Rzecz będzie o ortalionowym osobniku z białymi skarpami po kolana, jego psim przyjacielu i nieszczęśniku, który miał pecha.
Sytuacja z dzisiejszego poranka. Wąską uliczką między blokami jedzie samochód. Ciasno jest, wkoło inne auta zaparkowane, kontenery, dzieci wędrujące do szkoły to i samochód powolutku się toczy w kierunku głównej ulicy.
Nagle, nie wiadomo skąd, na drogę wcieka wielkie psisko, pitbull zdaje się, bez smyczy, bez kagańca, prosto pod koła samochodu. Mimo że facet jechał naprawdę wolno i zareagował natychmiast, bydlę otarło się o samochód. Gościu się zdenerwował, zatrąbił, ale chyba nic się nie stało, nawet nie zapiszczała i się nie zatrzymała. Ot, pohasała sobie dalej z wywieszonym jęzorem.
Facet zaklął pod nosem, ochłonął i pojechał dalej. Zatrzymał się przed główną drogą, wrzucił kierunek i czeka na okazję do wyjechania.
Nagle spomiędzy wypakowanych kontenerów wyskoczył byczek w ortalionie i śnieżnych skarpach, łysy jak kolano, szyi brak, czerwony na papie jak rubin. W podskokach znalazł się przy nieszczęsnym aucie i jak nie zawali z kopa swoim adidaskiem prosto w klapę od bagażnika. Aż echo poszło. Typ musiał pakować na siłowni, bo wgniecenie fest zostawił. Noga mu chyba zemdlała, bo poprawić postanowił z pięści prosto w tylną szybę, która rozsypała się w drobny mak. Zszokowany kierowca wyskoczył z samochodu, a karczek do niego z pięściami i takim oto powitaniem:
- Ch**u p*****lony psa mi potrąciłeś k**wo j**ana!
I szarpie faceta i pięściami macha. Człowiek próbuje tłumaczyć, że pies bez smyczy w środku miasta cieka przy ruchliwej drodze, znienacka wyskoczył, że nic się nie stało, kundel zadowolony, ale gdzie tam. Do łyska nie dociera, czerwienieje jeszcze bardziej i do ciosu się przymierza. Kierowca przerażony, z takim kafarem jest bez szans.
Szczęściem społeczność gapiów się poczuła, dresa wspólnymi siłami na asfalt powaliła, ktoś policję zawezwał. Świadków było sporo, wszyscy jednym głosem zeznali, że kierowca bez winy, że bestia groźna luzem wśród dzieci lata, że łysek wybitnie nadpobudliwy. Panowie policjanci agresora zabrali ze sobą na wycieczkę, poszkodowany pomknął za nimi, przedstawienie zakończone.
Najlepsze jest to, że gdy obywatele obalali pana dresa, sprawca całego zamieszania czyli pies, siedział sobie spokojnie na trawce z wywieszonym jęzorem i pogodnie obserwował wydarzenia.
Boże, widzisz i nie grzmisz...
piesek
Ciut zabawnie to mogło wyglądać, przynajmniej w mojej wyobraźni - kilku panów zbiorowo powala ambasadora Adidasa, który pada pod ich ciężarem na ziemię, a zadowolony pies siedzi i merda... :P
OdpowiedzPies też by nie chciał mieć idioty za właściciela :P
OdpowiedzI teraz Bogu ducha winny obywatel będzie tracił pół dnia na komisariacie składając zeznania, następne pół dnia załatwiając formalności z ubezpieczycielem, nie wspominając o kilkudniowym braku samochodu i straconych nerwach... A wszystko przez takiego jełopa. Aż by się się prosiło jakieś "ostateczne rozwiązanie kwestii dresiarskiej*". Szczególnie, jak się pomyśli, że takim obywatelem mogłem być ja, moja dziewczyna, każdy z nas. * - żeby od razu nie posypały się gromy - dresiarstwo w sensie stan umysłu, nie preferencji odzieżowych...
OdpowiedzDla takiego co nie ma robić z łapami to jedynie obóz pracy.
OdpowiedzJa nie mogę zrozumieć jednej rzeczy - obecności siłowni w więzieniach. Sąd posadzi takiego na pół roku, a on sobie w tym czasie przypakuje. Dres w więzieniu powinien być trzymany na diecie niskobiałkowej, aby organizm był zmuszony rozłożyć te wszystkie mięśnie.
OdpowiedzPięścią szybę wybił? Chyba kastet miał, ręką się nie da, naprawdę próbowałem :) Nawet "z buta" nie pękła...
OdpowiedzNa własne oczyska widziałam. Smycz w pazurze trzymał i przydzwonił nią (łapą) w szybę, a ta w pył poszła. No, może z tym pyłem przesadzam, ale szyba była - szyby ni ma. A czy on tam kastet miał, czy coś innego to nie wiem.
OdpowiedzSłabo próbowałeś. Ja z desperacji kiedyś (kluczyki mi się zatrzasnęły) tak właśnie zrobiłem.
OdpowiedzNie zgadza sie, gola piescia mozna bezproblemowo wybic szybe n.p. w Mercedesie klasy S (bylem przed kilkunastu laty ofiara takiego napadu).
Odpowiedzda się da ... niechcący sam sobie tak wybiłem
OdpowiedzCo to są białe skarpy po kolana ? Albo co to znaczy "cieka" - gwara jakaś?
Odpowiedzcieka dopuszczalne w grach ► ciekać ciekać się - o samicach niektórych ssaków (głównie psowatych i kotowatych): mieć cieczkę
Odpowiedzraczej język potoczny z naleciałościami gwarowymi, a co?
OdpowiedzKaSza - a nic, nie rozumiem tych słów, dlatego pytam.
OdpowiedzCiekać to także potocznie o psie biegać luzem, biegac bez nadzoru właściciela. Kiedyś dawno temu bywało używane w odniesieniu do człowieka. Znaczyło tyle co włóczyć się, szwendać, wędrować bez celu... Z rzadka kiedy np ktoś załatwiał wiele spraw w rożnych puntach miasta mówił że cieka po cały mieście... Ale całe wieki już tego określenia (przynajmniej w tym znaczeniu) nie słyszałem...
OdpowiedzJuż widzę, jak grupa przypadkowych gapiów(której zazwyczaj nie stać nawet na to, żeby powiadomić służby) solidarnie się jednoczy i w imię obrony przypadkowego kierowcy atakuje i obala na ziemię i trzyma do przyjazdu policji potężnie zbudowanego, agresywnego typa, który ewidentnie nie boi się siłowej konfrontacji... Napastnik(jak "piekielna" klasyka głosi) to łysy dres i oczywiście zgodnie z tradycją, w chwili "obalenia" nagle nieruchomieje i przestaje się ruszać, rzucać, wyrywać i atakować spontanicznie zebrany patrol ludowej samoobrony. Brakuje tylko, żeby "obalili" go i przytrzymali bohaterscy metale, chwilę wcześniej wyzywani przez staruszkę. Grubymi nićmi szyta ściema. Swoją drogą-"wielkie psisko, pitbull zdaje się"-American Pit Bull Terrier waży do 30 kg, a wysokości do 56 cm. To jest "wielkie psisko"?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 maja 2013 o 22:51
Napastnik(jak "piekielna" klasyka głosi) to łysy dres i oczywiście zgodnie z tradycją, w chwili "obalenia" nagle nieruchomieje i przestaje się ruszać, rzucać, wyrywać i atakować spontanicznie zebrany patrol ludowej samoobrony. - Zdecydowanie racja, postawa obywatelska społeczeństwa wywiera taka presję na agresora, że (wedle stereotypów) pozostałe 2 szare komórki tracą kontakt między sobą i nie jest on już zdolny do żadnej reakcji. Ale może to był american bulldog? Też jest zaliczany do rodziny pitbullów, chociaż są tam jakieś różnice między nimi. A to już do 70 cm i 60 kg.
Odpowiedz"Zdecydowanie racja, postawa obywatelska społeczeństwa wywiera taka presję na agresora, że (wedle stereotypów) pozostałe 2 szare komórki tracą kontakt między sobą i nie jest on już zdolny do żadnej reakcji"-Skąd ty wziąłeś te bzdety? Naprawdę wierzysz w to, że grupa przechodniów znienacka, bez umawiania się, rzuca się na potężnego chłopa, przewraca go(próbowałeś kiedyś przewrócić kogoś cięższego od siebie o 20-30 kg?) a gość nie reaguje w żaden sposób, chociaż jeszcze 10 sekund wcześniej zniszczył samochód i próbował pobić jego kierowcę?! I po zobaczeniu "postawy obywatelskiej" robi mu się przykro, rozumie swój błąd i leży jak cipa na chodniku, czekając na policję? Na jakim świecie ty żyjesz, człowieku?
OdpowiedzKurde człowieku, ty nawet lekkiej ironii nie jesteś w stanie wychwycić?
OdpowiedzNie, nie jestem w stanie wychwycić jedynie słabej ironii, która jest na żałosnym i marnym poziomie.
OdpowiedzNie wiem czemu uważasz, że to takie niemożliwe. Na własne oczy widziałam jak kiedys po koncercie trzech typa kopało leżącego na ziemi chłopaka, dostali taki wpier**l od swiadków zdarzenia, że na całe życie zapamiętają.
Odpowiedz"na drogę wcieka wielkie psisko" "na kundę zatrąbił" "białe skarpy na nogach" tego czytać się nie da. że zacytuję - "Boże, widzisz i nie grzmisz"
OdpowiedzCo wy się tak czepiacie tego "ciekać", "kundy" i innych??? Dla mnie to było bardzo łatwe do zrozumienia, więc niekumatym wyjaśniam: "ciekać"- znaczy "biegać", a "kunda"- to po prostu pies :) A styl pisania podobał mi się, historyjka piekielno- śmieszna. Odemnie poleciał plusik :)
OdpowiedzCzepiamy się bo to nie po polsku ?
OdpowiedzAleż jak najbardziej po polsku, choć używanie języka gwarowego na stronie ogólnopolskiej nie jest najszczęśliwszym pomysłem. W każdym razie pod tym akurat względem czytało się przyjemnie, całkiem miła odmiana po nadużywanych aż do porzygu "mieszkam ja sobie", "mam ja", "coby" i całej masy niepotrzebnych anglicyzmów (ktoś pamięta jeszcze takie wyrazy jak "sklep", "sam"? Czy już mamy tylko "markety"?). Na marginesie - tutaj znaczenie wyrazów gwarowych bez problemu dało się odczytać z kontekstu, ale pamiętam że kiedyś prosiłem swojego rozmówcę o wyjaśnienie paszczowe - wyobraźnia mi zastrajkowała po usłyszeniu, że pies mu cieka.
OdpowiedzOpowiadanie napisane fajnie, tylko końcówki nie rozumiem. Dlaczego Bóg ma grzmieć na widok pogodnego psa obserwującego wyżej opisaną scenkę? Może autor sugeruje, że ktoś się pieskiem powinien zainteresować, skoro on był niejako przyczyną całego zdarzenia? A może autor ma na myśli, że świat wariuje, a tylko pies jest normalny? Skłaniałbym się chyba do drugiej wersji :)
OdpowiedzKomentarz o tych grzmotach był chyba podsumowaniem całej historii, nie ostatniego akapitu. A z tym psem, domyślam się, chodziło o to, że nijak nie zareagował. Zwykle pies broni właściciela. A tutaj tym bardziej ciekawa historia wyszła, kiedy to pan dostaje bęcki, bo za swoim psem w obronie stanął, a zwierzak później, jak gdyby nigdy nic, przygląda się jak mu pana leją :)
OdpowiedzRaczej przekoloryzowane, nie ma to jak stereotypy.
OdpowiedzOczywiscie ze przekolorwane. Niech autor sproboje wybic piescia tylna albo przednia szybe piescia...
OdpowiedzMądry pies i swego pana zna - co miał za debila 4litery nadstawiać?
OdpowiedzMyslalam ze tylko u mnie w domu sie jeszcze mówi 'ciekac' ;D w piśmie nigdy tego nie widzialam, skąd jestes kasza?:)
OdpowiedzStawiam na okolice Piotrkowa Trybunalskiego.
Odpowiedzkurde, no ja jeszcze bym rozumiała, gdyby ten koleś coś zrobił temu psu, no ale tak, no to już przesada
OdpowiedzPsina wreszcie znalazła sposób jak się właściciela pozbyć
OdpowiedzNo, ale przynajmniej wiadomo, czemu pies na luzaku ciekał, całkiem samopas. Łagodne bydlę było. Jak na pit bulla - chowanego przez "dresa" - dość nietypowe.
Odpowiedz