Pamiętacie moją sytuację z piórem? Ktoś z Was podpowiedział, bym napisał do Parkera i opisał ową sytuację jak działają ich dystrybutorzy w naszym pięknym kraju.
Maila napisałem i posłałem.
3h potem... Telefon.
Nie rozpisując, zadzwonił do mnie przedstawiciel z centrali firmy Parker, bardzo zirytowany zaistniałą sytuacją (dla dociekliwych nr telefonu był w stopce maila) i prosił jeszcze raz o opowiedzenie sytuacji jakiej byłem świadkiem.
Suma summarum dowiedziałem się, że w przypadku wadliwych wyrobów nie są one naprawiane, tylko zawsze niszczone. Ale także, każdy w przypadku zasadnej reklamacji dostaje drobny prezent od firmy. Jeszcze raz mnie przeprosił i powiedział, że przyjrzy się danemu sprzedawcy.
Cóż widać firmy z tradycjami są, a Polska jak zawsze - oszukujemy.
sklepy
I to wszystko po Angielsku?
OdpowiedzI Zapewne Z Wielkiej Litery.
OdpowiedzA co to za problem? Gdyby Parker miał centralę w Chinach czy Węgrzech - to ok, może byłoby i trudniej.
OdpowiedzA co to za problem, że po angielsku? Może niektórym trudno w to uwierzyć, ale są ludzie, którzy potrafią się dogadać w tym języku. Widocznie autor jest jednym z nich.
OdpowiedzFaktycznie, napisanie 'angielski' z wielkiej litery jest tak przerażającym błędem, że trzeba go wypomnieć jeszcze pod następną historią...
OdpowiedzJest błędem na tyle częstym, że jak najbardziej warto na to zwracać uwagę: ten polak mówił do Mnie po Angielsku - podoba ci się? Bo takie właśnie dziwne maniery zaczynają zdobywać popularność i dobrze byłoby urwać łeb Hydrze przy samej... tej, no... nodze! Czym innym jest np. napisanie "z wielkiej litery" zamiast "wielką literą" - na tego rodzaju błędy rzeczywiście nie ma sensu zwracać uwagi. ;)
OdpowiedzMożna zwrócić uwagę, jak najbardziej. Ale bez przesady, żeby wracać do tego i złośliwie wypominać. Każdy się czasem myli, a taki błąd jest dla mnie np. dość zrozumiały z tego względu, że sama często piszę po angielsku i czasami również się na tym łapię, że mylą mi się reguły i już nieświadomie piszę nazwy języków wielką literą. Niczego to nie usprawiedliwia, ale w jakiś sposób wyjaśnia i naprawdę nie trzeba z tego robić wielkiej sprawy, jeśli to jedyny błąd w całym tekście. A z tą wielką literą, faktycznie masz rację. Zapomniałam totalnie, że ta forma jest niepoprawna.
OdpowiedzTo tylko internet słońce. Ochłoń i wróć do zabawy klockami, bo tu sobie chyba nie za dobrze radzisz?
OdpowiedzNo jeśli ktoś z nas dwóch się tutaj o coś spina, to chyba raczej nie ja ;) Swoją drogą, może to faktycznie "tylko internet", ale czy to oznacza, że trzeba w nim koniecznie robić z siebie idiotę?
OdpowiedzTy mi powiedz.
OdpowiedzDobra, skończmy tę idiotyczną dyskusję. O ile tak to w ogóle można nazwać...
OdpowiedzDzięki za rozrywkę!
OdpowiedzJeszcze się wtrącę po czasie. "po Angielsku", ale: " Cóż widać firmy z tradycjami są, a polska jak zawsze oszukujemy. " Ktoś widzi coś dziwnego? Właśnie dlatego poleciał ode mnie minus.
Odpowiedz@doosan bardzo dobrze zrobiłeś. Powinieneś zrobić jeszcze małą antyreklamę i podać, przynajmniej w komentarzach, o którego przedstawiciela chodzi.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 kwietnia 2013 o 14:30
Czy ta firma nie znajduję się gdzieś na terenie Gliwic?
OdpowiedzNie. Firma jest z Łodzi. A co do antyreklamy, Parker na pewno się tym zajmie, w końcu firma co jest już 125 lat na rynku raczej ma już patenty na takich cwaniaków.
OdpowiedzParker zapunktował ;)
OdpowiedzI wychodzi ta cała globalizacja z lokalizacją. Dwa jakieś ciołki siedzą w klitce, kombinują jak konie pod górę i to się nazywa Wielce Szanowana Firma oddział w Polsce. Renomowana zagraniczna spółka, a na miejscu w Polsce jakieś buractwo... wielu w Polsce tego chciało...
OdpowiedzBuractwo zawsze sie trafi. Ale zachodnie firmy wiedza "niezadowolony klient ucieka do konkurencji"
OdpowiedzNo właśnie, buraki płoszą klienta. Konkurencja zaś reprezentowana jest przez poważnych ludzi.
OdpowiedzSkończcie z tą Polską, tacy się wszędzie mogą trafić i wszędzie zostaną w takim przypadku wyciągnięte takie same konsekwencje.
OdpowiedzAnka6464 - Tylko że w Polsce ich odsetek jest spory...
OdpowiedzCieszę się że skorzystanie z mojej podpowiedzi zaowocowało ;)
OdpowiedzTom Hanks ;-) THANKS!!! Dzieki ;-)
OdpowiedzZ wrażenia aż się zarejestrowałam... Zastanawiam się, jak mogłeś dostać pióro razy droższe w ramach rekompensaty, skoro Parker nie praktykuje takich rozwiązań. Pióra są naprawiane lub wymieniane, jeśli nie ma możliwości naprawy, ale wymieniane na ten sam model. W przypadku pióra, które nie jest już produkowane proponują inny model w tej samej cenie. Drobny prezent i owszem, jest. Prezentami są naboje, szt 1, lub tłoczek, plastikowy zresztą z reguły. Wiem ,bo współpracowałam z Parkerem. I tylko zastanawiam się w jakim celu ta historia..
OdpowiedzHmm ciekawe jak autor odpowie na Twój komentarz :]
OdpowiedzA dawno współpracowałaś? Bo może coś się pozmieniało :D
OdpowiedzZdjecie poplamionego garnituru i spory mail opisujacy. No i moze mialem farta ;-)
OdpowiedzWątpię, żeby od stycznia tego roku aż tak się coś pozmieniało:)
Odpowiedzno jak od stycznia to rzeczywiście nie sądzę. Miło by było gdyby autor jakoś zareagował :D
OdpowiedzDzięki za informację jak to wygląda... Również używam Parkera i zawsze miałem o nich dobre zdanie. Taki post tylko je poprawił :)
OdpowiedzZ jednej strony masz rację, ale nie uważasz że firma mogła koledze sprezentować lepsze pióro w ramach rekompensaty za zniszczoną koszulę i garnitur, oraz "straty moralne" ? :p Już kiedyś czytałem na Piekielnych jak to dziewucha wysłała do reklamacji pióro z ewidentnie zmiażdżoną stalówką, a Parker odpisał plus-minus tak "w naszej firmie pracują specjaliści, i dobrze wiedzą że zniszczenie stalówki powstało na skutek upadku (czy czegoś tam). Jednakże firma Parker dba o swoich klientów, więc postanawiamy stalówkę wymienić..." Dziewczyna zniszczyła stalówkę od pióra, a Parker i tak naprawił, więc nie dziwi mnie taki gest z ich strony.
OdpowiedzTyle, że koszt stalówki jest znacznie mniejszy niż nowego, parokrotnie droższego pióra:) poza tym, nie mogą sami zdecydować o zmianie modelu. Mogą jedynie zaproponować wymianę. Ja też miałam klienta z poplamioną koszulą i naprawdę nikt się tym nie przejął w serwisie Parkera:) dlatego nie chce mi się wierzyć w tą historię
Odpowiedz