Z serii piekielni pracodawcy.
Historia z 2009 roku, ale jej wspomnienie nadal ciągnie się za moim byłym miejscem pracy - agencją rekrutacyjną.
Dostaliśmy duże zamówienie od otwierającej się firmy - będą potrzebowali trzycyfrowej liczby (i to wcale nie zaczynającej się od 1, 2 czy 3) wykwalifikowanych pracowników. Profesja niezbyt popularna w UK, płaca wyśmienita więc ruszyliśmy z ogłoszeniami na Europę, ja skoncentruję się na polskim wątku.
3 miesiące na biurku leżała sprawa tejże rekrutacji - ogłoszenia w dużych i lokalnych gazetach w Polsce, telefony od zainteresowanych, wynajmowanie pomieszczeń w większych miastach w celu rekrutacji, zamawianie dla nas biletów lotniczych - wszystko kręciło się szybko, sprawnie, klient co jakiś czas dzwonił lub prosił o telefony raportujące postępy w rekrutacji.
Przyszedł czas na loty, osobiste spotkania z chętnymi, tłumaczenie po kilkadziesiąt razy tych samych rzeczy - ale taka to już specyfika pracy rekruterów. Rodacy zadowoleni, chętni do pracy, spełniający kryteria mają obiecane konkretne terminy rozpoczęcia pracy, kupują bilety do UK. Zaczynamy na prośbę niektórych z nich rozglądać się za zakwaterowaniem, nawiązujemy współpracę z agencją mieszkaniową oferującą wynajem na pokoje.
Łącznie cała agencja po wytężonej pracy znalazła ponad 400 chętnych osób z kontynentu. Niby pięknie, będzie praca, lepsze życie?
Dzwoni klient, że jego zakład będzie się otwierał dokładnie tego i tego, pierwsze zamówienia będą realizowane tego i tego. Dla nas - cudownie. Tylko, że on chce od nas 20 pracowników. Jak to?! Już nie ponad 400?! No nie. Po dłuższych pertraktacjach klient zgodził się na wzięcie jednak setki pracowników. Wybraliśmy tych, naszym zdaniem, najlepszych, do reszty dzwoniliśmy lub rozsyłaliśmy maile przepraszając, iż jednak pracy nie ma. Wyzwisk, żali, lamentów, płaczu ponad 300 osób nie będę tu wspominać. Chyba każdy potrafi sobie wyobrazić co może poczuć człowiek, któremu obiecano konkretny termin rozpoczęcia pracy, a okazuje się że żadnej pracy nie będzie.
Przejdźmy jednak do setki szczęśliwców, którzy pracę mieli rozpocząć. Ludzie przyjechali do UK, zadowoleni, gotowi do pracy, mają środki na utrzymanie do pierwszej wypłaty, my liczymy straty i kiedy nam ten cały interes się zwróci, coś czujemy, że budżet na świąteczny wyjazd firmowy się uszczupli lub zniknie.
Dzień przed rozpoczęciem pracy całej setki dzwoni klient - on chce jednak 20 pracowników. Nie więcej, nie 100, ma być na jutro 20 osób. I jak teraz spojrzeć tym wszystkim ludziom w oczy?
Dziękuję losowi, że to nie ja zostałam wybrana do bycia szczęśliwcem, który miał oznajmić 80 osobom, że jutro nie rozpoczną wyczekiwanej pracy w swoim zawodzie, że ewentualnie postaramy się upchnąć ich w innych miejscach robiących coś zupełnie innego. Wyobrażam sobie za to, że szturmu na agencję, jaki wtedy miał miejsce, nie powstydziłby się niejeden generał. Krzyki i wyzwiska obudziłyby niejednego umarłego.
A wszystko przez jednego idiotę, który ludzi ma jedynie za numerki, które w dowolnym momencie można zmienić wedle uznania i kaprysu.
agencja pracy
Co z was za agencja, skoro nie potrafiliście zweryfikować rzetelności pracodawcy.
OdpowiedzTrollita to dobry nick, dla Ciebie...
OdpowiedzTwój też jest zapewne dobry dla Ciebie, ale po grzyba to mówisz?
OdpowiedzTrollita- co to według Ciebie znaczy weryfikacja klienta?
OdpowiedzCo to weryfikacja, to samo co robią np. banki albo leasing przed udzieleniem pożyczki. Nikt nie wierzy już w "Panie jaką ja firmę mam a zleceń ile, no nie wyrabiamy się".
OdpowiedzSharp- moja agencja weryfikowala klientów pod względem finansowym poprzez odpowiednie firmy zewnętrzne. Ale tutaj nie o wypłacalność chodziło przecież.
OdpowiedzNie znam się na przepisach itd, ale jeśli zamawiają u was usługę w postaci znalezienia 400 pracowników i wy się tym zajmujecie, to nie mogą sie chyba od tak wycofać? Nie reguluje tego jakieś prawo? Zgadzam się z Trollitą, że moim zdaniem coś zje..liście
OdpowiedzNo właśnie, nie podpisujecie z nimi jakiejś umowy na konkretną liczbę osób? Współczuję wam jeśli ktoś może sobie zadzwonić i powiedzieć że potrzebuje 3875843 ludzi a jak już ich wyszukacie znowu zadzwonić i powiedzieć że tylko żartował.
OdpowiedzZgadzam się, przy takim naborze, pracodawca powinien był podpisać z pracownikami choćby promesy, cokolwiek, co dałoby im pewność, że będą mogli domagać się zadośćuczynienia za poniesione szkody. Agencja dała tyłka na całej linii i szkoda bardzo, że nie ma podanej nazwy, bo przed takimi powinno się przestrzegać.
OdpowiedzI naprawdę nie było prawnej możliwości pociągnięcia go do jakiejkolwiek odpowiedzialności za coś takiego?
Odpowiedz...brytolom zaczyna się w tyłkach przewracać - i to nawet na szczeblu międzynarodowym. Właśnie przeczytałem gdzieś świetne porównanie: UK traktuje członkostwo w UE jak menu w restauracji... System socjalny mają rozbudowany bardziej od greckiego i dziurawy bardziej niż przerdzewiały durszlak - aż dziw, że ich gospodarka jeszcze nie pierdyknęła, przy darmowym utrzymywaniu dla całej rzeszy "ciapatych", pakistoli i innych czarniawych, mnożących się tam jak króliki! Najśmieszniejsze jest to, że cały ten socjalizm firmuje człowiek, mieniący się być konserwą...
OdpowiedzGospodarka nie pierdyknęła bo każdy papierowy funcik ma realne pokrycie w złocie.
OdpowiedzOstatnio w pracy rozmawiałam z Brytyjczykiem, mówił, że podczas ostatniej wizyty u teściów zauważył, ile sklepów splajtowało, gospodarka wcale nie wygląda u nich tak ciekawie jakby się wydawało...
OdpowiedzNawet, jeżeli papierowy funcik ma pokrycie w złocie, to i tak tylko niewielki procent pieniędzy w obiegu ma pokrycie w papierkach, a więc z przechodniości, także i w złocie.
OdpowiedzCo za rasizm.
OdpowiedzPowinni wam spalic ta agencje do golej ziemi za taki numer
OdpowiedzA jaka w tym wina agencji w której pracowała autorka?
OdpowiedzMało brakowało, a szturmowałoby 380 osób, a nie tylko 80. Macie szczęście, że uszliście z życiem. Zwracaliście chociaż koszty przelotów i takie tam?
OdpowiedzCzemu nie spisaliscie umowy z klientem ktory skladal zapotrzebowanie na pracownikow??? Wtedy nie tak szybko by zmienial zdanie jakby musial poniesc prawne konsekwencje. Wiec to wasza wina i niedopatrzenie.
OdpowiedzNie masz najwyraźniej pojęcia o czym mówisz. W tej branży nikt nie ruszy palcem bez podpisania umowy nie mówiąc juz o poniesienu kosztów rekrutacji 400 osób.
OdpowiedzNo to mieliście w umowie zlecenie rekrutacji kilkuset osób, klient nagle się rozmyślił i wziął 20, a wy nic? Tylko przeprosiny dla niedoszłych pracowników? Żadnego żądania rekompensaty od klienta? Rzeczywiście powinni wam tę agencję spalić. I jeszcze na końcu piszesz o idiocie, który "ludzi ma tylko za numerki". To zalatuje hipokryzją, bo albo macie dupę nie prawnika, który nie potrafił porządnie umowy napisać, albo to wasi szefowie mają ludzi tylko za numerki i nie walczą o rekompensaty dla ludzi, którzy mieli u waszego klienta pracować, prawdopodobnie w imię dobrych relacji z klientem i w nadziei na dalsze zlecenia. Bo ten idiota, który nagle zlecenie ograniczył z kilkuset do dwudziestu osób nie mógł kierować się liczbami, bo najwyraźniej nie ma o nich bladego pojęcia.
OdpowiedzPracuję w innej branży ale zasady umowy są jasne. Klient zamawia 20 sztuk (po 200-250 tysięcy PLN od sztuki) a w dniu odbioru mu się odwidzi i mi mówi że bierze 2? Mam to gdzieś na umowie jest 20 płaci za 20. Jak agencja miała umowę na 400 to powinna skasować za 400 a nie robić rekrutację na 400 i wziąć kasę za 20, to trzeba być życiową sierotą.
OdpowiedzSharp, ale tu nie chodzi o kwote, ktora zainkasowala agencja, tylko o to,ze 380 osob mialo obiecana robote, a jej nie dostalo.
Odpowiedz"my liczymy straty i kiedy nam ten cały interes się zwróci, coś czujemy, że budżet na świąteczny wyjazd firmowy się uszczupli lub zniknie." Skoro zainkasowali kasę za zakontraktowane 400 osób to jakie straty? A jeśli zainkasowali to mieliby też na rekompensatę dla niezatrudnionych.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 stycznia 2013 o 17:15
Byłam pracownikiem wewnętrznym dwóch firm rekrutacyjnych :) Z klientami nie podpisuje się tam umów jak w innych miejscach - "zamawiam 100 sztuk, płacę 500 zł", ale w przypadku zatrudnienia osób na niższe szczeble (fabryki, call canter itp.) jest to np. 10% stawki godzinowej pracownika, pomnożone przez wypracowaną ilość godzin. Czyli klient płaci agencji 10 zł/h, pracownik dostaje 9zł/h. Mogli więc wyjść na wieeelki minus. Inna sprawa, że niemal na pewno był jakiś kontrakt na liczbę zamówionych osób, ale nie wiem, jak mogłoby to zostać rozegrane prawnie w tej sytuacji.
Odpowiedz@Sharp_one - najpierw dowiedz się coś o agencjach w UK a potem się wypowiadaj bo już dawno nie czytałam tak potłuczonych wypowiedzi osoby kompletnie nieznającej się na temacie. na początek przeczytaj sobie wpis mekkaworldpeace jeśli chodzi o umowy i zapłaty ze strony klientów. a jeśli chodzi o zwrócenie się interesu - ogłoszenia w gazetach, telefony, wynajem pomieszczeń, bilety lotnicze dla pracowników nie były, czas pracowników stracone na rekrutację nie są i nie będą za darmo.
OdpowiedzTo najpierw Ty naucz się jak działa rynek i jak się spisuje umowy. Jeżeli w umowie nie ma klauzuli o rekompensacie za niewywiązanie się z umowy przez obie strony to parafrazując słowa innego usera "dupa nie firma". Klient podpisuje kontrakt na 400 pracowników a wy ich macie dostarczyć. Jeżeli on nie weźmie 400 osób to płaci odszkodowanie (zwraca koszty rekrutacji, odszkodowanie dla zrekrutowanych), jeżeli wy nie dostarczycie to wy płacicie mu za opóźnienie lub niewywiązanie się z umowy. Proste.
Odpowiedzjak już pisałam - dowiedz się czegoś o funkcjonowaniu agencji w UK i dopiero potem się wypowiadaj bo próbujesz nieudolnie umieścić sprawę w innych realiach.
Odpowiedzpracowałem w podobnej firmie tyle, że w Polsce. Klienci zachowujący się w ten sposób byli moim najgorszym koszmarem. De facto wyglądało to tak, że ja nawet jeśli wykonałem swoją pracę w sposób należyty i tak potem byłem tym który człowieka oszukał (w jego oczach).I uwierzcie mi, że takie numery potrafiły wycinać naprawdę znane i ogromne firmy, więc ciężko mówić o możliwości weryfikacji...
OdpowiedzZalecam podawać dane konkretnej osoby odpowiedzialnej za takie, a inne decyzje w firmie szukającej pracowników, poszkodowanym kandydatom, a oni powinni się zaopiekować wózkiem takiego ćwoka... Cień szansy, że agencja odzyska wiarygodność?
OdpowiedzPo pierwsze umowa jest umowa, płacisz za tyle ile jest w umowie. Po drugie weryfikacja jest prosta, robią to tysiące firm w tysiącu branż. Klient chce 400 ludzi do fabryki za miesiąc, jedzie przedstawiciel obejrzeć fabrykę, a tam pole albo budowa. Kiedy będzie fabryka? Pyta budowlańców. Panie my nic nie robimy bo nam wiszą kasę...klient mało wiarygodny. Proste.
OdpowiedzSharp one. Niestety nie masz racji. Agencja wysyłająca pracowników do pracy najczęściej w takich przypadkach nie pobiera żadnej kwoty za rekrutację a jej zarobek jest zawarty w stawce godzinowej pracownika czyli jest pobierany w ratach przez np kilka miesięcy. Oznacza to, że w umowie nie ma żadnej kwoty do zapłaty jeśli pracownicy nie przepracowali nawet godziny. W sytuacji opisanej przez autorkę agencja zapewne otrzymała od klienta jakąś rekompensatę zgodną z umową ale nie jest w stanie powstrzymać klienta od takiego zachowania. A odnośnie Twojego wytłumaczenia weryfikacji... A co jesli fabryka stoi a cała sprawa nie rozbija się o niewypłacalność tylko inne czynniki? Banki mają rejestry dłużników a inne firmy to juz gorzej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 stycznia 2013 o 15:29
@MrSpoock Ale osobą formalnie odpowiedzialną za rekrutację jest zwykle pani Józia czy Stasia z działu kadr, wykonująca polecenie szefa. Jednego dnia szef chce 100 osób, następnego już tylko 50. To że szefunciowi się coś odwidzi to już nie wina kadrowej, nawet jeśli to ona odpowiada na piśmie. Pracowałam kiedyś w firmie, w której szef nigdy nie miał odwagi osobiście zwalniać, o przekazanie wiadomości pracownikom lub kandydatom do pracy proszeni byli szeregowi pracownicy - technicy, obsługa klienta itd. - czyli ludzie którzy z kierownictwem ani kadrami nie mieli nic wspólnego.
Odpowiedz@ mekkaworldpeace Ja rozumiem jak działa agencja i na czym zarabia. Ale tu jest sytuacja niewywiązania się z umowy, czyli powinni być zabezpieczeni przed takim numerem osobnym wpisem o zwrocie kosztów i odszkodowaniu za niewywiązanie się z umowy przez klienta. Umowa obowiązuje obie strony, klient zobowiązuje się do przyjęcia 400 pracowników a agencja do ich dostarczenia.
OdpowiedzJa tam bym pozwał, oczywiście będąc w osiemdziesiątce zostawionych na lodzie. I pracodawcę i Agencję.
OdpowiedzPracodawcę raczej nie bo nie ma tu bezpośrednio kontaktu z rekrutowanym pracownikiem. Agencję jak najbardziej jeżeli poniosło się koszty albo zrezygnowało z innej pracy.
OdpowiedzDlaczego mam wrażenie, że jeżeli historię opisałby jeden z tych pracowników to psy wieszalibyście na agencji a teraz jej bronicie bo autorka tam pracowała? Ta sytuacja jest winą tak pracodawcy jak i agencji, która nie zweryfikowała możliwości klienta i nie wyegzekwowała kontraktu.
OdpowiedzSharp_one - w 90% historii na tym portalu można taki twist zrobić. Babcia idzie po pasach pod koła samochodu - kierowca winny, bo się nie zatrzymał, etc. Kierowca jedzie spokojnie ulicą, a tu się babcia pod koła pakuje. Dziewczyna w szkole zgłasza, że coś ją boli - nauczycielka zarzuca jej symulowania i zwodzenie, bo to nie pierwszy raz. Dziewczyna w szkole zgłasza, że coś ją boli, umiera z bólu - a ta wredna nauczycielka zarzuca jej udawanie i nie pozwala nigdzie iść. Przykłady można mnożyć. Zawsze w historiach jest jakiś tam kontekst i to on sprawia, czy dana historia jest piekielna czy nie. Wiec Twoje uwagi są jak najbardziej słuszne, ale jednocześnie dość stronnicza (co dałeś poznać w innych komentarzach pod tą historią).
Odpowiedzmałe sprostowanie: - klient oczywiście został zweryfikowany według naszych wewnętrznych procedur, do dnia dzisiejszego ma jeden z najbardziej rozpoznawalnych szyldów w swojej branży w UK - klient podpisał umowę o fakturowaniu na podstawie godzin przepracowanych przez pracowników (co też ma miejsce w większości agencji, szczególnie jeśli chodzi o fabryki, magazyny itd.) = pracownicy nie pracują = klient nie płaci - sprawa oczywiście nie obyła się bez ingerencji prawników aczkolwiek do pracy poszło jedynie 20 osób - echo tej historii było dosyć głośne w okolicy i mimo upływu kilku lat agencje niechętnie wysyłają tam pracowników (a już na pewno nie duże liczby)
OdpowiedzNo to miałem rację, dupa nie prawnik.
OdpowiedzJak wyżej, w umowie powinien być zapis o zwrocie kosztów i odszkodowaniu dla pracowników za niewywiązanie się z umowy. Zamawia 400 to bierze 400 albo płaci.
OdpowiedzPiekielne to było szefostwo twojej firmy, które już po pierwszej akcji widząc, że mają doczynienia z kompletnie nieodpowiedzialnym człowiekiem, dalej z nim współpracowało. Gdybyście po złamaniu przez niego umowy (chce 20 zamiast 400) zrezygnowali ze współpracy, skończyłoby się "tylko" na niepotrzebnie wykupionych biletach lotniczych.
OdpowiedzA nie można było znaleźć na miejscu pracę dla tych ludzi? Wasza agencja jeszcze by na tym zarobiła. Ale nie, lepiej olać ludzi,za których to WY powinniście czuć się odpowiedzialni!
Odpowiedzpraca dla 380 ludzi w ich zawodzie w kilka dni? nierealne. podobnie jak dla 80. dlatego część z 80tki zgodziła się na inne prace a część wróciła do domu.
OdpowiedzFacet cham i prostak i mam nadzieje ze ta 20 co zostala zrobi mu pieklo, lecz wy tez daliscie ciala ze nie spisaliscie jakiejs umowy czy cos, kurcze sorka ze to powiem ale czy przy takich liczbach i wysilku nie spisuje sie czegos na papierku? Naprawde nie moge sobie tego wyobrazic.
OdpowiedzTeż kiedyś miałem podobną sytuację. Jedna z firm- podwykonawców bardzo dużej korporacji. Szef firmy robi objazd urzędów i agencji z pilnym zleceniem: potrzebujemy 100 pracowników na za tydzień. Trzy dni pracy dziesiątki osób obdzwania tysiące potencjalnych pracowników, przeprowadza rozmowy i kieruje do pracodawcy. Potem długa cisza. Jednak nie teraz zatrudniamy, ale za miesiąc. Za dwa miesiące. Cisza. Okazało się, że szef firmy chciał się wykazać i na luźne, niedograne stwierdzenie kontrahenta poruszył niebo i ziemię. Oczywiście zamiast odkręcić sprawę i przeprosić zainteresowanych- nabrał wody w usta.
Odpowiedzdlatego tez tzw agencje pracy nie powinny istniec albo ich istnienie powinno zostac upanstwowione tzw w sensie kontroli prawnej i nadzoru przez panstwo!
OdpowiedzProponuje autorce założyć swoją firmę i stworzyć miejsca pracy tylko dla czterech osób.
Odpowiedz