Wieczorki seniorów... brzmi, zdawałoby się, niegroźnie. Nic bardziej mylnego. To co czasami potrafią odstawiać starsi ludzie, prowokuje do zadawania sobie pytań o relatywność pojęcia wieku.
Ale od początku. Klub, którego marketingiem się zajmowałam, organizował imprezy z DJ/em dla osób starszych. Zysk generalnie żaden, ale wiele lat tradycji zobowiązuje do ciągnięcia tego przedsięwzięcia. A zawsze to ciekawa rozrywka dla tych, którzy jeszcze są młodzi duchem.
Starsi ludzie wydawałoby się poważni, stateczni, rozsądni... tymczasem momentami klub zamieniał się w istny ośrodek specjalny, ochroniarze w przedszkolanki, a manager w sędziego z gwizdkiem. Nawet piaskownica była, bo klub nad samym morzem :)
Starsi panowie i panie przemycali na imprezy swój alkohol, który przelewali sobie do szklanek w toaletach. Miejsca ukrycia niczym u najlepszych szmuglerów - pod spódnicami, w spodniach, przywiązane piersiówki do łydek itd. Bilans wieczoru w barze wyglądał tak, że mieliśmy masę nawalonych dziadków, gdzie w teorii na każdego przypadał jeden drink. Cuda jakieś.
Nagminne unikanie płacenia symbolicznego wjazdu, pod pretekstem rozejrzenia się. Później bywało, że tacy seniorzy chowali się za kolumnami lub wielkimi donicami przed ochroniarzem, który próbował ich namierzyć. Co bardziej kreatywni przebierali się w toaletach nawet! Mistrzowie kamuflażu chciałoby się rzec.
Ta zabawa w kotka i myszkę utrzymywała nasz personel w nadzwyczajnie dobrej kondycji fizycznej.
'Obmacywanki' pod stołami- temat rzeka. Często kończyły się starciami dwóch pełnych wigoru panów, którzy upatrzyli sobie tę samą damę. Interwencja managera niezbędna, bo by sobie panowie w ferworze walki jeszcze coś połamali. Pani w tym czasie znikała w toalecie z panem nr 3. Co tam robili? Nie wiem i naprawdę, naprawdę wiedzieć nie chcę.
Jednego wieczoru usłyszałam tekst z ust pewnej matrony, w okolicach 70-ki:
- A po co ja mam do sanatoriów jeździć kochaniutka i pieniądze wydawać? Nie lubię jak mnie obcy faceci po biuście obmacują... a tutaj? A tutaj to przynajmniej wszystkich znam!
Ochroniarze za mną nawet nie próbowali tłumić śmiechu, przestali jak pani zaczęła do nich zalotnie się uśmiechać :)
Moje spojrzenie na naszą starszyznę plemienną już nigdy nie było takie samo...
Jak to mówią: głowa siwieje,...
ciekawy przypadek Benjamina Buttona
Nie dasz chłopakom to dasz robakom :D
OdpowiedzI dobrze, wolę słuchać o takich pełnych wigoru dziadkach niż schorowanych, samotnych osobach, których nie stać na leki. Przynajmniej jeszcze życia używają
OdpowiedzO to, to! Jak starzy,to nie znaczy,że już tylko Radio i do kościoła :)
OdpowiedzAleż nikt im nie broni, chociaż sama przyznasz, że obrazek stłoczonych w toalecie dziadków rozlewających wódeczkę, niczym nastolatki na szkolnej dyskotece, działa na wyobraźnię ;D Jeszcze tylko plastikowych kubeczków brakuje ;)
OdpowiedzZgadzam się w 100%, dlatego też tego typu wieczory były organizowane :) Tylko, że tak jak @agulinka mówi- niektóre sceny były jak rodem z filmu komediowego.
OdpowiedzNie wiem dlaczego utarł się stereotyp dziadka/babci w kapciach, przed telewizorem ewentualnie w kościele. Cisi, spokojni, łagodni, bawią wnuki czekając na śmierć. Mnie się znacznie bardziej podobają właśnie tacy dziadkowie co wiedzą , że żyją i chcą to życie wykorzystać maksymalnie, do końca ,dokąd im jeszcze zdrowie na to pozwala. Jeżeli ja dożyję starości też chciałabym być taką babcią co to w klubie w otoczeniu znajomych i przyjaciół cichaczem pod stołem wlewa np.gorzką żołądkową do plastikowego kubka po napoju...:):):)
OdpowiedzO! I to jest fajna historia. Przynajmniej raz mogłem przeczytać o rozrywkowych dziadkach, którzy potrafią korzystać z życia, a nie wiecznie zrzędliwych moher-geriatrach, którzy ciągle wszczynają awantury o miejsca siedzące, tudzież żądnych nawracania a'la inkwizycja wariatkach. Bo ta się jakoś utarł taki durny stereotyp, że jak starszy, to jedyne, co może to oglądać TV, słuchać radyjka, robić na drutach i chodzić do kościoła. Ewentualnie przeklinać cały świat. Niech się bawią!
OdpowiedzCzy te imprezy przypadkiem nie odbywały się w Sopocie?
OdpowiedzA co, chcesz się załapać na gorącą 80-tkę ???
OdpowiedzAż boję się mówić, żeby nie zwabić tam @aureliusza100 :P
OdpowiedzW tym temacie proponuję obejrzeć teledysk do utworu Sunlight by Modestep :D
Odpowiedz@lamias nie po prostu mieszkałem niedaleko pensjonatu połączonego z sanatorium w Sopocie właśnie i zawsze w czasie "dancingów" działy się tam naprawdę ciekawe rzeczy :-)
OdpowiedzObmacywanki, ukrywanie alkoholu, to zostało tym ludziom po powstaniu, dziadki i babcie wiedzą co robić. Teraz narkotyków nie przewieziesz, ale zatrudnij starowinkę, to się zdziwisz :)
OdpowiedzNie pamiętam gdzie, ale były wspomnienia z czasów stanu wojennego. Facet miał ulotki do przewiezienia i przyszła kurierka (w podeszłym wieku). Tłumaczy jej, że ma uważać, rozglądać się czy jej ktoś nie śledzi itd., a w pewnym momencie ona mówi, że spokojnie da sobie radę bo była kurierką Komendy Głównej AK w czasie okupacji hitlerowskiej. Nie każda babcia i nie każdy dziadek to moher. Wielu zna życie i chce go jeszcze użyć przed śmiercią. Żebyśmy my byli tak żywotni w wieku 70-80 lat i żebyśmy jeszcze wtedy żyli.
Odpowiedztu, na piekielnych! :)
OdpowiedzDziadkowie, których można szanować za ich umiłowanie radości życia, a nie jęczenie "ach ta dzisiejsza młodzież".
Odpowiedz