Mój tata jest Piekielnym hipochondrykiem.
Wyszukuje sobie rodzaje nowotworów, które mieć może, czyta o nie nich, porównuje objawy. Męczy lekarzy i rodzinę. Bada się non stop, co kilka dni jest u lekarzy, ale ci się nie znają, źle go leczą i oszukują :)
Zdarzało się, że z drugiego końca Polski jechałam z płaczem, bo Tata w szpitalu, coś znaleźli, On jeszcze chce mnie zobaczyć. Z czasem zmądrzałam, daj Boże każdemu takie zdrowie...
Ostatnio Tata postanowił ponownie odwiedzić onkologa, poprosić o skierowanie na jakieś badania, o których czytał. Onkolog spytał o powód, Tata stwierdził, że z racji obciążeń genetycznych (ostatnio głośno o tym).
Lekarz: - Rozumiem, jest Pan w grupie ryzyka. Kto w Pana rodzinie zmarł na nowotwór?
Tata: - Szwagier.
Zapadła cisza, lekarz spojrzał i skomentował:
- Ale szwagier to nie rodzina...
Ojciec wyszedł obrażony. Dla niego szwagier to najbliższa rodzina...
rodzina
Achhh, jakbym czytała o mojej babci ;) Kobieta po osiemdziesiątce, a wyniki badań ma lepsze ode mnie...;)
OdpowiedzJak i moja mama! Jest bardzo chora (w jej mniemaniu, choć wyniki temu przeczą), ale ja i moja siostra tego nie rozumiemy. A my chciałybyśmy mieć jej zdrowie w jej wieku.
OdpowiedzKażda taka osoba potrzebuje uwagi- duuużo uwagi. Z tą uwagą również miłości- w moim przekonaniu.
OdpowiedzTo nie hipochondria, to kancerofobia.
OdpowiedzPowinniście zaprowadzić go do jakiegoś dobrego psychologa. Mógłby załagodzić ten problem. I wam i jemu byłoby lżej.
OdpowiedzI tata miał rację, szwagier to jest rodzina, poprzez ożenek do niej wszedł. Szwagier to nie jest krewny ;)
OdpowiedzW nomenklaturze medycznej istnieje jednak "wywiad rodzinny" i raczej nie spotkałem się z tym, żeby lekarz pytał o przypadki choroby wśród krewnych.
OdpowiedzŻartujesz sobie? Pyta jak najbardziej o choroby krewnych, czyli osób z którymi łącza Cię więzy krwi, bo o inne pytanie nie ma sensu (no chyba że podejrzewa się chorobę zakaźną). A że nazywa się to "wywiadem rodzinnym" - po prostu medycznie pojęcie rodziny jest zawężone właśnie do krewnych, ale dla zwykłych ludzi i teściowa , i szwagier, i synowa, to jest rodzina. Lekarz powinien był po prostu uściślić pytanie.
Odpowiedz@Visenna, owszem, lekarz pyta o historię choroby wśród krewnych, ale chodziło mi o to, że nie spotkałem się jeszcze z pytaniem które zawierałoby dokładnie taki zwrot, np.: "Czy ktoś wśród krewnych chorował na...?", a jeśli, to nie zapamiętałem takiej sytuacji. I to ani w czasie swojej nauki, a zajęcia kliniczne byłyby najlepszą okazją do wyrobienia nawyku do zadawania takich pytań w odpowiedni i precyzyjny sposób, ani w trakcie krótkiej, ale jednak pracy w zawodzie. Jeśli miałby zgadywać, wynika to z tego, iż lekarze zakładają, że pacjenci rozumieją, co oznacza "rodzina" w medycznym tego słowa znaczeniu. Stąd też wynikają sytuacje takie jak w historii.
OdpowiedzZ drugiej strony jednak chodzi do tych lekarzy, bada się, więc jakby coś się działo, to pewnie szybko to wykryją. Wielu starszych (i nie tylko) ludzi unika lekarzy jak się da, a potem ponosi tego konsekwencje. Ale oczywiście żadna skrajność nie jest dobra.
OdpowiedzNa coś jednak Twój tata choruje. Na kancerofobię. Ale ponieważ z nowotworami nie ma żartów - może dzięki temu pożyje dłużej...
Odpowiedzsłowo psycholog czy psychiatra sprawia, że Tata czuje się ośmieszany przez rodzinę, ignorowany itp.... Ja się już nie wtrącam.
OdpowiedzWiesz - Twojemu tacie wcale nie jest z tą fobią dobrze. Nie mówię, że chodzi o to, żeby całkiem przestał się obawiać (zresztą pewnie to i tak nieosiągalne), ale złagodzić jego strach byłoby dobrze. Może gdyby zaproponował mu to nie ktoś z rodziny, a lekarz, i nie pod hasłem "leczenie fobii", a "miał pan ciężkie przejścia, powinien pan to omówić z psychologiem, żeby objawy nerwicowe nie zakłóciły obrazu ewentualnej choroby", wtedy Twój tata dałby się namówić na pierwszą wizytę. Później już Wasza (rodziny) i psychologa głowa, żeby nie była ona ostatnią...
OdpowiedzPsycholog jest tu niezbędny. Kilka lat temu sama przechodziłam ostrą kancerofobię (spowodowaną tym że u dziadka i dwóch wujkach w niemal tym samym czasie wykryto nowotwór - w tym jeden złośliwy, nie rokujący szans na wyleczenie. Inna kwestia że wszyscy trzej panowie wyznawali zasadę "Nie pójdę na badania bo jeszcze te konowały coś mi wynajdą"). Robiłam sobie wszystkie możliwe badania - wszystkie były idealne. Ale może się pomylili w laboratorium? 4 lata terapii i ostatnio się zorientowałam że nawet nie pamiętałam o (skrupulatnie wcześniejszych zapisywanych) terminach badań okresowych.
OdpowiedzKiszka nie wędlina, szwagier nie rodzina
Odpowiedza mnie bardzo rozbawiła ta historia :D do tej pory się śmieję :) i nie zamierzam tu niczego roztrząsać, czy szwagier jest rodziną czy krewnym, bo i po co?:) super :)
Odpowiedz