Poproszono mnie o podwózkę "znajomego od znajomego" na lotnisko. Osobę tą nazwiemy Panem X. Był to dobry kawałek drogi, bo 200 km. Jechałem akurat w tamtą stronę, więc poprosiłem jedynie o zwrot kosztów wjazdu na "drop off" (strefy do wysiadania) w oszałamiającej wysokości jednego funta szterlinga.
Po drodze rozmawiamy o tym i owym. W pewnym momencie rozmowa zeszła na scyzoryk, który Pan X wiózł ze sobą. Był to jakiś topowy model szwajcarski, kosztował go 50 funtów. Zdziwiło mnie to, ponieważ facet leciał tylko z bagażem podręcznym. Wyraziłem więc przypuszczenie, że go z nożem nie przepuszczą i mogę scyzoryk przechować do jego powrotu. Na te słowa zareagował świętym oburzeniem, że niby dlaczego i co ja sobie myślę???
Nie będę przekonywał osła, że nie jest krową i dałem sobie spokój z wyjaśnianiem co można wnosić do samolotu, a co nie. Podwiozłem delikwenta tam gdzie chciał i o sprawie zapomniałem.
Do dzisiaj. Właśnie zadzwonił do mnie znajomy z informacją, że Pan X chce koniecznie mój numer telefonu i jeszcze najlepiej adres. Dlaczego? Ponieważ ten scyzoryk mu jednak został odebrany. Ochrona na lotnisku w Wielkiej Brytanii jest uprzejma i zaproponowała mu kupno koperty i znaczków, napisania na niej adresu, a oni zapakują ten scyzoryk i odeślą.
Niestety, aby skorzystać z czegoś takiego należy najpierw zrozumieć ofertę i nie rzucać przy tym na lewo i prawo jedynego znanego słowa angielskiego (f**k), a na te sowa ochrona bez wahania na jego oczach wrzuciła scyzoryk do kosza z materiałami do utylizacji. A Pan X ubzdurał sobie, że to ja zadzwoniłem na lotnisko "z donosem" i wobec tego jestem mu dłużny 50 GBP.
Nie wiem co mam zrobić jak przez przypadek do mnie przyjdzie, walnąć go tylko w mordę czy może coś jeszcze.
Rodacy za granicą
Ale to byl straszny debil! Masz za swoje, jak nie wybierasz sobie wystarczajaco dobrze ludzi, ktorym chcesz zrobic darmowa przysluge. To sie czesto msci.
OdpowiedzWalnij go w mordę i popraw kopem w jaja. Ot co... :))) Na koniec dodaj " Thanks for your cooperation "
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 kwietnia 2013 o 22:42
Jak ja nie cierpię 'polaczków' za granicą! Wielkie paniska, a słoma ze skarpet w sandałach wychodzi.
OdpowiedzKurka.... jestem po...pieprzony, wiem - LUBIĘ skarpety ( ale nie białe ) do sandałów i nie tylko. Bez skarpet na stopach czuję się jak.... bez majtek. Na szczęście w skarpetach nie śpię :)))
OdpowiedzRosjanie są jeszcze gorsi, nowobogackie buraki nafaszerowane złotem.
OdpowiedzRzymianie w skarpetach do sandałów pobili Brytów, więc wara od nich!
OdpowiedzO jaaaa, Ty to musisz mieć układy na tym lotnisku!
OdpowiedzNie trzeba miec zadnych "ukladow" - wystarczy zwykly telefon na lotnisko od "zyczliwego" - moja przyjaciolka miala 2 takie sytuacje, 1 na lotnisku w UK i 1 w PL. Pozniej doszla do tego, ze znajomy, ktory mieszkal z nia w tym samym domu, mial do niej jakies pretensje i jak ona byla w drodze na lotnisko to dzwonil, ze taka i taka osoba przewozi narkotyki. Efekt - kilka godzin przesluchan, przeszukiwanie jej i bagazu, cyrk na kolkach. Jak celnicy nic nie znalezli to jej powiedzieli dlaczego to przeszukanie - anonimowe zgloszenie, a tylko 1 osoba mowiaca po angielsku znala jej plany wyjazdowe.
OdpowiedzAkcja prawie jak z "Misia".
OdpowiedzSpisek. Spisek wszędzie.
OdpowiedzMa szczęście że to było w UK bo w Kanadzie Polaków traktują paralizatorami i jednego w ten sposób już zabili.
OdpowiedzAle że porządny, dobry scyzoryk? Tak ordynarnie, do utylizacji? :(
OdpowiedzTaaaaa, do recyklingu uskutecznionego przez któregoś z celników :)
Odpowiedz@helena No trzeba mieć nadzieję, że tak się stało. To byłoby złe, gdyby z powodu głupoty właścicela scyzoryk miał ponieść uszczerbek na swojej budowie :D
OdpowiedzTak się dzieje, mam kolegę wojskowego. Żony celników są bardzo szczęśliwe z nowych dostaw perfum po dyżurze mężów :)
OdpowiedzO tak, taki typ lubie. Wyzej s*a niz dupcie ma. Nie przegadasz idioty. Mysli, ze jest najmadrzejszy i wie lepiej, po co mu cokolwiek sugerowac, jeszcze Cie opierniczy, ze smiesz sie odzywac :) Tez znam kilku ''takich'' Polakow i wole sie od nich trzymac z daleka. Nie wiem czy tak trudno chociazby w internecie sprawdzic co mozna, a czego nie mozna przewozic w bagazu podrecznym (skoro rady innych w ma w d...)? :)
OdpowiedzWalnąc raz, ale tak zeby nie trzeba było poprawiać ;)
OdpowiedzDlatego ograniczam kontakty z rodakami do niezbędnego minimum.
Odpowiedz200km w taryfie taksówkowej.
OdpowiedzZaskoczyłeś mnie. Po wstępie myślałem że idiota bedzie się kłócił o rzeczonego 1 funta szterlinga. A tu taka niespodzianka.
OdpowiedzMateriał na oddzielną historie, pominięty w opowieści, żeby nie zanudzać. Trasa była z Aberdeen do Edynburga, jechałem wynajętym dostawczakiem po graty do IKEA. Zaczęło się od żądania podjechania pod dom (przez znajomego). Został wyśmiany, powiedziałem, że jeśli nie będzie go na pewnej stacji paliw, to pojadę dalej sam. Był wyraźnie naburmuszony, ale nie poruszał tego tematu. po drodze miał zapowiedziane, że jak nie wyłoży funta na deskę to się zatrzymam na zatoczce na trasie szybkiego ruchu i dalej nich sobie dyla piechotą. Proponował mi (wszyscy tak robią przecież), że może wyskoczyć na rondzie koło lotniska; stanowczo odmówiłem powołując się na niechęć z bliższym zapoznaniem z Lothian&Border Police. Spoglądając na zacinający śnieg z deszczem niechętnie sięgnął po moniaka. A w życiu prywatnym podobno na alkoholu i papierosach nie oszczędza. Wyciągnął nawet paczkę papierosów, ale mu szybko opowiedziałem opowiedziałem historię o pewnym palącym przy mnie człowieku więc natychmiast ją schował.
Odpowiedzjaka historie o palacym? moze sie przydac:)
OdpowiedzByła tu kiedyś, ale nie dostała się na główną, więc skasowałem. Dawno, dawno temu jak W UK naprawiałem bankomaty to weszło bardzo restrykcyjne prawo dotyczące palenia papierosów. Między innymi jednym z punktów był zakaz pracy w pomieszczeniu, w którym przez ostatnią godzinę palono papierosy. Z ramienia pewnego banku miałem czasami do czynienia z pewnym zgryźliwym tetrykiem, który nienawidził mnie za moją narodowość. Co chwilę dogryzał, robił wredne komentarze ale poskarżyć się na niego nie było jak. Aż do czasu, kiedy przyszło mi naprawiać bankomat w opuszczonym sklepie. Zasadą jest, że najpierw wchodzi skarbnik, czyni swoje czary i woła mnie na otwartą maszynę. I w trakcie tej czynności tetryk sobie zapalił. Wszedłem do pomieszczenia, spojrzałem na niego i powiedziałem "Odmawiam pracy w tym pomieszczeniu" i wyszedłem. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do szefa opowiadając co i jak, W międzyczasie tetryk wyskoczył z pomieszczenia i zaczął się na mnie wydzierać. Niestety nie zauważył że przy drugim uchu mam telefon. Szef się zapytał: - "Did he say >>Fu**ing Polish<<" (Czy powiedział >>Pie**ony polaku<<). - Tak - Odejdź stamtąd natychmiast bez słowa do niego. Starego tetryka już nigdy więcej nie widziałem. A co do sytuacji z historii, kiedy tylko Pan X wyjął papierosy zapytałem się się go: - A wiesz jak skończył jeden facet, który zapalił przy mnie papierosa? To wystarczyło.
OdpowiedzJa bym sie na poczatek dlugo smiala z idioty. Mi kiedys wyrzucili na lotnisku w Mejdiolanie moj ukochany pilniczek do paznokci. Ciekawe kto na mnie doniusl...?
OdpowiedzJa takich zawodników nazywam "mundrzejszymi od radia". Zawsze wiedzą lepiej, zawsze są przekonani o swojej nieomylności, zawsze powołują się na źródła wzięte z d...alekich zakątków kosmosu. Dyskusja z nimi nie ma sensu, bo dla nich wiążący nie jest przystawiony im do twarzy regulamin czy konkretny przepis, ale opowieść mitycznego "takiego koleżki", który oczywiście "miał tak samo" i nie miał najmniejszych problemów. A niech tylko okaże się, że mieliśmy rację - spisek!
Odpowiedzwwwww
OdpowiedzCzy to tylko u mnie "wskoczyła" jakaś nowa, kompletnie porypana grafika komentarzy, czy u wszystkich użytkowników? Na stałe ma tak zostać? BEZ SENSU!
OdpowiedzZ tymi kontrolami na lotnisku to trochę przesada. Raz zapomniałem wrzucić scyzoryk i zapalniczkę gazową do bagażowego i wszedłem z plecakiem, który był jako podręczny na pokład. Za to niedopitą wodę mineralną mi zabrali. :)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 kwietnia 2013 o 20:51
Zapalniczke jakakolwiek mozesz miec - ja zawsze jesli mam przy sobie to pytam czy moge zostawic sobie zapalniczke i jeszcze nigdy mi sie nie zdarzylo, zebym musiala wyrzucic.
OdpowiedzJakąkolwiek? Jeśli chodzi o zwykłą, taką z kiosku, to tu się zgodzę, ale z takim np. Zippo może być problem. Na lotnisku w Polsce, celnik postawił mojemu narzeczonemu ultimatum - albo nadaje zapalniczkę w bagażu głównym, albo ją oddaje. Oddał wkład, obudowę (taką z nadrukiem) mógł zachować. Może po prostu celnik miał zły humor...
OdpowiedzSądząc po wyniku głosowania Ocena: 1071 (Głosów: 1095) 24 osoby z oceniających chciały by też zwrotu £50 w tym opisanym przypadku ;-)
Odpowiedz12 osób, tak działa punktacja.
OdpowiedzMój ojciec kupił na lotnisku w Zurychu 2 wojskowe scyzoryki po czym zapomniał je schować do bagażu do nadania. Zaostrzone kontrole (tuż po zamachach w Londynie) w postaci bramki, trzepania i jeszcze ręcznego wykrywacza nic nie znalazły.
Odpowiedz