Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia TrissMerigold opowiadająca o walce o szmatki po zmarłej, przypomniało mi o…

Historia TrissMerigold opowiadająca o walce o szmatki po zmarłej, przypomniało mi o własnych przebojach z ciuchami i szpargałami po rodzinie.

Tak się złożyło niefortunnie, że w ciągu pół roku straciłam całą rodzinę, dokładniej babcię i mamę. Podjęliśmy decyzję, że szafy trzeba opróżnić. Sąsiadka, wiejska kobitka, lat około 60. Zapytaliśmy, czy chce, bo sylwetka podobna do babcinej. Oczywiście, chęć ogromna, oczy się świecą, wiadomo, na wsi się nie przelewa.

Załadowaliśmy czyste i pachnące ciuchy do auta. Wyszło tego od groma, ledwo wepchnięte do sporego kombiaka. Ciuchy może nie Versace, ale dużo markowych, dobrych gatunkowo i praktycznie nowych. Wśród tego płaszcze, poncza, sukienki, swetry z kaszmiru, kapelusze.

Sąsiadka dziękowała z łzami w oczach, rewię zrobiła. Większość leżała świetnie, a część miała przeznaczyć na prace polowe.

Czułam się spełniona, cieszyłam się z dobrego uczynku, bo nie ufałam organizacjom zajmującym się przekazywaniem ciuchów, a tak wierzyłam, że komuś pomogłam.

Kilka tygodni później podczas luźnej sąsiedzkiej pogawędki dowiedziałam się, że sąsiadeczka ciuchy w większości SPALIŁA W PIECU, bo części i tak nie będzie nosić. Myślałam, że się popłaczę, bo przecież komuś mogłyby posłużyć, a tak? Ponczo za kilkaset złotych, założone dwa razy poszło z dymem...

Jednak dowiedziałam się niedługo później, iż z dymem nie poszło. Paradowała w nim inna mieszkanka wsi, chwaląc się w sklepie, że okazyjnie odkupiła od sąsiadki, bo ta "kupiła i jednak się rozmyśliła". Ciekawe ile ciuchów zostało sprzedanych, a ile faktycznie poszło z dymem. Niby nic złego, ofiarowane, nie moja sprawa... Ale jednak zabolało..

Odechciało mi się pomagać.

wieś

by budyniek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar koniecikropka
30 30

Nigdy nie wiadomo co zrobić z rzeczami po zmarłych, wyrzucić przykro, oddać też nie bardzo. Kiedyś czytałam artykuł o tym, aby wystawić je na aukcje, a zarobione pieniądze przeznaczyć na postawienie nagrobka. Myślę, że to dobry pomysł. Wiadomo, że nie zawsze zbierzesz kokosy, ale zawsze to jakiś grosz i ważne, że nie wyrzucisz tych rzeczy na śmietnik.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 maja 2013 o 1:15

avatar justangela
9 9

Niestety tak to bywa. My dajemy za darmo, a ktoś na tym zarabia. Dobry pomysł ma koniecikropka: wystawić na sprzedaż, a dochód można przeznaczyć jeśli nie na nagrobek to na cele charytatywne, albo inny cel.

Odpowiedz
avatar andrejewna
8 8

Chyba wiem, skąd pomysł na palenie... Jakiś czas temu moja Mama kupiła sobie płaszcz - absolutnie przepiękny i to "nówka-sztuka-nieśmigany". W rozmowie z moją ciocią przyznała, iż płaszcz ten kupiła dość okazyjnie, bo od kobiety, której własna matka zmarła. Dziewczyna młoda, sama chodzić nie będzie, groszem nie śmierdziała, a dużo rzeczy nowych i zadbanych, to odsprzedała. Na co moja ciotka podniosła larum, że po nieboszczce to pech i grzech, i niewiadomo co jeszcze. I najlepiej to... spalić właśnie. Płaszcz się uchował, a pomimo "pechowości" moja Mama cała i zdrowa. A ja dalej nie wiem skąd te dziwne przesądy. Przecież właścicielka odeszła z tego świata w szpitalu, całe kilometry od rzeczonego płaszcza i nawet nie wiadomo, czy choć raz go miała na sobie, poza dniem zakupu...

Odpowiedz
avatar PokerDuck
5 7

Jej ciuchy? Przepraszam a masz na myśli ową babulkę, czy nieboszczkę? Gdybyś chociaż przeczytał, zauważyłbyś, że były to rzeczy OFIAROWANE, takie, które miały już swoją historię związaną z rodziną naszego budyniu a zwłaszcza z ową nieboszczką. Jak może być czymś niegrzecznym to, że autorka dowiedziała się o takim traktowaniu ubrań. I nie sądzę, że tu chodzi o to, ile co kosztowało, ale chodzi tu o pamięć o pewnej osobie, która te ubrania nosiła i poszanowanie tej pamięci jak i również osoby. Przeczytaj tekst jeszcze raz i zastanów się na sensem swojej wypowiedzi, bo to ona jest właśnie "niegrzeczna".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 7

Zostały ofiarowane a nie pożyczone, czyli zmieniły właściciela.

Odpowiedz
avatar Truski
4 4

ze sprzedażą pomysł niegłupi ale po śmierci bliskiej osoby nie zawsze jest głowa do tego, poza tym co innego dać komuś potrzebującemu rzecz po bliskiej osobie a co innego sprzedać. Po śmierci mamy większosć jej rzeczy porozdawałam po znajomych, trochę wywiozłam do znajomej na wieś. Takie rzeczy których nie umiałam do nikogo dopasować poszły do Monaru. Wzięli wszystko z pocałowaniem w rękę, u nich przemiał ludzi ogromny, potrzeby jeszcze większe. Podobnie zrobiłam z ksiażkami, które tylko zawalały miejsce... w Monarze ucieszyli się ze wszystkiego a ja czułam, że zrobiłam coś dobrego.

Odpowiedz
Udostępnij