Poszukiwania mieszkania. Wiele ofert i jedna, która zwaliła mnie z nóg.
Cena przystępna, okolica okej, wszystko na oko super. Umowa i jej dziwne punkty.
1) Na jednym pietrze znajdują się 4 mieszkania. Co 4 dni przypadałaby moja kolej sprzątania klatki schodowej. Czyli codziennie jeden z mieszkańców musi ją sprzątać. Po kiego diabła codziennie? Czy raz w tygodniu nie wystarczyłoby?
2) Suszarnia do prania. Zamknięta na amen. Jedynie jeden pan posiada do niej klucze (tak są aż dwa zamki). Pranie można wieszać od godziny 10 rano do godziny 18 wieczorem. Pana do godziny 16 nie ma ponieważ pracuje. Wolne ma jedynie w weekendy.
3) Pranie na dworze można wieszać w godzinach od 9 rano do godziny 18 wieczorem. (Pracuję od godziny 7 do 17, a czasem wypada tak, że pranie niestety do soboty czekać nie może).
4) Śmieci można wyrzucać tylko w soboty tylko w godzinie od 10-15 bo wtedy jest otwarty garaż ze wszystkimi śmietnikami.
5) Cisza obowiązuje od godziny 20 do godziny 6 rano.
6) Pan właściciel podpisaną umowę miał z pewną siecią oferującą telewizję, telefon i internet. Wprowadzając się automatycznie MUSZĘ podpisać umowę z tymże operatorem i płacić miesięcznie około 120 zł. (Całymi dniami nie ma mnie w domu i telewizję oglądam okazjonalnie, do tej pory korzystałam z TV na kartę, telefonu domowego nie potrzebuję w ogóle, ponieważ posługuję się tylko i wyłącznie komórkowym numerem, jedyne czego potrzebuję to internet).
Cóż, wygląda na to, że szukać muszę dalej, bo rygor gorszy niż w wojsku :)
Co do pierwszego punktu, to się nie zgodzę, że jest to dziwactwo. Ludzie po prostu dbają o porządek, a zamiatanie klatki zajęło by Ci około 10 minut, czyli z kolei nie tak wiele. Reszta to jednak bardzo bardzo duże dziwactwa i bardzo dobrze, że nie podpisałaś umowy "na szybko". Powodzenia w szukaniu czegoś lepszego.
OdpowiedzW moim bloku było podobnie... Blok - 6 mieszkań, bardzo dobra dzielnica, 9 tys. zł/m2, co ważne - współwłasność (każdy był właścicielem swojego mieszkania i współwłaścicielem części wspólnej i terenu wokół, nie było ani wspólnoty, ani zarządzania). Prowodyrki - dwie niepracujące żony swoich mężów. Reszta mieszkańców aktywna zawodowo, na wysokich stanowiskach. Podział korytarza na "rewiry" do sprzątania, koniecznie na mokro (każdy odpowiada za swój, czy muszę dodawać, że pomysłodawcy odpowiadali za najmniejsze?), akcje: myjemy okna! (nic to, że są całe 2 na 6 mieszkań, nic to, że 3/4 mieszkańców ma inne plany na sobotę, musi być teraz i już!), demonstracyjne, hałaśliwe sprzątanie w sobotnie wczesne (!) poranki. Szkoda tylko, że gdy mężowie tych pań urządzali pijackie, nocne imprezy przed blokiem i palili na klatce, a ich dzieci niszczyły zieleń, nagle regulamin przestawał obowiązywać...
Odpowiedz1: Rozumiem to 2: idiots...idiots everywhere 3: WTF? j/w 4: <odgłos walenia głową w ścianę> - patrz punkt drugi 5: na jakiej podstawie? prawnie jest od 22 do 6 6: skoro MUSISZ płacić - wystarczy zostawić na PEŁNY REGULATOR od 6-20 ;] wystarczy by się pozbyć :P
OdpowiedzOwszem nie miałabym problemu ze sprzątaniem klatki schodowej i cieszyłabym się mogąc zaprosić kogoś do siebie kto nie musiałby wąchać smrodów moczu itd jak gdzieniegdzie bywa. Aczkolwiek codziennie to jednak przesada. W mieszkaniu rozumiem codzienne porządki typu pozmywanie naczyń itd, jednak wracając z pracy po 10 godzinach dość ciężkiej pracy nie mam nieraz ochoty pozmywać nawet po sobie naczyń a co dopiero zamieść klatki, zetrzeć kurzy, umyć podług i co sobote kogo kolej wypada musi umyć okna i drzwi.
OdpowiedzOkna na klatce schodowej myte co tydzień? Toż to czysta perwersja. :D
OdpowiedzNie rozumiem o co chodzi z myciem klatek przez mieszkańców, dużo normalniejszym rozwiązaniem jest wynajęcie kogoś kto będzie to robił, a nie zmuszanie sąsiadów do latania z mopem.
OdpowiedzAle panie, toż to drogo wychodzi, a że mieszkańce pracowite, to se posprzatajom, hyhy
OdpowiedzGdyby cisza obowiązywała od 20:00 do 8:00, to natychmiast bym się tam wprowadziła :). To sprzątanie klatki schodowej może nie jest aż tak głupie, tylko że wg mnie co dzień to lekka przesada. Ale z telewizją to piekielność, naprawdę.
OdpowiedzSzukasz żeby kupić czy żeby wynająć? Bo jak kupujesz - punkt 6 wątpię żeby był czymkolwiek więcej, niż próbą naciągnięcia jelenia.
Odpowiedzszukam aby wynająć. A jak widać przynajmniej się staram :)
Odpowiedz