Firma z którą współpracuje (sprzątanie, obsługa recepcji) zajmuje się szkoleniem kierowców. W związku z tym postanowili obdarować mnie dodatkową pracą, czyli zapisywaniem na kursy prawa jazdy. Praca prosta jak budowa cepa - zapoznać zainteresowaną osobę z ofertą, zebrać dane kontaktowe i przekazać je do ośrodka.
Piekielni zdarzają się wszędzie, więc i tu nie mogło ich zabraknąć.
Para heteroseksualna, kategoria B, standardowo rozmowa o cenie, ilości godzin teoretycznych i praktycznych, nagle pada pytanie:
On - A na ten wasz plac to można swoim samochodem wjechać?
Ja - Niestety nie, na placu ćwiczy jednocześnie kilku kursantów i mogło by się to źle skończyć.
Ona - Jak to kilku kursantów?
Ja - Plac jest przystosowany do jazdy kilku kursantów, także innych kategorii.
Ona - Jakich innych?!
Ja - Na przykład ciężarówek i autobusów.
Ona - Ale jak to ciężarówek i autobusów?! Ja się boję przy ciężarówce jechać!
Ja - Proszę pani, na ulicy panują podobne warunki, więc nie wiem w czym kłopot.
On - JEB***TA JAKAŚ! Kto widział, żeby na placu obok mojej żony ciężarówka jechała.
Ja - To może pańska żona nie jest gotowa rozpocząć nauki jazdy, przecież na ulicy nikt nie będzie zwracał uwagi czy ona się boi ciężarówki.
On (do żony) - Chodź kochanie, znajdę ci normalną szkołę jazdy, a nie taką co każe między ciężarówkami jeździć.
Ciekawa jestem jak taka osoba jak ta kobieta będzie się zachowywać na drodze - zapewne stanie się mistrzynią kierownicy.
Na moje szczęście to jedyni piekielni jacy mi się trafili do tej pory.
nauka jazdy
Ciekawe jak ona chce egzamin zdawać. W WORDzie też na placu jeżdżą ciężarówki i autobusy.
OdpowiedzJa tam kobietę rozumiem - gdybym na pierwszej lekcji na placu miała manewrować przy ciężarówce, też bym zwiała :P Co nie oznacza że na kolejnych lekcjach/na ulicy zrobiłabym to samo. Każdy się dostosowuje we własnym tempie... Wie o tym mój instruktor który mnie kwadrans przekonywał do wyjechania na miasto :P
OdpowiedzBardzo często pierwsze lekcje są na mieście, a dopiero sporo później zajeżdża się na plac. (Ja tak miałem, moja siostra w innej szkole jazdy tak samo) - więc spotkanie z ciężarówkami następuje szybciej, niż nauka jazdy po łuku.
OdpowiedzPierwszą lekcję miałam na mieście. Pani, z którą jeździłam, zapytała, czy już kiedyś siedziałam za kółkiem. Powiedziałam, że nie, więc wzięła mnie na boczną uliczkę, pokazała gdzie gaz, sprzęgło, hamulec, kierunkowskazy etc. i jazda na ulicę.
OdpowiedzU mnie się zaczynało na pustym parkingu - zazwyczaj na pierwszej jeździe się z niego nie wyjechało (rekordziści i z 7 godzin na parkingu wyjeździli, zanim się odważyli wyjechać na ulicę) a plac generalnie robiło się w połowie jazd.
OdpowiedzMirame - i to jest właśnie opis kiepskiej szkoły jazdy. Czego oni uczyli na tym parkingu przez godzinę? Ludziom się gaz z hamulcem mylił? Nie wierzę...
Odpowiedz@bukimi - podejrzewam, że jeździć się uczyli. Nie każdemu przychodzi łatwo ruszanie samochodem z ręczną skrzynią biegów. Widziałam sama kilka osób, które tą tzw. "żabką" skakali po parkingu, zanim nauczyli się spuszczać sprzęgło i wciskać gaz w odpowiednim rytmie. Ja swoją szkołę jazdy lubiłam, nauczyła mnie jeździć i zdać egzamin, porównania nie mam, więc trudno mi stwierdzić, czy była zła czy dobra.
OdpowiedzNo bo ona może chciała prawko tylko żeby jeździć po podwórku? A Ty jej z jakimiś autobusami i ciężarówkami wyjechałaś... ;)
OdpowiedzKiedyś eLką stałam na światłach i po moich obu stronach stanęły ciężarówki. Niezbyt przyjemne uczucie, ale bez przesady
OdpowiedzBabka miała rację. Na mieście to już są ludzie po zdanych egzaminach, z większym doświadczeniem. Babka o zerowym lub małym doświadczeniu poruszająca się wśród ciężarówek i autobusów prowadzonych przez kierowców o zerowym lub małym doświadczeniu... Do tego oni na tym placu manewrują! Jak ja widzę manewrującego tira albo autobus, to staram się trzymać bardzo z daleka. A ani ja nie jestem żółtodziób ani prawdopodobnie woźnica tamtego potwora. A tu jedni i drudzy.
OdpowiedzMiejsca ćwiczeń ciężarówek i samochodów osobowych są od siebie oddzielone. Nie ma możliwości aby nastąpiła jakaś interakcja.
OdpowiedzNigdy L-ki nie widziałeś na mieście? Nie każdy na ulicy to już osoba "po zdanych egzaminach".
Odpowiedz"para heteroseksualna, kategoria B" podoba mi się, po przeczytaniu tego fragmentu myślałam, że będzie o zwiazkach partnerskich albo co.... :(
OdpowiedzWłaśnie, mnie też zastanowiło to podkreślenie heteroseksualności, jakby za chwilę miało nastąpić jakieś porównanie - a tu ciężarówki. xD
OdpowiedzCzy może być coś takiego jak "para lewych butów"? Nie. No właśnie. Dlatego nie ma czegoś takiego jak "para homoseksualna".
OdpowiedzSkoro boi się ciężarówek, to niech lepiej sobie daruje robienie prawa jazdy. Mam dość jazdy za ludźmi, którzy widząc ciężarówkę na zakręcie (jadącą z naprzeciwka) hamują i zjeżdżają do prawej.
OdpowiedzZnajoma jechała kiedyś z facetem, który za każdym razem jak widział nadjeżdżający z naprzeciwka samochód ciężarowy lub autobus zjeżdżał na chodnik/pobocze... Szybko zakończył karierę "dostawcy" :)
Odpowiedz