Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnia medialna nagonka na wszystkich lekarzy, SOR-y, przychodnie i karetki zaczyna przybierać…

Ostatnia medialna nagonka na wszystkich lekarzy, SOR-y, przychodnie i karetki zaczyna przybierać niespodziewany obrót.

Wezwanie do dziecka, blade jakieś, leci przez ręce.

Wchodzimy do przedpokoju i pada pytanie rodzica:
Pani jest pediatrą?
J: Nie, jestem lekarzem medycyny ratunkowej.
R: A umie pani badać dzieci?
J: (WTF?) Umiem.
R: A leczyć?
J: Też.
R: A ile pani lat pracuje?
J: A to zmieni coś w stanie pańskiego dziecka?
R: Ja nie mogę pozwolić żeby się skończyło jak ostatnio z tymi dziećmi! Pani nie jest pediatrą, skąd pani ma wiedzieć jak chorują dzieci?
J: Widzi pan, może na skomplikowanych chorobach dziecięcych się nie znam, ale na RATOWANIU w stanach zagrożenia życia owszem. A pan chyba wzywa do zagrożenia życia? To jak, ratujemy czy prowadzimy dyskusje o moich umiejętnościach?
R: Pani jest bezczelna! Ja pani nie dam dotknąć Pawełka!
J: Dobrze, to ja wzywam policję, bo albo pan kłamał mówiąc że syn jest w ciężkim stanie, albo mówił pan prawdę i teraz ryzykuje pan jego życiem. To jak?
R: (chyba go zatkało, wykorzystałam ten fakt do przejścia z chłopakami do pokoju dzieciaka).

Dzieciak jak to małe dziecko po wymiotach i biegunce, odwodnione, z gorączką. Lepiej zabrać do szpitala, zwłaszcza po ostatnich nagonkach.
Pan rodzic upewnił się tylko, czy na pewno będzie tam PEDIATRA. W końcu bycie lekarzem to żadna gwarancja, że umie się leczyć.

erka

by Traszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
50 52

Ale jak się wzywa karetkę to przyjeżdża zespół RATUNKOWY. Nie taki, który wyleczy dziecko, tylko taki który usunie bezpośrednie zagrożenie życia.

Odpowiedz
avatar tehawanka
9 9

W czym zrozumieć? W zidioceniu totalnym czy jak? Jak wzywasz zespół ratunkowy to taki zespół przyjeżdza jeśli chcesz wybierać lekarza to sama wybierz i idz do kogo chcesz, a nie karetce zad zawracasz, pomijajac kwestię, jak nie jesteś lekarzem i nie umiesz rozpoznać choroby to jak niby chcesz zweryfikować wiedzę lekarza z karetki? Absurd goni absurd?

Odpowiedz
avatar Zannah
35 41

a ja się zgadzam z Traszką - karetki są (chociaż wielu o tym zapomina) po to by ratować życie w stanach nagłych, a nie pędzić na złamanie karku do dzieciaka, którego można by z powodzeniem zabrać do przychodni do pediatry albo zamówić sobie wizytę domową :P!

Odpowiedz
avatar Kosz
15 29

Taaa... Mnie karetka zabrała 9 stycznia z wylewem. Na szczęście zabrali, bo jęczeli coś o nerwicy i że nic mi nie jest. I jeszcze wrednie powiedzieli, że mam sobie wziąć kasę na taksówkę na drogę powrotną. Wróciłem do domu po miesiącu! Tyle o jakości medyków w szpitalu i poza szpitalem to się nawet nie wypowiadam, bo to historia na dłuższe opowiadanie.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
7 25

Kosz, dziękujemy za ogólną ocenę po jednym transporcie. Prawda jest taka, że na co dzień mamy tak idiotyczne wezwania, że zwyczajnie jesteśmy zmęczeni. Do tego kilkudziesięciogodzinne służby i mamy gotowy przepis na przemęczonego człowieka, który powinien być w stanie zawsze pdoejmować racjonalne decyzje.

Odpowiedz
avatar BananUst
4 8

Znam sprawę od strony pogotowia - brat jest ratolem. U nas w pogotowiu jeździ lekarz, LEKARZ, któremu nie dał bym szczura do ratowania, bo mi go zabije. Człowiek ma ksywe Matuzalem - najstarszy lekarz pracujący w pogotowiu w całym kraju. Ale jeździ na karetce - przez co stanowi zagrożenie życia.

Odpowiedz
avatar rosa
-4 10

W związku z ostatnimi wydarzeniami zabraliście to dziecko, a tak to co by się dalej działo?

Odpowiedz
avatar babobab
-1 25

@zaszczurzony, no wybacz ale co kogo obchodzi, że jesteście zmęczeni? uważasz, że ludzie, którzy nie pracują w ratownictwie całe dnie leżą brzuchem do góry i dłubią w nosie? poza tym, jak Ci kasjerka w banku źle puści przelew to też powiesz, że no cóż, zdarza się, ma dużo klientów i jest zmęczona?? mam wrażenie, że służba zdrowia robi z siebie męczenników, bo oni przecież tacy biedni użerają się z całym tym niewdzięcznym narodem

Odpowiedz
avatar mg1987
1 13

Widzę, że babobab jest robotem (albo co najmniej cyborgiem) i, jako taki, nie wie, że szybkie i racjonalne decyzje lepiej się podejmuje kiedy człowiek jest wypoczęty. Ale przecież baobab jako nie-człowiek (lub nadczłowiek) się nie męczy. Chyba, że jest człowiekiem który nigdy nie pracował więcej niż 8 godzin na dzień. Mi już 14 godzin w pracy potrafiło ostro dać w kość, i nawet sobie nie wyobrażam kilku-dziesięciogodzinnej zmiany (nawet z drobnymi przerwami na drzemkę). Przykład z kasjerką chybiony - ona pracuje 8-10 godzin dziennie, i jej praca nie jest aż tak stresująca co zawód ratownika.

Odpowiedz
avatar Vertigo23
2 4

Kosz - może naprawdę źle trafiłeś? Mnie ratownicy uratowali życie po poważnym wypadku, zachowywali się fantastycznie, a tak ciepłego i silnego wsparcia psychicznego jak wtedy w karetce, w drodze do szpitala nie otrzymałam nigdy od nikogo. Bolało tak, że chciałam umrzeć, a przy zdrowych zmysłach trzymał mnie tylko siedzący obok ratownik - od momentu, w którym znalazłam się w karetce, aż do SORu nie puścił mojej ręki. Szpital też był bardzo ok. Chirurg, który mnie zszywał wpadł kilka godzin później mnie potem odwiedzić i chwilę porozmawiać (ot tak), a chłopak, który był na praktykach ratowniczych przesiedział przy mnie w nocy kilka godzin.

Odpowiedz
avatar Bedrana
0 12

@mg1987: No to dam Ci inny przykład, a właściwie przykłady: -pilot lotnictwa cywilnego -pilot śmigłowca -maszynista -kontroler lotów -dyspozytor ruchu kolejowego -ratownik górski ...i jeszcze kilka innych. Wszyscy oni maja pracę odpowiedzialną, niektórzy niebezpieczną, baaaardzo stresującą i męcząca psychicznie. W razie wypadków, jeśli popełnili błąd, a przeżyją - ponoszą wszelkie konsekwencje. Lekarze, natomiast, praktycznie są bezkarni. W ratownictwie medycznym POWINNO się pracować 36 godzin w tygodniu, czyli trzy dwunastogodzinne dyżury w ciągu siedmiu dni. Jeśli lekarz, lub ratownik pracuje na kontrakcie w kilku miejscach, w praktyce może się okazać, że zasuwa cały tydzień non-stop. Ma prawo być styrany. Nie sadzę, jednak, żeby było to zgodne z prawem. Więc, jeśli są przepracowani, to na swoje własne życzenie.

Odpowiedz
avatar Bedrana
-5 9

@Vertigo23: Niech zgadnę... Masz 23 lata i jesteś atrakcyjna...? Nie przyszła też posiedzieć i pogadać jakaś pielęgniarka, albo stażystka?

Odpowiedz
avatar Vertigo23
3 5

Bedrana - nie, 23 w moim nicku nie ma związku z wiekiem. Jestem kilka lat starsza - ale faktycznie niewiele, trójka z przodu jeszcze nie strzeliła ;) I tak zapewne w innych okolicznościach można by uznać mnie za atrakcyjną, ale mój wygląd nie miał wtedy dużego znaczenia - zwieźli mnie z wypadku. Ratownicy ładnych widoków nie mieli, a zachowywali się naprawdę fantastycznie. Dopiero w szpitalu zmyłam krew z twarzy, ale opatrunki na rękach sięgały za łokcie, a humor mi nie dopisywał. Nie, przyszedł akurat ten stażysta -. I chirurg, który mnie zszywał. Ale pielęgniarkom się nie dziwię, w okresie międzyświątecznym na oddziale panowało niezłe szaleństwo. A poza tym takie podejście jest bardzo nie w porządku: Jeżeli lekarze i ratownicy są niesympatyczni to: biała mafia, draństwo, standard, wszyscy to ch***, itp. A jeśli trafiam na fantastycznych ludzi, to byli mili tylko dlatego, że chcieli poderwać ładną laskę. Dajcie im jakieś szanse, to może będą mniej niesympatyczni, co?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 marca 2013 o 9:36

avatar zaszczurzony
3 11

Bedrana - co za bzdury... Ja robię po 48 z rzędu W JEDNEJ STACJI. Zdarza się, że mam tylko jeden dzień wolnego i znów idę np. na 24h. Czasem jak idę w czwartek na 7 rano ląduje w domu w sobotę popołudniu. 12h zmiany mają TYLKO kierowcy karetki. Bo kierowca w żadnym zawodzie zdaje się dłużej nie może. PS. a myślisz, że nas nie ścigają jak popełnimy błąd? Czy Ty masz w ogóle coś wspólnego z ratownictwem, ze tak doskonale wszystko wiesz? babobab - jest różnica między ratownikiem, który musi w kilka sekund obliczyć dawkę leku i zadecydować w ogóle co podać i co robić (nierzadko po kolana w jakimś błocku i deszczu), a kasjerką w banku, która pomyli się z przelewem siedząc przy biurku. Ja pracuję w stacji pogotowia przy straży pożarnej. Często bierzemy udział w ich akcjach. To nie takie proste biegać między poparzonymi ludźmi albo takimi świeżo wytarganymi ze zmiażdżonego auta kiedy się jest od 40 godzin na nogach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 marca 2013 o 13:29

avatar zaszczurzony
4 8

A na miejscu jest wyzywanie lekarzy, ratowników kiedy to dyspozytorzy decydują gdzie wysłac karetkę? Na miejscu jest darcie się na wszystkich kiedy dyspozytor na pewno proponuje inne miejsca, gdzie można się zgłosić? Kochana agranel, ta wyrozumiałość działa we dwie strony.

Odpowiedz
avatar wiewiora
-1 1

No cóż Bedrana, jeśli będziesz wchodzic do kabiny pilota co 30 minut przez, np. 8h lot, uprzednio robiąc awanturę, że zalałaś się kawą i musisz w tej chwili wylądować, bo musisz się przebrać i tak do utraty cierpliwości przez obsługe i współpasażerów, to licz się z ty, że najprawdopodobniej zostaniesz przwiązana do fotela przez obsługę i współpasażerów, a z odprawy odbierze Cię policja danego kraju i dostaniesz zarzut spowodowania zagrożenia. Po czym mili panowie, dwa na dwa, odprowadzą Cię na lot powrotny i nawet Ci potoważyszą (historia prawdziw, od momentu przywiązania do fotela, opowiedziana przez kolęgę pracującego na lotnisku, jako strażnik graniczny). To samo tyczy się maszynisty i pilota śmigłowca. Co do kontrolelrów lotów i dyspozytorów ruchu kolejowego, hmmm, nie można im odmówić stresu w pracy, ale to inna specyfika. Choc zapewne jeśli odwiedzisz kogoś, kto taką pracę wykonuje i będziesz mu ustawicznie i nieprzerwanie przeszkadzać (w znaczeniu rozpraszania go albo fałszywego alarmowania o zagrożeniu), i tak kilka razy w ciągu tygodnia, to Cię poprostu wywali na zbity pysk, brzydko pisząc. A być może złoży doniesienie. Ratownicy górscy mają ten sam problem co ratownicy medyczni. Ustawicznie są wzywani do przpadków, których łatwo można by uniknąć. Juz nawet nie chce mi się przykładu do tego pisać, bo media opowiadają o tym za mnie. Jedyna różnica polega na tym, że ratownicy górscy dużo częściej narażają własne życie. Nie wiem, jak dokładnie jest z pracą na umowe - zlecenie, ale z kontraktami, jest tak, z tego co się orientuję, że jeżeli kontrakt nie ma zapisów stanowiących inaczej, to lekarz/ratownik/pielęgniarka mają obowiązek wypełnić go, czyli przepracować ilość godzin w nim zawartych, przy czym jedynym ograniczeniem jest ich moc przerobowa. Krótko, jeśli w kontrakcie masz zapisane 96h w ciągu miesiąca, to możesz je sobie przepracować pod rząd, o ile pozwalają Ci na to siły i możliwości. Oczywiście obchodzi to zapisy zawarte w kodeksie pracy, a właściwie nie obchodzi, bo kodeks pracy tyczy się umów o pracę, czyli tzw. etatów, a kontrak jest umową cywilno - prawną. Co do umów o pracę, to tez nie jest tak kolorowo, bo np. lekarze mają możliwość pracowania do 65 h tygodniowo. A i jeszcze jedno, w pracy na etacie zmiany musi dzielić co najmniej 24 h przerwa i tak jest w każdym zawodzie, w którym pracuje się 12h na jednej zmianie.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
14 26

Dlaczego debilny ojciec nie dzwonil do swojego "domowego" pediatry i zyczyl sobie jego wizyty domowej, skoro koniecznie chcial kogos z tego fachu? Na karetce, jak to na karetce, sa lepsi i gorsi lekarze, ale nie ocenia tego krewny pacjenta przed rozpoczeciem naglego leczenia w ostrym przypadku, tylko ewentualnie po fakcie. Riposta Traszki do ojca byla bardzo sensowna, ale jej ironiczne koncowe powiedzenie pod wzgledem umiejetnosci leczenia, jest niestety prawdziwe, przy czym nie oceniam absolutnie jej umiejetnosci.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2013 o 18:58

avatar Azot
3 3

A tak z ciekawości - znasz taki realny przypadek czy słyszałeś w mediach, że to się zdarza?

Odpowiedz
avatar lillith
5 5

Oczywiscie, bo wskaznik pozostawionych instrumentow po operacji wynosi 65% w skali kraju. Puknij sie, kolego, w czoleczko (tylko nie wzywaj karetki do ewentualnego siniaka) i sie zastanow co wypisujesz. Oczywiscie zawsze przyczepiamy sie do jednego incydentu, generalizujac na cala grupe zawodowa, a nie doceniamy tych, ktorzy codziennie operuja/diagnozuja/lecza bez powiklan. O tych ludziach sie nie wspomina, bo Fakt z SuperExpressem sie nie sprzeda tak dobrze, kiedy naglowek glosi 'Kolejny lekarz pomogl pacjentowi' zamiast 'Kolejny lekarz spieprzyl sprawe', nieprawdaz?

Odpowiedz
avatar khartvin
4 6

a słyszałeś może, że w każdej grupie zawodowej trafiają się partacze ORAZ że zdarzają się zwyczajne pomyłki, wynikające ze zmęczenia, z rutyny, ze zbytniego polegania na sprzęcie itd? To, że takie przypadki się zdarzają to oczywiste, zawsze będą się zdarzać. Warto się jednak zastanowić, jaki procent zabiegów tak właśnie się kończy. Jaki odsetek lekarzy jest partaczami, którzy nie powinni mieć prawa wykonywania zawodu, jaki jest zwyczajnie zmęczony całonocnym dyżurem? Generalnie niewielki, zapewne podobny jak w każdym innym zawodzie, lub nawet mniejszy. Jedyny problem jest taki, że kiedy lekarz spieprzy robotę, to powstaje wielka afera. Zapewne słusznie, że tak się dzieje, gdyż jednak życie i zdrowie człowieka to sprawa najwyższej wagi, a każdy wykryty incydent pozwala zapobiec powtórzeniu się podobnej sytuacji w przypadku innych pacjentów. Ale do jasnej ciasnej, taki lekarz jest CZŁOWIEKIEM, nie maszyną, nie robotem, nie automatem, który jest w stanie wykonać bezbłędnie każdą operację, tylko równie ułomnym, jak każdy z nas CZŁOWIEKIEM. I człowiekowi pomyłki się zdarzają. Można starać się je maksymalnie ograniczyć, ale wyeliminować się nie da gdyż... ...wypadki się zdarzają.

Odpowiedz
avatar Vella
-5 23

Czytałam ten tekst i kiwałam głową. Aż do przedostatniego akapitu. Zatkało mnie. Gdyby nie nagonki dziecko być może do szpitala jednak by nie trafiło? Tak to zabrzmiało...

Odpowiedz
avatar Aranos
8 16

Po pierwsze przypadek opisany w tej historii nie nadaje się by zaliczyć go do zagrożenia życia. A w takiej sytuacji karetka jest zbędna. Po drugie w KAŻDYM większym mieście są dyżury nocne. I nie chodzi tu o SOR. Akurat u nas są to poradnie przy szpitalach ale i wiem że zwykle poradnie mają takie dyżury w innych miastach. U nas są dwa takie miejsca. I nie trzeba nigdzie się dowiadywać. Od lat w dni parzyste ma jedna przychodnia a w nieparzyste druga. Wiem bo mam małe dziecko i miałem już okazje z nim zwiedzać obie.

Odpowiedz
avatar Bedrana
4 6

@Aranos: Skoro masz dziecko, czuję się w obowiązku coś Ci uświadomić. Przy silnych wymiotach i biegunce małe dziecko odwadnia się natychmiast, a to dla niego JEST niebezpieczne. Tym bardziej, gdy nie wiadomo, co jest przyczyną dolegliwości. Może salmonella, może rotawirus? Lekarz w przychodni tego nie sprawdzi. Odwodniony maluch i tak ląduje w szpitalu, bo nawodnić można go tylko kroplówką (skoro wszystko zwraca), a w domu tego nie zrobisz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 marca 2013 o 10:46

avatar babubabu89
19 23

NO URWAŁ NARESZCIE!!!! Jedna która się odezwała i wspomniała o policji. Proponuję jeszcze wzywać policję do nieuzasadnionych wezwań. Mandacik dostanie za ból głowy to może w końcu zrozumie do czego służy ibuprom lub apap.

Odpowiedz
avatar blaneczka21
14 14

Vella Zwyczajowo dzieci z biegunka i gorączką do szpitala się nie zabiera, gdyby matka poszła do przychodni lekarz przepisał by leki, nakazał w miare możliwości poić dziecko i do domu. Poza tym w naszym kraju funkcjonuje coś takiego jak nocna pomoc medyczny o czym ludzie zwyczajnie zapominają, do takich właśnie miejsc powinno się udać gdy dziecko dostaje gorączki, tam jest PEDIATRA, ktory bez problemu zbada malucha i naprawdę rzadko zdarza się żeby w takich miejscach była kolejka ewentualnie jedna osoba. Gdy mój maluch miał biegunkę i gorączkę to udałam się z nim właśnie do takiego ośrodka gdzie fachowo i sprawnie udzieli nam porady. I dopowiem jeszcze tyle, że nie widziałam gdzie mogę uzyskać taką pomoc zadzwoniłam na pogotowie zapytałam o to i dyzpozytor udzielił mi tego typu informacji zapytał nawet czy mam transport żeby się tam dostać.

Odpowiedz
avatar scr
7 9

Nie zawsze jest pediatra, ale jest lekarz. Sama dyżurowałam w nocnej pomocy, mimo ze pediatra nie jestem. Ale jestm lekarzem, więc rozpoznam ospę czy różyczkę, zapalenie krtani czy anginę, zapalenie oskrzeli czy biegunkę. Jako lekarz ocenię czy stan wymaga podania leków, czy potrzeby będzie pobyt w szpitalu, a może operacja. Do leczenia stanów nagłych u dzieci nie jest potrzebny pediatra, ale lekarz. Z jednym się nie zgodzę, tam gdzie pracuję jest kolejka w Nocnej pomocy i nie jest tak że wchodzi się od razu, ale się czeka.

Odpowiedz
avatar Bastet
6 6

Dokładnie jak pisze blaneczka21 - jest opieka nocna. Jak zadzwoniłam na pogotowie gdzie mam się z dzieckiem udać, bo dostał wieczorem wysokiej gorączki, to 3 razy mnie pytali, czy mi o karetkę nie chodzi - tak kobita była zdziwiona, że nie wzywam wszystkich świętych, tylko chcę wiedzieć gdzie opieka na ten moment jest.

Odpowiedz
avatar blaneczka21
3 3

scr, być może ja akurat tak trafiałam, że nie było kolejki w każdym razie czas oczekiwania jest z pewnością krótszy niż na izbie.

Odpowiedz
avatar scr
-1 1

Mozliwe, są rózne nlp-e i rózne dni, czasem sie trafi tak ze przychodzisz i od razu mozesz wejść do gabinetu, a czasem czekasz bo przed toba jest 10 osób.

Odpowiedz
avatar Paulanerrr
2 8

"W końcu bycie lekarzem to żadna gwarancja, że umie się leczyć." - nie ujmując nic lekarzom, a pisząc o "lekarzach", których spotkałem na swojej drodze: w każdym zawodzie jest taki sam odsetek idiotów, jedynie pewne zawody są bardziej pod obstrzałem uwagi, jak lekarz, policjant...

Odpowiedz
avatar obserwator
3 5

Trza było może dodać, że sprowadzi się samego ministra Arłukowicza (jest pediatrą z zawodu).

Odpowiedz
avatar biankasolderini
1 3

ale idiota ...czemu ludzie sa tacy durni

Odpowiedz
avatar mackowiak1991
0 0

może pytanie nie do końca dotyczące tematu, ale zawsze mnie to zastanawiało i nie mam kogo się spytać :P medycyna ratunkowa wydaje się ciekawą specjalizacją, ale jakie są zalety tej specki w porównaniu z anestezjologią ? Czy lek.med. ratunkowej ma jakieś uprawnienia których nie ma anestezjolog ?

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
7 13

Jesteś chociaż doktorkiem, my przy bachorkach mamy przerąbane. "Gdzie jest lekarz? Jak to, tylko ratownik?"

Odpowiedz
avatar scr
6 8

czasem bycie doktorkiem nie wystarczy, bo jak taka młoda, bez specjalizacji z pediatrii ma badac MOJE dziecko. A "dzieciaczek" ma lat 10 i katar.

Odpowiedz
avatar rosa
-2 4

Podoba Wam się, że zaszczurzony nazywa dzieci "bachorkami", że mi minusy sypiecie? Co się dzieje z tym światem? I tak się wypowiada ratownik?

Odpowiedz
avatar masterini_szyszka
-1 1

Rosa, każdy zawód, ba! większość grup i zespołów ma swój żargon... Poza tym, "bachorki" to zdrobnienie - w języku polskim zdrobnienia są formą pieszczotliwą, czułą, a nie złośliwą. Jakby mówił "bachory" - też bym się oburzyła.

Odpowiedz
avatar intruS
-1 1

Hm, ostatnie zdanie, choć ironiczne, to często jednak prawdziwe... Ale za historię "mocne" jak najbardziej .

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2013 o 15:03

avatar SzczerbatyWisielec
0 4

"W końcu bycie lekarzem to żadna gwarancja, że umie się leczyć." - to akurat prawda :)

Odpowiedz
avatar Kyu
0 2

Niestety, ale są lekarze i Lekarze. Od prywatnego narzeczony dostał zalecenie skierowania do szpitala na zabieg (nie operację) w trybie już, a "specjalista", który skierowanie miał wypisać uznał, że zrobi usg i będzie leczył tabletkami :) ciekawi mnie tylko jakimi, bo z tego, co zdążyliśmy się wypytać i zorientować, to się leczy tylko właśnie zabiegiem...

Odpowiedz
avatar nieztegopodworka
-3 13

Dlugo, nawet bardzo dlugo sie nad tym zastanawialem, czy sie tu zalogowac i napisac komentarz. Dzis sie czara goryczy przelala. Od dawna zauwazylem opowiesci Traszki czy zaszczurzonego, gdzie oni sami przedstawiaja sie krzysztalowo, a wszyscy dookola to polglowki, debile i nedojdy. Tym razem jest "nagonka miedialna", ktora Traszce niespecialnie sie podoba, bo to uraza jej uczuciom jako lekarz i ratownik. Jestem tego zdania, ze (duza) czesc lekarzy zyje w innej czasoprzestrzeni, anizeli ich pacjenci. Czy tak trudno zrozumiec rodzicow, ktorzy sie o swoje dzieci boja, bo maja dosyc przykladow jak polska sluzba zdrowia, ktora zasluguje na imie sluzby smierci, bardzo ale to bardzo na to pracuje, zeby ja postrzegac jako cos wrogiego ku pacjentom? Ze szpitale sa nazywane umieralniami? Tak ciezko to zrozumiec, ze ludzie maja dosyc tych wybrykow? Zycie ludzkie jest dla kasty bialych fartuchow malo wazne. wazny jest wlasny status i dobre samopoczucie, jak widac po historiach. Strach pacjentow czy obawy rodzicow chorych dzieci rania jedynie ich wlasne EGO! Co mi bardzo w glowie utkwilo, historia, ktora sie Traszka kilka dni (tygodni) temu chelpila, w ktorej dziecko na rowerze zostalo potracone na pasach bo nie uwazalo i Traszka stanela w obronie kierowcy auta. W moich oczach dyskwalifikuje ja to jako lekarza. W europie nie ma dwoch zdan na ten temat, kierowca auta ma obowiazek miec oczy wokol glowy i zatrzymac sie na pasach, bo pieszy czy rowerzysta jest poprostu slabszy. Koniec kropka. A w Polsce lekarka moze sie tym chelpic ze dziecko to jest "debil" bo na pasach na ulice wjechalo. Powiem Wam szczerze, ciesze sie z tego niezmiernie ze nie jestem zalezny od tych pokroju lekarzy, bo w tym kraju juz dlugo nie mieszkam, ale czytajac te "wybielajace" historie samych lekarzy czy ratownikow staja mi wlosy na glowie i nie tylko tam. A Wam zycze duzo zdrowia, bo go poprostu potrzebujecie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2013 o 21:37

avatar mackowiak1991
4 10

Z całym szacunkiem, ale Twoja wypowiedź mnie śmieszy."Od dawna zauwazylem opowiesci Traszki czy zaszczurzonego, gdzie oni sami przedstawiaja sie krzysztalowo, a wszyscy dookola to polglowki, debile i nedojdy. " A od czego jest ten portal ? Ci ludzie pracują w służbie zdrowia, więc ich klientami są pacjenci, a opisują sytuacje PIEKIELNYCH KLIENTÓW, więc, jeszcze raz, o co chodzi ? :) Ta sytuacja jest śmieszna i zachowanie rodzica jest głupie. Dalsza częśc Twojej wypowiedzi w zasadzie nie zawiera żadnych konkretów. Oczywiście, lekarzom W OGÓLE nie zależy na życiu pacjentów ich zdrowiu, chcą tylko zarabiać pieniądze.... takie, polskie podejście do sprawy. Bo ci ludzie uczyli się 20 lat, mają na głowie odpowiedzialność taką jak w żadnym innym zawodzie i trochę więcej zarabiają, to powinno się od nich wymagać, mieszać ich z błotem za najmniejsze przewinienie i w ogóle, nie mają prawa być szanowani. Może zadam pytanie, czy ratownicy medyczni, lekarze i pielęgniarki to też ludzie ? Czy nie ? Czy tak samo jak Ty mają prawo do pomyłki, do odpoczynku, do odreagowania stresu ? Z drugiej strony, fakt, służba zdrowia w Polsce idealna nie jest. Potrzeba dużo zmian. Ale jakby porównać naszą i w krajach zachodnich, naprawdę, myślę, że nie mamy na co narzekać.

Odpowiedz
avatar nieztegopodworka
0 6

@mackowiak1991 - wnioskuje ze Twoj Nick to Twoj rok urodzenia? Wtedy to wszystko wyjasnia. Przytocze tylko jedna wypowiedz "Ale jakby porównać naszą (sluzbe zdrowia) i w krajach zachodnich, naprawdę, myślę, że nie mamy na co narzekać." Dziecko, albo nie wiesz co mowisz, albo pochodzisz z kasty lekarskiej. Taaa, nie mamy na co narzekac. Brzydkie slowa mi sie cisna na usta, ale odpuszczam.

Odpowiedz
avatar mrsrtg
1 5

Aż przejrzałam opowieści Traszki, bo nie pamiętałam takiej historii. Chyba masz człowieku problem z czytaniem ze zrozumieniem albo problem z pamięcią- historia dotyczyła małej dziewczynki (pieszej) potrąconej przez 12-latka na rowerze i nie było tam żadnego samochodu... Chyba, że chodzi Ci i jakąś historię sprzed wielu miesięcy, do której nie dotarłam... Z opowieści Traszki przebija sporo empatii mimo jej sfrustrowania niektórymi sytuacjami, myślę, że należy do lekarzy, którzy myślą :-)

Odpowiedz
avatar nieztegopodworka
-1 3

@mrsrtg Nie jestem Twoim chlopem. Chlopy panszczyzniane sie skonczyly. A sedno sprawy dobrze zapamietalem, slabszy (dziewczynka pieszo) i mocniejszy (chlopak na rowerze) mieli wypadek. "Pewien pan szedł z małą córeczką. Pan szedł zamyślony, córeczka pląsała obok. Doszedł do skrzyżowania, bezmyślnie skręcił w stronę pasów. Córeczka również. Prosto pod dwunastolatka na rowerze. Dzieciak jechał wolno, od razu zahamował - lekko zahaczył dziewczynkę, która klapnęła pupą na chodnik. Sam chłopak zleciał z roweru i trochę się potłukł." Wydarzenia mocno przebarwione: "dziewczynka plasala sie obok", "bezmyslnie skrecil w strone pasow", "dzieciak jechal wolno od razu zachamowal", "lekko zachaczyl dziewczynke", "klapnela pupa na chodnik" obiektywnosc to nie mocna strona Traszki. Wiec, zawsze mocniejszy musi uwarzac na slabszego, obojetnie w jakiej konstelacji. A na pasach jest to juz 11. przykazanie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2013 o 23:08

avatar mackowiak1991
1 3

Tak, to mój rok urodzenia. To coś zmienia ? Od 3 lat codziennie mam styczność ze służbą zdrowia i co nieco na ten temat wiem. A standardy polskiej służby zdrowia mogę porównać przykładowo z norweską, gdyż kilka razy tam byłem. Owszem, ludzie są bardziej mili niż u nas, ale poziom usługi medycznej jest kontrowersyjny. Sprawami takimi, jak wyciąganie haczyka, który przebił palec na wylot nie zajmuje się chirurg, tylko pielęgniarka, "znieczulając" pacjenta paracetamolem. Na izbie przyjęć po godzinie 14 nie ma lekarza, jeśli przykładowo dziecko nie jest w stanie bardzo ciężkim, musi czekać. U nas by takie sprawy były od razu w gazetach. A opisując sytuację z rowerem, jestem pewien, że byłeś/byłaś na miejscu i znasz sytuację lepiej od Traszki, która była świadkiem zdarzenia :)

Odpowiedz
avatar nieztegopodworka
-3 5

@mackowiak1991 Twoj wiek mi mowi, ze masz malo doswiadczenia zyciowego i po trzech wycieczkach do Norwegi uwazasz ze poznales sluzbe zdrowia w europie. Odwiedz inne kraje, inne sluzby zdrowia, wyrob sobie obraz we wszystkie kierunki, wtedy mozesz porownywac, na dzien dziejszy brakuje Ci tej mozliwosci. Widzisz podkreslilem Ci te przymiotniki w wypowiedzi Traszki, ktore manipuluja Twoja wyobraznia. Ty masz w glowie tylko ta jedyna sluszna wersje sytuacji, ktora mi sie jednak wydaje bardzo przebarwiona, w zyciu nic nie jest az tak czarno biale jak tu opisane. Kiedys takie opisy mozna bylo spotkac w Trybunie Ludow, ale tego nie pamietasz, bo jestes poprostu za mlody. I tu znow sie zamyka bledne kolo Twojego wieku.

Odpowiedz
avatar mrsrtg
0 2

@nieztegopodworka - przepraszam, jeśli zwrot "człowieku" jest dla Ciebie uwłaczający, mnie się tak nie kojarzy. Jesteś przekonany,że uchwyciłeś sedno sprawy? Wg. mnie chodziło głównie o zachowanie ojca, który gotów był rozszarpać chłopca nie zajmując się kompletnie poszkodowaną córeczką. Wcześniej też nie bardzo się nią interesował - nie pilnował jej przy przejściu przez jezdnię. Wygląda jakbyś próbował dopasować teraz opisywane fakty do Twojego założenia, że Traszka jest "nieOK" I złośliwie wytknę - zaHaczył, nie zachaczył - niby cytat a z błędem...

Odpowiedz
avatar nieztegopodworka
-3 3

@mrsrtg W cywilizowanym kraju nikt nie musi pilnowac dzieci przed przejsciem na pasach, bo obojetnie czy rowerzysta czy kierowca auta, musi sie zatrzymac i przepuscic przechodnia. Tylko w Polsce dalej panuje przekonanie, kto mocniejszy ten lepszy. Poprawilem sie, bo nie pamietalem konstelacji, czy byl to pieszy i rowerzysta, czy rowerzysta i kierowca, nie zmienia to jednak mojego przekonania co do zachowania lekarza w tym mommencie, bo to jest karygodne i niemoralne. Co do lierowki, to przypomina mi sie powiedzenie " a u was murzynow bija", jak juz nie mozna sie do czego przyczepic, to do literowek i to jeszcze w cytacie, no to mnie na prawde dyskwalifikuje, wszystkie inne argumenty sa przez to zniwelowane, bo popelnilem literowke.... Mozecie mnie minusowac ile chcecie, to nie ja bede stal w kolejce w przychodni i bede zdany na polska sluzbe zdrowia. Watpie ze Wam wtedy pomoga wspomnienia z piekielnych, jacy to Wasi idole sa wspaniali.

Odpowiedz
avatar mrsrtg
0 0

@ nieztegopodworka Ech, to jeszcze raz. Traszka nie stanęła po stronie mocniejszego - poszkodowany był zarówno dwunastolatek jak i mała dziewczynka, a piekielnym był niewydarzony tatuś wykorzystujący swoją przewagę fizyczną (czyli mocniejszy, tak?). Nie każdy potrafi przewidzieć,że idący wzdłuż drogi nagle skręci na pasy, zawsze trzeba zwolnić i, jak zrozumiałam, ten chłopiec tak zrobił, a na pewno nie pędził. A dzieci przy jezdni trzeba pilnować zawsze, także krajach cywilizowanych... Zauważ też, że czepiam się właśnie Twoich argumentów, ta "literówka" to był deserek :-)

Odpowiedz
avatar Vertigo23
2 6

A ja będę bronić ratowników. Pod koniec zeszłego roku miałam bardzo poważny wypadek - sieczka, pełno krwi (straciłam mniej więcej 1,5 litra), ja zwinięta z bólu i ledwie przytomna. I ratownicy uratowali mi życie. Pomijam już 100 % profesjonalizm w ich zachowaniu - bo pod tym względem nie mogłabym im niczego zarzucić, to ich wsparcie psychiczne trzymało mnie przy zdrowych zmysłach w trakcie jazdy do szpitala (a blisko nie było). Jeden z nich ani przez chwilę nie puścił mojej ręki, zmuszał mnie do rozmowy i dał odczuć, że nie jestem tam sama. I jeżeli czegoś żałuję, to tylko tego, że nie zdążyłam im podziękować. Bo nie tylko uratowali mi życie (mało brakowało), to jeszcze przywrócili chęci do życia w trakcie tak krótkiego czasu, jakim była jazda karetką.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2013 o 21:39

avatar Bedrana
1 9

@up: Powtarzasz się. Ratownik mnie uratował! N-i-e-s-a-m-o-w-i-t-e! Przecież nie musiał. Lub mógł nie umieć. Ale chciał i umiał. GLORIA! A strażak ugasił las. Policjant złapał bandytę. Drogowiec odśnieżył ulicę. Reżyser nakręcił film. Itd, itp, itd...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 marca 2013 o 0:51

avatar Cingari
3 3

Wiele lat temu moja Julka (bedąc niemowlakiem) miała ogromnie problemy z krtanią, dostawała zapalenia jak tylko zaczynał się mróz i sezon grzewczy. Którejś nocy miała tak wielkie duszności, że wydawało się, ze płuca wypluje. Zadzwoniłam na pogotowie, opisałam sytuacje i dostałam nr tel do dyżurujacego pediatry. Pani przez telefon poinstruowała mnie spokojnie i bardzo dokładnie co mam robić. I koniecznie zadzwonić za pół godziny a potem za godzine powiedzieć jak sytuacja. Bardzo się cieszyłam z tego obrotu sprawy, uniknęłam karetki, szpitala i całej góry stresów a przy okazji nauczyłam się szybko reagowac na jej duszności. Teraz młoda jest tak zahartowana, że do przychodni zgłaszam się tylko na bilans lub szczepienie :]

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

ostatnie zdanie jest jak najbardziej trafione: bycie lekarzem, nie oznacza że umie się leczyć.

Odpowiedz
avatar AraHiacyntowa
-1 1

A tak z innej beczki: kto to pediatra? bo nie ogarniam.(minusujcie)

Odpowiedz
avatar mackowiak1991
0 0

lekarz zajmujący się chorobami dzieci. google nie boli ;p

Odpowiedz
Udostępnij