Wiem, że podobnych historii jest tu na pęczki ale tak ku przestrodze, może kogoś uchroni przed zbędnymi kosztami.
Ostrzegam Was przed telefonami z fioletowej sieci komórkowej. Ostatnio wydzwaniają do osób mających u nich abonament i oferują wspaniałą ofertę ubezpieczeniową. Weszli w spółkę z pewną firmą świadczącą takie usługi i teraz możecie sobie załatwić, że jeśli kopniecie w kalendarz to podobno Wasi bliscy dostaną 100 tysięcy złotych odszkodowania. Usługa taka kosztuje 20zł miesięcznie, doliczane do abonamentu.
Piekielność jak zwykle leży po stronie techniki sprzedaży. Pani bardzo mile oświadcza, iż rozmowa jest nagrywana. Mówi długo, rozwlekle, tak że w pewnym momencie się troszkę wyłączyłam. Na koniec słyszycie mniej więcej takie zdanie "a teraz poproszę o ponowną weryfikację Pani imienia i nazwiska w celu przesłania materiałów informacyjnych". Zdanie wcześniej mówi o tym, że właśnie ta weryfikacja jest zgodą na przesłanie tych materiałów. Jednak znacznie wcześniej Pani wypowiada bardzo ważne zdanie, którego sensem jest to, iż zgoda na przesłanie materiałów to zgoda na podpisanie umowy. A więc podanie imienia i nazwiska jest jednoznaczne z podpisaniem umowy.
Od razu się rozłączyłam i poszperałam w necie. Wiele osób, zwłaszcza starszych się na to nacięło bo co komu szkodzi dostać kilka ulotek? Potem rezygnacja też nie jest jakaś łatwa, ponieważ nie zrobimy tego w salonie tylko trzeba się użerać z BOK-iem. O tej technice sprzedaży wiedziałam z piekielnych. Nie pamiętam kto o niej pisał w swojej historii ale w każdym bądź razie dziękuję i przestrzegam innych :)
konsultanci
A wystarczy jako strategię kontaktu z biznesami przyjąć, że "jeśli będę potrzebował, to poszukam w internecie. Pani mi poda stronę, gdzie jest regulamin." Nic nie przyjmować, o ile się tego aktywnie nie zamówiło.
OdpowiedzJa też zawszę mówię, że chcę link do regulaminu to mi odpowiadają, że ta oferta jest specjalnie dla mnie i w necie jej nie znajdę...
Odpowiedzsamay: W takim przypadku ja zawsze mówię, żeby mi ten regulamin na maila przysłali, bo i tak chcę przeczytać. Ewentualnie niech mi umowę pocztą wyślą, po przeczytaniu się zastanowię czy podpisać.
OdpowiedzA to nie jest tak, że trzeba wyraźnie potwierdzić, że się zgadza? Przynajmniej z banku z każdym razem musieli mi przeczytać "Czy zgadza się pan na blablabla" a ja musiałem potwierdzić.
OdpowiedzWszelkie oferty handlowe proszę kierować do mnie wyłącznie w formie pisemnej, najlepiej listem poleconym. Że co? Nie znacie mojego nazwiska ani adresu. To rozwiązuje problem.
OdpowiedzNie jest trudno odkrecic - kazda umowa podpisana poza lokalem przedsiebiorcy moze zostac zerwana bez konsekwencji w ciagu 10 dni pod warunkiem, ze sprzedawca poinformuje o takiej mozliwosci na pismie. Jesli tego nie zrobi mamy na to az 3 miesiace (bodajze art. 10 ust. 1 ustawy o ochronie niektorych praw konsumenta). Jak robia problemy - sad. Jesli nie chcemy sie bawic sami w zakladanie spraw - poczekajmy, nie placmy (oczywiscie po wyslaniu wypowiedzenia poleconym za potwierdzeniem odbioru i kopie trzymajmy w domu). I tyle.
OdpowiedzPrzeczytałem "sad" zamiast "sąd" i wyobraziłem sobie autorkę historii idącą do sadu, zbierającą jabłka i rzucającą nimi w salon opisanej sieci :P Chyba potrzebuję więcej kawy.
OdpowiedzMiałam już nieprzyjemnośc takiej rozmowy, bo rzecz dotyczy PLAY. Kobieta wciskająca mi ofertę była strasznie nachalna , nie dało rady jej spławić, więc pozwolilam się jej rozwinąć i przedstawiać tę cudowną ofertę przez kilka minut a na pytanie:" Rozumiem, że mogę wpisać pani nazwisko na...." odpowiedziałam krótko: " Nie, nie może pani" i się rozłączyłam.
OdpowiedzTo samo było u mnie: konsultantka nawijała o czymś tam, a na koniec do mnie: "Rozumiem, że zgadza się pani na włączenie blabla". Wtedy nie byłam na tyle bystra i odpowiedziałam tylko: "Nie jestem zainteresowana, bo mi to niepotrzebne" - następnym razem powiem "Na jakiej podstawie uznała, że się zgadzam?" :)
OdpowiedzLepiej nie "Na jakiej podstawie uznała, że się zgadzam?" - bo w tym wypadku nie zaprzeczasz dosłownie, że się zgadzasz - raczej "Nie zgadzam się, dlaczego sugeruje Pani, że jest inaczej?"
OdpowiedzWkrótce dowiesz się, że pani uznała to za zgodę. Moją mamę tak pani ubezpieczyciel załatwiła - że świetna oferta (nie dziękuję), że tanio i cudownie (nie dziękuję, do widzenia). A miesiąc później informacja o założeniu konta na wpłaty...
OdpowiedzOstatnio zadzwonili do mnie oferując mi ubezpieczenie na życie. Oferta identyczna jak moje ubezpieczenie grupowe, które zawarłem już kilka lat temu, ale składki o jakieś 25 złotych wyższe. Najzabawniejsze jest, że trzykrotnie poinformowałem Panią, że by dała sobie siana i oszczędziła czas na dręczenie innej ofiary, a ona jak gdyby nigdy nic dalej pytlikuje. W końcu machnąłem ręką i włączyłem głośnik w telefonie żeby wiedzieć kiedy skończy. Chciałbym widzieć jej minę gdy jej powiedziałem, że nie zgadzam się na żadną umowę. :)
OdpowiedzNiestety piekielność umowy może polegać nie tylko na sposobie sprzedaży polisy na życie. Pisząc od strony agenta ubezpieczeniowego mającego styczność z takimi polisami: Trzeba sobie uświadomić, że 20 zł miesięcznie to BARDZO NISKI koszt polisy na życie. Zauważcie, że nawet te reklamowane w telewizji są "już od złotówki dziennie" - czyli o połowę więcej - a tak naprawdę nic w sobie nie zawierają. Albo inaczej, zawierają mnóstwo wyłączeń. Dobra polisa kosztuje, tym więcej im więcej lat ma ubezpieczony. Warunki wydają się na pozór dobre, bo odkładając miesięcznie 20 zł okazuje się, że 100.000 będziemy mieć po ponad 400 latach. Ale tak naprawdę można sobie płacić i płacić w nieskończoność, jak do worka bez dna, bo przez wyłączenia, których się nie doczytało firma i tak nie wypłaci żadnych pieniędzy. Posiadanie polisy na życie samo w sobie jest dobre, bo pozwala zabezpieczyć rodzinę w razie niespodziewanej śmierci lub zostawić po sobie kiedyś w przyszłości większy spadek. Ale musi to być też dobra polisa z dobrymi warunkami i zawarta w czasie kiedy jesteśmy w świetnym zdrowiu (nie leczymy się np. na serce, neki, wątrobę, onkologicznie, itd...) W takiej dobrej polisie rzeczywiście jeśli spojrzymy na symulację tego ile płacimy, a tego ile dostaną bliscy, to najczęściej okaże się, że wpłacimy firmie w sumie mniej niż połowę tego co później nam odda. To raz. Ale dwa - zawsze należy najpierw dokładnie przeczytać umowę i warunki ubezpieczenia, a przede wszystkim zwrócić uwagę na wszelkie wyłączenia odpowiedzialności (zgon w wyniku przebytych chorób, środki odurzające, wypadek, itp.). Tutaj nie dość, że wciskają ludziom polisę po chamsku, to jeszcze na dodatek podejrzewam (bo nie miałam w ręce warunków, ale podejrzewam z bardzo dużą pewnością), że wciskają bubel. I jeszcze wciskają te umowy wszystkim jak leci... Już jako ciekawostkę dodam, że my, jeśli ktoś chce zawrzeć umowę ubezpieczenia na życie, to najpierw wysyłamy do centrali wypełniony wniosek z obszerną ankietą medyczną. A potem modlimy się żeby w ogóle przeszedł, bo połowa takich wniosków dostaje decyzję odmowną (dla średniego przedziału wieku jakieś 30-45 lat, starszym osobom polisy życiowe odradzamy z miejsca i proponujemy coś innego).
OdpowiedzTeż miałam przyjemność odbyć taką rozmowę a raczej dialog. Pani zadzwoniła i zaczyna przedstawiać ofertę. Produkuje się, produkuje, jednak co chwile przerywa jakby słuchała, co koleżanka obok ma ciekawego do powiedzenia - z resztą miałam wrażenie, jakby była w szkole na przerwie, taki hałas było słychać w tle. Po dłuższej chwili słyszę: (Pani)W celu zawarcia umowy proszę podać imię i nazwisko. (Ja) ale ja się nie zgadzam. Poza tym ledwo Panią słyszę. (P bezczelnym tonem) ale ja Panią słyszę!. (J) ale ja Pani nie słyszę. (P dalej dziwnym tonem) ale co Pani nie odpowiada? 20 zł to za dużo?? i tak w ten deseń. Szybko zakończyłam tę "miłą" rozmowę. Rozumiem, że starsi ludzie mogą dać się na to nabrać. Chamski sposób sprzedaży lipnego ubezpieczenia.
OdpowiedzPo co wy w ogóle słuchacie ofert, które was nie interesują? Mówi się "Nie, dziękuję", a jak telefoniarz znowu się rozkręca to po prostu się rozłączacie...
OdpowiedzGdyby każda osoba dziękowała po 10 sekundach rozmowy, to jeden akwizytor byłby w stanie dotrzeć do kilkuset osób dziennie. Gdyby jednak każdy słuchał całej oferty, zadawał pytania, ustalał szczegóły i dopiero po 10 minutach rozmowy rezygnował, akwizytor miałby szansę dotrzeć najwyżej do kilkudziesięciu osób dziennie. Maksymalnie przedłużając rozmowę (najlepiej do absurdalnych wręcz długości) powodujemy ogromny wzrost kosztów takiej akwizycji i przyczyniamy się do upadku tej formy naciągania. Proste?
Odpowiedzhttp://piekielni.pl/49904 - właśnie tą ofertę opisywałem :)
OdpowiedzMoja mama właśnie w taki sposób nacięła się na to ubezpieczenie. Z wyłączeniem usługi nie miałam najmniejszych problemów, wszystko załatwiłam przez stronę internetową sieci.
OdpowiedzPrzypuszczam że to może chodzić o moje przygody z fioletową siecią :) (http://piekielni.pl/36092). Widzę że regulamin się nie zmienił (dalej haki i haczyki gdzie się da) a i metody werbowania klientów te same.
OdpowiedzJa się ostatnio dziwiłam czemu Obsługa Klienta z play ostatnio tak często do mnie wydzwania. Stosuję najskuteczniejszą metodę - nie odbieram :D Ps.Wiem, że się czepiam i zaraz mnie tu zakrzyczą, ale jestem uczulona na ten zwrot - nie pisze się "w każdym bądź razie" tylko "W KAŻDYM RAZIE" ;)
OdpowiedzTo wyrażenie, nie zwrot ;P
Odpowiedz"nie pisze się "w każdym bądź razie" tylko "W KAŻDYM RAZIE"" lub "bądź co bądź"
Odpowiedzjestem pracownikiem pomaranczowych na infolinii . Ta "sztuczka " to domniemane wyrażenie akceptacji :)
OdpowiedzJa mam u nich abonament od 3 lat i jeszcze nie próbowali mnie na to namówić:P
Odpowiedz