Rodzice kupują sobie i dzieciom quady. Kilka historii z perspektywy oddziału dziecięcej chirurgii urazowej przy SOR-ze w dużym mieście.
1. Dziewczynka, lat 5 - pęknięcie kości czaszki, wstrząs mózgu.
Rodzice kupili quada, zostawili kluczyki w stacyjce. Dziewczynka spróbowała odpalić. Jak quad ruszył zrobiła eleganckiego fikołka do tyłu na potylicę.
2. Chłopiec, lat 4 - złamania kończyn, ciężkie urazy wewnętrzne.
Tata pojechał z synkiem poszaleć na pole. Na jakimś zagonie wywróciło ich. Na chłopca spadł tata i quad. Na szczęście dzieciak uratowany.
3. Dziecko, 5 miesięcy, ciężkie obrażenia wewnętrzne, liczne złamania, walka o życie.
W upalny letni dzień, rodzice poszli z dzieckiem na spacer do parku miejskiego. Położyli dziecko na kocyku i rozpoczęli piknik. Po kilku minutach niemowlę zostało rozjechane przez niepilnowanego 5-latka szalejącego mini-quadem.
quady
Ostatnie dziecko przeżyło? <br> Jejku, ja dostawałam jakieś figurki kucyków czy pluszaki i się cieszyłam, a teraz quady, telefony, laptopy, tablety...
OdpowiedzJak mozna wrzucac do jednego wora elektronike i quady? Kurcze, ja tez nie dostawalam telefonow komorkowych i tabletow, po pierwsze nie bylo jak bylam mala, po drugie moich rodzicow nie byloby stac. Teraz sa to dobra powszechne, przynajmniej w naszym kregu kulturowym. Jeszcze napisz ze tracisz wiare w ludzkosc :/
OdpowiedzNo tak, tyle się słyszy o przypadkach rozjechania przez tablet...
OdpowiedzWiesz, Esher- gdy czytam o 5 latku szalejącym bez dozoru na quadzie czy o Iphonach ofiarowanych 10 latkowi w ramach prezentu komunijnego to powoli zaczynam tracić wiarę w ludzkość...
OdpowiedzNaprawdę więcej sensu miało kupowanie dzieciom na komunię np. dla chłopców złotego medalika na złotym łańcuszku, dla dziewczynek kolczyków, czy t.p. Tym przynajmniej nikt nie zrobi sobie ani innym krzywdy, a za dziesięć lat prezent nie będzie śmieciem, jak współczesna elektronika (której i tak dziecko nie zdoła wykorzystać nawet w 10%).
Odpowiedz@Naa Jasne, każdy mały chłopiec będzie zachwycony złotym medalikiem. Ale fakt, złoto zawsze można sprzedać po latach jak do czynszu brakuje.
Odpowiedz@eshter można. Chodzi o to, że to są prezenty kompletnie niedostosowane do wieku ich użytkowników. W najlepszym przypadku będą stratą pieniędzy, w najgorszym ich przyszły właściciel może paść ofiarą wypadku (quady) lub przestępstwa (droga elektronika).
Odpowiedz@mijanou Aż mnie boli, że akurat z Tobą sie zgadzam... a boli podwójnie, bo faktycznie masz racje.
OdpowiedzAbsolutnie nie popieram dawania quadow dzieciom! Mysle , ze kupuja je i uzytkuja specyficzni dorosli, ktorzy tez nie powinni ich posiadac. Tak wiec, mijanou, twoja odpowiedz jest nie na temat, ani ja ani CzarnaArafatka nie piszemy o prezentach komunijnych, skad ci sie to wzielo? Tablet i ajfon czy smartfon, to gadzety i zabawki, jak widze po minusach :), dla wiekszosci zarezerwowany dla doroslych, ewnetualnie nastolatkow. Dla tych ktorych stac, prezent taki sam jak pluszak, ksiazka czy lalka.
OdpowiedzJa kompa dostałem i też szczęśliwy byłem. Do czterokołowców trzeba dojrzeć. Mam w tym roku 18 lat i robię już prawko B. Czuję, że jeszcze nie dojrzałem do samochodu. Niepewnie się czuję. Za to na jednośladach jeżdżę dość dobrze. Idioctwem jest dzieciakowi quada kupić jeśli dobrze jeszcze chodzić nie potrafi -.-
OdpowiedzAle taka jest prawda, że tablet, telefon ani laptop nie zagrażają życiu dziecka... A quad owszem, o czym sami się przekonaliśmy czytając powyższą historię. A jeżeli chodzi o dawanie dzieciom na komunię medalików to nie jestem tego fanką. Zostanę może skrytykowana przez tych starszych użytkowników, ale sama dostałam na komunię trzy medaliki. I wiem, że na pewno mają wielką wartość sentymentalną, ale i były drogie. Czy nie lepiej kupić dziecku rzecz z której będzie się cieszyło czy lepiej kupić "bezużyteczny" medalik.
OdpowiedzNiemowlak też był bez opieki? :/ Bo inaczej rodzice by go chyba zabrali widząc że prosto na nich jedzie quad...
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 marca 2013 o 10:15
Takie zauważenie quada to chwila. Prawdopodobnie nie mieli szansy doskoczyć do dziecka czy chociaż wyciągnąć rąk, żeby je zabrać
OdpowiedzO.o To ostatnie wywołało u mnie dziwne drganie strachu w kletce piersiowej. Jak tak można -.-''
Odpowiedznormalnie, tak samo, jak niepilnowany 5-latek biegający po parku może się o taki kocyk na którym leży niemowlę przewrócić i je przygnieść (także powodując poważne obrażenia). W większości tych wypadków winny jest nie sam quad, a zwyczajny debilizm rodziców, który tak, jak zdarzał się kiedyś - tak i zdarza się dzisiaj. Tylko że kiedyś wypadki zdarzały się, gdy np. rodzic wziął dziecko na przejażdżkę konno i się zwierzak spłoszył i stanął dęba, albo kiedy dziecko znalazło w ogrodzie podłączoną do prądu kosiarkę do trawy (to w zasadzie nadal się zdarza) Jedyna (istotna) różnica jaka jest to to, że dzisiaj o kazdej takiej sprawie słyszymy, bo są media, a jeszcze te 15-20 lat temu większość była przemilczana.
OdpowiedzA komunie coraz bliżej. Tak mi się skojarzyło.
OdpowiedzTo 5-miesieczne malenstwo... tragedia. Nie wyobrazam sobie swojej reakcji, gdyby to bylo moje dziecko.
OdpowiedzStrach pomyśleć co dorośli ludzie mają w głowach kupując dzieciom takie "zabawki". Mój wujek kupił dzieciakom quada 500(!) dla porównania skutery bez prawka są 50. Ja wsiadając na niego zawsze miałam tatę za plecami (mając 17 lat). Kuzynka mając lat 8 jeździła sama. Bez kasku. Wjechała w płot, na szczęście tylko siatkę. Reakcja wujka? "załóż kask". No ludzie, dziwić się że dzieci nie mają oleju w głowie...
OdpowiedzJakby to byl jeszcze kask.. prawdopodobnie dragon za 50zl. Swoja droga patelnia za dyche bedzie zapewniac porywnywalne bezpieczenstwo.
OdpowiedzMam nadzieję, że w tym ostatnim wypadku rodzice 5 latka gniją w więzieniu.
OdpowiedzNiech przede wszystkim opłacą rehabilitacje i leczenie dziecka. a za więzieniem osobiście nie jestem... mam ze swoich podatków utrzymywać w więzieniu ludzi, którzy mogą popracować społecznie?
Odpowiedz@anvil Teoretycznie masz rację, ale z drugiej strony nie można stawiać sprawy na zasadzie: "chcesz kogoś zabić, kup quada, w najgorszym wypadku dostaniesz prace społeczne". Zabicie kogoś w wypadku jeżeli prowadziło się po pijanemu albo dało prowadzić dzieciakowi powinno być traktowane jak normalne zabójstwo, bez taryfy ulgowej.
OdpowiedzNienawidze ludzi na quadach, to przez nich są rozjeżdzone ścieżki w lesie ... Ostatnio jade przez miasto rowerem(musze przebić się przez miasto aby wjechać na droge prowadzącą do lasu) aż tu nagle przed moim przednim kołem wyjeżdza mi quad to ja odruchowo tyłek za siodło i po hamulcach bo bym w niego wjechał ( przy skrzyżowaniu wyjechał) .
OdpowiedzKiedy parę lat temu byłam u rodziny w Toruniu odwiedziliśmy grób wujka...do połowy zniszczony przez bandę gówniarzy na quadach. Pół cmentarza jest zniszczone, bo debili mamusie poza miasto nie puszczają, więc tam sobie imprezy robią. Nie dość, że wszystko rozjeżdżone to jeszcze pełno puszek i butelek po piwach zostawiają- twierdzą, że to bezdomni je tam zostawiają. Ciekawe od kiedy bezdomnego stać na Redsa?
OdpowiedzJedno rozwiązanie - prawo jazdy na quada i to od 25 lat. Dlatego taki wiek bo jest to bardziej niebezpieczne niż auto, gdyż nie jest zabudowane. Za niedopilnowanie dziecka które by użyło quada wprowadzić drakońskie grzywny i ciężkie więzienie. Wtedy skończyłyby się takie wypadki.
OdpowiedzNie, nie skończyłyby się. Skończyłyby się wypadki z użyciem tego konkretnego ustrojstwa, ale w ich miejsce miałyby miejsce inne, z użyciem innego. Jakby ten 5-latek jechał na rowerze skutki byłyby takie same. Jakby biegł i się przewrócił - także. Jakby dziewczynka z pierwszej historii znalazła podłączoną do prądu kosiarkę do trawy - także miałaby spore szanse odnieść uszczerbek na zdrowiu. Jak zawsze - winne jest nie urządzenie, a głupota ludzka i brak umiejętności przewidywania u rodziców. A czasami zwykły pech.
OdpowiedzPo co takiemu dziecku taki sprzęt, wytłumaczcie mi? Niektórzy rodzice nie myślą? Do dziś pamiętam, dostanie na komunie "górala" to był szpan na lata.
OdpowiedzDla niektórych rodziców dziecko w takim przypadku staje się nośnikiem informacji "stać nas/naszą rodzinę". Prawda jest taka, że quady same w sobie nie są złe. Skoro produkują je w "rozmiarach dziecięcych" to oznacza, że faktycznie mogą z nich korzystać również dzieciaki. Problem polega jednak na tym, że aby to korzystanie było bezpieczne, potrzebne są pewne podstawowe umiejętności. Tych zaś dziecko może się nauczyć od profesjonalistów. W wielu miastach działają kluby i szkółki crossowe, które uczą jeździć zarówno na małych motocyklach jak i właśnie na quadach. Tyle, że to kosztuje. Dający prezent dochodzą więc do wniosku, że będą uczyli przyszłego kierowcę sami, bo tatuś kiedyś miał MZ, wujek Junaka, a mama ma od 18 roku życia prawo jazdy. Z tym, że żadne z nich NIGDY nie jeździło quadem. A ten pojazd prowadzi się zupełnie inaczej niż samochód czy motocykl. Wbrew pozorom, pomimo że ma on cztery koła, przy większych prędkościach łatwo o wywrotkę. Stąd potrzeba jazdy nie tylko w porządnym kasku i butach, ale również w "zbroi". Ale to znów kosztuje... Krótko mówiąc, na szpan w postaci dziecka na quadzie rodziców stać częściej, niż na bezpieczeństwo (zarówno czynne jak i bierne). To samo zresztą tyczy się innych drogich prezentów. Dziecko iPhonem, tabletem czy lustrzanką krzywdy niby nikomu nie zrobi, ale za to ktoś krzywdę może zrobić jemu. Dla złodzieja to wyśniona okazja, bo o ile okradając dorosłą osobę bierze pod uwagę możliwość, że ofiara będzie się broniła, być może skutecznie, to ośmiolatek raczej bronił się nie będzie.
OdpowiedzTo dobrze miałeś,że górala dostałeś.Ja dostałam składaka wigry 3 i był szał
OdpowiedzTeż miałam Wigry 3, kupiony za pieniądze z komunii jakiś rok po komunii, bo wcześniej były nie do dostania:) A szał to był Wigry 5. Rzadkość ogromna, a moja sąsiadka miała. Nie mam pojęcia, czym się różniły, ale podobno 5 była lepsza.
Odpowiedzto fake. Niemożliwe, by pracował w sorze ktoś, kto mówi o "wstrząsie mózgu". Nie ma takiego medycznego pojęcia. Istnieje zaś wstrząśnienie. O "wstrząsie" mówią jedynie laicy.
OdpowiedzNa sorze pracuje jeszcze sanitariusz, salowa, ochrona, ewentualnie praktykant w trakcie nauki zawodu ( praktyki w trakcie studiów). Po za tym autor nie napisał że pracuje na sorze ale że historie są z soru, czyli na dobrą sprawę może też pracować w gazecie i sa to historie o których się dowiedział.
OdpowiedzZ drugie strony, laicy często nie wiedzą, że "wstrząs mózgu", to to samo co "wstrząśnienie mózgu". Myślą natomiast, że są to dwie różne jednostki chorobowe.
OdpowiedzJeśli już czepiamy się takich szczegółów, to warto zaznaczyć, iż obie wersje są poprawne...
OdpowiedzWiewióra; to nie jest to samo. Prawidłowo powinno być "wstrząśnienie mózgu" natomiast wstrząs np. anafilaktyczny, hipowolemiczny czy septyczny. http://neurologia.wieszjak.pl/urazy-glowy/276864,Wstrzas-czy-wstrzasnienie-mozgu.html
OdpowiedzPracuję z dziećmi jako korepetytorka i ostatnio zatkało mnie, kiedy jeden z moich uczniów (w wieku komunijnym) zaczął z ekscytacją wymieniać mi jakie prezenty ma obiecane na komunię: najnowsze gry na X-boxa, wypasione zestawy Lego, tablet (w końcu wujek ma, więc on też chce) i co tam jeszcze. Przerwałam mu wyliczankę i zapytałam, czy wie co się będzie działo w tym dniu i czym jest komunia. Nie wiedział. Dla niego to wyłącznie perspektywa rodzinnej fety, podczas której będzie w centrum uwagi i przede wszystkim masa nowych gadżetów.
OdpowiedzGry na X-boxa i Lego to w sumie mogę zrozumieć w ramach prezentu. Ma dostać różaniec, medalik, Biblię i może własny klęcznik do tego, żeby nie-daj-Boże niereligijnego prezentu nie mieć?
OdpowiedzJasne, z ciekawości sprawdziłam ile mniej więcej kosztują zestawy klocków, którymi młody się tak ekscytuje - od 350 do nawet 600zł. Nie jestem wierząca w standardowym rozumieniu tego słowa i daleko mi od burzenia się na "niereligijne prezenty", ale skoro rodzice decydują, aby posłać dziecko do komunii, to nie robiłabym z tego "prezentowych targów", bo jestem przekonana, że dzieciaki w szkole będą porównywać - a co kto dostał?- i na pewno nie każdego rodzica/chrzestnego stać na kosztowne gadżety. Po prostu zastanawia mnie po co robić coś, co ma być teoretycznie związane ze sferą duchową (tak, wiem, cięzko o tym mówić w przypadku 7-latka), skoro rodzic zamiast opowiedziec dziecku o tym czym jest komunia, dlaczego dla nich to ważne, robi z tego wydażenie opierające się wyłącznie na dobrach materialnych.
OdpowiedzJeżeli rodzic uważa, że ciężko mówić o sferze duchowej w przypadku siedmiolatka, to po co prowadzi go do komunii? A jeśli jednak prowadzi, to musi zakładać, że ta sfera jednak istnieje. Chyba, że robi to tylko dlatego, że robią tak wszyscy dookoła - i to jest niestety najbardziej prawdopodobna wersja...
OdpowiedzJeśli rodzinkę stać na klocki za 600 złotych, to co innym ludziom do tego? Quady, tablety, Iphone to przesada, ale klocki czy gry - co w tym złego? Moja siostra dostała trzy Biblie i jeden ilustrowany Nowy Testament, co z tych wszystkich było najlepszą opcją, bo dziecko i tak niewiele zrozumie z Pisma Świętego. To dla dzieciaków ważny dzień, więc co jest złego w podarowaniu mu dodatkowo zabawki? Lepiej dać 3 medaliki i 4 Biblie?
Odpowiedz"Kilka historii z perspektywy oddziału dziecięcej chirurgii urazowej przy SOR-ze w dużym mieście." I ktoś pisze "wstrząs mózgu" a nie wstrząśnienie mózgu...raczej słaba historyjka
OdpowiedzMoże on tam konserwatorem/elektrykiem jest?
OdpowiedzJako dzieciak (lata 50/60-te) mialem smochod na pedaly, caly z drewniana obudowa i bylo wdechowo. To bylo zdrowsze od dzisiejszych quadow i innych podobnych glosnych dranstw, bo trudno bylo przejechac czlowieka takims czyms i cwiczylo dodatkowo miesnie, a ciezej bylo tez samemu sie zabic.
OdpowiedzPamiętam 6-latka, który dostał od rodziców quada - przewrócił się na chłopca i go przygniótł, przez co dosłownie pękło mu serduszko. Bardzo długo będę pamiętać tę kilkugodzinną reanimację. Bezskuteczną. Płacz, a raczej wycie rodziców. Ja nie miałam quada, tylko rower, mój mąż też i jakoś się wychowaliśmy. Nasze dzieci też nie mają takich zabawek i mieć nie będą, o czym wie cała rodzina, tak na wszelki wypadek. Zawsze mówię, że już lepsze te tablety ;) Niestety, brak wyobraźni bywa śmiertelny. Tak się kończy, gdy rodzice pozwalają dzieciom na zabawę tym, co w rzeczywistości należy się dorosłym.
OdpowiedzFejk! Ktoś, kto bywa przy reanimacji nie użyje takiego niefachowego określenia jak "dosłownie pękło mu serduszko." Tak mówią laicy, a historyjka jest raczej słaba ;/
OdpowiedzJa i moi koledzy też mieliśmy (mamy) rowery. Tylko wiesz co? Na nich też się śmiertelne wypadki zdarzają, jeśli się dziecka nie pilnuje. W miejscowości w której moi rodzice posiadają działkę był kilka(naście?) lat temu taki wypadek. Dzieciak zjeżdżał z górki na rowerze, prawdopodobnie za mocno skręcił kierownicę przy takiej prędkości i przewrócił się do przodu, czyli poleciał przez kierownicę na asfalt, a rower na niego. Tak nieszczęśliwie, że dosłownie urwało mu rękę, wskutek czego się wykrwawił. I baby we wsi też mówiły pod sklepem, że "kto to widział na komunię takie rzeczy dawać, toć to narządzie szatana, jednego już pokarało. Różaniec by mu lepiej dali, to by dla wszystkich lepiej było".
OdpowiedzPtaszyco kochana, a kto mówi że pani wyżej jest osobą fachową? Może sąsiadką, a może przechodniem?
OdpowiedzPtaszyco, napisałam to specjalnie, żeby laicy na tym forum mogli zrozumieć. Poza tym nigdzie nie napisałam, że takie słowa padły przy reanimacji - czytaj ze zrozumieniem. Sekcja wykazała rozległy uraz mięśnia sercowego z pęknięciem międzykomorowym - lepiej Ci teraz i uwierzysz mi na słowo? :)
OdpowiedzJa tylko cytuję bezsensowne argumenty, które pojawiły się powyżej...
OdpowiedzPłakać mi się chce nad ludzką bezmyślnością. Wychowałam się na wsi i naoglądałam się piętnastolatków, którzy kilka lat temu wozili się Fiatem126p, dziesięciolatków, którzy nieco później zaczęli szaleć na skuterach i, najnowszy krzyk mody, quady, na które wsiadają już sześciolatkowie. Nie rozumiem tego, bo rodzice twierdzą, że "tak tylko sobie jeździ", a jak coś się stanie to płacz i lament wniebogłosy. Szczytem głupoty był mój sąsiad, gospodarz, który nakazał zwożenie traktorem siana z pola swojemu ośmioletniemu synowi (tak, tak, dziecko kierowało traktorem). Wtedy nie wytrzymaliśmy i poszedł telefon na policję.
OdpowiedzTeż jeździłem jako smarkacz ciągnikiem (co to, do k. nędzy jest traktor? na pewno jesteś ze wsi?) i co mi się stało? Tak samo wszyscy moi koledzy, każdy jeden wiedział co i jak - i nie szaleliśmy na drodze fiatem. Dzisiaj się chowa same ciepłe kluchy, co pracy nie znają, wszystkiego się boją i w majtki srają jak trzeba zdawać na prawko lub zrobić coś własnymi rękami. Płakać mi się chce, jak patrzę na dzisiejszą młodzież - leniwą, płaczliwą, "miękką". Dzisiaj każdy zwala całą odpowiedzialność na rodziców, kiedyś trzeba było samemu pomyśleć, bo dzieciak ma wbrew pozorom mózg i m o ż e przewidzieć, co się stanie jeśli np. włoży w ogień rękę. Mądry chwytał pogrzebacz, głupi pchał paluchy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 marca 2013 o 17:42
http://www.synonimy.proffnet.com/traktor.html Proszę bardzo, jeśli nie wiesz, czym jest traktor - tym samym, co ciągnik.
Odpowiedzhttp://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2574878 Ktoś, kto chociaż raz siedział na błotniku ursusa, powinien łapać.
OdpowiedzPrzepraszam, ale zakwestionowałeś moje wiejskie pochodzenie na podstawie tego, że nazwałam ciągnik traktorem. To jest to samo i tylko tyle próbuję ci przekazać. Co do reszty Twojej wypowiedzi nie będę nawet jej komentować, bo mi brakuje słów. I już współczuję Twojemu dziecku, które zapewne w wieku pięciu lat samo będzie potrafiło wymienić koło w samochodzie, zaorać pole, wydoić krowę i przetrwać tydzień w amazońskiej dżungli.
OdpowiedzTo znaczy tylko jedno: nie pracowałaś. Delikatne rączki i strach przed światem. Tak, moje dziecko będzie genialne, potwierdzam. Nie będzie płakusiało w kąciku jak reszta. Dziecko musi mieć obowiązki, inaczej wyrośnie na lenia, społecznego nieroba wystającego UP, 40-letniego maminsynka i im podobnych. To właśnie takie rozwydrzone gnojki rozjeżdżają niemowlęta, bo nikt im nie powiedział "nie wolno", "myśl co robisz".
OdpowiedzMiałem całkiem fajne dzieciństwo. Pomagałem w polu - jasne, potrafiłem prowadzić ciągnik - jasne, robiłem widłami - jasne (ba, nawet kosę opanowałem, i nikt jakoś nie stracił nawet palca). Poza tym, ganiałem z dzieciarnią, graliśmy w piłkę, bawiliśmy się, czyli wszystko to co robią dzieciaki. Wszyscy moi rówieśnicy mieli komplet palców, oczu, rąk itd. Nic się nam nie stało, bo to, że pomagaliśmy rodzicom, to nie była żadna zasrana zabawa. Przyrównujesz dzieciaka pomagającego rodzicom do gnojków, które szaleją na quadach? Załapałaś wreszcie różnicę?
OdpowiedzTak, dziecko musi mieć obowiązki, ale dostosowane do swojego wieku. Ja jak miałam 8 lat to owszem, pracowałam na polu ale przy sianie, albo sprzątałam w domu. A dawanie dziecku do prowadzania traktor ( też mówię traktor, u mnie był traktor, a właściwie papaj robiony przez dziadka) to jest szczyt debilizmu. Czekamy aż ktoś opisze jakąś tragiczną historię związaną z Twoim dzieckiem. Ja przykładu daleko szukać nie muszę. Ot np nie pilnowany kolega został przejechany broną, 6 miesięcy w szpitalu na szczęście tylko. Praca to jedno, a narażanie dziecka na niebezpieczeństwo to co innego. Dziecka odpowiedzialności i pracowitości można uczyć na wiele sposobów, nie koniecznie narażając je na urazy.
Odpowiedz@SoSilly Zauważyłaś jedną istotną różnicę? Tak, jesteś dziewczyną, więc szłaś kopać ziemniaki, zgrabiałaś siano w wałek, ale za maszyny się nie brałaś, bo to nie twoja domena. Urazu można doznać i w domu, nikt nawet nie musi wychodzić. Co to znaczy narażać na niebezpieczeństwo w twoim mniemaniu, hę? Może w ogóle lepiej zamknąć dzieciaka w złotek klatce? I nie dawać mu do ręki np. reklamówki, bo się jeszcze udusi. Moje dziecko to moja sprawa, krzywda mu się nie stanie, tak samo jak nie stała się mnie i milionom innych dzieci. A, że jakieś głupsze wylazło na trasę brony, no to cóż. Nagrody Darwina powinno się przyznawać w różnym wieku.
OdpowiedzTaka mała uwaga - zamiast "wstrząs mózgu" nie powinno być "wstrząśnienie mózgu"?<br /> http://pl.wikipedia.org/wiki/Wstrz%C4%85%C5%9Bnienie_m%C3%B3zgu
OdpowiedzPomyśleć że ja na komunię dostałam praktycznie same bombonierki, i biblię obrazkową. I byłam tak uszczęśliwiona faktem takiej ilości słodyczy że nawet nie zauważyłam że rodzice dostali takie dziwne białe koperty od każdego gościa :P 8 letnia sąsiadka zaś dostanie laptopa, smartfona, lalki Monster high (tu mnie załamała - przecież to są najbrzydsze lalki na świecie) i pieska yorka...
OdpowiedzSzczerze mówiąc, to zwierzę w prezencie, z jakiejkolwiek okazji, wydaje mi się najgorszym pomysłem. Przygotował ktoś to dziecko do opieki nad nim? Wyjaśnił jakie są z tym związane obowiązki?
OdpowiedzHistoria nr 3 - to już jest k..wa szczyt !
Odpowiedz4-5 latki szalejące na quadach? Co to ma niby być ja się pytam? Po pierwsze: Co za rodzice pozwalają jeździć 5 latkom na quadach. Moim zdaniem prędzej czy później dojdzie do jakiegoś wypadku. Wszystkie historie masakryczne, ale szczególnie ta trzecia.
Odpowiedz