Parę lat temu moja luba była na stażu w jednym z wydziałów Urzędu Miejskiego.
Akurat miała być jakaś kontrola wydajności urzędników, każdy miał przedstawić raport ile spraw załatwił w tym roku z podziałem na kategorie. Jak można się domyślić - nikomu się nie chciało wertować papierów, zadanie to spadło więc na stażystów.
W urzędzie była sobie pani Magda - relikt czasów minionych, parę lat przed emeryturą. Dzień spędzała głównie na kawce, herbatce i narzekaniu, jak wiele ma do zrobienia.
Po sporządzeniu raportów stażyści zaczęli przedstawiać je urzędnikom do podpisu. Wszędzie poszło szybko, gładko i bezproblemowo - oprócz pani Magdy, dzierżącej zaszczytne ostatnie miejsce w rankingu. Rzeczona spojrzała na raport po czym rzekła z oburzeniem:
- Ja tak mało spraw załatwiłam? Niemożliwe, musieliście coś przeoczyć. Proszę mi ze 100 dopisać.
Cóż, "pan każe, sługa musi".
Raport pani Magdy przeszedł bez echa, co daje pogląd na rzetelność kontroli.
Niestety - minus za "spojżała" :(
OdpowiedzTyle lat już w Polsce mieszkasz a dziwi Cię to jakie stosunki panują w urzędach i jaka jest kolejność dziobania. Nic w tym nadzwyczajnego ani piekielnego, bo to że urzędnicy tacy są to jest tak oczywiste jak śmierć i podatki. Ja się zawsze nastawiam na dawkę ignorancji, arogancji, olewania i niekompetencji idąc do urzędu i dzięki temu nie tracę nerwów bo z góry wiem jak będzie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 maja 2013 o 13:44
Dziwne, nie dziwne, wk*rwiające zawsze.
Odpowiedz> Cóż, "pan każe, sługa musi". Musi poświadczać nieprawdę?
OdpowiedzNie poświadczać. Stażyści się pod raportem nie podpisywali tylko go sporządzali.
OdpowiedzI nie podpisywali się w rubryce: "sporządził"? Niezależnie od tego - zgoda na tworzenie takiej urzędniczej fikcji sugeruje więcej niż symboliczne znaczenie relacji "pan - sługa". Cóż, przynajmniej coś wiadomo na temat doświadczeń, które są zdobywane w urzędach przez stażystów.
Odpowiedz