Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wiecie, od paru dni wzbierało we mnie, by to napisać. Najpiekielniejszą z…

Wiecie, od paru dni wzbierało we mnie, by to napisać. Najpiekielniejszą z najpiekielniejszych piekielności. Banał totalny, nic nadzwyczajnego. Truizm.

Piekielne życie. Edukacja, w zasadzie.

Tak sobie myślę ostatnio - przekroczyłem próg dorosłości. I powiem Wam nawet, że jestem szczęśliwym człowiekiem. Robię to, co lubię i nawet zaczynają mi płacić. Być może jeszcze rok, półtora i będę mógł wyżyć? By było jasne - nie jestem emigrantem.
W czym więc problem, kochasiu?

Bo, wiecie, mam takie przeczucie, że mógłbym już spokojnie dawać sobie radę. Że mnie perfidnie oszukano. I nie tylko mnie, zresztą. Spiskowa teoria?
Nie.

Zacznijmy od początku. Na początku idzie się do przedszkola. Ja jeszcze miałem tą fajną możliwość, że w wieku sześciu lat zamiast do szkoły uczęszczałem do czegoś, co nazywało się "akademią sześciolatka". Jako, że byłem głodny wiedzy a sam literki dopiero dukałem, prosiłem mamę, by czytała mi encyklopedię kosmosu (dla studentów) którą potem zresztą przeczytałem, trzy lata później. I w tej samej grupie miałem paru takich kolegów, którzy także chłonęli wiedzę. Tą ciekawą. Bo czego nas uczyli wtedy? Kreślić literki.

No, ale dobrze, to jeszcze rozumiemy przecież. Idziemy dalej. Podstawówka. do trzeciej klasy każdy nauczy się pisać, czytać i liczyć w stopniu zadowalającym. Przynajmniej wtedy, dziś jak patrzę na klasę mojego brata (4 klasa) to mam ochotę bić głową o mur. Jest jeszcze gorzej, niż wtedy.

Wtedy? Człowiek nie interesuje się w podstawówce światem, a jeśli już, to bardziej kosmosem, czy mitami. Przeszłość, przyszłość. A to, co teraz? Polityka? Nuudy.
Szczęśliwe czasy, prawda?

Gdzieś tak od końcowych klas podstawówki i w gimnazjum wchodzą klucze. Klucze mówią ci, jak masz myśleć, o czym i w jaki sposób. Jeśli nie powiesz czegoś kropka w kropkę tak, jak każe klucz - dostajesz pałę. Jeśli rozwiążesz zadanie dobrze, ale nie tak, jak przewidział to jego autor - dostajesz pałę. Karzą cię, bo nie odczytałeś klucza, którego nie znałeś. Szkoła wróżek, psia mać.

Przez gimnazjum próbują cię uczyć tysiąca rzeczy w jak najkrótszym stanie, podczas gdy większość ludzi w twoim wieku wrzeszczy i głośno komentuje pośladki koleżanek. Lekcje, na których panuje względne skupienie, to WDŻ, na którym dowiadujemy się wszystkiego, co wiedzieliśmy już dawno, ale podanego w nowej formie - filmików edukacyjnych których bohaterzy starają się mówić o seksie nie mówiąc o nim wprost. Za to jakiś facet gra na pianinie, a kobieta śpiewa piosenki o czystej przyjaźni między chłopcami, a dziewczynkami. Urocze.
W ostatniej ławce jeden z kolegów pokazuje filmik, na komórce, na którym uprawia seks z koleżanką.

Ale do rzeczy. Gimnazjum to taki czas w którym się nie uczysz, bo nie masz jak, a większość tego, czego chcą cię nauczyć albo wiesz, albo dowiesz się przez następne półtora roku w LO, które jest jedną wielką powtórką z gimnazjum. znaczy, w tym wypadku - "nauką".

Więc idziesz do liceum. Bo przecież trzeba mieć "dobre wykształcenie" by do czegoś dojść. Najlepiej jeszcze pójść do jednego z tych "elitarnych". Bez liceum nic nie zarobisz. Nie wykarmisz rodziny. Nie pójdziesz na dobre studia, a przecież trzeba na nie iść.

W liceum Twoja nauka polega na klepaniu formułek - ze wszystkiego. Wykuj, zdaj, zapomnij, wykuj, zdaj, zapomnij. Bo i tak to ci się nigdy nie przyda. Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz w sieci, jeśli będą potrzebne. W dodatku będą to informacje świeższe. Ile razy się zdarzyło, że temat z pierwszej klasy był powtarzany w następnej, bo "program się zmienił"?
A właśnie - program. Więc w liceum masz określony program, który jest tak wielki, że trzeba by było minimum 5 lat, by go zrealizować. A tu masz 2,5 roku, bo potem matura. W dodatku ten mityczny program ciągle się dezaktualizuje, jest zmieniany przez ministerstwo. musisz ciągle kupować nowe podręczniki, na które kasa spadać ma chyba z nieba. niektóre przedmioty są dramatycznie okrajane, jak historia, na której OD POCZĄTKÓW GIMNAZJUM tłuczesz ciągle jedno i to samo (!!!), dowiadując się paru zdarzeń z historii dawnej, ze współczesnej też jakiegoś urywka, z II WW o tym, jacy wspaniali byli Amerykanie a jacy my pokrzywdzeni (ale szczegóły? Gdzie tam). Za to umiesz funkcje z matematyki, którą dziś policzy ci każdy program, a która przyda się w ułamku procenta.
I tłuczesz ten program, tłuczesz. Z polskiego masz przeczytać i omówić jedną lekturę na tydzień. Bój się Boga, jeśli oprócz tego chciałbyś poczytać coś jeszcze - bo lubisz. Nie ma czasu. W dodatku szybko dochodzisz do wniosku, że nie ma sensu czytać lektur. Bo w ten sposób możesz dojść do własnych wniosków i interpretacji, a tego się nie popiera. Tego się nie lubi. Więc bryki. Bryk = 6, bo mówi o tym, co nauczyciel chce usłyszeć.

Przechodzisz przez szkołę, w której każdy przedmiot jest najważniejszy, a reszta nic nie warta i w głowie zostaje ci chaos i strzępki informacji. I z tego masz napisać maturę... pod klucz. Uwaga: Masz napisać ten egzamin w taki sposób, w jaki zostało to określone przez kogoś, kropka w kropkę, nie wiedząc, jak zostało to uzgodnione. innymi słowy - masz wieszczyć. Być może dlatego niektórzy okadzają się wcześniej marihuaną?

Wiecie? Ja dla porównania napisałem w szkole dwa egzaminy próbne. A w zasadzie jeden, ale dzięki uprzejmości nauczyciela, ocenił go dwa razy: według informacji i według klucza. Pierwszy zdałem na 98%, drugi - 28% (czyli nie zdałem). Napisałem dobrze, ale nie tak, jak w kluczu. Fajnie, nie?

No dobrze. Kończymy liceum, teraz jesteśmy wielcy. Jeszcze krok i wedle tego, co się mówi będziemy mogli sobie pozwolić na mercedesa, rodzina będzie szczęśliwa a my zamożni.

Wybieramy studia, na których mała część przedmiotów jest spokrewniona z naszym kierunkiem. Reszta to zapchajdziury, oczywiście ważniejsze, niż reszta.

Kończymy licencjat, robimy magistra. I gdzie te skarby, gdzie pieniądze? Lądujemy na bezpłatnym stażu. A potem kolejnym. I kolejnym. A potem wyjeżdżamy na zmywak do GB, gdzie zarabiamy więcej, niż tu pracownik w biurze.

Teraz cofnijmy się do początku. Powiedziałem, że się mi zaczyna powodzić, że jestem szczęśliwy. Czemu, w zasadzie?

Ano, nawet studiów nie skończyłem. Ale wiecie co? Ostatnie 15 lat zarywałem noce, śpiąc po 4-5h na dobę (nie bez skutków zdrowotnych) by szlifować pasję.
W tej chwili zaczynam zarabiać i poproszono mnie o udzielanie wykładów. Co z tego zawdzięczam szkole? Nic.
Polskiej edukacji zawdzięczam tylko i wyłącznie zmęczenie, nerwy i użeranie się z urzędnikami (bo nauczycielami mało kogo mogę nazwać).

W dodatku teraz, kiedy już opadł pył "nauki" mogę z całą śmiałością stwierdzić, że zaczynam żałować, że nie poszedłem do zawodówki. Kumpel po niej kupił sobie właśnie ładną działkę z domem. A ja po elitarnym liceum i tragikomicznych studiach nie znajdę dobrej pracy. Tutaj. Być może coś będzie z tego, co sam sobie zapracowałem. Ale edukacja?

Wiecie co? Umiem całkiem dobrze liczyć funkcje. Aha, no i wiem, jak rozróżnić średniowiecze i antyk. I orientuję się co to mitoza/mejoza. I wiem, że USA nas wszystkich uratowały, a Chrzest Polski odbył się w 966.
I co? Gdzie są moje pieniądze? Umiem! I mam ładne świadectwo! I co?

...Ale jak to pod kościół, żebrać?

To jest Piekielność, moi drodzy. A historią zacząłem się interesować niedawno. I wiecie co? To zasługa zespołu metalowego, który śpiewał o "ciekawostce" jaką była bitwa pod Wizną. Od tego czasu stwierdziłem, że jesteśmy naprawdę świetnym narodem.

Tylko co z tego, jeśli nikt o tym nie wie?

Polska

by Cedrik
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mijanou
14 38

O rany. Z historii aż bije frustracja. Ale tak szczerze to i masz rację i nie masz racji. Rację masz w tym, że nasz system edukacji tworzy bezrobotnych. Dopóki 30% wynik będzie wystarczający by zdać maturę wartość wykształcenia będzie dalej spadać po równi pochyłej. Będą nadal powstawać dziwaczne szkoły prywatne, z jeszcze dziwaczniejszymi kierunkami nastawionymi na produkcję bezrobotnych 'inteligentów' (cudzysłów celowy). Za czasów mojego Taty i według jego słów, posiadanie matury rzeczywiście było cośwarte bo do liceum rzeczywiście dostawała się elita. W tej chwili w liceum uczy się każdy i zaczyna być ono traktowane jako naturalne przedłużenie gimnazjum, czyli każdy MA je skończyć skoro zaczął.Uwierz mi, że 60% ludzi, którzy obecnie uczą się w liceum w ogóle w szkole średniej nie powinno się znaleźć. Ale z drugiej strony, w mysl prawa, dziecko MUSI być w szkole do 18 roku zycia. Szkół zawodowych nie ma za wiele. Te przyzakładowe zostały zlikwidowane wraz z macierzystymi zakładami pracy. A my gonimy standarty europejskie, więc 80% społeczeństwa ma się legitymować wykształceniem średnim. Nie da się zrobić tak, by ludzie byli mądrzejsi. Obniża się więc poziom wykształcenia i pasuje, prawda? Liczby się zgadzają. Z drugiej strony jest straszne parcie na naukę w liceum. Tak, jakby wykształcenie zawodowe było czymś wstydliwym a praca fizyczna złem . A fachowców z prawdziwego zdarzenia brakuje. Ci, którzy są zarabiają ciężkie pieniądze, jeśli w swoim fachu są dobrzy. Jeszcze inna sprawa to trafny wybór kierunku studiów. Niestety, trzeba nie tylko teraz kończyć tudia ale od razu się specjalizować w danej dziedzinie i wybierać kierunki przydatne a nie te, które sa 'trendy'. Lub studiowac tylko po to, że tak wypada. Nie daje to oczywiście gwarancji znalezienia pracy, ale jednak szanse zwiększa.

Odpowiedz
avatar little_flame
7 9

Przypomina mi to jeden artykuł, według mnie bardzo mądry, pt. "Oszukane pokolenie". Gorąco polecam: http://wiadomosci.onet.pl/raporty/oszukane-pokolenie/oszukane-pokolenie,1,5261590,wiadomosc.html To wszystko to po części wina systemu. Po części wina rodziców, którzy od małego wałkowali nam to co sami znali - studia dają dobrą pracę... Ale po części wina nas samych. Sam mówisz, że żałujesz swojego wyboru. Czemu więc sam wcześniej nie pomyślałeś? Kolega, jak piszesz, pomyślał i teraz całkiem nieźle mu się żyje, nie zmarnował swojego czasu i nie musi zrzucać całej winy i frustracji na chory system edukacji. To nie jest wina tylko systemu i kraju, w którym żyjesz, ale też Twoja, ponieważ nie potrafiłeś właściwie wybrać swojej drogi - szedłeś za tym co mówili Ci inni. Ja studiuję sobie hobbystycznie, wybrałam kierunek który mnie interesuje, mimo, że co roku jest w dziesiątce-dwudziestce najbardziej obłożonych kierunków. Zrobiłam to z pełną świadomością, że pracy w tym kierunku najprawdopodobniej nie znajdę. Ot, rozwijam swoje zainteresowania. Pracę mam, choć jeszcze studiuję, nie taką wcale najgorszą. Dzięki świadomym wyborom nie muszę teraz narzekać na cały zły system edukacji i nie czuję się przez nikogo oszukana. System jest zły, a rodzice i premier opowiadają bajki - to już każdy wie. Tylko trzeba umieć jeszcze coś z tą wiedzą zrobić.

Odpowiedz
avatar Timothy
5 21

System jest zły? Nie jest idealny, jednak nie dramatyzowałbym tak bardzo. Dla osób z ODPOWIEDNIM wykształceniem praca się znajdzie. Teraz pytanie co to znaczy odpowiednim. Jeśli masz kryształową kulę i wskażesz mi na jakie zawody zapotrzebowanie utrzyma się przez następne 5-10-20-30 lat - daj znać. Przebranżowię się od razu. Dzisiaj trzeba murarzy, jutro tynkarzy, pojutrze inżynierów budownictwa i mostów, za tydzień programistów, za miesiąc botaników. Rynek się zmienia. Podobno Amerykanie średnio po kilka razy w życiu zmieniają swoją branżę. Więc pytanie - o co chodzi? Że ktoś powiedział zrób to, myśmy to zrobili i teraz tego KOGOŚ winimy za nasze problemy? To mentalność niewolników, gdzie Pan wydaje polecania. Zacznijmy brać za siebie odpowiedzialność. Cedrik - mój kolega ze studiów zbudował sobie piękny dom, drugi wciąż mieszka u mamusi, trzeci prowadzi własną firmę, czwarty kompletnie zrezygnował z IT i znakomicie wiedzie mu się w handlu, piąty zalewa robaka pod mostem. Kto za to ponosi winę? Kto ich/mnie oszukał?

Odpowiedz
avatar mijanou
0 4

Timothy, no sporo masz racji w swoim poście. Rzeczywiscie, trudno jest przewidzieć, na jaki zawód będzie zapotrzebowanie za 10 lat, ale... No właśnie: jeśli ktoś wybiera jako kierunek studiów, dajmy na to, europeistykę czy inny podobny kierunek to chyba wie i zdaje sobie sprawę, że dla wszystkich absolwentów europeistyki nie będzie pracy a raczej w swoim zawodzie dostanie pracę znikoma część absolwentów. Więc po co wybierać takie kierunki? Oczywiście, moim zdaniem należy studiować coś, co w przyszłości stanie się pasją ale jednocześnie trzeba trochę pomyśleć, czy z tej pasji zarobi się na życie. Kolejna sprawa i tu się z Tobą również zgodzę: nie może być tak, że człowiek kończy studia i nic dalej już nie robi w kierunku poszerzania wiedzy, to znaczy nie robi konkretnej specjalizacji czy podyplomówek.

Odpowiedz
avatar Mirame
-1 3

@mijanou, ale to nie jest zawsze tylko kwestia pieniędzy. Nie każdy wybiera studia ze względu na to, gdzie zarobi najwięcej. Niektórzy wybierają pasję, a więc nie ma dla nich znaczenia, jak bardzo oblegany i nieprzydatny jest dany kierunek - i tak na dane studia się zapiszą, bo ich ta tematyka zwyczajnie fascynuje. Nie twierdzę, że to jest reguła, ale wśród ludzi, których ja znam - ci, którzy mają prawdziwą pasję, znajdują metody, żeby się z niej utrzymać (mniej lub bardziej spektakularnie), bez względu na to, jak statystycznie praktyczne bądź niepraktyczne ich zainteresowania są. Ktoś mi kiedyś powiedział: "zdecyduj, co lubisz robić i znajdź sposób, by ci za to płacili". Inna sprawa, że szkoły zupełnie nie przygotowują do spełniania marzeń, rozwijania zainteresowań... etc. Wspomniane przez autora zamkniecie się w kluczach, jedynej słusznej wersji i interpretacji wszystkiego; powoduje, że dzieci nie rozwijają wyobraźni, nie myślą samodzielnie i nie poszukują swoich własnych dróg, no bo przecież muszą się wstrzelić w klucz. Skutkiem tego mamy nastolatków, którzy nie wiedzą, co chcą robić i w gruncie rzeczy idą na studia, które uczą wszystkiego i nic i są obiektywnie łatwe, typu wspomniana europeistyka - to byłyby świetne studia dla osób, które rzeczywiście chcą pracować w dyplomacji, relacjach europejskich... etc., tymczasem mamy tłumy absolwentów "z papierkiem", które same nie wiedzą, czemu właściwie na ten właśnie studia poszli. Reasumując, uważam, że to system nauczanie powinien być zmieniony u podstaw, bo "ogólna wiedza ze wszystkiego" nie działa. Jasne, początkowo warto uczyć się wszystkiego, żeby zobaczyć, w czym dzieci sa dobre, co ich interesuje, ale to nie powinno trwać 12 lat! Zwykle pod koniec podstawówki można już śmiało wyłonić talenty matematyczne, przyrodnicze, humanistyczne czy techniczne i w tę stronę je dalej skierować, zamiast bezmyślnie przepychać przez kolejne 6 lat tłuczenia tego samego, z każdej strony po trochu i w gruncie rzeczy - nie nauczenia ich niczego dobrze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

głupia moda na studia po których i tak nie ma pracy. najbardziej opłacalne w tych czasach to technikum z maturą i egzaminem zawodowym i dopiero po tym studia. bo potrzebni są ludzie z wykształceniem zawodowym/technicznym kierunkowym a nie wyższym pedagogicznym. praktycznie 3/4 osób z którymi chodziłem do gimnazjum i które poszły do liceum popędziły teraz do technikum wieczorowego bo o zgrozo! nie ma pracy dla ludzi bez zawodu!

Odpowiedz
avatar Mike92
0 0

primo: Polski system edukacji od ponad 14 lat jest regularnie co raz bardziej psuty, najgorzej, że wzięli się za "poprawę" szkolnictwa wyższego, eh, ale cóż zrobić... secundo: liceum ma dać ogólne wykształcenie z pewnym ukierunkowaniem na dane studia i odpowiedni start na te studia. chcesz się uczyć konkretów: technikum albo zawodówka. tertio: wyższe wykształcenie nie daje niczego jak tytułu licencjata, inżyniera czy magistra w jakiejś dziedzinie. nic więcej. bo istnieje pytanie czy specjaliści w danej dziedzinie są potrzebni. quatro: pytasz po jakich studiach? sorry humaniści, ale w dzisiejszym świecie potrzebujemy głównie specjalistów z dziedzin ścisłych. elektronika, informatyka, automatyka - wszystko co związane z komputerami i szerzej pojętą elektroniką. energetyka - rośnie apetyt globalnego społeczeństwa na energię, głównie elektryczną. medycyna, biotechnologia, inżynieria biomedyczna i inne pokrewne - ludzie chorują i będą chorować, chcą się leczyć i żyć dłużej. to pierwsze najbardziej przyszłościowe dziedziny jakie mi przyszły na myśl. nie wiem jak dla innych, ale dla mnie oczywistym jest, że przez najbliższe 50-100 lat, jeśli nie dojdzie do jakiś zjawisk ekstremalnych typu wojna globalna, zderzenie z asteroidą lub innej apokalipsy to społeczeństwo będzie się rozwijać i takich specjalistów będzie potrzebować co raz bardziej.

Odpowiedz
avatar butelka
6 22

wow jak sie krytykuje to warto powiedziec co konkretnie.

Odpowiedz
avatar CzarnaArafatka
9 29

Ale przepraszam, o co Ci teraz chodzi? Autor obrazuje, że po tylu latach nauki zarabiać zaczął jedynie swoją pasją, bo w szkole nie nauczyli go niczego, co przydałoby się w życiu.

Odpowiedz
avatar JasniePanQrdupel
10 38

@CzarnaArafatka Autor myli pojęcia "przydałoby się w życiu"="dało pieniądze". Zupełnie nie widzi innych aspektów. Czy to nie jest niezwykłe, że patrząc na budowlę potrafię określić, czy ma tysiąc czy trzy tysiące lat? Że są takie podziały komórki, w wyniku których każda z nowych komórek dostaje tylko jeden komplet chromosomów? Nie dla autora - jego boli tylko, że "kumpel po zawodówce kupił sobie właśnie ładną działkę z domem". Z takim podejściem - rzeczywiście, powinien gość iść przykręcać krany albo układać kafelki. Codziennie tak samo przez wiele lat do emerytury.

Odpowiedz
avatar butelka
-4 20

qrdupel czytales historie? na samym poczatku autor pisze ze nie uczono go nic ciekawego, a sam na wlasna reke musial znajdowac informacje ktore go interesowaly, np. w encyklopedii kosmosu

Odpowiedz
avatar little_flame
12 18

Że w takim wachlarzu wiedzy nie znalazł dla siebie niczego ciekawego, to doprawdy musiał mieć beznadziejnych nauczycieli w tych prestiżowych szkołach. Zwłaszcza tych od historii.

Odpowiedz
avatar nisza
5 13

Ja tam sie z SS zgadam 100%. Owszem, byly bledy w systemie edukacji, ba! teraz jest ich coraz wiecej, ale nie narzekajmy, ze tak ucza nas samych nieprzydatnych rzeczy. Ludzie sie teraz zrobili za wygodni. "Po co wiedziec, gdzie lezy jakies panstwo? kupie sobie przewodnik i mape jak bede chciec". "po co wiedziec, jak to policzyc? kupie sobie program" "po co wiedzec, jak cos zrobic - poszukam w onternecie/zawolam fachowca". Nie mysla, ze kiedys moze sie zdarzyc, ze zabraknie pradu i program nie ruszy. Albo ze idiotycznym bedzie zabieranie do sklepu programu, ktory pozwoli oszacowac wartosc zakupow w koszyku... Wreszcie - nie do wszystkiego trzeba fachowca, naprawde... gwozdzie w sciane wbic, polke zamontowac uszczelke poprawic, zamek wymienic - mozna samodzielnie poza nielicznymi przypadkami. Pewne podstawy sa potrzebne. A teraz i tak sa one okrajane, a z dzieci robi sie idiotow... Ktorzy nic wiedziec nie beda i za wszystko beda placic, choc mogliby sami bez wysilku zrobic. Nie narzekajmy tak znowu na system szkolnictwa - ma sporo wad, ale jesli dziecko ma pasje i jest wspierane przez rodzicow i dobrych nauczycieli, moze ta pasja mu przyniesc w przyszlosc ikorzysci takze finansowe.

Odpowiedz
avatar butelka
-4 14

jak mozesz sie zgadzac z jednozdaniowym hejtem? przeciez tam nie bylo zadnych informacji, a autorowi nie chodzilo o to tylko ze ucza w szkolach wiedzy nieprzydatnej ale takze o to ze ta wiedza jest nieciekawa i przestarzala, i ok mozna sie z ta teza nie zgadzac, ale kochani czytajmy ze zrozumieniem. poza tym mowisz o wbijaniu gwozdzia, no przykro mi ale mnie nikt tego w lo nie uczyl.

Odpowiedz
avatar nisza
4 4

Ale wbijania gwozdzi to Cie w domu powinni nauczyc.. choc jak dla mnie to trzeba naprawde byc zdolnym, aby tego sie nawet chocby samodzielnie nie nauczyc. I zgadzam sie, bez wzgledu na to, ile wyrazow, zdan, glosek i spolglosek mial komentarz SS - na wielu portalach pojawiaja sie zale, ze w szkole ucza ulamkow, a nie obliczania pitu, ze ucza o historii literatury, a nie wypelniania druczkow albo pisania odwolan. A ja sie z tym nie zgadzam po prostu - bo pewne podstawy czlowiek musi posiasc, aby potem - przy odrobinie pomyslunku - mogl wypelniac druki czy pisac pisma urzedowe. Jak ktos jest tepy i myslec nie umie, to nikt mu mozgu nie zgwalci i nie uczyni nagle inteligentnym. Praca, praca, systematyczna nauka. A nie narzekanie...

Odpowiedz
avatar butelka
0 6

no coz w takim razie chyba sama tez nie umiem czytac ze zrozumieniem bo nie zauwazylam tych wszystkich tresci w komentarzu ss.

Odpowiedz
avatar Voima
24 30

Też w trakcie liceum myślałam, że funkcje mi się w życiu nie przydadzą, ale musiałam być z nimi obeznana na studiach :P Z zasady i z nazwy liceum jest OGÓLNOKSZTAŁCĄCE, więc uczysz się tak naprawdę wszystkiego. Nie może tu być mowy o rozczarowaniu. Do pójścia na studia nikt nikogo nie zmusza. Nikt też nie zmusza do pójścia na dany kierunek. Można przecież zorientować się w rynku pracy, więc albo idziesz studiować, aby mieć dobrą pracę, albo studiujesz to co lubisz (szczyt marzeń to połączenie jednego z drugim, ale niestety nie zawsze tak jest) albo dla mgr przed nazwiskiem.

Odpowiedz
avatar Kosz
4 30

Tylko ogólność kształcenia w liceumach jest taka sobie. Weźmy np. taką biologię. Uczeń w LO uczy się o genach i innych takich, a ilu z nich zostanie genetykiem? Nie wie natomiast jak skomponować zdrowy posiłek, jak zaopiekować się dzieckiem, jak prawidłowo żyć, żeby nie obciążać kręgosłupa i wiele innych przydatnych 100% osób rzeczy. Albo geografia. Ja jestem starej daty, może się coś zmieniło, ale za moich czasów klepało się na pamięć stolice różnych państewek wokołouralskich (średnio przydatne) albo zaliczało wartości wydobycia węgla (nieaktualne już w momencie zaliczania, bo podręcznik sprzed kilku lat) w różnych częściach świata. A geografię Polski, jej ciekawe miejsca itp. poznałem dopiero przez samodzielne podróże, a świata niestety tyle, co z programów Cejrowskiego, bo sam nie podróżuję poza Polską. Z języka polskiego, też debilizm. Parę lat temu mój znajomy, dobry informatyk i bardzo przyzwoicie się wysławiający młody człowiek stracił szanse na studia w informatycznym kierunku, bo Pan Dyrektor Polonista w Komisji uznał, że jego Maturalna Prezentacja jest nie na temat. A wcześniej Pani Prowadząca Przedmiot jakoś oceniała prezentację pozytywnie. Zresztą sama matura maturą, a co z lekcjami polskiego? Omawianie ,,co poeta chciał powiedzieć''. Po co to komuś, kto nie będzie polonistą?

Odpowiedz
avatar Agness92
11 17

@kosz: Mnie w gimnazjum (jak jeszcze było w miarę normalne) uczyli na biologii o wartościach odżywczych w produktach spożywczych i jak skomponować wartościowy posiłek. Uczyli mnie o rozwoju dziecka (chociaż to miałam też w domu, bo jak poszłam do gimnazjum to urodził się mój brat). O poprawnej postawie i nieobciążaniu kręgosłupa było w podstawówce. W liceum na PO mieliśmy pierwszą pomoc i strzelanie z wiatrówki (moim zdaniem obie te rzeczy się przydadzą :D). Jeśli chodzi o biologię to była rozszerzeniem wiedzy z poprzednich etapów nauki. Geografia też nie była najgorsza (chociaż to nie mój przedmiot). Jedyne bezsensowne przedmioty w szkole to WOK (w 2 klasie LO robiliśmy wycinanki... ), PP, WOS (nawet nie wiem, czego miał nas ten przedmiot nauczyć), religia (chociaż mieliśmy fajnego księdza to uważam, że religia w szkole jest bez sensu) i WDŻ (na szczęście dla chętnych. Teoretycznie potrzebny, ale raczej nie w tej formie co teraz jest)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

@Agness92 - WOS też się przydaje, choćby po to, by zrozumieć o czym mówią w wiadomościach/piszą w gazecie. Choć przyznam, że przy paru zmianach programu przydawałby się bardziej. Tylko trzeba trafić na normalnego nauczyciela, a takich niestety w szkołach brakuje - ten przedmiot zwykle ''na boku'' prowadzi historyk, polonista, albo pani od PO. U mnie w liceum - pani z biblioteki :P Wielu ludzi nie ma pojęcia o funkcjonowaniu państwa, polskiego sejmu, senatu, nie wiedzą o co chodzi z całym tym zamieszaniem o którym mówią w tefałenie, że senat zablokował ustawę; po czym odróżnić lewicę od prawicy i że rząd to nie to samo, co parlament. To tylko przykłady, z którymi zdarzyło mi się spotkać będąc już na studiach. Przydałoby się natomiast, żeby na takim wosie czy pp uczyli jak załatwiać rozmaite sprawy w urzędzie - próbne wypełnianie druczków, gdzie się udać z konkretną sprawą, jak wziąć kredyt w banku, czy jak założyć działalność gospodarczą.

Odpowiedz
avatar smokk
6 6

@araya "Przydałoby się natomiast, żeby na takim wosie czy pp uczyli jak załatwiać rozmaite sprawy w urzędzie - próbne wypełnianie druczków, gdzie się udać z konkretną sprawą, jak wziąć kredyt w banku, czy jak założyć działalność gospodarczą." Czyli miałem szczęście bo zarówno w gimbazie jak i liceum nauczyciel WOS uczył nas o takich rzeczach.

Odpowiedz
avatar sorboza
12 12

@kosz "Tylko ogólność kształcenia w liceumach jest taka sobie. Weźmy np. taką biologię. Uczeń w LO uczy się o genach i innych takich, a ilu z nich zostanie genetykiem? Nie wie natomiast jak skomponować zdrowy posiłek, jak zaopiekować się dzieckiem, jak prawidłowo żyć, żeby nie obciążać kręgosłupa i wiele innych przydatnych 100% osób rzeczy." genetyka niby nie potrzebna? A potem czyta się na forach, że jakiś "tatuś" twierdzi, że dziecko nie jest jego, bo obydwoje z żoną są praworęczni, a dziecko jest leworęczne. Jak przygotować zdrowy posiłek, o profilaktyce przeziębienia, czy o prawidłowej postawia miałam w gimnazjum. Widać chodziłam do dziwnej szkoły.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
2 4

Ja o posiłkach uczyłam się w 4 klasie podbazy, na przedmiocie zwanym "technika". W zasadzie w klasach 1-3 też mieliśmy sporo mówione o zdrowej diecie, gotowaniu etc. O przeziębieniach też. Serio, nie wyobrażam sobie w pełni zdrowego nastolatka, który nie zna takich podstaw.

Odpowiedz
avatar nisza
8 8

Poza tym niektorych rzeczy powinni nauczyc rodzice - kwestia zdrowej zywnosci, trybu zycia, czy wypelniania druczkow. Co do druczkow zreszta - w formularzach zazwyczaj jest napisane co gdzie wpisac, takze jedynymi umiejetnoscia wymaganymi sa tutaj pisanie oraz czytanie. A w przypadku niejasnosci mozna sie dopytac.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

nisza - zdziwisz się jak wielu młodych ludzi nie potrafi wypełnić druczków. Ostatnio miałam na przeszkolenie z rezerwacji dziewczynę. Podane są miejsca w formularzu: imię, nazwisko, wiek, no podstawy przy robieniu rezerwacji, wystarczy spytac klienta i wpisac w odpowiednie miejsce. Dziewczyna nie potrafiła tego zrobić. Mało tego, kiedy poprosiłam ją o przyklejenie(!) naklejek z adresem na kopertach (niektórzy klienci chcą otrzymac potwierdzenie rezerwacji tradycyjną pocztą), nie potrafiła tego zrobić w odpowiednim miejscu - przyklejała dresy na odwrocie koperty. Kobietka z tutejszą maturą, w trakcie kursu w collegu z kierunku bliskiego administracji.

Odpowiedz
avatar polarinho
-4 16

Sabaton! "40 to 1"! Aż się łezka w oku kręci :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 11

zgodzę się, że całą istotę wywodu trochę zabija frustracja. Ale tak naprawdę jest wszędzie. Studiuję na politechnice, na 2 kierunkach teoretycznie kluczowych dla Polskiej gospodarki- szkoda tylko, że po żadnym nie ma pracy w Polsce. Zgodzę się natomiast, że takie podejście polskiego szkolnictwa nic nie daje i to jest przykre. Ale nie ma się co załamywać- masz pasję i to jest genialna sprawa :)

Odpowiedz
avatar babubabu89
1 29

Nie. Amerykański system jest z dupy wzięty i produkuje samych debili.

Odpowiedz
avatar Dominik86
-3 23

@babubabu89 - pewnie dlatego maja tyle osiagniec...

Odpowiedz
avatar JasniePanQrdupel
11 23

@Dominik86 - kto ma tyle osiągnięć? Amerykańscy naukowcy? Oczywiście, że tak. Co drugi ma na nazwisko Li, Kuzniecov albo Shandharar. A ich ojcowie do dziś mieszkają w Pekinie, Moskwie czy Delhi, odpowiednio...

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 11

Dominik, a wiesz jak wygląda np. zespól laboratoryjny w USA? Dwóch Polaków, trzech Hindusów, jeden Chińczyk, a pod całą ich robotą podpisuje się ich szef - Amerykanin :> Tak właśnie wyglądają ich sukcesy.

Odpowiedz
avatar little_flame
10 14

Amerykański system produkuje debili. Czego nauczyłbyś się przez rok chodząc do szkoły na pięć godzin w tygodniu? A Amerykańskie uniwersytety na potęgę ściągają genialnych studentów z całego świata. U mnie w szkole też byli tacy mili panowie i opowiadali jakie to w Stanach mają świetne stypendia dla obcokrajowców na wizach studenckich, którzy odpowiednio dobrze zdadzą wstępne egzaminy. Jeśli dobrze pamiętam uczelnie nie raz odpuszczają nawet do 75% rocznego czesnego.

Odpowiedz
avatar archeoziele
7 9

Ameryka to ogromny kraj. Więc mają ogromną reprezentację zarówno jednostek genialnych, jak i multum totalnych debili i ignorantów. Oraz miliony przeciętniaków. Tak samo jest z Chińczykami. Z miliarda ludzi zawsze się wyłuska genialnego fizyka, szachistę czy pianistę.

Odpowiedz
avatar Dominik86
0 2

USA to 3ci najbardziej ludny kraj świata, na dodatek sklada sie z imigrantow - nic dziwnego, ze jest pelno roznych nazwisk z całego świata, jak rowniez sa tam najlepsze uniwersytety na swiecie... no i pozatym pracuje z nimi to wiem kto z kad pochodzim i wcale nie jest tak, ze 90% z nich to bierzacy import ;] nie mowie, ze zjawisko nie wystepuje, ale nie przesadzajmy, ogladajac matura to bzdura tez mozna dojsc do wniosku ze w polsce sami idioci

Odpowiedz
avatar Cedrik
3 9

Nie poszedłem :>

Odpowiedz
avatar mikra25
6 10

I po socjologi mozna znalezc prace. Kwestia tego, ze wczesniej trzeba cos robic w tym kierunku. Ile sie nasluchalem, ze po pedagogice nie ma pracy. Tylko, ze po 6 latach wolontariatu studia traktuje jako dodatek. I cala nauka do wykonywania zawodu plynie z wolontariatu a nie z uczelni. Ja tak mysle przynajmniej.

Odpowiedz
avatar skrajna
0 6

filozofia też nie wróży dobrze. witaj, ced. jaki mały ten internet. ;>

Odpowiedz
avatar sylwia
16 20

Bo studia nie są po to, żeby dostać po nich pracę, tylko po to żeby studiować, czyli poszerzać wiedze. Żeby dostać pracę jest szkoła zawodowa. To nie jest ironia. Nie można oczeniwać, że studia "automagicznie" znajdą komuś pracę i świetne zarobki. Od tego ma się głowę i dwie ręce. Można studiować filozofie z wielu powodów, ale nie można oczekiwać, że w momencie kiedy dostaniesz dyplom do łapki zaczną dzwonić headhuntarzy!

Odpowiedz
avatar AsiR
0 6

Sylwia, idź na informatykę i spróbuj po studiach nie dostać pracy... Disclaimer: Nie chodzi mi o informatykę wieczorową na Wyższej Szkole Gotowania na Gazie zakończoną pracą dyplomową której tytułu nie rozumiesz ale o normalny tok studiowania. Nie trzeba być nawet orłem żeby dostać robotę na jakiejś poczcie czy gdzieś jako serwisant/komputerowiec.

Odpowiedz
avatar archeoziele
-1 3

Zaskoczę was, ale ostatnio widziałam ofertę pracy dla socjologa. Pensja niezgorsza, 30 tysięcy funtów rocznie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 16

Fakt, frustracja bije, jak z każdego czasem, ale podpisuje się pod tym rękoma i nogami, jak to się mówi :P Jak tu już ktoś wspominał 1. całkiem fajny jest amerykański system edukacji. 2. niskie progi zdawalności i klucz są ogromnym minusem. Fakt, jeśli po świecie słyszy się dobrze o Polakach to m.in. dlatego, że mają ogólną widzę, rozległą nawet po prostej zawodówce. Ale to starsze pokolenie, teraz zły system + kompletna niechęć do uczenia ( na etapie gimnazjum, liceum trochę też) = produkcja bezrobotnych

Odpowiedz
avatar mikra25
3 9

I po socjologi mozna znalezc prace. Kwestia tego, ze wczesniej trzeba cos robic w tym kierunku. Ile sie nasluchalem, ze po pedagogice nie ma pracy. Tylko, ze po 6 latach wolontariatu studia traktuje jako dodatek. I cala nauka do wykonywania zawodu plynie z wolontariatu a nie z uczelni. Ja tak mysle przynajmniej.

Odpowiedz
avatar gohha
14 18

mi tam podoba się system niemiecki z 1 rocznym przyuczeniem do zawodu ( ausbildung ) albo duales studium że konkretna firma płaci za studia a ty kilka miesięcy studiujesz kilka pracujesz i po studiach masz na 100% prace w tej firmie, gdybym wiedziala ze coś takiego istnieje w normalnych firmach jak Bosh, Daimler, bankach to bym od razu na to poszła, z zachodniej perspektywy polacy są zbyt wykształceni, w niemczech malo ludzi idzie na studia, mało jest w liceum, szkodzi im to nie? bo pan listonosz też zarabia wystarczająco by się o nic nie martwić, wiec nie musi tracić czasu na studia

Odpowiedz
avatar kaede
1 3

Bo maja inne podejscie do nauki praktycznego zawodu. U nas zawody fizyczne ocenia sie jako kiepska prace (np. nasza ex-polonistka ''widzicie tego żurawia, nie chcecie się uczyc bedziecie tam robić'' - taa tylko gosciu obsługujący ta maszyne zarabia tyle że nauczycielka może sobie pomarzyć :P), a w krajach niemieckojęzycznych bardziej ceni sie takich fachowców. No i problem z doswiadczeniem. Wszędzie chca rocznego doswiadczenia, nie obchodzi ich ze człowiek musi je najpierw gdzies zdobyć. Dochodzi do absurdu ze na wolontariat trzeba wysłac CV.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

Nie tylko Niemcy mają takie podejście. W UK nie spotkałam się z tym, żeby kogoś traktowało się inaczej przez to, że pracuje fizycznie. Nie ma różnicy czy ktoś sprząta czy wstukuje cyferki w komputerze. Kiedy poznawałam moich sąsiadów, nikt nie pytał się GDZIE pracuję, tylko CZY pracuję.

Odpowiedz
avatar Habiel
11 23

Nie mogę się z tobą zgodzić w wielu kwestiach. W przedszkolu powinno się uczyć pisać litery i cyfry, bo jednak nie każde dziecko ma zapał do robienia takich rzeczy samodzielnie, co spowoduje, że już w 1 kl. podstawówki będzie nierówny poziom. Sama podstawówka ma dać wiedzę elementarną i jak określa to nazwa szkoły- podstawową, czyli masz wiedzieć ogólnie jak świat działa. W gimnazjum masz tą wiedzę tylko poszerzyć i napisać testy. Niekoniecznie wpasowując się w klucze, bo obecnie klucz odnosi się do zadań zamkniętych, bądź matematycznych, z oczywistych względów. Co do pracy pisemnej-masz wolną rękę, tylko nie wolno zrobić ortów i pamiętać o kompozycji. W tym roku rozpoczęłam liceum. Idę nową podstawą programową. Po końcu pierwszej klasy odejdą przedmioty niezwiązane z profilem, dzięki czemu będzie więcej godzin na te, które wybraliśmy wraz z klasą (u mnie historia,wos, angielski). Boli mnie jednak, że przedmioty takie jak np. religia czy wf muszą pozostać w programie, bo są one z mojego punktu widzenia niepotrzebne. Co do funkcji, których naukę przywołujesz-są one jak najbardziej potrzebne. Coś musi nauczyć człowieka logicznego myślenia, a co zrobi to lepiej niż matematyka? W końcu nawet historia się na niej opiera-jak zapiszesz wiek, gdy nie znasz cyfr rzymskich; jak posegregujesz wydarzenia skoro nie wiesz czy rok 1200 czy 2000 jest starszy? Każdy człowiek powinien liznąć odrobinę każdej dziedziny, bo kiedyś może jakaś go zafascynuje i tym sposobem dokona czegoś wielkiego?

Odpowiedz
avatar butelka
-5 11

zgadzam sie co do matematyki, moze dlatego ze ja poprostu lubie, ale no sorry ty dopiero zaczynasz liceum, problem polega na tym ze ja w twoim wieku tez tak myslalam, i tak oczywiscie nikt nam nie kaze isc na studia, tylko ze czlowiek dopiero po studiach ma takie przemyslenia jak te powyzej. ja osobiscie czulam sie oszukana jak od profesora na uj uslyszalam - "studia nie sa po to zeby przygotowac do pracy, to jest uniwersytet!" no to po co one sa? ciezko nie czuc frustracji. i dodam jeszcze jedno, czemu 80% studentow 5 roku ma ochote to wszystko rzucic, naprawde 5 rok jest najgorszy dlatego ze nienawidzisz to wszystko co na pierwszym ci sie tak podobalo.

Odpowiedz
avatar hamsterod
3 13

"Nie mogę się z tobą zgodzić w wielu kwestiach. W przedszkolu powinno się uczyć pisać litery i cyfry, bo jednak nie każde dziecko ma zapał do robienia takich rzeczy samodzielnie" "Boli mnie jednak, że przedmioty takie jak np. religia czy wf muszą pozostać w programie, bo są one z mojego punktu widzenia niepotrzebne. " Z religią się zgodzę, ale w przypadku w-fu i obecnych czasów jest coraz więcej dzieciaków siedzących po kilkanaście godzin przez kompem, telewizorem, tabletem itp., przez co właśnie w-f jest im potrzebny w celu zapewnienia minimalnej ilości ruchu (która jest potrzebna do prawidłowego rozwoju). I tak jest tego za mało, ale dobre i to. Poza tym program w-fu obejmuje dużo różnych sportów aby wzbudzić zainteresowanie dzieci tym i potencjalnie zainteresować je którymś, wyłapać te uzdolnione w dziedzinie..

Odpowiedz
avatar Korin
3 13

WF może z Twojego punktu widzenia jest nieistotny, ale dla Twojego zdrowia jest bardziej przydatny niż WOS czy też historia. Przynajmniej WF dobrze prowadzony. Osobiście wolałem historię niż WF i teraz moje plecy mówią mi, że nie miałem racji:/

Odpowiedz
avatar Dominik86
-1 11

coz wiadomo, ze ludzie nie sa tacy sami, juz na poczatku powinna byc selekcja na dzieci zdolne i mniej zdolne, zeby tych zdolnych w dol nie ciagnely

Odpowiedz
avatar Habiel
2 2

@ hamsterod, Korin Mimo waszych argumentów, nadal skreśliłabym wf z planu nauczania z jednego prostego powodu: najczęściej nie ma na niego warunków szkolnych. W dodatku nie służy on zazwyczaj rozwijaniu pasji sportowej, bo masz po prostu nauczyć się trafiać do kosza, odbijać piłkę do siatki, czy biegać kółka. Osobiście wolę pływać czy jeździć na rowerze lub wybierać się na jakby "szybkie spacery" niż robić fikołki, których się zwyczajnie boję wykonać. Aktywność jest też lepiej uprawiać w swoim otoczeniu, ze "swoimi", niż na zatłoczonej sali, gdzie poza twoją klasą są jeszcze przynajmniej 4 inne, bo przynajmniej ma się gwarancję, że nawet jeśli się spocisz, to nikt nie zwyzywa cię od śmierdzących (a to jednak się zdarza dość często-może bardziej w gimnazjum niż w liceum, ale jednak obawa pozostaje) .

Odpowiedz
avatar kaede
2 2

No własnie, o ile taki wf byłby dobrze poprowadzony. A nie wuefista rzuca piłki i grajcie sobie. To juz lepiej jakas prosta gimnastyka, biegi, chodzenie na przełaj. Nie granie w dusznej sali w lato.. Po tym wfie zazwyczaj sa lekcje, połowa uczniów jest zmeczona na tyle ze nie mysli.

Odpowiedz
avatar hamsterod
2 2

@Habiel Jestem z rocznika wyżowego, a jednak nie gnieździliśmy się w 4 klasy na małej sali, widocznie dało się zrobić plan tak, żeby nie było takiej potrzeby. Spotkałem w swojej edukacji i dobrych i złych wuefistów. Czy fakt, że tych drugich jest sporo to znaczy, że mamy przestać dbać o zdrowie dorastających dzieci? Nawet te głupie 10-15 minut rozgrzewki na początku zajęć ma bardzo duże znaczenie dla zdrowia.. A to że po w-fie są inne zajęcia... - tego się nie da przeskoczyć przy tworzeniu planu zajęć, komuś zawsze to trafi, dbanie o higienę i zmienianie ciuchów po w znacznym stopniu temat rozwiązuje. Wiem że szkół mających szatnie z prysznicami są promile, tutaj winne są same dzieciaki...

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
8 34

Bo szkoła nie jest po to żeby nauczyć myślenia. Rząd tworząc system edukacji zakłada wychowanie obywateli na swoją modłę - wyrobionych od jednej foremki, myślących na sposób jedynie słuszny i nie stawiających niewygodnych pytań. A po co klucze? Ano po to, żeby właśnie nie zastanawiać się za dużo, bo jak człowiek się zastanawia, czyta, szuka, to rodzi się z tego bunt i niezgoda na zastaną rzeczywistość. A Ty masz bez szemrania wierzyć w to, co Ci w rządowych i zależnych mediach powiedzą. Podnieść podatki? Super! Wprowadzić Euro? Jeszcze lepiej! Podnieść wiek emerytalny? Jakże się cieszymy! Ustępować Rosji i Niemcom na każdym kroku? No pewnie, na co nam suwerenność. itp. itd. w ten deseń. Nieważne czego się uczysz, masz być maszynką do wykonywania poleceń, trybikiem w ludzkiej masie i o to chodzi w polskim systemie edukacji.

Odpowiedz
avatar KarelSvo
5 5

Zasadniczo nie tylko w polskim, ale z duza doza prawdopodobienstwa mozna stwierdzic, ze w kazdym. Kto placi ten wymaga.

Odpowiedz
avatar AsiR
0 10

Kumaj to: Jesteś produktem polskiego systemu edukacji ale nie wierzysz w rządową propagandę i uważasz, że Żydzi sterują światem za pomocą tych brzęczących świetlówek a technologię zdobyli od Reptilian. Skoro jednak znasz już całą prawdę i jestes produktem polskiej szkoły to teraz polska szkoła nie produkuje tylko bezmyślnych marionetek bo jesteś ty i wiesz już, że ksiądz na ambonie to jaszczuroludź. Kumasz? To złap się fotela będzie jeszcze lepiej: Teraz skoro w tej maszynie jesteś trybikiem który już wie, że jest częścią Matrixa i ten bunt ciśnie waść od środka to teraz próbujesz ją rozsadzić od środka, tę maszynę, ty jedyny myślący, mesjasz narodów uwolnisz mnie i innych z bezmyślnego oglądania TVN/Polsatu/Wstaw_odpowiednią_opcję_polityczną ale skoro tak to teraz skąd się biorą tacy jak ty, jedyni słuszni obdarzeni +10 przeciwko masońsko - cyklisto - żydoskiej propagandzie skoro już się buntujesz i innych uświadamiasz? Wychodzi na to, że wasze działanie nic nie daje lub co gorsza wpędza w łapska wygodnej prawdy serwowanej przez serwilistyczny rząd wykonujący rozkazy Nairobi? Teraz wychodzi na to, że co być nie zrobił i tak jest źle. Co począć, jak żyć?

Odpowiedz
avatar Timothy
6 22

Kto Cię oszukał? Tłum który stadnie uderzał na licea i uczelnie? Rodzina która wskazywała - idż jak wszyscy, bo to ważne, potrzebne, istotne, prestiżowe, co-ludzie-pomyślą (niepotrzebne skreślić). Jeśli już w gimnazjum/liceum spostrzegłeś, że to wszystko to tylko budowanie zagrody, co by się bydło nie rozpełzo, bo z indywidualną edukacją nic nie ma wspólnego - to co tam dalej robiłeś? Albo zmieniasz szkołę na taką, której poziom odpowiada Tobie (a jak wiemy z historii na piekielnych 'opinia szkoły' potrafi być zwodnicza) albo kończysz swą publiczną edukację. Mnie drażni banalność w internecie i w życiu codziennym, prostactwo wypowiedzi i tematów. Drażni wszechobecne 'mi-się-należy' i 'inni-są-winni', brak partnerów do dyskusji, etc. Przykłady można mnożyć. Albo człowiek zgorzknieje lub zamknie się w frustracji albo stwierdzi 'tak wygląda ludzkość, od zarania dziejów', wyznaczy swoją ścieżkę i nią będzie wędrował mimo niechęci lub wrogości otoczenia. Więc jeszcze raz - kto Cię oszukał? Oraz kto nadal Cię oszukuje?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 kwietnia 2013 o 8:26

avatar Cedrik
0 32

Mój drogi, jakbym wiedział, kto mnie oszukał, to bym poszedł i dał mu w twarz. Pośrednio i mnie się należy, bo poddałem się społecznej presji. Zresztą, nie będę generalizował i nie powiem, że to wszystko było bez sensu, bo sens miało. Tyle, że więcej mogłem zyskać w inny sposób i czas straciłem. Niepotrzebnie. Nie sposób w tej chwili wskazać winnych - czy to edukacji, czy podatków, pikującej ekonomii, tonącego w islamie świata zachodu, czy afer w polityce. Sami się zapętliliśmy w tym i zapętlamy coraz bardziej - zamknięte koło, które może przerwać tylko wstrząs. Wiesz, jak najlepiej w mojej opinii można by było "naprawić" system? Choćby krajowy. Rozwiązując wszystko i odsuwając od władzy wszystkich obecnych. wszystkich. Całkowity reset systemu. Po PRL-u, po wojnie i jeszcze wcześniej popełniono błąd - zbudowano system na szczątkach poprzedniego, nie zapewniono mu logicznych fundamentów. Zbudowano dom na pisku. Nie dziwota, że teraz pękają ściany.

Odpowiedz
avatar Timothy
5 11

W dużej mierze się z Tobą zgadzam. Szkolnictwo dla mas, publiczne, przygotowane z intencją dania PODSTAWOWEGO wykształcenia musi równać w dół, bo łatwiej ograniczyć mądrzejszego niż do edukować głupca (ten się jeszcze obrazi za nazwanie go głupcem). Ten problem przerabiają wszystkie kraje. Są ludzie o niskiej inteligencji i ci o wysokiej. Są Ci, którzy bez problemu skończą dowolne studia i Ci którzy MUSZĄ być przepychani już w podstawówce z klasy do klasy. Niestety, jakoś trudno nam zaakceptować ten dość obiektywny fakt i za wszelką cenę kombinujemy by 'nie być gorszym'. Co prowadzi do ideologicznego 'edukacja dla wszystkich' i jak spuentował George Carlin o staraniach w edukacji 'skończy się to tym, że na egzaminie student otrzyma ołówek by się podpisał'. Cedrik, pomysł dobry. tak samo jak 'za każdy błąd urzędnika karać' lub 'polityków za niedotrzymane obietnice ścinać'. Problem w tym, że ludzka natura dąży do takich uproszczeń. Urzędnicy, politycy, naukowcy z biegiem czasu ten Nowy System doprowadzą do Starej niewydolności. Każdy kraj ma swoją kulturę i mentalność, jednak ludzkie wady i przywary pozostają. Pozostaje TRUDNE zadanie zachowania Swojego Ja i postępowania dla Własnego dobra (taki liberalizm, który niektórzy rozciągają aż do anarchizmu).

Odpowiedz
avatar JasniePanQrdupel
2 12

@Cedrik - no tak, oczywiście muzułmanie w zachodniej Europie są winni, ze po "prestiżowym liceum" nie masz kasy jak lodu... :-)

Odpowiedz
avatar Cedrik
-4 10

JasniePanQrdupel: Idąc tym tokiem rozumowania chyba zacznę ich oskarżać o Twoją nieumiejętność czytania ze zrozumieniem...

Odpowiedz
avatar party_hard
3 9

Że tez "czytanie ze zrozumieniem" stało się ostatnio niemal jakąś ripostą w rodzaju "twój argument jest inwalidą". Logika internetu: Wyraź gdzieś swoją opinię na dany temat. Gdy ktoś wywnioskuje z twojej wypowiedzi coś, czego nie napisałeś wprost (ale twoja wypowiedź to sugeruje) i w dodatku wykaże błędność twojego rozumowania, zarzuć mu, że nie umie czytać ze zrozumieniem, bo "przecież nigdzie nie napisałeś, że..." A przecież czasem wystarczy zwyczajnie przyznać się do błędu, czy też chociaż próbować bronić swojego zdania jakimiś konkretnymi argumentami.

Odpowiedz
avatar butelka
1 5

"Nie sposób w tej chwili wskazać winnych - czy to edukacji, czy podatków, pikującej ekonomii, tonącego w islamie świata zachodu, czy afer w polityce." no ja nie wiem jak z tego zdania mozna bylo wyciagnac wniosek jaki wyciagnal qrdupel jesli posiada sie ww umiejetnosc, poza tym qrdupel juz pare komentarzy wczesniej udowodnil ze owej umiejetnosci nie posiada, ale nie on jeden najwidoczniej bo plusy dostaje...

Odpowiedz
avatar kotwszafie
2 8

Zgadzam się z tym, że jest bajzel w systemie edukacji, że szkoła nie przystaje do rynku pracy, klucze to jakiś obłęd i uczeń w tym wszystkim ginie. Dodałabym jeszcze jeden tragizm: wszystkich równa się do średniej. Osoby bardziej uzdolnione są pozostawiane same sobie (bo przecież dają radę, nie? po co więc rozwijać takich ludzi na miarę ICH, a nie średnich możliwości), osoby mniej uzdolnione się ciągnie (to może i dobrze, ale może taka osoba ma inny talent, np. do tańca albo do naprawiania zegarków). Urawniłowka.

Odpowiedz
avatar Timothy
3 9

Szkoła jest by edukować. Szkoła publiczna, by edukować WSZYSTKICH. Ci mądrzejsi, błyskotliwsi, inteligentniejsi stanowią mniejszość dla której NIE OPŁACA się zmieniać systemu. Dlatego też powstają uczelnie prywatne. Jednak współcześnie one też szybko przeszły chrzest bojowy - finanse. Nie opłaca się robić szkoły dla elity (intelektualnej). Co więcej elita polityczna, społeczna czy finansowa POSTARA się by ich potomstwo kończyło te szkoły ZAWSZE z dobrymi wynikami (u Amerykanów sławne dotacje dla uczelni i naciski na zarząd) niezależni od zdolności. Jedyny wyznacznik skuteczności nauczania to rynek pracy. A ten daje odpowiedzi z dużym opóźnieniem. W każdym razie - idealizm pozostawmy w szufladzie, tę gorzką pigułkę trzeba samemu przełknąć.

Odpowiedz
avatar kotwszafie
0 2

Skoro edukować WSZYSTKICH, to WSZYSTKICH, a nie że dla pewnych się nie opłaca postarać. Nie chodzi mi o zmianę systemu, ale o wymyślanie dodatkowych zadań przez nauczyciela zamiast zlecać takie, które dla ucznia nadprzeciętnego są zbyt proste i przez to obrzydzają całe chodzenie do szkoły jako stratę czasu.

Odpowiedz
avatar Timothy
0 8

kotwszafie - masz 45 minut zajęć. W ich trakcie trzeba odbębnić biurokracje (obecność), sprawdzić zadania domowe lub odpytać ucznia (strzelam - 15 minut). Teraz albo ćwiczymy zadania albo nowy temat - 30 minut. Zadaniem jest przekazać określony temat, np. funkcje kwadratowe. To że 2 uczniów rozwiązuje materiał w 2 minuty, gdzie reszta mozoli się przez 15 minut, gdzie trzeba im to tłumaczyć lub nawet wyciągać z nich zdanie po zdaniu. Gdzie tu masz czas na pracę z kilkoma bardziej zaawansowanymi? Jest materiał odbębniony - jest. Umieją liczyć - tak. Jest czas, by popracować z tymi zdolniejszymi - NIE. To zróbmy osobną klasę dla tych wybitnych. Spodziewam się od razu lamentu rodziców/nauczycieli/dowolnych dorosłych o segregacji, dyskryminacji, etc. Dwa - dlaczego uczeń zdolny ma się wysilać za te sama ocenę, ten sam dyplom? Tak samo jest z 'wszystkim po równo', Ty pracujesz dużo i skutecznie, kolega kiepsko - obaj dostajecie tyle samo. To co mamy jest jakimś tam kompromisem i spełnia swoje zadanie. A idealizm i oczekiwania niestety pozostaną nie spełnione.

Odpowiedz
avatar kotwszafie
3 3

Oj bez przesady. Trochę to brzmi, jakby w szkole non-stop się pracowało i to jeszcze z prędkością odrzutową. I jako uczennica, i jako praktykanta w szkole (na różnych poziomach nauczania) miałam momenty bezmyślnego gapienia się w okno. Więc w momentach, gdy klasa pracuje (samodzielnie czy w grupach) nad czymś, to uczeń zdolniejszy może popracować (samodzielnie bądź w grupie zdolniejszych) nad czymś trudniejszym, a nauczycielowi od tego się nic nie stanie - niekoniecznie dzień w dzień, ale choćby raz w tygodniu, raz na dwa.

Odpowiedz
avatar kaede
1 1

e tam :) elytarne licea maja sie dobrze. Dlaczego? bo jesli liceum ma prestiz to przyciaga najlepszych uczniów. Szkoła wybiera sobie tych z najwyższymi % testu gimnazjalnego (najzdolniejszych). Masz klasy po 35 osób (to nie żart)wynik każdej oscylował koło 80-100%. Dużo da się z nimi zrobić w ciągu 45 min, dużo można wymagać.

Odpowiedz
avatar MuszGeniuszu
16 16

Ja kiedyś też narzekałam że uczę się niepotrzebnych rzeczy. I ktoś mi wtedy powiedział bardzo mądrą rzecz. W naszym życiu z tego co się uczymy w szkole przyda nam się tylko 5%. Pytanie brzmi KTÓRE 5%? Nigdy nie wiadomo co przyniesie los. A komputery liczą funkcje bo człowiek je zaprogramował. Aczkolwiek myślenie pod klucz i program edukacyjny jest do D...

Odpowiedz
avatar nisza
2 4

A komputery licza funkcje, bo zasilane sa przez prad. Jak cos pierdyknie, albo po prostu pradu zabraknie, bo burza/sniezyca - to umiejetnosc liczenia tez sie moze przydac.

Odpowiedz
avatar szczurzyca
4 24

Nie zauważyłam, by do liceów, czy, tym bardziej, na studia ktoś kogoś pchał siłą i wołami zaciągał. Jeśli poszedłeś, bo tak trzeba, bo papier itp, to nie wylewaj frustracji, tylko bierz odpowiedzialność za decyzje, jakie podejmujesz.

Odpowiedz
avatar barnaba90
-1 15

mnie rodzice kazali iść na studia i chociaż niby byłam pełnoletnia, to wtedy nie zdawałam sobie sprawy że można inaczej, nie wyobrażałam sobie żeby w tak ważnej sprawie ich nie posłuchać, bo nawet nie przyszło mi to do głowy. jak od małego słyszysz "musisz mieć wyższe wykształcenie, minimum magistra, bo bez tego nic", to młody człowiek w to wierzy.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
-1 11

Jak się bezmyślnie wykonuje rozkazy, to można mieć żal tylko do siebie.

Odpowiedz
avatar Crowman
0 6

SABATON :)

Odpowiedz
avatar Dragonow
-4 12

ano Sabaton, śpiewający o o pięknym micie jacy my wielcy, dzielni i ogólnie ach i och.. Tylko szkoda że to jedna wielka bajka :) (polecam poooglać "wizna bajka historyczna" ale uprzedzam zaburzy to czyjś światopogląd na ten temat :) Ale jak widać autor takim geniuszem taki cudownym młodym pisarzem.. a nawet nie umiał sprawdzić jak to się naprawdę działo... :) I jak tak się uczył jak interesuje się historią to nie dziwię się szkoła nic nie dała..

Odpowiedz
avatar przemek1212
3 7

@Dragonow - sami historycy sa podzieleni. Wiekszość jednak uważa ze dr Tomasz Wesołowski (ten od "bajki historycznej" mowiac eufemistycznie sie bardzo myli. Mowi, ze niemcy poniesli male straty (kilkunastu!! zabitych) podzas gdy raporty niemieckie dotyczace strat mowia o znacznie wiekszej liczbie. Oczywiscie ze te 40:1 to przesada ale nie powoluj sie na kolejnego "bajkopisarza".

Odpowiedz
avatar PizzaPlease
2 8

Właśnie widać przykład: Najlepiej powiedzieć, że w ogóle Polacy żadnych strat Niemcom nie zadali, tylko zostali wybici do nogi. Po co w naszej historii mieć jakiekolwiek zwycięstwa? Lepiej się słucha o porażkach i w ogóle. <ironia mode off>

Odpowiedz
avatar Dragonow
-2 2

@Przemek1212 według dzienników Guderiana całość strat (martwi) to 79 + straty rozpoznawczego batalionu "Lotzen" czyli 17... co daje 96 zabitych i jak źródła podają około 150 rannych.. i to nie tylko w głównym punkcie oporu Wizna a w całości walk czyli na : - wieś Wizna - przeprawa przez Narew broniona na wsch. brzegu z umocnień polowych - bagno Wizna - główną pozycję wzmocnioną ciężkimi schronami w m. Kołodzieje, Giełczyn, wzg. 126 (Góra Strękowa), KURPIKI, Maliszewo. Opierając się na doniesieniach Zawadzkiego - wycofało się min 320 żołnierzy ( z stanu rzeczywistego około 560) a straty w jeńcach i zabitych zaginionych to około 200 ( w tym około 90 jeńców).. ba zdołano wyprowadzić 2 z pośród 5 dział.. Większość sił niemieckich.. tkwiła w korkach :) A do Wesołowskiego można się przyczepić w sporej ilości rzeczy od metod badań po ograniczenie do małego wycinka punktów przemarszu i obrony .. z drugiej mamy już masę pseudo-historyków którzy twierdzą że strat to było 40 do 1 , zginęła większość itp.. Ale porusz ten temat że to nie była ani tak bohaterska ,fakt osiągnęli cel przesuniecie okrążenia 16 dp o 3 dni.. na skutek wysadzenia mostu, bałaganu logistycznego wśród Niemców i słabego infrastruktury drogowej.. @pizzaplease - zadali ale patrząc liczebnie ilość obrońców straty, to samo Westerplatte mające "tylko" 1/4 obrońców spod "Wizny" zadało kilkukrotnie większe straty :) Dlaczego się nie mówi o Tarnawatce, Nowogrodzie, Łomży Walk które były o wiele krwawże dla obu stron ... i znacznie bardziej zasługują na pojęcia Termopil.. zwłaszcza Tarnawatka ..

Odpowiedz
avatar PizzaPlease
0 0

@Dragonow: Mi akurat w tym momencie nie chodzi o to kto bardziej dostał, tylko o przedstawienie tych faktów. Większość ludzi sie zainteresuje tym, ze Niemcy nas pobili, zadali ileśtam strat, itd, niż tym ze zatrzymaliśmy Niemców pomimo przewagi i opoznialismy natarcie. Nawet ktoś napisał, że gdyby Rosjanie na nas nie napadli, to Niemcom skończyła by sie amunicja. Ale co z tego jak kochamy się w martyrologii i narzekaniu: "bo my dostaliśmy w dupe"? Dlaczego obchodzimy rocznice nieudanych zrywów (poza bitwą pod Grunwaldem), zamiast obchodzić rocznicę Bitwy pod Wiedniem, albo czegoś innego co pokaże ze my tez potrafimy?

Odpowiedz
avatar sylwia
-3 19

Zgadzam się z Tobą całkowice jeśli chodzi o nasz system edukacji. Ten system nie miał w założeniach nikogo niczego nauczyc!!! On jest po to żeby dzieci miały się gdzie podziać i nie przeszkadzały państwu i rodzicom (bo system ten ma 100 lat, kiedy to rodzice pracowali 14 h dziennie w fabrykach albo po 16 h jako szwaczki), do czasu kiedy nie są w stanie pracować. System ten wymyślono w czasach, kiedy encyklopedia była dobrem luksusowym a internet nie istniał nawet w snach. Czlowiek wykształcony musiał mieć całą swoją wiedzę w głowie. A że wiedzy było malutko, to było to wykonalne. Świat się zmienił, system nie. Wiedzy przybyło. W efekcie uczymy się faktów bez kontekstu, na zasadzie powtarzania przez kilkanaście lat tych samych wiadomości, które teraz są łatwo dostępne wszędzie. Ilość materiału do przerobienia skutecznie zabija kreatywność (po prostu nie ma czasu na hobby). Po maturze ze szkoły wychodzimy ze zbiorem niepotrzebnych wiadomości (np. pierdoły takie jak części zdania, części mowy, lewo i prawostronne dopływy Wisły na pamięć...), ale bez zrozumienia "jak to wszystko działa". Jeśli się ma szczęści to uczy się czegoś prawdziwego na studiach. Jeśli się nie ma to się męczy z przedmiotami-zapchajdziurami przez 5 lat. Marnujemy kilkanaście lat życia, wyprani z kreatywności, nie potrafimy pracować w grupie, nie potafimy pracować samodzielnie, bo zawsze ktoś nad nami stał z batem i mówił co mamy robić. A poźniej płacz i zgrzytanie zębów, bo polska gospodarna nie jest innowacyjna....

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 14

Uczysz się dla siebie. Szkoła pokazuję sporo rzeczy, które mogę cię zainteresować i dużo zależy od pracy nad sobą, pogłębiania wiedzy. Rozwijania pasji. Szkoła pokazuję, jaki można wybrać kierunek, co możesz robić w życiu. I uczysz się całe życie, szkoła to tylko kolejny etap. I biadolenie, że ja nic nie umiem, edukacja jest do d.upy. Nikt nie każe, wam iść do elitarnych szkół, prestiżowych uczelni to jest wasza decyzja. A jak podążasz za grupą, pod decyzjami rodziców to nie narzekaj, że nie jesteś kreatywny. Studia w dzisiejszych czasach, nie czyni z kogoś "elity".

Odpowiedz
avatar Agness92
2 4

Zawsze można spróbować zmienić system. Na stronie rzecznikrodzicow.pl zbierają podpisy pod referendum m.in. na temat gimnazjów i sześciolatków w szkołach.

Odpowiedz
avatar letmefly
-2 8

Uważam, że masz rację. Szkoła przez te idiotyczne klucze i ogólny system edukacji zabija w dzieciach indywidualizm, wyobraźnię, kreatywność. Wszyscy są do siebie podobni. Jeśli w czasie nauki nie znajdziesz jakiegokolwiek hobby z tym związanego to przepadniesz. I tak jak wszyscy będziesz ułożony pod zasady które ci wpajali. A co w tym irytuje najbardziej? To że jak poszłam na studia, to mówiono o tym głośno. Nagle mamy zajęcia z kreatywnego myślenia, gdyż myślenie to jest poszukiwane u przyszłych pracowników i bardzo cenne. Z tego wniosek taki: po co zabijać coś naturalnego w dzieciach, żeby potem, po żmudnej kluczowej nauce próbować to wskrzesić? Jak dla mnie to bez sensu. Poza tym nie zawsze się da obudzić kreatywnosć gdy została już zgładzona

Odpowiedz
avatar kaede
-1 1

dobrze ale patrzac z drugiej strony: musza byc jakies wytyczne wg. których ocenia sie prace. Nie mówie o interpretacji wierszy na jezyku polskim, a juz np. pisanie listów formalnych po angielsku wymaga zwrotów grzecznosciowych.

Odpowiedz
avatar Cysioland
1 7

I know that feel, na infie uczę się, co to jest komputer, o prawie autorskim i jak robić tutoriale.

Odpowiedz
avatar kaede
1 1

ale masz informatyke czy technologie informacyjna? u mnie w liceum było programowanie w C++ na informatyce, na technologii informacyjnej było rysowanie w Paintcie xD (''grafika rastrowa'' powiedzmy...) A potem studium policealne na kierunku technik informatyk i budowa sieci komputerowych, Pascal O.o, konfiguracja routerów itd

Odpowiedz
avatar JasniePanQrdupel
11 21

"Umiem całkiem dobrze liczyć funkcje. Aha, no i wiem, jak rozróżnić średniowiecze i antyk. I orientuję się co to mitoza/mejoza. I wiem, że USA nas wszystkich uratowały, a Chrzest Polski odbył się w 966. I co? Gdzie są moje pieniądze?" Ot i cała kwintesencja filozofii życiowej Cedrika: umiem dodawać, czytać, odróżnić wróbla od gołębia i parę innych rzeczy. Kiedy mi ktoś za to (słono) zapłaci?

Odpowiedz
avatar Timothy
3 11

Cedrik - umiesz odróżnić średniowiecze od antyku. To powiedz jaki mamy teraz okres? O ile pamiętam to zawsze była epoka rozumu i epoka emocji/uczuć, które na przemian się przewijały w literaturze. Znajdziesz kogoś kto zapłaci za Twoje umiejętności - to gratuluje. System? Ten twój, który próbuje utrzymać wszystko w karbach? Jak dobrze wiemy - on uwielbia wszystkich w jednej foremce trzymać. Każdy kto nie pasuje od zarania wieków był tępiony, wytykany, odrzucany lub niedoceniany. Bo system ma działać i jego nie interesuje czy kółko zębate czuje się z tym dobrze, czy realizuje swoje marzenia/pragnienia. Porządek ma być - społecznie, politycznie, prawnie czy religijnie-duchowo. Co pewnie wiesz, skoro znasz różnicę pomiędzy średniowieczem a antykiem (tam mieli niewolników, którzy pracowali na Panów Filozofów). Więc skoro to wiesz - to skąd ten dysonans poznawczy? Bo obiecano nam fortunę po studiach? OFE obiecywało godne emerytury, politycy obiecują porządek, religie obiecują pokój, a Pan Gienek obiecuje więcej nie pić.

Odpowiedz
avatar Arek817
4 10

Szczerze dalej sie ucze w gimnazjum i edukacja historii kończy się na traktacie wersalskim i co dalej ? dlaczego w pierwszej klasie gim uczymy sie o Mezopotamii skoro było to wałkowane przez 3 lata w podstawówce ? Program historii jest chory. Polski znowuż nie możesz powiedzieć tak bo to jest źle chociaż tak pisze, autor miał na myśli coś innego, tak a ja czytam w jego myślach. O drugiej wojnie światowej nie dowiedział bym się ze szkoły, jak myślicie ilu ludzi nie wie o tym że ZSRR też zaatakowało Polskę ?

Odpowiedz
avatar mrau
-1 7

Dalej jest kontynuacja w liceum. Temat drugiej wojny swiatowej jest bardzo dobrze znany chyba wszystkim, wiec nie rozumiem co to za odkrycie, ze ZSRR napadło na Polskę. Na polskim to chyba zbytnio nie uważasz - znowóż, jest napisane a nie "pisze". Poezja to w pewnym sensie właśnie odczytywanie głębszego sensu poprzez środki stylistyczne, wiec twoje stwierdzenia wynikają jedynie z Twojej ignorancji a nie winy podstaw programowych.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

W liceum jest kontynuacja historii ? Z tym się całkowicie nie zgadzam! W liceum znów jest wałkowane od początku - Mezopotamia itd. A o II Wojnie Światowej nie ma praktycznie nic. Zarówno w gimnazjum jak i w liceum skończyłam naukę historii w okolicach 1950 roku. Tzn zaczęliśmy II Wojnę Światową, ale to było tylko tak omówione "po łebkach", o kolejnych latach nie wspominam bo nawet nie zaczęliśmy... Co nieco wiem z opowieści rodziców, dziadków... Ale wiele osób nie ma od kogo się tego dowiedzieć...

Odpowiedz
avatar mrau
4 4

@maturzystka2012 zgodnie z nową podstawą programową tak jest - kończy się przedmiot na danym temacie w gimnazjum i kontynuuje w liceum. Nie jestem pewna, ale to jest chyba rocznik 1997 lub 1996 którego dotyczą juz te zmiany. Ty, wnioskując po nicku, ja i inni starsi wałkowaliśmy materiał kilkakrotnie od początku, przez co nie starczało czasu na te naprawdę istotne i najbardziej aktualne tematy.

Odpowiedz
avatar butelka
1 1

w 4letnim liceum w wojna tez byla po łebkach, a o sytuacji powojennej mielismy 1 lekcje, a moim zdaniem to nie o ta nieszczesna wojne powinnimy si4e klocic a wlasnie o lata powojenne o ktorych obecne pokolenie wie dosc niewiele...

Odpowiedz
avatar LH96
0 0

Jako rocznik '96 potwierdzam, że mamy kontynuację - nie uczyliśmy się o żadnej Mezopotamii/Egipcie, tylko zaczęliśmy od systemu wersalskiego. I to dosyć szczegółowo, niecałe 100 lat opisane w dosyć grubym podręczniku + informacje od nauczyciela. Można? Można.

Odpowiedz
avatar dzikaciekawosc
0 0

@Arek817: cóż to takiego jest 'znowuż'? Minęło mnie jakieś nowe wydanie słownika? Jak tak wygląda edukacja w Polsce, to moje dzieci nie pójdą do szkoły.

Odpowiedz
avatar Sputnik
11 11

A można wiedzieć jakaż to czynność daje Ci jednocześnie przyjemność i pieniądze?

Odpowiedz
avatar party_hard
15 17

Drogi Autorze, przedszkole i szkoła podstawowa są po to, aby uczyć podstaw. Nie da się wszystkich zadowolić. Stwierdzenie, że w podstawówce człowiek nie interesuje się światem dookoła jest zwyczajnym "mierzeniem innych swoją miarą". To nieco ironiczne: pośrednio krytykujesz szkołę podstawową za równanie wszystkich do jednego słusznego poziomu, ale kiedy Ty robisz dokładnie to samo, to już jest ok, bo przecież oczywiście Twoja percepcja, zainteresowania i postrzeganie świata są jedynymi właściwymi i cały program nauczania winien być dopasowany do Ciebie. Nie uważam, że system edukacji w Polsce jest idealny, ale ostatnio co druga osoba w sieci ma na to swoją złotą receptę, opartą rzecz jasna na doświadczeniach z własnej szkoły. A co, boli pomyśleć, że być może nie wszystkie dziury w naszym wykształceniu są wynikiem złego systemu, lecz czasem po prostu tego, że chodziliśmy do kiepskiej szkoły, trafiliśmy na złych nauczycieli lub sami pewne kwestie zaniedbaliśmy? Przykro mi to mówić, ale właściwie nie zostałeś oszukany. Po prostu podjąłeś błędne decyzje pod wpływem presji otoczenia. Minąłeś się z powołaniem, studia Cię rozczarowały. Każdy czasem popełni w życiu błąd, ale to nie powód by mówić innym, jak to wybrało się w końcu jedyną słuszną drogę i rzuciło studia dla zawodówki, by teraz być bogatym i wyzwolonym z oków edukacji. Jeszcze jedno mnie zastanawia: Na początku piszesz, jaki to Ty nie byłeś ciekawy różnych naukowych spraw i ambitny, a potem nagle piszesz o rzuceniu studiów, jakby nauka i poznanie świata nie stanowiły już dla Ciebie żadnej wartości, tylko pieniądze. Dlaczego? Szanuję wszystkich - profesora i ucznia zawodówki, jeśli tylko to, co robią, robią z zamiłowaniem i należytą starannością.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 kwietnia 2013 o 14:34

avatar pasia251
4 8

otóż to - autor nie skończył studiów, ale wie na 100%, że nie dostałby po nich pracy...

Odpowiedz
avatar party_hard
3 7

I jeszcze jedno. Masz, autorze, pretensje o to, że wybór pewnej drogi życiowej został Ci niejako narzucony. Piszesz o tym pośrednio w historii i bezpośrednio w odpowiedziach do komentarzy, tymczasem sam teraz wybraną przez siebie drogę przedstawiasz jako najlepszą i jedyną właściwą dla wszystkich. Chodzi mi o szerzenie ideologii, że polska edukacja jest be, a każdy najlepiej by zrobił, gdyby poszedł do zawodówki i dorobił się. Ty odnalazłeś swoje powołanie, które nie przystaje do świata wyższej edukacji, ale za to pozwala Ci utrzymać się, z robienia rzeczy, która Cię pasjonuje. Chwała Ci za to, jednak nie każdy powinien wybrać w ten sposób, bo wszyscy jesteśmy różni i mamy róże predyspozycje, upodobania. Ja już wybrałam swoją drogę. I wiesz co? Dość mam mądrali, którzy za mnie i za tysiące innych lepiej wiedzą, jaki kierunek i czy w ogóle powinniśmy studiować. Teraz jest jakaś moda na usilne odwracanie trendu studiowania, bo przecież "nie opłaca się" i "nie ma pracy", a "studia to tylko papier" . Oczywiście, że to tylko papier, jeśli studiujesz, bez zamiłowania i bez określonego planu. Nadal czekam na odpowiedź na pytanie zawarte w przedostatnim akapicie mojego poprzedniego komentarza.

Odpowiedz
avatar LittleShiloh
-2 16

Jak mawia mój przyszły teść, "ten rozum i tamte lata". Gdybym mogła coś w swoim życiu poprawić, to po maturze bym wyjechała do Danii albo UK. Przepracowała 2 lub 3 lata, wyszlifowała język na brylant i poszła na studia za granicą. Jest drogo, ale jeśli się wcześniej nie studiowało to można dostać pożyczkę na dobrych warunkach. Dziś miałabym pewnie kontrakt na 250tys.koron/30tys.funtów rocznie. Dziś, bo za 3-5 lat ta pensja x 1.5. Na szczęście się opamiętałam i zbuntowałam przeciwko myśleniu jakoś to będzie, walcz o etat, zadłuż się na 40 lat. Wyjechałam i chociaż praca jest poniżej moich kwalifikacji, to bardzo ją lubię. Pracuję z naprawdę fajnymi ludźmi, odkładam pieniądze, a w przyszłym roku zamierzam rozwinąć własną działalność. Wiecie co jest przerażające? Gdyby przyszedł do mnie bratanek i zapytał, co moim zdaniem powinien zrobić ze swoim życiem, to bym mu sprzedała mało popularny pomysł. Dobra rada cioci Little : Szlifuj języki obce, od 1kl liceum idź do pracy w byle knajpie sieciowej i dorabiaj. Po maturze, kiedy Twoi rówieśnicy pójdą na studia, pracuj dwa razy więcej. Kiedy koledzy będą podchodzić do pierwszej sesji Ty będziesz zarabiał min. 1200zł. Za kolejne pół roku staraj się o stopień 3z szefa zmiany. Do licencjatu/inżyniera kolegów będziesz szefem zmiany 1z, będziesz miał pod sobą ludzi, podstawę 1600zł i premie. Kiedy koledzy będą szukać stażu, możesz być kierownikiem lokalu. A po ich magisterce będziesz mieć własną franczyzę. Kiedy koledzy zarobią swój pierwszy tysiąc złotych możesz iść na zarządzanie. Żeby nie było.

Odpowiedz
avatar party_hard
7 7

Nie każdy powinien być kierownikiem/franczyzobiorcą/prowadzącym własną działalność. Weź też pod uwagę, że nie każdy chce być. Ja nie chcę być, nie chodzi mi o pieniądze, dlatego Twoja złota recepta na życie do mnie nie przemawia. Szanuję także tych, którzy dobrze i rozważnie prowadzą biznes, bo ja pewnie bym nie potrafiła, ale dawanie tego typu rad sprawia, że potem każdy burak bez kultury i obycia, który się dorobi uważa się za Bóg wie kogo i elitę, bo przecież jego stać i on się dorobił.

Odpowiedz
avatar mijanou
0 6

Aha. Czyli uważasz, że matura do życia wystarczy? Przecież tak naprawdę z maturą NIE POSIADASZ żadnego fachu w ręku a z powodu kryzysu sieciówki mogą paść. I co potem zrobi taki kierownik 1 zmiany nie posiadający absolutnie żadnego zawodu? Szczerze? Bardziej skrzywdzić bratanka taką radą nie mogłaś. Można łączyć studia i pracę. Studiować zaocznie ale mieć konkretny zawód. Kierownik 1 zmiany to nie jest zawód, to jest funkcja. Którą, nota bene, bardzo latwo stracić. Osobiście łączę studia i pracę. To jest wykonalne. A zawód trzeba mieć, nawet, jeśli się w nim nie pracuje.

Odpowiedz
avatar barnaba90
-4 8

święta racja ziomuś, przez to wszystko (do studiów) się przechodziło i człowiek z każdym rokiem coraz bardziej nieszczęśliwy bo wie że marnuje młodość na niepotrzebne bzdety. nie jestem ambitna i się tego nie wstydzę, wolę poczytać o czymś ciekawym siedząc na ławce w parku niż siedzieć na wykładzie z zapchajdziury. na studiach wsadzają nie wiadomo po co tych przedmiotów, jakby nie mogli zwiększyć ilości tych potrzebnych na danej specjalizacji, albo po prostu odpuścić i dać ludziom odpocząć, czas na realizowanie hobby, czy np. ważna rzecz u mnie (m.in. z powodów zdrowotnych), wprowadzenie zdrowego trybu życia - chciałam w tym semestrze zacząć ćwiczyć, biegać, jeść zdrowo, a mam czas tylko żeby na szybko wrócić na stancje i zjeść kanapke z keczupem na okienku, albo w sklepie kupić pączka, bo wegetariańskich kanapek nie sprzedają, a po zajęciach nawet nie mam sił ćwiczyć, bo trochę odpocząć trzeba i uczyć się wielu bezsensów i kilka projektów nadrobić (one akurat mają sens na moim kierunku). szanuję wykładowców od zapchajdziur, którzy nie wymagają nie wiadomo czego na ćwiczeniach, a jeszcze przepiszą ocene z ćw. na zaliczenie wykładu, ale takich jest mało. a klucz jest chyba dla debilnych sprawdzających, którzy bez niego nie wiedzieliby czy uczeń napisał dobrze czy źle.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

A ja się z Tobą nie zgadzam... Do LO idzie się po to, by zdobyć wiedzę ogólną. Uwierz mi... trochę historii, kilka lektur z j. polskiego, funkcje na matematyce czy prawa fizyczne to są tylko strzępki podstaw podstaw. To jest zaledwie ułamek wiedzy ogólnej. A matura? Naprawdę do niej trzeba się tak uczyć? ;) Polski jest dobry dla gimnazjum, podobnie języki. A matematyka? Czy zrobienie kilku zadań jest takie trudne? A studia... przy wyborze trzeba trochę myśleć. Absolwenci socjologii, politologii itp. nigdy nie myśleli, co mogą po tym robić? Dlaczego ja po ukończeniu obu moich kierunków od razu znalazłam pracę? A pracodawcy sami się do mnie odzywali? A co do reform szkolnictwa i programów... Tu się zgadzam. Jest za często, za dużo zmian, ale tylko tyle mogę zarzucić szkolnictwu. Według mnie większy problem jest z ludźmi, którzy chcieliby mieć jak w HAMERYCE, jeśli chodzi o szkolnictwo, drogi, zarobki, ale obowiązków HAMERYKANÓW już nie chcą przyjąć ;) Dlatego jestem zdania, że studia powinny być płatne. Nie byłoby później stękań absolwentów, jak to źle jest ;)

Odpowiedz
avatar tzetze
4 8

Co to znaczy "liczyc funkcje"?? Jezeli z reszta wiedzy u Ciebie tak samo to juz sie nie dziwie tej opowiesci

Odpowiedz
avatar gfad
4 4

@Eko Największą piekielnością jest to, że o "samodzielnym myśleniu" mówi osoba omamiona przez propagandowe filmiki z Youtube.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

Przeczytałem całą "historię". W zasadzie najłatwiej skomentować to tak -> https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=iwGFalTRHDA Ja rozumiem, że za poziom edukacji odpowiada państwo, ale nie można też zwalać na nie wszystkiego. Problemem jest to, że w Polakach ciągle pokutuje przekonanie z lat 90., czyli - dobre wykształcenie = dobra praca. A tu klops. Teraz to nie ma znaczenia. Studia są tylko dla zdecydowanych osób, które wiedzą, co chcą w życiu robić. Tak swoją drogą to maturę powinno się zlikwidować i zastąpić egzaminami na studia. Nie możesz jednak wszystkiego zwalać na państwo, bo sam jesteś sobie winny. Nikt ci nie kazał iść do liceum. Zawodówki były i są, łatwo się do nich dostać. Dużo gorzej jest z technikami. A swoje błędy z przeszłości zawsze można naprawić - jest pełno kursów (np. spawania)które kończą się egzaminami (czego owocem jest uzyskanie europejskiego certyfikatu), i już masz fach. Są szkoły policealne. Dla chcącego nic trudnego.

Odpowiedz
avatar kaede
0 0

yup, jest mnóstwo możliwosci. Darmowe szkoły policealne które ucza w systemie wieczorowym - mozna pracowac i poszerzac swoje kwalifikacje/wiedze. Ale nie każdy chce.

Odpowiedz
avatar pasia251
8 8

Mnie kiedyś bardzo mądry profesor starej daty powiedział, że szkoła i studia nie mają za zadanie nauczyć wszystkiego - one mają nauczyć myślenia, metod uzyskiwania dalszej wiedzy, poszerzać horyzonty, żeby człowiek mógł się przekonać co go pasjonuje a co nie... i to jest prawda - nie muszę umieć encyklopedii na pamięć - wystarczy, ze umiem z niej korzystać :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

A czy polska edukacja każe Ci się uczyć encyklopedii? ;) Polscy uczniowie wiedzą naprawdę niewiele... Nawet ci najlepsi

Odpowiedz
avatar pasia251
0 0

nie zgodzę się - niewiele to wiedzą ci, którym to zwisa... jak ktoś jest chętny do nauki i nie wystarcza mu prześlizgiwanie się z klasy do klasy to nawet nasz system edukacji w tym nie przeszkodzi... system edukacji ma niewiele wspólnego z brakiem ambicji i kombinatorstwem...

Odpowiedz
avatar teqkilla
-4 6

Ja też żałuję, że nie poszłam do zawodówki albo technikum. Co prawda nie wiążę przyszłości z Polską, ale posiadanie zawodu ułatwiłoby mi znacznie emigrację, a tak to co? Mam 20 lat i po 12 latach szkoły w praktyce żadnego wykształcenia, żadnych kwalifikacji, nic. Ech.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
6 6

W którym momencie program w LO jest wielki? Skoro kończyłeś gimnazjum, wnioskuję, że jesteś +/- w moim wieku, lub góra 4 lata starszy. Porównaj sobie swój program z LO z programem obecnych trzydziestokilkulatków. Wiesz czego my się nauczyliśmy w porównaniu z nimi? Niczego. We wszystkich dziedzinach, począwszy od matmy, a skończywszy na historii. Wtedy program był wielki, teraz to jest śmiech.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Dokładnie tak! Kiedyś klasy ogólne miały wszystkie przedmioty takie, jakie są teraz na ''rozszerzeniach'' i nikt nie płakał, bo ma taaak dużo materiału.

Odpowiedz
avatar Cedrik
-1 1

Wielki w taki sposób, jak później to wyjaśniłem. Mianowicie - upchnięto wszystkiego po trochu, stworzono chaos... program, i tak zubożały ale za to napakowany tym chaosem tak, iż powinny być na niego przeznaczone 3-4 lata jest dawkowany w 2,5. To całkowite nieporozumienie, a jednocześnie i tak wiemy mniej, niż nasi ojcowie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Oj autorze, grubo się mylisz. Program, który był realizowany przez 4 lata został tak doszczętnie okrojony do może 1/4 tego, co było... Więc upchnięcie roku w 2,5 roku? ;)

Odpowiedz
avatar Cedrik
-2 2

@ drabineczka Wytłumacz mi, gdzie program z j.polskiego został okrojony, skoro trzeba czytać lekturę/tydzień? Jak kocham czytać i pożeram od 7 roku życia minimum dwie książki na tydzień, tak lekturami już rzygałem - bo i w tydzień trzeba przeczytać, rozpisać, omówić i dostać detę, kiedy ci, co nie czytali dostają szóstki ;] Inna sprawa, że mówimy trochę o tym samym. Program JEST duży, tyle... że mało w nim zostało treści. I to jest straszne, bo szalejesz, by zdążyć (z perspektywy nauczyciela, a mam w bliskiej rodzinie dwóch nauczycieli) a jeszcze uzupełniasz oczywiste braki, jakie wyrządza gimnazjum.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Cedrik, 35 książek w roku szkolnym? Serio? ;) W spisie dla rozszerzenia widnieje tylko 20. Ja miałam przerabiane ok. 30. A poza tym...nie zrozumiałeś o czym piszę. Zdawałam starą maturę, bo miałam do wyboru stara lub nowa. Jednak program dla liceum pozostawał taki sam jak rok czy kilka lat wcześniej. Później zdawałam maturę nową, bo musiałam napisać 2 przedmioty potrzebne do mojego drugiego kierunku, więc zdawałam i całą starą maturę i całą nową. I z tego wyciągam taki wniosek... nowa matura nie wymaga od uczniów żadnych umiejętności. Podstawową maturę może napisać gimnazjalista, i to z dobrym rezultatem. Rozszerzona matura jest już na poziom licelisty. Ale żeby mówić o upchnięciu materiału... no nie zgodzę się i tyle. Kiedyś materiału było dużo więcej i nie było wiecznych narzekań (matematyka- to co jest teraz na rozszerzeniu + 3 działy więcej było w klasach ogólnych i humanistycznych, polski- to co to jest teraz na rozszerzeniu + trochę więcej lektur było kiedyś w klasach matematycznych i ogólnych, historia- klasy matematyczne i ogólne miały o wiele więcej materiału, który przerabiali sami, jedynie biologia, chemia, fizyka nie zmieniła się aż tak bardzo) Teraz po prostu ludzie chcą mieć COŚ bez wysiłku, bo im się należy. A nie tędy droga...

Odpowiedz
avatar viola
0 0

No właśnie. Ciekawe, który z dzisiejszych licealistów napisałby wypracowanie na maturze z języka polskiego na 15 stron kancelaryjnych? Niektórym w głowie się nie mieści,że taki długi tekst przeczytać, a co dopiero napisać...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

Też się czasem tak czuję. Ehh Sabaton i 40:1:). Dzięki nim wiem o historii więcej, niż nauczono mnie w szkole.

Odpowiedz
avatar Kyu
-1 5

Sabaton! ;) Ja postanowiłam na maturze zaszaleć i ustną z polskiego zdawałam nie pod klucz, a pod informacje. Wiesz, co m.in. usłyszałam? "Ja tego argumentu nie uznaję, bo nie zgadzam się z podanym przez panią cytatem." Tym sposobem za dobrą pracę, popartą naprawdę ogromną ilością artykułów, książek etc dostałam 30%. Kiedyś to opiszę :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

A to Ci ciekawe! Bo do ustnej nie ma klucza :D Skoro tak narzekacie na ocenianie pod nauczyciela, a nie pod wiedzę... nie wiem co byście powiedzieli na stare matury -.-

Odpowiedz
avatar little_flame
0 0

Możliwe, że mieli podstawy dać ci niższą ocenę. Nie wiem, nie znam sytuacji, ale jest takie powiedzenie, że "jak coś jest o wszystkim to jest o niczym", oraz "co za dużo to niezdrowo". W swojej bibliografii maturalnej też zamieściłam wiele pozycji, coś koło 20 chyba. W tym miejscu należy zwrócić uwagę, że prezentacja to tylko 15 minut. Bardzo mało, jeśli wziąć pod uwagę, że nauczyciel na omówienie jakiegoś tematu ma 45 minut. Mi ciężko było zmieścić wszystkie informacje w tych 15 minutach, tak żeby wszystko było logiczne, w miarę wyczerpujące, spójne i przede wszystkim na temat. A na tydzień wcześniej zaczęłam ćwiczyć dykcję podczas szybkiego mówienia. Wybroniłam się na max. Może powinnaś spojrzeć na swoją pracę również krytycznym okiem, jeśli miałaś taki ogrom artykułów i książek? Inna sprawa, że od przychylności nauczyciela też trochę zależy. Drabineczka, mama opowiadała mi o starych maturach ustnych z języka polskiego. Wchodziło się do pokoju, losowało 3 pytania ze stosu pytań zawierających materiał ze wszystkich trzech lat liceum z literatury i języka (ach, ile my się nauczyliśmy o języku, zwłaszcza w liceum!), a potem z głowy trzeba było na te trzy pytania odpowiedzieć. Dziękowałam wtedy losowi, że padło na mnie podźwignięcie ciężaru ministerialnego planu ogłupiania młodzieży, by nie myślała samodzielnie tylko głosowała jak każe system ;) No bo, przyznajcie sami, ile czasu zajęło by wam powtórzenie i coś-zapamiętanie ze wszystkich epok, wszystkich autorów i ich utworów, oraz do tego zbioru zadań językowych? :P Nie oszukując się - na pisemnej nie pamiętasz jednego utworu to bierzesz inny, albo analizujesz PODANY fragment lub wiersz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@little_flame, akurat zdawałam starą maturę ;) więc bawi mnie oburzenie licealistów na ten ogrom materiału i ocenianie. Kiedyś matury były oceniane jak się nauczycielowi podoba, więc wprowadzono klucz (jednak niewiele z was wie, że klucza do jednej matury nie ma jednego, jest ich około 4-5 i nie są publikowane ;)).

Odpowiedz
avatar Kyu
0 0

Nie ma standardowego klucza, ale są pewne wytyczne, których uczeń nie zna, ale powinien się trzymać. Przynajmniej u mnie w szkole tak było. Przychylność nauczyciela? Ha! Polonistka, która mnie egzaminowała, potrafi oblać ludzi, bo jest już piątek po południu. Poważnie. Bibliografię miałam dobrze dobraną, mówić też umiałam. Często bywałam na konsultacjach u innych polonistów i u nich było OK.

Odpowiedz
avatar redempek
0 0

Hm... Ja też zdawałem "starą maturę", ba nawet świadectwo dojrzałości jest już pełnoletnie i mogłoby zawierać związek małżeński. Na ostatnim spotkaniu klasowym ze znajmymi zastanawialiśmy się jakie wyniki uzyskalibyśmy na nowej maturze bez ponownego przygotowywania się. I co mnie zaskoczyło? Wszyscy powyżej 50%. Więc chyba tamten system nie był zły. Bo pomimo upływu tych "paru" lat uzyskaliśmy dobre wyniki. Ale to z kolei kładzie się cieniem na współczesny "styl" edukacji. Jeżeli teraz uważa się, że program jest przeładowany to obawiam się, że gdyby dzisiejsi maturzyści zdawali "starą maturę" to wyniki byłyby wręcz żałosne. Śledzę wpisy wielu młodych ludzi na różnych portalach i wydaje mi się, że program jest za bardzo okrojony (jakby to najdelikatniej wyrazić). Postawa nielicznych jednak daje nadzieję. Fakt - z jednej strony wina systemu edukacji, za bardzo przykłada się wagę do każdego papierka - nauczyciel staje się biurokratą zamiast zajmować się przekazywaniem wiedzy, wskazywaniem kierunku rozwoju. Z drugiej natomiast, coraz bardziej młodzi ludzie nastawieni są na "podanie wszystkiego na tacy" zamiast samemu szukać rozwiązań i dróg rozwoju.

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
0 2

Pamiętam jak sam skończyłem gimnazjum i miałem wybierać dalszą drogę, w sumie chciałem iść do zawodówki, ale rodzice się uparli, że to wielki wstyd. W samym LO koledzy i koleżanki z klasy wyrażali się z pogardą o uczuciach z zawodówki( sam nigdy się z tym nie zgadzałem). Fakt miałem wybór, niby nikt mnie nie zmuszał, ale samo parcie otoczenia na wykształcenie średnie wystarczyło, że skończyłem w LO. Teraz jak to bywa żałuje, bo duża cześć znajomych z zawodówki ma zawód, dobrą pracę, a nawet średnie i maturę.

Odpowiedz
avatar little_flame
0 0

Mogłeś wybrać też technikum - i zawód i matura.

Odpowiedz
avatar Izura
-2 8

Stawiam Ci piwo! Lektury- przeczytaj 300 stron na za dwa dni, zrób pozostałe rzeczy, naucz się i bądź uosiem, który dostanie naciągane 2. Przeczytaj opracowanie, ściągnij, popodlizuj się- jea, miszczu, 5. Matura z polskiego mnie przeraża- chyba trzeba by iść na nauki do jakiejś wróżki. Historia- pierwszy raz udało się dojść do końca programu. Co z tego, mało mi potrzebne do bitwy Sparty czy losy starożytnej Grecji. Za to fajnie by było normalnie "przerobić" ostatni wiek, przecież to ma wpływ na to, jak jest teraz. Biol- śpię. Po 2 latach biolchemu podstawa i wałkowanie od nowa czegoś, co przy tym co musiałam umieć i pamiętać jest dla mnie masakryczne. Mat- funkcja, funkcja, wektory i funkcja! Tylko na co to? Jakbym wylądowała na bezludnej wyspie ze zbiorkiem zadań?

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
5 7

Na bezludnej wyspie zbiór zadań matematycznych przyda się jako podpałka, więc matematyka może uratować życie.

Odpowiedz
avatar Timothy
0 6

Izura - za pomocą pitagorasa/talesa obliczysz ile i jak ściąć drzewo by uzyskać materiał na budowę domku. Bez potrzeby piętnastu pomiarów i strachu, że wybrane drzewo będzie za niskie. Za pomocą równań różniczkowych obliczysz jak ustawić koło młyńskie lub jaki wykopać kanał by uzyskać możliwie najlepsze przepływy. Lub obliczysz ile potrzebujesz żywności na jakie okresy. etc. Do pracy przy kasie wystarczy matematyka na poziomie podsatwowym. Chcesz pracować w banku, robić jakieś obliczenia, statystyki, faktury, księgowość - to już mocno trzeba popracować nad matematyką. Ale i zarobki bywają wyższe. A może masz chrapkę na stanowisko inżyniera lub badacza nowych technologii? Dobra kasa (jak się dostaniesz), jednak bez matematyki wyższej i abstrakcyjnej to ty wiele nie zaprojektujesz. No, ale jeśli matematyka dla Ciebie to tylko klepania bzdurnych i nieżyciowych zadań - to spal książki. Ile to razy palono książki, bo ich treść była ... 'niebezpieczna'.

Odpowiedz
avatar Aniula
-2 8

Ludzie ciągle narzekają na system edukacji, a nikt go nie zmienia. A dlaczego? Bo system edukacji to zabijanie kreatywności i pomysłowości. Bo układy w wielkiej polityce zależą od głosowania edukowanych dzieci, które głosowałyby całkiem inaczej, gdyby umiały myśleć-a tego ich nikt, broń Boże, nie nauczy.

Odpowiedz
avatar Arwenh
4 4

Frustracja, frustracją, ale dużo prawdy w tej historii. Problemem jest moim zdaniem w polskiej edukacji ewidentne tępienie odmienności i prawa do własnych przeżyć i emocji. Dziecku nikt nie wytłumaczy, że może być zdenerwowane (w sensie złości na kogoś) bez poczucia winy. Oryginalność? Zapomnij.

Odpowiedz
avatar Yumka
-1 1

Zgadzam się co do nauki polskiego. Piszesz co chce mieć nauczyciel i dostajesz dobrą ocenę. Tworzysz coś własnego i cię oblewają. Matury próbne angielski i matma na poziomie 90-kilku procent, polski ledwo zdany. Na lekcjach siedzę i jedyna myśl: Przecież to nielogiczne jest. I w ogóle cały czas jakieś para- i hiperbole. A spróbuj tylko powiedzieć matematycznie co to jest. Geografia: założyłam się, że zdam próbną podstawę z tegoż przedmiotu. Poszłam totalnie nieprzygotowana, geo skończyliśmy w drugiej klasie i dostałam 80%. I teraz piszę na "prawdziwej", chociaż do szczęścia mi niepotrzebna (ale tym razem coś powtórzę). Bo chyba nawet ktoś niezbyt bystry potrafi odpowiednio odczytać mapę, przeliczyć skalę, napisać kilka logicznych wniosków, mieć odrobinę wiedzy o pogodzie. Na szczęście geografia na maturze to nie jest tylko pisanie regułek, lecz w dużej mierze obserwacja świata. Studia: wybieram się na inżynierię biomedyczną (lub fizykę medyczną) i po tym jakaś ciekawa specjalność. A później, jak dobrze pójdzie, będę szukać szczęścia i lepszego życia za granicę, bo w Polsce nie osiągnę, tego co chcę. Tak jeszcze w nawiązaniu do biologii: to nie jest tylko mejoza i mitoza. Przez 3 lata dowiedziałam się naprawdę wiele przydatnych w życiu rzeczy. Ale za to nauczycielka chemii skutecznie obrzydziła mi migdały, jak powiedziała, że cyjanki mają ten zapach.

Odpowiedz
avatar kisiel231
-1 1

Czy tylko ja czytam to regularnie od jakichś dwóch lat, co jakieś 3 miesiące? Mogę przysiąc że już to gdzieś czytałem, napisane dokładnie tym samym językiem, dokładnie o tym samym. Nie żebym to negował (100% racji), ale czy naprawdę tak trudne jest zmienienie chociażby... przykładu? Właśnie po tym poznałem, że to już czytałem. Jedynym co autor dodał to bitwa pod Wizną.

Odpowiedz
avatar Cedrik
-2 2

Niemożliwe. to moje jedyne konto na Piekielnych, a zobacz sobie moje historie. Są trzy, z czym dwie o szkole a ta druga - o piekielnej nauczycielce. Co zaś do stylu... znajdź mi to, proszę. Chcę się przekonać, czy ktoś pisze, jak ja.

Odpowiedz
avatar little_flame
0 0

Swoją drogą to ciekawe, że nikt autorowi o bitwie pod Wizną nie mówił na lekcji historii. To jedna z podstawowych bitew Polaków w II wojnie światowej. My musieliśmy znać datę, przebieg, generałów, dowódców, jednostki i kupę innych szczegółów tej oraz co najmniej 15 innych bitew kampanii wrześniowej... Może to jednak nie nauczyciel był taki zły, tylko autor przekonany o bezsensowności uczenia się wszystkiego - nie słuchał? Wybacz, ale o tej bitwie, mimo (a może dlatego), że oficjalnie jest mało znana, często mówi się we wrześniu. Słyszałam o niej nawet w krajowych wiadomościach (gdzie zresztą pierwszy raz usłyszałam utwór Sabatona), nie mówiąc o lokalnych wydarzeniach upamiętniających kampanię i apelach szkolnych...

Odpowiedz
avatar kisiel231
-1 1

Gdybym to znalazł to raczej podałbym ci link, ale sam chyba wiesz że co wejdzie na kejka to za jakieś dwa dni będzie 50 stron dalej. Mam lepsze rzeczy do roboty, niż przedstawianie dowodów. Poza tym nie wspomniałem, że widziałem to na piekielnych. Tutaj to się pojawiło pierwszy raz. Choć kto wie może to ty właśnie pisałeś na innych stronach.

Odpowiedz
avatar Cedrik
-3 3

@little_flame: Wierz mi, słuchałem. W większości były to powtórki powtórek, powtórek. O Wiznie usłyszałem dzięki Sabatonowi. O historii powojennej - dowiadywałem się sam. Historia to fascynujący przedmiot, ale dopiero, kiedy się go przedstawi, a na to w programie miejsca nie ma... @ kisiel231: Mogę więc tylko ręce rozłożyć w geście bezradności. Nie, nie pisałem o tym nigdzie, a tym bardziej na kwejku.

Odpowiedz
avatar little_flame
0 0

No to u mnie było miejsce na Wiznę, w wiadomościach telewizyjnych też było, a u Ciebie nie było... To ja w tym przypadku obwiniałabym kiepskiego nauczyciela historii, a nie system. Co do historii powojennej, uczyłam się jej poza trzecim rokiem liceum, również w trakcie wszystkich trzech lat nauki. Przy okazji każdej rocznicy jakiś wydarzeń nauczyciel gospodarował sobie parę minut historii lub wosu (jeden od dwóch przedmiotów) żeby uświadomić nam ich wagę i okoliczności. Nawet pani od polskiego co jakiś czas mówiła nam o powojennych wydarzeniach w kontekście bieżących rocznic. Naprawdę współczuję Ci nauczycieli. Teraz widzę, że na zakończenie roku w trzeciej klasie powinnam była przynieść do szkoły więcej wiązanek z podziękowaniami za trud włożony w nauczanie.

Odpowiedz
avatar kaede
1 1

Ja nie żałuje że wybrałam liceum ogólnokształcące :) bo młodzież była w sumie ogarnieta i dojrzała w porównaniu z tym co działo sie w liceach profilowanych, technikum, zawodówce w MOJEJ miejscowosci. Po prostu bałabym sie isc do zawodówki gdzie co rusz pada słowo na k***,p****,ch*** na innych uczniów/nauczycieli. A że pozniej brakowało mi zawodu to poszłam na policealne studium zawodowe. Tam byli dorosli, pracujacy ludzie gdzie dało sie prowadzic zajecia. W trakcie tego PSZ mozna isc na studia/pracy, bo PSZ jest wieczorowe. Nigdy nie jest za pozno i sa mozliwosci w tym systemie. A że na rynku pracy w PL jest mało ofert pracy to nie wina edukacji. Tu nie opłaca sie zakładac własnej działanosci, gdy podatki i składki zżerają większość przychodu, nie opłaca sie zatrudniac na umowie o prace jak jest bardziej korzystna umowa zlecenie/dzieło (choc i tak lepsze niz na czarno...). :<

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 kwietnia 2013 o 16:06

avatar Eve
-4 4

Zgadzam się z tobą w 100%. Polskie szkolnictwo zabija pasje i kreatywność młodych ludzi. Zajęć jest masa, 50% bezcelowych i bezsensownych, które zabierają czas. Ale masz się nauczyć, masz umieć, wg klucza. Co z tego, że ta wiedza ci się nigdy nie przyda...?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Niech zgadnę- 17 lat? ;) Wszystkim osobom, które piszą "wiedza z liceum nigdy ci się w życiu nie przyda" życzę żeby trafili na lekarza, który tak uważa, inżyniera, tłumacza, animatora.

Odpowiedz
avatar migliore
1 3

Jakoś nie potrafię pojąc tego oburzania się na system. Być może to dlatego, że trafiłam do świetnej szkoły, która ponieważ jest placówką społeczną, z uprawnieniamy szkoły publicznej ma duże szersze pole możliwości. Jestem w 3 klasie gimnazjum i wiem dokładnie, jak będzie wyglądała moja dalsza edukacja. Po pierwsze: nie ma profili, które to przede wszystkim wtłaczają młodych ludzi w schematy, z których trudno uciec. Po drugie: można zwiększyć liczbę godzin: języka polskiego, angielskiego i matematyki (i już wiem, że prawdopodobnie w przypadku mojej klasy będą to wszystkie trzy). Po trzecie, gdy rozszerzy się przedmioty z danego bloku (humanistycznego lub ścisłego) przedmioty z tego drugiego, zostają w pewiem sposób "ścieśnione", co jest moim zdaniem ogromnym ułatwieniem. W naszej szkole można ponad to rozszerzyć np. jeden przedmiot humanistyczny i jeden ścisły, co nie jest możliwe w molochach. Po czwarte: te "sprofilowane" klasy mogą składać się nawet z tylko dwójki uczniów! Oczywiście jestem świadoma, że takie rozwiązania nie są możliwe w szkołach publicznych, a nie każdy może pozwolić sobie na uiszczanie czesnego. Sądzę natomiast, że gdy wszystko tak wygląda, a nauczyciele są wymagający, ale sprawiedliwi, okazuje się, że problem tkwi nie w systemie, a w samych uczniach.

Odpowiedz
avatar Wathgurth
0 0

Ja tam lubię moją edukację (przynajmniej patrząc na nią z perspektywy lat). A na studiach nauczyłem się robić to co lubię dobrze i "zgodnie ze sztuką inżynierską". I z większości przedmiotów na studiach coś jednak wyniosłem. Ale to był inne czasy (k***a, jakie smutne, że te inne czasy to mniej niż dziesięć lat różnicy)

Odpowiedz
avatar laylack
0 0

Hej ja chciałam się tylko dowiedzieć w jakim dokładnie kierunku ukierunkowała się ta twoja pasja. Sabaton znam i również słucham.

Odpowiedz
avatar Cedrik
0 0

Pisanie tekstów :) Więcej nie powiem, bo nie chcę robić internetowej afery wokół mojej osoby z hejterami w rolach głównych. Ale po tym, co tu napisałem i nicku dociekliwa osoba mnie znajdzie w 10min ^^

Odpowiedz
avatar Indira
0 0

O losie, ale brednie. Pewnie, klucz jest zły. Fatalny. Ch....y. Nie będę myślał pod linijkę i na rozkaz. Ale sprawiedliwości przy ocenianiu się domagamy, co? Równego traktowania uczniów? Sprawiedliwego przyjmowania na uczelnie wyższe? Nostryfikacji dyplomów za granicą? Klucz to zło, pamiętajcie. Jeśli trafiałeś na nauczycieli, którzy klucz taktowali jak Biblię, to Ci współczuję, bo klucz to tylko wytyczne, żeby ktoś mógł Cię w miarę sprawiedliwie ocenić. A wiesz, co jeszcze? Gówno, a nie byś doszedł do samodzielnej interpretacji wiersza i żadnego nowego wniosku byś nie wymyślił. Jak masz 17 lat to robisz wszystko, ale nie myślisz, a już na pewno nie o interpretacji fragmentu lektury. Głównie dlatego, że ciągle jeszcze nie masz odpowiednich narzędzi, żeby to zrobić. Jak już będziesz specjalistą w dziedzinie, dajmy na to, Dostojewskiego, to sobie będziesz mógł tworzyć nowe interpretacje snu Raskolnikowa. Mój ty smutku, ogarnij się człowieku. Bardzo mi Ciebie szkoda, skoro po tylu latach po maturze wylewasz tutaj swoje żale, bo nie masz domu z ogrodem. Ciekawe, czy znasz jakąś inną ciekawostkę historyczną, o której nie śpiewał Sabaton.

Odpowiedz
avatar Cedrik
1 1

Oj, muszę Cię przykro rozczarować, bo analizę i interpretację jako taką każdy może zrobić intuicyjnie. Narzędzia? To pokazanie sposobu - a na czym ćwiczysz, to już zupełnie inna kwestia - jednemu łatwiej jest ćwiczyć na jednym dziele, drugiemu na innym, ponieważ każdy jest inny. Jeśli wszystkim damy to samo, większość albo się wykolei, albo ściągnie od tych, którym dany "surowiec" nie przeszkadza. Mamy się nauczyć - więc niech to będzie nauczanie efektywne, a nie zniechęcanie. Chcesz ciekawostek historycznych? Proszę bardzo, mogę Ci zreferować historię miasta Podgórze, mogę opowiedzieć o polityce mieszkaniowej Gomułki i dlaczego Gierek znacząco przyczynił się do poprawy sytuacji. Chcesz? Możemy porozmawiać o budowie Nowej Huty, czy wiedziałeś, że rozpoczęła się ona wcześniej, niż podają to oficjalne źródła, poczynając od wsi (jeszcze) Mogiła, z łac. Tumba? A idąc tą ścieżką, więc skąd się wzięła jej nazwa? Od legendy o Wandzie. Domyśl się, czemu. A chcesz wiedzieć jak zginął Stanisław Pareński? Wiesz w ogóle, kim był ten człowiek? Abo na ten przykład, jaki zabawny wierszyk miał wygłaszać do swoich pacjentów Dietl i dlaczego? Chcesz więcej? Wiesz, że święto rękawki wypada w okres zaduszny Słowian? Że spod małego kościółka z XI wieku rzucano jeszcze nie tak dawno jedzenie, by zmarli się posilili? A wiesz, że obok niego (kościółka) przeprowadzano egzekucje? Wiesz, jak zginął Kostka-Napierski i czemu? Chcesz więcej? Bardzo ciekawe rzeczy. Zacząłem od swojej małej ojczyzny, szczególnie podoba mi się okres PRL-u o którym w szkołach jakoś cicho, prócz okrągłego stołu i Solidarności. O tym nie śpiewał Sabaton, mój drogi. Swoją drogą, jeśli myślisz, że w wieku 17 lat człowiek "robi wszystko, ale nie myśli" to nawet mi się z Tobą gadać nie chce. W Wieku 17 lat pisałem felietony, część z nich ciągle aktualna wylądowała potem po przetworzeniu w paru serwisach. Człowiek myśli zawsze, chyba, że ktoś mu wpoi, że nie może. Bo za młody.

Odpowiedz
avatar didja
0 0

Cedrik, na pocieszenie: 1. Większość polonistów, którzy rozwiązują testy maturalne, też nie ma 100%. Z tego samego powodu: pytania są formułowane tak, że można na nie odpowiedzieć niekoniecznie zgodnie z kluczem, ale dalej poprawnie. 2. Wiadomo, że z reguły (bo nie zawsze) najlepsze wyniki mają uczniowie nieco wyżej niż przeciętni. Ci najlepsi wcale nie otrzymują 100% - z powodu jak wyżej. 3. Nauczyciele też nie widzą sensu gimnazjum :). Teraz MEN manipuluje przy programie szkół ponadpodstawowych, ale i tak nijak to się ma do założeń reformy z 1999, gdzie jedną z ważniejszych wytycznych było nauczanie blokowe i podręczniki tematyczne, a nie przedmiotowe (czyli jeśli mamy np. socrealizm, to przerabiamy go w tym samym czasie na polskim, sztuce, historii). 4. Zapchajdziury na studiach są dla wykładowców - żeby wyrobili pensum. Im bardziej ktoś w placówce jest znaczący, tym większe szanse, że zajęcia będą tworzone pod jego zainteresowania naukowe (żeby nie musiał się wysilać z przygotowaniem), a nie pod realne potrzeby zawodowe studentów. 5. Olej system i rób swoje. Zarabiaj tym, co lubisz (i umiesz, rzecz jasna). Nawet jeśli nie dorobisz się kokosów, będziesz się dobrze bawić.

Odpowiedz
avatar krzyssp
0 0

I teraz lekka niepewność w moim gimnazjalnym umyśle, czy rzeczywiście chcę iść do elitarnego liceum... o.O

Odpowiedz
avatar Turtelian
1 1

Dużo racji ale nie wszystko, to co umiesz i czy ci się przyda zależy od twojej postawy również. Gimnazjum 3 lata zmarnowane bo albo powtórka z podstawówki albo przygotowanie do "egzaminu". Podstawa programowa jest okrajana po to aby ludzie w ciemno szli w edukacje (bo przecież ma same 5 to musi być magistrem!!),tylko po to żeby ich ściągnąć z rynku pracy . Z prywatyzować szkolnictwo i po problemie , podatki by były mniejsze, szkoły by uczyły tego co trzeba lub co chce dana osoba, poziom by był bo nikt na siłę by nie przepychał z klasy do klasy . Ale niestety żyjemy w socjalizmie więc marnujmy pieniądze i czas tysięcy dzieci aby ludziom którzy i tak szkołę olewają i traktują jak smutną konieczność zapewnić darmową edukacje :)

Odpowiedz
avatar Kyrielejson
0 0

W kraju nie ma mnie od jakiegoś już czasu. Czy, kiedy nie patrzyłem, podniesiono wiek dojrzałości do 26-go roku życia? Że biedne dzieci muszą słuchać mamy i taty decydując o swojej edukacji po osiemnastce? Wiem o obowiązku nauki do 18-go roku życia. Teraz już trzeba jechać do magistra, bo kary są za niechodzenie? Ciekawość życia nie zastąpi solidnego wykształcenia i nie da, patrząc w kontekście większej grupy ludzi, sensownej wiedzy z różnych dziedzin. Papierek z uczelni nie przyniesie wyższej pensji, domku z ogrodem. Ważne to, co uda Ci się wynieść z zajęć, na co sam zapracujesz. Poza tym... nie każdy musi być wykształcony, nie każdy musi być managerem czy innym białym kołnierzykiem. Skoro dyplomy mgr obecnie można znaleźć w chipsach, to przynajmniej niech życie człowieka weryfikuje. Drogi autorze. Nie zwalaj zła na system i otoczenie, tylko ciesz się, że wciąż są ścieżki w życiu, na których formalnego wykształcenia się nie wymaga. Inna sprawa, że formalne wykształcenie bez faktycznie nabytej wiedzy wartości nie ma i pracodawcy pozostają w powyższego faktu świadomości. Jak zakładasz własny biznes, to w większości przypadków nie musisz nawet podstawówki mieć skończonej, żeby cieszyć się pełnym kontem. Choć faktem jest, że umiejętnie wykorzystana edukacja (włączając w to funkcje, mitozę i historię Kartaginy) znacznie to ułatwia.

Odpowiedz
avatar BlackFOX
0 0

Jako gimnazjalista mogę tylko powiedzieć, że wszystko co tu napisałeś niestety jest prawdą, 6h snu to i tak wiele, wszystkiego czego nas "uczą" po tygodniu zapominamy. Nikogo nie obchodzi że nikt tego nie rozumie, najważniejszy że jest zapisany temat w dzienniku, czyli program zrealizowany, a to że nie wiemy o co w tym chodzi to już nasz problem. Dużym problemem jest też historia, przez większość czasu uczymy się o jakiś grekach czy frankach, a o Polsce prawie wcale. Jestem jedną z niewielu osób którzy znają datę Powstania Warszawskiego, jak się okazało 1/3 klasy nie wie prawie nic o II WŚ. Ale co tam Polska, jacyś starożytni grecy ważniejsi, prawda? PS. Pozdrawiam wszystkich fanów zespołu Sabaton, którego również jestem fanem (pochwalę się, zaliczyłem 2 koncerty). Ich piosenki nauczyły mnie więcej niż wszystkie lekcje historii.

Odpowiedz
avatar Yumka
0 0

Nie przesadzaj, że w gimnazjum siedzisz po nocach i się uczysz, materiału jest mało. Aktualnie kończę liceum i zawsze wyrabiałam się z nauką, nawet zostawał mi czas wolny.

Odpowiedz
avatar dzikaciekawosc
0 0

@Yumka: jak się czyta książki po nocach, z których przyjemniej się poznaje świat niż z sałatki wyrwanych z całości faktów na twardym krzesełku w budzie, to nie ma kiedy spać. Po 20 latach od skończenia szkoły dopiero jakoś to się wszystko zaczyna łączyć a zmiana klimatu co 50 minut na kompletnie inną bajkę rozwinęła u mnie wyłącznie talent do rysowania karykatur z tyłu zeszytu i frustracje z sieczki, która, mimo, że arcyciekawa, to nie do ogarnięcia przez posiekanie. Mogłoby być tak, że poniedziałek polski, wtorek majca, środa chemia itd.. żeby to miało jakiś logiczny ciąg przerywany czymś przyjemnym typu sport czy sztuka. Moja nauka w starym systemie polegała na czytaniu podręcznika o razu w całości. Ale to tylko wtedy, gdy mnie coś zaciekawiło. Za to teraz mogę sobie odkrywać świat w różnych dziedzinach z przyjemnością i dopiero sałatka zaczyna być zjadliwa. Bo na lekcjach głównie się wygłupialiśmy, jak to dzieciarnia ma w zwyczaju. Pominę fakt, że jednak mimo wszystko moje stare szkoły nauczyły nas kultury i nie rzucania śmieci gdzie popadnie, pomagania starszym i chorym i bycia w grupie. Teraz to chyba modne jest znęcanie się nad innymi/słabszymi jak z amerykańskich filmów.. u nas nie było mierzenia ludzi marką trampka i różowszym różem. Kujony dawały odpisywać zadania a rozrabiaki broniły kujonów, a wszyscy kumplowali się ze wszystkimi. Ot spadek peerelu. Całą bandą uciekaliśmy na wagary i całą bandą robiliśmy różne rzeczy dla szkoły. Szkoła była wesołym miejscem.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
-3 3

http://www.youtube.com/watch?v=BpipOqP_1C0 "Why haven't you learned anything? Man that school shit is a joke The same people who control the school system control The prison system, and the whole social system" "Cuz for real, a mind is a terrible thing to waste" Polecam :)

Odpowiedz
avatar uprising
1 1

Sabaton 40:1 , jeśli się nie mylę. Polska to naprawdę odważny naród. Wystarczy posłuchać opowieści dziadka czy babci żeby dowiedzieć się czegokolwiek o historii naszego pięknego kraju. Niestety minister edukacji stara się aby polska młodzież nie wiedziała nic o II WŚ, PRL itd.A potem się dziwią że dzieci pytają "A co zrobił nam Hitler?" Po co nam wiedzieć że Bolesław Krzywousty był Bolesławem Krzywoustym ponieważ prawdopodobnie miał problemy z podniebieniem? Nie mam więcej pytań. Tak wgl polecam Sabaton, genialny zespół.

Odpowiedz
avatar Szatanka
0 0

Fakty, fakty, fakty popieram nogami, rękami, głową i małym palcem u stopy! Podstawówka -czerwony pasek, gimnazjum -czerwony pasek, liceum - czerwony pasek? no był może nie na sam koniec ale i tak było dobrze. Matura super, kierunek studiów też prestiżowy- nie jakieś menadżerskie czy tam stosunki międzynarodowe- dość popularne wtedy... i co mi z tego skoro na giełdzie zarabiam jednego dnia tyle co inni w miesiąc

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

no i właśnie dlatego błogosławię stary system :) tylko te nieszczęsne bezpłatne staże i wymaganie miliona lat doświadczenia na wstępie...

Odpowiedz
avatar Angua
0 0

Serio, system nie jest zły ? System jest tragiczny i wszyscy, którzy za to odpowiadają powinni siedzieć na karnym jeżyku, najlepiej metalowym z paleniskiem pod spodem. Tegoroczna maturzystka macha łapką. Materiał licealny jest tak upchnięty, że człowiek uczy się z dziesięciu zeszytów naraz. Cztery lata, pierwszy rok - ogarniasz sytuacje, drugi i trzeci - przerobienie programu z wszystkich przedmiotów, czwarty - cudowne osiem miesięcy tylko przedmiotów profilowych. Czy nie byłoby lepiej ? Mam osiemnaście lat, jestem nieokrzesanym debilem, więc nie potrafię podjąć decyzji. Wiem co lubię, ale to nigdy nie przełoży się na zyski. Pójdę na kierunek, po którym kiedyś, teoretycznie istnieję prawdopodobieństwo, że będę posiadać pracę, niekoniecznie dobrą, ale ważne żeby była. I nieważne ile przerobiłam książek, jak wiele rozwiązałam zadań, ile wypiłam kaw, liczy się czy dni egzaminu będą moimi dobrymi dniami. Matura to żaden sposób na weryfikacje naszych umiejętności. A i tak wszystko sprowadza się do tego czy masz kasę i plecy. Zawsze.

Odpowiedz
avatar Kyrielejson
0 0

W myśl nowego prawa człowiek ma obowiązek pracy od 18-go roku życia aż do 67-go, co daje prawie 50 lat ciągłego rabotania. A Ty w wieku lat 18-tu, mając doświadczenia z jakichś wakacji być może (skoro nauka w LO jest taka ciężka i nie ma na nią czasu, to zakładam, że jednoczesna szkoła i praca są absolutnie nie do pogodzenia), wypowiadasz się w roli znawcy, że w pracy chodzi o kasę i plecy. Zawsze. Powodzenia w życiu. Są osoby, którym nikt o tym nie powiedział - i te właśnie osoby odnoszą legendarny sukces. To nie optymizm. Sukces przychodzi z ciężką pracą, a założenie, że i tak będzie źle, nie stoi za świetny start.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
-1 1

Trochę mnie rozśmieszyło, że o bitwie pod Wizną dowiedziałeś się z piosenki. I w gimnazjum, i w liceum dosyć dokładnie to było omawiane - przynajmniej w moich szkołach. Nie wiem, może w Twoich nie, ale wziąłeś pod uwagę, że po prostu nie słuchałeś tego, co się mówi na lekcjach? Rozumiem frustrację, moim zdaniem przyczyna leży w nauczycielach - to, że nie są zatrudnieni najlepsi, tylko ze znajomościami, to, że się nie dokształacają, to ze tak mało zarabiają i tak mało mo0gą.

Odpowiedz
avatar valhalla
0 0

szkolnictwo to temat rzeka. Są rzeczy, które wypada znać, z drugiej strony program jest uśredniony, bo nie każdy uczeń jest tak samo inteligentny i tak samo dobry w każdej dziedzinie. Mi się jednak wydaje, że przez te X lat edukacji, można wybrać dla siebie jakąś drogę, bo człowiek widzi z czym sobie radzi i na jakim poziomie. Można też na własną rękę rozwijać swoje zainteresowania, niekoniecznie z dziedzin, które są nauczane w szkole. Ja sama nie miałam problemów z przedmiotami ścisłymi (na poziomie liceum), ale wiem, że na poziomie akademickim przestałabym sobie dawać z nimi radę ;) Poszłam na studia humanistyczne, które odpowiadały moim zainteresowaniom. Na studiach pracowałam zawodowo- ale fizycznie, dzięki czemu (ale banał) nauczyłam się ciężkiej pracy. Po studiach poszłam na praktyki, najpierw jedne, potem drugie i po tych drugich firma mnie zatrzymała. W zawodzie, w którym obecnie pracuję większość pracowników ma wykształcenie ekonomiczne, którego ja nie posiadam. Można? Można, ale trzeba chcieć i być otwartym na nowe rzeczy a nie budować samemu sobie jakieś ograniczenia. Jak to mówią, praktyka czyni mistrza i żaden nawet najlepiej wykształcony człowiek bez tej praktyki, nie będzie atrakcyjnym kandydatem na pracownika. Grunt to mieć pomysł na siebie, a potem dążyć do celu. Ja dopiero po studiach byłam pewna w którą stronę chciałabym pójść zawodowo i starałam się zrealizować swój cel. Myślę, że mi się udało i każdemu tego życzę. A po co mi w takim razie studia? Nie uważam tego czasu za zmarnowany, bo uczyłam się rzeczy, które mnie interesowały i poznałam świetnych ludzi. Poza tym nikt mi nie wmawiał, że studia będą jakąkolwiek gwarancją świetnej pracy, ani, że ona mi się należy, bo przecież skończyłam studia. Trzeba samemu o siebie zadbać, bo nikt inny tego nie zrobi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Hmmm... Zalatuje mi kimś, kto chciał po humanie znaleźć świetną pracę... (Nie żeby coś, ale w pewnym KFC w moim mieście, każdy manager to magister z humana). Ja mam dyrektorkę w gimnazjum beznadziejną, ale paru nauczycieli świetnych. Na polskim największe tumany coś umieją, "40:1" Pan nam puszczał na historii... Idę do liceum, na maturę międzynarodową, bo wiem, że o ile teraz nauczycieli mam dobrych, to studia w Polsce są beznadziejne. To Twoje życie, szkoła pomaga, a podręczników się co chwilę nie wymienia, bo jak rocznik idzie tą podstawą programową, to co najwyżej młodszy może dostać nową... Zdecydowanie się nie zgadzam z autorem...

Odpowiedz
avatar Juliette_93
0 0

"(...) a podręczników się co chwilę nie wymienia, bo jak rocznik idzie tą podstawą programową, to co najwyżej młodszy może dostać nową..." I tu się nie zgodzę, bo co, jeśli Ty jesteś tym młodszym? Aktualnie w mojej szkole są cztery różne roczniki (Technikum) i każdy z nich idzie inną, "nową" podstawą programową. Innymi słowy, żaden uczeń nie może odkupić podręczników od starszych kolegów, bo każdy rocznik ma inne. Trzeba kupić nowe.

Odpowiedz
avatar Owsikowy
0 0

Sabaton inspiruje. Tyle w temacie. :P

Odpowiedz
avatar 19Tomek91
0 0

Niestety. Nasza eudkacja to porazka. A nowy program jest jeszcze gorszy niz stary. Technikum skonczylem 2 lata temu. W tym roku do tego samego technikum poszedl kumpel. Pytam sie go kiedy ma praktyki ( mialem 1 dzien w tygodniu w pierwszej klasie tylko praktyk ), a on z nie ma. I teraz pytanie. Jak ma sie nauczyc zawodu bez praktyki? Z ksiazek nauczy sie teorii i co dalej? Pojdzie takie pokolenie na budowe z ksiazkowa wiedza dostana kielnie do rak i nie beda wiedziec jak zrobic nadproze bo tylko widzieli jak wyglada w ksiazce i na filmach. P.S. Z twojej historii jedyny plus jaki widze to to ze doszedles do takiego wniosku jak ja po tym samym zespole ;)

Odpowiedz
avatar velbekkomen
-1 1

polskie Termopile.... zawsze uczyliśmy się kłamstw w historii...

Odpowiedz
avatar afro_rasta
0 0

Dziękuję za tą historię. Potwierdza tylko to o czym rozmawiamy od dawna w gronie znajomych. W latach '90 mieliśmy nadzieję, ba, pewność, że będzie lepiej! Teraz nie ma nawet nadziei. Przejmujemy największe głupoty (patrz testy) z USA zupełnie bezkrytycznie. Dlaczego każdy ma skończyć szkołę? Jest przecież obowiązek nauki a nie skończenia szkoły?!?

Odpowiedz
avatar Andrzej1990
-1 1

Ty brat! Mój brat! Bo historię kochasz, dlatego brat! Z jankeskimi pozdrowieniami od szeregowca Wielkiej Czerwonej Jedynki, wiernego fana Sabatonu od sześciu lat i pasjonata historii od czternastu!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Jeśli chodzi o polską edukację i kierunek w którym zmeirza, pdoam 2 przykłady (z czego jeden z mojego życia): 1) Na przykładowej geografii uczysz się o faunie, roślinności, formach życia etc. w rejonach świata w których w życiu nie będziesz. Natomiast jak się gdzieś zgubisz to nie umiesz nawet skorzystać z głupiej mapy czy kompasu. 2)W swoim życiu nie przeczytałem ani jednej lektury. Mimo to na pisemnej maturze polskiego, przyznam się że ściemniałem na maksa. Wynik? 75% (Myślę że to mówi samo za siebie o "zajebistości" matury.)

Odpowiedz
Udostępnij