Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzisiaj wracając ze szkoły, wsiadłam jak zwykle w swój autobus słuchawkami w…

Dzisiaj wracając ze szkoły, wsiadłam jak zwykle w swój autobus słuchawkami w uszach i obserwowałam co dzieję się za oknem. Po chwili czuję szarpnięcie(!) za ramię. Byłam pewna, że to może któryś z znajomych, którego wcześniej nie zauważyłam.

-Bileciki do kontroli.

Zdziwiona, wyciągam portfel, podaję kanarowi KOMkartę.

-Przykro mi, karta nie jest doładowana.
-Na pewno jest, proszę sprawdzić jeszcze raz.

Sprawdza ponownie z teatralnym westchnieniem.
-Przykro mi, będzie mandacik.

Lekko zdezorientowana wyciągam z portfela paragon, na którym wyraźnie jest napisane, że karta jest doładowana. W dodatku - jest ważna jeszcze ponad dwa tygodnie.

-Bardzo mi przykro, ale na tym paragonie nie jest napisane, że należy do pani. Płatność na miejscu?
-Proszę sprawdzić jeszcze raz i pokazać mi, w którym miejscu jest napisane, że jest niedoładowana.

Sprawdza, pokazuje mi. Wyraźnie jest napisane "ważne do 02/05".
-Sam pan widzi, jest ważna.
-Przykro mi, ale pani się na tym po prostu nie zna. Poproszę dokumenty.
-Nie przyjmę mandatu, proszę wezwać w takim razie policję.
-Nie mamy czasu na takie pierdoły!

I odszedł, sprawdzać kolejnych pasażerów. Ciekawa jestem ile osób zostało już naciągniętych na takie "niedoładowanie".

Skarga na pana napisana, jutro idę ją wysłać.

komunikacja_miejska

by aleksandrab
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ross13
-5 13

Rozumiem, że kontroler odczytał termin jako 5 lutego zamiast 2 maja?

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
30 30

Raczej dobrze wiedział, że to drugi maja, a myślał, że się uda autorce wmówić, że piąty luty... No bo jeżeli codziennie sprawdza bilety, to się raczej nie powinien mylić w datach, w końcu na tym polega jego praca - gdybym ja, jako kasjerka, nie potrafiła dodawać w zakresie 1-20, to chyba długo bym nie popracowała. Chyba że gość dopiero zaczyna pracę i jest idiotą. Ale wydaje mi się, że nawet żeby zostać kanarem, trzeba mieć jakieś minimum ogarnięcia.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
14 18

Kontroler nie jest raczej szanowanym zawodem. Osobiście, gdybym miała wybór, zostać kanarem, albo zostać sprzątaczką, to wolałabym sprzątać. Nie mówię, że nie szanuję wszystkich kontrolerów, bo spotkałam wielu takich w porządku(jednego nawet znam prywatnie), ale jest to zawód, który raczej nie przyciąga chętnych - z związku z tym przedsiębiorstwa komunikacji nie mają pewnie zbyt wielkiego wyboru przy zatrudnianiu kanarów. Nie da się też ukryć, że w tym zawodzie potrzebny jest pewien rodzaj bezwzględności - jeżeli kogoś ciągnie do takiej pracy, to prawdopodobnie pociąga taką osobę "władza" jaką ma nad pasażerami. Wszystko to sprawia, że wielu kanarów to takie cwaniaczki - dresiki spod bloku. Nie mówię, że wszyscy, ale jednak wielu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 26

Gdyby rzeczywiście miał podstawy do ukarania, to by nie odpuścił, a tak to poszedł szukać następnej ofiary. Jeśli naprawdę jeszcze nie wie, czy najpierw zapisany jest dzień, czy miesiąc, to też powinien zmienić pracę na taką bez kontaktu z cyferkami.

Odpowiedz
avatar halboot
24 24

Tępić robactwo!!! Może jeszcze "płatność na miejscu" bez blankietu? - Chciał se chłopina dorobić ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 13

Pan niepełnosprytny chyba chciał przyszpanować i przestawił się na hamerykański sposób pisania dat próbując wykosić kolejną ofiarę. Przynajmniej na to wszystko wskazuje. Ciekawe tylko, ilu nieświadomych i uległych już tak skasował... A co do skargi- podejrzewam, że jeśli jest to firma, gdzie panuje zasada "mandat za to, że żyjesz", to skarga dojdzie... i na tym się skończy, bo sekretarka zaraz wyrzuci ją do niszczarki. Kanarkowi nic nie zrobią, co najwyżej pogrożą palcem i powiedzą, żeby się następnym razem bardziej starał...

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
14 16

Zapomina mi się czasem przełożyć legitymację studencką z jednej kurtki do drugiej, więc miałam przyjemność dyskusji z panami kanarami. Raz było cudownie;) - widzieli, że mam łzy w oczach, mam dowód wpłaty, mam nawet indeks, tylko legitymacji niet, więc mnie puścili, choć nie powinni. Innym razem znów zapomniałam legitymacji. Kanar mnie męczy, niby się rozgląda, wysiedliśmy na przystanku... i tutaj głupia jestem, że nie włączyłam nagrywania. Był to akurat 6.12, pyta mnie o prezenty, a potem mówi, że jemu to Mikołaj nic nie przyniósł. Więc że może my się należnością za mandat podzielimy po połowie. Młoda i głupia byłam, więc się zgodziłam. A potem na takich jak ja się uczą, że wszystko się uda... Żeby człowiek kiedyś miał tyle oleju w głowie i wiedzy, co teraz :/

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
1 1

Niech wypiszą mandat, w regulaminie MPK(chyba wszędzie) jest 7dni na okazanie ważnej legitymacji w BOK-u MPK. Napisać podanie/odwołanie, skończy się na opłacie manipulacyjnej. Jakaś kara za zapominalstwo, musi być, bo powoduje ono utrudnienie w pracy innych.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
0 0

Po tamtej wpadce już mnie znajomi poinformowali. "Nieznajomość prawa nie usprawiedliwia", to fakt, a nic przeciwko karze za zapominalstwo nie mam ;) Natomiast mam wrażenie, że uczciwy kontroler wypisałby mandat bez odciągania w ustronne miejsce, poinformował, że istnieje możliwość odwołania (nie wierzę, że w Krakowie nie wiedzą, co się robi, gdy ktoś zapomni legitymacji), a nie żerował na naiwności i niewiedzy. Teraz już uczulam wszystkich na takie numery. Dychę się zapłaci, trzeba podjechać do mpk, ale przynajmniej jest to legalne, zgodne z prawem.

Odpowiedz
avatar Wathgurth
3 5

A ja jestem ciekaw, czy to w ogóle był kanar prawdziwy :)

Odpowiedz
avatar refael72
0 2

100% prawdziwy. O ile "szmatę" można podrobić (na stronie MPK Łódź jeszcze do niedawna jako wzór "szmaty" był skan NORMALNEGO, PUSTEGO blankietu, bez zniekształceń typu znak wodny) to czytnika migawek elektronicznych, kart miejskich, komkart czy jak to się w danym mieście nazywa raczej nie podrobisz.

Odpowiedz
avatar refael72
6 8

Znajomy był kontrolerem. Wymagane było oświadczenie o niekaralności (firma na własny koszt występowała do CRS, pracownik tylko "się oświadczał"). Potem egzamin z przepisów taryfowych, przepisów o ochronie danych i kodów z kasowników (np. co to znaczy 4***2658160420131406 wydrukowane na bilecie?). Wykształcenie min. ponadgimnazjalne. Wyjaśnienie szyfru: 4 nr kasownika licząc od kabiny kierowcy, 2658 nr boczny, 16042013 data 1406 godzina.

Odpowiedz
avatar yannika
0 2

Szyfr dawno temu "odkodowałam" sama i przydał się w konflikcie z podobnym cwaniaczkiem, co to mi próbował wmówić że bilet skasowany już po kontroli (że niby jak skoro kasownik zablokowany???).

Odpowiedz
avatar refael72
4 4

Jeszcze raz ja: ART 271 KK § 1. „Funkcjonariusz publiczny lub <b>inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.</b> § 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. § 3. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonej w § 1 <b>w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej</b>, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.” Szkoda, że nie nagrałaś rozmowy. Miałby przerąbane jak w ruskim czołgu.

Odpowiedz
avatar aleksandrab
2 2

I tak będzie miał przerąbane "jak w ruskim czołgu", bo koleżanka, która spotkała go dzień później ich rozmowę nagrała. Proponował jej, żeby dał jej 100zł, a ten w zamian za to nie da jej mandatu i ta spokojnie będzie mogła odbić bilet. Coś myślę, że za długo pan w zawodzie nie popracuje :)

Odpowiedz
avatar aleksandrab
2 2

żeby ona dała mu stówę*, przepraszam-literówka :P

Odpowiedz
avatar refael72
-1 1

Stówę? za co? W moim mieście kwit niby 200 zł, ale jak się opłaca kwit do 7 dni to kara wynosi 7 dyszek. A na kontrolera niech koleżanka "po krześcijańsku" napisze skargę - "Biada tym, którzy uniewinniają winowajcę za łapówkę Iz.5:23). Będzie odpowiadał jak funkcjonariusz publiczny. (Kanar to taki dziwny zawód: do brania łapówek jest funkcjonariuszem publicznym, ale do brania po gębie już nie)

Odpowiedz
avatar aleksandrab
1 1

Może mieszkamy w innych miastach, u mnie jeżeli chcesz zapłacić od razu, na miejscu to kara wynosi 140zł, a jeżeli zapłacisz w ciągu siedmiu dni to kara wynosi około 190zł. Skarga na pana jest już wysłana i przeze mnie i przez koleżankę :)

Odpowiedz
avatar refael72
0 0

Cenią się u Ciebie. U mnie było 100/70 (do siedmiu lub na miejscu), ale podnieśli na 200/70 plus cena biletu jednoprzejazdowego. 200+cena biletu żeby móc wpisać klienta do BIKu, a zostawili 70, żeby zachęcić do płacenia. pozdrawiam

Odpowiedz
avatar nighty
4 4

Oj, kontrolerzy coś ostatnio chodzą i kombinują. Mnie też chcieli dać mandat bo "bilet nieaktywny". Nieaktywny bo czytnik jej nie widzi. A skoro nie widzi, to musi być wina biletu a nie czytnika (to już chyba 3 raz jak mam taką sytuację). I już, już wypisuje mandacik za brak biletu ale uparłam się by sprawdzić bilet na drugim czytniku. Zadziałał bez zarzutu. Komentarz kontrolera? "A bo ma pani naklejkę z datą ważności legitymacji źle przyklejoną i odbiór zakłóca!".

Odpowiedz
avatar voytek
0 0

koniecznie napisac skarge z podaniem dokladnie lini i godziny kontroli (warto tez podac rysopis kontrolera jesli nie zapamietalo sie jego numeru sluzbowego)

Odpowiedz
avatar macros1980
0 0

A nie jest to czasem przestępstwo wymuszenia?

Odpowiedz
avatar refael72
0 2

IMO jest to ART 271 KK - patrz wyżej. Jeśli na sali jest prawnik prosimy o konsultację.

Odpowiedz
avatar kns0natalia
-1 1

Ciężko mi uwierzyć w tą historię... Albo to był pierwszy i ostatni dzień pracy jako kontrolera tego pana, albo sama nie wiem. Wątpię, żeby ktokolwiek dał się na to nabrać, każdy powinien być świadomy kiedy kończy się ważność jego biletu, bo to nie małe pieniądze kosztuje. A nawet gdyby ktoś przyjął już takie wezwanie do zapłaty, to i tak później by na pewno się zorientował chociażby idąc doładować kartę miejską i odwołałby się od tego bez problemu. Nielogiczna historia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 kwietnia 2013 o 16:57

avatar bogini
0 2

Kurcze, ja kiedyś miałam sytuację, że mojej karty na prawdę nie czytały te ich elektroniki. Żeby nie skłamać, było to trzy czy cztery razy, musiałam jeździć do urzędu, aby panie mi wyrabiały nowe karty, potem do renomy, żeby anulować mandaty. po czwartym razie tak opierdzieliłam kobiety z urzędu, że chyba dały mi jakąś ekskluzywną kartę, bo teraz działa bez zarzutu :D

Odpowiedz
Udostępnij