Szkoła zawodowa dawno temu. Pierwsza klasa, jedne z pierwszych praktyk. Chłopacy (tak mówią o sobie) robią sobie żarty. Wygrywa ten, który przystawił drugiemu do tyłka końcówkę kompresora. Przystawił mocno w odpowiedni punkt, nacisnął lekko.
Efekt: perforacja jelita grubego, zapalenie otrzewnej. Walka o życie. Na szczęście młode organizmy są silne. Dorosły by raczej nie przeżył.
Ta historia ma brodę stąd do Abudabi
OdpowiedzKlient pyta się sprzedawcy: K: A ten odkurzacz to dobrze ciągnie? S: Panie, aż łzy lecą.
OdpowiedzFringe Festival w Edynburgu znany jest z pokazywania naprawdę pokręconych rzeczy, ale tym razem performance przerósł oczekiwania samych jego twórców. Daniel Blackner albo "Kapitan Dan Demoniczny Krasnal" występował w gabinecie osobliwości. W punkcie kulminacyjnym przedstawienia miał stać na scenie z odkurzaczem podłączonym do członka za pomocą instalacji własnego pomysłu. Zaczep złamał się jednak tuż przed występem i Blackner na szybko skleił go używając "supermocnego" kleju. Na swoje nieszczęście nie przeczytał uważnie instrukcji i pozwolił schnąć substancji klejącej tylko przez 20 sekund, a nie przepisowe 20 minut. Gdy wyszedł na scenę podłączył się do odkurzacza. Efekt? Naprawdę solidne połączenie organu ze sprzętem, śmiech na sali, upokorzenie i... hospitalizacja. Czyli broda brodą a fakt faktem...
OdpowiedzDaleko szukać nie trzeba. Znajomy pracujący w ubezpieczeniach opowiadał ostatnio, że zgłosił się do nich gość, który wsadził organ w otwór odkurzacza (nawet nie w rurę, tylko tam bezpośrednio w pobliże silnika!). Cóż, towarzystwo ubezpieczeniowe stwierdziło, że był to wyraźnie przypadek użycia urządzenia niezgodnie z jego zastosowaniem (nie wspominając już o zdrowym rozsądku) i umyło od wszystkiego ręce...
OdpowiedzTeż słyszałem o przypadku, kiedy we Włoszech gość myślał, że mu odkurzacz zrobi dobrze i włożył sobie do przemysłowego super mocnego - urwało mu.
OdpowiedzNiektórzy potrzebują bardzo silnych wrażeń erotycznych...
OdpowiedzOglądałam o tym przypadku program na TLC :P
Odpowiedz@InuKimi, do oglądania TLC to się nie warto przyznawać - tam głupota goni głupotę :)
OdpowiedzJuż dość dawno czytałam, że jakiś dzieciak był kandydatem do nagrody Darwina (albo nawet ją dostał?), bo lubił zabawiać się z odkurzaczem, ale zaczął szukać mocniejszych wrażeń właśnie z kompresorem. Z tym, że całkiem sobie wsadził i go rozerwało...
OdpowiedzTeż to czytałam, tyle że on nie bawił się odkurzaczem tylko pompką do roweru.
Odpowiedzwięźniowie mają wyjątkowo wytrzymałe organizmy... Profesorka opowiadała nam na zajęciach: jakiś młody osadzony chcąc dostać się na oddział szpitalny- lepsze warunki- na warsztatach wyjął swój osprzęt ze spodni i przybił gwoździami do drewnianego taboretu. Inny uparcie połykał sprężyny. Przeżył 48 połknięć- jedną na raz. 49 go zabiła.
OdpowiedzPoznałam kiedyś w pewnym ośrodku dla niepełnosprawnych mężczyznę. Miał około 70 lat. Wzrok stracił gdy miał 18. Napadł na kiosk. Złapali go i dostał wyrok- coś koło dwóch lat. Kolega z celi podpowiedział mu, jak sobie skrócić wyrok. Wystarczyło rozbić żarówkę na drobno i wsypać sobie pod powieki. Kolega zapewniał, że wzroku nie straci, ale go wypuszczą ze względu na stan zdrowia. Mylił się...
OdpowiedzSzkolnictwo zawodowe w Polsce wcale nie upadło przez masowy pęd do studiowania tylko przez to co się w takich szkołach dzieje. A prawda jest taka, że wrażliwa osoba nie ma szans przeżyć w zawodówce i wyjść z niej bez uszczerbku na psychice. Ludzie bali się tam iść. Koledze już na dzień dobry "kumple" z klasy pomalowali na warsztatach na niebiesko jądra jakąś niezmywalną farbą emulsyjną, wcześniej przykuwając go do kaloryfera by się nie wyrywał. Biedak potem przez resztę dnia musiał moczyć je w rozpuszczalniku.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2013 o 13:12
Tę urban legend słyszałam już w dzieciństwie, razem z drugą która opowiada o hutniku, któremu "dowcipni" koledzy nalali surówki w buty. Surówka - tutaj w sensie rozpalona płynna stal
OdpowiedzTo nie do końca UL, tylko niemal słowo w słowo kandydatura do nagrody Darwina. http://darwinawards.com/slush/200912/pending20091209-145959.html Historia: http://www.elmundo.es/elmundo/2009/12/09/andalucia/1260362934.html Ponieważ to był głupi żart czy osobliwa forma "kocenia" nagrody nie przyznano. Oczywiscie legendy o kompresorze w tyłku były i wcześniej, ale zwykle rozwijały się tak: "nudy-->pompka zwykła w tyłku-->nudy--->może kompresor?--->{odgłos rozrywanego ciała}" W każdym razie TommyGun wstydź się takie znane historie sprzedawać jako swoje.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2013 o 15:29
Z drugiej strony, znając poziom skretynienia niektórych osobników, historia może nie jest wcale taka nieprawdopodobna.
OdpowiedzUrban nie urban, w niedalekiej okolicy, parę lat temu (jakieś 5lat wstecz) był taki przypadek zrobili gościowi kawał że go chwycili i też ,,nadmuchali". Niestety skończyło się śmiercią faceta.W małopolsce się to działo ,a dokładnie Kalwaria Zebrzydowska
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 kwietnia 2013 o 16:02
W małym miasteczku na Podlasiu też na cmentarzu leży facet, któremu ktoś wsadził końcówkę kompresora w odbyt.
Odpowiedza o tworczosci typu p nie slyszeliscie? o niezaleznym powtarzaniu sie pomyslow w przyrodzie? najlepszy przyklad- opatentowanie telefonu :)
Odpowiedz