Jak wspominałam, jestem weterynarzem. To będzie historia mojej klientki.
Otóż była sobie, powiedzmy, babcia Genia. Genia była typową babuszką ze wsi, bardzo miłą, darzyła też wielką sympatią wszystkie zwierzęta. Sama miała dwa pieski, kundelki, z którymi przychodziła do mojej kliniki w razie jakichkolwiek problemów, a także dopytać się o to, jak powinna się nimi odpowiednio zajmować.
Niedaleko babci Geni, w tej samej wsi, mieszkała Wielka Przyjaciółka Zwierząt, prowadząca tzw. dom tymczasowy dla psów, czyli takie miejsce, w których umieszcza się zwierzęta szukające nowych właścicieli, aby te nie trafiły do schroniska. Wielka Przyjaciółka Zwierząt patrzyła krzywo na psy babci Geni, ponieważ wydawało jej się, że babcia opiekuje się nimi nieodpowiednio, to znaczy nie na Jedyny Słuszny Sposób opisywany na internetowym forum Wielkich Przyjaciół Zwierząt.
Pewnego razu babcia Gienia przyszła do mnie roztrzęsiona, ponieważ okazało, że przyjechali do niej wszyscy Wielcy Przyjaciele Zwierząt z Wielkiej Fundacji, celem postawienia jej zarzutu nieodpowiedniego zajmowania się Fafikiem i Azorem. Zarzut był straszny - Wielka Przyjaciółka Zwierząt widziała przechodząc przez ulicę, że niejaka babcia G. częstowała niejakich A. i F. kawałkiem (niejakiej) kiełbasy suchej podwawelskiej! A jak wiadomo, nie dla psa kiełbasa, kiełbasa jest zupełnie niekompatybilna z normami europejskimi dotyczącymi karmienia zwierząt domowych, a przede wszystkim niepolecana na forum Wielkich Przyjaciół Zwierząt.
Uspokoiłam babcię Genię, mówiąc, że od kiełbasy psy wbrew pozorom nie umierają (chociaż raczej nie nadaje się na podstawę diety), kazałam jej przyprowadzić Azora i Fafika, wystawiłam im notkę, że według mnie, doktora weterynarii, psy są w znakomitej formie fizycznej i psychicznej, i żeby Przyjaciele Zwierząt się wypchali.
Przyjaciele Zwierząt przyjechali jeszcze raz, połypali na papier podejrzliwie, poględzili, że Genia ma za mały metraż domu na dwa psy (według minimum ustalonego na forum WPZ), że ogólnie coś im śmierdzi i sobie pojechali.
A ja tylko mam pytanie - czy ludziom się już totalnie w dupach poprzewracało?
zapachniało dogomanią, choć chciałabym się mylić.
OdpowiedzEh, też pomyślałam o dogomanii.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 stycznia 2013 o 2:38
Tak bardzo dosłownie brzmi ta dogoMANIA....
OdpowiedzTeż o tym pomyślałam...niestety.
OdpowiedzJa nie pomyślałem, bo nawet nie wiedziałem, że coś takiego istnieje (jaki ja mało światowy). Ale mogę odpowiedzieć z całą pewnością na pytanie autorki. Niektórym TAK.
OdpowiedzNie uczestniczę, ale czytałam kilka tamtejszych historii i słyszałam o co nieco. Rzeczywiście mania. Pies tylko z forum i tylko bidul, reszta to snobi. Koniecznie wizyta przed adopcyjna. Brak jednego członka rodziny w trakcie? Patologia, nie damy psa, niech się przekisi jeszcze w domu tymczasowym.
OdpowiedzJakkolwiek myślę, że potrafię zrozumieć pewną nadgorliwość ludzi czynnie działających na rzecz zwierząt (bądź co bądź, swoje widzieli), tak to jest już lekką przesadą. Albo i nie lekką.
Odpowiedzhmm jedna z odmian ekoterrorystów?
OdpowiedzTak, tylko ta jest w większości stworzona przez media, z kampanii o pomocy zwierzętom. Sam mam psa i chciałbym zawiesić na gałęzi wszystkich dręczycieli, ale czepianie się na siłę ludzi, byleby odebrać im zwierzęta wybija się na wyżyny absurdu. Media aby wzmóc obywateli na krzywdę zwierząt i ludzi wyprodukowały obraz świata ,gdzie na każdym kroku psy/koty/cyganie/emeryci/homoseksualiści są poniżani na każdym kroku, i to teraz owocuje psychozą ludzi mających za dużo wolnego czasu. Dobra robota!
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 stycznia 2013 o 6:47
O ja najbardziej lubie te komentarze na temat wielkosci mieszkania! Sasiedzi sie mnie pytaja jak takie dwa duze psy (jeden owczarek niemiecki, drugi znajda, ale w typie rasy) radza sobie w "tak malym mieszkaniu" (60m2). Zawsze mowie, ze moje psy w mieszkaniu spia, odpoczywaja i jedza i do tego nie potrzeba im apartamentu, przeciez nie rzucam im pilek po mieszkaniu :-)
OdpowiedzSzanta też te komentarze uwielbiałam... Zwłaszcza jak miałam w mieszkaniu [przez parę dni, ale jednak] 4 duże psy [najmniejsza była suka huskiego, największy pies w typie przerośniętego belga - miał ponad 50 kg].
OdpowiedzZnajomi ostatnio nie dostali zgody na adopcję kota, gdyż mają za małe mieszkanie - kawalerka (jakieś 30m^2). Kotu na pewno będzie lepiej w klatce na dworze o wymiarach 2x2, a schronisko pewnie niedługo zorganizuje kolejną akcję "przygarnij zwierzaka ze schroniska"
OdpowiedzJa znałam gościa co doga niemieckiego trzymał w jakichś 30 metrach... to już była przesada, bo nie dość że psisko wielkie, to jeszcze w zagraconym mieszkaniu, a właściciel pomimo wielkiej miłości do futrzaka wychodził z nim od rana na szybkie siku i dopiero po powrocie do domu na jakiś godzinny spacer. Tak więc za kogoś takiego powinni się wielcy obrońcy raczej zabrać, a nie za babinkę - na wsi, co psu kiełbasę daje... Boże, moje kocisko, jak by mogło to by całą lodówkę z mięsa opróżniło, pomimo tego iż jako kastrat dostaje specjalną suchą karmę, ale i tak zna smak prawdziwego surowego mięsa, sera jak i wędlin wszelakich, i niech mnie teraz za to zamkną albo ukażą, że daję swojemu kotkowi czasem coś innego niż monotonna sucha karma... PSYCHOZA ...
OdpowiedzRestia, nie jest przesada, zawsze w takim momencie mówię - ty jesteś od psa większy a jakoś się w nim mieścisz :) Chodzi tylko o te spacery, bo jak pies się wybiega to w domu faktycznie tylko śpi.
Odpowiedz@Restia1986 Moje przyjaciółki mają kota kastrata i je tylko surowe, świeże mięso. Karma? Czasem raczej jako smakołyk, którą i tak wyjadają raczej dwa psiaki niż kot. Ludzie czepiają się tego co normalnie a patalogii prawdziwej boją się ruszyć nawet kijem...
OdpowiedzJa kiedyś byłem w domu, gdzie pani miała hodowlę piesków. Ja tam wpadłem na kilka dni w celu wykonania jakichś tam usług. Pani posiadała w takim nawet nie małym domku: 1) 10 dogów - same suczki, które przebywały na wybiegu (wygrodzona część działki o podłożu z betonu); 2) następną 10 TAK dziesiątkę !!! suczek tej samej rasy w domu na parterze. 3) 1 - jedną suczkę j.w. w kuchni/ odosobniona od stada/ 4) 1 - jedna suczka retriwer; 5) 2 suczki sharpei - każda z szóstką szczeniąt - na piętrze. 6) i chyba jeszcze jakiś jeden czy dwa psy - dokładnie już nie pamiętam bo to było prawie 20 lat temu. Jeśli dobrze policzyłem to około 38 głów. Pozycje 1 i 2 były mocno wychudzone, bo wiadomo karma kosztuje. Żebra sterczały. Pozycja 3 - w bardzo dobrej formie bo albo czekała na krycie albo już była w ciąży - nie pamiętam. W całym domu wiadomo - zapach powalający, mimo że było w miarę czysto jak na taką ilość psów. Ogródek był za to jak trawnik na osiedlu po roztopach.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lutego 2013 o 12:32
A na komunę narzekali:) Teraz dopiero jest ucisk.
Odpowiedzludzie ludziom gotują ten los...
Odpowiedz@Varyag: Święta prawda. Wtedy, podobno, za nas myśleli. Teraz, za to, niczego nie wolno, wszędzie widzę słowo ZAKAZ, a Wielki Brat śledzi każdy nasz krok.
Odpowiedz@V... za samo takie bredzenie, parę razy gumową pałą po nerach powinieneś dostać... ;)
OdpowiedzAno- poprzewracało. Ja mam dwupokojowe mieszkanie, psa i trzy koty ( w tym dwa znajdki). Więc teraz powinnam zostawić te koty i nie brac do domu, bo mam za mały metraż? Nadmieniam, że jeden z kotów znaleziony był w stanie skrajnej hipotermii i wyglodzenia, więc gdybym go chciała oddać do schroniska to zapewne by go tam uśpili jako 'nierokującego' szans na adopcję. To lepiej oddać do uśpienia czy złamać przepisy metrażowe? Co do kiełbasy to nie wyobrażam sobie, by ktoś wytłumaczył mojemu psu, że robiąc dla siebie kanapkę on nie dostanie ani troszkę wędliny bo mu wędlina szkodzi. Pies ma swoją michę- wiadomo. Ale nie wyobrażam sobie by z powodu dawania mu smakołyka wędliniarskiego ktoś miałby mnie pozwać o dręczenie psa i nasyłał na mnie jakikolwiek TOZ czy inną organizację.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 stycznia 2013 o 9:46
Twój pies robi sobie kanapki ^^?
OdpowiedzNie, to ja sobie robię kanapki a pies cudownie reaguje na otwierane drzwi lodówki. Pies dostaje normalnie swoje, psie jedzenie ale nie widzę potrzeby odmawiania mu plasterka wędliny, gdy sama robię sobie jedzenie. Nie można więc mi zarzucić, ze karmię psa resztkami. Każdy pies lubi wciągnąć sobie plasterek wędlinki przeznaczonej dla ludzi a gdy zobaczy czekoladę pozostawioną bez dozoru w zasięgu jego lap to ją ukradnie. Po prostu. Jeśli pies traktowany jest z miłością, szacunkiem i jest zadbany to czy jest sens uprawiania takiego ekoterroryzmu? Ja jestem miłośniczką zwierząt. Współprowadzę osiedlowe Kotkowo. Ale jest róznica między pomaganiem zwierzętom a ekoterroryzmem.
OdpowiedzZgadzam się! Sama mam dwa psy, wiążę z nimi przyszłość i przymierzam się do inżynierki o ich żywieniu, i doskonale wiem, że ludzkie jedzenie jest niewskazane. Ale chyba każdy wie, że czasem nie da się odmówić psu patrzącemu TAKIM wzrokiem i dać kawałek szynki, i żadnym grzechem to nie jest. Ważne by znać umiar by biednego zwierzaka nie zatuczyć :)
OdpowiedzPoprostu takim Wielkim Przyjaciołom dawno nikt w paszczę chyba nie dał. Mnie to by pewnie na lincz wysłali, bo o zgrozo mój pies jada WSZYSTKO dosłownie i kiełbasa to jego najmniejsze przewinienie ;) Częściej wybiera opakowania i papierki wszelkiej maści lub czekolade jeśli tylko leży gdziekolwiek w jego zaięgu. A zwykle ode mnie trochę resztek dostanie, a jak nie dostanie to wyciągnie sobie sam gdzie by nie były:) A teraz grzech najcięższy metraż pewnie też mam za mały bo na 50m2 mieszkam ja, mój facet, córka + lada dzień przyjdzie na świat druga i nasz biedny, poszkodowany tym faktem pies, który oczywiście jest zbyt duży do takiej klitki. Pal sześć, że bydle nawet aportuje piłki po domu tudzież krążki hokejowe, i jest właśnie z DT gdzie uznano, że warunki są ok, ale Wielcy wiedzą lepiej :)
OdpowiedzJak lubisz psa karmić resztkami, to Twoja sprawa, ale czekolada akurat jest dla psów trująca, może nie zabijasz go na miejscu, ale jak zdechnie pewnie zadasz sobie pytanie, dlaczego nie żył dłuzej. Przesada dobra nie jest, ale ignorancja w drugą stronę też nie. Poczytaj sobie: "Czekolada to samobójstwo dla psa. A to wszystko wina teobrominy. Znajduje się ona w ziarnach kakaowca, coli i herbacie. W krwiobiegu u psa, teobromina może utrzymywać się aż 20 godzin! Zwierzęta nie są w stanie szybko zmetabolizować jej. Teobromina powoduje u psa nadmierne uwolnienie adrenaliny, co wpływa niekorzystnie na pracę serca. Związek ten jest wchłaniany w jelitach i wędruje sobie do wątroby. Wątroba usuwa małą jego część. Większość jest odprowadzana do prawej części serca, a potem roznosi się po całym organiźmie. Organizm usiłuje usunąć teobrominę, ale robi to bardzo nieefektywnie. Zamieniona w inne produkty metaboliczne, wracaja z powrotem do pierwotnej postaci, jest znowu wchłonięte i krążą dalej po organizmie. I wszystko się powtarza. Nieprzyjemnie, prawda?" Zatem nie wypowiadałabym się tu w kategoriach "zlinczowaliby mnie" - jak kochasz swojego psa to sama się zlinczuj, że dopuszczasz do sytuacji dla niego niebezpiecznych.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 stycznia 2013 o 12:03
Za małe mieszkanie, przecież to wieś i w ciepłe dni pieski na pewno dużo czasu są na dworze, np. na podwórku. Tak, babuszka być może nie kupuje wyspecjalizowanej karmy, czasem da zwykłe, "ludzkie" jedzenie, ale na pewno ma dużo więcej czasu i ciepła dla tych zwierząt niż miałby ktokolwiek inny. Normy UE, dobre sobie....
OdpowiedzCo do małych mieszkań - do mojej znajomej przyczepili się kiedyś tacy dogomaniacy. Powód? Dwa psy ras zaprzęgowych trzymane w mieszkaniu. Tylko maniacy nie zwrócili uwagę na dosyć istotny fakt: Znajoma uczestniczy w wyścigach psich zaprzęgów i psy są profesjonalnie trenowane codziennie, więc są wybiegane, poza tym są dobrze odżywione i zdrowe.
OdpowiedzCiekawe, czy te cwaniaki przyczepiły by się do gościa 2x2m trzymającego jakiegoś dobermana w naprawdę kiepskich warunkach. Pewnie nie, na babuszkę łatwiej naskoczyć...
OdpowiedzMam nadzieję że dadzą Babince spokój.Trzymam za nią kciuki.A jakby były inne ciekawe historie z Wybawcami Psów to poproszę chętnie poczytam.I jak się dowiesz jak się historia z Babunią kończy napisz.Pozdrawiam i miłej pracy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 stycznia 2013 o 12:30
A jaki jest dopuszczalny metraż na jednego psa, bo nie wiem czy już szukać większego mieszkania, czy też może maniacy się jednak nie przyczepią? Tu się o metraż czepiają, a gdzie indziej psy cierpią głód i zaniedbanie...
OdpowiedzJest, granice rozsądku. Na 20m^ lepiej nie trzymać 3 kaukazów i doga niemieckiego, bo ciężko będzie się ruszyć.
Odpowiedz@ Armagedon W dalszym ciągu nie rozumiesz podstawowych kwestii. Rasy użytkowe (psy pasterskie, psy bojowe, psy stróżujące) nigdy nie miały być i nie są rasami niebezpiecznymi z definicji, owszem mają pewne cechy wrodzone - terytorializm, instynkt stadny, niechęć do innych psów i obcych, w wyniku selekcji prowadzonej przez człowieka, co sprawia, że w nieodpowiednich rękach mogą być niebezpieczne, ale podkreślam MOGĄ BYĆ, a nie są z definicji. Mylisz się również, co do mojego KGB, które doskonale sprawdza się w roli stróża. Pies stróżujący nie ma się bowiem rzucać z zębami na każdego obcego, ma po pierwsze sygnalizować pojawienie się obcego na pilnowanym terenie (np. szczekaniem) i odstraszać swoją obecnością i reagować w zależności od komendy opiekuna (w brew bzdurnej, obiegowej opinii o psach stróżujących czy pasterskich, one nigdy nie powinny pracować same, zawsze w duecie z człowiekiem). Oczywiście, że psy mają charakter, lecz, podobnie jak w przypadku ludzi, charakter jest cechą absolutnie indywidualną każdego osobnika (są psy bardziej dominujące, bardziej uległe, bardziej i mniej ciekawskie, bardziej i mniej towarzyskie, etc. wszystko w ramach jednej i tej samej rasy). I na koniec perełka. Pozwolę sobie zacytować: "Z leniwego kanapowca nie zrobisz agresora, co najwyżej złośnika" Pojęcie złości i złośliwości absolutnie nie ma zastosowania w przypadku psiej psychiki. Żaden pies nie jest złośliwy ani zły. Psy reagują instynktownie na sytuacje "tu i teraz" nie analizują, nie porównują, nie oceniają jak ludzie. Taka antropomorfizacja, jak w zacytowanym zdaniu świadczy niestety o znikomej wiedzy na temat funkcjonowania psiej psychiki. A jako ciekawostkę powiem, że właśnie rasy uważane za leniwe kanapowce (tzw. rasy ozdobne i do towarzystwa) sprawiają najwięcej kłopotów wychowawczych i najczęściej są klientami behawiorystów.
OdpowiedzTutaj nie chodzi o metraż mieszkania. Mój piesek miał dużą budę, w zimie ocieploną słomą, styropianem i postawioną pod schodami, zaraz obok domowej kotłowni. Ogród do wybiegania 100x100m więc całkiem spory. Ogrodzony, więc nie ma problemu, że ucieknie. Nigdy łańcucha nie widział, mało tego obroży, kagańca itp tez nie. Szczepiony, zadbany piękny owczarek kaukaski. Nasz piesek spodobał się pewnej pin* która chodziła ze swoją pupilką codziennie wzdłuż ogrodzenia. Od tamtego czasu mieliśmy co kilka dni naloty z jakiejś organizacji- że pies jest katowany, że nie karmiony, że wody nie ma, że ma chora łapę, nawet policję nasłali... W końcu w nocy ktoś podjechał i ukradł psa. Głupia baba już się nie pokazała ... Tylko buda została po psiaku... i kilka szamponów i "wyczesywaczka" i... Po tym co przeszliśmy, rodzice nie zdecydowali się na kolejnego pieska i już pewno nigdy się nie zdecydują...
Odpowiedz@b_b: To było szczenię? Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, żeby dorosły "kaukaz" i to na własnym terenie, i to w nocy dał się ukraść nawet nie szczeknąwszy. To są bardzo niebezpieczne psy, zdarza się, że nawet dla właścicieli.
Odpowiedz@b_b "...mało tego obroży, kagańca itp tez nie..." - znaczy pies nawet nie wiedział co to spacer, a weterynarz do was przyjeżdżał psa zaszczepić? Ciekawostka przyrodnicza. @Bedrana Kto ci takich głupot naopowiadał? Nie ma czegoś takiego jak psy niebezpieczne z definicji. Pomijając kwestię chorób psychicznych, z każdego psa, dowolnej rasy i wielkości można zrobić pieszczocha-kanapowca, jak i psa mordercę wszystko zależy od człowieka i tego jak pies jest wychowany i traktowany. Definiowanie psa jako groźnego, tylko dlatego że to kaukaz, doberman czy inny bulerier, lub łagodnego bo to bernardyn, golden czy też labrador jest największą głupotą odnośnie psów z jaką kiedykolwiek się spotkałem.
Odpowiedz@Bedrana - ja mam kaukaza... ten wielce niebezpieczny zwierz na spacerze daje się głaskać każdemu, każdy pies to zaczepka do zabawy. Goście do mieszkania mogą wchodzić, tylko muszą zrobić spory krok nad ponad 60 kg futra, które nie wykazuje najmniejszego zainteresowania "intruzami".
Odpowiedz@reinevan Ogórd 100x100 jest zdecydowanie wystarczjący na potrzeby psa, spacery nie są wtedy niezbędne. Inna sprawa, że na wsi ludzie patrzyli na mnie jak na kosmitkę kiedy wychodziłam z moją Bezą (Golden) na spacer. Dopiero mama ich przyzwyczaiła, kiedy regularnie zaczęła spacerować ze swoim bernardynem ;) Weterynarz dojeżdżający na szczepienia to nc dziwnego.
Odpowiedz@gremlin: I Twój pies też dałby się ukraść z mieszkania złodziejowi, co przyszedł obrobić mieszkanie? Na temat różnych ras wiem sporo. Ale chodzi tu o RASY, a nie o egzemplarze "podobne do rasy" - jak to określa pewna pani kynolog. Te podobne mają "rozjechane" cechy rasy, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. "Kaukazy" SĄ niebezpieczne, mogą tylko być "dobrze prowadzone i ułożone".
Odpowiedz@ Ancymon Jeśli uważasz, że ogród, choćby nie wiem jak duży, jest wystarczającą przestrzenią i pies może spędzić na niej całe życie nigdy i nigdzie nie wychodząc... Cóż widocznie znacznie różnimy się w podejściu do zwierząt i rozumieniu pojęcia: "dobro psa".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2013 o 13:12
Zaden ogórd nie jest tak duży, żeby wystarczył zamiast spacerów. To tak jakby zamknąć człowieka z klockami lego w ogromnym domu i zabrać telewizory, komputery, telefony itd, będzie nudno, nie będzie człowiek wiedział co się dzieje. Mój pies jest jeszcze lepszy. Nie tylko by dał wynieść wszystko ale i na koniec by poszedł ze złodziejem ewentualnym. Przeszkadzałby trochę, bo jak ktoś wchodzi na podwórko często jest obdarzony wymemłaną piłeczką i merdaniem psa.
OdpowiedzOdnosiłam się do sytuacji na wsi. Tam nie wychodzi się na spacery, tam otwiera się "furtkę" i idzie z psem w pola, gdzie może wyszaleć się do woli. Sądzę, że niewielki odsetek psów na wsi miało kiedykolwiek styczność ze smyczą. Sytuacje z Bezą miały miejsce raz na jakiś czas, przy okazji odwiedzin w domu rodzinnym. I tak, uważam, że duży (!) ogród jest wystarczjący, bo zapewnia przestrzeń do wybiegania. Dla mnie jednakowo ważny jest czas spędzony z psem, bo to towarzystwo/miłość człowieka (po zapewnieniu przestrzeni umożliwiającej nieskrępowane "wybieganie się") - a nie "spacery na smyczy" pół godziny dziennie decydują o jakości życia psa. DJ (Bernardyn mamy) to jedna z najbardziej uśmiechniętych "wiejskich" mord jakie widziałam. Trochę wyobraźni, nie bierzcie wszystkiego tak bardzo dosłownie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2013 o 13:58
Też nie mieszkam w mieście, mam podwórko i wystarcza jak mi się nie chce ruszyć na wieczorne psie siusiu, otwieram drzwi i za 10 minut wpuszczam znowu do domu dobijającego się psa. Pies do zdrowego, normalnego rozwoju potrzebuje zbierania informacji, bodźców. Taka codzienna dawka informacji ze świata. To jak trzyletnie dziecko, taki sam sposób pojmowania i odkrywania świata, nie wystarczy zamknąć w domu, trzeba pokazać co jest poza domem bo będzie "dzikie". Gdyby chodziło tylko o wybieganie to możnaby bieżnie w domu zainstalować, przywiązać psa i za godzinę odwiązać. Tylko to chyba jednak nie chodzi o to.
Odpowiedz@Armagedon Wybacz ale piszesz głupoty. Moje KGB jest suką rodowodową, po wybitnych rodzicach, championką rasy Moskiewski Pies Stróżujący (dla twojej informacji tak jak kaukaz wpisanej do rejestru ras niebezpiecznych) a jest żywym zaprzeczeniem wszystkiego co mamy na myśli mówiąc: pies niebezpieczny czy agresywny. Z drugiej strony znam kilka przypadków, również rodowodowych, labradorów czy bernardynów, których agresję (wynikłą z błędów wychowawczych) z trudem opanowywali nawet wybitni szkoleniowcy czy behawioryści. Rasa ma absolutnie drugo jeśli nie trzeciorzędne znaczenie odnośnie tego czy pies będzie agresywny czy nie.
OdpowiedzJak czytam tu Wasze wypowiedzi o "dobru psa" który chodzi na spacery lub nie to dodam od siebie 2 słowa o jamniku mojej Babci. Pies NIENAWIDZI wychodzić na spacery. Denerwuje się, na siłę próbuje wracać do domu, w zupełności wystarcza jej 10 arowa działka przy domu, na którą wychodzi tylko pobawić się piłką i załatwić. Wszelkie próby spacerów kończą się zwykle biegunką ze strachu. W domu, do gości rzuciłaby się do gardła.
OdpowiedzMój pies też się bał, znalazłam go koło domu, ktoś wyrzucił niepotrzebnego szczeniaka. 2 miesiące jak tylko otwierałam furtkę sikał pod siebie. Dopiero w maju (znaleziony w lutym) udało mi się go nakłonić do wyjścia i tak się skubany nauczył, że to fajne jest że nawet na papierosa jak wychodzę to chce iść ze mną. Jamnice coś kiedyś mogło przestraszyć, może któryś ze zmysłów nie działa jak powinien? U mojej Suni jak była sędziwa siadł wzrok i słuch, też już nie chciała wychodzić poza znany teren.
Odpowiedz@reinevan: Nie rozumiemy się. Rasy niebezpieczne są POTENCJALNIE niebezpieczne. To, że Twoja suka jest łagodna jak baranek nie oznacza, że takie są cechy rasy "moskiewski stróżujący". To, że ktoś tam ma łagodnego jak cielak "kaukaza" - też tego nie oznacza. To SĄ rasy niebezpieczne, bo takie właśnie mają być. Tak je rozmnażano, dobierając osobniki o odpowiednich predyspozycjach. Te psy pracują dla ludzi w konkretnym "zawodzie", ponieważ w tym celu zostały wyhodowane. Twoja suka, z pewnością, nie nadawałaby się na stróża, a więc nie spełnia cech rasy. Tak, że nie pochlebiaj sobie. Nie wszystko zależy od "wychowania" psa, większość zależy od jego usposobienia. Z leniwego kanapowca nie zrobisz agresora, co najwyżej złośnika, zaś z agresora - dobrą tresurą - zrobisz karnego osobnika, ale nie zmienisz mu charakteru. Bo psy maja charakter - jak ludzie. (Chyba za często oglądałeś "Zaklinacza psów".)
Odpowiedz@Armagedon - a może reinevan ma większe doświadczenie w pracy z psami? Rasa psa determinuje jego użytkowość, a nie skłonność do agresji. Masz np. takie rasy: york - pies do towarzystwa? Nie, to jest terier, pies myśliwski. Albo pudel. Pies do towarzystwa? Nie, znowu pies myśliwski. A POTENCJALNIE niebezpieczny jest każdy pies. Byłem dwa razy ugryziony przez psy. Dwa razy przez pokurcze sięgające mi połowy łydki. Jeden "rasowy" kundel, drugi border terier.
Odpowiedz@gremlin: Tak, tak. Rozumiem, że według ciebie i "reinevana" ludzie, którzy klasyfikują rasy psów jako niebezpieczne to idioci niemający zielonego pojęcia, o czym mówią, bo wszystkie psy, z definicji - to przyjaciele człowieka, a jak niechcący ugryzą, albo przypadkiem zagryzą, to z całą pewnością wina właścicieli, bo je tak wychowali. Nie bądź śmieszny. Armagedon wie, o czym pisze. Wyobraź sobie, że na tej liście psów niebezpiecznych nie ma ani amstaffa, ani staforda, ani nawet bullteriera, jest za to doberman i owczarek niemiecki. Psy NIEBEZPIECZNE, bo duże, silne, technikę zabijania mające we krwi. I racz zauważyć, że niebezpieczny nie musi od razu oznaczać agresywny. Leżący na stole granat jest tylko POTENCJALNIE niebezpieczny, AGRESYWNY robi się dopiero pod wpływem "bodźca", czyli po wyjęciu zawleczki.
Odpowiedz@Bedrana - rasy duże, silne i (potencjalnie, ze względu na wielkość) niebezpieczne - bernardyn, dog niemiecki, mastiff angielski, nowofunland, mastif tybetański, leonberger. Każdy nieumiejętnie prowadzony pies może stać się agresywny. Poczytaj o psach uznanych za "agresywne". Przy każdym z tych psów w opisie charakteru jest: "zrównoważony i spokojny, niezależny, nieufny wobec obcych". Wspomniany przez Ciebie owczarek niemiecki - energiczny i żywiołowy. Bardziej się właśnie takich psów obawiam niż tych z listy agresywnych.
OdpowiedzArmagedon, a widziałeś ostatnio jakiegoś owczarka niemieckiego? Nie Szarika tylko tego z przetrąconym grzbietem, w jakim czasie ze świetnej rasy użytkowej udało się ludziom zrobić kaleki? To już nie są psy opanowane, pewne siebie, zrównoważone- teraz to lękliwe dziamgacze, tak ładnie żeśmy hodowlą pokierowali. Z mojego kochającego wszystko psa można by w kilka miesięcy zrobić bestię rzucającą się do gardeł, z psa agresywnego często można zrobić potulnego cielaka. Pies nie ma zabijania człowieka we krwi, o wiele dłużej był selekcjonowany na bycie miłym i polowanie niż na rzucanie się na ludzi. I nie rodzi się szczeniak z myślą "jak dorosnę to zabije wszystkich". Pies ma charakter, tak jak człowiek ma charakter. Ja mam podły i wredny, nie lubię ludzi a jeszcze nikomu flaków nie wyprułam. I te pittki i inne ttb były selekcjonowane tak, aby człowieka nie ruszyły, przecież one był rozdzielane w czasie walki. Te, które ugryzły pana kończyły swój żywot i nie brały udziału w rozmnażaniu.
OdpowiedzLudziom w dupach sie poprzewracalo?? Nie calkiem. Zaczelo sie dopiero przewracac. I to zaczelo juz dawno i pewnie troche to jeszcze potrwa. Nie wiem ile, ale mam nadzieje, ze jeszcze dlugo, bo milo mi sie to wszystko biernie obserwuje. Do samozaglady na szczescie wciaz jeszcze daleko, wiec ten spektakl pewnie troche jeszcze potrwa:D
OdpowiedzHeh my mieszkamy na 30m2 z mężem, siedmiotygodniową córcią i 11 miesięcznym dogiem de bordeaux;) I tak jeszcze pomieszkamy z miesiąc, bo jesteśmy w trakcie kupowania mieszkania i ciągle coś i tak już od września niestety. Mieszkanie wynajęliśmy "na chwilę", żeby nie tracić pieniędzy na wynajem, skoro kupujemy własne m3. Kiedy ludzie się dowiadują o naszym metrażu to też nie mogą się nadziwić:D A nasz cielaczek w domu w sumie tylko śpi, czasami pobawimy się piłką albo w przeciąganie sznurka ale do tego nie trzeba dużo miejsca:) Wyszaleje się na dworze, albo na plaży, ale ogólnie nie jest fanem spacerów. ] Co do trzymania zwierząt w jedyny słuszny sposób ect- jeszcze zwierzaki jak zwierzaki, spróbujcie powiedzieć wśród matek, że dziecko nie jest karmione piersią czy że dostaje smoczka- to dopiero jest masakra:D
OdpowiedzUznaję siebie za miłośniczkę zwierząt - zwierzę ma się wybiegać, ma być karmione, szanowane/kochane (niepotrzebne skreślić) oraz wychowane (czasem jeśli pies jest psem dominującym przy pomocy klapsa jednego, drugiego czy dziesiątego - jak z dziećmi, czasem trzeba dać klapsa). Mój chłopak chciał zaadoptować psa z jednogo ze schronisk prowadzonego przez jedno z Towarzystw Opieki nad Zwierzętami. Poszliśmy, obejrzeliśmy, pies wybrany, pytamy o procedury. Pada pytanie gdzie ten pies ma być trzymany. Ano we wsi za miastem na działce z domem jednorodzinnym. Tyle ze dom na ukończeniu - jeszcze tam nikt na stałe nie mieszka. Nie i już. Bo psu nie zapewni się dostatecznej opieki. Lepiej mu będzie w schronisku... Nie jestem w stanie pojąć tej sytuacji... Ostatecznie wzięta została sunia ONka od pijackiej rodziny. Za flaszkę. Nie wygląda na nieszczęśliwą z tego powodu. I wreszcie nie da się na niej liczyć kości.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2013 o 18:53
Miałam dominującego psa, świetnie mi się z nim pracowało, nigdy nie dostał klapsa. Spał ze mną w łóżku, jedliśmy razem, bawiliśmy się w ataki. Przez dominacje i jego pewność siebie uratował mi kilka razy pupe podczas nocnych spacerków. Miałam nad nim pełną kontrole, bawiliśmy się w gryzienie, rzucał się na mnie i udawał że próbuje rozszarpać, na komende padał w połowie skoku do ręki. Dla schroniska nie wygląda to tak pięknie. Trafi się ktoś normalny kto będzie psa karmił, wyprowadzał, bawił się i dla kogo "wykończenie" znaczy pomalować ściany a trafi się taki typek, który weźmie psa do pilnowania i żeby był "ostrzejszy" nie będzie go karmił ale będzie tłukł i szczuł. Wy byście dbali ale nie znają Was. Tak jak ja szukałam domów dla kociaków, 2 zostały bo nie pasowali mi ludzie, którzy chcieli- już wolałam, żeby zostały u mnie niż by miały się znudzić albo być prezentem dla dzieciaków.
OdpowiedzMam 4 psy i 3 koty, w większości znajdy. Czy ludzie powariowali? Naprawdę, wystarczy sprawdzić, czy nowi właściciele są w miarę normalni... wszystko jest lepsze od schroniska!
Odpowiedz@gremlin; Izura; reinevan: Odnoszę wrażenie, że za niejeden wypadek zagryzienia, lub ciężkiego okaleczenia człowieka przez psa odpowiedzialność ponoszą ludzie tacy, jak Wy, bezgranicznie ufający swoim psom niebezpiecznych ras, mającym głębokie przekonanie o ich anielskich charakterach i bardzo wysokie mniemanie o swoich zdolnościach wychowawczych. Wychodzę z założenia, że ludzie puszczający luzem i bez kagańca wielkiego, niebezpiecznego psa, "bo jest taki łagodny" igrają z ogniem i są skrajnie nieodpowiedzialni. Taki pies - to tylko zwierzę, posiada instynkt i nigdy nie wiadomo, co uzna za zagrożenie, a jeśli wpadnie w agresję - już nad nim nie zapanujecie. "Do SORu przybiega niewiasta. Wieczorem. Zapłakana, ale wyglądająca dość dobrze. Na pierwszy rzut gałki ocznej, zdrowa. Bez słowa wchodzi, siada i zdejmuje rękawiczki. Takie skórzane, eleganckie. Z których wylewa się krew. Prawa ręka przegryziona na wylot w kilku miejscach. Widać kości śródręcza. Lewą najwyraźniej się zasłaniała - brak połowy palców... Bawiła się, jak co wieczór, ze swoim pieskiem. Dokładniej suczką. Rasy pitbull. Którą wychowywała od stadium przypominającego skrzyżowanie świńskiego embrionu z krokodylem... Bawiła się, jak zawsze. Głaskała ukochany gadzi łeb, kiedy jej pupilka, nagle, nie sprowokowana, rzuciła się na nią z głuchym warkotem. I pozbawiła panią możliwości prawidłowego korzystania z kończyn górnych do końca życia." (...) "Nie dziwcie się więc, że ratunkowi zazwyczaj boją się czworonogów. Za dużo widzieliśmy..." To jest fragment opowiadania "hellraisera" z 4 grudnia zeszłego roku. Na zakończenie dodam. Jeśli za mną biegnie z wyszczerzonymi kłami rottweiler, a właściciel wrzeszczy "chodź tu, chodź tu", to wiem, że to nie zabawa i czas spie*dalać na drzewo - jak zdążę. Jeśli za mną ujada west, albo york, czy pekińczyk - olewam, bo, co najwyżej, zniszczy mi spodnie, ale prędzej sam odskoczy, jak tupnę. Taka jest więc "drobna" różnica między psami różnych ras. I jeszcze jedno. Już sama chęć posiadania wielkich, niebezpiecznych psów, dla samego faktu ich posiadania, a nie z istotnej potrzeby świadczy o pewnych cechach właścicieli. Dlatego nie będę optymistycznie zakładać, że zawsze są to ludzie zrównoważeni i odpowiedzialni.
Odpowiedz@Izura: Twój przedostatni komentarz raczej skierowany był do Bedrany, nie do mnie, ale widzę, że właściwie już Ci odpowiedziała. No, cóż. W zasadzie zgadzam się z tym, co pisze, więc nie będę "bić piany" na próżno. Pozdrawiam.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lutego 2013 o 23:21
Na jakiej podstawie zakładasz, że "ludzie tacy, jak Wy, bezgranicznie ufający swoim psom niebezpiecznych ras, mającym głębokie przekonanie o ich anielskich charakterach i bardzo wysokie mniemanie o swoich zdolnościach wychowawczych." Ufam tyle, ile można zaufać zaufać zwierzęciu. Czyli w bardzo ograniczonym stopniu. W sumie, tak samo jak ludziom... nigdy nie wiadomo co komu może nagle strzelić do łba.
Odpowiedz@gremlin: Odpowiem ostatni raz. Psy niebezpieczne uznano za groźne dlatego, że bez trudu MOGĄ ZABIĆ CZŁOWIEKA, jeśli tylko zechcą. CZY zechcą - tego nie można przewidzieć. Natomiast Wasza trójka usiłuje przekonać wszystkich, że psy niebezpieczne wcale takie nie są - dając za przykład swoich podopiecznych - i twierdząc, że wszystko zależy od wychowania, ułożenia i podejścia do psa. A ja myślę, że o większości psów, które skrzywdziły człowieka, ich właściciele myśleli podobnie i stracili czujność. Trudno mi bowiem przyjąć, że celowo były szkolone na zabójców i szczute na ludzi. I tu masz odpowiedź na swoje pytanie. Wspomnę jeszcze o psach, które nie tolerują obcych, natomiast są lojalne i łagodne w stosunku do opiekuna, co nie zmienia jednak faktu, że ogólnie są groźne. Dodam, że sama kocham psy, miałam w życiu kilka (w tym sukę-kaukaza, łagodną jak cielę, ale upartą i baaaardzo niezależną, obecnie posiadam westika - samczyk), a każdy z nich, mimo tych samych metod wychowawczych był (jest) inny.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 lutego 2013 o 13:00
@Bedrana - odpowiem ostatni raz ( ;) ) Wciskasz mi w usta słowa, których nie powiedziałem. Owszem, uważam że "lista ras psów agresywnych" to totalna głupota i całkowity niewypał. Dlaczego? Dlatego, że KAŻDY pies jest potencjalnie niebezpieczny i agresywny. Wina za 90% nieszczęść (czyli "nieuzasadnionych" pogryzień) leży tylko i wyłącznie po stronie właściciela. Jak słyszę, że "on zawsze był taki spokojny i łagodny" to mam ochotę walnąć takiego właściciela. "Psy niebezpieczne uznano za groźne dlatego, że bez trudu MOGĄ ZABIĆ CZŁOWIEKA, jeśli tylko zechcą. CZY zechcą - tego nie można przewidzieć." Czyli, jak yoreczek, charcik, pinczerek jest agresywny, to nie ma problemu, bo nawet skóry nie przebije? Wyjątkowo głupi sposób myślenia. Wracając do "listy" - niewypał, ponieważ dotyczy tylko psów rasowych. Każdy "w typie rasy" pod ustawę już nie podlega. Mogę mieć sobie kaukaza po "rodowodowych" rodzicach, ale uznanych za niehodowlane np. ze względu na agresję (czyli odpadają na każdej wystawie). Nie ma rodowodu, jest w typie rasy, o pozwolenie nie muszę się starać, nikt mi nic nie zrobi. Dobry hodowca raczej nie sprzeda szczeniaka nieodpowiedzialnej osobie. Ale taka osoba kupi psa z tzw pseudohodowli. "Natomiast Wasza trójka usiłuje przekonać wszystkich, że psy niebezpieczne wcale takie nie są - dając za przykład swoich podopiecznych". Nie, nie usiłujemy nikogo przekonać dając przykład swoich podopiecznych. Chcemy, a przynajmniej ja chcę, pokazać, że szufladkowanie rasa = agresja jest zwyczajną głupotą. Dlaczego na liście nie ma doga niemieckiego? Przecież jest to duży i bardzo silny pies i bez problemu może zabić. Połowa lat '90. Znajoma kiedyś wracała późnym wieczorem do domu. Pies sobie biegał luzem. Została zaatakowana przez jakiegoś gościa z nożem. Gościu, nota bene poszukiwany przez policję, skończył w szpitali z kilkunastoma szwami na ramieniu i szyi.
OdpowiedzPisałem już raz o tym, ale post poszedł w niewłaściwe miejsce więc powtórzę. Pomijając kwestię chorób psychicznych 99% pogryzień to wina człowieka, najczęściej właściciela, rzadziej osoby pokrzywdzonej. Brutalna prawda jest taka, że 90% właścicieli psów nigdy w życiu żadnego psa mieć nie powinno, bo po prostu do tego się nie nadają (brak wiedzy, czasu, warunków etc.) Niestety to oni w głównej mierze wyrabiają opinię tak właścicielom psów, jak i czworonogom. Hobbystycznie zajmuję się behawiorystyką. Widziałem bardzo wiele przypadków skrajnej głupoty i nieodpowiedzialności właścicieli, powodującej niewłaściwe i agresywne zachowania zwierząt (większość zwierzaków udało się wyprowadzić na prostą, a szkolenie polegało bardziej na nauczeniu właściciela jak ma postępować niż korygowaniu psa, w kilku przypadkach właściciel musiał się rozstać z psem bo się po prostu do tego kompletnie nie nadawał, a pies w nowym domu stawał się zrównoważonym i spokojnym członkiem rodziny). W całej swojej wieloletniej "karierze" spotkałem się natomiast tylko z jednym przypadkiem psa u którego agresja była spowodowana chorobą (padaczką konkretnie). Na koniec, w jednej kwestii się muszę z Tobą zgodzić. Ludzie puszczający psa (nie koniecznie dużego) luzem i bez kagańca w miejscach ogólnie dostępnych są rzeczywiście skrajnie nieodpowiedzialni, z tym że dla mnie osobiście wsadzenie mnie z nimi do jednego worka jest po prostu obraźliwe. To są ludzie, którzy, jak pisałem, nigdy w życiu nie powinni mieć żadnego psa. Ps. Tak na marginesie, każdy pies czy to rotek czy mastif czy bernardyn czy york czy maltańczyk jest drapieżnikiem, w związku z powyższym technikę zabijania ma we krwi (jak na każdego drapieżnika przystało) może więc jako niebezpieczne należałoby uznać wszystkie psy i to nie tylko rasowe?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lutego 2013 o 9:30