Historia o piekielnej właścicielce mieszkania i sąsiadce. Na II roku studiów udało nam się z koleżankami znaleźć fantastyczne trzy pokojowe mieszkanie za niską cenę. Bierzemy.
Schody zaczęły się miesiąc po przeprowadzce. Ustaliłyśmy że trudno nam się razem spotykać żeby zapłacić właścicielce do ręki, więc będziemy płacić przelewem. Tak będzie wygodniej. Błąd. Opłaty zaczęły dziwnie rosnąć. Wytłumaczenie właścicielki - jesteśmy studentkami, siedzimy po nocach, zużywamy więcej prądu.. Nie pokazywała rachunków, przyniosła jedynie książeczki spółdzielcze z wodą, gazem itd. Sęk w tym, że nie było w nich napisanych adresu więc równie dobrze mogłyśmy opłacać jakiekolwiek inne mieszkanie.
Przyszedł grudzień i rachunek za prąd za ponad 300zł. Coś tu śmierdziało, bo większość miesiąca po prostu nie było nas w mieszkaniu. W takim razie nie zapłacimy dopóki nie zobaczymy rachunku. Na nasz brak przelewów do połowy stycznia właścicielka zareagowała już mniej przychylnie, bo stwierdziła że nie wierzymy jej na słowo i uważamy ją za złodziejkę. Dopiero pod koniec stycznia poszła do dostawcy energii i "tam dowiedziała się że jest to rachunek z wyrównaniem za pół roku". Super, tylko że my mieszkałyśmy tam jedynie trzy miesiące, a mamy płacić z własnej kieszeni za poprzednich lokatorów. Co więcej nie wierzę, że 40 letnia babka nie potrafiła odczytać faktury.
Od tamtego momentu żądałyśmy rachunków za wszystkie media. Właścicielka zagroziła, że wypowie nam mieszkanie :)
W międzyczasie zaczęły się problemy z sąsiadką. Stwór ten przeszedł niedawno na emeryturę i mógł się poszczycić słuchem nietoperza. Po wprowadzeniu się do mieszkania w październiku, dostałyśmy karteczkę na drzwiach o następującej treści "Co się do cholery dzieje w tym mieszkaniu!?!?! jakieś wrzaski, śmiechy, żucanie (sic!) kamieniami, chodzicie jak konie po betonie! ~sąsiadka". Chodzić w swoim mieszkaniu? Kto by to sobie wyobrażał? Powinnyśmy bezszelestnie lewitować.
Zaczęło się stukanie w kaloryfery w środku nocy, które budziło cały pion. Nasyłała na nas policje, z doniesieniem o zakłócaniu ciszy. Akurat pech chciał, że w tym czasie byłam sama w mieszkaniu, a grypa rozłożyła mnie do tego stopnia że byłam półprzytomna. Totalna cisza, drzwi zamknięte a policja spisała że nie ma nikogo w mieszkaniu. Więc może by tak wlepili babci mandat za bezpodstawne wezwanie? A gdzie tam. Jeszcze kilka razy wzywała policję, przyjeżdżali i za każdym razem było to samo.
Później stwór nachodził już nas osobiście o 8 nad ranem. Z początku myślałam, że chce z nami porozmawiać i wytłumaczyć co jej przeszkadza. Ona jednak przychodziła z zamiarem żeby się wydrzeć. Współlokatorki zastraszone, a na mnie wrzaski działają jak czerwona płachta na byka, więc po usłyszeniu mojego krzyku i zasobu słownictwa sąsiadka się ewakuowała...
Współlokatorki już na początku informowały właścicielkę że mamy ciągłe problemy z sąsiadką. Pod koniec wynajmu właścicielka przywiozła jakieś stare dywany, które rozłożyła po całym mieszkaniu (dywan w kuchni!). Podobno wyciszyły odgłosy z mieszkania bo i sąsiadka przestała nas nachodzić.
Może nie wydaję się to zbyt piekielne teraz, ale kiedy tam mieszkałam nie szło się nad niczym skupić, bo sąsiadka i właścicielka sukcesywnie zatruwały nam życie. Współlokatorki dostały istnej paranoi, chodziły w mieszkaniu na palcach, a jeśli coś im upadło to zastygały w przerażeniu.
wynajmowane_mieszkanie stare_budownictwo
Dobrze, że chociaż ty potrafiłaś się porządnie wydrzeć.
Odpowiedzale i tak pozniej obróciło sie to przeciwko mnie. Kurier zostawił tej sąsiadce paczkę do mnie, której juz nie odzyskałam.
OdpowiedzA skarga na kuriera poszła?
Odpowiedzposzła, jak widać dhl ma gdzieś swoich klientów.
OdpowiedzJaka skarga? Po prostu zgłaszasz sprzedawcy, że towar nie doszedł i żądasz wyjaśnień. O żadnej sąsiadce nawet nie ma co gadać. Pewnie kurier podrobił podpis, więc w razie problemów z własnej kasy odkupi i przyniesie w zębach. Tylko nie pisać skarg do firmy kurierskiej, bo zleją jak zwykle...
OdpowiedzJaki jest związek przyczynowo-skutkowy między dywanami a końcem prześladowania przez sąsiadkę? o.O
Odpowiedzprzestały tupać jak konie po betonie, zaczęły lewitować na perskich dywanach
Odpowiedzpodobno te magiczne dywany wyciszyły dzwieki z naszego mieszkania
Odpowiedzto była latające dywany... dźwiękoszczelne... i pewnie odświeżały powietrze!
Odpowiedzpo co zbroić ściany kiedy można połozyc dywan ;)
Odpowiedzteż mam problem z sąsiadami (dźwięki takie jak przesuwanie dzbanka z wodą po podłodze czy przejście w kapciach po pokoju sąsiad najpierw określił jako "rzucanie ciężkimi przedmiotami po podłodze", a następnie jako "grę w piłkę". I zaproponował, żebym rozłożyła dywany, na co odparłam uprzejmie, że dywanów nie lubię ;) Kiedyś opiszę przejścia z tymi sąsiadami, bo to prawdziwy cyrk na 40 fajerek, a dziś czekała na mnie w skrzynce anonimowa kartka z groźbą, że autor pójdzie do spółdzielni jeśli nie przestanę się kąpać w godzinach ciszy nocnej, więc jutro idę pogadać z gospodynią osiedla, która wie na pewno, kto jest autorem tej kartki, więc będzie mogła mu przekazać moją niezbyt miłą odpowiedź ;)
Odpowiedz@jass: mam świadomość że to było 5 lat temu. Powodem tych odgłosów może być fakt nie użycia, lub użycia nie właściwego podkładu pod panelami.
OdpowiedzSkoro magiczne perskie dywany wyciszyły odgłosy z mieszkania, że i sąsiadka przestała nachodzić, to ja bym po ok. tygodniu je zwinęła i zobaczyła. Albo sąsiadce się nudzi i nachodzi z byle powodu, bo jednak jak konie po betonie nie chodzicie, albo faktycznie przeszkadzacie. Liczę na to pierwsze. A co do tej paczki z komentarza- trzeba było policję wezwać tym razem na nią, że przywłaszczyła sobie cudzą własność. I już wiadomo, czemu mieszkanie takie tanie. :>
OdpowiedzJednym z pierwszych objawów grypy jest wizyta policji. Przynajmniej u Piekielnych, mających sąsiadów ;) A takie tam, spostrzeżenie...
Odpowiedzalbo awizo w skrzynce
OdpowiedzOch, to proste. Sąsiadom Piekielnych po prostu przeszkadza intensywna walka z chorobą. Czym kierują się kurierzy/listonosze zostawiający awizo, nie jestem pewna. Może nie chcą przeszkadzać chorującym? ^^
OdpowiedzMogłyście zachowywać się głośniej dla starszej pani albo nie przejmować się tym, żeby np. garnki wam nie wypadały z rąk itd. ;]
Odpowiedzco do rachunków, może jej prywatne płaciliście? mój facet mieszkał z 5 współlokatorami oraz 3 właścicieli w domku i wyliczenie prądu/gazu/wody otrzymywali z podziałem na 9 mieszkających osób, ergo płacili rachunki właścicieli ja bym babę zaskarżyła o wyłudzanie i do urzędu skarbowego zgłosiła
OdpowiedzA ja powiem wam, ze chcialbym miec taka sasiadke :) Specjalnie na chama dla niej bym wszystko robil, glosno chodzil itd. Jakby przychodzila do mnie to po prostu powiedzial, ze bede chodzic jak mi sie podoba :) Po co sie wgl bac takiego starego babsztyla :|
OdpowiedzZ jednej strony wszystko fajnie, ale z drugiej babsztyl zaczął latać po spółdzielni, nasyłać na nas policje, szukać dzielnicowego żeby narobił kłopotów właścicielce. Ewidentnie miała na takie rzeczy czas i chęci, a ja w tamtym czasie miałam 3 rok studiów - sesje i obronę, więc zaognianie tego konfliktu jakoś mnie nie kręciło. ;D Pozdro
OdpowiedzKiedyś taki stwór zobaczywszy nowa lokatorkę (moją koleżankę) przyszedł ją poinstruować, jak należy się zachowywać w mieszkaniu. Stwór mieszkał pod moja koleżanką. Otóż po mieszkaniu należy przemieszczać się w bamboszach (o takich, jak moje - i wskazanie na stopy), a tapczan rozkładać powinno się najdalej o 20. Koleżanka zaoponowała, że dziś ma gości, więc nie rozłoży tapczanu o 20! Nie szkodzi - do niej też przychodzą gościa i siedzą przy rozłożonym tapczanie. Taaa...
OdpowiedzAh, jaki trzeba mieć tupet żeby instruować kogoś CO i KIEDY może robić w swoim mieszkaniu. Jak tak przeszkadzają jej lokatorzy to niech sama wynajmie mieszkanie pod sobą - będzie miała ciszę i spokój. :|
Odpowiedza wystarczyło położyć dywan. Stare domy tak mają, kichniesz i u sąsiadów sĸychać
OdpowiedzDo tego trzeba się przyzwyczaić, mi np. nastawiona pralka u sąsiadów o 3 w nocy nie przyszkadza i w zyciu nie przyszło by mi do głowy dzwonic po policje z takiego powodu. :P
Odpowiedz