Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia za czasów mojej pracy w salonie znanej sieci komórkowej. Pewnego dnia…

Historia za czasów mojej pracy w salonie znanej sieci komórkowej.

Pewnego dnia do salonu przyszła stała klientka, wyjaśnić sprawę podwyższonych rachunków za abonament. Pani ta, nazwijmy ją Kasia, telefony i abonamenty dla całej swojej rodziny, brała na swoją firmę i zawsze załatwiała to w naszym salonie.

Koleżanka wchodzi na jej konto i mówi, że jakby nie patrzeć wszystko się zgadza, bo rachunki nie są podwyższone, ale doszedł abonament za internet, na który umowę pani podpisała jakieś 2 miesiące wcześniej. Ale pani Kasia jest bardzo zdziwiona, bo żadnego nowego internetu u nas nie brała.
Umowę koleżanka odnalazła, była podpisana w naszym salonie, ale nie przez nią, wtedy była na urlopie i za zastępstwo był kolega. Pani Kasia ogląda umowę, widzi ją pierwszy raz w życiu. Ale wszystkie dane się zgadzają, internet podpięty pod istniejące konto firmowe, więc faktury przychodziły zbiorcze. Zaglądamy na podpis. Imię i nazwisko pani Kasi, ale pismo nie jej.
Tutaj sytuacja robi się poważna, bo ktoś musiał posłużyć się jej dowodem osobistym, bądź znać wszystkie dane do konta.

Wykonujemy telefon do kolegi, który z "panią Kasią" podpisywał umowę. Ponieważ na co dzień, nie pracuje w naszym salonie, pani Kasi nie widział i nie miał pojęcia jak wygląda.
A oto co się wydarzyło.

Przyszła kobieta, podała numer telefonu i nip, co wystarczyło do podglądu na jej konto. Dokładnie wiedziała ile telefonów jest wziętych, znała wysokości abonamentów, nawet normalnie reagowała, gdy kolega zwracał się do niej pani Kasiu.
To wystarczyło, by kolega przy podpisywaniu umowy (dane z dowodu wskoczyły w systemie automatycznie) nie zażądał od niej dokumentu stwierdzającego jej tożsamość.

Prawdziwa pani Kasia, usłyszała tą historię i coś zaczęła podejrzewać kto może się za tym kryć. Na kogo padły podejrzenia? Na siostrę męża.
Zajmowała się u nich księgowością, znała wszystkie dane firmy, jak i jej właścicielki, wiedziała ile i za co płacą. Ale nie spyta przecież wprost, bo to oczywiste, że ta osoba się wyprze. Ale szwagierka dzwoniła kilka razy do salonu w sprawie tego internetu, więc wybieramy numer i koleżanka udaje, że dalej jest przekonana, że rozmawia z prawdziwą panią Kasią, która przysłuchiwała się całej rozmowie. Tak szwagierka wpadła.

Sprawa została załatwiona polubownie, bez wzywania policji, bo to w końcu rodzina. Nie wiem jak można taki numer wywinąć własnemu bratu i jego żonie.

by pusia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar topmodel
20 24

A ja pytam jak można bez zaglądania w dowód osobisty sporządzić umowę ?

Odpowiedz
avatar pusia
-1 13

Oficjalnie nie można, bo sprzedawca zawsze ma obowiązek sprawdzenia dowodu, nawet jeśli wie, że to ta osoba. Ale w praktyce gdy przychodzi klient i podaje dane do konta, w systemie jest możliwość stworzenia umowy i wszystkie dane wskakują automatycznie. Więc jeśli wszystkie dane są nic więcej nie potrzeba.

Odpowiedz
avatar BOReK
12 12

Ale wzoru podpisu w bazie nie ma, prawda? A w dowodzie jest...

Odpowiedz
avatar soraja
12 14

@pusia Dowód tożsamości jak sama nazwa wskazuje, służy do stwierdzenia tożsamości. Twoje dane ma mnóstwo osób - od szkół i pracodawców, poprzez policje i sądy, a skończywszy na paniach z akademika i innych budynkach z recepcją. Więc w tym momencie ewidentnie zawinił sprzedawca. Innymi słowy: w celu uzyskania prowizji z umowy dopuścił się oszustwa. Nie widzę powodu, by w tym wypadku robić z niego niewinną ofiarę. Niewinną ofiarą byłby gdyby babka ukradła dowód klientki, ucharakteryzowała się odpowiednie żeby podobnie wyglądać. Ale w przypadku braku dowodu, sprzedawca dopuścił się zwykłego oszustwa - klient nie ma za zadanie latać po wszystkich miejscach i sprawdzać, czy ktoś się za niego nie podszył tylko dlatego, że jakiemuś leserowi nie chciało się sprawdzać dowodu - czy raczej miał interes w tym żeby go nie sprawdzać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 stycznia 2013 o 16:10

avatar pusia
6 8

Ale ja nie bronię kolegi. Zresztą wcale nim nie był, na potrzeby historii tak go nazwałam. Mówię tylko jak faktycznie odbywa się to w salonach. Gdy ktoś podaje dane do konta i wszystko o nim wie, sprzedawcy przeważnie nie żądają dowodu. Ja sama, pracowałam tam niedługo więc zawsze prosiłam o dokument, ale większość obytych sprzedawców, gdy to nie jest nowy klient (tzn. taki który nie ma w danej sieci żadnego abonamentu i nie figuruje w systemie.)o tym zapomina. A już na pewno nie patrzą na podpis w dowodzie. Sprzedawca jak najbardziej zawinił, ale o nim to już temat na odrębną historię i nie chcę się wdawać w szczegóły. Nie poniósł konsekwencji bo miał, że tak powiem większe przywileje niż zwykły konsultant.

Odpowiedz
avatar karrola
12 12

A ja bym takiej szwagierki w firmie nie zostawiła, zwłaszcza, że zajmowała się księgowością. Bo najpierw wzięła sobie internet na konto firmy, potem może zacząć wyprowadzać kasę. Nie jestem pewna, ale czy w takim przypadku odpowiedzialność spadnie tylko na nią czy również na właścicielkę?

Odpowiedz
avatar pusia
8 10

Po tej sytuacji pani Kasia u nas była i mówiła, że szwagierka została całkowicie odsunięta od spraw firmy, stosunki między nimi też się zmieniły. Gdyby została wezwana policja konsekwencje poniosłaby szwagierka i kolega podpisujący umowę, za to, że nie zażądał dowodu tożsamości.

Odpowiedz
avatar 7sins
10 12

Kolega też powinien ponieść konsekwencje, w końcu zawarł umowę na gębę i nie dochował procedur. Jeszcze rozumiem, że nie potwierdza się danych jak jest to stały klient, znany z widzenia. Ale on był tylko w waszym salonie na zastępstwo, klientów nie znał.

Odpowiedz
avatar TrissMerigold
13 13

Kolega popełnił poważny błąd i powinien ponieść konsekwencje. Na miejscu pani Kasi wywaliłabym szwagierkę na zbity pysk i dokładnie sprawdziła dokumenty firmy.

Odpowiedz
avatar Tempest
7 7

Nie takie rzeczy potrafi rodzina wywinąć, uwierzcie ;) A co do kolegi, zgadzam się z resztą komentarzy, jego wina także tutaj jest.

Odpowiedz
avatar skipper85
6 6

Moim zdaniem szefostwo salonu miało dużo szczęścia. Bo mimo wszystko - oczywiście szwagierka tragiczna i powinna ponieść konsekwencje włącznie z policją (może by się na przyszłość czegoś nauczyła), ale tak naprawdę Kolega z salonu też złamał procedury. Po to jest dowód osobisty, żeby go zweryfikować przy podpisywaniu kolejnej umowy. Dla salonu ta historia też się mogła skończyć niezbyt szczęśliwie i całkiem zasadnymi pretensjami ze strony klientki...

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
9 11

To, że pani Kasia nie chciała robić nieprzyjemności szwagierce, to jej sprawa. Natomiast kolega, który sporządził umowe bez potwierdzenia tożsamości powinin pani Kasi przynajmn jakąś sporą bombonierkę kupić. Jakby nie patrzeć popełnił przestępstwo, za które ominęła go kara.

Odpowiedz
avatar danidani
3 3

Absolutne dwie piekielności - szef salonu i szwagierka klientki. On za to, że zaślepiony 'aktywacją' nie sprawdził z kim ma do czynienia i nie chciał dowodu osobistego, a szwagierka - no tu wiadomo za co ...

Odpowiedz
avatar skaranieboskie
2 4

Dowód na to, że z rodziną najlepiej na zdjęciu, a i to w środku, bo odetną... A sprzedawca powinien odpowiedzieć finansowo- pokryć te "lewe" rachunki. Wiadomo, że uderzenie po kieszeni boli bardziej niż po gębie :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lutego 2013 o 17:35

avatar iGraGitara
-2 2

A ja tak z ciekawości spytam - na czym dokładnie w czasie rozmowy wpadła szwagierka? Jak się okazało, że to na pewno ona?

Odpowiedz
avatar LonelyAngel
1 1

Podejrzewam, że chodziło o sam fakt, że szwagierka odebrała telefon, normalnie odpowiadała na "Pani Kasiu, a ten pani internet...", itd, z prawdziwą panią Kasią u boku konsultantki. To już samo w sobie jest poważnym dowodem.

Odpowiedz
Udostępnij