Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

"Przyjdzie walec i wyrówna" czyli chłop żywemu nie przepuści. Lisiarnia w Gdańsku…

"Przyjdzie walec i wyrówna" czyli chłop żywemu nie przepuści.

Lisiarnia w Gdańsku Oruni. Wiele lat hodowano tu lisy i norki; do ochrony firmy przed gryzoniami zatrudniono specjalistów: czyli koty. W 2011 roku zmuszony do opuszczenia miejsca właściciel zwinął majdan. Zabrał te futerkowe na których zarabiał ale zostawił futerkową, nierentowną resztę. Zwierzaki, które wcześniej zarabiały tu na wikt i opierunek zostały na lodzie z dnia na dzień.

Znaleźli się ludzie, którzy zawzięli się by uratować to przymierające głodem stadko. Czwórka szaleńców wydeptała ścieżki do urzędów, dokopała się do jakichś miastowych pieniędzy, wyżebrała resztę od podobnych sobie wariatów i zdołała wysterylizować, zaszczepić i podkurować tę część stada, która przeżyła likwidację biznesu.

I koty sobie żyły, część znalazła stałe domy, większość, podreperowana medycznie i odkarmiona miała się świetnie na wolności. Niektóre mieszkały w opuszczonych lisich klatkach, niektóre dostały wypasione domki z samego Urzędu Miasta.

Wolontariusze działali w ramach i na bazie prawa o ochronie zwierząt - o bytującym stadzie był poinformowany zarówno właściciel terenu jak i urząd miejski. Właściwie nie tylko poinformowani - opieka nad zwierzętami odbywała się we współpracy w tym specyficznym trójkącie.

To, co się stało na początku miesiąca, można podsumować staropolskim powiedzeniem "po trupach do celu". Masowa epidemia zaniku pamięci warta jest chyba badań sanepidowskich. Może coś w kawie?

Teren dość duży, w pewnym momencie okazało się że atrakcyjny inwestycyjnie. Warunek - uprzątnięcie pozostałości po lisiarni. Bez poinformowania wolontariuszy, bez jednego choćby dnia czasu na przeniesienie kotów w bezpieczne miejsce - wjechały koparki. Urząd akcję klepnął, a jakże, szafa gra.

Jak sprzątać to sprzątać. W kontrakcie panów od koparek nie było patrzenia, co sprzątać. A więc wszystko. W kontrakcie firmy pilnującej terenu nie było empatii. A więc patrzyli.

Tak, dobrze rozumiecie. Koty zostały rozjechane koparkami. Dosłownie. Część na szczęście zdołała uciec, jednak... część schroniła się w panice w jedynym znanym im, bezpiecznym dotąd schronieniu: klatkach i domkach.
Tak, dobrze podejrzewacie - nikogo to nie zainteresowało. Operatorzy koparek i spychaczy robili dokładnie to do czego zostali zatrudnieni, kopali i spychali nie widząc spanikowanych kotów ganiających po stercie blachy i najeżonych gwoździami desek. Karta zegarowa zwalnia wszak z obowiązku bycia człowiekiem.

Zaalarmowana przez okolicznych mieszkańców wolontariuszka, przyleciała na pobojowisko po kilku godzinach. Jedną nieszczęsną kotkę wyciągnęła spod gruzów, z ledwie tlącą się w niej iskrą życia. Złamany kręgosłup - nie dało się jej uratować. Kilka znalezionych, poranionych kotów umieszczono w domach tymczasowych i lecznicach. Znalazł się przypadkowy przechodzień, który opowiada, jak pracownicy oby firm, sprzątającej i ochroniarskiej, pakowali rozjechane koty do worków. Być może niektóre wówczas jeszcze żyły... Zapewne dlatego o kilku kotach nadal nic nie wiadomo.

Nie wiadomo też nic w UM. Za daleko było z jednego wydziału do drugiego. Były sprawy ważniejsze, urząd musiał zorganizować coś na pewną specjalną okazję. Jaką?

Mamy Tydzień Ziemi! Urzędnicy z zapałem namawiają do segregowania śmieci, zachęcają dzieci w przedszkolach do malowania plakatów z uśmiechniętym słoneczkiem na bezchmurnym niebku - w papierach zabrakło adnotacji, że kot to też środowisko. Zbierajmy więc papierki na plaży!

Coś oprócz kotów zabito w Lisiarni. Zabito wiarę, że inicjatywa obywatelska w tym kraju jest warta więcej niż kupa sparciałych dech. Pokazano też okolicznym dzieciom, które znały i dokarmiały koty, że... chłop żywemu nie przepuści. Przepis na "kota po gdańsku" doskonały.

Skoro tam już jest ta kupa desek to z tej kupy można by zrobić górkę. Na górce postawić pomnik, byczy jak nasze wielkie serca, albo jeszcze większy. To świetne miejsce na pomnik - teren jest w połowie drogi między kościołem a posterunkiem policji. Jezusa już mamy w Świebodzinie, Jana Pawła w Częstochowie... Postawmy Franciszka! Tego od piesków, kotków i ptaszków. Niech się zlecą i nam śpiewają na chwałę. Nam, koronie stworzenia.

gdańsk lisiarnia

by pkdt
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar atheo
22 34

Nóż się w kieszeni otwiera... Wspaniała inicjatywa zniszczona głupotą zapewne urzędników. Dość trafne stwierdzenie że poznasz człowieka po tym jak traktuje mniejszych od siebie, i od razu mam wrażenie że w ludziach jakby mniej człowieczeństwa.

Odpowiedz
avatar Timothy
8 10

Głupotą? Skądże. To ekonomicznie zaplanowane działanie. Czy dotyczy roślin, zwierząt czy ludzi. Zginie jeden czy drugi papierek, decyzję podpisał ... w sumie nie wiadomo kto. Podejrzewam, że nawet gdyby wolontariusze mieli na papierze deklaracje UM, każdy wniosek w dwóch kopiach podpieczętowany (jedna dla UM, druga dla wnioskodawcy). Nic by to nie zmieniło. Skończyłoby się jak zawsze, jak od zarania dziejów - urzędnicy i biznesmeni, 'wielcy' tego świata 'omijają' takie niedogodności. Przykre, smutne, ale prawdziwe. Wolontariusze mogą wyciągnąć papierki i ciągać UM lub personalnie urzędników, ale to już walka z machiną, po fakcie.

Odpowiedz
avatar paula85
15 23

Powiem tak "Idioci debile i ..."reszta wypowiedzi ocenzurowana.Sama mam 3 kicie zbieram wszystkie bidy jakie spotkam na drodze pomagam.Część zostaje część znajduje domy ale takiego chamstwa i debilizmu to jeszcze nie widziałam.Współczuję Wam.Zgłoście to do TOZ-u lub do jakichś mediów niech i oni poczują się zaszczuci jak te biedne kociaki :(.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
6 24

Powiedzcie mi co takiego jest w gdańskim powietrzu że co słyszę o tym mieście to w negatywnym kontekście. Najpierw makabryczne morderstwo. Potem afera z Głodziem. Teraz jeszcze te koty. Strach tam w ogóle wjeżdżać.

Odpowiedz
avatar pkdt
-1 3

poniżej pewnego poziomu to se ne da, pane havranek.

Odpowiedz
avatar Shakkaho
17 33

Pierwsze, koty mogły pewnie polować wczesneij na hgryzonie chyba-leśne (bo jakie inne by się w lesie zaległy?), więc po odejściu właścicieli żywiły się tym samym. Brakło im jednak dodatkowej karmy i zaęcia się - zmienienia kuwety czy sprzątnięcia klatki. Drugie: zwierzę przyzwyczaja się do miejsa, które uzna za dom, w tym wypadku klatek. Póki tylko walczyły o jedzenie, a nie przymierały głodem, zostawały na miejscu które ZNAŁY. To nie były koty dzikie, a w pewnej części udomowione, więc TAK, zostawały w miejsu, które uważały za dom. I jak sobie w ogóle wyobrazasz, że kot ucieknie z OBIEKTU? Tak, jakbyś zarzucał dzieciom w szkole, że przy pożarze nie uciekły oknami, które były zamknięte... Trzecie: wzmiaka o pomniku mówi tylko, że człowiek ma wybitną zdolnosć do hipokryzji (wydają grubą kase na pomniki zamiast na pomoc ludzom, choć obiekt pomnika właśnie tak by zrobił) - tutaj o wystawieniu pomnika ooby ZNANEJ Z KOCHANIA ZWIERZĄT na miejsu, w którym te zwierzęta pozabijano. Nie ma to żadnego związku z reliią, tylko z ludzką hipokryzją. PS Po "lecz się" nie wierzę w to, że zrozumiesz co piszę, ale próbować trzeba.

Odpowiedz
avatar pkdt
15 17

wolontariusze w pierwszej kolejności zajmowali się rozpaczliwym przegrzebywaniem gruzowiska, a zdjęcia robili potem. budowlańcy nie przenosili kotów: jechali i równali jak leci. z klatkami i budkami włącznie.

Odpowiedz
avatar pkdt
10 18

koty półdzikie które przez całe swoje kocie życie były dokarmiane w firmie. dodatkowo spore stado na dość niewielkim terenie- bez pomocy wolontariuszy nie dałybyby rady. bajki o kotach co "żywią się same" są wzięte z poprzedniej epoki dużych pustych terenów- tereny miejskie znacząco od tego systemu odbiegają. owszem, kot nie czeka pod koparką- ale w panice chowa się w miejsce, które uważa za bezpieczne. kot nie inżynier, nie wiem że klatka czy budka nie jest schronieniem przed koparką. minimum znajomości kociego zachowania, minimum pomyślunku- i zagadki jakie sobie tworzycie rozwiążą się same... chyba że się szuka na siłę, to sory, nic nie pomoże, może zimny okład "zamiast".

Odpowiedz
avatar mijanou
7 15

Gorzki, z całym szacunkiem, ale niewiele wiesz o kotach i ich zwyczajach. W sytuacji zagrożenia koty chowają się w miejsca, które uważają za niezmienne i bezpieczne: w tym przypadku były to klatki i kocie domki. Tam zawsze czuły się bezpieczne i tam się w sytuacji zagrożenia chroniły. Kot nie potrafi powiązać swojego schronu z trasą przejazdu koparki. Co do dokarmiaczy: większość z nich to rozumni ludzie. Koty, którymi się opiekuję są wysterylizowane, przynajmniej kotki. Nie ma więc mowy o rozmnażaniu w obrębie grupy. Powiedz: a czym się kot ma wyżywić w zimie? Karmienie to jest obowiązek- skoro zaczynasz i przyzwyczajasz zwierzaki do karmienia to masz obowiązek robić to regularnie. Powinieneś raczej zwrócić się z pretensjami do ludzi, którzy nocą podrzucają w okolice misek czy budek swoje nieupilnowane ciężarne kotki lub na wpół jeszcze ślepe mioty. Oni się pozbywają kłopotu. My, karmiciele ten kłopot od nich przejmujemy.

Odpowiedz
avatar Vatashi
6 6

gorzkimem, przecież w tekście stoi jak byk, że wysterylizowali koty, więc co się rzucasz? Jeżeli chodzi o pomnik, to chodziło raczej o pokazanie WIELKIEJ IRONII (BTW Jan Paweł II powiedział "nie budujcie mi pomników, zróbcie coś dobrego dla innych ludzi!", a jaki pomnik mu ostatnie zrobili, chyba każdy widział).

Odpowiedz
avatar ewunian
17 21

Właśnie znalazłam link do filmu nakręconego przez wolontariuszy już po walcowej masaksze... Sku*wysyństwo to mało powiedziane... Czy Dogo powiadomione? https://www.facebook.com/photo.php?v=542989592418489&set=o.111682012335449&type=2&theater http://kontakt24.tvn24.pl/artykul,masakra-kotow-w-gdansku,1047558.html Gorzkimem - zacznę się leczyć z mojej manii :), tylko daj namiary na dobrego psychiatrę - nie twojego, bo widzę że masz go do du*y. Nie pomogę fizycznie, bo ja z południa kraju... Trzymajcie się, skopcie tym sku*wielom tyłki...

Odpowiedz
avatar lapidynka
11 13

Mam nadzieję, że cała sytuacja nie rozejdzie się po kościach... Z takimi dowodami nie powinna, chociaż w Polsce nigdy nic nie wiadomo. Na miejscu wolontariuszy i miejscowej społeczności nie odpuściłabym. Jak można dopuścić do takiej rzezi...?

Odpowiedz
avatar Dominik86
-3 7

budyn zrobil deal

Odpowiedz
avatar letmefly
5 19

Aż słów brak jak się czyta takie rzeczy. Ci robotnicy powinni siedzieć w wiezieniach za zabójstwo. W końcu kto to też żywe stworzenie. A jeśli nie w więzieniach to proponuję rozjechanie koparkami ich domów w czasie kiedy są w środku. No bezczelność po prostu

Odpowiedz
avatar proszek
14 16

To jakaś kpina. Rozumiem, że robotnikom nie płacą za wynoszenie kotów, nawet nie powinni tego robić bo oni mają koparkować. Powinni wjechać na czysty teren a miasto powinno powiadomić wolontariuszy chociaż dzień wcześniej. Nie mam słów, tragedia. Dobrze, że chociaż kilka kotków udało się uratować.

Odpowiedz
avatar C3PO
7 9

Podobna sytuacja, choć mniej dramatyczna, jest w warszawskim Bumarze. Prace już ruszyły, nie wszystkie dzikie koty udało się złapać, a właściciel terenu robi wszystko by utrudnić pracę wolontariuszom...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 12

Niestety,"człowiek jest najokrutniejszym ze zwierząt" ...

Odpowiedz
avatar naturalnawodamineralna
7 11

Wybitnie piekielna historia... Ale trzeba przyznać, że opisana w pięknym stylu, gratuluję autorowi!

Odpowiedz
avatar dnr
6 16

Prymitywne robole.

Odpowiedz
avatar Kamisha
5 7

@vivian a jakie maja być zwierzęta? Wykształcone i uczone? Debilka.

Odpowiedz
avatar mijanou
2 8

pkdt- mieszkam w tych okolicach. Sama dokarmiam koty nieco niżej i dokładnie wiem, o czym piszesz opisując zabijanie wiary. Ta przeklęta lisiarnia ,odkąd pamiętam, budziła skrajne emocje i każdemu czującemu człowiekowi los pozostawionych kotów leżał na sercu.

Odpowiedz
avatar Ajudah
6 6

Tak jak od powstania li i jedynie przeglądam Piekielnych, tak dopiero ta historia zmotywowała mnie do założenia konta. Tylko współczuć lat pracy, które Asia&spółka włożyły w Lisiarnię, żal Lisków za TM, żal obietnic złożonych karmicielkom. Pozostaje tylko pytanie, czy odpowiedzialni za tą masakrę poniosą konsekwencje. Z całego serca im tego życzę.

Odpowiedz
avatar mijanou
8 10

To jest jednak cholernie niesprawiedliwe. Pan, który prowadził tę lisiarnię najpierw długi czas nie chciał sprzedać terenu uważając, że oferowana jest mu za niska cena. Jednocześnie chyba nie bardzo potrafił dbać o futerkowe- latem od strony lisiarni wiatr niosł taki zapach, że lepiej nie pytać. Ale pan był nie do ruszenia, mimo, że mieszkańcy okoliczni nie mogli latem otwierać okien bo się nie dało wytrzymać smrodu. Lisy wielokrotnie uciekały i buszowały w okolicznych śmietnikach. Gdyby nie te koty 'pracujące' na terenie lisiarni to szczury dawno już by te lisy zagryzły wraz z całym dobytkiem i panem. Nie wiem, co w końcu skłoniło właściciela do zwinięcia lisiarni i sprzedaży gruntu ale wobec kotów, które przez tyle lat mu pomagały zachował się nie fair. W końcu był im coś winien. Jego dług spłacali kotom karmiciele z Górnej Oruni i okolic. Nie rozumiem więc tych ataków na karmicieli, które czytam powyżej. Tym bardziej, że to jest mądra opieka i mądra kontrola populacji a nie tylko zostawianie karmy. Te koty miały święte prawo dożyć swych dni w miejscu, ktore uważały za dom, choćby ze względu na lata "pracy". Jeśli teren był potrzebny pod zagospodarowanie to można było przenieść domki i klatki w inne miejsce, a takich na terenie nie brakuje bo cała Orunia położona jest w okolicach parku krajobrazowego. To, jak postąpiono z kotami z lisiarni jest barbarzyństwem i okrucieństwem. Proszę o info na pw, jakie są bieżące najbardziej pilne potrzeby. Podrzucę w miarę możliwości na Okulickiego. Niestety, nie mogę przyjąć już na DT bo u mnie dokocone w domu na maxa ale chcę jakoś pomóc po sąsiedzku. Zobaczę, czy w szkole się nie da zrobić zbiórki.

Odpowiedz
avatar pkdt
5 5

pomoc właściwie każda... pozostałe na miejscu koty są przerażone i poranione. przyda się każdy i wszystko- osoby do pomocy w wyłapywaniu kotów (wystarczy czas, samochód wieczorem albo w weekendy), pomoc w postaci zakupu kuwet, żwiru, odrobaczenia/odpchlenia, pokarmu, zakup leków, pomoc w finansowaniu leczenia poturbowanych zwierząt. Również wszelkie pisma, pomoc w zredagowaniu skarg, próśb do fundacji, towarzystw mile widziane - jest kilka osób zaangażowanych, nie dają rady opanować sytuacji we wszystkich aspektach. namiary na pw. wydarzenie fb https://www.facebook.com/events/111682012335449/

Odpowiedz
avatar BordoKropka
6 6

ludzi coraz więcej, tylko człowieka coraz mniej :(

Odpowiedz
avatar ewik1976
8 8

Szczerze mówiąc, nie rozumiem niektórych komentarzy. Może dużymi literami trzeba, czy co. Powiem to, co już się tutaj przewijało: Ludzie ODPOWIEDZIALNIE zajmujący się zwierzętami: 1. Nie dopuszczają do niekontrolowanego rozrodu 2. Leczą 3. Odławiają i wydają do nowych domów Nikomu z nas nie podobają się wszędobylskie, chore koty. Dlatego też robimy wszystko, aby temu zapobiec, mając jednocześnie na uwadze dobro zwierząt i ich rolę w kształtowaniu środowiska. To właśnie było czynione na lisiarni! Kosztowało to dwa lata ciężkiej, fizycznej pracy, współpracy z różnymi instytucjami i rzeszą ludzi. A potem pewien niezidentyfikowany do tej pory "ktoś" obrócił wszystko w w gruzy.

Odpowiedz
avatar mijanou
4 10

Ewik, ja myślę, że choćbyś nie wiem co napisała i nie wiadomo, jak słusznie to zawsze znajdzie się ktoś, kto wie lepiej. Ktoś, kto kotów po prostu nie lubi. Ile razy spotkałaś się ze stwierdzeniem, że kot jest fałszywy? Bo ja kilkanaście. Niektórzy nie są w stanie pojąć, że kot nie jest w stanie się sam wyżywić. Osobliwie w mieście. Być może, kiedyś, na wsi przed wprowadzeniem maszyn rolniczych, pestycydów i chemii kot był w stanie upolować tyle gryzoni, by się nimi najadać. Obecnie jest to niemożliwe. Mitem jest twierdzenie, że dokarmiany kot przestaje polować bo nie jest glodny. Kot poluje nie tylko z głodu. Po prostu instynkt każe mu gonić wszystko, co się da złapać, więc polowanie nie jest wyrazem głodu a instynktu ( starczy popatrzeć na zabawę kociąt). Niekontrolowanemu rozrodowi kocich stad nie są winni karmiciele. Jak pisałam: koty, które są pod moją pieką i te mieszkające w budkach pod sąsiednimi blokami są wysterylizowane. To ludzie w nocy podrzucają w okolice budek ciężarne kotki lub ślepe jeszcze kocięta. Proszę nie winić karmicieli za niefrasobliwość innych. Mamy te podrzucone zwierzęta przepędzić czy potopić? Na pocieszenie: zbiórka rzeczowych darów trwa. Ja mam spisane telefony do wolontariuszy i na dniach z pewnością coś podwieziemy po wcześniejszym omowieniu miejsca i czasu dostawy. Ewik, nie pozwólcie w sobie zabić wiary w słuszność i dobro tego, co robicie. Nie jest ważne, co kto Wam powie i jak skrytykuje. Wazne, że to, co robicie dla kotów jest dobre i piękne. "Obojętnego na niedolę zwierząt i ludzka niedola nie wzruszy". Trzymam kciuki za Was i za koty z lisiarni wraz z moim kocińcem prywatnym i budkowym.

Odpowiedz
avatar valhalla
3 3

W zasadzie to nie mam słów na ten debilny akt okrucieństwa jaki miał miejsce. Kotom miał kto pomóc, wystarczyło, żeby UM dał sygnał, że coś będzie robione w tym miejscu. Czy to tak dużo? Jest cała masa osób, które nie lubią zwierząt, czy też zwierzęta ich nie obchodzą, ale wydaje mi się, że pomoc tym, którzy sobie sami nie poradzą jest czymś normalnym. Szczególnie, że koty te sprowadzili ludzie, a potem nie wzięli za nie odpowiedzialności. Ja naprawdę nie rozumiem, czy posiadanie jakiejkolwiek empatii należy już rozumieć jako niezwykle rzadkie zjawisko?

Odpowiedz
avatar pkdt
1 3

Kochani niepiekielni i piekielni, jeśli ktoś chce/może pomóc przez wsparcie osobiste/rzeczowe/finansowe, to wszelkie informacje są w opisie wydarzenia na fb https://www.facebook.com/events/111682012335449/ na pewno też kociakom pomoże jak najszersze udostępnianie i tej historii i wyżej zlinkowanego wydarzenia. Im więcej osób wie, tym większa szansa dla pozostałych przy życiu kotów zrobionych "po gdańsku". Około 10 kotów nadal nie ma :(

Odpowiedz
avatar ewik1976
1 1

Co miesiąc sklep zoologiczny krakwet organizuje pomoc dla schronisk i organizacji prozwierzęcych. PKDT bierze w tym miesiącu w nim udział, część wygranej karmy, jeśli wygra, trafi do kotów z lisiarni. Gdyby ktoś mógł zagłosować, bylibyśmy wdzięczni. Bardzo prosimy Was o głosy na PKDT! Dziś ostatni dzień głosowania, konkurs trwa do północy! Jak głosować? 1. Wejdź na: http://www.krakvet.pl/forum/ 2. Zarejestruj się i podaj prawdziwy adres e-mail. 3. Wejdź na swoja pocztę podaną przy rejestracji i aktywuj rejestrację na forum. 4. Zaloguj się na forum. 5. Napisz jakiś post na: http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.php?f=18&t=14611 6. Wejdź na http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.php?f=18&t=16492 i oddaj głos na pozycję nr 3: Pomorski Koci Dom tymczasowy, klikasz pod ankietą „wyślij” 7. Przy oddawaniu głosu zostaniesz poproszony o podanie numeru telefonu, podaj go i poczekaj na kod weryfikacyjny. (GŁOSOWANIE JEST BEZPŁATNE) 8. Wpisz kod w ramkę i zatwierdź oddanie głosu.

Odpowiedz
avatar buena
2 2

Jest w historii i komentarzach jeden blad nazywanie tego scie...wa co w tym bralo udzial ludzmi to nie ludzie to szmaty ja po prostu nie rozumiem jak mozna tak postapic. Sama mam kota i az mnie ciarki przeszly po przeczytaniu tego. Sama wiem o jakie miejsce chodzi bo z gdanska pochodze i w takich momentach sie ciesze ze nie mieszkam juz w polsce.

Odpowiedz
avatar mala3989
0 0

Mój kot wygląda podobnie jak ta biedna kotka...łzy mi same płyną po twarzy...mam nadzieję, że winnych tej zbrodni spotka zasłużona kara.

Odpowiedz
avatar Maksik
1 1

Po prostu słów brak!!! Sk....syństwo właściciela lisiarni, władz miasta i bezduszność pracowników. Jedno, że nie ich praca usuwać koty, ale przecież widzieli co robią... A swoją drogą od razu mi przyszło na myśl, skoro jest jakaś dokumentacja, to czemu nie nagłośnicie sprawy w mediach? "Piekielni" to strona, którą odwiedza sporo ludzi, ale mimo wszystko więcej osób powinno o tym usłyszeć. Takie programy jak np. "Uwaga" czy może "Interwencja" by się tym pewnie chętnie zajęły?

Odpowiedz
avatar devilio
0 0

Proszę, na przyszłość informujcie, że taka historia nie jest piekielna, ale tragiczna i że zwierzaczki ucierpiały to nie będę czytał... ;(

Odpowiedz
avatar Rafikk222
0 0

Nie dawajcie mi broni, nie dawajcie mi broni bo pójdę i rozstrzelam ich tak że wszyscy bd myśleć że to mielone. Nosz Kur*&% Mać

Odpowiedz
avatar mala3989
0 0

Skur*****o w czystym wydaniu...Mam nieodparte wrażenie, że w dzisiejszych czasach zwierzęta mają więcej serca dla innych niż niektórzy ludzie...

Odpowiedz
Udostępnij