Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Drogie rodziny pacjentów! Zdaję sobie sprawę z tego, że wasza sytuacja jest…

Drogie rodziny pacjentów!
Zdaję sobie sprawę z tego, że wasza sytuacja jest trudna i w większości nie radzicie sobie ze stresem i ogólnie - z sytuacją, że ktoś z Waszych bliskich przebywa na oddziale OIT. Nie mam pretensji do swoich pacjentów, nie wkurzają mnie (bo w większości są nieprzytomni), a jeśli nawet - popsioczę pod nosem i od razu gniew mi przechodzi, bo wiem, dlaczego zachowują się tak, a nie inaczej i nie jest to ich winą.
Mam tylko parę próśb do Was, rodzin.

1. To, że zajmuję się dziś kimś z Waszych bliskich nie oznacza, że jestem też Waszą służącą. Ogólnie - nie jestem niczyją służącą. Nie muszę Wam parzyć kawy, a docinki typu: "Ale przecież to Pani obowiązek, zajmuje się Pani moim mężem/synem/córką/kimkolwiek!!" są wysoce niestosowne. Kawiarnia piętro niżej. Kawę mogę co najwyżej, zaparzyć sobie.

2. Narzekacie wciąż, że w szpitalach panuje zero prywatności, a na naszym oddziale to w ogóle już nie można o niej mówić - bo dlaczego Wasz bliski leży nago, pod kołdrą? Natychmiast proszę go ubrać! Zrozumcie, że w tej sytuacji bliskiemu naprawdę to nie przeszkadza, a nam znacznie ułatwia pracę i nie będziemy robić wyjątku. Jeżeli bardzo chcecie, OK - pacjent może być ubrany. Tylko, w razie reanimacji nikt nie będzie bawił się w ściąganie koszulki i nie miejcie pretensji, że zostanie ona zniszczona. Z resztą - i tak tej koszulki nie założymy. Wbijcie sobie do głowy, że to nie jest nasze widzimisię, tylko ogólny standard i wymóg. Taka zasada bezpieczeństwa.

3. Co do prywatności - jeżeli w trakcie odwiedzin prosimy Was, abyście opuścili salę, to ją opuśćcie. Nie wszczynajcie awantur - to wszystko dla dobra innych i właśnie zachowania prywatności pacjenta. Jeżeli panu z łóżka obok trzeba zmienić pampersa, to wypraszamy Was dlatego, żeby zachować te resztki jego prywatności i naprawdę nie potrzebujemy zaglądania nam przez ramię. Nie wypraszamy Was złośliwie.

4. Jeżeli już jesteście poza salą to bardzo proszę - zostaliście z niej wyproszeni z jakiegoś konkretnego powodu i nie zaglądajcie przez szybę/drzwi. Powód - jak wyżej. Pierwszy raz upominam Was grzecznie i miło, potem mogę się zdenerwować i poprosić Was nawet o poczekanie na drugim końcu korytarza, jeżeli inaczej nie dociera. Komentowanie pod tytułem "Głupia pinda" nic nie zmieni, a poza tym - ja to wszystko słyszę. I nie chcę Wam ograniczać kontaktu z bliskimi, poproszę Was do sali wtedy, kiedy będzie to możliwe.

5. Skoro już zarzucacie nam, pielęgniarkom, że wypraszając Was z sali jesteśmy głupimi pindami, które chcą Wam ograniczyć kontakt z bliskimi to popatrzcie najpierw na siebie. Naprawdę Was rozumiemy i nie robimy tego specjalnie. Kiedy jesteście w sali, zajmujcie się swoimi bliskimi i nie oczekujcie od nas, że opowiemy "co się stało temu zmasakrowanemu panu obok". Nie, nie powiemy. Nic Was to nie powinno interesować. Zainteresujcie się mężem/synem/córką a nie kimś z łóżka obok - ja wiem, że ciekawość zżera, ale to naprawdę nie jest na miejscu. I tak nie uzyskacie odpowiedzi.

6. Pytania odnośnie leczenia kierujcie do lekarza - ja, pielęgniarka, mogę Wam co najwyżej udzielić informacji stricte pielęgniarskich - o odleżynach, odsysaniu, ogólnej kondycji. Mogę odpowiedzieć na Wasze pytanie: a na co jest ten lek? ale nie mogę już wam powiedzieć, dlaczego bliski dostaje akurat ten, a nie inny, bo wy wyczytaliście w internecie. Nie mogę, bo potem to ja dostaję opierdziel od lekarza: to niech Pani sama leczy! albo muszę tłumaczyć się przed prokuraturą, bo wyciągniecie moje słowa przeciwko mnie. Taka forma ochrony. Poza tym - tak zapisane jest w prawie. Każdy zajmuje się swoją działką. Tak samo nie udzielę Wam informacji o stanie zdrowia, chociaż go znam - i to naprawdę nie z mojej złośliwości i nie musicie potem burczeć pod nosem: "Głupia pinda".

7. Szpital nie musi fundować środków pielęgnacyjnych. Waszym obowiązkiem jest zapewnić podstawowe środki pielęgnacyjne - to nie hotel. My zapewniamy opiekę i środki potrzebne do leczenia. Nie musicie się oburzać o wszystko. I uwierzcie - pielęgniarki naprawdę nie smarują się balsamami pacjentów, nie biorą prysznica w ich żelach i nie zasmarowują pryszczy sudocremem od pacjenta. Wszystko zużywane jest w takiej ilości i częstości, jaka jest potrzebna i naprawdę na Waszego bliskiego. My mamy pieniądze na takie rzeczy, aż tak źle z nami nie jest. Więc nie bulwersujcie się, że co tydzień musicie donosić paczkę chusteczek nawilżanych, szczególnie jeżeli wiecie, że akurat u Waszego bliskiego pampersy zmieniamy w ilości hurtowej.

8. Nie komentujcie tego, co i jak robimy. Nie pasuje - zrób sam, z chęcią bym tak powiedziała, ale nie mogę. Nie robię nikomu krzywdy, a pewne procedury wykonuję wedle przyjętych standardów, których uczyli mnie zarówno na studiach, jak i tych, które obowiązują w danym szpitalu na danym oddziale. Po prostu - nie wpierniczajcie mi się do pracy, ja naprawdę wiem, co robię.

Mogłabym tak jeszcze wymieniać i wymieniać - ale długi tekst by z tego wyszedł. Nie oczekuję wdzięczności za to, co robię, bo w końcu wybrałam ten zawód świadomie i z całym dobrodziejstwem inwentarza - ale naprawdę domagam się odrobiny szacunku. Tak, jak ja szanuję Was, tak chciałabym być sama traktowana. Jestem pielęgniarką, pomagam ludziom chorym, biednym, oraz tym, którzy nie mogą się sami sobą zaopiekować. Nie jestem natomiast czyjąś służącą i na pewno krzykiem i docinkami tego na mnie nie wymusisz.

służba_zdrowia

by Pixa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Marta
18 50

Twoja historia powinna dostać same plusy, ale jak widać już znalazły się osoby, które zabolało, to co napisałaś. Nie lepiej poprawić swoje błędy niż wiecznie zwalać je na kogoś innego? Moja mama też jest pielęgniarką i naprawdę podziwiam osoby pracujące w tym zawodzie za wytrzymałość i cierpliwość.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 36

Podpisuję się obiema łapkami, stopami, nawet palcami od stóp, każdym po kolei. Pozdrawiam koleżankę po fachu :)

Odpowiedz
avatar katem
16 34

Bardzo mądry i wyważony itekst.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
25 49

Niestety niczego tym tekstem nie zmienisz. Każdy z bliskich odwiedzających nieprzytomnego będzie uparcie twierdził, że "moja tragedia jest najmojsza", pacjent na łóżku obok to okaz do obejrzenia i skomentowania, a personel szpitalny powinien odgadywać życzenia i spełniać je zanim zostaną zwerbalizowane. Najlepszy jest fragment: "Nie mam pretensji do swoich pacjentów, nie wkurzają mnie (bo w większości są nieprzytomni)...", szczerze się uśmiałem.

Odpowiedz
avatar seera
15 33

Pewnie ci co minusują uważają że skoro to "służba" zdrowia to pielęgniarka powinna im jeszcze łóżko prześcielić,stópki wymasować i koszulę wyprasować.Życzę jak najmniej takich roszczeniowców ;)

Odpowiedz
avatar Crow
13 25

Wszystko święta prawda - trochę czasu w szpitalach spędziłam i widziałam jak inni pacjenci (ale w szczególności ich rodziny) traktują pielęgniarki. Pod punktem 3 podpisuję się rękami i nogami, bo sama się musiałam wykłócać z jedną babką odwiedzającą, (nie chciała opuścić sali jak miałam mieć zmieniany opatrunek).

Odpowiedz
avatar misiak1983
15 47

To pampersy mojego dziadka ulegały anihilacji? Trzeba było przynosić pojedynczo, bo jak cała paczka pieluch została w szafce, to następnego dnia nie została ani jedna! I nie, pielęgniarki nie zmieniały pieluch, dziadek leżał zasrany aż my przyszliśmy, wiec one na dziadka ich nie zużywały, tylko kradły.

Odpowiedz
avatar Arielka
33 41

@ecze - nie , zużywały na wszystkich innych pacjentów, bo paczka była pod ręką. Sama na własne oczy widziałam, jak z paczki przy łóżku mojego ojca pielęgniarki brały pieluchy dla innych pacjentów... bo do magazynku było za daleko, lub właśnie się skończyły i trzeba by było zasuwać na piętro -1 , by uzupełnić zapasy...

Odpowiedz
avatar nisza
18 22

Tu sie zgodze... Podobnie rzecz miala sie czasami, kiedy babcia moja lezala w szpitalu, najpier 3 miesiace na intensywnej terapii, a potem poltorej na wewnetrznym. Na tym drugim pampersy znikaly z predkoscia swiatla. Obstawiam, ze uzywane byly do pajentow, ktorych rodziny w ogole nie przynosily. Gorzej, ze dzialo sie to kosztem innych...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 23

@Misiak1983, to, że kradziono Twojemu dziadkowi pampersy, to nie oznacza, że wszystkie osoby pracujące w służbie zdrowia będą te pampersy, chusteczki itp. kradły. Wszystko tak naprawdę zależy od szpitala, bo to szpital zatrudnia personel i zamiast upominać itd. to nic z tym nie robi(oczywiście nie każdy szpital).

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 18

@GoodMother: To, że rodziny niektórych pacjentów nie chcą wychodzić na korytarz, lub "wpierniczają się do pracy" pań pielęgniarek - nie oznacza, że robią tak wszystkie!

Odpowiedz
avatar Devotchka
1 3

Weźcie pod uwagę, że we wszystkich zawodach są ludzie i parapety. To, że trafiliście na oszustów na przyszłość możecie być podejrzliwi, ale zgłaszajcie pretensje tylko jak macie pewność, że coś jest źle. To chyba złoty środek? Tak czy inaczej - źli i dobrzy to temat rzeka, bo nigdy nie wiesz co ci się trafi.

Odpowiedz
avatar turin
22 22

Re 7: czyli co dokładnie się dzieje z pacjentami, którzy nie mają bliskich? A co z takimi, których bliscy są nieskorzy nawet do odwiedzin?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 16

Tacy patrzą, jak pielęgniarki pouczają rodziny innych, pielęgnując (pielęgniarkując?) swój spokój w gabinecie pielęgniarek :D

Odpowiedz
avatar bloodcarver
18 34

To, że akurat u was nie ma zwyczaju kraść pacjentom kosmetyków, to bardzo dobrze ale to niestety NIE jest standard. Jeśli kiedyś ja nie uwierzę, że to się naprawdę tak szybko zużywa, pretensje miej nie do mnie, tylko do opiekunek i pielęgniarek z sanatoriów dziecięcych. BTW dzieci widzą więcej, niż się wielu wydaje...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2013 o 17:54

avatar the
-1 47

co za żale, no no. odwiedzałam osobę chorą i całkowicie niepełnosprawną ruchowo, nikt jej nie odwiedzał oprócz mnie, pokazałam pielęgniarce, jak dać pić. na drugi dzień chłopak prosił o wodę-podał mu ją pacjent z łóżka obok. na moje pytanie, gdzie pielęgniarka-inna odpowiedziała: nie umiem mu podać, wczoraj pani pokazywała koleżankom z innej zmiany. pacjent widział jak to robię i mu podawał. gdzie więc była informacja?! uważam, że pielęgniarki w szpitalach najczęściej nie rozumieją swojego zawodu. nie wszystkie, ale w dużej mierze są takie, więc mimo Twoich żalów śmiech na sali.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2013 o 18:31

avatar konto usunięte
2 30

Czyyyyyyyli na podstawie opieki nad JEDNĄ osobą niepełnosprawną twierdzisz, że pięlęgniarki NAJCZĘŚCIEJ nie rozumieją swojego zawodu?

Odpowiedz
avatar archeoziele
9 27

Moja mama była pielęgniarką przez 32 lata. Piszę była, bo musiała iść na rentę. Bilans pracy to stalowa siatka w brzuchu (po operacji przepukliny jakiej nabawiła się podnosząc półprzytomnego pacjenta), i endoprotezy obu kolan. Dość wysoka cena jak za lata pracy za psie pieniądze.

Odpowiedz
avatar the
3 37

Kobalamina-nie. jestem po 10 operacjach w kilku szpitalach w Polsce. a sytuacja z chorym znajomym była jedną z najbardziej drastycznych, jaka mnie spotkała. na oddziale, na którym umierał mój ojciec tylko jedna pielęgniarka udzieliła mi informacji-moja koleżanka. 2 inne stwierdziły, że córka nie ma do niej prawa. czy teraz zrozumiałaś lepiej mój punkt widzenia? jestem stara, doświadczona i nie gołosłowna, dlatego napisałam "w większości", bowiem takie mam własne doświadczenia, a i do innych do szpitali chodzę. teraz masz okazję nacieszyć się minusowaniem i pisaniem capslockiem dużą literą, którego tak niektórym u mnie brakuje. a ja.. mam to w nosie :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2013 o 23:13

avatar konto usunięte
4 6

@the, a ja ponad pół życia po szpitalach jeżdżę, a odczucia mam zupełnie inne... A może to dlatego, że każdy człowiek jest inny i nie wszystkie pielęgniarki mają pacjenta głęboko? PS. Jeśli faktycznie chcesz się wypowiadać, to dbaj o interpunkcję i ortografię. EDIT: I nie trzeba caps locka, wystarczy shift. :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 marca 2013 o 15:34

avatar Armagedon
9 21

Moi krytykanci. Uważam, że osoba po dziesięciokrotnym pobycie w różnych szpitalach ma większe prawo oceniać poziom opieki medycznej w tych placówkach, niż osoby, które tam nigdy nie leżały. W szpitalu miałam nieprzyjemność przebywać kilkakrotnie. I, niestety, moje doświadczenia są bardzo zbliżone do obserwacji "the". Mam, w związku z tym, kilka próśb do personelu medycznego. Drogie panie pielęgniarki: - nie zachowujcie się jak udzielne księżniczki, które robią wielką uprzejmość choremu, gdy zechcą się do niego odezwać - nie próbujcie stwarzać ogólnego wrażenia, że jesteście mądrzejsze od lekarzy i nie krytykujcie ich metod leczenia nawet między sobą - pacjent zawsze usłyszy - nie traktujcie pacjentów, szczególnie starszych, protekcjonalnie, a młodszych, jak półgłówków niemających o niczym pojęcia - nie odbierajcie pytań pacjenta jak osobistej zniewagi, a jego sugestii jak próby pouczania - pamiętajcie, że chory nie jest osobą ubezwłasnowolnioną i ma swoje prawa - spróbujcie nie zachowywać się jak zaprogramowane automaty, bez ludzkich uczuć - zrozumcie, że chory ma prawo do strachu, złego humoru, ma prawo do płaczu, ma prawo go boleć, ma prawo marudzić, może mieć wszystkiego dość - jeśli pacjent się do was uśmiechnie - odpowiedzcie mu tym samym, nie oznacza to bowiem, że chce was skorumpować, lub liczy na protekcję - nie przyjmujcie kwiatów z miną: "o boże, następny wiecheć, co ja mam z tym robić?" - nie trzymajcie chorych na taki dystans, ludzie powinni wam ufać i was lubić, a nie was się bać - przypomnijcie sobie, że to wy jesteście dla pacjenta, nie odwrotnie, a wasz zawód - to powołanie, a nie jakiś tam sposób na zarabianie pieniędzy I jeszcze kilka słów do Autorki. Czytając historię "między wierszami" odnoszę wrażenie że najchętniej popędziłabyś rodziny chorych z oddziału, żeby się nie szwendali bez potrzeby. Czasami są jednak przydatni i wyręczają w obowiązkach Ciebie i Twoje koleżanki, więc jakoś to tolerujesz, choć wymagasz wykonywania poleceń natychmiast i bez dyskusji. Nie wdajesz się z rodziną w żadne "zbędne" gadki, bo jesteś "ponad to". I jeszcze jedno. Nie wyobrażam sobie licznej rodzinki zgromadzonej wokół łóżka nieprzytomnej osoby, której członkowie na wyprzódki żądają kawy, herbaty, kanapek, lub innej obsługi. Chyba ściemniasz z tą służącą, lub jesteś przewrażliwiona. Nie wykluczam, że kiedyś jakaś zbolała matka, lub żona poprosiła o POCZĘSTOWANIE kawą czując jej zapach i nie chcąc odchodzić od łóżka chorego. Może nie jadła i nie spała od kilkunastu godzin. Ale pewnie uznałaś to za bezczelność, obelgę i traktowanie jak służbę, którą - poza wszystkim - jesteś, tyle, że zdrowia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@Armagedon, mam 16 lat, po szpitalach jeżdżę od lat 14. Po najróżniejszych. W tych, w których akurat ja przebywałam, spotkałam się raz z niekompetencją pracownika. Druga sprawa: Nie tylko leżałam w szpitalach, ale także jeździłam na odwiedziny do chorych i tu stwierdzam, że ze szpitalem to naprawdę miałam ogromne szczęście, bo opieka nad pacjentem w pewnym szpitalu, zwanym przeze mnie umieralnią, jest fatalna, ale to nie jest powód(i tutaj zwracam się do the) żeby psioczyć na wszystkich i wszystko. Wszystko tutaj od osoby pracującej w zawodzie.

Odpowiedz
avatar Alicja100
1 3

@the - kiedyś wiele czasu spędzałam w szpitalach, moja babcia chora na cukrzycę odwiedziła prawie wszystkie szpitale w Warszawie i kilka pod Warszawą, czasami kontrolnie na tydzień bywało że na miesiąc i dłużej. Z pielęgniarkami miałam zawsze dobry kontakt. Jedne milsze inne mniej miłe, ale życzliwe. Pieluchy nie ginęły (byćmoże za sprawą małego podstępu, ale działającego!). Babcię myłam sama, było trochę trudno, bo babcia słusznej postury jakoś dałam radę. Czasami panie pielęgniarki przychodziły pytały czy pomóc, pomagały przy stopie cukrzycowej (ze stanu amputacji doszłyśmy do stanu względnego zagojenia ran). Choć nie latałam z żadnymi ciasteczkami i kawusiami żeby pod moją nieobecność sumiennie doglądały babci. Jestem im szczerze wdzięczna za pomoc. PS: Bądźmy dla człowieka człowiekiem! A fakt jest taki, że kawę od pań pielęgniarek też dostałam choć o nią nie prosiłam. :) pozdrawiam wszystkie panie w tym zawodzie :)

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
12 12

A ja kocham pielęgnarki :) Jako pacjent i jako pracownik. Nie tylko przez szacunek, ale i trochę ze strachu. ;) Pamiętam czasy praktyk czy pracy na SOR - jak sie pielęgniarce podpadło trzeba się było mieć na bacznośc. ;) A tak na serio, zawsze jak odbieram gdzies pacjenta i widzę scenkę, w której pacjent/rodzina pacjenta właśnie machają czymś pigule przed nosem to się chamsko wtrącam. Nie znoszę jak ktoś tak robi... To samo jak kręcę się gdzieś po szpitalu. Chociaż -jako pacjent kardiologiczny- muszę przyznać, że niestety nie zawsze pielęgniarki są fair (po operacji leżałem (neuro-kardio), nie dostałem nawet guziczka mojego ukochanego żeby wezwać jakąś "koleżankę", ruszyć się nie mogłem i czekałem tak 1,5h wołając siostro, a później siostry ku** mać). ;)

Odpowiedz
avatar intruS
1 5

No cóż, gdy moja mama była ostatnio w szpitalu, leżała na sali z 5 innymi pacjentami. Była w najlepszym stanie, mogła chodzić spokojnie (chyba że kroplówka), więc pielęgniarki bardzo z tego korzystały. Mama zarówno układała cewniki (jedna pani chciała oddawać mocz pod prąd;)), opròżniała nocnik tejże, jak i prosiła jedzenie, choć od razu poprosiła pielęgniarki, by jeden posiłek na salę przyniosły pokrojony... A ostatnio dziadkowi wyjmowała wenflon, pani ze szpitala nie potrafiła. Wykształcenie medyczne mamy? Zerowe, tyle tylko, ile nauczyła się jako pacjentka.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2013 o 15:20

avatar intruS
-2 2

Żeby wszyscy pielęgniarze tacy byli...!

Odpowiedz
avatar Glucha
0 4

Bardzo mi przykro, że istnieją tacy ludzie, których dotyczą te punkty. Wszystko się sprowadza do komunikacji, a ja jako głucha - po prostu nikomu nie podskakuję a i mnie nie mogą podskoczyć :)

Odpowiedz
avatar doktorek
-2 6

No cóż, doktorów Judymów już nie ma. Zostały jeszcze tylko siłaczki.

Odpowiedz
avatar namini
5 7

Sama leżałam w szpitalu i na jednym oddziale były dwa typy pań pielęgniarek. Pierwszy: "Masz robić co każę i wg jestem najważniejsza" i drugi: "Pomogę jak tylko będę umiała i uśmiechnę się przy tym". Jak widać są ludzie, parapety, klamki i całe zamki. Jednak tych "gorszych" niestety jest więcej.

Odpowiedz
avatar Alicja100
-2 2

@namimi na sposoba też jest sposób.

Odpowiedz
avatar Pruszek
2 4

Minusy znalazły się od ludzi u których stereotyp pielęgniarki poprzez ich doświadczenia został skrzywiony. Możesz mieć jedynie żal do swoich koleżanek po fachu. Sam nie raz spotkałem się z chamstwem i lenistwem z ich strony

Odpowiedz
avatar dzialkis
3 5

Ja do dziś pamiętam opryskliwe odzywki pielęgniarek podczas mojego pobytu. Dla niej najważniejsze było czy prześcieradło równo leży a nie to, że mogłem się ledwo ruszać aby iść do WC. Abstrahując od tego podobają mi się stroje pielęgniarek. Namawiam żonę do założenia czegoś takiego wieczorem.

Odpowiedz
avatar katarzyna
-1 1

Najlepsza i najciekawsze historia typu instrukcja.

Odpowiedz
avatar akashari
0 0

A ja Ci dziękuje za trud i wysiłek, przede wszystkim za spokój - mama też jest pielęgniarką, swoje wie. Z innej strony - babcia swego czasu leżała w szpitalu, straszna jędza z niej była, historia na kilka wpisów na piekielnych. Odwiedzałyśmy ją co drugi dzień, aż tu któregoś razu rozkręciła histerie na cały pokój, że umiera, że nikt się nią nie zajmuje, że TU TRUP BĘDZIE BO ONA ŻADNYCH LEKÓW NIE DOSTAJE. Mama poszła do pielęgniarek i widać babcia ostro dała się we znaki, bo panie zareagowały lekko histerycznie - więc mama zaczęła je uspokajać, że rozumie i nie przyszła z pretensjami, że babcia to ostatni ku... . Następnego dnia wręczyłyśmy wielką czekolade i kawe w ramach przeprosin :)

Odpowiedz
Udostępnij