Pierwszorzędny podryw.
Wrocław, plac Dominikański. Wracam z pracy, grubo po 22 - w zaawansowanej ciąży, bo około 7 miesiąca. Brzuch miałam naprawdę spory.
Na światłach podchodzi do mnie facet, na oko dwudziestoparolatek. Zachlany tak, że ledwo trzyma się na nogach. Słyszę niewyraźny bełkot:
- Cześć laska, co tak sama po nocach chodzisz? Nieładnie, nieładnie. Chodź, postawię ci piwo. Chyba mi nie odmówisz?
Światła zmieniły się na zielone, więc przechodzę wychodząc z założenia, że takich najlepiej ignorować. Niestety, niewzruszony próbował swojego szczęścia na drugim przejściu:
- No dawaj, odprowadzę cię potem do domu, może być miło - i złapał mnie za rękę.
Trochę się wystraszyłam, bo nie chciałam paść ofiarą jakiegoś zboczeńca, ale odpowiedziałam spokojnie:
- Dziękuję, ale nie piję, bo jestem w ciąży.
Natychmiast puścił moją rękę i dodał:
- O, to przepraszam. Myślałam, że po prostu taka gruba jesteś.
Wrocław
Pełna kulturka, przeprosił! :D
OdpowiedzKomplement stulecia! :D
OdpowiedzCóż, nie ściemniał, odmowę przyjął jak usłyszał argument, ba, nawet grubasek nie dyskryminuje!
Odpowiedzzdesperowany, widac ze szukal jakiejs szpetnej, bo myslal ze mu da wtedy szybciej.
OdpowiedzNie rozumiem Twojego komentarza, czemu szpetnej? Jak ktos jest gruby to od razu szpetny? Co Ty wypisujesz...
OdpowiedzSzpetne to są te za chude ;))
OdpowiedzSzpetne to są osoby wypowiadające takie opinie. Każda kobieta jest dla kogos piękna :)
OdpowiedzDla jednego piękna, dla innego szpetna. Życie.
Odpowiedz@BlackMoon - abstahując od zdecydowanie pozbawionego kultury komentarza @Dertaza, nigdy nie spotkałam w życiu grubej osoby, która byłaby atrakcyjna. Nie mam tu na myśli osób z kilkoma dodatkowymi kilogrami, ale zwyczajnie otyłych. Cóż, tusza maskuje urodę wyjątkowo dobrze...
OdpowiedzMirame to, że dla Ciebie takie osoby nie są atrakcyjne nie znaczy, że dla innych również. Znam bardzo wielu mężczyzn, którzy wolą bardzo grube kobiety i inne nie są dla nich atrakcyjne.
Odpowiedza ja znam jedną otyłą która mi sie bardzo podoba, aż wstyd bo to moja kuzynka :P w sensie wstyd sie bujać w kuzynce, ale byłam jeszcze mała :P
OdpowiedzWiecie. Męczy mnie ta polityczna poprawność. Kiedyś się mówiło, że dana osoba jest gruba, teraz trzeba powiedzieć puszysta. Jeśli ktoś jest gruby, to jest gruby i słowo nic nie zmieni. Póki ktoś nie obraża to wszystko ok. Chodzi mi o to, że jeśli ktoś powie, że ktoś jest dosyć gruby to wielka afera i jaki cham, jaki prostak. Co to nie można już mieć swojego zdania?
OdpowiedzA mnie jeszcze bardziej męczy to, że komuś grubszemu nic powiedzieć nie można, bo zaraz afera z tego się zrobi, ale szczupłemu to już do woli można dogryzać. Ja jestem niestety bardzo szczupła (nie, nie jestem na wiecznej diecie) i ciągle ktoś mi mówi coś w stylu "dziewczyno ty jedz coś", "ale z ciebie patyk", "dam ci 5 zł - kup sobie coś do jedzenia", itd.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 stycznia 2013 o 19:35
@Freeman Ewidentnie musisz zmienić taktykę. Nie nazywaj ludzi grubymi, raczej rzuć coś typu: "ten trzeci podbródek jest zachwycający!" @DziewczynaWinnetou Przyjdź kiedyś radośnie wżerając kubełek z KFC albo 10 hamburgerów. Te spojrzenia są bezcenne!
OdpowiedzFreeman a jak ktoś jest brzydki to też trzeba to ogłaszać jemu i reszcie świata? Na chudych też się nie powinno mówić tyki itp. Czasem lepiej ugryźć się w język, niż dzielic się takimi głębokimi przemyśleniami a historia świetna-padłam:)
OdpowiedzDokładnie, Pixi ma racje. Jak ktos jest gruby to wie o tym, po cholerę mu to mówić? Popatrzcie wszyscy na siebie najpierw czy wyglądacie tak idealnie żeby krytykowac wygląd innych :)
Odpowiedz@BlackMoon Wierz mi, nie wszyscy to wiedzą. Ja nigdy bym nie wpadł, żeby zakładać ubrania o 2 rozmiary za małe, natomiast wśród ludzi z nadwagą jest to dosyć powszechne.
OdpowiedzA co zrobić jak ktoś nie wie? "Znamy i takie panie", jak to się mówi... I weź tu odpowiedz szczerze i uczciwie, jak cię pyta "a ładnie wyglądam?". Poza tym jak opisujesz kogoś policji, albo choć i znajomym, to jednak kwestia gruby/przeciętny/chudy jest bardzo skuteczną metodą określenia o kogo chodzi, jednym słowem odpada często i 90% znanych z widzenia osób. Gdy byłem gruby to byłem gruby dammit! Czasem wychodziło w rozmowie, i nic mnie tak nie wkurzało jak ludzie usiłujący znaleźć jakieś ugrzecznione słowo. Jakby fakt, że jestem gruby, był dla mnie tak upokarzający, że trzeba uniknąć powiedzenia tego za wszelką cenę.
OdpowiedzAle to jest taka paranoja. Coś w stylu tego co wy[rawia Czarek w jednym z odcinków 13 posterunku gdy przyjeżdża do nich niemiec i murzyn. No i chodzi mi też o to lansowanie np Grycanek
Odpowiedz@Freeman, problem jest jeszcze taki, że ludzie często mianem "grubasów" określają ludzi, którzy wcale tacy nie są. Jeżeli jest to widoczna nadwaga - to ok, mamy grubasa. I wiem co mówię, bo sama swego czasu miałam ok.10kg nadwagi, byłam gruba. Ale na litość boską, nie raz niestety dziewczynom o pełniejszych kształtach, bez nadwagi, przypina się łatkę grubaski, bo ma cycki i tyłek większy niż "standardowa" dziewczyna.
OdpowiedzDigi51- cos o tym wiem. Zostałam nazwana m.in. hipopotamem w ciąży, Jabbą z Gwiezdnych Wojen i córką McDonalda. Dodam, że nie mam ani kilograma nadwagi według wskaźnika bmi. Kiedy mieszkałam w Polsce to byłam wiecznie niezadowolona ze swojej figury- nic dziwnego jak się słyszy tego typu "komplementy", dopiero po wyjeździe do UK pokochałam moje ciało. Szczerze to nie wyobrażam sobie powiedzieć do znajomej/ obcej osoby: jestes gruby/a, brzydki/a, a wcale nie należę do osób przesadnie miłych- wręcz przeciwnie. O ile mogę skomentować czyjes poglądy lub zachowanie to kwestia wyglądu jest dla mnie po prostu tematem zakazanym- nie masz nic miłego do powiedzenia to nie mów nic.
Odpowiedzdla mnie nadwaga do 10 kilo to jeszcze nie gruba :P
OdpowiedzMoże po prostu lubi więcej ciałka do kochania - tacy też są, i dlatego chciał poderwać ;), a tu - rozczarowanie.
OdpowiedzPowiem wam szczerze, że kiedy byłam w widocznym okresie ciąży, to liczba zaczepek na ulicach wzrosła w moim przypadku diametralnie. I tak samo, kiedy później wychodziłam gdzieś z córą w wózku. Nie wiem o co chodzi tym facetom... Jeden nawet jechał za mną wzdłuż ulicy przez całkiem spory kawałek, i odpuścił dopiero kiedy pojawił się mój mąż, na którego właśnie czekałam. Wcześniej wmawiał mi, że jestem samotna, dziecko potrzebuje ojca, itd. I większość z tych amantów wcale nie była pijana, a okres z widocznym brzuszkiem przypadał u mnie na lato, więc z daleka było widać, że jestem z ciąży...
OdpowiedzRubensowskie kształty
OdpowiedzMoże podobają mu się grube? Się napalił a tu się okazało że to tylko ciąża :(
OdpowiedzJak tu już ktoś pisał nie ma konieczności stwierdzania oczywistości. A skąd możecie mieć pewność czy np czyjaś otyłość/chudość nie jest skutkiem lub objawem choroby? A może jak wygłosicie wszem i wobec swoją opinię o grubszej dziewczynie, która np jest w trakcie ciężkiego odchudzania i podkopiecie jej wiarę w efektywność jej (zapewniam niełatwej) pracy nad sobą, dziewczyna się załamie i szlag trafi jej dotychczasowy wysiłek? Dobre wychowanie, empatia, takt... czy to już pojęcia nieaktualne? Opinię można mieć, ale można też zachować ją dla siebie jeśli nie jest konieczne uzewnętrznianie jej. Chyba, że macie ogromne kompleksy i musicie zaznaczać swoją obecność wszędzie gdzie się znajdziecie.
OdpowiedzZgadzam się z Twoim komentarzem, aczkolwiek musisz przyznać, że rózne są osoby - jedną grubą i odchudząjącą sie osobę wytknięcie jej wagi ja załamie, a inną zmotywuje jeszcze bardziej.
OdpowiedzPowiedz mi tylko, jaka to straszna choroba nie pozwala chudnąć przy racjonalnym odżywianiu i zalecanym (3 godz./tydz.) ruchu? W Auschwitz jakoś nikt nie miał "otyłości genetycznej". Można mieć tendencję do tycia, ale to czy ktoś jest otyły to już jest jego sprawa. To tylko usprawiedliwianie się przed samym sobą. Oszukiwanie siebie samego, że wina leży nie po jego stronie.
Odpowiedz@Nekomata - może sama choroba nie, ale leczenie już tak. Mówię to jako osoba, która jednego miesiąca waży 60kg, drugiego 80, a trzeciego znów 50, bo jest podczas bardzo ciężkiego i złożonego leczenia. I wcale nie zależy to od tego ile jem. (I jem zdrowo. Ciężko żeby nie, skoro czuwa nad tym tak wielu specjalistów).
OdpowiedzTak, tak, już wszyscy milion razy słyszeliśmy gadkę o chorobach i otyłości genetycznej. Tylko, powiedzmy sobie szczerze, większość grubych ludzi jest gruba z czystego lenistwa, nieświadomości w kwestii racjonalnego odżywiania i nadzwyczajnej odporności na jakiekolwiek zmiany. I szczerze nie rozumiem tej całej afery wokół słowa "gruby". To takie samo określenie wyglądu jak "wysoki", "rudy" czy "niebieskooki". Jak ktoś nazwie grubego upasionym prosiakiem - to jest obraźliwe. Nie rozumiem, czemu nazwanie kogoś niskim jest stwierdzeniem faktu a nazwanie kogoś grubym to już chamstwo i subiektywna opinia, którą powinno się zachować dla siebie. Co to ma być za argument, że jak gruba dziewczyna usłyszy od kogoś, że jest gruba, to się załamie i szlag trafi jej wysiłki? Nie rozumiem, jak cudza opinia miałaby wpływać na moje życiowe decyzje czy samoocenę. Normalny dorosły człowiek chyba sam potrafi określić co powinien robić i jakie są tego efekty.
Odpowiedzale czemu z lenistwa? to tak jakby powiedzieć że dziewczyna ma długie włosy z lenistwa bo nie chce jej sie iść do fryzjera na ścięcie, a przecież teoretycznie krótkie włosy to duża wygoda, tak samo jak teoretycznie lżej na kościach to wygodniej. a znam dziewczyne z bardzo długimi włosami i jednocześnie ze sporym biustem i brzuchem, która jest bardzo pewna siebie i odżywia się zdrowo, nawet tańczy i ćwiczy dla zdrowia i jest zadowolona. tu chciałam właśnie podkreślić że ćwiczy i nie je dużo, unika rzeczy od których sie tyje, a nie chudnie od lat. w dodatku wszystkie jej siostry mają nadwagę. więc widać geny mogą mieć aż tak duży wpływ, bo ona przy tym trybie życia (dodatkowo to bardzo imprezowa dziewczyna, więc ciągle w ruchu), musiałaby się już chyba katować, żeby schudnąć, głodować? jeszcze tylko dodam, że ma bardzo duże wzięcie ;) a nadwagę ma wyraźną dość, takie typowe "jabłko"
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2013 o 2:43
@serekwiejski, powiedziałam wyraźnie: WIĘKSZOŚĆ. Wiem, że różne są przypadki, ale nie ukrywajmy, większość ludzi grubych zamiast przyznać się do problemu i coś ze sobą zrobić, siedzi na tyłku, rozpacza na swój los i wynajduje wymówki: bo geny, bo taka budowa, bo mam problem z kolanem i nie mogę się ruszać. I nie rozumiem porównania z włosami. Odchudzanie i zmiana sposobu życia to dość spory wysiłek, zarówno fizyczny jak i psychiczny, dlatego wydaje mi się, że ludzie, którzy go nie podejmują są właśnie leniwi. Sądzę, że mam pewne pojęcie w tym temacie, bo sama do szczupłych nie należę i dużo czasu minęło, zanim wzięłam się w garść i po prostu odchudziłam, zamiast wmawiać sobie dalej, że wszystko jest ok, bo przecież jestem gruba od małego. Ale jednak: MOŻNA, więc nikt mi nie wmówi, że wszyscy ci otyli ludzie na ulicach są chorzy albo taką właśnie mają budowę. Po prostu, z różnych przyczyn, nie mają chęci i samozaparcia do zmiany swojego życia. Acz rozumiem, o co Ci chodzi, wszak po przerzuceniu się na bardziej aktywny tryb życia i wprowadzeniu zdrowego sposobu odżywiania, po schudnięciu ładnych kilku kilogramów wiem, że nawet jakbym została chodzącym szkieletem, to i tak miałabym szerokie biodra i wielki tyłek. Wiem, że można być zdrowym, atrakcyjnym i całkiem sprawnym fizycznie z lekką nadwagą, ale nie można tego mylić z ewidentną otyłością.
Odpowiedz@amfiploid Akurat problem z kolanem może być WIELKIM problem do ruszania się. 2 lata temu uszkodziłam sobie kolano, mimo operacji, rehabilitacji, ćwiczeń przeróżnych ciągnie się to za mną cały czas. Wcześniej byłam bardzo aktywna ruchowo, kolano zabrało mi wiele możliwości. I niestety przytyłam przez to 5 kg, których od roku zgubić nie mogę. Chodzę codziennie z psem na długie spacery, jak jest pogoda to na uczelnię jeżdzę na rowerze. Ale nie wykonam żadnych intensywnych ćwiczeń, których potrzebuje by zgubić ten nadmiar kg...
Odpowiedz@Maszkaron, celowo napisałam o kolanie, bo sama mam z jednym duży problem, co wyklucza stanowczą większość ćwiczeń, a mimo to chudnę. Po prostu denerwują mnie wymówki i marudzenia ludzi, że "tego się nie da", "tamto za trudne" a w ogóle, to "nie mam czasu". I nie chodzi tylko o odchudzanie, ale ogólnie o poprawianie jakości swojego życia, samodoskonalenie. Jestem leniem stulecia, naprawdę. Więc jeśli ja potrafię zmobilizować się i coś zmienić, to myślę, że każdy może.
Odpowiedz