Właśnie wróciłem z akcji gaszenia gospodarstwa agroturystycznego. Było ono dość ciekawie zorganizowane, bo zamiast dużego domu z pokojami dla gości, były małe domki. Oprócz tego stajnia i stodoła. Wszystko to z drewna i do tego kryte strzechą.
Na miejscu byliśmy prawie jednocześnie z PSP (chłopaki miały w tym czasie dwa wypadki w innej części regionu). W momencie gdy dojechaliśmy paliły się prawie wszystkie domki. I to dość ostro. Od strony dowódcy z PSP pada rozkaz: "Brońcie na razie to co się nie pali (tj. 2 domki, stodoła i stajnia), a ja wzywam kolejne jednostki."
Zgodnie z rozkazem kierujemy więc wodę na zagrożone budynki. Jednak to się nie podoba właścicielowi, który uważa że powinniśmy gasić płonące budynki, a nie "lać wodę na to co się nie pali". Po chwili syn gospodarza kieruje się w moją stronę (byłem przodownikiem roty tj. trzymałem prądownicę) i chce mi wyrwać prądownicę. Strumień kieruje się wszędzie, tylko nie tam gdzie powinien iść. Kolega go odciągnął i mieliśmy przez chwilę spokój.
Jednak zaraz gospodarz zaczął mówić że my (strażacy) jesteśmy idiotami, bo lejemy wodę na to co się nie pali. Zaczął też podburzać ludzi przeciw nam. Dopiero pojawienie się policji i kolejnych jednostek uspokoiło sytuację.
A nie mogles go strzelic strumienien z tej pradownicy, ze niby straciles rownowage jak szarpal i tak polecialo? :D
OdpowiedzZ "turbojeta" ustawionego na średni rozprysk raczej ciężko jest to zrobić, zwłaszcza że podszedł od boku.
OdpowiedzTaa- już to widzę, jakby się zajęła reszta zabudowań. "Wy *(&(&^%&$^%$#%&&*!!!! Nic nie zrobiliście, żeby ratować mój dobytek! Ja was dorwę! Zobaczycie!" I tak źle, i tak niedobrze. Było mu zagrozić, że jak będzie utrudniał, to sam sobie będzie gasił- zaraz by się uspokoił...
OdpowiedzTo po co wzywani byliście Wy do pomocy, skoro gospodarze wiedzieli najlepiej jak to ugasić?
OdpowiedzObstawiam że był to "nieszczęśliwy wypadek" który dzieje się gdy biznes jest nieopłacalny, a odszkodowanie zachęcające;) Takie luźne skojarzenie.
OdpowiedzDrewniane budynki nie podlegaja ubezpieczeniu od ognia.
OdpowiedzDobrze wiedzieć
OdpowiedzDziwne, bo ja mam domek letniskowy, drewniany, i jest on ubezpieczony, od ognia również. Nie było żadnego problemu z ubezpieczeniem. Tyle tylko, że składka pewnie większa niż w przypadku murowanych.
OdpowiedzBzdura. Mam w rodzinie budynek prawie 800 m^2 całkowicie drewniany, w dodatku wypełniony materiałem łatwopalnym (słoma, siano) i jakoś jest ubezpieczony od pożaru.
OdpowiedzTeż mnie takie skojarzenie naszło, ale potem pomyślałam, że na miejscu właściciela, również zastanawiałabym się dlaczego gaszą/moczą/niszczą to co mi jeszcze zostało... Pewnie dopiero po chwili dotarłaby do mnie celowość tego działania. Myślę, że większość laików w tej sytuacji tak by zareagowała.
OdpowiedzW czasie akcji zawsze najwięcej mówią Ci którzy najmniej wiedzą. W mojej okolicy było tak przy okazji pożaru tartaku. Dość porządnie się hajcowało, więc chłopaki (jedna rota chyba) z JRG poszli od razu szukać ppoż. zbiornika wodnego bo z góry wiadomo było, że wody z samochodów nie wystarczy. Oczywiście pierwszy komentarz- strażacy przyjechali bez wody...
OdpowiedzLudzie w wielkim stresie (tracac swoj dobytek) nie musza zachowywac sie logicznie.
OdpowiedzMoże i piekielne, a może... Hm, ci ludzie właśnie tracili dobytek, poniosły ich pewnie emocje. Wiem, że powinno się uwzględnić wiedzę profesjonalistów, ale w takiej sytuacji chyba każdemu mogłaby się zdarzyć chwila paniki.
OdpowiedzMiałam taką sytuację z pacjentką całkiem niedawno. Tłumaczę jej jak ma wyglądać zabieg, a ona mi mówi, że jestem partaczem i konowałem, bo w Chirurgach było inaczej! I ona chce innego lekarza! Koniecznie! A to pech, że ja jedyna mogłam się nią zająć...
OdpowiedzCzęsto współpracujemy z PSP jako jednostka przy nich (nasza podstacja to ich stacja główna :P) i powiem tak: nikt tak strażakom nie podskoczy jak ratownikom czy policjantom. Zdarza się, że ktoś robi awantury komendantowi PSP na miejscu akcji (bywało, że ktoś napuszczał, szczuł tłum na niego), ale to i tak rzadkość w porównaniu do tego jak nas często atakują. Jeśli ktoś atakuje strażaków (to mimo, że nie żyjemy na co dzień w zbyt dobrych stosunkach) to bezwzględnie się takiego pacyfikuje. Policjanci też potrafią sporządzić odpowiednią notkę dla takiego, który atakuje strażaka na służnbie, podczas akcji ratowniczej/gasniczej.
OdpowiedzCzytał ktoś "Alarm na poddaszu" Niziurskiego? Była tam opisana prawie identyczna sytuacja. To tak na marginesie.
OdpowiedzA może trzeba było zrobić tak jak chciał gospodarz , polewać wszystko po trochu, bo przecierz on wie lepiej , on się zna, a i tak wszystko wypali sie, wszystko wypali sie do samej ziemi, do cna...
Odpowiedz