Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wychowałam swoje koty dość ostro, w tej chwili przynajmniej nie włażą na…

Wychowałam swoje koty dość ostro, w tej chwili przynajmniej nie włażą na głowę.

Znajoma znajomej natomiast ostatnio chwaliła się jaki to jej Mruczek jest och i ach. Jej Mruczek bardzo często musi jeść (!), bo ciągle miauczał że jest głodny... A zatem znajoma wstawała do miauczącego kota o 5:00 rano i dawała mu jeść, po czym kotek z powrotem wskakiwał na łóżko i zasypiał. A właściwie zasypiał pomiędzy nią a jej mężem w specjalnym kocyku, bo nigdzie indziej Mruczek spać nie chciał. Jak nie było kocyka - miauczenie a właściwie wycie. Kocyka ona nie pierze, bo inaczej Mruczek nie czułby swojego zapachu i nie chciałby w nim spać. Robi mi się słabo na myśl o kocu nie pranym od lat w łóżku.

Poza tym oczywiście Mruczek był oczywiście niekastrowany, bo "to ingerencja w naturę", dlatego dość często musieli wyrzucać meble, poduszki itp., bo zapachu nie dało się znieść. Ale dopuścić Mruczka do jakiejś kotki? Nigdy, bo wtedy właściciele kotki będą od nich chcieli pieniądze na utrzymanie małych. Aha - Mruczek jest wyprowadzany jak pies na podwórko i tam załatwia swoje potrzeby. Gdzie? Oczywiście w piaskownicy, bo gdzie indziej, skoro tylko tam może zakopać. Na szczęście piaskownica jest stara i nie używana przez dzieci.

W każdym razie Mruczek waży ponad 8 kilo i je tylko "mięsko" z saszetek z górnej półki. ZAWSZE kiedy tylko ma ochotę.

Co na to mąż? Nie chciało mi się już pytać..

koty

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar MrSpook
15 23

Dobrze, że dzieci nie mają? :P

Odpowiedz
avatar teqkilla
8 16

Dokładnie :D

Odpowiedz
avatar wiewiora
0 16

Może dlatego, że dzieci nie mają. Ale można się spodziewać, że gdyby mieli, to by je mamusia rozpieściła do granic możliwości.

Odpowiedz
avatar BlackCat
10 20

I wytłumacz, że robi zwierzęciu krzywdę...

Odpowiedz
avatar makabresque
23 33

Poza przekarmianiem, to właściwie kotu krzywda się nie dzieje. Mogliby co prawda po nim sprzątać, ale jeśli robi do starej nieużywanej piaskownicy to nie jest to jakoś strasznie piekielne. A cała reszta? Każdy ma jakieś priorytety i jeśli oni wolą zmieniać meble niż kastrować kota to ich prawo.

Odpowiedz
avatar Risha
0 0

@makabresque: Takie saszetki z tzw górnej półki to syf.

Odpowiedz
avatar little_flame
-1 25

Przypomniały mi się te wszystkie nieprzespane noce, kiedy pies nie chciał przyjąć do wiadomości, że jest już za duży na spanie w łóżku właściciela. Pół nocy potrafił skubany warczeć i szczekać :) Ale nie dałam się złamać. Pies w łóżku - ok, ale od czasu do czasu, we wskazanej części łóżka i na wyraźne pozwolenie. Koty tak samo :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

Pies nie rozumie "od czasu do czasu". Pies rozumie, że skoro raz mu pozwoliłaś to wolno ;)

Odpowiedz
avatar mroooczek
5 5

Zgadzam się z nightdream, pies działa na zasadzie albo zawsze, albo nigdy. Można psu niezły mętlik w głowie zrobić, takim wybiórczym pozwalaniem, bo on nie zna pojęcia czasu, więc nie zrozumie, że w poniedziałki można być na łóżku, ale w piątki już nie.

Odpowiedz
avatar motomysza
-1 33

Akurat jeżeli chodzi o karmę dla kota, to każdy w miarę odpowiedzialny właściciel nie będzie kupował żadnego Whiskasa czy Kitkata tylko Purine lub podobne. Tańsza karma to namoczona soja, biała mąka, cukier i trochę zapachu mięsa dla zamaskowania. Wystarczy porównać skład taniej saszetki (4% mięsa) a tej droższej (60% mięsa). Koty karmione wyłącznie Whiskasem to jak ludzie którzy odżywiają sie wyłącznie Snickersami (btw. ta sama firma je produkuje, wiedzieliście?) Innymi słowy: im więcej zaoszczędzisz na żarciu dla kota, tym więcej wydasz u weterynarza.

Odpowiedz
avatar BlackCat
3 31

Jakoś mój kot zjada tylko Whiskasa (na próby podania mu np. Puriny patrzy na mnie wzrokiem "sama to jedz") albo czasem spadnie mu kawałek szynki, czy innego surowego mięsa i u weterynarza bywa tylko na szczepienia i raz z powodu przeziębienia... A ma 6 lat.

Odpowiedz
avatar cinders
11 27

12-letnia kotka moich rodziców, całe życie na whiskasie, a kiedy przyjeżdżam do domu, wciąż lata za kulkami jak głupia :) U weterynarza była raz, jak złapała pchły, wcześniej na sterylizacji. Oprócz karmy dostaje rybę albo pierś z kurczaka od czasu do czasu. Wredny, rozpieszczony, ale zdrowy kot.

Odpowiedz
avatar charizard
-1 15

Nie mogę się z tym zgodzić. Mój 12-letni kot całe życie wcina Kitekaty i nie ma problemów. Z kolei kiedyś moja siostra postanowiła kupić mu Purinkę właśnie - chwilę po tym załapał gronkowca. Ciężko powiedzieć jasno, że to przez tę karmę, jednak wygląda na to, że miała na to duży wpływ.

Odpowiedz
avatar nazira
0 18

No tak, czlowiek tez jakos przezyje jedzac jedynie zarcie zu Mc Donalda prawda ? Albo chipsy ? Tak samo kot przezyje jedzac odpadki, ktore znajdzie albo chleb moczony w mleku. Tu nie chodzi o sam fakt karmienia, tylko o przejaw odpowiedzialnosci opiekuna! Poza tym dobra jakosciowo karma nie jest drozsza. Kot zje takiej karmy z wyzszej polki mniej, niz przereklamowanego smiecia. Przetestowalam na moich 6 futrach

Odpowiedz
avatar yannika
17 19

Tia... kot mojej znajomej centralnie sobie olewa i whiskasa i purinę. Ale wyjmij puszkę kukurydzy...

Odpowiedz
avatar charizard
2 12

nazira, a jeśli ta droższa, lepsza karma właśnie kotu szkodzi? Po co generalizować od razu? Mój kot nie ma żadnych problemów zdrowotnych (pomijając tego gronkowca po purince). Żyje już tak 12 lat, czuje się nieźle, ale i tak go trujemy, tak :) ?

Odpowiedz
avatar little_flame
-2 6

Większość ludzi nie patrzy na etykietki i skład ilościowo-wartościowy jedzenia kupowanego dla siebie. Tak samo jest z karmą dla zwierząt. I wszyscy żyjemy bez większych komplikacji żołądkowych, czy ogólno-zdrowotnych. Wg mnie nie powinno się oceniać miary odpowiedzialności kogokolwiek tylko na podstawie tego co komu podaje do jedzenia. Prędzej na podstawie tego, czy coś podaje i w jakich ilościach - głodzi czy przekarmia.

Odpowiedz
avatar jass
2 10

Skoro skład jedzenia nie jest miernikiem, to może jest nim chociaż fakt, że najtańsze karmy zwyczajnie uzależniają zwierzaka (stąd nie chce jeść lepszych karm). Wypowiedzi Motomyszy i Naziry są chyba minusowane przez osoby, które na zajmowaniu się kotami zupełnie się nie znają, albo szkoda im tych paru złotych (bo to naprawdę nie są duże kwoty) na przyzwoitą karmę, która jest dla zwierzęcia zwyczajnie lepsza. Tak jak napisała Nazira - człowiek też może żyć na fastfoodach, ale nikt chyba nie pokusi się o stwierdzenie, że to dla niego zdrowsze niż zbilansowana dieta? Ale pewnie, lepiej uwierzyć, że zdanie weterynarzy i sprzedawców ze sklepów zoologicznych to tylko propaganda tych okropnych, droższych karm

Odpowiedz
avatar kns0natalia
5 15

Nie mogę uwierzyć w to co czytam... Wszystkie te karmy dla kotów z supermarketów po pierwsze zawierają jakieś 4% mięsa, a koty to mięsożercy. Dodatkowo zawierają po prostu jakieś witaminy, ale to tak jakby człowiek żywił się właśnie np. tylko fast foodami, białym pieczywem, jakimiś pustymi kaloriami, słodyczami, a do tego brał suplementy diety. Niby da się przeżyć, ale to chyba nie jest zdrowe odżywianie?<br> Dziwicie się, że nie chcą jeść tej lepszej karmy? Otóż to nic dziwnego, bo te whiskasy i inne podobne uzależniają i kot nie chce jeść nic innego. <br> Lepsze karmy nie są wcale drogie, wystarczy poszukać różnych promocji w hurtowniach, sklepach zoologicznych, w internecie, jedna saszetka karmy w której jest 70% mięsa - 2 złote. <br> A jeśli już katujecie koty whiskasem, to chociaż kupujcie trochę mięsa surowego - wołowiny najlepiej, żeby sobie uzupełniły braki mięsa w diecie.

Odpowiedz
avatar MagdaMaMoc
1 3

A mój kot je myszy.

Odpowiedz
avatar margo6
0 6

Na kotach się nie znam za bardzo, bo nigdy nie miałam, ale co do tej karmy, to generalnie takie samo przekonanie panuje wśród właścicieli psów. I zastanawiam się, jak to ma się do tych wszystkich zdrowych, szczęśliwych, żyjących kilkanaście lat zwierząt które żyły w czasach, gdy jeszcze o purinach i innych royal caninach nikt nie słyszał. Pamiętam jeszcze jak byłam malutkim dzieckiem, pies w mojej rodzinie był karmiony właśnie chappi i resztkami ze stołu, przeżył 10 lat w doskonałym zdrowiu (zgninął niestety pod kołami samochodu). Do tej pory zresztą znam ludzi, którzy właśnie tak karmią swoje zwierzaki, zarówno psy jak i koty. Szczerze mówią ja trochę ulegam tym trendom "zdrowego odżywiania" zwierząt i swoim psom kupuję karmę BRIT (chociaż i tak nie jest to jakaś wybitnie najwyższa półka karm), ale nie widzę najmniejszej różnicy między moimi psami, a psem koleżanki, który żywiony jest najtańszą karmą z biedronki i najtańszym gotowanym mięsem z kaszą i marchewką.

Odpowiedz
avatar ciocia_wiedzma
3 9

A ja właśnie widzę różnice. Pomiędzy moimi kotami karmionymi suchą mieszanką RC, Animondy i Iamsa, a kotami brata mojego męża karmionymi suchą mieszanką Wihskasa i karmy marki Careffour. Widzę tą różnicę w jakości sierści, wyglądzie oczu, zębów i dziąseł, w ilości futra które z nich wyłazi bądź też nie. Moje koty mają gładką i miękką sierść, błyszczące oczy i zęby bez śladu kamienia. Ich są matowe i szorstkie, o mętnym spojrzeniu i wiecznym zapaleniu dziąseł. A są młodsze od moich futer. I na tej podstawie śmiem twierdzić, że koty karmione droższą karmą są w zdecydowanie lepszej kondycji, niż te karmione trocinami o smaku mięsa

Odpowiedz
avatar butelka
0 4

dopisze sie - 9 letnia kotka na whiskasie

Odpowiedz
avatar margo6
1 3

@ciocia_wiedzma tak jak napisałam, swoją wypowiedź odniosłam do psów, bo również w stosunku do nich pogląd o wyższości drogiej karmy nad tą tańszą jest często spotykany. Nigdy nie miałam kota więc w tej dziedzinie wiedzy mi brakuje, być może są one bardziej wrażliwe na przyjmowane pokarmy i faktycznie powinno się je karmić karmą z wyższej półki. Generalnie chodzi mi tylko o to, aby nie uogólniać za bardzo, nie zawsze jest tak, że droższe znaczy lepsze. Jedne z moich psów na przykład nie toleruje karmy royal canin, ma po niej okropne biegunki i wzdęcia, natomiast psy znajomego po tej samej karmie czują się świetnie. Nie zawsze też pies czy kto jest żywiony TYLKO suchą karmą - wtedy moim zdaniem nawet jeśli jest ona niższej jakości, to wiele składników i minerałów w diecie dostarcza się w innym, przygotowywanym samemu pokarmie dla zwierzęcia. Ja rozumiem idee karmienia zwierząt dobrymi, wysokiej jakości karmami, sama to robię. Uważam jednak, że nie należy przesadzać w drugą stronę, chappi od czasu do czasu psa nie zabije, zwłaszcza, jeśli jest tylko uzupełnieniem diety. Bo te wywody o drogich karmach wszystkie tracą sens jak spojrzy się na psy które przez setki lat żyły na resztkach tego, co zostawił im czlowiek i dożywały sędziwego wieku. Może nie miały super błyszczącej sierści i idealnie zdrowych zębów, ale też nie padały jak muchy na wszelkie możliwe choroby...

Odpowiedz
avatar Verrika
-3 9

U mnie w domu od zawsze są koty, obecnie mam cztery mruczki, w tym dwie kotki długowłose i karmię je jedynie suchą karmą z Bierdonki, mlekiem (o Boże! daję kotu mleko!), resztkami z obiadu i od czasu do czasu saszetką Whiskasa. I jakoś są radosne, ruchliwe, zdrowe, a przy tym nie są spasione. Długowłose kotki czesane są raz na miesiąc, nie robią im się kołtuny, mają lśniące i puszyste włosy. Od wielkiego dzwonu, najczęściej kiedy jedna z kotek ma małe (nigdy nie sterylizowałam ani nie kastrowałam kotów, po prostu nie uważałam tego za potrzebne) kupuję im lepsze jedzenie - wątróbkę, serduszka kurcząt i inne podroby. Wszystkie jedzą to, co im dam, mleko piją z wielkim apetytem, tylko najstarsz kotka ma specjalne wymagania żywieniowe - uwielbia parówki, nie jakieś szynki, kaszanki, tylko właśnie parówki. Jakoś zawsze zwierzęta dobrze żyły na zlewkach, teraz tylko ludziom się w d.pach poprzewracało. Nie zrozumcie mnie źle, kocham zwierzęta, dbam o nie, odwiedzam weterynarzy profilaktycznie co jakiś czas, ale nie kupuję im jakichś drogich karm, które kosztują więcej niż żarcie dla ludzi.

Odpowiedz
avatar jass
-3 5

Pomijając inne napisane przez Ciebie bzdury, "nigdy nie sterylizowałam ani nie kastrowałam kotów, po prostu nie uważałam tego za potrzebne" - serdecznie w takim razie gratuluję posiadanie kocurów znaczących w domu teren wyjątkowo cuchnącym moczem i kotek wyjących co miesiąc z powodu rui (a jeśli przechodzą ruję wyjątkowo ciężko, to dodatkowo niejedzących w tym czasie i generalnie nieźle wymęczonych). Nie ma co, Twój dom musi być przyjemnym miejscem "Jakoś zawsze zwierzęta dobrze żyły na zlewkach" - pewnie, 2 czy 3 razy krócej, niż by mogły przy odrobinie zaangażowania właściciela w ich żywienie, ale to przecież nieistotny drobiazg

Odpowiedz
avatar ciocia_wiedzma
-1 3

@Verrika, nie zrozum mnie źle, ale hipokryzji nie lubię. Albo dbasz o zwierzęta, albo podajesz im najgorszy możliwy syf i tłumaczysz to preferencjami zwierząt. Czy jeśli codziennie będę podawała mojemu dziecku zupkę chińską jako główny posiłek i od czasu do czasu uzupełniała go mlekiem i parówką, to mogę powiedzieć, że dbam o nie bo głodne nie chodzi? (tak, jestem tą nienormalną osobą która uważa, że za dzieci i zwierzęta jesteśmy odpowiedzialni w tym samym stopniu i tak samo powinniśmy o nie dbać.) @margo6- nie mówię, że droższe znaczy lepsze, tylko że karma zawierająca odpowiednie proporcje substancji odżywczych i mikroelementów jest lepsza od karmy jej nie zawierającej. Nikogo nie zmuszam do wydawania nie wiadomo jakich pieniędzy na jedzenie dla zwierząt, ale wkurza mnie jak ktoś mi próbuje wmówić, że na tym syfie zwierzak jest tak samo szczęśliwy jak na lepszej karmie, a podawanie dobrego jedzenia to tylko widzimisie właściciela. A taka reakcja na RC ja u Twojego psa mogła być spowodowana zbyt szybkim przestawieniem z innej karmy. Powinno być to robione stopniowo i trwać 4 tyg. Jednocześnie nie wykluczam oczywiście faktycznej nietolerancji tej karmy. Ale oferta dobrych karm na RC się nie kończy ;)

Odpowiedz
avatar rekin_dziewicojad
3 5

Hahaha. Kot mojej prababci przeżył jakieś 19 lat. Nigdy nie widział żadnej karmy, jadł co złowił, pił mleko, czasem wyciągnął kiełbasę z szafki (potrafił sobie, skurczybyk, sam otworzyć drzwiczki). Mój je karmę z biedronki, ale woli mleko i jakieś mięsko. Jak dopadnie mysz, to bawi się nią kilka minut, czasem przynosi. Jest wygładzony, nie ma zaropiałych oczu itd. Szczęśliwy kot. Jak się przyuczy kota do żarcia drożyzny, to jasne, że będzie wybrzydzał. I tak wszystkie te karmy są warte tyle, co parówki. Śmieszy mnie porównywanie kociej karmy do jedzenia dla dzieci. Ludzie to ludzie, koty to koty, zupełnie różne gatunki. NoAle, pewnie jakaś połowa z was chciałaby być "puchatym koteckiem". :>

Odpowiedz
avatar Asteria
-4 10

O ja myślałam, że takie koty to tylko w Ameryce, kochani :)

Odpowiedz
avatar Cysioland
6 24

A co mąż? Mąż pewnie miesza saszetki z trutką.

Odpowiedz
avatar Bryanka
5 21

Zawsze mi się wydawało, że kot powinien mieć stały dostęp do wody i do karmy. Moja kocica też śpi z nami w łóżku i (o zgrozo!) łazi gdzie chce, siedzi w zlewie, a w ciągu dnia śpi na półkach, albo na blacie kuchennym. Straszne...

Odpowiedz
avatar intruS
9 13

Do karmy niekoniecznie - zbyt dużo jedzenia szkodzi. A co do reszty... No jak możesz pozwolić wejść kotu na meble? Przecież, przecież... To oczywiste i normalne! Rozumiem, by ściągać kota o długiej sierści ze stołu, ale łóżko, stabilne szafki to nie problem.

Odpowiedz
avatar Bryanka
8 12

No popatrzcie, a moje koty od dawien dawna miały stały dostęp do suchej karmy 24h na dobę i nie dość, że nie tyły to nie wpieprzały wszystkiego na raz, a "mokre" żarcie dostawały 2-3 razy dziennie w godzinach rodzinnych posiłków. Dziwne zwierzaki.

Odpowiedz
avatar mijanou
9 19

Kot powinien mieć stały dostęp do wody i suchej karmy. Koty to dość mądre stworzenia: jedzą często ale mało. "Mokre" jedzenie powinien dostawać raz dziennie plus okazyjnie pokrojoną w kosteczkę pierś kurczaka. Moje koty przepadają za jogurtami i nic się nie dzieje, jeśli od czasu do czasu trochę jogurtu lizną. Całe kocie towarzystwo też rozpuszczone: łażą po blatach, przesiadują w brodziku, rozkladają się na stole i okupują moje łóżko. Absolutnie mi to nie przeszkadza XDDDDDD.

Odpowiedz
avatar kiniaas007
12 14

Kićka dostaje karmę z rosmanna, lewiatanowską, nerki wołowe/wieprzowe, kurze cycki, wątróbkę drobiową, mleko, śmietanę, i to co ukradnie z talerza :D. Próby podania "zalecanych" karm kończą się strajkiem głodowym, waleniem w miski i okupowaniem dojścia do lodówki i szafki gdzie trzymam puszki. Zanim ją zabrałam ze wsi jadła rosół, pomidorową z makaronem, na widok chleba z masłem i szynką turystyczną kocie dostało dosłownie ślinotoku na widok dobroci. I proszę wytłumaczyć mojemu kotu, że je niewłaściwie. A furorę robią zielone oliwki... Ma stały dostęp do wody (spodeczek w zlewie inaczej franca pić nie chce), suchą karmę 24h (przy czym poszczególne granulki przynosi mi do..aportowania. Ja rzucam, kot mi z powrotem przynosi do nóg i czeka na ponowne rzucenie), mokrą dostaje około 2-3 razy dziennie. Tylko na początku najadała się na zapas, ale jak się zorientowała, że nie ma konkurencji, sama sobie wyznacza ile zje. Czasem sama sobie nawet robi głodówki, np pół dnia nic nie je, by potem robić koncert zagłodzonego koteczka :D W dzień może buszować po całym mieszkaniu, w lato jest wyprowadzana na balkon w szelkach i na smyczy, na dwór nie wychodzi. Ma do dyspozycji 3 pokojowe mieszkanie,3 łóżka i niezliczoną ilość innych miejsc do spania. W nocy śpi w "swoim" pokoju, bo u mnie są szczury które w nocy lubią sobie same klatę otworzyć i nie chcę żeby któremuś ze zwierzątek coś stało. Dziadek też się na noc zamyka, ale to dlatego, że Kićka lubi sobie o drugiej w nocy przypomnieć, że by poaportowała. Rano za każdym razem pokazuje jak bardzo jest stęsknionym koteczkiem. U weta była raz żeby ją odrobaczyć, odpchlić i zaszczepić. Jest radosną, 10 miesięczną koteczką, której wszędzie pełno. I nawet jeśli ktoś twierdzi, że mój kot jest zaniedbany, bo nie dostaje jakiejś tam karmy..proszę bardzo - przekonaj tego francuskiego pieseczka, że ta a nie inna karma jest cacy...

Odpowiedz
avatar mijanou
4 10

@Kinia, słusznie prawisz. Kot to naprawdę mądre stworzenie. Nigdy nie zje za dużo i nie ruszy tego, co mogloby mu zaszkodzić ( chyba, że jakiś zwyrodnialec zmiesza smakołyk z trutką. No ale skoro nawet człowieka można otruć to nie wymagajmy wykrywacza trucizn u kota). Chyba nie ma czegoś takiego jak JEDYNA słuszna i najlepsza karma. Każdy kot ma swoją ulubioną, tak, jak każdy człowiek lubi co innego. Akurat moje koty nie tolerują żadnej innej poza Royalem. Każda próba zmiany ( po kolei wypróbowałam Acanę, Sanabelle i inne) kończą się prychaniem i wywalaniem 'niewłasciwej' karmy z misek. Na szczęscie karma się nie zmarnowała, koty w Kotkowie skorzystały z chęcią. Podobnie rzecz ma się z mlekiem. Niby dorosłemu kotu nie powinno się go podawać, ale jeśli kot jest 'mlekolubny' to uważam, że nic się nie stanie, jeśli poda mu się od czasu do czasu mleko.

Odpowiedz
avatar nazira
5 7

mijanou mylisz sie niestety twierdzac, ze kot wie co mu moze zaszkodzic. Jest znanych wiele przypadkow otrucia sie kota trujaca roslina doniczkowa, ktora podgryzl...

Odpowiedz
avatar mijanou
6 8

Naziro, jak sama napisałaś: 'podgryzł". Bo koty roślin nie jedzą ale niestety- mają tendencję do podgryzania wszystkiego, co zielone. Czasem mogą też łykać trawkę ale wcale nie po to, by ją strawić a po to by łatwiej pozbyć się zalegających mu w organizmie kulek z sierści ( górą lub dołem). Masz zresztą trochę racji- każdy domowy kot wsadzi włosiasty tyłek do roślin doniczkowych czy nawet w bukiet z ciętych kwiatów. Osobiście nie mam w domu ani jednej rośliny doniczkowej. Wszystkie zostały już wykopane z korzeniami. Zanim ktoś zdecyduje się przyjąć kota do domu to powinien się zorientowac, ktore z roślin wydzielają trujące lub szkodliwe dla zwierząt substancje. Właśnie dlatego, że każdy prawie kot kocha wykopywać i podgryzać zielone:)

Odpowiedz
avatar Druu
5 5

U mnie kocica ma rozgraniczone gdzie wchodzic moze, a gdzie nie. Na stole/blacie w kuchni sobie jej nie wyobrazam przez wzglad na siersc, ktora moze dostac sie do jedzenia, ale np w wannie siedzi bezproblemowo (czasem tylko opieprz dostanie, jak sie zapomni i przychodzi poplywac). Co do karmy - sucha ma na stale, saszetki dostaje 2 razy na dobe. Mimo tych okrucienstw wage ma doskonala, nigdy jeszcze nie zjadla wszystkiego na raz, zawsze zachowuje umiar.

Odpowiedz
avatar bukimi
1 1

Niestety nie każdy kot może mieć stały dostęp do karmy. Mój został przygarnięty z domu, gdzie musiał bić się o dostęp do miski i teraz, gdyby mu nie wydzielić porcji, zjada ile może (dużo i szybko), robi krótki odpoczynek i zaraz wraca do miski "póki coś zostało". Zjadłby dzienną porcję karmy na śniadanie, a po miesiącu miałbym 10kg+ kota. Na ewentualne zarzuty, że "głodzę zwierzaka" odpowiadam od razu, że wagę ma lepiej niż dobrą, u weterynarza bywa na kontroli przy okazji szczepień i dość szybko nauczył się, że jedzenie dostaje o określonych godzinach i w określonej ilości.

Odpowiedz
avatar jass
3 3

Kota można łatwo przyzwyczaić do tego, żeby nie przejadał się, a jednocześnie miał cały czas dostęp do karmy - moim kotkom sypię zawsze tę samą ilość karmy raz na dobę. Na początku zjadały ją za szybko, ale w końcu się nauczyły, że jak zjedzą wszystko w parę godzin, to później będą głodne. Kwestia tego żeby, jak napisała autorka historii - nie dać futrom wejść sobie na głowę ;)

Odpowiedz
avatar Vella
17 21

Co w tym złego, że nie dopuszczają Mruczka do jakiejś kotki? Akurat to się chwali. Przynajmniej myślą o konsekwencjach (kocie potomstwo), a nie tylko "kotek musi się zabawić".

Odpowiedz
avatar Maszkaron
15 15

Akurat to, że kocura nie dopuszczają do kotek jest bardzo na plus! Zresztą dopuszczenie do kotki nie spowoduje, że kocur przestanie znaczyć teren, na to pomaga tylko kastracja.

Odpowiedz
avatar Salemone
-2 6

To mój kot jest chyba impotentem bo kastrowany nie był (obraziłby się na mnie dokumentnie) a nie mam żadnego problemu ze znaczeniem terenu.

Odpowiedz
avatar intruS
4 4

@Salemone: " a nie mam żadnego problemu ze znaczeniem terenu." brzmi niekoniecznie tak, jak sobie zaplanowałeś/łaś :D

Odpowiedz
avatar intruS
0 12

Nie chcę nawet myśleć, jak egoistycznego i rozpieszczonego bachora by wychowali. Już lepiej, że mają szczęśliwego kota.

Odpowiedz
avatar insomnia
14 20

Piszesz kompletne bzdury. I w zasadzie czuję się urażona Twoim stwierdzeniem, że to, że kocham moje kociaki, przytulam je i pozwalam im spać w nogach świadczy o tym, że jestem żałosna i mam wściekliznę nieużywanej macicy.... I nie wiem dlaczego twierdzisz, że posiadanie zwierząt to alternatywa na posiadanie dzieci. A co, nie można mieć obu? Mało rodzin z dziećmi i zwierzętami? Co do opowiadania o pupilkach... A jak ludzie snują godzinne opowieści o swoich dzidziusiach, ich kupkach i innych to jest okej? Ale jak powiem, że mój kociak wygrzewał mi nogi jak byłam chora i nie odstępował mnie na krok to już nie jest okej? A swoją drogą, to znudzić się mogą praktycznie wszystkie opowieści... I naprawdę nie wiem, dlaczego kochanie i przytulanie zwierzaczka jest wg Ciebie złe. A co do uczuć, to chyba sprawa indywidualna na kogo/na co się je przelewa.

Odpowiedz
avatar mijanou
6 12

Bzdura, Fomal. Dzieci to dzieci a zwierzaki to zwierzaki. Dzieci nie posiadam ( na razie nie czuję takiej potrzeby), posiadam za to trzy koty i nigdy jakoś nie przyszło mi do głowy, żeby patrzeć na nie, jak na moje ewentualne dzieci. Niektórzy moi znajomi za to mają i dzieci i koty. Jedno drugiemu nie wadzi.

Odpowiedz
avatar ranunculus
9 9

Dzieci są dla ludzi, którzy nie mogą mieć kota :P

Odpowiedz
avatar ciocia_wiedzma
-2 2

Bzdury jakieś totalne. Mamy w domu psa i 3 koty. Pozwalamy im robić zdecydowaną większość rzeczy które wypisał/ła Fomalhaut. Śpią z nami w łóżku, łażą praktycznie po wszystkich meblach (tylko na blat w kuchni wstępu nie mają), przytulamy je i całuje, mówimy do nich i opowiadamy o nich znajomym Tyle że poza tym wszystkim mamy też 6 letnią córkę, która nie cierpi na brak miłości i uwagi z naszej strony. Jakimś cudem udaje nam się ogarnąć naszą troską i uczuciem zarówno dziecko, jak i całą naszą futrzaną menażerię. Teza do kitu, chyba że jesteśmy wyjątkiem potwierdzającym regułę

Odpowiedz
avatar anka6464
5 5

Przy takim wychowaniu kota prędzej czy później jakoś nieprzyjemnie się to odbije, wtedy pewnie już nie będzie Kochanym Mruczkiem, zacznie się marudzenie. A zawsze, gdy ludzie marudzą na koty, mówię, że jest to tylko i wyłącznie kwestia wychowania i ich czyny świadczą w pewnym stopniu o właścicielu. :)

Odpowiedz
avatar charizard
1 7

Myślałam już, że tylko mój kot jest na tyle złośliwy, że potrafi całą noc walić w miski o żarcie, a kiedy je dostanie, to momentalnie leci do mnie do łóżka, nie tknąwszy wcześniej jedzenia :)

Odpowiedz
avatar misiafaraona
10 10

No zobacz, a u mnie wszystkie koty uczą się bardzo szybko, ze pańci nie ma co budzić. Bo ona za chiny nie wstanie wczesniej niż sama zechce. Jak sa za bardzo marudne, to co najwyżej wstanie z zamkniętymi oczami wywali kota za drzwi sypialni i walnie się znowu.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
2 6

Moj kot (16-latek) zre ile chce, a wazy od lat swoje 4kg. A najbardziej lubi, gdy jem tunczyka we wlasnym sosie z puszki, bo wtedy on wtraja co najmniej 1/3.

Odpowiedz
avatar Samsara1989
10 10

Mam 2 psy i kota. Wszystkie mają w swoich miskach ZAWSZE suchą karmę, po prostu zawsze. Jedynie mokrą podaję w porcjach. I nie mogę powiedzieć żebym miała przejedzone zwierzaki. Pomysł z dawaniem miski na 15 minut (jak ktoś wyżej napisał) nie mieści mi się w głowie. Zwierzaka można wychować, także do jedzenia.

Odpowiedz
avatar mijanou
3 5

Ja, niestety, musze psu wydzielać jedzenie. Psy i koty mają odmienne nawyki żywieniowe, zalezy tu też wiele od 'historii' przyjętego zwierzęcia i jego charakteru. Kot je często ale bardzo mało. Wyjątek mogą stanowić koty po złych przejściach ( te bezdomne, skatowane i glodzone przez człowieka), ale po pewnym czasie nawyk objadania się u kota zanika gdy 'zrozumie', że jego miska nigdy nie bedzie już pusta. Apetyt trzeba też kontrolować u kotów sterylizowanych ale raczej nie wydzielaniem ilości karmy a podawaniem specjalnej karmy dla kotów sterylizowanych. Wszystkie moje koty są sterylizowane ale zawsze mają dostęp do karmy suchej i wody. "Mokre" jedzenie jest porcjowane, nie żałuję im też smakołyków, często też zdarza im się ukraść z mojego talerza a żaden nie ma nadwagi. Psy mają tendencję do objadania się. Mój pies może jeść w każdej chwili i każdą ilość. Dostaje swoją karmę i suchą i mokrą ale pomimo tego zdarzało się, że posiłki dzieliliśmy wspólnie. Niestety- poskutkowało to nadwagą u psa. Nie wiem, czy wszystkie psy są takie łakome ale mój naprawdę potrafi zjeść każdą ilość, choćby pękał z przejedzenia.

Odpowiedz
avatar Samsara1989
0 0

Mijanou, mój drugi pies to przygarnięte cudo. Niestety po przejściach. Wzięłam ją pobitą ( pierwszy raz widziałam psa z podbitym okiem). Domyślam się, że głodu zaznała ponieważ pierwszego i drugiego dnia wręcz czyściła miskę. A poźniej już w porządku. Owszem psy są łakome, ale bardziej na ludzkie żarcie no i tą mokrą karmę. Bo gdy mają coś cały czas, to wiesz, tak jakby się już "nie bały", że zabraknie. :)) A jeżeli chodzi o smakołyki to wszystkie zwierzaki mają swoje, oczywiście też im wydzielam. A tak na marginesie powiem, że mam też królika, który ma zawsze pełną michę :D Jedynie zielone podaję mu w określony sposób. Królik tak jak kot, je mało ale często.

Odpowiedz
avatar seera
5 5

mój przygarnięty kot też na początku rzucał się do miski jak gdyby tydzień nie jadł,ale kiedy zauważył że nie musi bo nie ma konkurencji i jedzenia nie brakuje to przestał się rzucać i zaczął jeść normalnie.Co kotu wolno w domu??Wszystko na co właściciel pozwoli.

Odpowiedz
avatar WodaOdOgorkow
2 2

Moja psina też ma suche w misce cały czas. I je kiedy chce. Rano wrzucam jej karmę do miski, ona je sobie połowę na śniadanie, resztę zostawia, a potem dojada. Co drugi dzień dostaje gotowane mięsko z warzywami i kaszą i też zazwyczaj zostawia, nie rzuca się na jedzenie. Za to budzi mnie w nocy, żeby ją wypuścić na ogród... Już coraz rzadziej, bo mniej pije (ah, ten sezon grzewczy), ale nadal. Nie wyobrażam sobie olać psa, skoro jemu chce się załatwić :/. Co innego jakby mnie budziła do zabawy...

Odpowiedz
avatar sklepowa
8 8

nie rozumiem pytania -"co na to mąż"?wspólny dom, wspólny kot , chyba nie chodzi ci o to że mąż też chciałby whiskasa ale dla niego nie starcza

Odpowiedz
avatar intruS
8 8

:D :D :D Może kot zabiera mu kołdrę w łóżku...?

Odpowiedz
avatar zochacha
4 4

Nasza Kicia ma zawsze suche i dwa razy dziennie pół saszetki miękkiego. Czasem rano marudzi, tj. wkłada mi wąsy do nosa, dotyka zimnym nosem mojej cieplutkiej szyi albo z rozpędu wali swoim czółkiem w moje. Ale twarda jestem i nie wstanę, jeśli nie muszę z innych powodów. Równie twardo bronię kanapek z majonezem kieleckim, chociaż do tej pory jej nie zaszkodził. Na obgryzanie szczypiorku pozwalamy.

Odpowiedz
avatar takatamtala
5 9

Jezu ludzie- jej dom jej sprawa. O ile nie jest uciążliwa dla otoczenia- w rozumieniu sąsiadów i nie głodzi dzieci na rzecz kota- to po co się wtrącać. To co się dzieje u niej to problem jej i jej męża. Cały post brzmi jakby autorka chciała pokazać, jak doskonale zna się na zwierzętach. Jakby mnie taka "znajoma" obsmarowała w serwisie internetowym, to bym zweryfikowała znajomość, bo doszłabym do jedynego słusznego wniosku- że koleżanka mnie nie lubi i szuka sobie tła do błyszczenia. Żyjcie i pozwólcie żyć innym- po swojemu.

Odpowiedz
avatar pantera
3 5

Po przeczytaniu tej historii, pierwsze co pomyślałam to "prawie jak u mnie" z tym, że mój kot nie ma nadwagi. Nie widzę niczego złego w tym, że ludzie wychowują sobie koty czy inne zwierzaki na swój sposób - byleby się im krzywda nie działa. Mój kocur też jest rozpieszczony do granic możliwości, ale nie przeszkadza to ani mnie, ani żadnemu innemu domownikowi. Też śpi z nami na łóżku (często na mojej poduszce lub głowie), je karmy tylko z wyższej półki, bo po Whiskasie czy Kitikecie miał biegunki i męczyły go wymioty - czytając o tych karmach marketowych, aż się włos jeży na głowie, jakie tam śmieci są. Pisanie, że "mój kot całe życie je whiskasa i żyje", to jakieś totalne mrzonki. Owszem, żyje, ale karmiony jest najgorszym shitem, jaki może być, w dodatku uzależniającym. Uważam, że jak ktoś decyduje się na jakiegokolwiek zwierzaka w domu, to powinien mu zapewnić jak najlepsze warunki, również żywieniowe. Ale każdy robi jak uważa.

Odpowiedz
avatar intruS
-1 3

Mój kot jest karmiony wątrobką i Kitekatem, bo niczego innego nie chce. Także widzisz, sam wybiera shit.

Odpowiedz
avatar ciocia_wiedzma
-2 4

@intruS- nie wiem czy wiesz, ale karmy marketowe zawierają substancje od których zwierze się uzależnia. dlatego przy dłuższym karmieniu takim obrzydlistwem nie chce żadnej innej karmy. Wiec nie do końca jest to jego wybór. Podejżewam, że raczej Twoje wygodnictwo, bo tak jest taniej i prościej

Odpowiedz
avatar Roxana12
0 0

Prawie jak u mnie także :) mój kiciuś też jest rozpieszczony i wszystko mu wolno. jak się kładzie na podłodze to wręcz każe mu się usadowić gdzieś wygodnie :) i słucha przeważnie. rozumiem, że ktoś może mieć inaczej i woli by znał swoje miejsce, ale różne są metody wychowawcze. co do karm mokrych, to mój za żadną z nich nie przepada, dziubnie i tyle. więc zawsze ma suchą nasypaną i wątróbkę mu kupuje i mleczko czasami. nie stosuję jakichś wyszukanych sposobów karmienia a mimo to jest piękny, czysciutki, ze zdrową sierscią i wagą odpowiednią :) a stwierdzenie że koty czy w ogólności zwierzątka są namiastką dzieci to już w ogóle niesprawiedliwe jest, no ale...

Odpowiedz
avatar Roxana12
-1 1

a, i zapomniałam dodać, że był przygarniętym sierściuchem, z wyliniałą sierścią i wydrapaną koło oczka :( ;(

Odpowiedz
avatar hitman57
1 1

Moja mama wzięła dwie kotki, siostry, ze schroniska. Testowała różne karmy, kiedyś kupiła tańszą, to koty jej to pod dywan schowały :D Kupowała im te droższe to też nie rzucały się na to. Po kilku miesiącach sytuacja sie ustabilizowała. Mała kotka zwana potocznie Szczuru je tylko i wyłącznie suchą karmę i jakieś mięsko, nie chce pić mleka, za to jak odkręci się wodę w kranie to teleportuje się zanim woda uderzy o zlew. Druga potocznie zwana Grubas jest przynajmniej 2 razy większa od tej pierwszej i je tylko mokre jedzenie z saszetek plus mięsko od czasu do czasu. Oba koty są zdrowe, nie mają żadnych zapaleń dziąseł czy co tam ktoś pisał wcześniej. Ja natomiast mam owczarka niemieckiego długowłosego, jako szczeniak karmiony był surowym mięskiem, chrząstkami oraz Royalem dla owczarków, potocznie zwanym przez znajomych Kulkami Mocy. Jak miał rok to Royalem tylko się bawił, po pokoju mi rozrzucał. Wkurzyłem sie bo torba 12Kg to było 200 zł w plecy, kupiłem mu Chapi i wsuwa normalnie, juz nie potykam sie o cholernie drogiego Royala w pokoju. Pies ma 6 lat u weta jest tylko na szczepieniach. Do czego zmierzam, że ze zwierzakami to tak jak z ludzmi, każde jest inne. Nie można więc zakładać, która karma będzie jedyną słuszną.

Odpowiedz
avatar ciocia_wiedzma
-1 3

Oczywiście że nie można generalizować. Ale zauważyłam pewien trend. Prawie wszystkie osoby biorące udział w dyskusji i twierdzące że RC ich zwierzakom nie służy, natychmiast przeszli na karmę marketową. Praktycznie nikt tu nie mówi o innych producentach, słychać tylko " RC nie chciał mi jeść/ źle tolerował, a jak kupiłem/ łam "szajs marketowy" to jest wszystko w porządku". Nasuwa mi to 2 refleksje. Albo nie chciało się temu komuś poszukać czegoś innego, albo RC zna tylko dlatego, że u weta są reklamy i uznał, że w dyskusji lepiej jego argument zabrzmi gdy napisze że na RC było źle. Nie chce, żebś moja wypowiedź uznał za wycieczkę osobistą, nie mam powodu żeby podważać to co napisałeś, tak mi się tylko nasunęło. W kwestii Twojego owczarka, mojemu psu zmieniam karmę co jakieś pół roku, bo mu się nudzi i też nie chce jeść. Dlatego robię mu mieszanki. Ale mimo wszystko obracam się w kręgu RC, dog chow i animondy

Odpowiedz
avatar polaquita
0 0

Moja kotka jak widzi płynącą z kranu wodę dosłownie szaleje. Przepycha się. Byleby tylko móc się napić :D

Odpowiedz
avatar VampireSmurf
-1 1

a ja myślałam, że moja kotka jest rozpuszczona... D:

Odpowiedz
avatar polaquita
1 3

Koty swoje wychowałaś dobrze. A nie ostro. Każdy zwierzak próbuje "wychować" sobie Pańcia czy Pańcię. Moja też próbowała piszczeć pod drzwiami sypialni by ją wpuścić, ale gdy nikt do niej nie wstawał zrozumiała, że niczego to nie da. Teraz żaden kot mi na stół nie wskakuje ani nie miauczy o żarcie. Okazało się nawet, ze koty (gdy już przezwyciężą lenistwo) można naprawdę ciekawych rzeczy nauczyć.

Odpowiedz
Udostępnij