Ludzie mają coraz ciekawsze pomysły.
Dostałam żądanie zapłaty kilku tysięcy złotych za spowodowanie utraty majątku (tu wyszczególnione zniszczone spodnie, bluza, koszulka, wyliczenie ich wartości sprzed mojej interwencji, straty moralne).
Można by pomyśleć, że komuś złośliwie ciuchy podpaliłam...
Prawda jest bardziej prozaiczna. Pocięłam je "odpakowując" faceta po wypadku samochodowym. Nieprzytomnego faceta. Sprawcę wypadku, nawiasem mówiąc. Który najwyraźniej zaczyna szukać finansowych korzyści przebytego zdarzenia. Nie wróżę mu większych sukcesów.
Pismo olałam, ale trochę kusi mnie, żeby zwrotnie wysłać pismo z wyceną moich strat moralnych (te nerwy!) i kosztami pralni, bo przy wypadku uświniłam się jego krwią.
Jak szaleć, to szaleć :)
Tak by się chciało powiedzieć: Gratulacje z powodu spotykania na swej drodze tylu nieprzeciętnych idiotów, którzy inspirują Cię do brylowania na tym portalu. Choć mam nadzieję, że część tych kretynów spotkali Twoi koledzy, bo jedna osoba by chyba tego nie przeżyła.
OdpowiedzAnaszka, a potrafisz czytać ze zrozumieniem? To przeczytaj jeszcze raz ostatnie zdanie.
OdpowiedzCzęściowo macie rację. Częściowo, bo to ratownik może dochodzić roszczeń odszkodowawczych. http://www.lososinagorna.osp.org.pl/kodeks-karny.html Poszkodowany również może pozwać ratownika, bo prawo mu tego nie zabrania, to fakt. Teoretycznie więc ma szansę na odszkodowanie, ale w praktyce raczej nie sądzę, by mu się to udało.
Odpowiedzobiło mi sie o uszy, że jesli pacjent straci odziez w wyniku dzialan ratowniczych, to moze ubiegac sie o zwrot kosztow od... nfz. Ktos slyszal o tym w pracktyce moze?
Odpowiedznikt - to Cię zaskoczę - na 90% uda mu się wygrać sprawę w sądzie. Już raz o tym pisałem nikt mi nie wierzył. Brat płacił ponad 10tys. złotych odszkodowania za to ,że facetowi żebro złamał przy reanimacji. 10tys. za jedno cholerne żebro.
OdpowiedzZłamanie żebra a zniszczenie ciuchów to dwie różne sprawy. W takiej sytuacji ja bym próbował się powoływać na "sprzeczność z zasadami współżycia społecznego" - w końcu stracił ciuchy(zostało mu złamane żebro), ale dzięki temu dalej żyje. Złamania żebra nie dało się uniknąć? Bo może w tym jest pies pogrzebany...
OdpowiedzZajęcia z anestezjologii, rozmowa o reanimacji, której do końca życia nie zapomnę. Ze strony studentów pada pytanie: "Panie doktorze, a co jeśli w trakcie masażu serca połamiemy żebra?" Odpowiedź była krótka i treściwa: "Będzie wam łatwiej". W czasie reanimacji powinno się uciskać klatkę piersiowa na przynajmniej 5cm - nie każde żebra czy mostek to wytrzymają ale mają one to do siebie, że się zrosną. A z dwojga złego lepiej masować nieco za mocno i żebra połamać, niż za słabo i nie uratować człowiekowi życia. @arakiz, niestety wiemy jak działa sądownictwo w Polsce. I chociaż nie chce mi się wierzyć w taki wyrok, słyszałem o równie idiotycznych pozwach, które nie zawsze kończyły się tak, jak dopowiadał zdrowy rozsądek... Brat się nie odwoływał?
OdpowiedzMoja koleżanka udzieliła pierwszej pomocy facetowi, który stracił przytomność w sklepie - w czasie masażu serce też załamała żebro (czy nawet dwa?). Facet przez jakiś czas straszył ją, że poda do sądu o odszkodowanie. Chyba tego ostatecznie nie zrobił. Ale sam fakt - jak dla mnie to ostatnie skur**syństwo, bo jakby nie było, uratowała mu życie. Zanim karetka by dojechała do centrum miasta, to chyba tylko po to, by stwierdzić zgon po kilku (nastu?) minutach bez oddechu i akcji serca.
Odpowiedzmożesz się zdziwić ale jak cię zaskarży ma szansę wygrać odszkodowanie
OdpowiedzNie ma takiej szansy
Odpowiedzteż by mi się tak wydawało, zresztą ja też walczę o odszkodowanie od lekarza, ale anestezjologa ;)
OdpowiedzNie wiem za co te minusy ;) No chyba, że dla Was walka o swoje to rzecz niedopuszczalna.. Lekarz to nie święta krowa. Jeśli popełnia błąd, powinien za ten błąd ponieść odpowiednie konsekwencje. A w wyżej opisanym przypadku, to powinien Ci pięty całować za uratowanie życia.
OdpowiedzA gdzie ona popełniła błąd? Bo wolała ratować życie niż martwić się jakimiś głupimi spodniami??
Odpowiedzma taką szansę,
OdpowiedzUzasadnij.
OdpowiedzOczywiście że ma taką szansę. Polskie prawo jest tak głupie że pozwala żądać od osoby udzielające pomocy odszkodowania za zniszczone ubrania.
OdpowiedzCzęściowo macie rację. Częściowo, bo to ratownik może dochodzić roszczeń odszkodowawczych. http://www.lososinagorna.osp.org.pl/kodeks-karny.html Poszkodowany również może pozwać ratownika, bo prawo mu tego nie zabrania, to fakt. Teoretycznie więc ma szansę na odszkodowanie, ale w praktyce raczej nie sądzę, by mu się to udało.
OdpowiedzI za zużycie sprzętu go podsumuj. Czymś musiałaś go odpakowywać
Odpowiedzprzy okazji tej historii przypomniała mi się równie ciekawa. mój kolega, który był ratownikiem na kąpielisku miejskim wyciągnął z wody mężczyznę, którego trzeba było reanimować. chwilę przed przyjazdem karetki udało mu się przywrócić funkcje życiowe. Po jakimś czasie dostał wezwanie do sądu. Mężczyźnie nie spodobało się, że kolega połamał mu żebra... No nic, tylko pomagać! ;)
OdpowiedzTaaaaa... też słyszałem tę opowieść... Nie wątpię, że mogło tak być, ale wątpię, że dotyczyło to Twojego kolegi.
Odpowiedznikt- z tego, co wiem, to tego rodzaju sytuacja zdarzyla sie wiele razy. Wiec niewykluczone, ze koledze anvila rowniez.
OdpowiedzAle wiesz NA PEWNO, że zdarzyła się wiele razy, czy wiele razy słyszałaś TĘ SAMĄ opowieść z dopasowywanym w zależności od potrzeb miejscem i bohaterami?
Odpowiedznikt - wiesz że przy reanimacji które zdarzają się jednak często najczęściej są łamane żebra i rzadziej pęknięte mostki? nie bądź taki hej do przodu bo nawet jeszcze widzę życia nie posmakowałeś.
OdpowiedzMasz mnie. Faktycznie, mam dopiero 7 lat i nic nie wiem o życiu, nie to co Ty - Wielce Doświadczony i Życie Znający Mastah (WDiŻZM). Szkoda tylko, że nigdzie nie napisałem, że połamanie żeber lub mostka się zdarza - jeśli napisałem, to taki WDiŻZM, jak Ty, bez problemu to znajdzie, prawda? A jak nie znajdzie, to niech przeczyta mojego posta jeszcze raz. Potem drugi i tak wiele razy, aż dotrze do niego, że wątpię w fakt, iż poszkodowany zaskarżył ratownika (kolegę anvila) za połamanie żeber podczas reanimacji, nie zaś w to, że ratownik owe żebra połamał. Nie jestem takim WDiŻZM, jak Ty, ale tę historię słyszałem wielokrotnie, z różnych ust. W tym np. ratowników wodnych. Oczywiście siedziałem wtedy w brodziku i bawiłem się gumową kaczką, zaś oni po prostu rozmawiali sobie na brzegu brodzika.
OdpowiedzNo i znowu nie mogę edytować, więc sprostowanie: Szkoda tylko, że nigdzie nie napisałem, że połamanie żeber lub mostka się NIE zdarza - jeśli napisałem, to taki WDiŻZM, jak Ty, bez problemu to znajdzie, prawda? Zjadło mi "nie" poprzednio.
OdpowiedzA niech pozywa. Zaplaci koszty sadowe, a sedziowie sie troche posmieja. Ew. Moze powinien wytatuowac sobie na czole, ze w razie wypadku nalezy mu ratowac ciuchy zamiast zycia :)
OdpowiedzBardziej instrukcję obsługi - w razie wypadku delikatnie ściągnąć ze mnie ciuchy, bez brudzenia ich, złożyć w kostkę, następnie przystąpić do ratowania...
OdpowiedzTysenna, ja nie byłbym taki pewien, polskie sądy już dawno straciły kontakt z logiką i zdrowym rozsądkiem.
OdpowiedzTakim ludziom powinni na czole tatuować "uwaga, debil" żeby było wiadomo że ich nie wolno ratować.
OdpowiedzWolno, nie wolno. Po prostu nie warto. ;)
OdpowiedzDopiero co ukonczylem kurs pierwszej pomocy w UK i pytalem o tego typu sytuacje. Polecam pojscie do prawnika i wyslanie do oskarzajacego/jego prawnika(imie i adres na liscie) z informacja o odpowiednim punkcie odn. ratowania zycia. Jezeli udzielasz pierwszej pomocy to mozesz delikwenta rozebrac do naga i rozwalic nawet drogiego roleksa jezeli to powoduje zagrozenie zycia. Wczoraj sprawdzalem i to prawo jest w prawie kazdym kraju. Napewno w Polsce. Tak samo jezeli np. bylas sama i nikogo do pomocy i poprzez ratowanie zycia spowodowalas paraliz(jezeli bylo uszkodzenie kregoslupa) to jest bezpodstawnym oskarzanie osoby udzielajacej tej pomocy. 3 proste reguly. Ocen sytuacje, zadzwon na 112 jesli trzeba, ratuj. Jak zadzwonisz to powinni Ci powiedziec ile czasu im zajmie dojazd i jesli stwierdzisz ,ze zagrozenie zycia jest zbyt duze zeby czekac to poprostu ruszasz delikwenta nie patrzac na to czy mu urwie noge/reke/ucho czy nie. O tyle prawo polskie jest przekichane ,ze (jesli sie nie myle) musisz udzielic pierwszej pomocy w zakresie Twoich kwalifikacji. Osoba ma prawo Cie oskarzyc jezeli np. wie ,ze masz kwalifikacje zeby pomoc ale tego nie robisz i to spowoduje powazniejsze obrazenia. Niemcy sa o tyle ciekawe ,ze jest zakaz udzielania pierwszej pomocy na ulicy. Jedyne co mozesz zrobic to zadzwonic na 112 i rozmawiac do "pacjenta". nic wiecej bo za pomoc na ulicy sa kary prawne. Niezaleznie czy osoba Cie oskarzy czy nie, panstwo i tak moze Cie ukarac.
OdpowiedzAutorka pracuje w karetce, trochę słabo by wyglądało, gdyby na wezwaniu dzwoniła pod 112 ;)
OdpowiedzOczywiście, że może pozwać. Każdy ma prawo pozwać każdego o cokolwiek. Tylko pytanie, czy zasadnie (podstawnie). Oczywiście, że takie powództwo zostanie przez sąd oddalone, a delikwent poniesie koszty postępowania. Sąd nawet nie będzie zbyt długo deliberował nad tym, czy mogłaś rozciąć mu ubranie, tylko od razu podziękuje za dalszą współpracę. A co do samego gościa, to pewnie nasłuchał się miejskich legend o słynnych, milionowych i bezsensownych pozwach w Stanach i skojarzyło mu się, że może coś zarobić.
Odpowiedz>>kosztami pralni, bo przy wypadku uświniłam się jego krwią. niepraktyczne, w końcu pracodawca płaci za pranie twojej odzieży roboczej?
OdpowiedzAleż to nic nowego. Już 20 lat temu to słyszałem na szkoleniu BHP.
OdpowiedzNie zapomnij o koszcie naostrzenia nożyczek! Jak szaleć to szaleć.
OdpowiedzPo jaką cholere ratowałaś sprawcę wypadku i barana? Trzeba było się skupić na ofierze. A jak ofiarą było drzewo czy lampa, to jej trzeba było pomóc, a jego zostawić. Im więcej debili umrze z własnej głupoty tym lepiej dla normalnych ludzi i odpowiedzialnych kierowców, którzy niejednokrotnie są ofiarami takich cwaniaczków.
OdpowiedzWydaje mi się, że do jej obowiązków należy ratowanie życia, a nie prace remontowe.
OdpowiedzSwego czasu bylo dosc glosno o sprawie w USA. Pewna kobieta zaskarzyla McDonalda o to, ze przewrocila sie na schodach przed wejsciem na rozlanej coli. Dostala gigantyczne odszkodowanie, naprawde spora kasa, o ile dobrze pamietam to 700 000 dolarow. Niby nic wielkiego, ktos niedopilnowal, ona polamala nogi, odszkodowanie sie nalezy. Problem polega na tym, ze cola na ktorej sie poslizgnela zostala wylana przez nia sama w klotni ze swoim chlopakiem, ona go ta cola oblala... Tam dopiero maja ciekawe prawo, jest masa takich historii odnoszacych sie do odszkodowan w stanach, jak ktos ma ochote to zachecam do goglowania, czasem mozna sie niezle posmiac.
OdpowiedzNiestety większość ciekawych historii z pozwami w USA to miejskie legendy lub nieco "podrasowane" plotki opisane tak, by wyglądały na prawdziwe sprawy sądowe. Z jednej strony szkoda, bo można by się pośmiać i zażenować równocześnie, a z drugiej jednak cieszy to, że takie głupoty nawet w Stanach się nie zdarzają. Historia z colą w McD jest autentyczna, ale przebiegała trochę inaczej, niż opisują ją w necie. Jak stwierdzono podczas procesu, pomiędzy oblaniem chłopaka, a przewróceniem się kobiety minęło dość czasu, by pracownik przybytku posprzątał rozlany napój. Dlatego sąd stanowy juesej uznał, że odszkodowanie się należy.
Odpowiedz