Dziś to ja byłem piekielny i ostro zadrwiłem sobie z pewnego człowieka.
Wsiadam sobie do pociągu, pytam kobiety, czy wolne, ona, że już wychodzi, super, całe siedzenie dla mnie! Rozsiadam się wygodnie i wyciągam swoje notatki (sesja nadchodzi!)
Na następnym przystanku dosiada się normalnie wyglądający pan, nie znam się na tych typach, ale zdziwiło mnie, że nie miał żadnego krzyżyka ani nic. Usiadł sobie, wygląda gazetki... Kilkanaście. O Bogu. Cóż... Myślę sobie, że może jakiś z pielgrzymki wraca czy co...
Część z was już się pewnie domyśliła, o jaki typ człowieka chodzi.
Wtem zagaduje do mnie standardową formułkę.
P: Czy chciałby pan porozmawiać o Bogu...?
Ja już sobie myślę, no nie, chciałem się pouczyć, a tu masz... Jakby gościa zbyć? Wtem mnie olśniło! Uśmiecham się przepraszająco i wyuczonym na egzamin z fonetyki, pięknym "Britishem" odpowiadam
Ja: I'm sorry, I don't understand you. (Przepraszam, nie rozumiem Cię)
Jednak niestety, trafiłem na upartego.
P: CZY CHCIA-ŁBY PAN PO-RO-ZMA-WIAĆ O BO-GU!
Jakby myślał, że jeśli powie głośno i wyraźnie, to zrozumiem. Nie odpowiedziałem
P: CZY PAN CHCIEĆ ROZMAWIAĆ O BÓG!?
JA: I'm sorry, I don't speak Polish... (Przepraszam, nie mówię po Polsku)
P: To jest Polska! Tu się mówi po Polsku!
Ja: Poland? Yeah, Poland is veeryyy beautiful! (Polska? Ta, Polska jest baaardzooo piękna!)
I myk, znikam z powrotem za notatki. Jednak pan się nie poddaje!
P: BÓG!
Pokazuje mi swoje gazetki.
P: CZY PAN WIERZYĆ W BOGA? CZY PAN CHRZEŚCIJANIN?
Ludzie już się nieźle chichrają, większość chyba słyszała, jak gadałem z poprzednią pasażerką, to wiedzieli, żem Polak.
Ja: God? Ah, yea, God is nice (Bóg? Ah, taa, Bóg jest spoko)
I myk za notatki.
Pan jeszcze trochę próbuje, ja uparcie, że nie rozumiem, w końcu, jak zostało mi 10-15 minut do wysiadki Pan się poddał. Gdy już nadchodził mój przystanek wstałem, grzecznie się ukłoniłem i przepiękną Polszczyzną powiedziałem:
Ja: Dziękuję za rozmowę! Do widzenia!
Gdyby wzrok mógł zabijać...
Proszę. Możecie mnie zlinczować! Zasłużyłem!
komunikacja_miejska świadkowie jehowy
- z chęcią porozmawiam, Allah jest wielki!
OdpowiedzWielki Potwór Spaghetti jest większy ;)
OdpowiedzA notatki po angielsku miales ze nie zajarzyl?
OdpowiedzU nas poza psychologią, niemieckim i łaciną wszystko jest tylko po angielsku.
OdpowiedzAllah, allah... Wielki Przedwieczny :)
Odpowiedz> P: To jest Polska! Tu się mówi po Polsku! To jest Polska! Tu się pisze po polsku!
OdpowiedzChciałbyś/abyś tłumaczenia?? Wybacz, myślałem, że wszyscy w miarę zrozumieją, już poprawiam
Odpowiedz@Ferian ja pomogę. Porównaj twoje: "Tu się mówi po Polsku" i @peeYie4o: "Tu się pisze po polsku". Dotarło???
OdpowiedzPs. Swoją drogą twoje: "Chciałbyś/abyś" to też "czysta Polszczyzna". Jeśli mówisz tak poprawnie, jak piszesz, to możliwe, że twój interlokutor pod koniec konwersacji też cię nie zrozumiał...
OdpowiedzAaa... O to chodzi! Nie, ja po prostu tak mam, że piszę np. Cię z dużej, choć nie piszę listu i wszystko co związane z moim krajem z dużych liter. Ale spokojnie, na pewno mnie zrozumiał. Nie mówię z dużej litery! To się jakoś nazywało, jak mi się przypomni to dopiszę
OdpowiedzTylko że przymiotniki w Polsce, także te związane z krajem/narodowością, pisze się małą literą. Język polski to nie jest English language ;)
Odpowiedzmam wrażenie, że jesteś głupim błaznem. I have a feeling that U are stupid fool..
OdpowiedzByć może. Ale lubię siebie takiego, jakim jestem :)
OdpowiedzA mnie się ta historia podobała. Krzywdy nikt nie doznał, a czasem w takiej sytuacji trudno znaleźć równie taktowne wyjście, co autor. ;-)
Odpowiedz(choć można by się obejść bez puentującej sytuację dekonspiracji)
OdpowiedzWydaje mi się, że stwierdzenie: "jestem dawcą krwi" szybciej zakończyłoby tę rozmowę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2013 o 22:01
Nie pomyślałem... Ale gościu był taki uparty, że nie ma pewności...
OdpowiedzAle to jest nic. Pierwszy tydzień na obczyźnie, ostro remontujemy dom, który wynajęliśmy. Dzwonek do drzwi, otwieram. Przed drzwiami starsza parka - pan i pani. Zaczynają coś nawijać, wyciągąją broszurki. Ja na to: -Ich vertsehe nicht, ich bin nicht Deutsche. (nie rozumiem, nie jesten Niemcem). Pan na to: -Voher kommen SIe? (Skąd pan jest?) - Aus Polen. -A to możemy mówić po polsku, moja mama pochodzi z Katowic. Jehowi....
OdpowiedzJak to dodasz, to masz ode mnie mocnego xD
OdpowiedzGdy jeszcze mieszkałam w Holandii to też do mnie przyszli. Cwaniaki mieli książeczkę z formułkami w najbardziej popularnych językach.
Odpowiedzoni nie mają w popularnych językach. Mają we WSZYSTKICH. Sytuacja z tego roku z katowickiego dworca. Do przyjaciółki przyjechały jej nauczycielki z japońskiego (przeniosła się za pracą i chciały zobaczyć jak mieszka xD), rodowite Japonki. Byliśmy akurat na dworcu całą bandą, parę osób weszło do apteki, dziewczyny zostały na zewnątrz. Nagle patrzymy, podchodzą do nich jakieś dwie kobiety. Jako że dziewczyny niezbyt dobrze po polsku mówią, jakoś łamaną angielszczyzną doszły do tego, że są z Japonii. Kobitki otwarły Torbę (tak, z dużej, bo to była Torba) i zaczęły wyciągać broszurki z różnymi rodzajami "krzaczków" i pytały, który to ich język. Dostały broszurkę po japońsku, i wtedy na szczęście panie się odczepiły po kilku sugestiach przyjaciółki. I jakże uroczy polsko/japoński dialog później: religia desu ka? iie, religia ja nai... i śmiech.
Odpowiedzjea taki trudny angielski że musiałeś tłumaczenie dąc, takie trudne zwroty, po za tym czemu nie porozmawiasz?? ja tam porozmwiałem kilka ray ze świadkami i co zyję wiary nie zmieniłęm, zdania nie zmienię.
OdpowiedzChciałem się go pozbyć, tylko nie poszło po mojej myśli, chciałem się pouczyć :/ Patrz wyżej, chciał ktoś tłumaczenie
Odpowiedz@jerry: niektórzy nie uczyli się angielskiego, więc nawet z prostymi zwrotami mogą mieć problemy...
Odpowiedz@jeery: Od przybytku głowa nie boli. Nie sądzę, żeby to tłumaczenie jakoś specjalnie przeszkadzało czytelnikom znającym angielski, a dla tych, którzy nie znają, to na pewno duże udogodnienie i za to, moim zdanie, plus dla autora. Nie ma co się czepiać. ;-)
OdpowiedzJakby tłumaczenia nie było, zapewne podniosłyby się się głosy oburzenia, że go nie ma.
Odpowiedz"Czy chciałaby pani porozmawiać o bogu?" "O którym konkretnie?" "..." *foch z przytupem.
OdpowiedzTo muszę sobie zapisać przy domofonie, dzięki!
OdpowiedzDziała jeszcze lepiej w przypadku osób mających porządnego hopla historycznego, które faktycznie potrafią zacząć wówczas gadać o bogach greckich, sumeryjskich czy azteckich :D
OdpowiedzJesteś mega :D i dzięki tobie już mam patent na pozbycie się tych natrętów :D
OdpowiedzA świadkowie jehowy czasem nie chodzą w parach?
OdpowiedzNie prościej byłoby odpowiedzieć "Nie, dziękuję" i ewentualnie dodać "Właśnie się uczę"?
OdpowiedzŻeby to było takie proste..
OdpowiedzSkoro pytał, CZY chcesz rozmawiać - może by wystarczyło. Nie spróbowałeś ;]
OdpowiedzMoże by pomogło a może nie. Bywają różni ludzie, ja trafiałam na takich którzy odpuszczali po krótkim "nie, dziękuje" a spotykałam i takich co sobie spacerowali za mną jeszcze spory kawałek żeby się upewnić czy aby na pewno nie ;)
OdpowiedzMnie przydybali we Włoszech. Jeden spytał z jakiego kraju, a po mojej odpowiedzi wyciągnął książkę, w której te ich teksty były tłumaczone na różne języki. Skarwiele są przygotowani na każdą ewentualność.
Odpowiedzmiałam podobnie jak milusi pijusek chciał mnie namówić na zakup alkoholu, angielka ze mnie jak z koziej... ale on tego nie wiedział :D
OdpowiedzDziwi mnie tylko, że to jehowy bo oni zawsze chodzą parami. Coś się zmieniło?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 czerwca 2013 o 10:46
jak chodzą po domach to pewnie tak, ale jak po prostu był "w podróży" to po co mu ktoś do pary ;) a chciał sobie po prostu podróż uprzyjemnić ;)
Odpowiedz"Na następnym przystanku dosiada się normalnie wyglądający pan, nie znam się na tych typach, ale zdziwiło mnie, że nie miał żadnego krzyżyka ani nic." Hmm, normalnie wyglądający pan ale bez krzyżyka? Zdecydowanie podejrzane, przecież wszyscy normalnie wyglądający panowie mają krzyżyki...
OdpowiedzPotem mnie zdziwiło, że nie miał krzyżyka ani nic... W końcu tyle o Bogu chciał rozmawiać i w ogóle
OdpowiedzZdecydowanie nie lubię nagabywania. U mnie też co jakiś czas do drzwi puka taka drobna staruszka z jak już dobrze znanym pytaniem. Jakoś nie mam jednak siły drwić z kobiety, bo sam widok przerażenia wypływającego na jej twarz przy moim "Jestem niewierząca" mnie satysfakcjonuje i załatwia sprawę. Szkoda tylko, że kobieta ma albo słabą pamięć albo jest niezwykle wytrwała, bo nadal przychodzi. I wciąż martwi się, że zacytuję:"dziecko, nie wierzysz w Boga?!".
OdpowiedzDobrze !!!!!!!!!!!!!! Tępić w inteligentny sposób natrętów.
OdpowiedzOj kochani moi kombinujecie jak konie pod górkę z tymi waszymi pomysłami:P Jako Świadek Jehowy powiem Wam tylko tyle, że naprawdę czasem wystarczy grzecznie powiedzieć dziękuję bardzo i proszę mnie więcej nie odwiedzać, a po takim komunikacie osoba która Was odwiedza, zapisze sobie w notatkach, że wizyt naszych sobie nie życzycie i tyle. A co do dziadków no cóż mogłabym rzecz:) Dziadki jak to dziadki czasem nie rozumieją słowa nie:) i tego nie mam czasu z Państwem rozmawiać i tego Babciu jestem najedzona już więcej nie zmieszczę:) A czemu był sam?:) Jak to ktoś mądrze podkreślił:) my też korzystamy z komunikacji publicznej :). Czemu cię zagadnął? nie wiem czy miał długą czy krótką podróż ale każdy z Was zapewne spotkał się z tym, że babcia go w tramwaju czy w autobusie spotkała i chciała o czymś porozmawiać:) on też to zrobił tylko z chęci kontaktu z inną osobą:). Pozdrawiam,:) P.S. i przy historii i przy komentarzach miło mi dzień poprawiliście:)
Odpowiedzja właśnie zawsze stanowczo, ale uprzejmie mówię, że nie, dziękuję i nigdy nie próbowano mnie dalej molestować i nie rozumiem tego kombinowania
OdpowiedzFerian, świadek Jehowy nie czci przedmiotów, więc nie zobaczysz u niego krzyżyka czy medalika.
OdpowiedzA, dzięki za info, nie wiedziałem. Nie mogli mi inni od razu powiedzieć o.O
Odpowiedz