Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

We wcześniejszej historii opowiedziałem jak PZPN niszczy i okrada małe kluby. Teraz…

We wcześniejszej historii opowiedziałem jak PZPN niszczy i okrada małe kluby. Teraz opowiem jak swoją cegiełkę dorzucają rodzice. Ale po kolei. Przed sezonem postanowiliśmy założyć nową grupę w klubie: Orliki (1-3 klasy podstawówki). W klubie niechętnie na to patrzono, bo jak wiadomo to jeszcze dzieci – ja jednak uparłem się, wziąłem wszystko na siebie i tak powstała nowa drużyna.

Podziwiałem ich zapał i chęć gry. W drużynie było też kilka dziewczynek. Uzgodniono, że mecze będą rozgrywać na boiskach typu Orlik. Trzeba więc było załatwić wszystkie formalności. I tu powoli się zaczęło.

- Najpierw prosiłem, aby rodzice napisali zgodę na grę. Jak wiadomo są to dzieci i żeby potem ktoś nie miał do kogoś pretensji – ot takie zabezpieczenie. I pierwszy problem: czy tak ciężko napisać dziecku zezwolenie? Najwyraźniej tak, przygotowałem szablony porozdawałem dzieciom i dalej cisza. Dzwoniłem, zaczepiałem rodziców prosiłem przypominałem i nic. „Przyniesiemy, przyniesiemy” - na tym się kończyło. Musiałem osobiście fatygować się po domach, aby raczyli podpisać mały papierek. Udało się, czego się nie robi dla idei .

- Wyrabianie karty gdzie potrzebne jest zdjęcie. Analogiczna sytuacja. Na szybko poprosiłem kolegę, bo nie było już czasu, by zwykłą lustrzanką porobił zdjęcia młodym, obrobił i wydrukował. Kosztowało mnie to całe 0,7 dobrej wódki ale... udało się. Czego się nie robi dla idei.

- Lekarz. Na boisko nie da się wybiec bez karty zdrowia. Klub zapłacił za lekarza jednak trzeba było do niego jechać osobiście. Opisywać reszty chyba nie muszę. Sam musiałem większość dzieciaków zgarnąć z treningu i jechać z nimi do lekarza, bo rodzice mają to gdzieś. Udało się. Czego się nie robi dla idei.

- Poprosiliśmy naszego trenera aby poprowadził drużynę. Chłop zna się na rzeczy ma dobre papiery. Treningi były w formie zabawy – ogólnie bardzo ciekawe – co najważniejsze prowadził ich za darmo. Jemu sprawiało to też radość – jego siostrzeniec też grał w tej drużynie. Udało się. Czego się nie robi dla idei.

- Stroje. No w czymś drużyna musi grać. Tak małych kompletów u nas nie ma, więc trzeba było coś kupić. Stawałem na głowie, chodziłem po sponsorach, swój grosz dorzucił też prezes. Poprosiłem też o pomoc rodziców... praktycznie cisza. 3 - słownie trzech rodziców odpowiedziało na mój apel i wsparło zakup strojów. Nie zaglądam nikomu do portfeli, ale te osoby które dały, nie mieszkają w takich willach i nie jeżdżą takimi samochodami jak rodzice niektórych dzieci, którzy mój apel olali. Sam ze swojej kieszeni dołożyłem trochę złociszy, tak więc uzbierała się dość duża sumka, za którą kupiłem nie tylko stroje ale także kurtki treningowe. Każdy dzieciak sam wybierał sobie numer oraz nazwisko, ksywę lub inny napis. Dzieci były wniebowzięte. PS. U nas w jednej drużynie grał Messi i Ronaldo :P Nikt w lidze nie miał takich nowych i pięknych strojów. Wszystkie dzieci patrzyły na nasze z zazdrością. Udało się. Czego się nie robi dla idei.

Wszystko zapięte na ostatni guzik, można grać. Już na samym początku zaczęły się problemy, po których miałem ochotę pieprznąć wszystkim.

- Wyjazdy. Graliśmy ligę na orlikach. Jednak trzeba było jakoś tam dojechać. Całe 4 km. A może i aż tyle? Prosiłem rodziców aby co mecz przynajmniej 2 z nich przyjechało i wzięło maluszków. Sam musiałem dzwonić i prosić kolegów czy rodzinę aby szybko przyjechali i pomogli mi zawieść drużynę na mecz. Oczywiście na samym meczu rodzice się pojawiali, po czym przed końcem szybko się ewakuowali zostawiając nas z problemem. Po wszystkim pojawiali się spokojnie pod klubem po odbiór dzieci (u nas w budynku się przebierali) ...o wymówkach nie wspomnę – ogólnie żenada.

- Po którymś z meczów doszły do mnie plotki że rodzice nie są zadowoleni ze strojów... Tak, nie podobają się im kolory. Nazwali mnie bezguściem. Dziwili się dlaczego oni nie mieli wpływu na wybór? Przecież to ich dzieci mają w tym grać. Jestem bezczelny. Oczywiście najwięcej do powiedzenia miały osoby, które nawet złamanego grosza nie dały. Stroje miały barwy naszego klubu. PS czy AC Milan na brzydkie stroje? Nie wydaje mi się.

- Nazwa. Czy dzieci muszą grać pod nazwą klubu? Nie mogą nazywać się Iskierki? Albo Gwiazdki? Jeden ojciec powiedział, że mogli by się przecież nazywać Real.

- „Zrobienie z dzieci reklamówek” – tak to nazwała jedna osoba. A tylko dlatego, że na koszulkach była nazwa sponsora, który bezinteresownie wyłożył 1500zł. Wszystko to oczywiście za moimi plecami. Nikt nie odważył mi powiedzieć to prosto w twarz.

- Jeden rodzic w połowie rundy zabronił trenerowi wystawiać swojego syna na bramkę (jako jedyny umiał złapać piłkę i miał dryg do tego) Powód?: Mój syn ma strzelać gole!

- Jakieś plotki. O tym że trener jest pijany i każe dzieciom tylko biegać mecząc ich bezlitośnie. Hitem było jak ojciec jednego dziecka przyszedł ze skargą, bo słyszał że trener uczy dzieci ROBIĆ PRZEWROTKI I O MAŁO JEGO SYN KRĘGOSŁUPA NIE ZŁAMAŁ!
Ręce opadają.

O wynikach nie wspomnę, bo są one nieistotne. Było bardzo dobrze. Udało mi się nawet załatwić sparing z rówieśnikami drużyny, która obecnie występuje w 1 lidze. Dla dzieci było to na pewno wyróżnienie. Szkoda tylko, że rodzice tak tego nie postrzegali.

Czym runda szła dalej to było coraz gorzej. Opiekunowie wymyślali nowe kary dla dzieci:
Zakaz wyjścia na treningi i mecze. Nie zakazywali komputera czy wyjścia na dwór – nie, zakaz dotyczył piłki. Tak więc frekwencja na treningach znacząco spadła. Na meczach podobnie. Musiałem jeździć i prosić rodziców aby puszczali młodych na mecze. A to wyjazdy do cioci na imieniny, a to do kościoła (akurat na tą godzinę co jest mecz). Ogólnie Meksyk.

Rundę jakoś dograliśmy kończąc na 3 pozycji.
Kulminacją był turniej zimowy, na który przyszło tylko 5 zawodników – i nas szybko musiałem odmawiać udziału. Było mi wstyd. Miałem tego dość. Dowiedziałem się później, że rodzice planują jakiś spisek. Zrobiłem spotkanie. Albo sytuacja się zmieni albo koniec.
Sytuacja z tej soboty:

Rodzice zaczęli się interesować karierą swoich pociech, więc postawili mi ultimatum. Albo zatrudniamy profesjonalnego trenera albo wypisują swoje dzieci i zapisują do szkółki w klubie X. Zdębiałem. Rodzice poszli o krok naprzód i już porozumieli się z trenerem. Przynieśli nawet jego ofertę. Szkół i kursów miał pokończone dużo. Doświadczenie też. Uderzyła mnie ostatnia linijka. Wynagrodzenie: za 5 godzin tygodniowo z meczem trener żąda 1200 netto!!! Do tego oczywiście podatek + ZUS. Zaśmiałem się. U nas trener, który trenuje 3 grupy (seniorzy, juniorzy, trampkarze) dostaje ok. 1000 zł, a godzin trochę w tygodniu musi zrobić. Na moje pytanie czy będą sami opłacać trenera, odpowiedzieli śmiechem.

Tak więc oni oni żądają wydania kart. Teraz ja się zaśmiałem. Uświadomiłem im, że koszt tej szkółki to 80 zł na miesiąc. Do tego sami muszą zadbać o stroje i dresy. Do tego trzeba dzieciaki wozić 3 razy w tygodniu ok. 10 km. Mało tego, tam jest selekcja. Z dnia na dzień trener może przyjść i powiedzieć "proszę nie przychodzić na treningi – pańskie dziecko jest za słabe". I raczej z naszej drużyny mało kto ma szansę się tam dostać. Wygarnąłem im wszystko. 7 rodziców kazało wypisać swoje dziecko. Czyli to jest pół drużyny.

Właśnie piszę pismo do podokręgu o wypisanie drużyny z rozgrywek.
Szkoda mi tylko dzieci bo dla nich to będzie ogromny cios.

rodzice

by Borys
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kalipso
53 57

Czytałam i najpierw byłam coraz bardziej wściekła a potem coraz bardziej smutna. Co się dzieje z naszym społeczeństwem do cholery?! Na każdym kroku postawa roszczeniowa, daj, załatw, najlepiej za darmo a w zamian tylko pretensje i kolejne wymagania. Postępujące chamstwo i głupota. A dzieci coraz gorsze, grubsze, smutniejsze, wredniejsze, rozgoryczone od małego, bez pasji, zainteresowań, hobby. Nie pamiętam już kiedy widziałam dziewczynki grające w klasy lub gumę. 12latki wiedzą jak zrobić profesjonalny makijaż a na w-fie nie umieją zagrać w dwa ognie, czy piłki pokozłować. Strasznie to wszystko smutne.

Odpowiedz
avatar Cysioland
18 22

I to się tyczy każdego hobby, nie tylko sportu. Dziecko się uczy programować? I tak źle, bo siedzi za dużo przed komputerem.

Odpowiedz
avatar Rhantus
2 2

Tak czytam i się zastanawiam co się dzieje?! Pech, że na takich trafiasz?, region, pokolenie, skażenie radioaktywne? Skąd się biorą ci ludzie... Najbardziej mnie szokuje to, że chodzi o większość rodziców.

Odpowiedz
avatar Mirame
2 2

Miałam identyczną reakcję i dodatkowo ogromne zdziwienie - mieszkam w USA i tutaj taka sytuacja by się nigdy nie zdarzyło, bo to społeczeństwo, o którym wspominasz, jest zupełnie inne. Praktycznie każde dziecko ma jakieś zajęcia dodatkowe, czy to szkolne czy pozaszkolne, dodatkowo w szkole jest sportów do wyboru do koloru - lacrosse, siatkówka, koszykówka, tenis, futbol, piłka nożna... etc. a do tego przeróżne kluby intelektualne. I rodzice nie narzekają, że muszą się dorzucić, wręcz sami oferują chęć pomocy czy to fizycznej czy pieniężnej, jeżeli szkoły nie stać... Nie rozumiem postawy rodziców z historii. Mają za darmo i jeszcze narzekają?!

Odpowiedz
avatar ross13
25 25

Piekielne, zgadzam się w całej rozciągłości, ale na samym początku popełniłeś wielki błąd. Zebranie z rodzicami i przedstawienie warunków uczestnictwa ich dzieci w zajęciach powinno odbyć się jak najszybciej po "ukonstytuowaniu" się twojej chęci pracy z dzieciakami! Nie zrobiłeś tego i w rezultacie pracowałeś "ku chwale ojczyzny". Poza tym, warto pamiętać, że częstokroć ludzie ze swej natury nie potrafią uszanować, tego co otrzymają za darmo - jeżeli rodzice ponieśliby jakieś opłaty to podejrzewam, że mieliby większy szacunek do gry w piłkę, "która przecież kosztuje".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 lutego 2013 o 11:25

avatar Borys
22 32

Nie rozumię Cie. Myślisz że rodzice przyszli by na takie zebranie ? Przyszli dopiero jak czegoś chcieli. Wszystko rodziło się w bólach. Najpierw treningi żeby sprawdzić czy wogóle będzie skład. Co miałem poiwedzieć tym dzieciom ? Że nie będą grać bo rodzice nie chcą dać pieniędzy ? Albo nie mają czasu żeby zawieść ich do lekarza ? Przed sezonem nie mogłem przejść spokojnie przez miejscowość bo zaraz oblegiwały mnie dzieciaki i pytały kiedy mecz, kiedy trening, z kim gramy itp. Robiłem to dla nich. I udało by mi się bez żadnej pomocy. Jednak nie spodziewałem się strzału w plecy. A co do "ku chwale ojczyzny" to jestem lokalnym patriotą. Pracuje społecznie nie tylko w klubie alte także w straży i jak trzeba to zawsze jestem gotów nieść pomoc. Taki już jestem. Nie poddam się i jeśli kiedyś znów będzie cień szansy na lepsze jutro to zaryzykuje.

Odpowiedz
avatar Naa
21 25

Borys, IMO ross13 ma rację. Nie zapłacili za nic, więc uznali, ze nic niewarte. Gdyby musieli dołożyć sporo kasy, zaraz by było wartościowe, bo oni przecież nie frajerzy - skoro płacili, widać było za co. Taka mentalność, chora, ale nierzadko spotykana. Współczuję, musisz się paskudnie czuć w tej sytuacji. Ale próbuj wyciągnąć wnioski na przyszłość: jak zasponsorujesz jednego zdolnego, ale biednego, to Cię wezmą za dobroczyńcę bohatera. Jak dołożysz ze swojego wielu bogatym - za głupiego albo hochsztaplera, bo niemożliwe, żebyś tak na serio...

Odpowiedz
avatar mg1987
0 6

*zawieźć

Odpowiedz
avatar Hachimaro
-2 16

"Nie rozumię Cie." Piłem kawę. Zakrztusiłem się. Skoroś taki patriota, to poćwicz posługiwanie się polszczyzną, bo gdy się czyta Twoje historie, to czasem aż zęby bolą. Staram się przymykać oko na drobne potknięcia, ale cztery błędy w jednym krótkim zdaniu ("Czym runda szła dalej to było coraz gorzej.") to delikatna przesada. Za treść oczywiście plus, lecz forma też jest ważna.

Odpowiedz
avatar Rhantus
0 12

Robisz błędy=nie jesteś patriotą? Powinno się dbać o takie rzeczy, ale takie stwierdzenia są żałosne. Wydaje mi się, że nawet symboliczne, ale obowiązkowe dla wszystkich opłaty spowodowałyby, że mieliby szacunek dla sprawy i nie szukali dziury w całym.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2013 o 21:37

avatar Hachimaro
-2 10

"Robisz błędy=nie jesteś patriotą?" Nie potrafisz czytać ze zrozumieniem = jesteś żałosny. Nigdzie nie napisałem, że popełnianie błędów świadczy o niebyciu patriotą. Niemniej do zachowań patriotycznych zalicza się zazwyczaj pielęgnowanie narodowej kultury, tradycji i języka, toteż ktoś chcący uznawać się za Polaka-patriotę powinien starać się posługiwać staranną polszczyzną (w przypadku patriotyzmu lokalnego: jej regionalną odmianą, tj. dialektem).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 14

no niestety, wielu ludzi nie szanuje rzeczy które dostaje za darmo - uważa, że przecież "im się należy". szkoda tylko że ich dzieci cierpią przez takie podejście..

Odpowiedz
avatar irracjonalniee
27 27

Życzę Ci, aby za kilka miesięcy ci sami rodzice, co wypisali swoje pociechy z kubu, przyszli do Ciebie i przeprosili, bo jednak w tamtym klubie dzieciak się nie dostał/ nie dawał sobie rady/ nie mieli pieniędzy by wszystko opłacać.

Odpowiedz
avatar kalipso
11 11

Też jestem ciekawa dalszego ciągu, jak tam się nie uda z różnych przewidywanych przez autora powodów. Wrócą z podkulonym ogonem, czy z pretensjami? Nauczą się czegoś, czy oleją pasję i szczery zapał? Oczywiście chodzi mi o rodziców. Dzieci tylko szkoda.

Odpowiedz
avatar Dama_Pik
26 26

Historia świetnie nadawałaby się do książki pod tytułem: "Jak niszczyć pasje i marzenia swoich dzieci". Przez takie zachowanie jak rodziców, których tu opisałeś jest coraz mniej ludzi takich jak ty, którzy chcą coś zrobić z pasji a nie chęci zarobienia.

Odpowiedz
avatar MyCha
14 14

Dzięki za kolejną historię którą muszę sobie zachować na przyszłość. Jak będę w ciąży to poczytam sobie o tym jakim rodzicem nie chcę być. Nawiasem mówiąc, skąd się takie 'człekopodobne stwory' biorą???

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lutego 2013 o 13:17

avatar kotwszafie
13 15

Kurczę, szkoda tych biednych dzieciaków... Notabene, uczę studentów. Zawsze informuję ich o wydarzeniach związanych z ich kierunkiem studiów, pokazuję nowe wartościowe książki, namawiam na aktywność pozauniwersytecką podnoszącą wiedzę (i przy okazji przygotowującą do późniejszej pracy) - korzystają pojedyncze osoby, większość nawet nie słucha. Skądś to się u nas bierze, ten brak zainteresowania i niechęć do aktywności, do której nikt nie przymusi. Znajomi zagraniczni mają hobby, dodatkowe zajęcia, zapisują się na studia mimo niestudenckiego wieku i pracy na etat. A tu? Zero dynamiki. I społeczeństwo wygląda, jak wygląda.

Odpowiedz
avatar Naa
15 17

Niestety, to po części efekt wychowania, jakie odbieramy od dzieciństwa. W przedszkolu najlepsze jest to dziecko, którego nie widać i nie słychać, w szkole bardzo nie lubią, jak uczeń myśli samodzielnie albo ma inicjatywę, bo to dodatkowy kłopot dla nauczycieli, a w domu dziecko i słyszy, o czym rodzice rozmawiają (w tym samym sensie nierzadko), i samo bywa wypychane przed telewizor/kompa, żeby nie zawracało głowy. Ludzi, których zainteresowania i aktywność od dzieciństwa rozbudzano, a nie tłumiono, jest malutki procencik, buntowników, co się nie dali - też. I mamy, co mamy.

Odpowiedz
avatar MistrzSeller
6 8

Jak ktoś ma zainteresowania to często jest to przez nauczycieli czy rodziców potępiane, albo chociaż się czepiają. Pamiętam jak się mnie czepiali niektórzy nauczyciele (w gimnazjum i liceum), że jestem fanem Star Wars. Zresztą inni uczniowie też to wyśmiewali (a sami nie mieli żadnych zainteresowań poza imprezowaniem). Generalnie w Polsce posiadanie swojego hobby jest często traktowane jako dziwactwo. Pamiętam jak siedziałem w autobusie na pętli i rozmawiałem o czym ze Star Wars ze znajomymi. Obok przechodziła jakaś para i jedna z nich rzuciła "wiesz co nie pojedziemy tym autobusem, bo tam są jakieś świry"

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
31 33

Jest 13.20 i histora ma 182 plusy, ani jednego minusa! To jedna najsmutniejszych wstawek na "Piekielnych". Nie przedstawia bowiem wyczynów jakiejś wyjątkowo głupiej czy złośliwej jednostki, nie opisuje agresji, złości czy chamstwa. Jest to opis kondycji polskiego społeczeństwa, postawy rodziców w sprawie istotnej dla ich dzieci. Takie zachowania jednego, czy dwojga możnaby tłumaczyć ciężkim charakterem, ale taka skala tego zjawiska naprawdę daje do myślenia. "Polacy są wspaniałym narodem, ale beznadziejnym społeczeństwem" rzekł kiedyś jakiś Norwid czy inny Piłsudski i, cholera, miał rację.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lutego 2013 o 14:15

avatar Mementomoris
19 19

Norwid. Piłsudski rzekł "Naród wspaniały, tylko ludzie urwy."

Odpowiedz
avatar Borys
24 26

Właśnie miałem pare telefonów. Szykuje się chyba druga część tej historii. Powiem tyle: przestaje wierzyć w dobro...

Odpowiedz
avatar szwas
14 16

Czy w piłce nożnej też tak jest, że możesz (jako klub) zażądać ekwiwalentu za wyszkolenie? To dotyczy pierwszego przejścia zawodnika (także amatora) z klubu macierzystego do innego. Taki przepis istnieje w siatkówce m.innymi po to, żeby zapobiec takim "samowolkom" rodziców.

Odpowiedz
avatar parapapam
23 23

Hm... Się starał... Za darmo... Dla dzieci... Ani chybi PEDOFIL! Żarty żartami, szacun dla człowieka, ale nie zdziwi mnie następna historia właśnie o takim oskarżeniu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 17

Wspaniały przykład na hipokryzję rodziców. W dzisiejszych czasach często się zdarza, że jedyną pasją dzieciaka jest napier****nie w klawiaturę/pada od rana do wieczora. I wtedy rodzice podnoszą wielki lament, że to skandal, że gówniarz niczym się nie interesuje, że jest uzależniony, opętany, że kiedyś było inaczej (jak mnie wku*wia ten argument!), dają szlabany, robią te swoje śmieszne "pokazowe procesy" i pogadanki z braku logicznych argumentów. Żeby tylko ich było na wierzchu. I co z tego, skoro- jak już się trafi taki dzieciak z prawdziwą pasją i talentem do takiej piłki nożnej- też zostanie uwalony? Bo co tam- właściwie wszystko za darmo, ale dziecku nie pozwolą się spełniać, bo nie i foch! Bo mają inne oczekiwania. Albo żądają czegoś innego! Jasne, bo to przecież fundacja "Życzę sobie...", a najbardziej zainteresowanego (czyli rzeczonego dziecka) nikt jakoś o zdanie nie zapyta. I teraz zaczyna się prawdziwa piekielność, bo dzieciaki nie mają żadnego celu, pasji, marzenia. Są okradane z dzieciństwa, nie bójmy się tego powiedzieć. Przestają się ruszać, zaczynają przybierać na wadze (tak, tak drodzy rodzice- to nie jest wina tych hormonów, którymi się tak zasłaniacie; jak się pakuje w dzieciaka, które nic nie robi dużo jedzenia, to dzieciak tyje!), za chwilę dzieciństwo się skończy, podobnie, jak czas na zabawy- wyprą je obowiązki. W tym momencie zwykle pojawia się jeszcze jakiś mało rozgarnięty media-debil pod postacią walniętego redaktorka, czy innej Drzyzgi, który rozgłasza wszem i wobec, że jakie te dzisiejsze dzieciaki niedobre, nieużyte, nieposłuszne, kiedyś było inaczej (znów; wrrrr...), na końcu strzeli, że to wszystko wina gier i mamy komplet durnot, żeby stworzyć jakiś stereotyp. Rodzice jak zwykle wychodzą obronną ręką z wizerunkiem udręczonych i zatroskanych męczenników, dzieciak, który chciał tylko realizować marzenia został w dupie, w dodatku wyszło, że to on był winny, bo nie chciał. Choć chciał...

Odpowiedz
avatar bukimi
8 10

Jest też "druga strona medalu", choć określenie średnio pasuje, bo wcale nie jest lepsza: Są dzieci, które naparzają w klawiaturę olewane przez rodziców, a z drugiej strony mamy dzieci, które tylko marzą o tym, żeby na chwilę usiąść i odsapnąć. Rodzice gotowi są kredyty pozaciągać, żeby dziecko wysłać jednocześnie na: basen, karate, lekcje gry na gitarze i dwa kursy języków obcych, a w tym wszystkim nikt dziecka nie zapyta, czy czasem by nie chciało pograć w piłkę nożną :/ To też jest tragiczne dzieciństwo.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lutego 2013 o 11:21

avatar Noob
-1 1

Dlatego trzeba interesować się swoim dzieckiem. Właśnie w tym cały sęk, by obserwować pociechę i gdy ta wykazuje jakieś zainteresowania czy talenty to nie olewać, a pomóc mu się w tym konkretnym kierunku rozwijać. Nie ciągać go po pierdylardach kursów, nie tłamsić w nim ostatniej iskierki pasji tylko skupić się na tym co dziecko chce robić. I przede wszystkim - NIC NA SIŁĘ! To najgorsze co może być. Ze zmuszanego dziecka żaden zawodowiec nie wyrośnie. Wiadomo, są i dzieci leniwe, ze słomianym zapałem których i tak nie da się przekonać do rozwijania się, mimo własnej inicjatywy. Jednak w tym przypadku już mało co da się zrobić i nie warto za mocno naciskać. A sytuacja w historii mnie załamała... Tych rodziców w ogóle nie obchodziło ich potomstwo. Aż dziw bierze, że dla jakichś chorych, wymyślonych idei (sama nie wiem po co, ale na pewno nie dla dzieci) są w stanie tak się zorganizować i współpracować...

Odpowiedz
avatar kaka22
9 9

Dziwne jest to, że osoba z taką pasją jaką ty masz, która chce tak dobrze trafiła na tak debilnych rodziców. W tym wieku sport musi być dobrą zabawą, dlatego osoby z pasją i poświęceniem takie jak ty na pewno zachęcają młodych do gry. Jestem pełen podziwu dla ciebie. Szkoda, że nie którzy nie doceniają tego i wymagają nie wiadomo czego samemu nie robiąc nic, a nawet nie wspierając takich jak ty. Coś mi mówi, że niestety nie kierowali się dobrem dzieci, tylko co do cholery spowodowało taka niechęć do ciebie i do klubu.

Odpowiedz
avatar Rumburak
13 15

Bo po prostu podskórnie poczuli że ktoś bardziej interesuje się dobrem ich dzieci niż oni sami. I nie mogli tego znieść. Pewnie tej niechęci nie potrafiliby sami sensownie uargumentować. Ot, wkurza mnie facet i już.

Odpowiedz
avatar MistrzSeller
5 5

Nie dość, że ludzie często sami zniechęcają dzieci do jakichkolwiek zainteresowań. To też bardzo często jest postawa, że ktoś inny powinien zrobić wszystko za nas. Czasem jest tak, że ludzie najbardziej narzekający, że w mieście się nic dzieje, dzieci siedzą tylko przed komputerem itp. najczęściej sami nie robią nic od siebie by to zmienić, a nawet jeśli ruszą się by coś stworzyć, to później zwalą na innych i nie kiwną nawet palcem. Ale oczywiście najbardziej będą narzekać.

Odpowiedz
avatar ZeebaEata
5 5

Nie czaję... naprawdę nie czaję. Przynieśli ofertę płatnych lekcji jednocześnie twierdząc, że nie zamierzają za nic płacić? To niby kto ma to zrobić? Po prostu nie kumam tych ludzi. Sytuacja jest jak najbardziej piekielna i tragiczna, a najbardziej mnie szlag trafia kiedy sobie pomyślę, że rodzice tych dzieci to prawdopodobnie w większości ludzie tylko minimalnie starsi ode mnie. Ci co to się tak wywnętrzają, że w ich czasach to było lepiej, bo nie siedziało się przed komputerem i złote czasy były. Te piękne lata 80 czy 90 co to już nigdy nie wrócą. I potem ci rodzice nie są w stanie przekazać swoim dzieciom jakiejkolwiek wartościowej postawy. Ręce opadają.

Odpowiedz
avatar Kampo
3 5

Złość, irytacja, smutek, strach - te oto uczucia towarzyszyły mi podczas czytania tej historii. Naprawdę coraz większa liczba ludzi to zwyczajni idioci, którzy nie dość, że szkodzą swoim dzieciom (brak sportu jako kara?!), to także przekreślają marzenia swoich oraz innych dzieci. Szczerze mówiąc, jedyne słowo, które cisnęło mi się na usta podczas czytania to "skur****ństwo"!

Odpowiedz
avatar BartekBD
2 4

No widzisz Borys? Trzeba było zrobić profesjonalne stroje, a jako trenera zatrudnić Guardiolę, a najlepiej za darmo. ;) Oczywiście żartowałem, ręce mi opadły...

Odpowiedz
avatar theKrawat_one
2 2

Przez takich ludzi właśnie kuleje harcerstwo ;) Sytuacja jest mi dobrze znana, ja takich problemów nie miałam, ale rodzice robią czasami wszystko, by ich dziecka na zbiórkach, nockach czy obozach po prostu nie było, bo tak. Zawsze jakiś problem, głownie dlatego, że składka członkowska jest śmiesznie mała... A i przecież harcerstwo nic nie daje.

Odpowiedz
avatar natalia
0 2

Ludzie to idioci, nie szanują niczego, co dostają za darmo. Ale że dałeś się tak dymać przez tyle czasu, dokładałeś do tego z własnej kieszeni? Rozumiem, że chciałeś dobrze, że pasja, że ci zależało, chciałeś uszczęśliwić dzieciaki... ale i tak podziwiam!

Odpowiedz
avatar Truski
-1 1

strasznie przykro mi się zrobiło jak przeczytałam Twoją historię... za moich czasów- wcale nie tak dawnych, wystarczyło chcieć i coś zrobić, sport nie był problemem a frajdą. Rodzice jeśli już się wtrącali to w celu pomocy a nie rzucania kłód pod nogi... Podziwiam zaś Ciebie :) takich ludzi jak Ty brakuje... ale i tak czapki z głów. Nie poddawaj się, walcz dalej z tym co masz, Twoja praca jest warta świeczki :) Powodzenia.

Odpowiedz
avatar Belzebub
-1 1

Czytając to przeżywam DE JA VU . Dzisiejsi rodzice to brak słów. Ja na twoim miejscu nie wydawałbym kart pod żadnym pozorem. Jeśli masz Extranety to mogą cię pocałować i nie mogą grać w rozgrywkach nigdzie więcej(walkowery). A poza tym zwróciłbym się do WZPN o tzw. ekwiwalent za wychowanie zawodnika który musi wypłacić następny klub. Myślę że w twojej historii objawia się przerost ambicji rodziców z których rzadko kto potrafi patrzeć prawdziwe możliwości swojego dziecka i wszyscy myślą że mają Messiego w domu. Jak do pomocy to nie ma nikogo jak do chwały -wszyscy!! Ja już się zabezpieczyłem przed takimi akcjami i u mnie wszyscy rodzice chcąc przyprowadzać dzieci na trening muszą podpisać deklarację członkowską klubu co jednocześnie oznacza że przeczytali Regulamin Klubu. Pozdrawiam

Odpowiedz
Udostępnij