Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Cała Polska żyje śmiercią dziecka, które "olał" system. To prawda, przypadek obiektywnie…

Cała Polska żyje śmiercią dziecka, które "olał" system. To prawda, przypadek obiektywnie patrząc do przyjęcia, zabrania do szpitala. Ale subiektywnie...

(wezwania tylko z ostatniego miesiąca, może dwóch)

Opis: Dziecko 3 latka, nieprzytomne, wysoka gorączka.
Zastane: Temperatura 38*C, przeziębienie, przytomne oczywiście.

Opis: Roczniak, wymiotuje, boli brzuszek.
Zastane: Ulewanie, w momencie gdy przyjechaliśmy spokojnie spało.

Opis: Roczek, dusi się, od kilku dni infekcja.
Zastane: Zakrztusiło się niegroźnie, gdy dojechaliśmy bawiło się klockami.

Opis: Znów duszność, wrodzona wada układu oddechowego.
Zastane: Ciotka opiekowała się pierwszy raz maluchem, który dość charakterystycznie kaszlał. Taka wada. Nie spytała matki czy to norma, tylko wezwała nas.

Opis: Gorączka ponad 40 stopni, bez reakcji na leki.
Zastana: Leki nie podane, gorączka 38,5, byłam pierwszym lekarzem który widział dziecko (dzień powszedni, popołudnie).

Opis: Sine, dusi się.
Zastane: Histeria, dziewczynka zanosząca się płaczem.

Żadna z tych wizyt nie miała podstaw. A to tylko te, do których pojechaliśmy. Dyspozytor odbiera dziennie setki wezwań, wszystkie dramatyczne - bo najczęściej wzywający wie, co powiedzieć, żeby pogotowie przyjechało. Każdy z tych wzywających rękoma i nogami broni się przed zabraniem dziecka w samochód/taksówkę i podjechaniem do swojego pediatry. Do żadnego nie dociera, że karetki nie są dla jego wygody, tylko dla bezpieczeństwa tych, których nie ma CZASU inaczej zabrać od lekarza. Czasu - brak samochodu, zła pogoda, niechciejstwo opiekuna to nie jest powód.

Jak w bajce - żartowałeś, że jesteś w niebezpieczeństwie tak często, że gdy wreszcie przyszło, nikt ci nie uwierzył.

Szkoda tylko, że za głupie wezwania jednych cierpią ci naprawdę potrzebujący, których dyspozytor nie zauważył w natłoku pierdół.

pogotowie

by Traszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Drill_Sergeant
6 38

"Szkoda tylko, że za głupie wezwania jednych cierpią ci naprawdę potrzebujący, których dyspozytor nie zauważył w natłoku pierdół." I właśnie dlatego niewydolny jest system który w chwili obecnej nie pozwala na oddzielenie pierdół od spraw ważnych. Arłukowicz szumnie zapowiadał wielkie reformy i co? Jak na razie to najgorszy minister zdrowia od 1989 r., kompromitacja goni kompromitację

Odpowiedz
avatar Lapis
18 30

A jak chciałbyś je oddzielić? Wykrywaczem kłamstw na linii telefonicznej?

Odpowiedz
avatar filus4
0 24

lepiej 3 razy pojechać i się pomylić, niż raz nie dojechać

Odpowiedz
avatar ampH
13 19

@filus - no tak, prawisz mądrze, ale nie wziąłeś pod uwagę jednego - skąd wziąć trzykrotność obecnego budżetu na rozbudowę sieci RM + jednorazowe koszta całego dodatkowego sprzętu? Szczerze powiedziawszy nie sądzę, żeby jakikolwiek kraj był w stanie takie pieniądze wyłożyć... W Polsce wszyscy narzekają na brak kasy na służbę zdrowia (i nie tylko zresztą), ale takie wydatki na rozbudowę o co najmniej 100% całego systemu to kupa kasy. Nie wiem czy wiesz ile kosztuje w pełni wyposażony ambulans... To jest około pół miliona złotych. Oczywiście zapewne są na to robione przetargi i tak dalej, ale spokojnie można oszacować taką cenę. To jest jednorazowy wydatek na jedną karetkę... Nie wiem jednak czy to jest cena za ambulans transportowy czy pełną karetkę specjalistyczną. Ile mamy w Polsce ambulansów? Ze 2000 biorąc pod uwagę uśrednione dane ilości przypadających osób na jedną karetkę? Wydaje się mało, ale nawet niech taka ilość będzie. Powiększ to o 100%, aby więcej karetek mogło jeździć, przemnóż te 2000 przez 500 tysięcy. Wyjdzie Ci dokładnie 1 mld złotych. Jednorazowych kosztów, ot tak, do tego dolicz koszty regularne obsady karetek, sprzętu, leków, igieł, strzykawek i całej reszty... No ciężko.

Odpowiedz
avatar Lapis
1 9

Lepiej po prostu nie kłamać i oduczyć ludzi kłamania.

Odpowiedz
avatar applancer
31 35

@Lapis.: wystarczy za takie przypadki, które nie są uzasadnione, pobierać stosowną opłatę za wezwanie. Np 500-1000zł. Szybko się wtedy nauczą nie wzywać do byle dupereli.

Odpowiedz
avatar lamak
9 11

@Lapis za idiotyczne wezwania mandaty wlepiać.

Odpowiedz
avatar khartvin
9 11

Wedle mojej wiedzy, za absurdalne wezwania mandat jest wystawiany. Nie jest natomiast wystawiany, gdy zachodzi choćby cień przesłanki, że wzywający działał w dobrej wierze, faktycznie występowały niepokojące objawy a nie miał możliwości inaczej dotrzeć do lekarza, a po prostu brakło wiedzy medycznej by zauważyć, że to nic groźnego. Wystawianie mandatów za KAŻDE niepotrzebne wezwanie karetki skończy się tym, że nawet w sytuacji zagrożenia życia ludzie się będą bali wezwać karetkę, szczególnie ci mniej zamożni. Jak i w większości innych sytuacji najtańszym i najskuteczniejszym rozwiązaniem jest EDUKACJA. Po pierwsze medyczna, w szkołach (znacznie bardziej przydatną wiedzą niż umiejętność wymienienia wszystkich tkanek drzewa, albo 10 gatunków chrząszczy jest umiejętność rozpoznania, kiedy dolegliwość zaczyna zagrażać życiu), jak i poza szkołami - uświadamianie przede wszystkim dorosłym, że każda karetka która jedzie do tego typu wezwania - nie jedzie do kogoś naprawdę potrzebującego. Naprawdę wiele osób nie rozumie, że kiedy na karetkę trzeba czekać kilka godzin, to znaczy że najprawdopodobniej jest ona zajęta przez pilne wezwania do babuleńki, której trzeba wypisac receptę, bo się wczoraj skończyła, a w przychodni jest kolejka, to wygodniej pogotowie.

Odpowiedz
avatar Alicja100
4 4

Ale daleko nie trzeba szukać innych rozwiązań, nasi sąsiedzi mają system, że za wejście do gabinetu internistycznego/pediatrycznego pobiera się opłatę jak za chleb. Babcie chcące pogadać sobie z doktorem przestały przychodzić 3x w tygodniu, przychodzą raz na 3 msc. Przewrażliwieni rodzice nie chodzą jednego dnia z pociechą do 5 lekarzy, ale wtedy gdy zachodzi potrzeba.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 12 marca 2013 o 21:23

avatar jowita771
1 1

Jakby za bezzasadne wezwanie trzeba było słono zapłacić, to by się debile zastanowiły trzy razy.

Odpowiedz
avatar Dejv
0 2

Jedyne słuszne rozwiązanie to potężne kary finansowe, za bezpodstawne wezwanie karetki, gdyby taka osoba zapłaciła tysiąc, albo dwa najlepiej złotych, to by się oduczyła głupoty. A następna, która by o tym usłyszała, zastanowiła by się dwa razy zanim by wezwała.

Odpowiedz
avatar elda24
32 36

a ja się cieszę, że mieszkam w państwie, które znalazło sposób na takie wzywania karetek. Jak wezwiesz karetkę to musisz za nią zapłacić. Pieniądze oddadzą ci (co do grosza) tylko wtedy, jeżeli lekarz potwierdzi twoją wersję wydarzeń, jeżeli karetka przyjedzie !bo tak! to 150 euro bulisz. Dlatego ambulans przez 5 lat mieszkania tutaj widziałam może z 10 razy. Lekarz rodzinny ma być pierwszym kontaktem, nie pogotowie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

Gdzie takie rzeczy ? ;O W Polsce by się przydało, naprawdę !

Odpowiedz
avatar elda24
8 8

Belgia, choć wiem, że i Flandria i Walonia - każdy sobie inaczej nalicza - jedni mają stałą sumę, drudzy liczą sobie od przejechanych kilometrów :)

Odpowiedz
avatar Vivian
4 8

Wygląda mi to na dobry pomysł.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

system w Polsce mało realny - dzisiaj chciałem dostać się do lekarza rodzinnego, albo będę czekał do skutku bez gwarancji ze się dostanę, lub zapiszę się na wizytę .. we wtorek (sześć dni !!!)

Odpowiedz
avatar elda24
17 25

kambodia - widzisz, ja dzwonie do swojego rodzinnego o 12-13 (nie o 7.30 bojąc się, że już nie ma numerków), tego samego dnia będę miała wizytę, jeżeli to pilne. Jednak rodzinni lekarze tutaj, jeżeli nie jest to szpital, mają prywatną praktykę, nie ma rejestracji, kolejek, każdy jest na godzinę, minus zapewne taki, że za każdą taką wizytę płacę 20-30 euro, dopiero później zwróci mi te pieniądze ubezpieczalnia - i wiem, że taki system by w Polsce nie przeszedł, bo ludzie by nie potrafili zrozumieć, że na dłuższą metę jest to system bardzo dobry - oni by widzieli tylko to, że muszą za wizytę zapłacić. Skończyłoby się przesiadywanie babć do specjalistów 5 razy w miesiącu, nie byłoby problemu z oczekiwaniem na danego lekarza rok. W Belgii dzwonię do specjalisty i będę miała wizytę w ciągu tygodnia -dwóch, dla dziecka nawet na następny dzień, ale znów muszę tu płacić na początek ( za specjalistę odpowiednio więcej 40-200 euro). Ludzi w Polsce na razie na takie reformy niestety nie stać. Umysłowo jeszcze ich nie stać.

Odpowiedz
avatar babobab
2 2

@Bedrana, niestety mijasz się z prawdą, do osiedlowych przychodni starsi ludzie przychodzą bardzo często po to aby właśnie pogadać... skąd wiem? nie raz słyszałam stojąc niedaleko drzwi do gabientu, bo niektóre babcie już słabo słyszą, więc zdarza im się bardzo żywo dyskutować z lekarzem na różne, całkowicie niezwiązane z medycyną, tematy

Odpowiedz
avatar clubber84
1 1

@Bedrana A ty dobrze się czujesz? Przeczytałaś/eś dokładnie komentarz elda24? Sam bym chciał widzieć taki system w Polsce, bo nie martwiłbym się tym, że zapisy do specjalisty skończą się z początkiem roku (czyt. w lutym, marcu), bo po..erdolony NFZ ustalił jakiś limit, który nijak ma się do rzeczywistości! Mało to widzę w rejestracjach przychodni specjalistycznych kartki z napisem: "Zapisy do specjalistów tylko do końca lutego/marca". No k*rwa! Czy to nie jest chore?!

Odpowiedz
avatar macros1980
1 1

U nas też chcą przeforsować ten system. Tylko go trochę ulepszyli. Ty płacisz za wizytę u lekarza a potem NFZ nie zwraca ci pieniędzy :).

Odpowiedz
avatar tehawanka
0 2

Cóż Bedrana to taki typ: "Bo mi się należy" a czy potrzeba czy nie to zupełnie inna sprawa.

Odpowiedz
avatar Xenopus
12 16

Jak to zwykle bywa wina nie leży po jednej stronie. Zarówno system jest niewydolny jak i ludzie często go nadużywają. Do tego często ludzie nie wiedzą czy objawy są już na tyle poważne aby karetkę wzywać. Gdy nałożymy to na siebie mamy taki obraz, jaki mamy. A cudownego rozwiązania nie będzie, bo na to potrzeba by było i kupy forsy, i inteligentnego zarządzania służbą zdrowia, i zmiany mentalności ludzi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 27

Za podawanie nieprawdziwych danych dyspozytorowi powinny być wysokie kary finansowe. To by szybko rozwiązało problem. Opłata za karetkę jest złym pomysłem, ludzie by się bali wzywać nawet w sytuacjach krytycznych. Okłamywanie osoby decydującej czy karetka ma wyjechać powinno być karane. Już kiedyś próbowali systemu ka za nieuzasadnione wezwanie, efekt był taki, że biedniejsi, w obawie przed karą, zwlekali zbyt długo z wezwaniem. System, który będzie całą odpowiedzialność nakładał na dyspozytora jest dobry. Trzeba tylko doprowadzić do sytuacji, w której dyspozytor uzyskuje pełne i prawidłowe dane.

Odpowiedz
avatar elda24
12 16

opłata działa jak mandat przecież :| wezwałeś bezpodstawnie - płacisz, jednak jeżeli twoja wersja się potwierdzi nikt cię za opłatę ścigać nie będzie. Odpowiedzialność dyspozytora to kwestia dyskusyjna, bo jeżeli dyspozytor tego samego dnia usłyszy 4 takie same historie, z czego 3 się nie potwierdzą, to co? on ma płacić za wysłanie karetki? i jak on np sprawdzi czy dana osoba naprawdę jest nieprzytomna, gorączkuje, dusi się. Bez sensu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 17

Dyspozytor tylko uprzedza o karze za podawanie nieprawidłowych danych. Wysyła karetkę na podstawie posiadanych informacji. Jeśli nie wyśle mimo tego, że podawane informacje będą świadczyły o zagrożeniu życia to za to odpowiada. Jeśli wyśle a informacje się nie potwierdzą to kara powinna pokrywać koszty minimum 10 wyjazdów. W gestii dyspozytora nie ma leżeć weryfikowanie prawdziwości danych tylko podjęcie decyzji na podstawie podawanych mu danych. W takim wypadku jeśli odmówi karetki po zgłoszeniu: dziecko 41 stopni gorączki, to on za to odpowiada. Jeśli po przyjeździe karetki okaże się, że 41 się zamienia w 38 a dziecku nic nie dolega to wzywający dostaje karę. Trzeba nauczyć społeczeństwo, że dyspozytor na podstawie prawdziwych danych umie realnie ocenić sytuację.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Asica78, jak przeprowadzam wywiad u pacjenta to jest mi ciężko zweryfikować jakich i czy w ogóle pacjent wymaga badań. Więc wiem jak ciężka jest praca dyspozytora, który tylko słyszy i musi zweryfikować- wysyłać kogoś czy nie. Kiedyś spotkałam kobietę, która przyszła, bo chyba ma zawał, ból w ramieniu i inne objawy pasujące do zawału no i cóż, badania trzeba zrobić- okazało się, że Pani tak sobie powiedziała, bo chciała, by ktoś jej pomógł. Bo zgaga jest taka nieprzyjemna! Więc mam nadzieję, że zrozumiałaś, że to byłoby bardzo głupie rozwiązanie.

Odpowiedz
avatar goodfather
8 16

Jak by musieli płacić indywidualne ubezpieczenie u normalnego ubezpieczyciela a nie w NFZ a ubezpieczyciel nie zwracał by kosztów nie uzasadnionego wyjazdu karetki to ludzie by się oduczyli traktować pogotowie jak taxi.Tak mamy system w którym każdy uważa że jemu się należy bo płaci na NFZ.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 25

Czyli, po raz kolejny, SOCJALIZM jest zły.

Odpowiedz
avatar toomex
0 4

Skąd te minusy dla gremlina?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 22

@toomex - to normalne :D Większość myśli, że żyjemy w kapitalizmie. Niestety, ale nasza obecna gospodarka niewiele ma wspólnego z kapitalizmem. Teoretycznie mamy "wolność gospodarczą". Niestety, ale ta "wolność" jest obwarowana wieloma względami ograniczona pod pozorem "sprawiedliwości społecznej", "ochrony miejsc pracy", "ochrony konkurencji" i tym podobne bzdury. Ta ochrona i sprawiedliwość jest finansowana z budżetu, czyli z naszych podatków. To właśnie my utrzymujemy tą niebotyczną biurokrację, w której to urzędnik decyduje o Twojej wolności i prawie do tej wolności. Chcesz się sam leczyć, sam płącić za leczenie? Owszem, możesz, ale i tak musisz płącić haracz. Chcesz sam odkładać na emeryturę? Owszem, możesz, ale i tak musisz płącić obowiązkowy haracz. W imię "bezpłatności" państwo zdziera z nas (oficjalnie) połowę tego co zarobimy. Nieoficjalnie jest tego "ciut" więcej. Tzw dzień wolności podatkowej w Polsce przypada na koniec czerwca. Oznacza to, że do końca czerwca harujemy tylko na podatki. Każdy, kto dostał swój roczny PIT - macie tam kwotę wynagrodzeń brutto. Połowę tego zabiera Wam nasze kochane państwo w formie podatków bezpośrednich (PIT) i pośrednich (VAT, akcyza). Tzw "ochrona miejsc pracy" to utrzymywanie armii urzędników, którzy pozorują prace nad biednym losem bezrobotnych. Odwróćmy sytuację. Podatki płacą tylko firmy i tylko podatek VAT w najniższej stawce (wg UE 15%). Nie muszę pracować na czarno, bo... nie ma pracy na czarno. Podatek zapłącę w kasie w sklepie, kupując usługi, sprzęt, ubrania, paliwo, alkohol, opłacając dzieciakom szkołę, lecząc się. Co odskładam na starość - to moje, nikt nie będzie mi mówił do kiedy mam pracować i ile pracować. Gospodarka nakazowa i odgórnie sterowana to właśnie rodzaj socjalizmu. Czy po to likwidowaliśmy PRL, żeby ponownie wejść do kołchozu?

Odpowiedz
avatar soraja
3 11

Jakie taxi? Płacą kosmiczny ZUS, a w przypadku problemów z chorym dzieckiem nie mogą liczyć ani na lekarza, ani na pogotowe. Która taksówka inkasuje z góry kasę za kurs i potem stwierdza, że jednak nie przyjedzie? Zresztą dyspozytorka potrafi wprost powiedzieć, że bez skierowania to karetki nie wyśle i żeby chorego wieźć 20 czy 30 km taksówką właśnie....

Odpowiedz
avatar mailme3
1 7

Godfather, zakładasz niesłusznie, że ubezpieczalnie będą OCHOCZO PŁACIĆ za uzasadnione wezwania pogotowia. Otóż muszę Ciebie zmartwić, ubezpieczalnie będą starały się usilnie udowadniać, że wezwałeś pogotowie bezpodstawnie. Taki już los ubezpieczalni - nie chcą płacić, skoro mogą gromadzić składki.

Odpowiedz
avatar Tula_Moon
1 1

W sumie się zgadzam, ale jeśli karetka udzieli pomocy lub zawiezie pacjenta do szpitala, to chyba nie będzie problemu z udowodnieniem, że wezwanie było zadane?

Odpowiedz
avatar Wathgurth
1 7

Jak działa system ubezpieczeń oparty o kapitalizm widać najlepiej w USA. U nich do niedawna ubezpieczenie zdrowotne nie było nawet obowiązkowe. I słusznie, bo to byłoby nie kapitalistyczne. W efekcie Stany mają najgorszą opiekę zdrowotną wśród krajów rozwiniętych. Na przykład największą śmiertelność noworodków, największą śmiertelność kobiet w ciąży i połogu itd, itp. (przykład - Polska 4 z małym haczykiem zgonów noworodków na 1000 żywych urodzeń, USA - ponad 12) Dokładnych wartości nie pamiętam, ale tak się właśnie przedstawiały. Wszystko dzięki prywatnym ubezpieczycielom zdrowotnym, którzy robią wszystko, by za leczenie nie zapłacić lub zapłacić jak najmniej. System nie jest z gruntu zły. Wymaga tylko poprawienia. I nauczenia ludzi, że płacenie ZUSu nie oznacza, że można sobie ze służbą zdrowia robić co się chce.

Odpowiedz
avatar Bedrana
3 5

@gremlin: Mam jedno pytanko. Co zrobisz jeśli zachorujesz na stwardnienie rozsiane (wózek inwalidzki), ciężką niewydolność nerek (dializy), guza mózgu (padaczka, utrata wzroku), wylew (paraliż), lub jedną z innych, groźnych, nieuleczalnych chorób uniemożliwiających pracę? Strzelisz sobie w łeb? Bo, nie oszukujmy się, nigdy nie będziesz w stanie sam odłożyć tyle, żeby Ci wystarczyło do końca życia na utrzymanie, zabiegi medyczne, opłaty, leki, wyżywienie dzieci - no, chyba, że zachorujesz koło osiemdziesiątki. I nie próbuj mi tu ściemniać o firmach asekuracyjnych, czy innych ubezpieczycielach, bo to jeszcze gorsze barachło niż ZUS. Ci dopiero z Ciebie zedrą, gówno dając w zamian. Aha, jeszcze coś. Do kołchozu to weszliśmy przystępując do UE. Teraz dopiero mamy gospodarkę nakazową i odgórnie sterowaną. A podobno Europa Zachodnia zawsze była kapitalistyczna, czyżby się coś zmieniło? Czyżbyśmy zmierzali do jednej, wielkiej, socjalistycznej wspólnoty europejskiej bez "granic i kordonów"? To by dopiero był chichot historii.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 marca 2013 o 21:21

avatar Bedrana
2 6

@Wathgurth: Masz stuprocentową rację. Tylko, wiesz, jak to jest. Wszystkim młodym i zdrowym wydaje się, że młodość i zdrowie - to stan constans i już kombinują jak zaoszczędzić na składkach, wyobrażając sobie, że żelazny kapitalizm - to dopiero radocha. Widzą się, oczywiście, na szczycie drabiny społecznej, jako właściciele przedsiębiorstw, wzięci artyści, rozchwytywani specjaliści, zdolni dyrektorzy itp, pojęcia zielonego nie mając na czym ten PRAWDZIWY kapitalizm polega. Że w nim nie ma sentymentów, nie ma zmiłuj, ani przebacz, że liczy się tylko pieniądz, a każda "gałąź" jakiejkolwiek działalności musi przynosić zysk. Że jeśli tego zysku nie zapewnią sobie, lub innym - wypadają z gry, jeśli się zestarzeją, lub zachorują - strącą ich w niebyt i zapomną o nich szybciej, niż zdążą powiedzieć "goodbye". Zapatrzeni w "Hamerykę", jak sroka w gnat, nadal nie dostrzegają, że ten system dławi się i już ledwo dyszy. Szkoda, że nie widzą błędów, które właśnie sami zamierzają radośnie popełniać.

Odpowiedz
avatar SU45_098
1 7

Nie takie cuda się zdarzają odkąd się przeniosłem do LPR to nic mnie już nie zdziwi.

Odpowiedz
avatar bonsai
14 16

Ech... Powoli zaczynam rozumieć, czemu dyspozytorka się o mało telefonem nie udławiła ze zdziwienia jak dzwoniłam w środku nocy dowiedzieć się w którym szpitalu będzie pediatra. Wyszłam wtedy z założenia, że szybciej ja dojadę własnym samochodem do szpitala [ok. 10 min] niż karetka - być może z 2 końca miasta, być może z całą kolejką zgłoszeń...

Odpowiedz
avatar wiewiora
-1 1

Jak rozumiem Twoje wiadomości są wynikiem dogłębnych badań lub pracy w dyspozytorni?

Odpowiedz
avatar mowgli
3 17

@Traszka, co ma zrobić osoba, która dostaje niesamowicie silnego ataku bólów miesiączkowych (z bólu zaczęłam odpływać, nie byłam w stanie wstać z łózka ani nawet się ruszyć, chyba na jakiś czas straciłam przytomność), mieszka sama i nie ma przy sobie nikogo, kto mógłby jej pomóc? Po jakimś czasie obudziłam się, wzięłam telefon i zadzwoniłam na pogotowie (byłam sama w domu i autentycznie bałam się o siebie, w międzyczasie zaczęłam wymiotować). Dyspozytorka odpowiedziałam, że powinnam umówić się na wizytę domową, ponieważ bóle miesiączkowe to nie powód do wzywania karetek, mimo że popłakałam się przez telefon błagając ją, żeby ktoś mi pomógł. Ostatecznie zadzwoniłam do mamy, a ona do cioci, która zawiozła mnie na pogotowie. Ale gdyby nie odbierała labo z jakiś innych przyczyn nie mogłabym się z nią skontaktować, co powinnam była zrobić? Nie chcę cię atakować, pytam na przyszłość.

Odpowiedz
avatar Jorn
1 3

O taksówkach słyszałaś?

Odpowiedz
avatar Vanad
3 11

Ja słyszałam, ale co z tego jak w takim przypadku nie jesteś w stanie nawet przejść z pokoju do łazienki, powiem więcej doświadczyłam sytuacji że nawet jakby ktoś do mnie wysłał pogotowie, to była spora szansa że nie dałabym rady podejść do drzwi i otworzyć zamka...i co? Bo nie wyobrażam sobie wtedy spaceru do taryfy... Najpiękniejsze w naszym systemie opieki zdrowotnej jest to że wymaga oprócz czasu i żelaznego zdrowia posiadania jeszcze licznej i oddanej rodziny...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2013 o 13:42

avatar mowgli
1 5

@Vanad Masz rację, nie byłam w stanie podejść do komputera, usiąść przy nim i poszukać numeru na taxi, a potem jeszcze szukać gotówki (miałam tylko kartę).

Odpowiedz
avatar mowgli
2 8

@scr Miałam w domu ketonal (jakiś stary, za czasów silnego bólu zęba) i wzięłam go, ale nie pomógł. Nigdy nie miałam aż tak, bolesnych miesiączek, więc nie byłam na to przygotowana w żaden sposób.

Odpowiedz
avatar Alicja100
2 2

Znam ten stan, miałam tak samo... byłam jeszcze w liceum i upadłam na podłogę, zemdlałam po obudzeniu drgawki. Ledwo się doczołgałam do łazienki sprawdziłam czy nie dostałam jakiegoś krwotoku. Gdybym za bardzo krwawiła pewnie wezwałabym karetkę, ale ból miesiączkowy to nie wyrok. Usiałam w brodziku z zimnym mokrym ręcznikiem na karku. Pogratulować rodziny, ja nie miałam takich "wygód", po ok. trzech godzinach (gdy już byłam w stanie wstać) oceniłam ponownie sytuację i musiałam jechać do ginekologa. Nie myślę jednak że było to jakiekolwiek zagrożenie życia...

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
-1 3

mowgli - wniosek jest jeden, z bólem miesiączkowym trzeba było najpierw dzwonić po mamę.....

Odpowiedz
avatar Bedrana
-1 5

Do wszystkich zainteresowanych: Może trudno Wam będzie w to uwierzyć, ale bardzo mocne bóle miesiączkowe W NICZYM nie ustępują bólom porodowym, ponieważ powodują je te same - niezwykle silne skurcze macicy. Mam porównanie, bo przeżywałam i jedno i drugie. Tylko podczas porodu można "łapać drzemki" pomiędzy skurczami, a ból miesiączkowy - to jeden wielki skurcz, który TRWA. Dawać dobre rady typu "weź ketonal", "idź do taksówki", może tylko ktoś, kto nie ma zielonego pojęcia o takim bólu. "mowgli", "Vanad" - mam dla Was dwie wiadomości. Dobrą i złą. Zła jest taka, że do miesiączki pogotowie NIE PRZYJEDZIE. Ból nie zagraża Waszemu życiu, pocierpieć możecie. W końcu rodzące też cierpią, czasem po kilkanaście godzin i co? Żyją przecież. A dobra wiadomość to ta, że faktycznie, po pierwszej ciąży dolegliwości miesiączkowe przechodzą jak ręką odjął.

Odpowiedz
avatar anulla89
0 0

@Bedrana- muszę cię zmartwić-twoja dobra wiadomość wcale nie jest taka dobra... Przed urodzeniem dziecka, moje miesiączki wyglądały tak, że po założeniu tamponu zapominałam, że w ogóle coś jest "nie tak". Nigdy nie bolał mnie brzuch, nie miałam obrzękniętych piersi, ani żadnego, ale to naprawdę żadnego objawu miesiączki, poza krwawieniem oczywiście. Natomiast od kiedy urodziłam, co miesiąc, przez te kilka dni jestem "wyjęta" z życia, boli mnie wszystko, nie tylko brzuch, a piersi nie bolały mnie tak nawet kiedy karmiłam, i z rozmiaru 65D, zrobiło się 75DD, i to dosłownie w "kilka dni", bo bardzo późno zaczęło mi się tworzyć mleko. Z kolei moja dobra koleżanka od zawsze miała bolesne miesiączki, a po każdej kolejnej z trzech ciąż było tylko gorzej. I choć słyszałam, że podobno ciąża pozbawia "efektów specjalnych" podczas okresu, to osobiście znam tylko jedna dziewczynę, której się to sprawdziło.

Odpowiedz
avatar mowgli
1 1

@zaszczurzony- teraz wiem, że tylko na nią mogę liczyć

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2013 o 23:11

avatar mowgli
1 3

@Bedrana, nigdy nie rodziłam, więc nie mam porównania,ale wydaje mi się, że mówimy o tym samym bólu. To prawda, że z tego powodu pogotowie nie przyjedzie, ale w takim razie może nie mówić prawdy? "Bardzo silny ból brzucha, wymioty, utrata przytomności", bez wypowiadania słowa "okres" wtedy chyba musi przyjechać, bo takie objawy mogą świadczyć o czymś poważnym. Wiem że to nieetyczne, że to okłamywanie dyspozytorki, że są poważniejsze przypadki, a ty nie umierasz- ale w takim stanie człowiek jest naprawdę zdesperowany.

Odpowiedz
avatar Alicja100
1 3

@mowgli myślę że musisz poszukać jakiegoś dobrego lekarza... to straszne sama to przechodziłam (ciąża pozbawiła mnie tych bóli) i bardzo Ci współczuję. Myślę, że w takiej sytuacji możesz trochę zmanipulować rozmową, tak aby nie powiedzieć że to miesiączka... Jest to stan wyjątkowy i jeśli sobie sama z nim nie radzisz to pomoc chyba jest konieczna. Nie wiem może się mylę, ale...

Odpowiedz
avatar Agnieszka77
1 3

mam nadzieje, że nigdy nie będę musiała wzywać karetki. Jak do tej pory szybciej mi było dowieść do szpitala, niż wzywać pogotowie. A naprawde pare razy już bylam :D I z eka, ktora sie dostała pod piłę, wysoka goraczka + wymioty, zapalenie nerek, zapalenie mięśnia sercowego, 2 zlamania, 3 powazne skrecenia ;D Co powinno być? Obowiazkowa pierwsza pomoc - kurs lub szkolenie. Duzo daje jak czlowiek wie co robic, jak pomoc w poczatkowej fazie i jak w miare trafnie ocenic co sie dzieje. U nas w firmie szef wysyla mnie chociaz raz do roku na takie szkolenie, aby przypomniec/uzupelnic sobie wiedze. Niewiem czy to nie byloby tansze w ostatecznym rozliczeniu

Odpowiedz
avatar wiewiora
-1 1

Zapobieganie zawsze jest tańsze niż walka ze skutkami.

Odpowiedz
avatar Indra83
5 5

Przy okazji tej sprawy okazało się, że przychodnia miała w umowie z NFZ,że trzech lekarzy jest obecnych na dyżurze, a był tylko jeden, więc umowa została rozwiązana. Tymczasem w moim powiatowym mieście(35-tyś ludzi) jest jedna duża przychodnia pediatryczna, gdzie wiekszość dzieci z miasta jest zapisanych. Któregoś dnia syn dostał duszności, kiepsko się czuł, nie wyglądało to tragicznie i nie był topierwszy raz, więc w pierwszej kolejności zadzwoniłam do naszego pediatry, zeby syna obejrzał. Odebrała rejestratorka i powiedziała, ze wszystkie panie doktor pojechały na szkolenie i dziś nikt dziecka nie przyjmie, w pilnym przypadku - na pogotowie. Ja wsadziłam syna do samochodu i go zawiozłam do szpitala, gdzie byli bardzo zdziwieni, że o 12 godzinie im zawracam głowę, ale dziecko przyjęli. Ciekawe ilu rodziców tego dnia wzywało jednak pogotowie i jak często się zdarzają takie szkolenia i tym podobne? Jak się okazuje, raczej przychodnia nie miała prawa zamknąć podwojów i wszystkich odsyłać?

Odpowiedz
avatar doktorek1
0 0

Od lat nie jeżdżę w karetce, ale pamiętam, że takie sytuacje nie były nigdy rzadkością.

Odpowiedz
avatar Tula_Moon
0 0

Karetkę wzywałam tylko raz- do pana leżącego na chodniku na skrzyżowaniu w mieście powiatowym, wokół którego zebrał się spory tłumek. Jakoś nikt nie raczył udzielić mu pomocy, za to wszyscy komentowali, ze pewnie pijany. Może i pijany (nie wąchałam) ale nie okazywał oznak przytomności, więc zadzwoniłam. Podałam swoje dane, zostałam uprzedzona o konsekwencjach. Mimo, że nie mogłam czekać (ostatni autobus), to jakoś nikt do mnie z tymi konsekwencjami się nie zwrócił. Do nikogo ze swojej rodziny karetki nie wzywałam ( na szczęście?). Nawet jak moje dziecko miał gorączkę i wymiotowało, to wolałam ją sama zawieść do szpitala, mimo że mam do niego ok. 20km.

Odpowiedz
avatar AsiR
3 3

Opis: Znów duszność, wrodzona wada układu oddechowego. Zastane: Ciotka opiekowała się pierwszy raz maluchem, który dość charakterystycznie kaszlał. Taka wada. Nie spytała matki czy to norma, tylko wezwała nas. Też bym wezwał pogotowie. A tak btw to generalnie sprawa jest taka, że zamiast odmawiać wezwań powinno się karać za wezwania bezpodstawne.

Odpowiedz
avatar Hej
1 1

Rozwiązanie jest proste: wezwałeś bezpodstawnie - płać. ktoś w tym czasie ma zawał i nie doczeka karetki, bo pojechała do kataru.

Odpowiedz
avatar syzygy
1 1

Płace, płace. Co miesiąc i g z tego mam...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 marca 2013 o 21:04

avatar zaszczurzony
0 2

To samo mówie - ale ludzie wieszają na nas takie psy ostatnio, że wytrzymać nie idzie. Nikt sie nie zainteresuje jak to od środka wygląda. Nawet sam minister gówno wie o tym jak to wygląda ale wszem i wobec ogłasza wielkie zmiany - a ja pytam ZMIANY CZEGO?

Odpowiedz
avatar rosa
0 4

A to aprop tego co się zakrztusiło i jak przyjechaliście bawiło się już klockami. To chyba lepiej, że maluch sobie poradził. Bez sensu głupie tłumaczenia. Z Waszej kieszeni nie idą pieniądze na karetki, jeśli się nie da zweryfikować nie pozostaje nic innego jak wysyłać do każdego. I tej ciotce też się nie dziwię.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 2

Wysłać do każdego? A wiesz ile jest karetek na jedno miasto a ile w nim osób? I czy zdajesz sobie sprawę ile telefonów na godzinę odbiera dyspozytornia pogotowia? tak to jest - najwięcej wypowiadają się osoby, które nic kompletnie o tym nie wiedzą...

Odpowiedz
avatar wiewiora
-1 3

Przykro mi rujnować Twój świat, ale każdy kto pracuje i odprowadza składki na NFZ i podatek opłaca te karetki, w tym również ratownicy, pielęgniarki i lekarze.

Odpowiedz
avatar Saiko
2 2

Tydzień czy dwa temu moja babcia bardzo źle się czuła, bolało ją serce, z którym zawsze miała problemy. Poszła do przychodni, gdzie lekarka przekonywała, że osobiście wezwie karetkę; tu błąd babci, nie zgodziła się mimo słabego stanu, żeby właśnie nie zapychać miejsca w karetce bardziej potrzebującym. Akurat wujek był w domu, więc uznała, że wystarczy, że ją podwiezie do szpitala i tak wszystkim wyjdzie na lepsze. W związku z czym blada jak ściana, ponad siedemdziesięcioletnia kobieta siedziała na plastikowym krzesełku od ~13 do ~21, przez ten czas wykonano jej tylko podstawowe badania i odesłano do domu z lekami przeciwbólowymi :) Jakby pojechała karetką to pewnie byłoby inaczej, ale w Polsce jak człowiek chce polubownie i z uznaniem dla innych, to znaczy że można go olać...

Odpowiedz
avatar syzygy
0 2

A dziwisz się? Zostaliśmy nauczeni, że jeśli nie przerysujemy sytuacji to nas się oleje...

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
1 1

I tak jak twierdził ktoś wyżej - wysyłajmy pogotowie do każdego. Nie wiadomo, który jeszcze obywatel chciałby pilnie od nas pomocy...

Odpowiedz
avatar FabrykaPowidel
0 0

Mam w rodzinie dyspozytora medycznego, jednak ze względu na drażliwość tematu, tzn. całego szumu, który powstał przy historii dziecka, nie rozmawiamy o tym. Mam natomiast swoje przemyślenia po latach słuchania, "czego to ludzie nie wymyślą". Jedno z większych miast w Polsce, więc karetek nieco więcej niż 2, ale wszystkie zdecydowanie potrzebne. Sądziłam, że ludzie mieszkający w dużym mieście, gdzie karetki na sygnale słychać dzień w dzień, kilka razy dziennie są świadomi, jak bardzo są one konieczne. Tymczasem pojawiają się zgłoszenia typu: synek jest ledwie przytomny ("synek" lat 20parę, gorączka 39 stopni) czy inne w stylu opisanych tu przez Traszkę. Choć i tak moje ulubione jest wzywanie do porodu. (Serio? Kobieta umiera? Ja rozumiem, że może z bólu, aczkolwiek jeśli jestem dobrze zorientowana, to od momentu odejścia wód do konkretnej akcji porodowej są jeszcze nawet jakieś 4 godziny.)

Odpowiedz
avatar Bedrana
1 5

@up: Z tym porodem, to akurat strzeliłaś, jak kulą w płot. Do porodu karetka ma obowiązek przyjechać ZAWSZE, bo nigdy nie wiadomo jak rozwinie się akcja porodowa, szczególnie u wieloródek, a odejście wód jest niebezpieczne dla płodu. Jeśli kobiecie odeszły wody, a jeszcze nie ma skurczów, istotnie jest w stanie sama dojechać do szpitala. Gorzej, jak "umiera z bólu". Moja koleżanka zaczęła rodzić będąc z mężem na spacerze. Odeszły jej wody. Wyobraź sobie - karetka przyjechała natychmiast. I łaska boska, bo ledwo zdążyli dowieźć ją na porodówkę. Urodziła w 20 minut (28 lat, pierwiastka). Więc nie pitol, że wezwanie pogotowia do porodu to fanaberia. Jeszcze trochę, a przeczytam, że do obciętej kończyny też ambulans, właściwie, przyjeżdżać nie musi. W końcu delikwent może sam sobie założyć opaskę uciskową z paska od spodni, wsadzić uciętą nogę pod pachę i taksówką udać się na SOR.

Odpowiedz
avatar aikus
0 2

Traszka, to co piszesz to wlasnie jest OBIEKTYWNIE. Subiektywnie to jest wszystko co czytamy i slyszymy zewszad wyglaszane pod wplywem emocji, ze strony rodzicow nieszczesnego dziecka ktorego nie ma juz wsrod zywych, innych jego bliskich czy nawet nie bliskich ktorzy maja odrobine wrazliwosci i historia ich poruszyla. Mnie tez poruszyla. I tez bym pewnie mial ochote wparowac z kalachem do pogotowia gdyby kogos mi bliskiego cos takiego spotkalo. Jednak jesli odrzucic emocje, ktore tak czy siak kiedys opadna - jest dokladnie tak jak mowisz.

Odpowiedz
avatar malaga_w
2 2

Czytając komentarze, zastanawiam się nad skłonnością narodu do reakcji czysto emocjonalnych. Też współczuję osobom z niezwykle bolesnymi miesiączkami, ciociom z dziwnie kaszlącymi maluchami, duszącym się dzieciom, które ratownicy zastali już bawiące się klockami itd. Natomiast pozostaje faktem, że jak napisała FabrykaPowideł jest określona ilość karetek na określony teren. I za każdym razem, kiedy któraś wyjeżdża do takiego fałszywego wezwania, czyjegoś strachu albo dolegliwości jak najbardziej bolesnej, lecz niezagrażającej życiu, ktoś inny musi czekać. I pal diabli, jeśli czeka z podobnym przypadkiem, ale niestety są też sytuacje, w których reakcja typu "boli, zabierzcie, pomóżcie, boję się" zmienia się w "niech oni już przyjadą, bo za chwilę nie będzie do kogo". Innymi słowy, są przypadki i Przypadki. No dobrze, być może karetka do nas nie przyjedzie, jeśli się nie przejaskrawi. Być może dyspozytorzy nie wysyłają ich, jeśli osoba jest np. przytomna. Może nawet faktycznie są problemy z alternatywnymi metodami transportu do szpitala. Ale w żadnym wypadku niewydolność systemu i regularne płacenie składek na NFZ nie usprawiedliwia używania w takim przypadku karetki ratunkowej, która wg mojej wiedzy jedzie do takiego dramatycznego wezwania. (Nie pracuję w szpitalu, więc za ewentualną pomyłkę przepraszam.) Natomiast niezależnie od społecznego niezadowolenia przy ograniczonych środkach konieczna jest priorytetyzacja celów. A niestety w sytuacjach kryzysowych wartość czyjegoś życia znacznie przewyższa wartość czyjegoś komfortu. Podstawowym zadaniem karetek Pogotowia -jak sama nazwa wskazuje- Ratunkowego jest właśnie ratowanie życia.

Odpowiedz
avatar Bedrana
3 3

@malaga_W: ...oraz zdrowia, jak sądzę. Jeżeli mam ciśnienie 220/150, a leki nie działają, to moja rodzina ma prawo już wezwać karetkę, czy dopiero po tym, jak dostanę wylewu? A może powinnam "wyluzować" i sama jechać na SOR, licząc na to, że mnie szlag nie trafi na ulicy, lub w poczekalni na krześle? Wymaga się od człowieka oceny własnego, czy też, cudzego stanu, by mógł podjąć odpowiedzialną decyzję: wzywać ambulans, czy nie. To śmieszne. Strach, jak wiadomo, ma wielkie oczy! Nie twierdzę, że nie ma wezwań bezzasadnych. Ale ludzie już zdążyli się nauczyć, że osobiste zgłoszenie na pogotowie oznacza wielogodzinne oczekiwanie, pacjentem z karetki - trzeba się zająć od razu. I tym sposobem chory z zawałem - nim doczeka badania - może "zejść" w poczekalni.

Odpowiedz
Udostępnij