Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie o tym, jak sama wpakowałam się na minę. Jakiś czas temu…

Będzie o tym, jak sama wpakowałam się na minę.

Jakiś czas temu rozmawiałam z jedną znajomą. Stwierdziła, że od czasu pojawienia się na świecie jej córki, nie ma zbyt wielu możliwości dbania o kontakty towarzyskie i generalnie chętnie wyrwałaby się na kilka godzin "na miasto", by odpocząć od pieluch i tym podobnych ściśle dotyczących dziecka.
Pomyślałam, że to świetna okazja, by się spotkać. Idąc tym tropem, wpadłam na pomysł zorganizowania małego spotkania w babskim gronie – ja + kilka znajomych dziewczyn.
Krótko przed Wielkanocą obdzwoniłam znajome i nakreśliłam im teoretyczny plan działania.
Znajome podłapały temat, spotkanie przyklepane, jest fajnie.

Żeby nie przedłużać, dodam tylko, że łącznie było nas 5 dziewczyn, z czego jedna ciężarna, trzy młode mamy i ja. Choć pomysł wypadu "na miasto" wyszedł ode mnie, tak przyszła i obecne mamy jednogłośnie stwierdziły, że tematu dzieci na planowanym spotkaniu nie ma – chcą odpocząć. Nie powiem, ucieszyło mnie to bardzo, bo o kupkach, rozmiarach pieluch i dietach maluchów mam nikłe pojęcie, także "zakaz", który wyszedł od dziewczyn był dla mnie miłym zaskoczeniem.

We wtorek przed świętami spotkałyśmy się w centrum miasta, w celu pobiegania po sklepach w pobliskich centrach handlowych. W planie było również ciacho i obowiązkowa kawa po udanych zakupach.

Początek spotkania, przywitanie się, oblecenie tematów jak tam u każdej z nas, że dawno się nie widziałyśmy i takie tam pierdoły – wiecie co mam na myśli.

Rozpoczęły się zakupy.
W sieciówkach, jak w sieciówkach – moda damska, męska i dziecięca.
Znajome z uporem maniaka parły na tę ostatnią z wymienionych części sklepów.
Stwierdziłam, że ok. – skoro jestem mniejszością w w/w gronie, to nagnę się, pooglądam smoczki, zabawki i beciki, a następnie wszystkie razem udamy się do części damskiej.
Moje niedoczekanie... Przy próbie napomknięcia o tym, że to ICH dzień wolny i w sumie mogłybyśmy się w końcu przetransportować na działy stricte dla nas, zostałam obrzucona spojrzeniami rodem "zobaczyłam właśnie Ufo".
No nic – stwierdziłam, że ja się przejdę do interesującego mnie działu, a jak dziewczyny skończą buszowanie w części dla dzieci, niech dadzą mi znać.

Po pewnym czasie dostaję smsa, że widzimy się na 3 kondygnacji centrum, w kawiarni takiej a takiej. Po 5 minutach zjawiam się na miejscu.

Po obowiązkowym przeglądzie zakupionych zabawek i śpioszków, przyszedł czas na upragnioną kawę.
Mając w sobie jeszcze resztki optymizmu, pomyślałam, że w końcu przyszedł czas na normalne babskie pogaduchy, takie jakie z założenia miały być – czyli bez tematu dzieci w tle.

No i co? Idąc wielkanocnym tropem – jajco.
Temat dzieci – temat rzeka. Nigdy nie jest wyczerpany, nigdy się nie kończy, a że w gronie ciężarna to i spora garść rad dotyczących porodu oraz czasu połogu.
Nie powiem, czułam się jak piąte koło u wozu.
Dopiłam więc kawę i przysłuchiwałam się ciekawostkom z życia maluchów, wspomnieniach porodów i innym tego typu.
Po dłuższej chwili, nieco znudzona, stwierdziłam, że na mnie już czas.

Nie przejmując się specjalnie moim wyborem, dziewczyny szybciutko pożegnały się ze mną i dalej kontynuowały swoje wywody.

Wróciłam do domu zmęczona natłokiem PZM.
Wieczorem zadzwoniła do mnie znajoma, od której wszystko się zaczęło. Stwierdziła, że dawno tak nie odpoczęła od córki i tematu dzieci. Dodała jeszcze, że trzeba takie spotkanie koniecznie powtórzyć.

Z pewnością.

PZM

by lapidynka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar koniecznickiem
21 27

ja bym powiedziała, że jeśli chcą to niech spotykają się beze mnie ;)

Odpowiedz
avatar lapidynka
16 24

Tak też pomyślałam, ale ugryzłam się język. :) W pewnym sensie rozumiem dziewczyny, dzieciaki to bardzo istotna część ich życia. To ja tam odstawałam i to ja sama wpakowałam się na minę. :) Cóż, sama jestem sobie winna. Ale cieszę się, że w jakimś tam sensie odpoczęły. Wymiana poglądów też jest ważna. :)

Odpowiedz
avatar Morena
14 72

Jak się tak nasłuchałaś o dzieciach to przyanjmniej mogłaś sobie uświadomić jakie to szczęście, że ich nie masz.

Odpowiedz
avatar lapidynka
16 24

Nie no... ja bardzo chętnie dołączę do grona mam. :) Na dzień dzisiejszy temat dzieci jest dla mnie tematem czysto teoretycznym, bo praktyki jako bezdzietna kobieta nie mam. Stąd też moje zmęczenie całodniowym nawijaniem o dzieciach. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
40 66

Ja się cieszę,że nie mam dzieci i nie zamierzam mieć. I nie mam 16 lat, jestem już zdrowo po dwudziestce. Po prostu dzieci są dla mnie....obojętne. Fajnie popatrzeć, pobawić się, ale mieć-nigdy w życiu. Pewnie zaraz posypią się komentarze, że jestem upośledzona emocjonalnie lub coś w tym stylu, ale nie wszystkie kobiety uważają za koniecznie posiadanie potomstwa.

Odpowiedz
avatar Bryanka
5 25

Psylocke, co innego mówienie, że Ty osobiście nie chcesz dzieci, bo to nie dla Ciebie, a co innego mówienie innym, że "teraz sobie uświadomili, że brak dziecka to wielkie szczęście"...może właśnie inni chcieliby mieć dzieci. Mam znajomą, która jest pedagogiem, a z posiadaniem własnych dzieci wcale jej się nie śpieszy. Nie biega i wmawia innym, że mają wielkie szczęście, że są bezdzietni.

Odpowiedz
avatar Dorota512
34 46

Założenie "nie rozmawiamy o dzieciach" od początku było skazane na porażkę :) To nierealne dla posiadających małe dzieci nie rozmawiać o nich. Dla mam temat dzieci jest przyjemny i rozmawianie o nich w gronie przyjaciółek wcale nie koliduje z odpoczynkiem i relaksem. Właśnie dzieci aktualnie są całym ich życiem. Już wyjście "na miasto" jest samo w sobie wyrwaniem się z domu i formą odprężenia. Miałaś pecha być w mniejszości ;) Pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar lapidynka
14 20

No łudziłam się, że jednak uda się ominąć temat dzieci, zwłaszcza, że to dziewczyny zaproponowały taki pomysł. :) Wtedy byłam mega zmęczona, teraz moje położenie wydaje mi się po prostu śmieszne, cała sytuacja zabawna. I w sumie cieszę się, że to spotkanie wyszło, bo miało właśnie na celu zaoferowanie odpoczynku mamom i tej przyszłej również. Cel osiągnięty. :)

Odpowiedz
avatar misiafaraona
15 27

Dla mnie "nie rozmawiamy o dzieciach" jest i normalne i mozliwe, ale ja dziwna byłam zawsze

Odpowiedz
avatar WodaOdOgorkow
14 16

Mam przyjaciółkę, która ma 1,5 rocznego malucha i jak wychodzimy razem do kina czy gdzieś to ona się umie zrelaksować i nie nawijać o młodym non stop. Pewnie, że czasem o nim rozmawiamy, ale mamy mnóstwo innych tematów. Chyba bym zwariowała, jakbym poszła z nią na zakupy i przez 3h bym słuchała o przeziębieniach, kupkach, pieluszkach itd.

Odpowiedz
avatar tab_
0 2

WodaOdOgorkow - ale to trochę inna sytuacja. Jesteś z przyjaciółką sam na sam, masz duży wpływ na tematykę rozmów, łatwo możesz ominąć jakiś temat, jeśli Ci nie pasuje. Autorka była sama w gronie trzech mam i jednej ciężarnej, nie było szans na "wkręcenie" innego tematu, jak zaczęły nawijać.

Odpowiedz
avatar qaro
-2 2

Dorota512, dokładnie to miałam napisać.

Odpowiedz
avatar wolfikowa
9 49

A moim zdaniem od kaszek u kupek niektórym mózgi rozmiękły.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
22 38

Single w Polsce to potężny rynek zbytu liczony w milionach i ja się dziwię, że nikt jeszcze nie zrobił centrum handlowego przeznaczonego specjalnie dla bezdzietnych kawalerów i panien. Ludzi by przyciągało to, że można by tam do siebie zagadywać i podrywać się bez ryzyka że zza rogu wyłoni się wściekły mąż czy chłopak. No i nie byłoby działu dziecięcego.

Odpowiedz
avatar Cysioland
10 16

Zaraz by się podniosły głosy, że to dyskryminacja "zajętych".

Odpowiedz
avatar tab_
2 8

Jestem za. O ile sama nie wiem jeszcze, czy chciałabym mieć dzieci, czy nie, to wiem jedno - że cudze, zwłaszcza rozpuszczone i głośne, doprowadzają mnie do szału... Idzie sobie człowiek spokojnie, a tu biegnie dzieciak, kopnie w nogę, opluje, wrzeszczy, rzuci zabawką, rozryczy się bo chce batonika... Serio, nie mam nic przeciwko dzieciom i takim rodzinom, gdzie jest ich dużo, ale chyba też mam prawo do niezakłócania mojego spokoju w galerii czy np. w restauracji. Powinny być lokale dla rodzin z dziećmi i takie gdzie wstęp dla dzieci jest wzbroniony i nie uważam, żeby była to jakakolwiek dyskryminacja, skoro ma się wybór, gdzie iść.

Odpowiedz
avatar barnaba90
-4 8

to jeszcze podzielmy centra dla singlów na część homo i hetero, bo niezręcznie by mi było zagadać do laski, gdy pewnie woli facetów :P

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
14 16

Nierealna opcja - zwłaszcza, że Ty byłaś sama przeciwko czterem dziewczynom w mniej więcej takiej samej sytuacji życiowej. Następnym razem weź jakąś bezdzietną koleżankę (ale nie taką, co stara się o dziecko!), będzie raźniej.

Odpowiedz
avatar LTM87
10 14

Cóż, tak to działa. Jeśli spotyka się grupa ludzi związanych ze sobą na jakimś polu, to zapewne wcześniej czy później zaczną dyskutować na temat, który to towarzystwo wiąże. Fotografowie zaczną więc rozmawiać o fotografii, kierowcy o samochodach, a ciężarne i matki o dzieciach. I pomimo "zakazu" taki temat gdzieś tam zawsze przeniknie. Choćby dlatego, że skoro ktoś się czymś zajmuje na co dzień, to jest tym "przesiąknięty".

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
6 30

A czego ty się spodziewałaś? Rozważań z zakresu astrofizyki, dyskusji o malarstwie impresjonistycznym, czy przeglądu sytuacji polityczno - ekonomicznej w Ameryce Łacińskiej. Umawiasz się z kurami i się dziwisz, że gdaczą.

Odpowiedz
avatar mijanou
9 19

No w sumie, Fomal to rację masz. Choć z drugiej strony można tez bylo po prostu powspominac stare czasy ;)

Odpowiedz
avatar WodaOdOgorkow
12 22

Ale jest tyle tematów, na które 5 kobiet może rozmawiać! Niekoniecznie jakieś super tematy typu astrofizyka, ale nawet ciuchy czy kosmetyki. Gdzie ostatnio były na wakacjach. Dlaczego nie lubią budyniu. Ja naprawdę nie pojmuje jak można rozmawiać na temat dzieci przez cały swój czas. To z drugiej strony wiele mówi o kobietach - nie mają ani swoich pasji, ani hobby. Nie wyobrażam sobie, żebym kiedykolwiek mogła zrezygnować z moich pasji, nawet kiedy urodzę dziecko.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
20 32

Woda Od Ogórków - ależ oczyiście, że mozna rozmawiać na inne tematy. Wyglądałoby to mniej więcej tak: Ciuchy: - ależ przytyłam po tej ciąży, musę sobie kupić jakieś luźniejsze ciuchy - a mój mały rośnie jak na drożdżach, ciągle muszę mu kupować nowe ciuchy Kosmetyki: - wiecie, po tej oliwce do pupci, moje maleństwo dostało jakiejś wysypki, muszę iść z nim do dermatologa - bo teraz to tej chemii tyle dodają i uczula, ja to swojej kruszynce pupcię tylko oliwką firmy X nacieram. Nie uczula i nie odparza jak się maleństwo zesra na spacerze i nie można od razu przewinąć. A propos kupek... Wakacje: - ach marzy mi się romantyczny wyjazd nad morze, przesiadywanie w maleńkiej knajpce przy lampce wina i patrzenie sobie w oczy, nocne spacery po plaży... Niestety mały ząbkuje przez co prawie nie sypiam, teraz zostawiłam go u babci, pa już muszę lecieć, bo i tak jestem spóźniona Budyń: - a na portalu dla młodych mam przeczytałam, że ten budyń tak reklamowany, że dobry dla maluszków to jakaś chemia jest. Bo oni tam modyfikowane geny dodają czy coś i to raka powoduje - no co ty nie powiesz, patrz jakie świnie ja to tylko piersią karmię, przynajmniej na razie - a ja mojemu jak dałam budyń, żeby sam zjadł to po całym pokoju go rozsmarował, on taki kochany jest No i tak dalej, może jeszcze jakieś tematy podrzucisz ;-)

Odpowiedz
avatar katem
2 8

Fomalhaut - jak Ty boleśnie masz rację !

Odpowiedz
avatar WodaOdOgorkow
2 4

Chyba masz rację :). Nie wiem - ja znam młodą mamę, która umie się zdystansować, dlatego dla mnie to jest absurdalne, żeby każdy temat schodził na dziecko...

Odpowiedz
avatar zendra
-5 5

Taaa, jasne, bo jak się spotka razem 5 kobiet około 30-letnich, bezdzietnych, to rozmawiają o sytuacji polityczno-ekonomicznej w Ameryce Łacińskiej, malarstwie impresjonistycznym, oraz rozważają zagadnienia z astrofizyki.

Odpowiedz
avatar barnaba90
0 2

A szkoda, że nie. Ploteczki, ciuchy, kosmetyki, faceci to najnudniejsze tematy świata. Z typowymi facetami też bym się nie dogadała, bo sport itp. to też nie moja bajka. Już zdecydowanie ciekawsze byłoby pogadanie o astrofizyce, jakieś ciekawostki o wszechświecie, czy o polityce, sytuacji na świecie, jakie mamy poglądy na różne tematy, albo o najnowszych odkryciach, coś autentycznie ciekawego i sensownego. No chyba, że kobity naprawde pasjonują się pitoleniem o ciuchach, nie siedze w ich głowach, ale ciężko mi sobie to wyobrazić

Odpowiedz
avatar zendra
-3 5

Fomalhaut przedstawił zagadnienie w sposób sugerujący, że kobiety posiadające dzieci są ograniczone intelektualnie - taki wniosek można wysnuć z jego przykładu. Tak jakby pogaduszki kobiet nieposiadających dzieci, miały tematykę, że ho ho! Astrofizyka, mechanika kwantowa i te rzeczy... Pogawędka bezdzietnych tipsiar raczej nie będzie się obracała wokół astrofizyki - posiadanie dzieci nie ma tu nic do rzeczy.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
9 25

Szczerze mówiąc to nie rozumiem jak można wybrać się do centrum handlowego w ramach odpoczynku. Może jestem dziwna, ale dla mnie latanie po zatłoczonych sklepach i przymierzanie łachów jest mordęgą, nie przyjemnością.

Odpowiedz
avatar muppet90
1 3

Rozumiem cię, ja też nie lubię chodzenia po sklepach, zwłaszcza gdy wiem, że nic nie mam zamiaru kupować. Ale w księgarniach i Empikach chętnie posiedzę.

Odpowiedz
avatar ocelota
8 20

no cóż, wczesne macierzyństwo ukretynia. Pomijam hormony które każą warczeć na każdego krzywo patrzącego na potomka, ale permanentne niewyspanie. Jako zombie nie jest się w stanie pomyśleć o czymkolwiek, a tymczasem się wie o obowiązku opieki nad młodym, dużo bardziej odpowiedzialnym niż przeciętna praca Kowalskiej. No i to ciągłe spanie na szpilkach bo bobas za 2 h się obudzi. sprzątanie z młodym wiszącym na nodze lub brudzącym w drugim kącie gdzie właśnie posprzątaliśmy. Gotowanie gdy młody siedzi w krzesełku z ciągłym podtykaniem kaszki, serka, banana, a może szynki, i nic to że właśnie się przypala. Wyjście do ludzi kiedy można po prostu porozmawiać o dzieciach jest relaksem, bo z dzieckiem jest różnie, od pełni szczęścia do wku.rwu.

Odpowiedz
avatar zendra
-2 10

Same ciekawe rzeczy dzisiaj. Jeżeli macierzyństwo nie jest wczesne, to wówczas posiadanie potomka nie wiąże się z niewyspaniem, nie ma się obowiązku opieki nad młodym, bobas nie budzi się co 2 h, nie trzeba mu gotować, podtykać kaszki, itd.?. Może w takim razie posiadanie dziecka w każdym wieku "ukretynia"?. Przepraszam, że pytam, ale czy swoją matkę uważasz za kretynkę?. Skoro żyjesz, to chyba twoja matka musiała ci gotować i wstawać do ciebie w nocy?. Nie skretyniała od tego?. Pytam, jako badaczka dziejów głupoty.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

Podejrzewam, że ocelota miała na myśli po prostu pierwsze dziecko. Za pierwszym biega się, chucha i pilnuje by nie wkładało rąk do buzi. Przy drugim podchodzi się już do wszystkiego z większym dystansem, bo jakieś doświadczenie już jest, więc na upał 30 stopniowy nie wkłada się kombinezonu i tak z każdym kolejnym dzieckiem poziom nadopiekuńczości spada.

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

"wczesne macierzyństwo ukretynia" - to jest jednoznaczne stwierdzenie.

Odpowiedz
avatar barnaba90
-1 3

Może i jej matka skretyniała, może większość naszych matek skretyniało, przynajmniej na jakiś czas, chociaż jak patrze na życie mojej mamy, to myśle że byłaby szczęśliwsza nie mając rodziny, mnie na głowie (nie znaczy to że jestem złą córką czy że jej nie pomagam, ale to harowanie w pracy, żeby dziecko miało jak najlepiej, musi być męczące). W każdym razie nie da się ukryć, że to co napisała ocelota jest prawdziwe - to o niewyspaniu, że nie ma się czasu ani sił na jakiś rozwój osobisty. Ja jak pójde do pracy to tylko na siebie będę wydawać pieniądze, a jak jeszcze praca nie będzie zbyt męcząca to po pracy będę mogła zajmować się swoim hobby i jednocześnie jak sobie znajde 'drugą połówke' to nie będę narzekać na samotność, a swoją potrzebe towarzystwa zaspokoje z osobą na moim poziomie a nie 25 lat młodszą, z którą nie moge przez długi czas porozmawiać na tematy które interesowałyby obydwie strony, a która jest tylko hałasującym ciężarem

Odpowiedz
avatar zendra
1 5

@barnaba90, widzę, że musimy poważnie porozmawiać :). Czy można skretynieć na jakiś czas?. Mam wrażenie, że na siłę szukasz argumentacji do założonej tezy. Gdyby twoja mama myślała tak jak ty, to ciebie by nie było. To naturalne, że nastoletnia dziewczyna jest przerażona perspektywą posiadania dziecka, urodzenia go, rezygnacji z dotychczasowego życia, wstawania nocnego, itp. Ale to dobrze, że tego teraz nie chcesz, właśnie tak ma być! To jest jakieś wieczne nieporozumienie w tego typu dyskusjach, w których biorą udział nastolatki z jednej strony a dzieciate kobiety z drugiej. Nie znajdziecie wspólnego języka, bo to jeszcze nie wasz czas! Teraz, posiadanie dziecka wydaje się wam apokalipsą, dzieci was irytują, nie wyobrażacie sobie opieki nad nimi - i to jest odruch jak najbardziej zdrowy. Pragnienie dziecka przyjdzie samo, z czasem. Koleżanka mojej mamy ma dzieci o 10 lat i więcej młodsze od mojego najstarszego brata. Skąd taka różnica, skoro mama i ona są rówieśnicami? Koleżanka była dokładnie taka jak ty. Jej świat to była literatura, teatr, kino, wycieczki, ciekawe towarzystwo, tzw. rozwój osobisty, itp. Po osiągnięciu wieku 35 lat stwierdziła, że już to wszystko dawno jej się przejadło, ma dość zanurzania się w nierzeczywistym świecie książkowych emocji, obejrzała już setki spektakli, tysiące filmów, nie chce jej się jeździć na wycieczki, na których obejrzy kolejne ruiny, lub kolejne pejzaże. Wiesz co powiedziała, po zwiedzeniu multum krajów na niemal wszystkich kontynentach (tylko w Australii nie była)? Egzotyka już jej się przejadła, i jak się spojrzy na to wszystko z dystansu, to wszędzie jest tak samo, ludzie są tacy sami, czasami jest bardziej bogato, albo bardziej biednie, ale w zasadzie miała wrażenie, że to wszystko już było. Poznawanie ludzi z innych kultur było frapujące tylko do czasu, doszła do bardzo prostego wniosku: mają inne warunki życia, ale przecież to tylko ludzie, tacy jak my, nic nowego pod słońcem. Wiesz czego zapragnęła? Rodziny, dzieci. W wieku 35 lat zaczęła szukać męża, żeby założyć rodzinę. Okazało się, że niemal wszyscy z jej rocznika są od dawna zajęci, mają już rodziny, a jej dotychczasowi partnerzy chcą dalej prowadzić takie samo życie, nie ma mowy a zakładaniu rodziny. Mimo to, po roku znalazła kandydata, szybki ślub, szybka ciąża, dzisiaj ma dwoje dzieci. Wytłumacz mi, co to jest ten mityczny "rozwój osobisty"? Czy osoba, która ukończy studia jest już odpowiednio rozwinięta osobiście? A jeżeli nie, to kiedy będzie? I jak się mierzy stopień rozwoju osobistego, czy to się da jakoś ocenić? Czy to tylko ideologiczna mrzonka?

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
9 11

A ja bardzo chetnie i to zawsze porozmawiam o kotach, ktore bardzo lubie i mam (jednego). Natomiast o dzieciach nie chcialoby mi sie dlugo gadac. Mysle, ze chetnie pytluje sie o tym, co sie ma i/albo chcialo miec.

Odpowiedz
avatar zendra
-3 3

Najbardziej celne są spostrzeżenia najbardziej zdroworozsądkowe.

Odpowiedz
avatar Frog
9 13

Wiem coś o tym, ledwo 5 lat po maturze zostałam chyba jedyna z 18 dziewczyn w klasie, która nie jest aktualnie w ciąży/nie ma jednego albo dwójki dzieci... I tak oto, nie mając nawet 25 lat każdorazowo korzystajac z fb czy nk czuję się jak stara bezdzietna panna :)

Odpowiedz
avatar manieczek
1 3

Polecam myfriendsaremarried.tumblr.com ;)

Odpowiedz
avatar anulla89
4 8

Widzisz, a ja mam odwrotnie. Tzn. młodo wyszłam za mąż i młodo urodziłam. Jak niestety większość mam, od momentu narodzin mojej córy nie miałam stałego kontaktu ze wszystkimi swoimi znajomymi, a właśnie teraz większość z nich jest na tym etapie który ja "zaliczyłam" jakieś pięć lat temu. Czuje się młodo, i zdaję sobie sprawę, że w oczach niektórych ludzi jestem wręcz gówniarą, ale większość swoich znajomych pamiętam z czasów liceum, i wcześniej, i jak teraz patrzę na zdjęcia ich dzieci na fb, to czasem łapie się na myśleniu "ło matko-przecież ona/on jest taka młoda!" Po czym po chwili uświadamiam sobie, że przecież to ludzie w moim wieku, a ja sama mam już prawie pięcioletnią córkę :) Mam nadzieję, że nie brzmi to jakoś koślawo, bo nie chodzi mi o to, że ja jestem zajebista, a moi znajomi nie powinni mieć dzieci, tylko, że przez to, że nie mam z tymi ludźmi stałego kontaktu nie jestem w stanie zauważyć jak się zmienili przez te lata, i cały czas mam w głowie obraz rozbrykanych nastolatków, a nie statecznych mamusi, tatusiów, mężów i żon :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 10

Wyobrażam sobie jak musiałaś się czuć. Ja tak miałam jak zaczynałam pracę - same kobiety od 30 z malutkimi dziećmi i po 2 tygodniach miałam ochotę, za przeproszeniem, wymiotować na każdą wzmiankę o dzieciach. "A bo moja Izunia to zrobiła to", "A mój Filipek tak śmiesznie coś powiedział", "a mój Dzubuś zrobił pierwszą kupkę do nocniczka". Miałam ochotę powiedzieć, "a mój piesek pierdnął i się obejrzał!", bo to tak samo fascynujące. Do momentu zaczęcia tej pracy nie miałam nic przeciwko rozmowom o dzieciach - takie anegdotki są czasem całkiem zabawne, ale słuchać tego przez całe 8 godz dziennie? Litości... Na szczęście w końcu przyszły 2 dziewczyny w moim wieku i wreszcie można z kimś normalnie pogadać.

Odpowiedz
avatar muppet90
8 8

Ha, ha! Ostatnio moja dawna znajoma wkleiła na facebooku zdjęcie syna na nocniczku by się pochwalić, że pierwszy raz sam się załatwił. Gdy zasugerowałam, że to może być w przyszłości dla chłopaka krępujące, że w internecie krążą jego zdjęcia, gdy się wypróżnia, to oburzyła się, jakbym całą jej rodzinę obraziła.

Odpowiedz
avatar tab_
7 7

Trochę krępujące?! Uważam, że rodzice, którzy zamieszczają na Facebooku zdjęcia swoich dzieci, zwłaszcza w negliżu, czy w innych dziwnych sytuacjach (na nocniku, w wannie, usmarowane czymśtam..) cierpią na totalny brak mózgu - nikt nie pamięta o bardzo aktualnej zasadzie - co raz trafi do internetu, zostaje tam już na stałe. Nie wyobrażam sobie, żeby gdzieś po sieci krążyły moje zdjęcia, jak w wieku półtorej roczku sikam do nocnika. To, że ludzie narzekają na niewystarczającą ochronę danych osobowych, jednocześnie dzieląc się na Fejsie każdym szczegółem swojego życia - to mi w sumie zwisa, ich problem. Ale że udostępniają niemal dzień po dniu życie swojego dziecka publicznie, odzierając go w ogóle z prywatności - to mi się bardzo nie podoba...

Odpowiedz
avatar muppet90
0 0

@barnaba90: No przecież było podpisane kto to jest, przyszła dziewczyna/znajomi nie mieliby problemu z rozpoznaniem.

Odpowiedz
avatar aleksandrab
0 4

Z całą pewnością już od początku było wiadomo, że każda z Twoich znajomych będzie chciała się swoim dzieciakiem pochwalić. Tak to już jest w gronie matek. A i pewnie było to dla nich odpoczynkiem od codzienności, bo w końcu nie zmieniały pieluch, nie karmiły, nie zabawiały, tylko zwyczajnie o tym rozmawiały. A Tobie naprawdę współczuję, bo wyobrażam sobie jak bardzo ten temat musiał być dla Ciebie nieprzyjemny. Ale mam nadzieję, że sobie coś ładnego kupiłaś na zakupach :).

Odpowiedz
avatar barnaba90
-1 3

nie będziemy miały, he he ;) a poza tym pewnie umiałybyśmy się powstrzymać przy bezdzietnych znajomych

Odpowiedz
avatar lapidynka
2 2

@qaro, to 'he he' bardzo dodaje klasy Twojej wypowiedzi... :) Pozdrawiam!

Odpowiedz
avatar qaro
-3 3

Pewnie juz nikt tego nie przeczyta, ale: Barnaba, jeśli 90 to Twój rocznik, to pogadamy za jakieś 10 latek. lapidynka, no cóż... nie wiem co odpowiedzieć, więc czepnę się stylu, tak? Pozdrawiam również;-)

Odpowiedz
avatar ExciterELB
3 3

Straszna historia... po prostu nie wiem jak Ci współczuć :|

Odpowiedz
avatar Borys
0 0

Lapidynka czas na swoje dziecko :)

Odpowiedz
Udostępnij