Co do oszustów w szpitalach i przychodniach.
Kilka lat temu mieszkaliśmy z mężem w innym mieście. W tamtejszym szpitalu poroniłam. Nie kojarzy mi się on dobrze. Od tego czasu widziałam ten szpital może raz, przejeżdżając obok niego. Od dwóch lat mieszkamy z 30 kilometrów od tego miasta, i w tamtych okolicach nie bywamy.
Teraz zaszłam w upragnioną ciążę. Nie mogąc znaleźć ginekologa który by przyjmował z NFZ-tu i miał terminy nie za pół roku, chodziłam prywatnie. Lekarz bardzo miły, wpisał moje dane do bazy i z uśmiechem do mnie:
- O widzę, że pani regularnie u nas leży, to może rodzić też pani będzie w Xyz?
Ja zbieram myśli, nasuwają mi się przykre wspomnienia i tłumaczę lekarzowi, że ja tylko raz tam byłam w dość przykrej dla mnie sprawie i nigdy więcej się nie wybieram.
- No niech pani spojrzy, przynajmniej raz w roku, a w ubiegłym to nawet dwukrotnie pani leżała...
Pokazał mi w systemie szpitala w Xyz, do którego miał dostęp daty, w których byłam w tym szpitalu. Nie wiem jak to jest możliwe, nie uwierzyłabym gdybym nie widziała.
Pewnie nie wszystkie szpitale tak nabijają sobie liczbę pacjentów, ale takie są. Może ja teraz jestem leczona w szpitalu i NFZ na to płaci a kto inny czeka w kolejce bo ma termin za pół roku...
słuzba_zdrowia
Zgłosiłaś sprawę do NFZ? Szpital może dostać zdrowo po dupie za takie coś.
OdpowiedzZglos !!!
OdpowiedzWłaśnie, zgłoś! Jednak co do ostatnich zdań się nie zgodzę. To nie działa na zasadzie- ktoś leży, to inny nie może. Tak jest z niektórymi badaniami, wizytami u lekarzy, a nie z pobytem w szpitalu.
OdpowiedzJa na pobyt w szpitalu, ze skierowaniem na oddział rehabilitacyjny, czekałam, właśnie w kolejce, TRZY LATA. Najpierw zadzwonili do mnie po półtora roku od zgłoszenia, ale akurat miałam grypę, więc odmówili przyjęcia i przesunęli mnie... gdzie? Na koniec kolejki oczywiście.
OdpowiedzCzekałaś na rehabilitację, a nie pobyt w szpitalu. Jest różnica. Czasem trzeba poczekać na zwolnienie łóżka, jednak nie jest to długi czas.
OdpowiedzDobrze, że na miejsce na porodówce jeszcze nie każą czekać 3 lata...
Odpowiedz@drabineczka, chyba nie doczytałaś. Tak jak napisałam, "pobyt w szpitalu, ze skierowaniem na oddział rehabilitacyjny". W tym szpitalu, na tym oddziale, gdy już w końcu mnie przyjęli, leżałam trzy tygodnie. Jakby nie patrzeć, to czekałam dosłownie na zwolnienie łóżka ;) Rehabilitację (na którą zresztą też czekałam) dostałam dopiero po wyjściu ze szpitala.
Odpowiedz@Kasiaaaa, to nie jest możliwe byś czekała na zwolnienie łóżka. Nawet w moim szpitalu łóżka się zwalniają najpóźniej po tygodniu.
OdpowiedzDrabineczko na łóżko na oddziale rehabilitacyjnym można czekać nawet miesiąc czasu (pobyty są od 2-6 tygdoni).
Odpowiedz@drabineczka: I tu się oczywiście mylisz. Szpital ma określoną liczbę kontraktów, i za ich przekroczenie NFZ nie płaci ( mało widać czytasz prasę ) Jednak jeżeli przyjmuje na stan pacjenta który fizycznie gdzie indziej przebywa, to mogą być tego dwie przyczyny. 1, w to miejsce przyjmuje się znajomka ( po cichu ) albo 2, kasuje za pacjenta ( choć go nie było ) zobacz jakie oszczędności na środkach opatrunkowych czy lekach. Przekroczone limity oznaczają brak przyjęć planowych=ktoś leży to inny nie może. Oraz przyjęcia tylko w stanie zagrożenia życia.
OdpowiedzDokładnie, zgłoś to. Tak jak jeszcze na trzymanie pacjenta przy prostym zabiegu przez kilka dni można ewentualnie przymknąć oko, bo faktycznie niektóre procedury same w sobie są kompletnie finansowo nieopłacalne, tak tu jest to zwyczajne fałszowanie dokumentacji medycznej w celu wyłudzenia nienależnych pieniędzy. A zależnie na co byłaś tam "leczona", to uważaj, bo kiedyś Tobie samej może się to odbić czkawką. Ot choćby przy ubezpieczeniach na życie, czy przy wymaganiu odpowiedniego stanu zdrowia. Technika idzie do przodu, komputeryzacja też, być może niedługo lekarze będą mieli dostęp do całej historii leczenia pacjentów.
OdpowiedzTak tak zgłos koniecznie zeby więcej pieniędzy zostało w kasie dla urzedasów NFZów. Ludzie, przecież stystem jest tak skonstruowany, ze szpitale musza robic takie wałki, żeby nie zbankrutować.
OdpowiedzKłamstwo nigdy nie jest rozwiązaniem problemu. Może jestem naiwny, ale wierzę, że gdy ktoś jest uczciwy, i wszyscy którzy mają na niego wpływ też, to wtedy tylko żyje się dobrze. Z definicji naprawa naszego państwa powinna zacząć się od góry. A szpitale stoją dość wysoko w społecznej hierarchi zależności, że tak to nazwę.
OdpowiedzZgłoś zgłoś, a potem lament że szpitale zamykają bo mają 10mln długu... W tym chorym kraju, z chorym systemem opieki zdrowotnej, każdy orze jak może, bo inaczej i pacjenci by pozdychali czekając jeszcze 5 lat dłużej na badania, a połowę szpitali odwiedzały miejscowe żuliki w celu rekreacyjnego wypicia winka w opuszczonych ruinach.
OdpowiedzDługi nie są z tego powodu ;)
Odpowiedzale w jakiś sposób muszą pieniądze na pokrycie tego długu zdobyć, a NFZ skutecznie utrudnia działanie służby zdrowia poprzez tworzenie chorych limitów i wielomilionowych kar dla i tak już zadłużonych jednostek publicznej służby zdrowia za niewykonanie chorych wymysłów owej instytucji.
OdpowiedzNo właśnie. Zdecydowana większość długu jest niestety przez to, że NFZ wymiguje się od płacenia. Przed urlopem miałam rozmowę z ordynatorem, później z dyrektorem, bo zrobiłam pewien zabieg, którego NFZ nie zrefundowało, bo: ( i tu milion bzdurnych powodów). I tak powstaje część długów...
OdpowiedzWidzę, że mało osób wie jak to w NFZ działa. Autorko zgłoś to jak najszybciej, bo w innym wypadku może Cię spotkać nie miła niespodzianka i NFZ wystawi Ci fakturę za jakieś swoje usługi. Co się może np. zdarzyć: - jednocześnie z wpisem w tamtym szpitalu, trafisz do innego szpitala - w tym samym czasie leżysz w dwóch szpitalach, a NFZ daje kaskę tylko na jeden, więc za drugi będziesz obciążona. - będziesz w sanatorium, jakimś ośrodku rehabilitacyjnym i nagle pojawi się wpis, że byłaś w tym czasie w szpitalu dwa dni, albo na wizycie. W tym wypadku NFZ też obciąży Ciebie kosztami, bo to oznacza, że coś kręcisz bo np. sanatorium od szpitala dzieli 100 km. - niech genialny doktor ze szpitala wpisze Ci, że np. wyciął wyrostek, albo cokolwiek innego co ma się jedno, albo dwa, ale do działania organizmu niezbędne jest choć jedno np. nerki. I nie daj Boże będzie konieczność naprawdę wycięcia czegoś co na papierze zostało już osunięte. Będzie problem i to duży. - no i ostatnia opcja, jeśli ten szpital jest położniczy... to sprawdź ile razy już "rodziłaś" bo może się okazać, że niedługo zapukają do drzwi policjanci szukając dziecka które nie wykonuje obowiązku szkolnego.
OdpowiedzTrochę dramatyzujesz ;) To też nie jest tak, że NFZ od razu wystawia fakturę zupełnie nieświadomej osobie! Jest jeszcze coś takiego jak "sprawozdanie z koincydencji świadczeń" i jeśli zdarzy się sytuacja taka jak opisujesz, to obie placówki medyczne muszą się wytłumaczyć z zaistniałego faktu, przedstawić dokumentację na potwierdzenie tego, że dana osoba faktycznie się w tym czasie u nich leczyła. Pacjent nie dostaje faktury za błędy w systemie, jeśli już to można by się obawiać faktury od szpitala, który będzie musiał zwrócić pieniądze z refundacji do NFZ-tu. Pozdrowienia z ZOZ-u ;)
OdpowiedzHmmm a widzisz Milka, ja to oparłem na doświadczeniach kilku znajomych osób które dostały pocztą plik papierów i było tam odmówienie refundacji, faktura za usługę i kartkaa z informacją o przysługujących prawach. Dopiero ostra awantura sprawiała, że NFZ zaczynał wierzyć pacjentowi i postanawiał sprawdzić sytuację.
OdpowiedzA wy dalej mnie minusujcie i brońcie świętych ordynatorsko - doktorskich główek, coby im broń Boże włos z głowy nie spadł.
OdpowiedzPrzecież historia ma prawie same plusy -.- Odczep się od lekarzy w końcu. Zajmij się swoją dupą, za przeproszeniem.
Odpowiedza 'ciężarówki' nie mają pierwszeństwa w kolejkach do ginekologa?
Odpowiedzzgłoś oprócz NFZ na policję.
Odpowiedz