Mój wpis o "pomagających inaczej" zbulwersował parę osób.
No to teraz kilka z życia wziętych przykładów o tym jak to dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, a głupota zabija:
1. Wiele się mówi o niewyciąganiu na siłę ludzi z rozbitych samochodów.
Młode małżeństwo miało wypadek. Na skraju wsi. Ludzie postanowili wyciągnąć z samochodu kobietę, przytomną, pomimo jej protestów. Efekt: uszkodzony rdzeń kręgowy. Kobieta miała czucie w nogach. Wyszarpana z wraku przez pięć osób które "chciały tylko pomóc", jeździ na wózku.
2. U moich teściów dorabiał sobie ojciec i dwóch synów. Dorabiali też nielegalną wycinką w lasach. Ścinane drzewo pechowo zahaczyło spadając na głowę ojcu.
Ojciec niemrawo, ale jednak ruszał rękami i nogami. Żeby nie wydało się że pracowali nielegalnie, ojciec został zapakowany na wóz i traktorem odtransportowany pod dom 10km dalej. Po drodze pełnej kolein. Dowieźli nieprzytomne ciało. Po dwóch tygodniach śpiączki ojciec zmarł. Lekarze twierdzą, że dobił go ten transport za traktorem.
3. Pojenie wodą przez przypadkową panią mojej zemdlonej koleżanki. Skończyło się na szczęście tylko zachłystowym zapaleniem płuc. (Czemu nie leje się nieprzytomnej osobie płynów do gardła można przeczytać gdziekolwiek).
Wierzę w nieskończone pokłady ludzkiego altruizmu. I polecam KAŻDEMU zapoznanie się przynajmniej z podstawami udzielania pierwszej pomocy. Nieraz to przypadkowe osoby ratują komuś życie albo zdrowie. Jednak... są to osoby mające jakiekolwiek pojęcie o tym co należy zrobić. Jeśli nie posiada się tej szczątkowej wiedzy, naprawdę bezpieczniej jest po prostu ograniczyć się do wezwania pomocy.
A kursy dla laików polecam. Na pierwszy poszłam jako 14-latka. Reanimować pewnie bym nie umiała, ale kilku głupot udało mi się uniknąć.
służba_zdrowia
Hm...też bym raczej nie wyciagała nikogo z wraku auta. Ale może gdzież z baku wyciekała benzyna? Bo w tym przypadku chyba powinno się ratować komuś życie i wyciagnąć taką osobę z rozbitego auta?
OdpowiedzNa ile pamiętam własny kurs, to zgaszania silnika by wtedy wystarczyło...
OdpowiedzPowiem tak: Mówi nie, to bezwzględnie zostawić. Pacjent też ma prawo nie wyrazić zgody na operację albo przyjęcie omocy - jego prawo. Zakładam, że z auta nie wyciekała benzyna - kobieta odmawiała przyjęcia pomocy, otrzymała ją na siłę i to posadziło ją na wózek. Jak odmawia naszej pomocy, można co najwyżej wezwać pogotowie. Natomiast zawsze szanujmy wolność! Nie mówmy, że wiemy lepiej, co dobre dla drugiego! Nie chce pomocy, to się zmywamy! Pomyślcie, jakby ktoś was chciał ratować mimo waszych protestów...
OdpowiedzHm...no ale na przykład jeśli samochód dachował a bak, dajmy na to, rozpruty to chyba wyłączenie silnika niewiele tu pomoze. Oczywiście mogę się mylić. Jabłko: a co jeśli sytuacja jest taka, jak wyżej opisalam a ofiara nieprzytomna?
Odpowiedz@mijanou: mnie uczono, że osoby, która mogła doznać uszkodzenia kręgosłupa ruszać nie wolno. Nie i już, koniec kropka. Co więcej wiele razy słyszałam, że jak samochód może wybuchnąć to sama mam uciekać, bo guzik pomogę, a mogę polecieć w powietrze razem z nim.
OdpowiedzJeśli jest zagrożenie wybuchu, to jest zagrożenie życia, a życie jest ważniejsze niż ewentualne uszkodzenie kręgosłupa. Jeśli gość jest nieprzytomny i nie można go zapytać, czy chce żyć, to przyjęłabym, że chce i ratowała. W ciągu pierwszych 15 minut, jak słyszałam, bo później zagrożenie wybuchem jest zbyt duże, aby ryzykować swoim życiem. Niezależnie od tego, czy był wyciek, czy nie, mówimy jednak w tej dyskusji o osobie przytomnej, która jest w stanie wyrazić swoją wolę. Nie można nikogo zmusić do przyjęcia naszej pomocy - mówi "NIE", bezwzględnie zostawić. Mówię tak, bo ja też chciałabym aby uszanowano moją wolę. Żaden lekarz, choćby stwierdził zagrożenie życia i potrzebę natychmiastowej operacji, nie przeprowadzi jej bez mojej zgody. Chyba, że będę nieprzytomna, niezdolna do wyrażenia swojej woli... Więc dlaczego przechodzień ma mnie wyszarpywać z auta na siłę, skoro mówię NIE?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lutego 2013 o 22:44
Jeśli są podejrzenia, że wycieka paliwo, wystarczy wyjąć kluczyki ze stacyjki i wrzucić pod nogi kierowcy, a najlepiej, o ile to możliwe, odłączyć klemy od akumulatora.
Odpowiedz@mijanou Trafiłaś z przypuszczeniem - mylisz się. Nawet jak będzie miał rozpruty bak, to co? Zapali się? Wybuchnie? Takie rzeczy to głównie w głupkowatych amerykańskich filmach ...a podpowiem, że nie jesteśmy w takim właśnie filmie.
OdpowiedzWiesz... To jest przerażające. Uważam się za kompletnego laika, jeżeli chodzi o pierwszą pomoc- te parę godzin na PO, czy prawie jazdy to nic. Ale piszesz o rzeczach, które nawet ja wiem. I które wydają mi się oczywiste. A skoro ludzie wiedzący o tym o wiele mniej ode mnie, pchają się do tego... Pozostanie zabić się, jeśli ulegnę wypadkowi.
OdpowiedzNo właśnie też mi się wydawało że pewne kwestie są oczywiste. Dlatego normalnie ze zgrozą słucham co ludzie potrafią wyprawiać. Zwłaszcza że aby wiedzieć o niektórych nie trzeba nawet żadnego kursu. Choćby ten przypadek z ojcem w lesie. Nie mogłam w to uwierzyć. Podobno tam było więcej osób. Jeszcze rozumiałabym synów bo w szoku ludzie różne rzeczy robią,ale że nikt ich nie zatrzymał?
OdpowiedzA czy nie jest teraz tak, że w każdej szkole na EDB jest do zaliczenia RKO?
OdpowiedzTeoretycznie jest. Nie wiem jak w liceum (bo jeszcze nie doszliśmy do RKO), ale w gimnazjum przy tym temacie pokazywaliśmy wszystko na ochotniku, a nie na manekinie, więc praktycznie można było to nazwać teorią, a nie praktycznym zaliczeniem.
OdpowiedzTo skoro bylas na kilku kursach pierwszej pomocy a podjac RKO dalej nie potrafisz to moze trzeba zmienic albo kursy, na jakie sie chodzi, albo podejscie do tych kursow ("I tak sie nie naucze, ale zrobic kurs to zrobie") ?
OdpowiedzMój ojciec jest specjalistą intensywnej terapii. I mówi że po kursie istnieje JEDYNIE szansa na powodzenie reanimacji. Co nie znaczy że nie należy podejmować prób. Nie należy się też łudzić że po kursie będziemy hipermaga bardziej zdolni niż fachowiec z zapleczem w postaci doświadczenia i sprzętu.
Odpowiedz@mru w trakcie każdej reanimacji istnieje jedynie szansa na powodzenie. Wszystko zależy od siły organizmu. No chyba, że mówiąc o udanej reanimacji masz na myśli sztuczne podtrzymywanie życia.
OdpowiedzSalomone, jasne że nie zawsze się uda. Dlatego napisałam że nie wiem czy mi by się udało. Ćwiczenie na fantomie to jedno a życie swoje. Na szczęście nie musiałam się nigdy przekonać.
OdpowiedzSalEmone a nie SalOmone. Moim zdaniem dałaś jasno do zrozumienia, że nie potrafisz wykonać RKO. Popraw tamto zdanie w historii, bo pewnie jeszcze się ktoś będzie tego czepiał :)
OdpowiedzMru, moze powiedzmy sobie, ze sa rozne rodzaje reanimacji - mozna robic sztuczne oddychanie i masaz serca, ewentualnie jesli ma sie dostep do AED - zdefibrylowac. Mozna tez wskoczyc od razu z calym arsenalem pt. adrenalina, amiodaron i tak dalej. Nikt od Ciebie nie wymaga drugiej opcji, bo zarezerwowana ona jest tylko dla lekarzy, ale po 'kilku kursach' powinnas potrafic wykonac podstawowa RKO. Powodzenie RKO a umiejetnosc jej podjecia to dwie rozne sprawy ;) W historii napisalas jasno, ze nie potrafisz zastosowac RKO, mimo wielokrotnych szkolen, stad tez moj komentarz.
OdpowiedzNapisałam : pewnie = być może = nie wiem. Nie jestem tak w sobie zadufana żeby twierdzić z pewnością że umiem coś czego w życiu nie robiłam. A ty?
OdpowiedzA ja stawiam sobie za cel zdobyc pewne umiejetnosci, ktore uwazam za wazne i niezbedne i cwicze do upadlego, az jestem w 100% pewna, ze w razie potrzeby bede w stanie tej pomocy udzielic.
OdpowiedzCzyli nie wiesz a gadasz. Takie chwalenie się na zapas. Ale dobrze. Wiara w siebie to istotny składnik sukcesu.
OdpowiedzHmm, a co gdy w przypadku trzecim osoba będzie miała na ręku opaskę z informacją że jest cukrzykiem?
OdpowiedzI co, chcesz takiej osobie insulinę do gardła lać?
OdpowiedzNic, jeżeli jest podejrzenie, że osoba jest nieprzytomna z powodu hipoglikemii dzwonimy na pogotowie. Jak ktoś nie kontaktuje nie będziesz mu przecież lał do buzi wody z cukrem... A jeżeli jest nieprzytomna bo np. uderzyła o coś głową nie mam sensu podawać jej płynów (chyba, że chcesz tego człowiek utopić, taka zbrodnia doskonała).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2013 o 14:50
Właśnie dlatego uważam, że bardzo dobrym pomysłem było wprowadzenie do szkół edukacji dla bezpieczeństwa. Na tych zajęciach nauczyłem się jak PRAWIDŁOWO udzielać pierwszej pomocy. Bo wcześniejsza wiedza jaka posiadalem okazała się w połowie już nie stosowana :)
OdpowiedzJa na tych zajęciach nauczyłam się, że słuchanie muzyki w ostatniej ławce powoduje mniejszy ból głowy niż siedzenie w pierwszej i nieudolne próby usłyszenia, co mówi nauczyciel...
OdpowiedzHm, mnie jakoś w zeszłym roku mało nie zlinczowano, gdy na przystanku autobusowym zaczęłam odganiać od epileptyka z książkowym niemal napadem (drgawki itp.) ludzi, którzy mu pomagali - dwie osoby niemal siedziały na nim, żeby powstrzymać drgawki, a jakaś pani pchała mu do ust parasol, żeby nie odgryzł sobie języka... A niby to też podstawowa wiedza.
OdpowiedzTiszko, powiem Ci, że ja wiele razy czytałam, że osobie w ataku padaczki należy właśnie włożyć coś do ust, aby nie przygryzła ona języka. Wydawało mi się to takie logiczne i tak często czytane/słuchane, że zapadło w głowę. I byłam strasznie zdziwiona, gdy przeczytałam, jak powinno być naprawdę - czyli nic nie wkładamy do ust, bo po pierwsze ich nie otworzymy (tak silnie może być zaciśnięta szczęka), a po drugie jeśli w ataku poszkodowany "zgryzie" np. taki długopis, to się udławi jego kawałkami. Poprawcie mnie, jeśli się mylę. Nie wiem jak teraz ale u mnie w liceum na PO (dobrych kilka lat temu) więcej czasu poświęcało się na naukę o różnych rodzajach bomb, o sile uderzeniowej, o skutkach napalmu. O pierwszej pomocy - zaledwie wspomniane było w czerwcu przed wystawieniem ocen. Manekin - zaliczenie bez jakichkolwiek ćwiczeń. I liczba uciśnięć w stosunku do ilości wdechów też się przez kilka lat zdążyła już zmienić i uaktualnić.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2013 o 19:43
Za moich czasów na PO była omawiana głównie pierwsza pomoc. Też nie jestem pewna na ile prawidłowe były podawane wytyczne, ale nadal uważam, że to bardzo dobra zmiana.
OdpowiedzEch... niewiedza ludzka jest tak zabawna... Najgorsza jest ta mentalność: "Nie mam zielonego pojęcia jak to zrobić, ale WEDŁUG MNIE...." I tutaj zaczyna się milion eksperymentów nie zawsze zakończonych wesoło.
OdpowiedzKiedyś pracowałam w Szwecji przy zbiorze truskawek. Pech chciał, że w drodze powrotnej do domu, zemdlałam. Przypuszczalnie ze zmęczenia. Nie wiem, ile tak leżałam, ale kiedy zaczęła mi wracać świadomość, usłyszałam, jak kilka starszych pań kłóci się z resztą ekipy, że natychmiast powinno się napoić mnie wodą. Na szczęście, młodsza część załogi była na tyle ogarnięta, że po prostu wynieśli mnie na świeże powietrze.
OdpowiedzIle razy już tu na piekielnych przyszło mi poprawiac ludzi, co źle instruowali w komentarzach czy u mnie na pw pierwsza pomoc... zgroza... Powinni w TV choć raz dziennie puszczać zamiast reklam takie podstawy PP...
OdpowiedzZgadzam sie z mru całkowicie pamiętam jak sam ratowałem pewną starszą panią przed niosącymi pomoc, a raczej aby tej panie lepiej się umierało bo jeszcze nie widziałem aby po ataku epilepsji podkładać pod głowę neseser mówiąc że pai pewnie sie nie wygodnie leży resztę zostawiam wam d ceny
Odpowiedzsamochód płonie, może za chwile wybuchnie: a) wyciągamy osobę z samochodu, uszkadzamy ją, zbiornik z paliwem wybucha po kilkunastu sekundach, osoba jeździ na wózku, pozywa nas o spowodowanie kalectwa b) samochód płonie, w środku osoba, zbiornik z paliwem wybucha, osoba ginie. osoba nie pozywa nas o spowodowanie kalectwa, pozywają nas z urzędu za nieudzielenie pomocy ofierze wypadku. I co zrobić w takiej sytuacji? Zakładając oczywiście ,ze przed przyjazdem wykwalifikowanej pomocy nie ma innej opcji na uratowanie osoby jak wyszarpanie jej z płonącego samochodu i uszkodzenie kręgosłupa. Wyjaśni mi ktoś? Uratujemy tej osobie życie, ale uszkodzimy - pozwie nas (niestety nie ma czegoś jak wdzięczność ludzka więc na 100% złoży pozew) a prawo jest po jego stronie. Nie uratujemy jej bo spłonie w samochodzie też źle.
Odpowiedzw b) nie pozwą, bo nie ma obowiązku pomocy, jeśli wiąże się to z zagrożeniem twojego życia.
OdpowiedzNo tak tragedia ale co ci ludzie mogą za to, że w tym kraju szkolenia z pierwszej pomocy są takie a nie inne?
Odpowiedz