Historia opowiedziana przez panią mecenas, u której pracowałam.
Była ona kiedyś na ślubie swoich znajomych. Nie były jeszcze wtedy tak popularne śluby konkordatowe, także to uroczyste wydarzenie miało miejsce w USC.
Przychodzi moment wyrażenia zgody na zawarcie związku małżeńskiego, a tu nagle pan młody postanowił popisać się swoim wątpliwym poczuciem humoru i powiedział, że on się jeszcze zastanawia i nie chce takiej zmory za żonę. Ogólny śmiech przerwał urzędnik, który nie podzielając dobrego nastroju pana młodego, po prostu się spakował i stwierdził, że skoro nie ma zgody obu stron to on ślubu nie udzieli.
Tak bladej panny młodej podobno jeszcze nie widziano.
USC
W sumie trochę go rozumiem, jak ktoś sobie robi jaja z tak ważnej uroczystości.
OdpowiedzWażny to jest związek. Uroczystość to tylko formalność. Im więcej na niej śmiechu i zabawy, tym przyjemniej się ją po latach wspomina. ;)
OdpowiedzFuu: wątpię, żeby pannie młodej było do śmiechu i żeby chciała to jeszcze kiedykolwiek wspominać. Poprzez całą uroczystość wyraża się też szacunek dla związku. Żarty - ok, ale na poziomie. Potknięcia - zdarzają się i mogą być zabawne. Ale ten pan młody się nie wykazał.
OdpowiedzNo cóż, urzędnik ma obowiązek respektować słowa małżonków i nie może udzielić ślubu w razie jakichkolwiek wątpliwości. Tak że piekielny pan młody. A urzędnik, cóż, też nieszczęśliwy, bo papierów z odkręcaniem ślubu jest drugie tyle co z zatwierdzaniem, a większość papierów do zatwierdzenia go miał już zrobione.
OdpowiedzDokładnie. Urzędnik zachował się zgodnie z tym co mu prawo nakazuje. Nie było zgodnego oświadczenia woli stron, umowa nie doszła do skutku. Oczywiście wg weselników to on był winny wszystkiemu, a nie pan młody.
OdpowiedzJakby mimo to podpisał akt małżeństwa to potem można by było ślub unieważnić z powodu błędów proceduralnych... i dopiero byłby zły urzędnik, nie?
Odpowiedz@bloodcarver Ba, ja bym się nie zdziwiła, gdyby przy ewentualnym rozwodzie pan mąż nie wyciągnął tego w sądzie. Wtedy przegwizdane miałby urzędnik, a ślub pewnie zostałby unieważniony. Urzędnik miał jaja i prawo po swojej stronie.
Odpowiedzna miejscu panny młodej bym pana młodego kopnęła w zadek tak mocno, że by mu jaja gardłem wyszły. Ani to śmieszne było, ani miłe, delikatnie mówić żałosne. A urzędnik zrobił jak mu prawo nakazywało. I bardzo dobrze.
OdpowiedzA ja bym mu jeszcze poprawiła szpicem w jaja. Palant jakich mało!
OdpowiedzOjtam ojtam, jak taka niewyluzowana sztywniara bez poczucia humoru to nie dziwota, że nikt jej nie chce ;/
Odpowiedz@ptaszyca, rozumiem, że będąc na miejscu panny młodej, w otoczeniu tylu znajomych, rodziny po usłyszeniu, że facet nie chce Cię za żonę (co z pewnością wiązało się z konsternacją zgromadzonych osób), późniejszemu stwierdzeniu, że żartuje rzuciłabyś się mu na szyję i wyznała miłość? Wybacz, ale nazywanie kogoś sztywniarą bo napisał, że kopnął by takiego delikwenta w zadek jest głupie. Upokorzenie i niesmak w tak ważnym dniu pozostaje chyba po takiej akcji.
OdpowiedzZależy od charakteru związku. Ptaszyca pewnie lekko zażartowała :) Pan młody podobno znany był z ciągłego robienia sobie żartów.. ten mu akurat wyszedł, delikatnie mówiąc, słabo. Abstrahując od tej sytuacji powyżej, niektóre związki charakteryzuje dość specyficzne poczucie humoru i pozwalają sobie czasami na żarty, które w stosunku do innych by nie przeszły.
Odpowiedz@AyatiSajani, rozumiem, że ludzie mają różne poczucie humoru. Ale zastanów się co sama zrobiłabyś w takiej sytuacji? Poczucie humoru poczuciem humoru, wydaje mi się jednak, że istnieją pewne granice dobrego smaku w żartach, tutaj chyba właśnie została taka przekroczona.
Odpowiedzptaszyca, a ciebie jeszcze stąd nie wywalili za te durne posty? :) chociaż tobie to się pewnie wydaje, że jesteś tak zabawna, że sama sobie brawo bijesz.
OdpowiedzO! Już się baby zleciały jak kury do ziarna i zaczynają swoje tradycyjne gdakanie. "Kopnąć w zadek" - pisze pierwsza. "ze szpica w jaja" - przebja stawkę następna. Jeśli wam brakuje poczucia humoru to jest to wasz problem (i waszych ewentualnych partnerów). Aha, są róże typy poczucia humoru, jednym z nich jest humor sytuacyjny. Rozluźnijcie się trochę, koleś naprawdę nikomu krzywdy nie zrobił.
OdpowiedzFormalhaut - nie zrobił krzywdy? no ciekawa jestem, jabyś się poczuł, gdyby twoja partnerka czy partner coś takiego wywinął na ślubie i jeszcze oczekiwał oklasków aprobaty :| ja osobiście nie wyobrażam sobie takiej sytuacji na moim ślubie :) a poczucie humoru mam dość sprawne. Są sytuacje z których się nie żartuje.
OdpowiedzJedną z form humoru jest tzw. "ironia." W gimbazie nie nauczyli cio to? ;/
Odpowiedz@ Carollline Wiesz jak to jest. Sytuacja może być śmieszna, póki nie dotyczy Ciebie lub Twoich bliskich :) Chłopak za swoje pewnie dostał, ale pozostaje nam mieć nadzieję, że wszystko dobrze się skończyło.
Odpowiedzptaszyca - nio widziś, nie ucili mnie definicji słowa "płytka ironia, która ironią tak naprawdę nie jest".
OdpowiedzAch no faktycznie, zwracam honor - przecież to Ty pisałaś mój komentarz, a nie ja, więc oczywista oczywistość, że wiesz lepiej że to była płytka ironia, która udaje płytką ironię która tak naprawdę nie jest płytką ironią ;/ Ty to chyba powinnaś na pójść na jakieś kulturoznawstwo, czy inną polonistykę ;/
Odpowiedzelda24 ma rację, z pewnych rzeczy się po prostu nie żartuje.
Odpowiedzjak sprawa się zakończyła? Było wesele, a ślub w innym terminie?
OdpowiedzTego już pani mecenas mi nie zdążyła opowiedzieć, bo zawaliła mnie pismami i inną brudną robotą :)
OdpowiedzNiedoszły Pan Młody to typek jak z humoreski Magdaleny Samozwaniec "O dowcipnym mężu dobrej Ludwiki". Ciężko wytrzymać z takim "żartownisiem".
Odpowiedzpan młody - super! u moich znajomych było jeszcze śmieszniej bo młody odwrócił się od gości i spytał "mam ją wziąć za żonę czy nie? powiedzcie mi bo ja nie wiem. wytrzymam z nią?" i było skandowanie "bierz bierz". jak już urzędnik dał im ślub młody lamentował "co ja najlepszego zrobiłem...? teraz będę na nią skazany do końca życia". wszyscy się śmiali z panem urzędnikiem na czele. tak więc w opisanej przez ciebie historii to pana urzędnika uważam za piekielnika
OdpowiedzJeśli pannę młodą też to bawiło, to ok... Co to za mężczyzna, który sam nie wie czy chce, czy nie chce kobiety? Żarty tego typu mogą przejść na kawalerskim albo nawet tuż przed ceremonią. Ale nie przed samym ołtarzem (czy przed kierownikiem USC).
Odpowiedzpoetka, ale zauważasz różnicę w zachowaniu obu tych panów? Bo o ile z tej sytuacji, o której piszesz, pewnie bym się śmiała, tak w głośnym wyrażaniu swojej opinii na temat zmorowatości przyszłej małżonki żartu nie zauważam :)
OdpowiedzJa bym chyba panu młodemu sprzedała plaskacza w tę durną facjatę i powiedziała wszem i wobec, że takiego chama Ja nie chcę. Przecież są sprawy, z których nie powinno się żartować. A jakby ktoś mógł coś takiego powiedzieć publicznie to dodatkowo zwątpiłabym w szczerość samego uczucia.
OdpowiedzNiektórzy twierdzą, że są "sprawy, z których nie powinno się żartować". Ale jest to śmierć syna, kalectwo matki i tego typu rzeczy, a na pewno nie ślub cywilny. To piękny moment, który człowiek ma zapamiętać na całe życie, a nie zmiana warty w wojsku. Nie ma być poważny.
OdpowiedzArendos, no rzeczywiście, cudowne wspomnienia swojej oblubienicy Palant Młody zafundował, naprawdę.
OdpowiedzJa mam poczucie humoru, czasem dość specyficzne i o ile mój chłopak żartowałby sobie w ten sposób na co dzień przy wszystkich - to w porządku, ale przed samym ołtarzem czy kierownikiem USC, podczas ślubu - najważniejszego dla mnie dnia? Chyba bym Go udusiła. I moim zdaniem nie ma w tym nic sztywniackiego - po prostu dużo stresu w takim dniu i wszystko potrafi wkurzyć i doprowadzić Młodą do łez.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 lutego 2013 o 18:12
jakby byla normalna to juz by za niego nie wyszla!
OdpowiedzBo nieistotne, że go kochała i spędziła z nim już długi czas i chciała z nim dzielić resztę życia i mieć dzieci! Istotne, że zażartował w urzędzie!
OdpowiedzArendos, żartować to sobie można po wódeczce na weselu a nie składając wiążące oświadczenie przed urzędnikiem państwowym. W sądzie za coś takiego dostajesz z automatu karę za obrazę urzędu. Przy okazji pan młody dość skutecznie upokorzył pannę młodą przed rodziną oraz znajomymi (mniej lub bardziej bliskimi) i zmarnował jej (podobno) najpiękniejszy dzień w życiu.
OdpowiedzUrzednik w porzadku. We Francji zawsze przestrzegaja zeby tak sobie nie "zartowac" bo urzednik slubu nie udzieli i koniec. Tak samo jak nie udzieli slubu przy zamknietych drzwiach do sali, bo slub MUSI byc publiczny i jawny.
OdpowiedzDlaczego zakładacie od razu, że panna młoda nie wyczuła żartu? Była z nim zapewne od x lat, więc znała jego poczucie humoru. Ja i mój luby tak sobie docinamy czasami, że można by uznać, że nie kochamy się ani odrobinę. A przecież wszyscy nasi znajomi wiedzą, że jest zdecydowanie inaczej. Właśnie przez takie sztywniackie podejście do ceremonii mój luby boi się ślubów. Najważniejszy dzień w życiu? to nie ślub, a narodziny dziecka moim zdaniem. Ślub to formalność, bardzo potrzeba w świetle przepisów w Polsce, ale bez tego związek i tak by istniał i miał się dobrze.
Odpowiedz