Ośrodek wczasowy, który prowadziłem nad morzem znajdował się przy głównym deptaku miejscowości, prowadzącym wprost na największe zejście na plażę. Setki ludzi przewijających się codziennie.
I piekielność gminy, która na obsługę potrzeb tych tabunów ustawiła w okolicy jednego, śmierdzącego toy toya...
Często zdarzało się, że ludzie przychodzili na recepcję, niby spytać o wolne pokoje, a tak naprawdę szybko wychodziło, że chcieli po prostu skorzystać z WC. Nigdy nie robiłem problemów, nie pobierałem opłat.
Pod warunkiem, że ktoś miał ochotę przyjść i zapytać. Wiele osób korzystało ze znajdujących się opodal wejścia krzaczków, lub wręcz trawnika.
Lato. Upał. A was na wejściu do ośrodka wita smród jak z festynowej latryny. Nic więc dziwnego, że byłem bardzo "cięty" na osoby, które przycisnęło tak bardzo, że nie są w stanie przejść kilku metrów od bramki wejściowej do WC przy recepcji ośrodka.
Piekielni "załatwiacze" dzielili się na kilka kategorii:
- Podpici panowie, młodzież. Zazwyczaj przepraszali, kajali się i odchodzili zawstydzeni. Czasem były argumenty z cyklu "tu nie ma żadnej toalety w pobliżu!". Faktycznie, to moja wina, w związku z czym ja i moi goście zasługujemy na smród, brud i muchy.
- Mamusie, które chciały tylko wysikać pociechy (lub rzucić w krzaki zużyte pieluchy). Tłumaczenia "to tylko dziecko" byłyby nawet słuszne, gdyby nie fakt, że zapach moczu/odchodów małego dziecka jak na złość ciężko odróżnić od wydzielin dorosłego, szczególnie gdy sobie poleży kilka godzin w 30 stopniowym upale. Dodatkowo ilekroć słyszałem to tłumaczenie w ustach rodziców pociech 5, 6 i więcej letnich (czyli świadomych), miałem ochotę rzucić tekstem, że jak ich tego uczą, to niech się nie zdziwią, jak w przyszłości pociecha wyrośnie na przysłowiowego obszczymurka.
- Starsze osoby, w domu zapewne pełne kultury i chętne do strofowania "lejącej po bramach" młodzieży, tutaj bez większego skrępowania wchodziły w krzaki i robiły "swoje".
uslugi
Dwie widoczne kamery Lub ładne atrapy i tabliczka z adresem kanału na youtube załatwią sprawę. Niewielu poza świrami zaryzykuje.
Odpowiedzdokłądnie na top samo wpadłam, dodając jeszcze monitor by taki pan/pani mógł pooglądać się w akcji na żywo :)
OdpowiedzYoutube + Redtube dla kompletności.
OdpowiedzKurde, ale ta sytuacja ma rozwiazanie proste jak sikanie (ba dum tsh). Stawiacie przed wejsciem toytoya, plus puszeczka na dobrowolne oplaty. Wydaje mi sie ze straty z powodu opinii na yelpie mowiacych "smrod moczu czuc juz na wjezdzie do miejscowosci" znacznie przekraczaja koszt toytoya.
OdpowiedzToi toi pachnie fiołkami i jest zaje... miejscem żeby walnąć jeszcze na nim reklamę hotelu, nie? Może sławojkę od razu?
OdpowiedzPuszeczka zostałaby skradziona jeszcze tego samego dnia.
OdpowiedzJeden toy toy to kpina w takiej sytuacji. Jeżeli to miejscowosc wczasowa to władze powinny zainwestować w miejskie toalety z bramkami. Ludzie płaciliby niewielką opłatę za skorzystanie, koszt budowy i utrzymania tychże zwróciłby się, człowiek mógłby się załatwić w cywilizowanych warunkach i wszyscy byliby szczęsliwi. Toy toye są obrzydliwe, niehigieniczne i smierdzące. Autorze, dlaczego masz w avatarze zdjęcie konia?
Odpowiedzwłaśnie, drobna opłata, nie zbyt pazernie, niech się zwróci i ludzie będą zadowoleni. za to na dworcach to jakaś kpina, co jakiś czas podwyższają o 50 gr. na początku w Lublinie było 1,50 chyba nawet, później 2, a teraz 2,50. już jakiś czas się ta cena utrzymuje, tylko czekam aż zmienią na 3 zł
OdpowiedzP.S. gdyby toalety w pociągach się domykały i były w dobrym stanie to niechtam...
OdpowiedzDo mnie kiedyś przyszła kobieta i bardzo grzecznie zapytała czy może u mnie zrobić siusiu. Jak zaprosiłam ją do łazienki odpowiedziała "A nie, nie, kochaniutka, ja sobie skorzystam za garażem!". I tak, poszła się wysikać w moim ogródku.
OdpowiedzWywieś kartkę "potrzeby fizjologiczne prosimy załatwiać pod urzędem gminy".
OdpowiedzA z moich obserwacji wynika, że załatwianie potrzeb fizjologicznych przez takich ludzi nie wynika z braku ToiToi, tylko z braku kultury. Miałam "przyjemność" czuć to za własnym oknem. A ToiToi kilka stoi parę metrów dalej...
Odpowiedz