Przewozicie psy w samochodach? Na pewno tak, kto ma psa musi czasem zapakować pupila do samochodu w celach weterynaryjnych. Towarzysko też rozumiem, pies też człowiek, czasem do znajomych z pieskiem się chodzi. I jak psa wieziecie? Duże bydlaki w bagażniku kombiaka na przykład, mniejsze z tyłu, itd.
Ja wczoraj widziałem sposób mistrzowski. Dogoniłem zielone Tico z rejestracją WSC.... Tico jechało jakoś tak powoli, a teren nie zabudowany.
Wyprzedzam.
Rzut oka na wyprzedzany bolid... szczurołap typu kokardka między uszami ułożony na lewej ręce kierowniczki, przy samej szybie, obserwujący dokładnie otoczenie. Nawet chyba szczeknął na mnie.
Z każdym takim wydarzeniem mówię że widziałem chyba już wszystko i za każdym razem się mylę...
drogi....
Z takimi szczurołapami jest problem transportowy, bo z racji wagi i gabarytów przy każdej zmianie kierunku czy prędkości obijają się jak piłka ping-pongowa od wszystkich możliwych szyb pojazdu. Ale od tego człowiek ma łeb, żeby myśleć. I wymyślił transportery i foteliki dla niewyrośniętych czworonogów, w których dodatkowo stworzenie przypina się karabińczykiem do szelek. I pies bezpieczny, i właściciel. O pozostałych uczestnikach ruchu drogowego nie wspominając.
OdpowiedzPani jadąca z pieskiem (prawdopodobnie w ten sposób) skasowała koledze znaczny kawałek płotu. Były nawet poszukiwania psa na polach i w okolicy domów (wieś przecięta drogą wojewódzką) ale niestety psiak się nie odnalazł...
OdpowiedzHm... muszę spróbować tak kiedyś jechać... Tylko nie wiem, czy zmieszczę na ręce 65 kg futra :D :D :D
OdpowiedzMożna wprowadzić nową dyscyplinę dla zawodowych kierowców: tor przeszkód na czas prowadząc z piesuniem na kolanach.
OdpowiedzOho, mam tą samą sytuację, tyle że mam dwie takie kupy futra - jednego na lewej ręce, drugiego na prawej? :D pozdrawiam miłośnika molosów ;)
OdpowiedzDobrze, że mu jeszcze kierowac nie pozwoliła ;)
OdpowiedzNo tego to pewny nie jestem...
OdpowiedzEee tam też mi hardkor :P ...miałam znajomego, starszy pan Janek, ojciec dwóch juz nastoletnich pannic, miał dwa kundelki, coś gabarytów upasionego ratlerka. Jeden jezdził mu na kolanach (heh, też mam Yorki, i też mi jeden jezdzi u mnie na nogach (dokładniej między - kładzie się częściowo na fotelu, a częściowo na moim udzie, bo się bardzo boi jezdzic autem..18 lat prowadzę i żadnego wypadku! ;) ), a drugi.....a drugi leżał mu na karku, między nim a zagłówkiem fotela! Tak jak panie noszą na szyi futro lisa, czy szalik :D Trzeba było widzieć, jak wyglądało cofanie w wykonaniu tego duetu, jak wyjezdzaliśmy gdzies samochodami to wszyscy starali się wyjechać PRZED panem Jankiem :D
OdpowiedzZa szczeniaka (oh, irony) woziłem kota na tylnym siedzeniu, w koszyczku, trzymając tylko smycz, by nie uciekł.
OdpowiedzW jednej sekundzie psu, kotu , szczurowi , gekonowi , papudze coś "odbija", skacze na szybę, na nas albo pod któryś z pedałów, wchodzi nam za koszule . Kierowca wykonuje odruch obronny i śpiewają mu " U drzwi twoich stoję Panie", nazwać przewożenie zwierząt bez kontenerów bezmyślnością to jak nic nie powiedzieć.
OdpowiedzPies, który nie jest psem; samochód, który nie jest samochodem i kobieta, która nie jest "sapiens". Czego trzeba więcej do pełni nieszczęścia?
OdpowiedzSochaczew...
OdpowiedzTrynidat i Tobago...
OdpowiedzTrynidaD. Popisywać się znajomością egzotycznych nazw trzeba umieć :)
OdpowiedzWiem, przepraszam. Po prostu od jakiegos czasu nie moge edytowac swoich komentow, a nie myślałem ze ten błąd bedzie tak denerwował. Mimo wszystko masz rację, moja wina i mój błąd.
OdpowiedzMUSZĘ to napisać w odpowiedzi dla Wściekłego: moje duże psy jeżdżą w bagażniku, typu kombi, niezamknięty przesuwaną pokrywką, małe psy z tyłu, chociaż ostatnio jak mała suczka jechała samotnie, to tak się stresowała, że wzięłam ją na przednie siedzenie i głaskałam, trzepała się jak galareta. Koty grzecznie w transporterkach. Za to kiedyś gdy woziłam koty pojedynczo zdarzało się, że właziły same do środka, bo chciały mi towarzyszyć i jechały rozwalone pod samą przednią szybą albo robiły za maskotkę z kiwającą główką na tylnej pokrywie pod szybą. Ludzie w samochodach z tyłu mieli niezły ubaw... Nigdy żaden nie spanikował. Jeżeli któryś jest nerwowy pakuję do transporterka.
Odpowiedztatapsychopata - ja też mówiłem sobie, że widziałem już chyba wszystko, ale po pewnym czasie zmieniłem na: ... co jeszcze :)
OdpowiedzWitam, osobiście posiadam takiego "szczurołapa" i uważam je za pięne psy. Swojego również podczas jazdy samochodem trzymam na kolanach, zero wypadku. Bieżcie też pod uwage że te oto pieski mogą mieć chorobe lokomocyjną, tak jak moja psinka. i jazda na moich kolanach ja uspokaja i odpręża. Zaczyna mnie dziwić że ludzie już zaczynaja wyzywać zwierzęta.
OdpowiedzAle czemu zaraz wyzywać? Że szczurołap? Takie przecież było kiedyś ich użytkowe przeznaczenie - łapać myszy i szczury, nic w tym obraźliwego. Zadziwiające i smutne jest raczej to, jak kolejna rasa padła ofiarą ludzkiej próżności i z energicznych, temperamentnych psów pracujących zrobiono kaleki (tudzież "psinki" lub "psiaczki") w kokardkach i spódniczkach. A prowadzenie z psem na kolanach lub biegającym luzem po siedzeniach to karygodne stwarzanie zagrożenia dla siebie i innych uczestników ruchu, i samego psa, bez względu na motyw.
Odpowiedz