Jechałam dziś tramwajem i usłyszałam fragment ciekawej rozmowy dwóch... starszych? Może starszych to troszkę za dużo powiedziane, na pewno "dojrzałych" pań ;)
[P1]:... no, i dlatego pani mówię, lepiej na SOR. Bo po co u lekarza siedzieć godzinami i czekać na swoją kolej, jak można na SORze! Tam dwóch lekarzy siedzi, zero kolejek, no po prostu zupełnie inaczej!
[P2]: Tak, tak, rzeczywiście czasami trzeba tam, bo nagły wypadek...
[P1]: Co tam pani gada! Ja teraz się nie pierniczę, od razu tam idę! A i lekarz sympatyczny!
SOR tramwaj
Jak by nie musiała się pierniczyć w kolejkach do lekarzy to by nie chodziła na SOR Jednak fakt piekielna to ona jest
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 stycznia 2013 o 23:09
Kolejki rzeczywiście są ogromne. Ale kurczę, SOR jest od NAGŁYCH przypadków...
OdpowiedzZasadniczo na SOR powinny trafiać dobre w swym fachu, skuteczne buce i dranie. Żeby nie denerwować ludzi w przychodniach, a zniechęcać do odwiedzania SOR. Na SOR powinni trafiać tylko pacjenci, którym wszystko jedno, czy lekarz będzie miły czy nie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2013 o 14:02
Ciekawe czy z katarem też pójdzie na SOR ... Pozostaje mieć nadzieję że prędzej czy później jakiś lekarz przegoni ją stamtąd.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2013 o 17:18
Nie dopisałam tego w historii, bo nie słyszałam całego zdania, ale mówiła coś o łażeniu na SOR z przeziębieniem...
OdpowiedzSkręciłam nogę w kolanie. Po wizycie u rodzinnego do przychodni. Wyznaczono mi wizytę za dwa tygodnie! I gdzie miałam iść? Musiałam na SOR! Dziwisz się babce? Ja nie!
OdpowiedzEj, ej, zaraz. Jest różnica między takim przypadkiem jak twój a zastępowaniem lekarza rodzinnego Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym! No ludzie, ja lekarzem nie jestem, pielęgniarką też nie, w ogóle nie mam nic wspólnego z medycyną, ale jestem przeciwna nadużywaniu SORu - a ta kobieta definitywnie to robi.
Odpowiedz@Tempest Nie wiesz, czy ta kobieta nadużywa SOR. Nie wiesz, czy chodzi tam z katarem, czy - jak w przypadku np. mojej babci - żeby w końcu otrzymać prawidłową diagnozę i opiekę lekarską. Moja babcia ponad pół roku temu upadła niefortunnie na rękę. Dziś ręka nadal ją boli, jest niesprawna a kochani lekarze z przychodni podczas wizyty która miała miejsce kilka tygodni po zdarzeniu (bo oczywiście trzeba czekać, a jakże) odesłali babcię z kwitkiem- nie chcieli nawet wypisać jej skierowania na rentgen czy dalsze badania, bo "przesadza pani, to już ten wiek i musi boleć". Babcia wyszła z gabinetu i się rozpłakała. Czy naprawdę kogoś dziwi, że babcia zostanie zawieziona przez nas na SOR, gdzie będzie miała wykonane wszystkie badania? Przecież za coś w końcu płacimy składki...
OdpowiedzPisałam już przecież, że powiedziała, że się "nie pierniczy" i z byle czym biegnie na SOR, to chyba złamana/skręcona ręka jest dużo większą i ważniejszą sprawą niż "byle co"...
Odpowiedz@violak oczekiwanie 2 tyg jest faktycznie piekielne, ale z drugiej strony czy to jedyna poradnia ortopedyczna w okolicy? @lady0morphine - tu wina leży faktycznie po stronie lekarza rodzinnego.Ale nie licz na to, że z 2tygodniowym czy półrocznym urazem ręki ktoś zrobi Twojej babci badania na SORze... Są oczywiście tacy którzy kłamią, że to było właśnie przed chwilą. Znajomy ortopeda na SOR robi wtedy zazwyczaj tak, że po rtg na którym widać że to nie "dzisiejszy" uraz, uprzejmie informuje pacjenta że uraz nie nastąpił dzisiaj(zazwyczaj pacjenci się przyznają i zaczynają tłumaczyć że nie chciało mu się iść do poradni, albo że poradnia jest czynna rano a boli go teraz - co z tego że od tygodnia...) i w związku z tym należy z wykonanym zdjęciem udać się do poradni ortopedycznej.Zgodnie z prawem wydaje wypis z SOR, a na wypisie wpisuje wywiad, wykonanie RTG a w diagnozie- uraz stary z dolegliwościami od...(podaje czas) nie zagrażający życiu, dalsze leczenie w ramach poradni ortopedycznej. W ten sposób nauczył już całą grupę pacjentów, że SOR nie jest od wielodniowych urazów. Wyjątkiem są sytuacje w których wywiad/zdjęcie RTG wskazują sytuację w której należy podjąć leczenie natychmiast.Ale to w przypadku urazów kilkudniowych rzadkie przypadki(np. wypadki z poprzedniego dnia,gdzie dolegliwości pojawiły się z opóźnieniem).
OdpowiedzMój rekord czekania na SORze to sześć godzin. Potem trzy godziny czekania na opis prześwietlenia. Potem już tylko półtorej godziny czekania do chirurga. Oprócz mnie i innej dziewczyny (akurat obie spadłyśmy z konia, jak jechać to tyko hurtem! :D) stały same starsze panie i starsi panowie z "nagłymi sprawami". Ja rozumiem, że starszy człowiek, że może chory, że potrzebuje pomocy, ale po pierwsze: niech zapisze się do lekarza, a nie idzie na SOR. Po drugie: jeśli już taki dziadek z babcią idą do szpitala to niech nie siedzą w gabinetach po pięć godzin, bo muszą KONIECZNIE opowiedzieć o wnusiach, obiadkach i o tym, że kolano boli jak idzie deszcz. Nie wiem, czy oni czasem nie zastanawiają się, nie myślą o tym, że istnieją inni ludzie, którzy faktycznie potrzebują pomocy NA TERAZ?
OdpowiedzDużo zależy od asertywności lekarza dyżurnego. U większości znanych mi lekarzy SOR, tacy pacjenci spędzają kilka minut(o ile nie zostaną odesłani do lekarza rodzinnego na poziomie rejestracji) i albo są odsyłani do POZ przez lekarza dyżurnego po wywiadzie i krótkim badaniu, albo decyzja o badaniach/konsultacjach i obserwacji czyli do 10min w gabinecie. Poważniejszym "wąskim gardłem" jest fakt, iż w jednym gabinecie przyjmuje lekarz SOR (dla pacjentów którzy sami przyszli), internista i kardiolog. Plus do tego mnóstwo papierologii.
OdpowiedzPewnie, że sporo zależy od lekarza. Wtedy trafiłam na solidnego, młodego lekarza, u którego widać było ten błysk, pasję w oku i przyjemność z tego co robi. Jednocześnie za cholerę nie miał tej asertywności i "pozwalał" się zagadać. Babuszka z bólem nogi - już po prześwietleniu - siedziała u niego.... prawie 40 minut. Chłopak fajny, ale co z tego, skoro nie nauczył się asertywności? No i było przez drzwi słychać w pewnych momentach tę jej opowieść o wnusiu.
OdpowiedzMa kobieta rację: płacimy na ubezpieczenie zdrowotne, a miejsc u lekarza brak. Trzeba egzekwować swoje prawa!
Odpowiedz