W związku z nadejściem wakacji - dziecię na obozie, postanowiłam aktywnie wykorzystać wolny czas, więc zapisałam się na kurs dot. Kadr i Płac (pomagam prowadzić mężowi firmę - więc zagadnienie warto zgłębić). Kurs jak kurs, bywają zagadnienia i tematy mało porywcze, ale sam kurs nie jest piekielny... za to uczestnicy, hymmmm.
Uczestników, tzw słuchaczy można podzielić na dwie grupy: tych którzy zapłacili, więc chcą zdobyć jakąś wiedzę i bezrobotnych - wydelegowanych przez PUP, gdzie większość chce "odpękać" żeby dostać tzw stypendium (w tej grupie może 2 osoby są zainteresowane tematem). Jak wyglądają zajęcia z taką grupą?
- wykładu słuchają 3-4 osoby (z grupy 15 osób) reszta, spożywa: kanapki, chipsy, batony, nawet popcorn się trafił
- co minutę ktoś wychodzi: na papierosa, do toalety, zrobić sobie kawę, sklepu (odpowiednie zaznaczyć)
- przerywanie wykładu pytaniami i komentarzami: czy możemy wcześniej skończyć? To jest nudne! To jest głupie! To się do niczego nie przyda!
- gadanie między sobą o tematach niezwiązanych z kursem, lekceważenie wykładowcy - codziennie
Jednakże hitem wczorajszego dnia była dziewczyna, która położyła głowę na stole (siedziała przy wykładowcy) stwierdziła, że to takie nudne, po czym zasnęła.
I tak sobie myślę, skoro kurs jest dobrowolny (bezrobotni sami sobie go wybrali - wiem bo pytałam), skoro ludzie są dorośli (średnia wieku 25-30 lat) oraz większość jest po studiach więc powinna być przyzwyczajona do wykładów, to na jaką cholerę się zapisali? Po cholerę zajmują miejsce ludziom, którzy chcą zdobyć wiedzę i aktywnie szukać pracy... i po co marnują publiczne pieniądze?!
Urząd pracy - kurs
Naprawdę dorośli zachowują się w taki sposób?! Myślałam, że z takiego zachowania wyrasta się w liceum...
Odpowiedztak, tak zachowują się dorośli, posiadający dzieci i rodzinę...podobno wykształceni...
OdpowiedzMiędzy dorosłością, a dojrzałością, jest - jak widać - dość subtelna granica.
OdpowiedzIm starsza jestem tym bardziej przekonana iż co niektórzy z wiekiem dziecinnieją jeszcze bardziej...
OdpowiedzTo dobrze, że dzieckiem nie jestem. Mam dopiero 18 lat, a sam z chęcią (oczywiście za darmo) poszedłbym na taki kurs. Nie wiem o czym jest, ani nic, ale nie zaszkodzi poszerzać swoją wiedzę.
OdpowiedzKuźwa nie umiem 'edytuj' znaleźć ;/ Pierwsze zdanie miało brzmieć 'To dobrze, że dzieckiem jeszcze jestem' lub 'To dobrze, że jeszcze dorosły nie jestem'. Odpowiednie skreślić.
Odpowiedz"większość chce "odpękać" żeby dostać tzw stypendium" - a to nie o to chodzi przypadkiem? Żeby kaskę dostać za przemęczenie się na kilku nudnych wykładach? Zupełnie nie dziwię się studentom że tak postąpili, przecież oni po tych swoich pseudostudiach do niczego innego jak siorbanie zasiłku się nie nadają, bo wiedzy i umiejętności po kulturozawstwie to mają tyle że hoho, a pracami typu kasjerka się nie zhańbią.
OdpowiedzAle czy tak powinni się zachowywać ludzie dorośli, którzy poszli tam z wyboru? Rozumiem jeszcze takie zachowanie w szkole pogimnazjalnej, ale nie później...
OdpowiedzZ wyboru jak z wyboru, z tego co wiem jak z PUPu trafi się jakiś kurs to się bierze, bez względu czy dotyczy on obsługi kasy, wózków widłowych czy kadr i płac :D także temat jest przeważnie zupełnie nietrafiony, ale realia PUPu każdy chyba już zna... A cóż, co do tego, że studenci powinni być przyzwyczajeni do wykładów - owszem :) przyzwyczajeni do tego, że trzeba je "odbębnić", najlepiej wziąć ze sobą książkę (przyznaję się, sama tak robiłam żeby przetrwać te najnudniejsze i najmniej potrzebne wykłady), albo najlepiej w ogóle na nie nie chodzić :P
OdpowiedzTak sobie mysle, ze wykladowca powinien miec prawo ich wywalic. Nawet tych, ktorzy zaplacili. A ci z PUPa za kazda nieobecnosc powinni placic. Szybko by sie zabawy skonczyly.
OdpowiedzJak to po cholerę? Po stypendium
OdpowiedzZ własnych obserwacji skłonna jestem do stwierdzenia, że z reguły ludzie, gdy dostaja coś za darmo w ogóle tego nie szanują. Respekt pojawia sie dopiero po uiszczeniu opłaty. Im większej, tym lepiej.
OdpowiedzNawet przy symbolicznej opłacie ludzie szanują to, za co zapłacili
OdpowiedzOt piękno socjalistycznej polityki społecznej.
OdpowiedzTo nie tylko na kursach, za które ludzie kasę dostają tak się potrafią zachowywać. Na studiach też miałam kilka takich osób, które przeszkadzały innym na zajęciach i jeszcze za to płacili i to nie małe czesne
Odpowiedzu mnie na studiach też się tacy zdarzają - 4 osoby w pokoju + asystent, a jeden sobie drzemkę robi. Buractwo i chamstwo. Reszta grupy zażenowana, zresztą asystent również.
OdpowiedzOni tam są z kilku powodów: 1. Po takim kursie PUP da im trochę "spokoju" z kolejnymi propozycjami pracy, gdzie trzeba jechać przez pół miasta by się dowiedzieć na miejscu, że potrzeba spawacza, a nie cukiernika. 2. Za uczęszczanie na kurs PUP wypłaca im "diety" Kilka stówek za siedzenie na pośladkach i przysypianie to fajna opcja 3. Za uczęszczanie na kurs PUP funduje im jedzenie (najczęściej obiad w stołówce, albo katering). 4. Za uczęszczanie na kurs PUP refunduje im koszty za bilety komunikacji publicznej z domu na kurs. I tak ten kurs nic nie zmieni, bo oni albo są zarejestrowani w PUPie żeby mieć ubezpieczenie i pracują na czarno, albo są typowymi socjalnymi pasożytami, którzy do uczciwej roboty nigdy nie pójdą.
Odpowiedzobiadu nie fundują, bezpłatny bilet od Pon do Pt no i stypendium. Kawę, herbatę itp trzeba przynieść ze sobą, nawet wody z dystrybutora nie ma. Dziś powiedziałam przed zajęciami co myślę na ten temat, trochę się uspokoiło, część zrozumiała, a część się obraziła i ze mną nie rozmawia....-a może to i lepiej?!
OdpowiedzOdpowiedź jest niestety prosta - bo mogą..
OdpowiedzOdpowiem szybko na pytania: po co, dlaczego i na co. Otóż po wejściu do Unii staliśmy się już tylko prowicją na wschodzie europy. Rynkiem zbytu dla produktów drugiej kategorii i hipermarketów. Systematycznie likwiduje się miejsca praca a zwiększa biurokrację. Za to wszystko mamy ochłap w postaci dotacji unijnych. Są one widoczne w postaci 'Orlików'. klopbów kwiatowych, setek rond itp. Jakby ktoś przeoczył to jest obsesyjna kampania medialna otym, że funduczy nie widać ale są:)... No i są dużo śerodki na tzw. aktywizacje bezrobotnych. Stąd też łapanka na wszelkie kursy strzyżenia psów czy kosmetyczkarskie. Prowadzący te kursy z ramienia UP nie zachowaja się po ludzku i nie wywalą na zbity ryj tych olewaczy bo to rabanie pod sobą gałęzi. Dlatego zamiast naiwnie się dziwić stanowi rzeczy sama zadziałaj. Zrób mały research w miejscowych melinach, spelunach i monopolowych i zrekrutuj z 10 kursantów.
OdpowiedzA przed wejściem do Unii to kim niby byliśmy? Tygrysem Europy? ;-) W okolicach 2000, 2001 roku mieliśmy rekordowe bezrobocie, ogromną dziurę budżetową, sporo wyższą inflację niż teraz i prawie zerowy wzrost gospodarczy. Ja wiem, że narzekanie teraz jest modne, ale prawdziwa prowincja na wschodzie Europy to kraje typu Ukraina, która nawet nie jest "rynkiem zbytu produktów drugiej kategorii i hipermarketów", tylko czymś jeszcze gorszym, a biurokrację ma jeszcze większą niż my. Już nie wspominając o tym jakie taki Ukrainiec ma możliwości nauki, pracy czy inwestowania w innym kraju a jakie Polak.
OdpowiedzDecyzja o stowarzyszeniu ze wspólnotą europejską i rozpoczęcie przygotowań do akcesji rozpoczęło się w roku 1991. Nie mieliśmy więc zbytnio okresu wolnego od wpływów UE lub komunizmu.
OdpowiedzCo gorsza teraz mamy coś gorszego bo komunizm europejski. Jest łatwo wyemigrować a poza tym olbrzymie rozwarstwienie majątkowe.
OdpowiedzCoś gorszego? Twoim zdaniem obecna Polska to kraj gorszy niż PRL? O.o Co do rozwarstwienia majątkowego to mamy podobne co wiele cywilizowanych krajów a niższe niż chociażby USA. Zresztą to przecież klasyczny komunizm charakteryzuje się niskim rozwarstwieniem społecznych, bo wszyscy mają równie mało, a różnica w zarobkach pomiędzy np. robotnikiem niewykwalifikowanym a inżynierem jest mniejsza niż w normalnych krajach. Aż tak do tego tęsknisz? Oczywiście trzeba dążyć do niższego rozwarstwienia majątkowego niż jest w Polsce obecnie, ale jednocześnie musi być na tyle duże, żeby bardziej opłacało się być inżynierem niż prostym robotnikiem. Ogólnie to trzeba sobie uświadomić, że Polska nie jest jakąś Szwajcarią, która może sobie pozwolić na bycie poza UE. Nam po 1989 roku znacznie bliżej było do takiej Ukrainy i całkiem możliwe, że podzielilibyśmy jej losy.
Odpowiedzwystarczyłoby, żeby na zakończenie kursu był egzamin - kto obleje musi pokryć koszty kursu - od razu wszyscy słuchaliby z uwagą...
Odpowiedzto byłby pomysł, bo taki kurs to koszt ok 1200zł....czyli wcale nie mało.
Odpowiedz@pasia-> podpisuję się obiema łapkami pod Twoim pomysłem :)
OdpowiedzPrzecież każdy wie, że te kursy nie są po to, żeby ktokolwiek się czegokolwiek nauczył. Ich jedynym celem jest to, żeby firma której UP zleca przeprowadzenie kursu zainkasowała publiczne/unijne pieniądze. Ludzi wyrzucić z kursu nie można, bo jeszcze się przypadkiem okaże, że jest on niepotrzebny i ktoś wpadnie na pomysł, żeby następnego nie zorganizować.
Odpowiedzbo distaną papierek, który im isę przyda, a umiejętności sa już mniej ważne; aczkolwiek taka postawa jets obraźliwa względem wykładowcy...
OdpowiedzNa studiach, kiedy wykład był nudny, przynajmniej starałem się sprawiać wrażenie zainteresowanego.
OdpowiedzGdyby to były studia to może by mnie to jeszcze tak bardzo nie dziwiło (na jednym wykładzie kolega spokojnie grał sobie w jakąś strzelankę na laptopie, spanie i jedzenie to była absolutna norma) ale żeby dorośli tak się zachowywali?
Odpowiedzhymm...na studiach siedzą również ludzie dorośli, po egzaminie dojrzałości ;) Swoją drogą nigdzie nie wypada tak się zachowywać, czy studiach, czy też w kościele podczas kazania. W obu przypadkach nikt nikogo nie zmusza do siedzenia i słuchania, prawda? Nie interesuje wykład -zdarza się, pakuje manele i idę, a nie przeszkadzam i traktuje wykładowce jak kumpla nie zaproszonego na spotkanie przy kawie...
OdpowiedzZainteresowanie wykładem to sprawa drugorzędna - przeważnie za "odsiedzenie" wykładu przewidziane są jakieś profity - np. automatyczne zaliczenie za 100% frekwencji, lub podniesienie oceny za daną ilość obecności... Także zainteresowanie takim wykładem jest zerowe, ale i opuścić nie można, bo przeważnie pod koniec czytana jest lista :P i stąd się właśnie biorą na wykładach "przysypiacze"... Sama raz usnęłam na historii cywilizacji europejskiej - był to wykład tak cholernie fascynujący i związany z moim czysto technicznym kierunkiem studiów, że po prostu po nieprzespanej nocce nie dałam rady wytrzymać...
OdpowiedzPytam całkiem poważnie. Czy osoba, która zasnęła, zaczęła chrapać? Jeśli nie, to lepiej niech już śpi sobie, niż miała by przeszkadzać innym.
Odpowiedznie, nie chrapała. Ale chciała bym zaznaczyć iż szkolenie nie odbywa się w wielkiej auli, tylko w sali konferencyjnej, przy jednym wielkim stole, tzn wszystko widać i wszystko słychać...a jak się siedzi obok wykładowcy i się zasypia z głową na stole....
OdpowiedzTeż kiedyś byłem na kursie, z tym, że tematem było kosztorysowanie robót budowlanych. Ponieważ robię to ładnych dwadzieścia lat, wybrałem się po to żeby coś jeszcze się dowiedzieć, złapać jakieś kontakty i dostać kilka złotych stypendium. W grupie około 20 osób było chyba 15 świeżutkich absolwentek wydziału architektury, które odróżniały ścianę od podłogi, ale już jak się co robi to nie miały bladego pojęcia. I kiedy przyszło do właściwego tematu, w którym znajomość technologi wykonywania robót stanowi 95% wiedzy a reszta to umiejętność obsługi odpowiedniego programu, panienki siedziały jak na tureckim kazaniu. I w końcu zajęły się tym, na czym znały się chyba najlepiej - grami komputerowymi. Najlepsze w tym było to, że po każdym dziale kursu były arkusze oceny kursu, i prowadzących, najaktywniejsze graczki wystawiały najgorsze opinie prowadzącym, którzy na prawdę bardzo się starali i prowadzili zajęcia na poziomie.
Odpowiedz