz z całym wątkiem i ja nie wiem co się dzieje. @Alien Ależ ja właśnie mówiłam o ludziach z konkretnymi alergiami, a nie ogólnie. Ale może nie zaznaczyłam tego zbyt czytelnie. A opisane przez ciebie zachowanie pojawia się zwłaszcza w przypadku, gdy fobia jest bardzo popularna i/lub dotyczy czegoś obrzydliwego, czego większość i tak nie lubi. Ludzie zaczynają uważać ją za coś normalnego i zaczynają tę fobię bagatelizować. A nawet tutaj na piekielnych widzę ludzi, którzy twierdzą, że strach przed pająkami ich paraliżuje, albo że krzykiem żądają zobaczenia truchła pająka, by uwierzyć, że martwy i móc spokojnie spać. Dziwi mnie, że takie osoby nie podejmują jakiejkolwiek walki z fobią. Co do sytuacji z tatuażem: Cóż, jeśli kobieta miała prawdziwą fobię, to jej zachowanie mogło być nawet po części zrozumiałe. Gorzej jeśli po prostu była jedną z tych, co pająków nie lubią lub się nimi brzydzą, zabijają je dla zasady i wmawiają sobie i wszystkim, że fobię mają, a potem żądają udogodnień. No bez żartów. Co do wielkości pająka: Po prostu im większy pająk, tym bardziej przypomina te z horrorów, a więc i większa sensacja. Ot co.
Odpowiedz@zmora to wybacz, myślałam, że mówiłaś ogólnie. Aczkolwiek niewiele to zmienia, bo nie ma możliwości sprawdzenia, czy jest się uczulonym na jad jakiegoś ptasznika. Co najwyżej dać się ukąsić :P Mnie nie dziwi. Trzeba by wstać sprzed komputera i poszukać gdzieś pomocy, może nawet gdzieś jeździć, koszmar. A tak można sobie dissować pająki ile wlezie i jeszcze tyle osób po pleckach poklepie, bo mają tak samo. Widzę tu tylko jedną osobę, która aktywnie walczy z fobią i chwała jej za to, oby wygrała. Myślę, że panienka od tatuażu należała do typu nr 2 :P Ale nawet największa fobia nie powinna zwalniać z zachowania odrobiny kultury. Żeby chociaż poprosiła - ok, cool, ale było to żądanie poprzedzone dźgnięciem w plecy. A w takich wypadkach mam zwyczaj stawać delikwentowi ością w gardle i choćby świat się skończył, nie ustąpię. O. :P
Odpowiedz"To był tylko pająk." Ja i moi rodzice dokarmiamy pewną (karmiącą) sukę. Jej właścicielka wychodzi z założenia, że zwierzę powinno sobie samo znaleźć żarcie. Moja matka poszła kiedyś do niej i próbowała przemówić do sumienia, zasugerować, że psina i jej szczeniaki padłyby z głodu, gdyby nie nasza pomoc. Co usłyszała? Tak, zgadliście... "To tylko pies."
OdpowiedzNie... mogę... wstać... z... podłogi... Ha ha ha :D Masz ciekawe umiejętności, hmmm... Gawędziarskie? Opisowe? Humanistyczne? :D Oczywiście, 'Mocne' :)
OdpowiedzJa to się zawsze zastanawiałam, czemu pająki, szczególnie te wielkie, tak ciągnie do tego białego wnętrza wanny albo brodzika kabiny prysznicowej, gdzie przecież są tak ultra widoczne. Czasami myślę, że to w jakiś sposób świadczy o złośliwej inteligencji tych stworów, które uwielbiają "nieprzyjemnie" zaskakiwać domowników wchodzących do łazienki. Pająków raczej się nie boję, bo nawet odważnie biorę niektóre do rąk.
OdpowiedzCzęsto wpadają tam przypadkowo, a potem trudno im się wydostać. U znajomej dokarmiałem z kolei mieszkające w domu pająki, zwłaszcza kątniki, żeby nie opuszczały swoich sieci.
OdpowiedzZapewne czują wilgoć. Na pewno nie mają zamiaru nikogo straszyć.
OdpowiedzTak, ponieważ dla ich płucotchawek jest lepsze środowisko bardziej wilgotne. Zatem łazienka, piwnica czy garaż są w sam raz.
OdpowiedzLuuudzieeee, ja błagam! Ja mam zawał jak widzę pająki, a chciałabym móc wejść w koemntarze i nie umrzeć...
OdpowiedzMasz świetną okazję, żeby zacząć przezwyciężać swój strach :-) Następnym krokiem może być wzięcie takiego slodziaka na rękę :-)
OdpowiedzNie planuję :P
Odpowiedzgdyby matka i dziecko dopilnowali Pimpusia nie było by afery... a Autor nie musi mieć ochoty gościć czegoś niespodziewanego u siebie w domu. A większość fobii ma to do siebie, iż jest całkowicie irracjonalna. Nie lubię już pająków choć teraz jestem w stanie zabić to sama... wiem, że nic mi nie zrobi, nie rzuci się nie zje mnie, nie owinie w kokon i nie złoży jaj... i co mi po wiedzy skoro dreszczyk obrzydzenia jest silniejszy...?
OdpowiedzBo wiedząc takich rzeczy, nie boisz się już. Nie boisz się, że cię pająk owinie w kokon i zeżre, a boisz się samego pająka, bo jest paskudny. Ergo, boisz się go mniej. Zresztą wiedza daje ci szanse racjonalnego postępowania z irracjonalnym lękiem.
Odpowiedz@zmora, kiedyś mogłam wgapiać się w pająki i ich sieci i absolutnie mnie to nie ruszało, ba było nawet wciągające i fascynujące... skończyło się jak jakiś pajączek przeszedł mi się po szyi i do końca dnia chodziłam i się trzepałam z pająka, którego dawno już tam nie było... wiedziałam, że go nie ma, ale to uczucie, że dalej tam łazi było silniejsze niż zdrowy rozsądek... podejrzewam, że wyglądałam jak wariatka;) i tak mi zostało, że pajączki są be... jeśli ktoś lubi takie zwierzątka- spoko. Są gusta i guściki, o tym się nie dyskutuje. Ale niech trzyma te... stworzonka... jak najdalej ode mnie.
OdpowiedzMnie ostatnio mrówy oblazły (I to nieźle, aż musiałam wszystkie ciuchy trzepać. Jedna się tak w bluzkę wgryzła, że siła ją odrywałam, bo nawet trzepanie nic nie dało.) I też tak jakoś od dwóch dni mam przez to do nich pewną awersję, ale staram się ją zbywać (no bo żyję z nimi na co dzień, nie mam zamiaru się fobii nabawić) Myślę, że do jutra wrócę do moich pierwotnych stosunków z nimi. ;D Ale przyznam, że nawet taka mała rzecz może być przyczyną strachu. Zwłaszcza, że owady maja to do siebie, że to uczucie bycia "oblezionym" pozostaje. Czasem jak mnie na zewnątrz dotknie jakaś trawa to wydaje mi się, że to komar lub mrówka, zwłaszcza jeśli jestem w miejscu w którym jest ich dużo, a ja o tym doskonale wiem. ;)
Odpowiedztak zgrabnie porównujecie pajączka do psa... że Autor powinien domyśleć się, że to czyjś pupilek. Jak dla mnie psa czy kota sąsiada można znać- z psem się wychodzi, kot też bywa poza domem i siłą rzeczy można się orientować, że ten zwierz jest czyjś. Poza tym, że są to dość popularne zwierzęta domowe. Hodowanie jaszczurek, pająków czy węży nie jest aż tak popularne w naszym cudnym kraju. A gdyby mała wychodziła z Pimpusiem na spacery to pewnie Autor mógłby mieć przebłysk wiedzy, że to nie jakiś tam wielgachny pająk tylko możliwe iż akurat Pimpuś.
OdpowiedzDrodzy obroncy pajakow, sama mam arachnofobie, ktora byla na tyle rozwinieta, ze utrudniala mi normalne funkcjonowanie. Owszem, leczylam sie u psychologa, psychiatry i jedyne co skutkowalo to silne neuroleptyki, ktore maja jednak zbyt wiele dzialan niepozadanych. Absolutnie nie dziwie sie autorowi historii. Zdaje sobie sprawe z irracjonalnosci mojej fobii, ale nie moge wbut wiele z tym zrobic. Zdobywanie wiedzy o pajakach, terapia szokowa, godziny zajec z psychologiem, niewiele to dalo. Chociaz widze u siebie juz duwy postep, to nadal wpadam w panike w bezposrednim kontakcie z tym stworzeniem. Sukcesem jest to, ze nie potrzebuje silnych lekow nasennych aby moc zasnac, jak rowniez i to, ze nie sypiam juz w dresie, z nogawkami wpuszczonymi w skarpetki, z kapturem na glowie i maska chirurgiczna na twarzy. Wiem, ze teoretycznie pajaki nie so zbyt grozne, ale mimo wszystko jest to moj najgorszy koszmar. Troszke wiecej tolerancji w stisunku do arachnofobikow, a takze arachnofobicy tolerujcie zamilowanie innych ludzi do tych stworzen.
OdpowiedzTo jest PRAWDZIWA fobia. Bardzo współczuję i życzę owocnej dalszej walki. Tylko, jak widzisz, większość tutaj nie ma najmniejszych skrupułów zabijając pająki, a autor chciałby dostać medal za odwagę. Strach czy nie strach, skoro człowiek twierdzi, że jest lepszy od zwierząt, to niech się zachowuje zgodnie z tym i nie zabija wszystkiego, co mu się nie podoba...
OdpowiedzWspółczuję ci bardzo, takiej fobii, zarówno jak i gratuluję postępów w pokonywaniu jej, bo wiem, że wymaga to sporej determinacji. Super, że zdecydowałaś się walczyć z fobią, choć w twoim przypadku to pewnie było nieuniknione, skoro aż tak wpływało to na twoje życie. Cóż, podpisuję się pod słowami Alien i życzę powodzenia w dalszych staraniach. Mam nadzieję, że wkrótce osiągniesz swój cel i nie będziesz wpadać w panikę więcej. ;D
OdpowiedzJezu, wstawiam te przecinki bez ładu i składu, a możliwości edycji w komentarzach odpowiadających na inne komentarze nie ma. I razi w oczy.
OdpowiedzOlu, współczuję. Alien, podpisuję się pod Twoim komentarzem. Większość przypadków fobii da się wyleczyć, co znacznie zwiększa komfort życia człowieka, ale ludziom się... nie chce? Nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć.
OdpowiedzPrzepraszam jeśli kogoś urażę ale ktoś kto hoduje pająki w domu i traktuje je jako zwierzątko domowe nie może być chyba normalny. Zwłaszcza jeśli te pająki są jadowite. Ilekroć widzę pająka to się po cichu wycofuję i wołam kogoś kto jest w pobliżu by się "Pimpusia" pozbył. I proszę mnie nie przekonywać że pająki są niegroźne, że one się bardziej boją ludzi niż my ich itp. Wcale mnie to nie uspakaja.
OdpowiedzNighty, zgadzam się! Lepiej bym tego nie ujął! Podobnie nie może być normalny ktoś, kto trzyma w domu duże psy. Wszakże mogą zagryźć. A te mniejsze kostki pokąsać. A koty? Złapie taki toksoplazmozę i jeszcze Cię zarazi. Albo rybki. Ryby służą przecież do jedzenia, nie? Kto normalny trzyma w domu zwierzę, które powinno się zjadać? Podobnie z królikami. I świnkami wietnamskimi. Świnki morskie też się chyba gdzieś je? Albo łasicowate. Z nich się robi futra. O szczurach nawet nie wspominam. Obrzydliwe. Równie dobrze karaluchy można by hodować lub wszy. Paskudztwo. I proszę mnie nie przekonywać, że te zwierzęta są piękne i miłe! Generalnie normalny nie może być ten, kto trzyma zwierzęta w domu. Albo nosi długie włosy. Albo głosuje na SLD. Albo jest Żydem... Do gazu, do gazu!
OdpowiedzCzłowiek spotyka pająka, zbyt dużego jak na nasze polskie, w wannie, zupełnie się tego nie spodziewając i oczekuje się od niego, że "wycofa się" oraz zamknie łazienkę? To on ucieknie za pralkę albo szafkę! One nie atakują bez powodu? Będzie miał powód, kiedy zamieszka za szafką bądź pralką i ktoś go niechcący szturchnie! A mówienie o tym by się czegoś o nich dowiedzieć, które są jadowite, to naprawdę trzeba by wiele o nich wiedzieć. Tak samo o innych zwierzętach - wężach, małpach, słoniach (różne ludzie mają zainteresowania), jaszczurkach, krokodylach, ptakach itp. To praktycznie niemożliwe!
OdpowiedzDla wszystkich arachnofobików- nowy sposób na zabicie pająka. Przez pająki raz prawie straciłam pracę wszczynając niemalze alarm bombowy w restauracji, raz nie poszłam na rozmowę kwalifikacyjną, bo pająk był koło drzwi i nie mogłam przejsc. Nigdy nie zabiłam pająka ani laćkiem, ani miotłą, ani odkurzaczem, bo zbyt się bałam. Kilka tygodni temu jednak udało mi się zabić pierwszego pająka. Był na podłodze w łazience. Postanowiłam sie przełamać i oto jedyny sposób, którego mogę użyć, aby zabić pająka: stanęłam w przedpokoju, nalałam bleach do miski z uchwytem i z daleka wylałam całą zawartosc na pająka (nie trzeba do niego podchodzić dzięki temu). Jego zwłoki obficie przysypałam proszkiem do prania i czekałam na współlokatorkę aż je usunie. Polecam wyprobować ten sposób, jak dla mnie jest to jedyny, który jestem w stanie wykonać bez zawału serca, choć oczywiscie z wielkim strachem :) A dzisiaj sniło mi się, że gonił mnie latający pająk, który był kolorowy i miał zdecydowanie więcej niż 8 nóg.
OdpowiedzWiesz, że masz ewidentnie "nie po kolei w deklu"?
OdpowiedzNo i musialam wstac i obejsc wszystkie zakamarki w domu. Po co ja czytam takie historie w lozku? Ps. mieszkam w Australii...
OdpowiedzBardzo chciałabym odwiedzić Australię, ale właśnie mnogość różnych stworzeń nieco mnie zniechęca :(
OdpowiedzZeszłabym na zawał :/
OdpowiedzNazwać pająka "Pimpuś" , no nie wierzę!
OdpowiedzChyba się dzisiaj nie wykąpię;/ a już się szykowałam.
Odpowiedzjedna z lepszych historii tutaj :) się uśmiałam :))
OdpowiedzSwoją drogą też dobrze się stało, że ta sąsiadka przyszła i przyznała, że "pupilek" jest jej. Ja sama, jak wielu komentujących przede mną, czuję ogromny strach i wstręt przed pająkami, więc znając życie, gdyby któryś z domowników znalazł takiego osobnika w łazience, nie potrafiłabym egzystować w mieszkaniu, bojąc się, że takich ogromnych pająków jest w domu więcej. To oczywiście sytuacja teoretyczna, bo z racji wstrętu do owadów i insektów oraz faktu posiadania dwóch kotów mam w oknach stalowe moskitiery, ale mimo wszystko. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji...
Odpowiedztu przecież nie ma nic piekielnego.
OdpowiedzPimpuś miał wypadek - pierwszorzędne :) Jak ktoś trzyma w domu zwierzę, jakie by ono nie było, to powinien tego zwierzęcia pilnować, żeby ono przebywało w tym domu, a nie włóczyło się po okolicy. I to nie tylko ze względu na to, że może komuś zrobić krzywdę. O moim psie wiem, że nie zaatakuje jeśli się go nie zaczepia, a nawet swego czasu nie bronił się atakowany przez innego psa (w tym samym rozmiarze), tylko uciekał. Ale pilnuję, żeby nie wychodził sam poza teren działki choćby z tego względu, że mógłby się zgubić albo ktoś mógłby zrobić mu krzywdę. Zwierzaków, które raczej nie znajdą drogi do domu, powinno się pilnować tym bardziej, proszę szanownych pajęczych obrońców. Czy szanowni obrońcy szukali kiedyś swojego pająka, który poszedł na wycieczkę do sąsiada? Podejrzewam, że nie, bo takie zwierzaki powinny być trzymane w terrariach czy innych pojemnikach, z których nie mogą wyjść. Moim zdaniem, winni sytuacji są właściciele, którzy nie dopilnowali pająka i nikt poza nimi. Gdybym sama znalazła takiego stwora w wannie, postarałabym się, żeby opuścił moje mieszkanie, żywy lub martwy. Osobiście bym go nie ruszyła, bo bardzo takich wielkich multinogów nie lubię, niemniej jednak mieszka ze mną kilka osób, którym można zlecić pozbycie się czegoś takiego.
OdpowiedzCzytam i własnym oczom nie wierzę. Arachnofobia, czy po prostu zwykły idiotyzm? Jedyni którzy piszą z sensem zostają zminusowani - horror. Zachowania, jakie opisuje np. BlackMoon są dla mnie nie do pomyślenia. Zresztą autor opowiastki też nie lepszy. Prawdziwy męSZczyzna.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2013 o 18:42
Brrrr, k$@!a. Ja wczoraj utłukłem bydlę na progu drzwi wejściowych. Miał chyba z 3 cm średnicy (Razem z nogami) i to z tych 'włochatych'. Aż mi ciary przeszły... a zapierd@!ał!
OdpowiedzU mnie w łazience mieszkają dwa, takie na długich nogach. Raz jeden lazł w moją stronę, to popukałam w podłogę i ten zawrócił :D Nic nie mam do pająków ale gdy wejdę w nie zauważoną pajęczynę to miotam rękami i nogami na wszystkie strony :P
OdpowiedzBoze jak to dobrze ze ja mam w bramie samych meneli i emerytow .... przynajmniej żaden takich potworow nie hoduje ...
OdpowiedzNie chciałabym spotkac sie z nim twarzą w mordke. Gratuluje refleksu! ;]
OdpowiedzLudzie, którzy nie boją się owadów nigdy nie zrozumieja tych z fobiami. Ja na przykład panicznie boje się karaluchów i innych podobnych do nich robaków, np. szczypawic. Wiem że nic mi nie zrobią, zatem nie boję się ich jadu, więc teoretycznie strach jest irracjonalny. Ale co na to poradze? Mam nauczyć się przebywać w ich towarzystwie, okupić to histerią i masą łez, nauczyć się, gdzie żyją [a przecież żyją wszędzie tam, gdzie ja] i niby w czym ma mi sie to przydać? Wcale nie będą przez to mniej obrzydliwe.
OdpowiedzEee... nie? Ale choćby dlatego, że takie owady są szkodnikami i roznoszą choroby, więc nawet ludzie bez fobii wypleniają je z domu. To nie domowe pupilki, no chyba że masz sąsiadów z naprawdę nietypowym zainteresowaniem. Ale nawet jeśli, to w przypadku, gdy coś takiego wylezie przypadkiem z terrarium, to właściciel zwykle się godzi z tym, że ich już nie wyłapie... Zresztą... nie mów, że tutejsi obrońcy pająków nie wiedzą co to fobia. Przecież ludzie miewają różne fobie, a nawet jeśli nie to mniej więcej wiedzą jak to wygląda. Ba, ja już nawet wspominałam, że mam fobię przed pewną grupą owadów, ale jakoś nie biegam z kijem zabijając każdego napotkanego osobnika, nie mdleję i powstrzymuję się przed krzykiem. Dojście do takiego stanu kosztowało mnie to sporo pracy, wliczając w to czasem i łzy, i histerię. Ja wiem, że moja fobia nie była nigdy aż tak mocna jak np. olakowalskiej, ale mało kto ma aż taką. A nawiasem mówiąc, zobacz, jakie ona zrobiła postępy. Więc nie przesadzaj, że tego nie da się zrobić. Wybacz, ale fobia nie jest stanem normalnym i zupełnie nie rozumiem jak możecie po prostu ją akceptować, żyć z nią i mówić, że nie możecie jej zaradzić. To chyba zwyczajne lenistwo.
OdpowiedzZmoro, ja nie wyobrażam sobie zabić karalucha, bo to oznaczałoby zbliżenie się do nich i - jak dla mnie - bezpośredni kontakt. Poza tym nie popieram w żaden sposób zabijania żadnych żywych stworzeń. Co do terapii - nie mam tej fobii rozwiniętej tak bardzo jak wspomniana użytkowniczka, a same karaluchy na szczęście widuję też rzadko - w moim mieszkaniu przez 5 lat widziałam tylko dwa, które wpadły przez kratkę w łazience. Dopóki nie przybierze to na sile, nie mam zamiaru tego leczyć, gdyż to zbędny wydatek, ale nie daje to nikomu przyzwolenia do wyszydzania mojej przypadłości, umniejszania jej czy wytykania mi lenistwa. Niektórzy nie mają pieniędzy na leczenie poważnych chorób, a taka moja fobia to przy tym pikuś.
OdpowiedzNie mówię nic o jakimś płatnym leczeniu, a przynajmniej w twoim przypadku. Zresztą sugeruję ogółem walkę tradycyjnymi metodami, a więc użyciem głównie silnej woli i determinacji. Taka forma walki z fobią i zmiana podejścia z tego tragicznego "a bo z tym da się żyć" by się przydała, nawet ludziom ze słabą fobią. Zresztą, ja też się nie leczyłam nigdy tak "formalnie". Ot, obcowanie z fobią i próba zrozumienia jej mi pomaga, choć dalej reaguję za nerwowo.
OdpowiedzTez mam fobię i pewnie nie postąpiłabym jak autor z jednego powodu - bałabym się. Raczej nie chciałabym spuścić z oczu stworzenia, chociaż mając na uwadze, że potrafi się ono szybko poruszać, ciężko byłoby mi pozostać w miejscu. Mnie strach paraliżuje, poza strachem jest jeszcze obrzydzeni - i dotyczy nie tylko pająków, mam to samo z wszelkimi robakami, o owadach nie wspomnę - nawet latająca w domu większa mucha sprawia, że mam ciarki. Tyle, że muchę to jeszcze jestem w stanie zabić, jakiegoś robala, który nie skacze tylko pełza też. I szczerze - marzy mi się jakaś profesjonalna terapia niczym na zachodzie, gdzie pokazują najpierw obrazki, potem dotyka się pluszowych pająków, potem wirtualnie się ich dotyka, a ż na końcu dostaje się takie duże coś na rękę - ale nie łudźmy się, w tym kraju ciężko o coś takiego, a już w mniejszych miastach tym bardziej. I wiem, że większość tych stworzeń nic mi nie zrobi, a jeśli ktoś ma się bać to raczej one, ale nie przezwyciężę tego paraliżującego strachu nie pozwalającego mi otworzyć ust. Moje zachowanie bywa nieracjonalne - ale fobie nieracjonalne przecież są.
Odpowiedz