Dziś będzie o polskich mistrzach kierownicy i uprzejmości na drodze, czyli temat rzeka...
W zeszłym roku po akcji z piekielnym amantem (
http://piekielni.pl/43508) postanowiłam zapisać się na tzw prawko, muszę przyznać że dotychczas nikt ani nic nie dostarczyło mi tyle adrenaliny jak nauka praktyczna, czyli jazda ELKĄ po mieście, a oto w skrócie kilka "kwiatków":
1. NIE BĘDĘ JECHAŁ ZA ELKĄ - typ kierowcy często spotykany, w sumie nawet rozumiem że jazda za uczącą się babą jest nieco niebezpieczna ale żeby wyprzedzać na podwójnej ciągłej i w dodatku po pasie wyłączonym z ruchu, i spychać do rowu - bo UPS chyba się nie zmieszczę?
2. PRZED ELKĄ ZDĄŻĘ - typ podobny do pierwszego, to nic że ELKA jedzie na drodze z pierwszeństwem, że jedzie prędkością maksymalną, zawsze metr przed nią warto wyjechać wielkim transitem i sprawdzić refleks przyszłego kierowcy oraz hamulce ELKI. Ledwo wyhamowałam, a instruktor musiał wysiąść zapalić fajkę.
3. O... EGZAMIN - zwykle inni kierowcy reagują z sympatią, wpuszczają przy zmianie pasa ruchu itp. ale trafiają się mendy społeczne... Strefa skrzyżowań równorzędnych... egzamin trwa już 30 min., a ja się stresuję, patrzę na pieszych, na rowerzystów i na swoją prawą, obserwując czy nikt się nie zbliża (bo egzaminator powie że wymusiłam), mam wykonać manewr skrętu w lewo, a więc się rozglądam. Prawa wolna, z naprzeciwka pusto, z lewej "coś" dojeżdża, no ale mam pierwszeństwo, powoli jadę... ale te COŚ też... hamulec w podłogę. Przed maską mignęło mi niezidentyfikowane srebrne auto. Gnój nawet nie zwolnił. Egzaminatora zatkało, po minucie odzyskał głos i kazał wrócić do ośrodka (jak się później okazało zdałam). Przyznał że to nagminne, a na dziś ma dość adrenaliny i idzie wypić coś na uspokojenie. Zastanawia mnie tylko, o czym kierowca tego srebrnego auta myślał? Zrobił to złośliwie? A może jest ślepy?
Co najdziwniejsze? Odkąd jeżdżę autem bez literki L takich sytuacji właściwie nie mam. Czy ktoś mi wytłumaczy ten fenomen?
jazda ELKĄ
1 i 2 zwykli idioci , którzy nie zaczekają bo on jest kierowca on nie ma elki, on ma prawo jazdy i jego prawa noga dysponuje przez to mocą Jedi. Na to się nic nie poradzi po prostu zapomniał wół jak cielęciem był
OdpowiedzCzuję się urażony, że przypisałeś idiotom moc Jedi ;(
OdpowiedzELKI, jak nazywa je autor, to zmora jakich mało. Zlinczujcie mnie, zminusujcie i w ogóle powieście, ale kilka lat mieszkam w sąsiedztwie WORDu i więcej u nas tych ELEK niż innych innych pojazdów nieraz... Instruktorzy chyba powinni ocenić, czy to-to nadaje się już na miasto, czy jeszcze trochę po placach i lotniskach pojeździć...
OdpowiedzNie przeczę kalinka iż ELKI też uprzykrzają życie, ale kurczę gdzieś uczyć się trzeba, prawda? Trochę wyrozumiałości i sympatii do innych nie zaszkodzi. A TO TO jak mówisz, ma uczucia, nerwy...i stres bo reszta mało wyrozumiale do tematu podchodzi.
OdpowiedzPopieśćmy się z nimi jeszcze troszkę, a lepiej będą jeździć. Litości. Za kilka miesięcy samodzielnie będą kierować kilkutonową kupą żelastwa. Wolałabym, żeby NAUCZYLI się kiedy trzeba, a nie szarżowali po ulicach kiedy dobrze nie wiedzą, jak hamować pulsacyjne - pierwsza godzina? tak? tu jest hamulec, tu gaz - jedziemy!
OdpowiedzJa osobiście doświadczyłem sytuacji, gdy to kobietka w pojeździe egzaminacyjnym (!) chyba nie do końca wiedziała jak się korzysta z hamulca, hamując tuż przed przejściem dla pieszych oraz rondem. Inna sprawa, że na ulicach jeździ pełno "ELEK" nie potrafiących dobrze ruszyć, a co dopiero włączyć się do ruchu. "ELKi" jeżdżące po naszych ulicach nie są przygotowane do uczestniczenia w ruchu drogowym.
Odpowiedzkalinka, zgadza się, ale uwierz mi...dostarczanie dodatkowych emocji w czasie nauki wcale nie pomaga...prawda, na pewno nauczyło mnie jednego NIE UFAĆ a innych traktować jako potencjalne zagrożenie. Jestem ciekawa co myślisz na temat panów...którzy drą się, wyzywają i tarmoszą za kierownicą...bo jak nie mają racji to mnie oni całkowicie walą (za przeproszeniem) i tak ich nie słyszę.Podejrzewam że takie zachowanie jest tobie obce, co?
OdpowiedzZapomniał wół, jak cielęciem był...
Odpowiedzkalinka, a to to musi wyjechać na drogę. bo dla innych kierowców najlepiej by było jak by ELKI jeździły TYLKO po placu, egzamin na placu i dopiero jak zda to an drogę. a potem płacz i zgrzytanie: kto tej ku*** dał prawko?!, kto tego chu*** wpuścił do samochodu!
OdpowiedzKurde, po to się jeździ elką, żeby się nauczyć (teoretycznie). I po to jest w elce instruktor, żeby pilnować i uczyć. Wiadomo, że uczącemu się kierowcy czasem zgaśnie auto, czasem spróbuje zrobić coś głupiego. Ma do tego prawo, bo się uczy. A żeby się nauczyć, musi jeździć po drodze. A elka po to jest oznaczona jako elka, żeby inni kierowcy wiedzieli, że ten samochód może coś odwalić i zachowali ostrożność. Inną rzeczą jest znaczący niedobór godzin w ramach kursu na prawko. Elką powinno się jeździć znacznie dłużej (tylko ile by wtedy taki kurs kosztował...)
OdpowiedzOt, zapomniały woły jak cielęciami były... "jeszcze trochę po placach i lotniskach pojeździć"? Nie wiem jak u was, ale ja po dwóch godzinach na placu, zadania egzaminacyjne robiłem niemal bezbłędnie, żadnego gaszenia silnika, dziwnych hamowań, etc. A jakimś dziwnym trafem, nie zliczę ile razy zgasł mi silnik, czy zawiesiłem instruktora na pasach, już w ruchu miejskim. To nie jest kwestia umiejętności, a przede wszystkim stresu. Z tego samego powodu, gdy zapytałem się egzaminatora jak mi poszło, dostałem odpowiedź "marnie, ale zdałeś", a już następnego dnia doświadczony kierowca pochwalił mnie, że jak na początkującego jeżdżę wręcz mistrzowsko. @Warthgurt Niby nauka wiele nie daje, ale imo nie ma dużego sensu mocno jej przedłużać. Ja chętnie widział bym w takim kursie jeszcze przejazd do innego miasta minimum 200km od własnego i parę godzin jazdy jego ulicami. Nic więcej. Kumaci załapią, reszta powinna zostać odsiana przez sporo trudniejszy egzamin. Inną kwestią są szkoły uczące "jak zdać egzamin", a nie jeździć. To tutaj należy raczej upatrywać części idiotów na drogach.
Odpowiedznie masz elki na dachu, ot co :)
Odpowiedzpodobnie było jak jeździłam maluchem, obojętnie ile bym nie miała na liczniku wszyscy za wszelką cenę mnie wyprzedzali, gdy przesiadłam się do mazdy problem zniknął.
Odpowiedzmiałam dokładnie takie same doświadczenia - jadę sobie tak 90-100, droga kręta, linia ciągła podwójna - ale jechać za maluchem to przecież hańba i plama na honorze - wyprzedzamy ! (no i jeszcze - baba za kierownicą !!)
Odpowiedzdla niektorych 90-100 to nie dużo ;)
OdpowiedzRowery to samo. Ja rozumiem, że rower może jechać wolniej i wtedy nie widzę problemu, gdy ktoś mnie wyprzedza, ale na litosć Boską – jak w strefie tempo 30 jadę tą 30–stką, a każdy mnie wyprzedza to coś tutaj jest nie halo.
OdpowiedzJa widziałam jak jakiś idiota strąbił egzamin, bo L zatrzymała się na strzałce warunkowej...
OdpowiedzNa mnie trąbią jeśli to zrobię mimo braku L na dachu. Buractwo jest buractwo.
Odpowiedzta jazda ELKĄ bądź małym samochodem (nie daj Boże starym) to tak jak z wysiadaniem z tramwaju...wysiadasz spokojnie ale ZAWSZE ale to zawsze jakaś babcia nie wytrzyma ciśnienia i się zacznie pchać nie patrząc czy zepchnie cie ze schodów....To chyba jakaś kurcze mentalność polska ;)
OdpowiedzBo wszystko, co złe, to oczywiście wina "polskiej mentalności". To już chyba wolałem, jak się mówiło, że wina Tuska.
Odpowiedzmarcintaz123 wolę nazwać to mentalnością, niż brakiem wychowania czy kultury :)Choć zastanawiam się czy tzw kultura jazdy w ogóle istnieje...
OdpowiedzU nas zaczyna się na szczęście rozwijać. Na zachodzie, gdzie na samochód nie trzeba było czekać kilka lat w "państwowych" kolejkach i generalnie zawsze było ich więcej kultura jazdy jest już dawno wypracowana.
OdpowiedzGdzieś ELKI muszą jeździć- wiadomo, każdy z nas jeździł ELKĄ zanim dostał prawo jazdy. Mnie Elki absolutnie nie rażą. To, co mnie razi, drażni i denerwuje to trasy wybierane przez niektórych instruktorów. U nas jest słynna jednopasmówka (czyli po jednym pasie ruchu w obie strony), łącząca cztery potężne osiedla z obwodnicą. W godzinach szczytu i tak tworzą się tam korki. Sytuacja staje się naprawdę kuriozalna, gdy trasą jedzie ELKA z prędkością żółwia. Wiadomo, gaśnie silnik przy ruszaniu, prędkość minimalna. A że trasa w obie strony uczęszczana, wszyscy się spieszą do pracy, do szkoły, na lotnisko ( bo najbliżej obwodnicą) to sama nieraz dostaję piany. Bo czy naprawdę trzeba wybierać akurat tę trasę w newralgicznych godzinach? Czasem się zastanawiam, czy instruktorzy robią to celowo: sznur aut, długo nic, Elka na czele ślimaczego sznura aut. Bo wyprzedzić nie ma jak: w obie strony ruch a ulica pełna zakrętów.
Odpowiedzw 100% masz rację, oczywiście jak się człek śpieszy to taka jazda za ELKĄ jest upierdliwa. Ale ten problem można rozwiązać, jak miałam wypad poza teren zabudowany, co jakiś czas zjeżdżałam na pobocze przepuszczając śpieszących się. Można? A no można.
Odpowiedznie ma to jak gasnaca elka w korku - nagle jeden caly pas zaczyna przed nia wjezdzac a my stojacy za elka mamy przeje... i dodatkowe 2 zmiany światel...(morska - gdynia - kto zna ten wie)
OdpowiedzKiedys kilka minut Lka wyjezdzala z osiedla. Wiec trzeba bylo chodnikiem wyminac ja.
Odpowiedzkurczę, ja widzę że tu sami mistrzowie kierownicy siedzą ;). Noooo, blokują, tak gasną auta przy ruszaniu i się korkuje, ja tylko ciekawa jestem który/która z was wsiadł do ELKI i od razu umiał jeździć, no i oczywiście za 1 razem zdał egzamin? I czy wtedy tak samo się obruszaliście na ELKĘ jak teraz? Co do MORSKIEJ w Gdyni, znana mi trasa, a korkuje się nie przez ELKI. Nie wiem czy zauważyliście ale korki powstają głównie wtedy kiedy kierowcy zaczynają zanadto kombinować, wpychać z kończących się pasów itp.
OdpowiedzJa wsiadłem po raz pierwszy do elki i umiałem jeździć - może to zasługa ojca, kierowcy zawodowego i kilku lat jeżdżenia po polnych drogach/parkingach, itp., egzamin też zdałem za pierwszym razem (teoria: 0 błędów, plac manewrowy: 0 błędów, miasto: 0 błędów).
Odpowiedznie może, tylko na pewno. Miał kto ciebie uczyć, ale większość tego szczęścia nie ma i za kółko wsiada po raz pierwszy na kursie :)
OdpowiedzJa też wsiadłem do ELKI i umiałem jeździć. Nigdy mi nie zgasła zdałem za 1 razem Kategorię A i B w ten sam dzień bez żadnych błędów. Da się? Da, wystarczy być facetem z jajami. Kobiety minusować ;)
OdpowiedzA poza miastem na "trasie" do domu to i 140 na budziku Elką było ;) Da się kurs nie nauczy jazdy tylko zdania egzaminu. Uczcie się sami.
OdpowiedzCo do 1 to ELKA nie ma nic do rzeczy. Prosta, równa droga, widać chodniki po obu stronach, mało pieszych, a barany ustawiają tam prędkość na 40. ELKA jedzie 30-35. Każdy ją wyprzedza. Każdy inny samochód bez L jadący tak wolno też. Na ulicy o której mówię "normalni" ludzie jeżdżą ok. 60 hm/h. Żeby nie było - nie popieram kretynów, którzy przez osiedle jadą 80-90, a po szerszych drogach 140 (w zabudowanym), ale przepisy co do prędkości (do których się elki stosują bardzo dokładnie) są paranoiczne...
Odpowiedzsytuacja stara i znana;P. ja miałem akcje że jechałem poza miastem(dojazd po nastepnego kursanta) i gościu z naprzeciwka stwierdził że wyprzedzi traktor. niby spoko, gdyby nie to że ja sie właśnie z nim zaczynałem wymijać. bogu tylko dziekować za pas awaryjny... a elki wyprzedzam sam, bo ciagle mi sie gdzies spieszy i sie trzymam te 10km/h ponad przepisami wciąż, ale tylko jak jestem pewien że spokojnie zdążę... trzeba starać sie być wyrozumiałym, nie każdy od razu kubicą zostaje;)
Odpowiedzdziwne że jakoś jak robiłem prawko nie odczułem "złośliwości innych" mało tego to co dzieje się na drogach dzieje się nadal, nadal jest tak samo tak samo królowie szos wciskają się. Powiedzmy sobie szczerze że kupa ludzi posiadająca cudowny plastik nie zna zasad ruchu drogowego (miże nie umie ich zastosować w praktyce). A tak jak wcześniej napisałem fenomenu nie ma, może poprostu warto odkurzyć plastik i pojechać trochę dalej niż dwie ulice od domu do pracy.
OdpowiedzGratuluję zdania mimo przeciwności losu!
Odpowiedzdziękuję
OdpowiedzFenomen? Jaki fenomen? Bałwany, "kierowcy" z łaski jakiegoś dziwaka egzaminatora, liczą na to że po spotkaniu się z L-ką gdy dojdzie do kolizji to winę za nią poniesie kursant a oni z samochodu grata za odszkodowanie zyskają samochód cacko. A wszak tak być nie musi.
OdpowiedzNo cóż, tak jeżdżą kierowcy w Polsce. A co robi policja zamiast łapać tych idiotów? Mierzy prędkość, bo to ona, a nie wariacka jazda jest "główną przyczyną wypadków".
Odpowiedzco do policji, święta racja. A straż miejska zajmuje się tylko źle zaparkowanymi autami. Z resztą u mnie na osiedlu 2 lata temu w nowy rok, straż miejska ujęła taksówkarza, który miał 2,5 promila. Skąd ten sukces? Ano ów taksówkarz jeździł po rondzie przez pół godziny...zrobił jakieś 20 kółek....a że było to naprzeciw siedziby straży....Szybkość reakcji zdumiewająca,nie wiem może kawe musieli dokończyć...
OdpowiedzSpróbuj być blondynką(kolor włosów- nie stan umysłu) i jechać małym samochodem np seicento a zobaczysz, że się zdarzają . Trzeba jechać bardzo pewnie i mieć oczy wokół głowy. Ale gdy za kierownicę wsiada Mąż tę koniecznie TRZEBA GO WYPRZEDZIĆ! Czemu takie..coś (małe auto) ma drogę tarasować "rasowemu" kierowcy w tonie złomu! grrr
Odpowiedzno chyba wiem o czym mowa, jak brałam jazdy dodatkowe tuż przed egzaminem, jeździłam z instruktorką....dwie kobiety w aucie, z czego jedna instruktorem...co drugi suszył kły na światłach, reszta omijała szerokim łukiem...a jakie bezpieczne przerwy między autami były zachowywane ;)
OdpowiedzNajwazniejsze ze masz to za soba. Gratuluje refleksu i zdanego prawka. Kolega, ktory razem ze mna zdawal egzamin mial mniej szczescia i zaliczyl niegroznego dzwona. Egzamin tez zdal. Sytuacja bardzo podobna do Twojej - gosc bebz patrzenia wyjechal mu osobowka z zatoczki dla autobusow na ktorej kogos wysadzal. Ciezko to nawet nazwac zajechaniem drogi - gosc poprostu wjechal w drzwi egzaminatora. Nikomu nic sie nie stalo.
Odpowiedzaktualnie kończę kurs i też zauważyłam, że kierowcy widząc l na dachu reagują jak gdybym coś im miała zrobić, ale cóż :) a za kilka dni egzamin :)
Odpowiedztrzymam kciuki!!! I powodzenia życzę :))
Odpowiedza najwięcej wiedza zawsze ci kierowcy swiezo po kursie.. ah jacy oni mądrzy.
Odpowiedz