Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W zastraszającym tempie rośnie nam pokolenie, które w pierwszej pomocy wyznaje zasadę…

W zastraszającym tempie rośnie nam pokolenie, które w pierwszej pomocy wyznaje zasadę "nie wiem, nie umiem, zróbcie to za mnie".

Taka matka trzylatka, do niedawna zdająca sobie sprawę, że dzieci często kichają, kaszlą i gorączkują, nagle nie umie ocenić, czy biegający po pokoju zasmarkany przedszkolak to już agonia, czy jeszcze nie.

Ta sama matka, usłyszawszy, że lekarz rodzinny ma długą kolejkę i dziś nie da rady zmieścić kolejnej wizyty najpierw próbuje zastraszyć personel ośrodka zdrowia, a potem foszy - i w ramach tego focha nie daje żadnych leków swojemu dziecku, niech wszyscy widzą jakie jest chore, o proszę, jaka gorączka!

Inny pacjent oczekuje, że w ciągu dwóch dni obejrzy go minimum pięciu specjalistów, bo jego bóle brzucha są na pewno tak nietypowe, że zwykły rodzinny nigdy nie zgadnie co to jest. Sam nie wpadnie na pomysł żarcia mniej tłustego, broń Boże nie skojarzy faktu "golonka" z faktem "ból brzucha".

Kolejny za nic ma pacjentów oczekujących na SORze, będzie tam krzyczał, pchał się w uchylone drzwi do gabinetu, wypchnie z kolejki babunię na wózku, byle tylko rozjaśnić jego wątpliwości co do pypcia na stopie.

Jeszcze inny wezwie karetkę do bólu głowy, który towarzyszy mu od kilku lat, zawsze przy podwyższonym ciśnieniu, na który ma tabletki, ale nie jest pewien, czy może je wziąć. Czwarty raz w tym miesiącu nie jest pewien.

Każdy, dosłownie każdy pacjent zapytany o to, jak poważna jest jego dolegliwość ze śmiertelną powagą powie, że bardzo. On po prostu prawie umiera.

Propozycja, żeby przyjazd karetki był płatny wzbudza zbiorową histerię. Bo jak to, wszyscy pomrzemy, nikt z nas nie umie ocenić kiedy choroba to coś więcej niż przeziębienie.

Nasze babki złapałyby się za głowę - za ich czasów lekarz był towarem luksusowym, a one musiały umieć sobie radzić. W żadnej gorączka u dziecka nie wzbudzała przerażenia, roszczeniowości ani fochów. One wiedziały co mają robić. A teraz? Tylko lekarz, tylko specjalista i tylko w klinice.

Smutne.

by Traszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar delete
13 29

Ja tam jestem za płatnymi karetkami i ogólnie płatną służbą zdrowia. Zanim posypią się gromy - nie, nie chodzi mi o całą kwotę, ale np 5 zł za zapisanie się do lekarza w ciągu dnia, z 20 za wizyty wieczorno-nocne i jakieś 50 za karetkę bez sensu wezwaną do domu (żeby nie odstraszać przypadkowych świadków wypadków, itp.) Zerknijcie na Czechów - u nich pomogło (żeby nie być gołosłownym: http://www.tvn24.pl/czarno-na-bialym,42,m/poplatky-za-zdravi,310845.html)

Odpowiedz
avatar jaelithe21
21 39

Czyli na służbę zdrowia zapłacić w podatkach, składkach zdrowotnych i jeszcze raz przy wizycie? Albo całkowicie prywatna albo całkowicie państwowa. I dlaczego choroba, która zaczęła się w dzień jest tańsza od choroby, która zaczęła się 12 godzin później lub wcześniej?

Odpowiedz
avatar garga_mel
23 25

A czemu nie miałaby być całkowicie płatna - prywatna? Obecnie też nie jest bezpłatna, haracz ściągany jest w podatku. Co więcej, często robi się podwójnie płatna. Haracz ściągnięty, a i tak trzeba do prywatnego lecieć. A wiecie ile kosztuje pełny pakiet ubezpieczenia prywatnego z górnej półki? 260 zł. A średnio ile idzie na państwową służbę zdrowia(według danych o średniej pensji, hehe)? 220zł. Czy to górna półka, to ekhm, pozostawiam do oceny.

Odpowiedz
avatar Boewulf
22 26

@garga_mel: Niech sobie będzie płatna, pod warunkiem, że zostaną mi zwrócone wszystkie, nie wykorzystane PRZEZE MNIE pieniądze z mojej składki zdrowotnej. To samo dotyczy ZUS-u - chciałbym wypisać się z tego bardaku w trybie natychmiastowym, wraz z pieniędzmi, które mi przez te wszystkie lata ukradziono. I odsetkami od tych pieniędzy. Co do prywatnych ubezpieczeń z górnej półki - żeby się nagle nie okazało, że wygląda to podobnie jak w przypadku AC, czyli jak się nie postawisz i nie wynajmiesz prawnika to g... dostaniesz a nie wypłatę odszkodowania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 9

A po co jakaś "składka?" Dajcie mi te ppieniądze do mojej wypłaty, albo odkładajcie na oddzielne konto, żebym JA decydował ile przeznaczam na leczenie.I moja sprawa czy się chcę leczyć, czy mam za co - i ewentualnie moja wina w razie czego.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2013 o 19:55

avatar garga_mel
3 7

@Boewulf, to o czym piszesz, to jest chyba właśnie najcięższego kalibru argument przeciwko takiemu rozwiązaniu. Jest nawet groźniej, bo odszkodowanie to nie sprawa życia i śmierci, zdrowie(leczenie) już do takiej się zalicza. Mnie tylko zastanawia, czy ta państwowa służba również się nie miga jak może, mimo że płacone ma? Nie raz i nie dwa g**** zdarzyło mi się dostać.

Odpowiedz
avatar wiewiora
9 15

Wszystko fajnie i kolorowo dopóki choroba ogranicza się do zapalenia płuc czy przeziębienia, ewentualnie jakiś drobnych zabiegów, typu usunięcie znamienia. Ciekawa jestem czy owo hiper super ubezpieczenie z górnej półki pokryje np. operację endoprotezoplastyki stawu kolanowego, której koszt (co prawda u prywaciarza) wynosi 9600 zł (to koszt samego zabiegu). A co umowa z upezbieczycielem mówi o bardziej zaawansowanych zabiegach, takich ratujących życie, np. transpalntacjach i zabiegach nieplanowych, nagłych? Jeśli Twój ubezpieczyciel pokryje wszystkie koszta związane z zabiegiem, hospitalizacją i późniejszą rehabilitacją, to szczerze gratuluję. Naprawdę szczerze.

Odpowiedz
avatar Agness92
4 4

opłaty za wizytę powinny być ale w formie kaucji zwrotnej. Od razu byłyby mniejsze kolejki

Odpowiedz
avatar khartvin
1 3

@garga_mel - poczytaj warunki tego ubezpieczenia "z górnej półki"... poczytaj ilu schorzeń ono nie obejmuje, tudzież przy ilu "dla zapewnienia najlepszej opieki i najwyższej klasy specjalistów" zostaniesz wypisany z prywatnej kliniki i zapisany do zwykłego szpitala. O dziwo naprawdę sporo tego. i dziwnym trafem są to te choroby, na leczenie których NFZ wydaje najwięcej. Żeby prywatne ubezpieczenie było w stanie pokryć leczenie każdego choróbska, jakie możesz złapać - składka musiałaby wzrosnąć 3-4 krotnie. A to już kwota zupełnie inna, niż ta lecąca na NFZ.

Odpowiedz
avatar garga_mel
1 1

Jak w takim razie NFZ dokonuje tego cudu? ;)

Odpowiedz
avatar Wathgurth
2 2

W Norwegii też się płaci symboliczną kwotę (jak na tutejsze warunki) za każdą wizytę lekarska. Uważam, że to bardzo dobry sposób.

Odpowiedz
avatar Boewulf
22 28

To jest chyba szerszy problem niż kwestia pierwszej pomocy. W zastraszającym tempie rośnie nam liczba baranów w społeczeństwie. Tak, baranów, którzy nie potrafią ani logicznie myśleć ani przyswoić podstawowej wiedzy. Nie mówię już o wyciąganiu wniosków, bo taki wysiłek mógłby spowodować nieodwracalne zmiany w przestrzeni pomiędzy ich uszami. Skończymy jak Anglicy albo Amerykanie - 5% normalnych, wykształconych obywateli i 95% szarej, bezrozumnej masy, nadającej się tylko na maszynkę do głosowania.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2013 o 19:03

avatar konto usunięte
12 18

Karetka płatna po podaniu fałszywych informacji. Dyspozytor może powiedzieć, żeby podać paracetamol albo iść do rodzinnego. Za podawanie nieprawdziwych danych celowo i świadomie 500zł. I też jestem za odpłatnością za wizytę rzędu 5 zł. Ewentualnie z opcją zwrotu, jeśli lekarz uzna, że była konieczna porada lekarska.

Odpowiedz
avatar BananUst
4 6

A kara za podanie błędnej diagnozy przez dyspozytora?

Odpowiedz
avatar Elewator
12 16

Przedostatni akapit jest szczególnie mądry - ludzie powinni odkryć na nowo domowe metody leczenia, a do lekarzy udawać się wtedy, kiedy trzeba, a nie z każdą byle pierdołą.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2013 o 21:03

avatar grupaorkow
23 27

A w szczególności jeżeli chodzi o leczenie dzieci. Zabrzmię jak stary dziad, ale to najszczersza prawda: za moich czasów na kaszel matki dawały syrop bez recepty i szalik na szyję, na katar chusteczki, a na gorączkę paracetamol. A teraz małe dzieci na każdą bzdurę biorą antybiotyki... Kaszel - antybiotyk. Gorączka - antybiotyk. Ból gardła? No niechybnie umiera, dajmy mu antybiotyk. I wielkie zdziwienie, że zamiast zdrowieć chorują coraz bardziej i coraz częściej.

Odpowiedz
avatar Elewator
11 13

Racja - przesadza się dziś z tymi antybiotykami. Nie dość, że bez konsekwencji dla organizmu się to nie obędzie (wiadomo, giną też dobroczynne bakterie, więc gorzej z odpornością, z trawieniem...), to na dodatek przez nadużywanie antybiotyków powstają kolejne uodpornione bakterie. Sam chyba dwa razy w życiu brałem antybiotyk. Bo takie leki bierze się w uzasadnionych przypadkach, a nie na katar.

Odpowiedz
avatar wiewiora
10 12

No to ja tez chyba jestem stara. Moja mama też się nie opierniczała z nami. Z dzieciństwa pamiętam, że oprócz chorób typowych dla dzieciaków, jak ospa czy świnka, to chorowałam może ze trzy razy, a lekarz był potrzebny tylko do wypisania zwolnienia.

Odpowiedz
avatar Salemone
7 9

@grupaorków Dokładnie! Ja jak mi syn się zakatarzy, zakasła czy inne choróbsko przypałęta, przez pierwszy tydzień leczę domowym zasobem leków bez recepty. Oczywiście wypytałam najpierw farmaceutkę, czy taki lek może dziecko w jego wieku przyjmować. I wiecie co? Na trzy lata, jak jest na świecie na antybiotyku był raz. Całe trzy dni. A ile czasu zaoszczędziłam, bo zamiast siedzieć w poczekalniach mogę się z dzieckiem pobawić.

Odpowiedz
avatar korbalodz
11 11

Sam lekarza nie wołałeś i Bohunowi skuteczną kurację zaordynowałeś ;). A na serio. Dwóch synów mam (21 i 13 lat) i parę razy karetka była wzywana i za każdym razem w pełni zasadnie. Parędziesiąt razy potrzebna była pomoc pediatry w przychodni. Zależy jaka temperatura, jak dziecko reaguje na leki zbijające i jakie są inne objawy. Pogotowie Ratunkowe jest do ratowania życia, a nie do zwykłego leczenia. Jak umożliwiam przejazd karetce to myślę o naprawdę chorych.

Odpowiedz
avatar AngelFallen
9 13

Aż założyłam konto bo nie mogę po prostu... Jak ludzie mogą być takimi kretnami? Od kilku dni non stop bez przerwy mam 38 stopni temperatury, ale nie pomyślałabym o wezwaniu karetki bo póki się nie pogarsza to uważam to za bezsens i stratę czasu załogi z karetki...

Odpowiedz
avatar jaelithe21
4 10

A nie lepiej zacząć się leczyć zamiast czekać aż się pogorszy i wtedy tracić czas załogi karetki?

Odpowiedz
avatar AngelFallen
1 1

@jaelithe21 Wiem, że nie napisałam tego w poście ale leczę się. Biorę już drugi antybiotyk i nic, dlatego właśnie nie rozumiem sytuacji takich jak te opisane... Są ludzie którzy mają o wiele gorzej i karetka powinna być dla takich właśnie, a nie dla dziecka które raz dostało 37.8 i dosłownie ''śmierć mego dziecka jest bliska wzywajmy pogotowie"! :D

Odpowiedz
avatar syrenka
-4 4

czekasz aż bakterie z infekcji przeniosą się do osierdzia?? lepiej idź do lekarza po właśnie antybiotyk bo możesz źle na tym wyjść

Odpowiedz
avatar soraja
-2 6

Akurat co do pierwszej pomocy się nie zgodzę - zdaje się że pokolenie które "nam rośnie" ma takie zajęcia w szkołach. Gorzej z dorosłymi którzy takich zajęć wogóle nie mieli albo mieli je lata temu, ale to wina systemu, a nie ludzi. Informacje teoretyczne można znaleźć w internecie, ale to tylko teoria. Inną siłę w rękach będzie mieć budowlaniec, a inną staruszka poruszająca się o lasce - skąd mają wiedzieć jak w praktyce wykonać pierszą pomoc nie robiąc człowiekowi krzywdy? Bo opcja kupić manekina, składować go gdzieś i regularnie (co rok czy pare lat) wynajmować instruktora od pierwszej pomocy jest dla większości zbyt kosztowna i kłopotliwa. Póki nie będzie darmowych praktycznych kursów, niewiele się zmieni.

Odpowiedz
avatar Traszka
11 13

Pierwsza pomoc to nie tylko resuscytacja. To też wiedza jak radzić sobie z katarem. I ze skręconą kostką.

Odpowiedz
avatar MyCha
4 6

Jak wiele przedmówców zauważyło niewielkie opłaty za wizytę u lekarza wiele osób zapewne wyleczyłoby z hipochondrii. I nie uważam aby miałoby to pociągnąć za sobą jakieś zwroty z ubezpieczenia. Przecież żadne prywatne towarzystwo ubezpieczeniowe nie zwraca kasy jak się z odszkodowania nie skorzysta, prawda? Istnieje też przecież franszyza redukcyjna i nikt nie robi z jej powody problemów. O ile umie czytać ze zrozumieniem. Co najwyżej można by rozważyć pomniejszenie składki o parę złotych. Czemu ubezpieczenie 'państwowe' jest wyższe niż prywatne? Na to drugie nikt nie wykona dla nas np. przeszczepu serca.

Odpowiedz
avatar garga_mel
1 3

Oczywiście że zapewni. Skąd takie informacje, że nie? Takie samo ubezpieczenie jak przymusowe - z tym że jednak dobrowolne. :) Oczywiście zakres zależy od wysokości składki. Istnieją jednak kraje, w których funkcjonuje system prywatnych ubezpieczeń, a wcale przeszczep serca nie jest w nich rzadkością.

Odpowiedz
avatar PuolalainenTytto
8 12

Doprawdy? Jednym z takich krajów jest USA. System ubezpieczeniowy leży tam i kwiczy, a koszta leczenia osób bez ubezpieczeń pokrywa (i tak) całe społeczeństwo. Z prywatyzacją służby zdrowia/systemu ubezpieczeń jest jeden problem. Działa on na zasadzie wolnego kapitalizmu. Słowem oddziały/jednostki nierentowne są zamykane. Kilka przykładów nierentownych oddziałów: wszelkiej maści OIOMy (dlaczego? średnia cena pobytu dobowego chorego na takim oddziale to od 3000 w górę - w zależności od specyfikacji jednostki), SORy, geriatrie (czyli tak po prawdzie wszystko co można zaliczyć jako "oddziały wewnętrzne"), psychiatrie, oddziały onkologii. Jeżeli dojdzie do tego, że służba zdrowia zostanie zupełnie sprywatyzowana: 1. mało kogo będzie stać na to aby: pozbierać się po wypadku, udarze, każdej innej poważnej traumie; po wypadku będą Cię wieźć 100 km do najbliższego w pełni wyposażonego i funkcjonującego SORu; ludzie starsi/w agonii będą spędzali ostatnie tygodnie w domu, gdzie domownicy będą przechodzić istny czyściec, bo w rozwój opieki pielęgniarskiej też nie ma sensu inwestować; leczenie poważnych zaburzeń psychiatrycznych też nie będzie możliwe - kasa, brak jednostek, 2. nie będzie takich oddziałów praktycznie wcale. Bo nikomu nie opłaca się otwierać biznes, na którym tylko się traci i trzeba do niego dokładać ogromne pieniądze. Lepiej brać przykład od tych, którzy robią coś dobrze! Np. Finlandia - służba zdrowia jest państwowa, rozbudowana i opieka pielęgniarska jest prężnie działająca (np. pielęgniarki po dodatkowych kwalifikacjach mogą wypisywać recepty na niektóre antybiotyki/ ciąże fizjologiczne prowadzi położna/ opieka środowiskowa jak marzenie!/ pacjenci starsi mają wizyty pielęgniarki podstawowej opieki, czyli tak zwanej RN - lahihoitaja po fińsku (w przełożeniu na polski system jest to pielęgniarka po studium medycznym) oraz pielęgniarki licencjatki - sairaanhoitaja, nawet trzy razy dziennie! po to aby przygotować klienta do dnia codziennego/zrobić śniadanie (RN)/ podać leki/ zastosować wszystkie procedury, których wymaga pacjent - zmiana opatrunków (które są przywożone z przychodni, pacjent za nie nie płaci dodatkowo, a ponad to nic nie musi sam sobie dokupowywać),słowem cokolwiek, czego pacjent potrzebuje). Pacjenci płacą za: wizyty lekarskie – jest to zawsze w okolicach 25 euro, dopłacają do opieki środowiskowej (jeżeli mają niskie dochody nie płacą nic) ok. 10 euro na mc (w zależności od intensywności wizyt pielęgniarki), za pobyt w szpitalu płaci się 18 euro na dobę i jest to opłata hotelowa (za jedzenie, które swoją drogą jest bardzo dobre i urozmaicone – a za 18 euro „na mieście” nie zje się dobrego i porządnego obiadu nawet, oraz za opierunek). Wszystkie recepty są na zniżki… Mogę wymieniać tak bardzo, bardzo długo… Dobry jest złoty środek. Taki jaki jest w Finlandii.

Odpowiedz
avatar MyCha
4 4

garga_mel które towarzystwo w Polsce ma w ofercie ubezpieczenie zdrowotne które pokryje przeszczep serca? Pytam z ciekawości bo może rzeczywiście nie wiem.

Odpowiedz
avatar zendra
0 4

Mycha, ja ci odpowiem: ŻADNE !. Wyższość prywatnego ubezpiecznia nad państwowym to urban legend. Składka "z wyższej półki" u prywatnego ubezpieczyciela, w kwocie np. 260 zł, zapewnia wyłącznie usługi z zakresu POZ (podstawowa opieka zdrowotna), a jeżeli są w takim pakiecie jakieś usługi szpitalne, to najwyżej tzw. pobyt dzienny, typu: zakładamy pani szwy i won do domu. Prywatne ubezpieczenia to fajny bajer, gdy trzeba dostać się do lekarza pierwszego kontaktu bez kolejki i to tyle. W zakresie pełnego leczenia szpitalnego oraz opieki nad ciężko/przewlekle chorymi, nie istnieją żadne ubezpieczenia prywatne - przynajmniej nie w Polsce. W krajach, w których taka opieka jest oferowana, jest proporcjonalnie znacznie droższa niż to śmieszne 260 zł, a i tak jest obwarowana 1000-cem wykluczeń, zastrzeżeń, zakresem dostępnego i niedostępnego leczenia. Opowiadanie, że za mniejszą lub nawet tą samą składkę, u prywatnego ubezpieczyciela dostanie się szerszy i lepszy zakres usług niż u państwowego - to MIT, mówiąc bardzo oględnie. Nikt nie jest zadowolony z działania NFZ, włącznie z lekarzami, system wymaga reformy, lepszej kontroli, bardziej przejrzystego systemu rozliczeń. Ale przy całej problematyczności tego systemu, nikt nie różnicuje opieki na chorym zależnie od jego ubezpieczenia, ani nikt nie umiera dlatego, że nie stać go na ubezpieczenie kosztów leczenia akurat jego choroby.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 marca 2013 o 17:29

avatar garga_mel
1 1

Jak najbardziej przyjmuję Wasz argument o absurdalności mojego porównania składek. I od razu dzięki, że obalenie go nie zakończyło dyskusji na zasadzie: "ona głupotę walnęła, więc to za czym optuje głupotą też musi być". Nadal jednak nie rozumiem, jaka jest wyższość ubezpieczenia państwowego nad prywatnym. Czym się różnią, poza tym, że jedno jest przymusowe, drugie nie. Czy tym, że w państwowym systemie "ogół" dopłaca do zabiegów, na które nie stać jednostki? Czy też dlatego, że dzięki temu "system" decyduje o tym, komu się należy opieka, a nie portfel czy też zapobiegliwość delikwenta?

Odpowiedz
avatar zendra
0 2

Wyższość systemu ubezpieczeń państwowych polega na tym, co opisałam powyżej. Powtórzę: ubezpieczenie państwowe nie wyklucza nikogo z żadnej formy opieki zdrowotnej, natomiast prywatne wyklucza. W ubezpieczeniach prywatnych refinansowane są tylko ściśle określone zakresy leczenia, wyliczone w cywilnym kontrakcie zawieranym pomiędzy ubezpieczycielem a ubezpieczonym. Rzetelne porównanie systemów ubezpieczeń prywatnych i państwowych miałoby miejsce wówczas, gdyby sprowadzić je do wspólnego mianownika pod względem zakresu oferowanego lecznictwa, a ponieważ ubezpieczenie państwowe oferuje nieograniczony zakres lecznictwa, to właśnie taki byłby ten wspólny mianownik. Dopiero porównanie ubezpieczenia państwowego z takim ubezpieczeniem prywatnym, które również oferuje nieograniczony zakres lecznictwa, pokazałoby prawdziwy obraz sytuacji. Od razu mówię, że w Polsce nie istnieje takie ubezpieczenie prywatne, bo prawie nikt nie byłby w stanie opłacić składki, i bardzo wątpię aby gdziekolwiek na świecie istniało takie pełne ubezpieczenie - oczywiście poza indywidualnymi pakietami specjalnymi dla krezusów, gdzie roczna składka liczona jest w dziesiątkach tysięcy dolarów. Niedawno, wypowiadał się tu jeden z forumowiczów, mieszkający w USA, który napisał, że jego zwykłe (czytaj bardzo ograniczone) ubezpieczenie medyczne, kosztuje 400 $ miesięcznie. Wyjaśnijmy jeszcze jeden mit, dotyczący tego, że "w państwowym systemie "ogół" dopłaca do zabiegów, na które nie stać jednostki". Może cię zaskoczę, ale w ubezpieczeniach prywatnych jest dokładnie tak samo, "ogół" ubezpieczonych w danej firmie ubezpieczeniowej, dopłaca do zabiegów na które nie stać danej jednostki. Na tym polega cały sens ubezpieczeń, że osoba, której nie stać na płacenie z własnej kieszeni za leczenie, wykupuje polisę, płaci comiesięczną składkę nawet wtedy gdy jest zdrowa, ale jej leczenie w razie potrzeby wcale nie jest pokrywane tylko z jej składek, tylko ze składek wszystkich ubezpieczonych w danej firmie. Tak działają wszystkie ubezpieczenia: majątkowe, na życie, samochodowe, i wszelkie inne. Powtórzę to, co napisałam przy okazji innej historii: Lista oferowanych świadczeń z ubezpieczeń prywatnych jest zawsze ograniczona, i tak np. Luxmed oferuje "prowadzenie ciąży" z jakże sympatycznym zastrzeżeniem, że za "świadczenia nie wymienione" w specyfikacji ubezpieczenia, trzeba będzie zapłacić z własnej kieszeni. Wygląda to więc tak: zapłać kobieto w ciąży za prywatne ubezpieczenie - poczujesz się luksusowo, ale po cichu módl się abyś nie miała komplikacji, bo zbankrutujesz na płacenie za usługi medyczne, których nie-ma-w-specyfikacji. Albo nie, nie zbankrutujesz - w te pędy pobiegniesz do państwowej służby zdrowia. W Luxmedzie najbardziej rozśmieszyła mnie specyfikacja zabiegów ambulatoryjnych: "szycie rany do 3 cm"! Jak się komuś przytrafi rana 4-ro centymetrowa, to przecież może sobie resztę doszyć w domu nićmi krawieckimi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 marca 2013 o 11:46

avatar garga_mel
1 1

Myślałam, że wiadomo o co pytam: ogólnie o zasadę, rozróżniającą prywatne i państwowe systemy, nie w Polsce. Przyznałam już absurdalność porównania składek, idąc tym tropem absurdalne jest porównywanie systemu państwowego i prywatnego w Polsce(w której tym głównym i podstawowym systemem jest państwowy). Tak samo jak pisanie, że 400 dolarów to wygórowana cena ubezpieczenia w Stanach. Jaka jest tam średnia płaca? Czym się różni prywatywny system ogólny od państwowego? Zendra, zaskoczyłaś mnie, owszem. Ja naprawdę rozumiem ideę ubezpieczenia. Jest jednak jakaś różnica między systemem państwowym a prywatnym i proszę Cię żebyś ją sformułowała. PS. Co do USA, opinie są różne. każdy system ma wady. Dla przeciwwagi, polecam przeczytanie: http://katolik.us/viewtopic.php?t=2209

Odpowiedz
avatar garga_mel
1 1

"Od razu mówię, że w Polsce nie istnieje takie ubezpieczenie prywatne, bo prawie nikt nie byłby w stanie opłacić składki". Jak takim razie NFZ dokonuje tego cudu, że jego składka jest opłacalna i nadal stać ich na leczenie płacących?

Odpowiedz
avatar zendra
0 2

To w takim razie, o co chodzi? a) Dlaczego jest absurdalne porównywanie systemu państwowego i prywatnego w Polsce? Prywatny jest gorszy, co wyjaśniałam wcześniej. b) Średnia płaca w USA wynosiła w 2011r. $2300 brutto (na tym poziomie dochodów, należałoby odjąć ok 20% podatków). c) Czym się różni prywatny system ogólny od państwowego? Co to jest "prywatny system ogólny"?. Z definicji wynika, że system prywatny nie może być ogólny, bo każdy sam wybiera wykupienie lub nie wykipienie polisy, i wykupuje w tej lub innej firmie, więc żadna z nich nie jest ogólna. Wydaje mi się, że dość dobrze sformułowałam różnicę pomiędzy systemem państwowym a prywatnym. Jeżeli mój opis uważasz za nieodpowiedni, to poproszę abyś sama sformułowała tę różnicę. d) Z linku który podałaś wynika, że przy takim ubezpieczeniu, które oni mają, muszą płacić dodatkowo za każdą wizytę i częściowo za pobyt w szpitalu. Natomiast każdy ubezpieczyciel ma listę świadczeń, które refunduje, a ci którzy mają polisy za 120 dolarów, przekonają się o tym, gdy trzeba będzie zastosować chemioterapię. Rodzinne ubezpieczenie kosztuje już 600 dolarów miesięcznie. Najbardziej zabawna jest informacją, że "mama Grażynki ma bezpłatną opiekę, bo przekroczyła pewien wiek"!. Hallo! Bezpłatną opiekę?! W kraju podawanym jako przykład dobrego funkcjonowania prywatnej służby zdrowia? Jeśli prywatnej, to jakimże cudem ktoś ma "bezpłatną opiekę"?. Niemożliwe, prawda? Opiekę ma bezpłatną, ponieważ jest to opieka państwowa, na podstawie reformy ubezpieczeń zdrowotnych wprowadzonej przez Obamę - i tak się kółko argumentacji zamyka, wracamy do państwowych ubezpieczeń. Nie wiem czy śledziłaś sprawę reform zdrowotnych Obamy, ale to była wielka rewolucja w USA, ustawa zaskarżona do Sądu Najwyższego przez kilkanaście stanów, które nie chciały się godzić na PRZYMUSOWE składki zdrowotne dla swoich obywateli. Stany przegrały w Sądzie Najwyższym, i w ten sposób weszła w życie pierwsza w historii USA ustawa, nakazująca publiczne ubezpieczenia zdrowotne. To właśnie z tych składek finansowane jest "bezpłatne leczenie" pani Grażynki, oraz kilka programów rządu USA polegających na systemie dopłat do ubezpieczeń prywatnych tym osobom, które są w określonej kategorii wiekowej lub dochodowej lub sytuacji osobistej, np. osoby samotne o niskim dochodzie (vide: pani pielęgniarka). e) NFZ w Polsce nie dokonuje cudu, po prostu nie zarabia na leczeniu ludzi, w przeciwieństwie do prywatnych ubezpieczycieli. f) Skoro już się przepytujemy, to ja zadam ci pytanie: jeżeli system ubezpieczeń prywatnych jest tak wybitnie lepszy od państwowych, to dlaczego nie mamy w każdym powiecie po kilka prywatnych szpitali, klinik - przecież powinny już dawno wyprzeć państwowe ośrodki, do których nikt nie chciały się zapisać na leczenie?.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 marca 2013 o 14:22

avatar garga_mel
1 1

a) i f) : Porównywanie ubezpieczycieli prywatnych i ubezpieczyciela państwowego na przykładzie Polski jest absurdalne, dlatego że w Polsce żaden prywatny ubezpieczyciel nie jest w stanie działać jak na wolnym rynku. Każdy potencjalny klient jest z m u s z o n y wydać najpierw (średnio) ponad 200 zł na ubezpieczenie państwowe, potem dopiero zapłacić prywatnemu. Żądasz cudu, oczekując, że podmioty działające ze straconej pozycji, wyprą monopolistę. Wyparcie nie jest poza tym możliwe, skoro przypływ środków do NFZtu jest gwarantowany. Poza tym, niezależnie od tego czy korzystamy ze świadczeń w państwowym systemie i tak za nie płacimy. Każdy kto decyduje się na d o d a t k o w e świadczenia prywatne, dokłada tym samym środków do NFZtu[szacuje się że ok. 2 mld. rocznie wynoszą wpływy zooszczędone na (nie)korzytających z podstawowej i specjalistycznej opieki zdrowotnej, z wyłączeniem wpływów z dentystycznej]. c) i e): Różnica i sedno tkwi w d o b r o w o l n o ś c i i co za tym idzie - konkurencyjności. W mojej opinii – li i jedynie. Ogólny system prywatny – mam na myśli wolnorynkowy system – nie istnienie jednego prywatnego ubezpieczyciela. Co do wyższości polegającej na braku wykluczenia jakiegokolwiek rodzaju opieki - uważam że to tylko teoria. Po pierwsze: rynek nie znosi pustki. Po drugie: wykluczenie w sektorze państwowym nie następuje na papierze a w praktyce – długość oczekiwania na opiekę zdrwotną prowadzi do pogroszenia stanu zdrowia lub zmuszenia pacjenta do udania się po pomoc prywatnie. Co do nie zarabiania na leczeniu ludzi w sektorze państwowym: jakiego rzędu są to kwoty? Przecież i lekarze nie leczą za darmo, i zarządzający pobierają pensje. Na czy d o k ł a d n i e się oszczędza? Za darmo nikt nic nie da, może poza Owsiakiem, który daje i tak tylko tyle, ile obywatele przekażą. d) Mówię tylko, że każdy system ma wady. Jednak taki, który niezależnie od wydolności jest sztucznie podtrzymywany, nie powinien mieć według mnie racji bytu. Konkluzja: mam takie pytanie. Czy miałabyś coś przeciwko "uwolnorynkowieniu" systemu ubezpieczeń w Polsce? Wtedy państwowy miałby szansę się sam obronić, tak samo z resztą jak prywatny.

Odpowiedz
avatar kiniaas007
14 18

Zastanawiam się jak to możliwe, ze jeździcie do takich przypadków, a gdy chodziłam z bólu po ścianach bo nagle dostałam (wtedy nie wiedziałam co to) kolki nerkowej, to kazali mi wziąć apap i iść spać, a rano do przychodni. Chusteczka z tym, że trzy miesiące później odbyła się operacja ratująca moją nerkę i (najprawdopodobniej) życie ;/

Odpowiedz
avatar jaelithe21
5 15

Bo jak jesteś kobietą i boli Cię w okolicach brzucha to na pewno masz okres (nawet jak nie masz) i apap pomoże. Jakbyś była facetem to od razu by pewnie przyjechali

Odpowiedz
avatar birdgirl
1 1

niekoniecznie. Ja wzywałam do mojego (jeszcze wtedy) chłopaka, też do kolki nerkowej (też nie wiedzieliśmy wtedy, że to to) to pani dyspozytor kazała zaparzyć miętową herbatę...

Odpowiedz
avatar Condemned
1 1

Najsilniejsi i najodporniejsi to na front zostali wysłani i tam większość została.

Odpowiedz
avatar nick
-3 13

za to inny (tym razem lekarz) bedzie narypany kiedy bedzie mi skladal noge (i to kolokwialnie mowiac spi3rd0li). tak rechabilitacja - co tam, pestka poczekam rok. a usg? ze co prosze? pana wiezadla moga przeciez poczekac pol roku po otwartym zlamaniu w stawie skokowym. rzeczywiscie patologia

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 marca 2013 o 0:37

avatar Sine
12 20

Skoro i tak na spacer się nie wybierasz, w wolnym czasie poczytaj słowniki. Jeszcze wyjdzie Ci na zdrowie.

Odpowiedz
avatar kabo
-1 7

@Sine: Dobre:D

Odpowiedz
avatar yannika
6 6

Szkoda, że świętej pamięci prababcia odeszła zanim miałam dość rozumu i ogarnięcia w świecie żeby spytać o jej syrop. Wiem, że zawierał cebulę i miód. I spirytus. I coś jeszcze. I generalnie było to świństwo niemożebne ale jedna łyżka przeziębienie leczyła niemal od ręki - nie było szans, żeby wirus czy bakteria zniósł kontakt z czymś takim...

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
7 9

Mi na przeziębienie dziadek robił coś takiego: do niepełnej szklanki gorącego mleka dodawał łyżkę miodu, łyżkę masła i posiekany ząbek czosnku. Blee... A na przeziębienie często wystarczy siedzieć pod kołdrą i poić się np. gorącą herbatką z miodem i cytrynką, herbatką z imbiru(super rozgrzewa, polecam!), jeść warzywka, owoce. Ogólnie zamiast truć organizm lekami, dobrze odżywić i wspomóc odporność, żeby sam sobie poradził z choróbskiem.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
6 14

Cebulę usiekać, ułożyć warstewkę, polać warstewką miodu (ostatecznie cukrem posypać), kolejna warstwa siekanej cebulki, kolejna miodu, i tak dalej. Jak puści sok, to go odcedzić i dodać łyżkę spirytusu na szklankę tego syropu. Toprzepis z mojej rodziny, prościutki ale działa. Można dodać do cebuli siekany czosnek, ewentualnie zamiast spirytusu odpowiednia nalewka ziołowa.

Odpowiedz
avatar scr
2 6

U mnie w domu robi sie inaczej. Cebule kroi na plastry a pomiedzy nie sypie cukir, po dniu cebula puszcza sok i mamy syrop.

Odpowiedz
avatar yannika
3 3

Kiedyś od znajomego Chińczyka dostałam przepis ichni na udrożnienie dróg oddechowych - starty imbir, wyciśnięty czosnek, zalać odrobiną sosu sojowego i wąchać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 15

Mam wrażenie, że powinnaś zmienić pracę. Uważam, że macie pomagać ludziom, a błędy/głupota jest zawsze i będzie, więc nie uogólniaj. Często pacjent jest zaniepokojony, nie musi wiedzieć, co mu jest, a ludzie są bardzo różni i reagują odmiennie. gdybyście mieli dobry sprzęt, informacje, szpitale itp. byłoby normalniej. Nie pisz więc wciąż tych historii na jedno kopyto.

Odpowiedz
avatar andrew78
1 5

Raczej idiotyczne niż smutne. Masz rację z tymi babciami co to sobie dawniej ze wszystkim radziły...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 marca 2013 o 19:46

avatar adzata
2 4

A mnie smutno, że w dzisiejszych czasach człowiek może umrzeć zanim doczeka badań specjalistycznych - tak było w przypadku mojej Mamy. Ale zdaję sobie sprawę, że to zazwyczaj nie jest wina poszczególnych lekarzy, a systemu i często ludzi, którzy właśnie z byle pierdołą zajmują kolejki naprawdę chorym...

Odpowiedz
avatar hejter
1 3

Z czasów, jak jeszcze przyjmował mnie Szpital Dziecięcy. Koło dziewiątej wieczorem. Rozbolała mnie nerka, bardzo, bardzo, ledwo się ruszam. Matula pakuje w auto i wio na SOR. Przyjmuje jedna lekarka, która dłużej pisze jednym palcem na klawiaturze niż bada pacjentów. W poczekalni jakieś 30 dzieciaków. O ile rozumiem biedne niemowlęta z gorączką, to rozwydrzoną gówniarzerię, która biega po korytarzu i drze mordę już nie. Po jakimś czasie lekarka wychodzi z gabinetu, mówi, że nie może na razie przyjmować małych dzieci, bo teraz miała pacjenta ze szkarlatyną i musi zrobić przerwę epidemiologiczną więc poprosi starsze dziecko. Wybór pada na mnie. 5 oburzonych matron z krzykiem "ależ my tu już czekamy od siedemnastej! Mój Kubuś/Wojtuś/Zenuś już tu wytrzymać nie może, tak go boli" przytula swoje jeszcze przed chwilą podskakujące latorośle. Lekarka informuje, że o szesnastej czynna była jeszcze przychodnia, ale jeżeli bardzo chcą zarazić swoje dzieci szkarlatyną to ona serdecznie zaprasza.

Odpowiedz
avatar agula2002
0 10

nasze prababki leczyły dzieci zdrowaśkami w piecu jak wiemy z literatury i chadzały do znachorów. Niektórzy przeżyli, inni nie, ale się wtedy więcej dzieci rodziło, więc jak w rodzinie jedno czy dwoje dzieci padło, to co to za strata... Powiem szczerze mam słabe raczej doświadczenia z karetkami i służbą zdrowia. Mało korzystam, a jak muszę to się ma mnie w poważaniu.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 8

I brawo! Traszka, mężata? ;) Bo ja już Cię kocham! A szukam właśnie siakiejś fajnej, rozsądnej ;)

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
2 4

Rozumiem Twoją argumentację, ale nie zgadzam się z nią do końca. Tyle się trąbi o tym, że Polacy wolą leczyć się sami lekami z reklam niż chodzić do lekarza. Jak to kobiety lekceważą guzki na piersiach. Jak to mężczyźni w ogóle nie chcą robić badań profilaktycznych. W spotach reklamowych jest hasło "skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą". Wiem, że chamskie i roszczeniowe zachowanie jest złe, ale dlaczego wyzywasz gościa, który zmartwił się jakimś "pypciem" na stopie? Dla Ciebie by było lepiej, gdyby to zlekceważył? Rozumiem, mniej pracy.

Odpowiedz
avatar wolfik
-1 3

Bo u nas problem jest podwójny: 1. Ludzie z byle g...nem zgłaszają się na izby przyjęć, oddziały ratunkowe itp.,jak tylko coś zaboli albo boli od tygodnia-dwóch ale jakoś nie mieli czasu pójść do lekarza. 2. dopóki dolegliwości nie staną się uciążliwe ludzie leczą się sami ("bo co tam taki konował mi pomoże") albo stwierdzają że nie mają czasu stać w kolejce do lekarza rodzinnego. Przecież łatwiej pójść na najbliższy SOR.

Odpowiedz
Udostępnij