Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Porównanie warunków pracy w tej samej firmie (korporacji) w Londynie i Warszawie.…

Porównanie warunków pracy w tej samej firmie (korporacji) w Londynie i Warszawie.

Słowem wstępu: jestem pracownikiem jednej z dużych międzynarodowych korporacji (zatrudnia dziesiątki tysięcy osób na całym świecie). Swoją karierę rozpocząłem w Londynie, ale niestety ktoś "z góry" uznał, że skoro jestem Polakiem, to trzeba mnie wysłać do biura warszawskiego, żebym koordynował część międzynarodowych projektów. Zaoferowano mi awans na Senior Managera, bardzo atrakcyjną pensję itp.

Nawet nie wiecie, jak żałuję że się zgodziłem. Firma w Polsce (ta sama!) w porównaniu do brytyjskiej jawi się jako farma niewolników. W brytyjskim biurze panuje zasada: "pracownicy pracują ciężko, ale dbamy o nich, żeby się nie wykończyli, bo przejdą do konkurencji zamiast wypracowywać zyski dla nas".
W Polsce natomiast "wyciśnijmy pracowników jak cytryny, na ich miejsce przyjdą kolejni, ich też wyciśniemy... i tak dalej".

Oto małe zestawienie.

Pracownik:
UK - szanujemy go, bo wypracowuje nam kupę kasy. Szkolimy, żeby wypracowywał jeszcze więcej. Dajemy bonusy, żeby utrzymać jego wysoką motywację i żeby nie odszedł do konkurencji.

PL - pracownik = niewolnik. Nie szanujemy go, bo choć wypracowuje nam kupę kasy, to łatwo go zastąpić. Skoro wyciskamy go jak cytrynę i może nam w każdej chwili podupaść na zdrowiu lub odejść, to nie inwestujemy w niego. O motywację dbamy inaczej - wprowadzając terror w firmie corocznymi zwolnieniami (wszystkich poniżej pewnego progu efektywności wyrzucamy z firmy).

Nadgodziny:
UK - z pracy pracownicy wychodzą o regulaminowej 17 (przychodzi się na 9). Niektórzy zostają 0,5h - 1h dłużej, żeby podokańczać zadania. Baaardzo rzadko, gdy jest duży projekt i goni nas termin (albo np. część składu jest chora), zostajemy dłużej (nie tylko pracownicy, managerowie też). Czasami biorą coś do domu, ale nie częściej niż 2-3 razy w miesiącu. Zarówno za nadgodziny w biurze jak i w domu przysługuje im wynagrodzenie + premia.

PL - pracownicy regularnie "kiblują" do 20-21, czasem dłużej. Firma zatrudnia mniej pracowników, niż jej potrzeba, żeby "nie wydawać za dużo na pensje" (wysokie jak na polskie warunki, trzeba przyznać). "Zadania domowe" to niemal codzienność. Firma nie płaci za nadgodziny. Jak to robi? Wciska wszystkim samozatrudnienie, a stażystom umowę zlecenie. Jak się komuś nie podoba - droga wolna, mamy 200 CV na Twoje miejsce... (nawiasem mówiąc jest to prawda).
Aha, bym zapomniał - właściciele firmy wychodzą prawie zawsze punkt 16.

Urlop:
UK - wyłączasz laptop i służbową komórkę, ustawiasz auto-odpowiedź na maile, wychodzisz z biura i zapominasz o pracy.

PL - nie wolno Ci wyłączyć służbowej komórki, na którą codziennie przychodzą Ci zadania. Nawet jak jesteś na wakacjach w Egipcie, to de facto... jesteś w pracy. Firma nie płaci za urlop (przecież jesteś na samozatrudnieniu), chyba, że masz w umowie co innego (na wyższych stanowiskach za urlop się płaci).
Jako, że jesteś na samozatrudnieniu, nie masz prawa do chorobowego. W umowie łaskawie dają Ci... 5 dni płatnego chorobowego w ciągu roku.
Oczywiście "urlopu na żądanie" nikt Ci nie da.

Terminny:
UK - każdy deadline planowany w miarę rozsądnie, tak aby nie nawarstwiły się opóźnienia

PL - większość deadline'ów nie do wyrobienia dla pracownika, no a jak pracownik się spóźnia to lecimy mu po premii lub zwalniamy. Efekt - pracownicy regularnie zarywają noce, żeby tylko się nie spóźniać z terminami...

Zwolnienia:
UK - rzadko, pojedyncze jednostki które "dały plamę".

PL - co roku fala zwolnień. Cel: sterroryzować pracowników. I to się udaje. Widziałem w pracy 30 - latków wyglądających jak 50 - latkowie. Mało kto w biurze się uchował bez siwych włosów.
Gdy walnął kryzys w 2008, skasowano część kadry żeby "zmniejszyć koszty" i na ich miejsce wzięto... praktykantów (żeby odwalali najbardziej niewdzięczną robotę). A potem zdziwienie, że projekty idą 2x wolniej niż przedtem...

Stażyści:
UK - bierzemy tylu stażystów ilu przewidujemy, że będziemy potrzebować pracowników. Szkolimy ich i mamy dobrego pracownika już na starcie.

PL - bierzemy ile wlezie, żeby mieć wysokie notowania w "rankingach pracodawców". Oczywiście pracy dla wszystkich nie ma, więc po 2-3 miesiącach wywalamy ich na zbity pysk... i bierzemy nowych stażystów.
Jeśli zwolni się miejsce na szeregowym stanowisku, wtedy awansujemy stażystę i jest to jedyny przypadek, kiedy zatrzymujemy go w firmie.

W efekcie praca w UK, a PL to niebo a ziemia... a w zasadzie niebo a piekło. Ja w tej parodii brać udziału nie zamierzam. Wytrzymałem 2 lata, wręczam na dniach wypowiedzenie i wracam do Londynu...

korpo

by Korpo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jorn
12 24

Chyba masz wyjątkowego pecha. Ja wprawdzie nigdy nie pracowałem w Londynie, ale w Warszawie przyszło mi pracować w trzech polskich spółkach międzynarodowych korporacji. W każdej z nich praca wyglądała podobnie, jak opisujesz pracę w Londynie, tylko pieniądze nie takie.

Odpowiedz
avatar Korpo
26 26

Nie mówię, że to niemożliwe - wszystko po prostu zależy od branży :)

Odpowiedz
avatar JanMariaWyborow
15 17

Zależy od tego jak firma jest zarządzana: W jednych "kultura korporacyjna" jest ważna i musi być na całym świecie taka sama, w innych lokalne oddziały same ustalają jak pracują, a centralę interesują tylko wyniki. Może też być tak że zagraniczna firma przejęła polską i nie chce narzucać zmian.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

Ja mam podobne odczucia jak Jorn - na pieniądze u mnie w korpo nie narzekam, ale gdyby były trochę bardziej zbliżone do brytyjskich, to już w życiu by mi do głowy nie przyszło zmieniać firmy ;)

Odpowiedz
avatar Major
6 6

Czy ta opisywana korporacja jest jedną z tych wielkich finansowych korporacji?

Odpowiedz
avatar Korpo
21 23

Niestety nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, jak i na żadne inne które by mogły wskazać o jakiej firmie mowa, bo to od razu zdradzi moją tożsamość ;)

Odpowiedz
avatar Tomekxd
-3 5

@Korpo Przy tej rotacji pracownikow o jakiej mowisz jest to mozliwe? Jakies wysokie stanowisko?

Odpowiedz
avatar kalipso
9 9

A twoim osobistym zdaniem, kto i co odpowiada za różnicę w pracy tu i tam? Na pewno masz jakieś swoje przemyślenia i wnioski. Bardzo jestem ciekawa.

Odpowiedz
avatar skell
9 11

Ja bym stawiał, że inna kultura pracy oraz to, że w UK trudniej wyzyskiwać pracownika.

Odpowiedz
avatar Korpo
25 31

Nie tylko. Dodatkowo ważna jest też moralność Brytyjczyków (nie zniszczona przez 50 lat komuny i 20 lat rozkradania czego się da w ramach "prywatyzacji"). Kontakty z klientami też robią swoje - większość właścicieli dużych firm w Polsce to stare komuchy lub ich dzieci. Bardzo skuteczni w biznesie ze względu na pragmatyczność, jednak pozbawieni jakichkolwiek zasad moralnych. Właściciele korpo muszą utrzymywać z nimi bardzo ożywionne relacje, na spotkaniach słuchają często ich metod zarządzania, a "z kim się zadajesz, takim się stajesz". W tej korpo do wysokich stanowisk dochodzą ludzie kochający ponad wszystko pieniądze. I tacy ludzie potem myślą tylko o zysku. I gdy słyszą o metodzie terroryzowania pracowników, która im zysk powiększy, to z chęcią ją stosują... Brytyjczycy nie pozwolą sobie na takie gnojenie ludzi, bo to poniżej ich godności. Polacy (przynajmniej w mojej korpo) takich skrupułów nie mają. No i najważniejsze - w UK mają większą konkurencję - jest dużo firm które płacą dobrze i oferują ciekawe warunki pracy. W Polsce odchodząc z korpo musisz się przygotować na znaczący spadek Twoich zarobków, w UK niekoniecznie - ew. zmienisz jedną korpo (źle zarządzaną) na inną (dobrze zarządzaną).

Odpowiedz
avatar obserwator
3 3

Właśnie! Nie ma złych korporacji ani jednostek biznesowych, są tylko źle zarządzane.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
17 21

Masz możliwość powrotu do Londynu? Jak na relacje panujące w Warszawie patrzą szefowie z UK? Czy liczy się tylko zysk, uznają, że nie będą się wtrącać w metody pracy Polakom, byleby były wyniki? Na te pytania chyba mozesz odpowiedzieć.

Odpowiedz
avatar Korpo
22 22

Spółka polska jest niezależna pod względem organizacyjnym. "Centralę" obchodzą zyski - spółka polska ma wypracować zysk i opłacić "haracz" centrali. Jak to zrobi - to już ich sprawa. A do Londynu mam możliwość powrotu, ale niestety w innej firmie.

Odpowiedz
avatar obserwator
10 12

To na co czekasz? Może pensja niższa, ale atmosfera pracy bezcenna!

Odpowiedz
avatar Korpo
17 17

Trochę mi to zajęło bo jestem żonaty, więc żona też musiała znaleźć coś w Londynie (na szczęście się udało). No i jeszcze jedno nas powstrzymywało - w Warszawie moglibyśmy kupić za nasze oszczędności fajne mieszkanie w fajnej lokalizacji. W Londynie to byśmy musieli brać kredyt hipoteczny, bo za nasze oszczędności kupilibyśmy co najwyżej budę dla psa :) A kredytów wszyscy pracownicy korpo unikają jak diabeł święconej wody, żeby nie zostać przez kredyt "przykutym" do miejsca pracy...

Odpowiedz
avatar grisznik
1 1

@Korpo: Skoro w innej firmie - znaczy, że korporacja straciła pracownika, który odchodzi do konkurencji. Nie pracownika szeregowego, którego można łatwo zastąpić, tylko senior managera. A więc chyba można zwrócić na to uwagę kierownictwa korporacji...

Odpowiedz
avatar archeoziele
19 29

Firmy na zachodzie mają dłuższą tradycję, a przez to wyższą kulturę. Tam szefowie już przeszli przez etap jaki mamy teraz w Polsce. Już zrozumieli, że zadowolony pracownik to dobry pracownik. U nas "kapitalizm" jest wciąż bardzo młody, a przez to nieludzki, drapieżny i zwyczajnie nieracjonalny.

Odpowiedz
avatar Eko_Tom
-1 1

Tu jest chyba sedno sprawy. Polska jest jeszcze zbyt młoda na podjecie zachodnie. Może w następnym pokoleniu. Teraz to jeszcze ludzie za bardzo chcą mieć a za mało chcą robić.

Odpowiedz
avatar Draco
16 22

U nas pracodawcy mają przede wszystkim olbrzymie zasoby kandydatów do pracy. Tak jak było w XIX wieku i stosują identyczną metodę "Jak się nie podoba to won! Na twoje miejsce 300 chętnych za płotem stoi". Korzystają też z tego, że u nas ludzie są dość kumaci i jak trzeba to każde stanowisko pracy ogarną po krótkim kursie. Tylko, że takie zarządzanie niewolnikami nosi pewne ryzyko. Pracownik traktowany jak niewolnik i ludzka szmata nie będzie miał żadnych oporów żeby swoją (byłą) firmę udupić. Czekam i czekam, aż szefowie i dyrektorzy zrozumieją, że pieniądze to nie wszystko, że liczy się też pracownik, który lojalnie pracując zapewni podporę dla firmy nawet w najtrudniejszej sytuacji. Bo z niewolnika niema pracownika.

Odpowiedz
avatar Korpo
27 27

W polskich korporacjach często się zdarzają przykłady "nielojalności". Odchodzący "na swoje" managerowie zabierają firmie klientów. Pracownicy, a zwłaszcza praktykanci, robią czarny PR w necie. Ale co to firmę obchodzi... Hitem było, gdy w jednej korpo z branży consultingowej cały jeden dział (ok. 40 osób) zwolnił się w tym samym momencie i poszedł w pi*du, do konkurencji :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 9

Wszystko zależy od branży i profilu pracownika - ludzi na słuchawce pewnie wymienić jest łatwo, za to specjaliści z konkretnymi umiejętnościami mogą spać spokojnie. U nas olbrzymie zasoby kandydatów są i owszem, ale wcale nie jest tak łatwo wyłowić z tych tłumów kogoś o potrzebnych kwalifikacjach. Rekrutację mamy otwartą praktycznie cały czas. Tyle, że nie jest to branża w której "po krótkim kursie" można cokolwiek sensownie ogarniać, choć wielu kandydatów sprawia wrażenie jakby w to święcie wierzyli...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 11

I po co ten protekcjonalny ton? To, że u ciebie w korpo traktuje się ludzi jak śmieci, nie znaczy że jest tak wszędzie. Patrząc po znajomych z branży, problemy ze znalezieniem sensownej, nieźle płatnej pracy gdzie panuje dobra atmosfera mają tylko ci którzy totalnie nic nie umieją bo przebalowali całe 7 czy 8 lat "studiów" albo mają z kosmosu wzięte wymagania finansowe (np. są i tacy co by chcieli zarabiać 10k bez doświadczenia...). Cała reszta nie ma ani 10 lat doświadczenia, ani doktoratu, ani nagród branżowych - tyle, że IT jest jedną z nielicznych branż, gdzie podaż sensownych pracowników wciąż jest mniejsza niż popyt. W moim korpo zajmuję się między innymi rekrutacją od strony technicznej, więc mam o tym jakotakie pojęcie. Podejrzewam, że znaleźć dobrego managera jest sto razy trudniej niż dobrego inżyniera, więc tym bardziej się dziwię temu co piszesz. Skoro pracują u was naprawdę zdolni managerzy z osiągnięciami i talentem, to czemu w ogóle męczą się w takiej chorej firmie, skoro stoją przed nimi możliwości nieosiągalne dla przeciętnego człowieka? Serio pytam, bez cienia złośliwości ;)

Odpowiedz
avatar Korpo
1 5

Kasa, Misiu, kasa... no i konkurencja. Takich managerów w tej branży jest wielu. To tak trochę jak z absolwentami studiów. 10-15 lat temu każdy w miarę ogarnięty absolwent jakiegoś konkretnego kierunku mógł być spokojny o pracę (co najwyżej na dobre zarobki musiał poczekać). Teraz studenci z doświadczeniem (praktyki w czasie studiów), biegłym angielskim i świetnymi ocenami nie mogą być pewni, że praca dla nich w ogóle będzie... Oczywiście managerowie nie mają aż takiej konkurencji jak pionki, ale i ofert jest stosownie mniej. Dość łatwo też trafić z deszczu pod rynnę bo wierz mi, są jeszcze gorsze firmy :P dlatego jednak mają pewną motywację do pozostania w tej firmie i zapieprzają, żeby nie wylecieć. A najgorzej wbrew pozorom mają... seniorzy. Dobrze, że wspomniałaś, że pracujesz w branży IT, bo to jeden z ostatnich bastionów normalności na polskim rynku pracy. Popytaj znajomych którzy robią w bankowości, prawie, consultingu, księgowości, handlu...

Odpowiedz
avatar zeebee
20 28

Polak Polakowi Polakiem

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 16

wydaje mi się że różnica jest taka: na zachodzie pracownik to człowiek który myśli, czuje, cierpi, choruje. Na wschodzie pracownik to robot któremu płaci się tylko za smar do trybików żeby się nie zatarły.

Odpowiedz
avatar bukimi
7 9

Nie zdziwiłbym się, jeśli i tak za te same pieniądze firma w UK jest wydajniejsza niż polska filia. "Przyciśnięci" pracownicy tylko szukają okazji, żeby się poobijać, coś podebrać albo nawet specjalnie na złość pracodawcy zrobić.

Odpowiedz
avatar obserwator
1 5

W Polsce nie ma czegoś takiego, jak etyka w biznesie. W szkołach uczą mnóstwa z przeproszeniem pierdół, kompletnie nieprzydatnych, ale ani autoprezentacji, ni etyki to nie łaska. I potem zdziwienie, że Polak Polakowi Polakiem. Bo jak pracowałem jakiś czas na Węgrzech, to atmosfera była spokojna, a angielski zniósł barierę językową.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
2 4

Ja pracuję czasem na Canary Wharf i często pytam klientów o ich pracę- czy ją lubią, czy są zadowoleni i szczerze mówiąc ani razu nie zdarzyło mi się, aby ktos narzekał. Co więcej, pracownicy razem ze swoimi szefami przychodzą po pracy się napić i ich szefowie często kupują shoty dla wszystkich :) Piszę to jako obserwator, bo sama nigdy nie pracowałam dla korporacji, ale z zewnątrz wygląda to całkiem fajnie.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

A ja się pytam- co to za korpo? Sama pracowałam w jednej i nasłuchałam się co było kiedyś- szeregowi pracownicy mieli podwyżki co 2-3 miesiące o kilkaset zł,, podwyżkę przy każdym awansie, paczki, bony itp. I ludzie lądowali z podstawą rzędu średniej krajowej. Teraz nowi pracownicy dostają ok 2 tys brutto, pensje starych pracowników nie są dorównywane do tego poziomu, więc mamy sytuację, kiedy ktoś pracujący 2 lata zarabia tyle, co osoba nowoprzyjęta lub mniej. Zamiast paczek ( naprawdę były to spore kartony z kawą, słodyczami itp.) dostaliśmy po pudełku merci... mój brat awansował ostatnio na młodszego specjalistę, nie wie, czy dostanie podwyżkę, ponoć koleżanka dostała, o całe 100zł brutto, ale nie wiadomo, czy im się nie odwidziało... nadgodziny nazywają 'dodatkowym zaangażowaniem' i wypłącają za nie 20 zł...

Odpowiedz
avatar Dominik
4 6

Naprawiałem kiedyś bankomaty dla pewnej trzyliterowej firmy. W Polsce wszystko tzrba sobie było samemu organizować, myśleć za kurierów, podnosić samemu ciężkie elementy (zdrowo powyżej 25 kilo). W UK do pierszej naprawy dyspensera podjechał kurier z paczką.Myślałem, że tyłek zabierze i pojedzie aon na to: Jestem tutaj do pomocy w dzwiganiu, bo część ma ponad 25 kilo, po naprawie odbiorę ją ciebie i odeślę do magazynu. Byłem w szoku. Nie mógłbym już wrócić do Polski...

Odpowiedz
avatar Dominik86
1 1

zalezy gdzie sie trafi, coz, dobrze byc IT

Odpowiedz
avatar Wazon
0 2

zastanawiam się co to za firma, gdzie potrzebują takich wykwalifikowanych praocników, prowadząc takie złe warunki. Z tego co wiem, te szanujące się korporacje, zwłaszcza zagraniczne starają sie dbać o swoją opinię. No chyba, że wszystko jest rekompensowane naprawdę nieziemskimi zarobkami...

Odpowiedz
avatar sacharynek
2 4

I tu się Frau Wazon mylisz ;) Korporacje w Polsce nastawione są na maksymalizacje zysku, tak aby to co zabrane zostanie dołom, góra mogła podzielić między siebie. Często pod kocykiem międzynarodowej marki, angielsko brzmiącego stanowiska, open space'u kryje się mobbing, wyzysk, kiepska pensja i ogólne dno. Byłem, doświadczyłem, uciekłem :)

Odpowiedz
avatar pinka1519
0 0

Znam takiego Pana Managera ( nie bez przyczyny piszę dużą literą- odpowiada to jego mniemaniu o sobie, nie twierdzę że autor historii jest taki) Mam go w rodzinie, regularnie się wywyższa i uważa ludzi, którzy nie pracują w wielkiej firmie i nie zarabiają "kokosów" za gorszych. Dlatego cieszę się że pracuję w firmie małej, rodzinnej, gdzie nikt mi nie stoi nad głową, gdzie mam luz, lubię swoją pracę jak i szefostwo bo dali się lubić. I nigdy nie uwierzę że Pan Manager jest szczęśliwy bo zarabia 10 tys miesięcznie ale za to nie ma go w domu a i porozmawiać już się z nim nie da bo się zrobił jakiś dziwny i nie zaszczyca nas już rozmową. cóż wniosek jest jeden w korporacji nabawisz się co najwyżej zawału bo zapierdzielasz jak chomik w klatce. Współczuję autorowi.

Odpowiedz
Udostępnij