Złodziejstwo... Temat rzeka, chyba każdy się z nim spotkał, i każdy je uwielbia... ;]
Temat odnosi się do zachowania ludzi z mojej klasy, lub raczej jednego, konkretnego, niezidentyfikowanego jak dotąd osobnika. Nie poruszałbym normalnie tego tematu, gdyby nie dzisiejsza sytuacja na zajęciach praktycznych, którą postanowiłem jednak opisać na samym końcu, jako tą przysłowiową wisienkę. A drobnych kradzieży jak dotąd sporo się zdarzało, lecz nigdy nie na taką skalę jak ostatnio.
Dodać muszę, że w dalszym ciągu się uczę, w czwartej klasie technikum gastronomicznego, co jest istotne w związku z koniecznością korzystania z szatni, by mieć gdzie trzymać swoje rzeczy podczas pracy w kuchni.
Na porządku dziennym są kradzieże papierosów. Sam nieraz padałem ofiarą ludzi, którzy samowolnie się częstowali, czasem jedną fajką, a czasem pięcioma. Czasem całą paczką schowaną głęboko na dnie plecaka.
Zdarzały się też drobne kradzieże gotówki. Ludzie którzy nie myślą i zostawiają portfele w szatni, muszą się niestety liczyć z ich "odchudzeniem", tak jak dziewczyna, od której ktoś sobie "pożyczył" 30 złotych, bo akurat tyle miała.
Jakieś 2 miesiące temu podczas przebierania się po zajęciach ktoś ukradł dziewczynie telefon. Ludzi w szatni było w tedy dużo, wiadomo tłok sprzyja złodziejowi. Koleżanka wyjęła go ze spodni roboczych, by tylko się przebrać i tu... pach! Ni ma! Nikt nic nie widział, nikt nie słyszał. Poszukiwania nic nie dały, a telefon się dalej nie znalazł...
Niby rzeczy "typowe", takie sobie "nic specjalnego", ale nie może być za dobrze. Czas na wielki finał moich wywodów.
Dzisiaj na zajęciach praktycznych, ktoś zuchwale okradł... moją nauczycielkę! Kobita musiała po coś tam zdjąć na chwilę swoją obrączkę ślubną i już, hokus-pokus abrakadabra, jakiś czarodziej sprawił że wsiąkła. Nauczycielka zaczęła lekko panikować, obrączka to wiadomo - rzecz raczej cenna i bardzo sentymentalna. Myślałem, że to przysłowiowy diabeł ogonem nakrył, ale co mi tam, szukamy z kilkoma kolegami.
Sprawdziliśmy w najbardziej absurdalnych miejscach jakie można sobie w kuchni wyobrazić. Do tego w każdym śmietniku, po kilka razy, w zlewach, odpływach, nawet w garnkach z zupą, kompotem i kartoflami (warto dodać, że wszystkie potrawy były już ukończone przed incydentem, a nauczycielka tylko nas nadzoruje, sama nie gotuje). Po jakimś czasie telefon na policję, bo to oczywiste przy takiej klasie, że złodziej ponownie uderzył.
Jeszcze podczas obecności policjantów, obrączka znalazła się sama, w koszu na papierowe ręczniki w łazience, który też był sprawdzany, nawet dwa razy. Ktoś się przestraszył i wyrzucił, to pewne.
Oczywiście postępowanie prawdopodobnie zostanie wszczęte, i bardzo dobrze, niech dorwą w końcu gnoja!
Fajnie tak codziennie od kilku lat spędzać czas z tymi samymi ludźmi, kiedy człowiek jako tako zdążył się do nich przywiązać i poukładać kontakty. Fajnie też po takim czasie nie móc czuć się bezpiecznie i oskarżać się nawzajem. Niefajnie będzie natomiast gnojowi, kiedy każdy się dowie kim jest... ;]
Nawet jeśli gnoja znajdą, to potraktują jak znikomą szkodliwość czynu. Pozostaje solidny oklep kolesia, może wyciągnie wnioski.
OdpowiedzByć może znajdą i będzie wiadomo kto to jest. A przy sprzyjających okolicznościach (brak świadków) można coś zdziałać - Piąchopiryna jest bez recepty :)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2013 o 10:53
"przypadkowo zostawiony portfel" i kamerka powinna rozwiązać sprawę...
OdpowiedzPortfel wcześniej potraktować substancją zostawiającą na rękach nieusuwalne ślady widoczne w świetle ultrafioletowym. Wystarczy potem przejść się po szkole z odpowiednią lampką...
OdpowiedzAle kamerka gdzie, w szatni? Całe szczęście, że już czwarta technikum- czyli niedlugo koniec zadawania się z tymi debilami z klasy i będziesz miał spokój ;-)
OdpowiedzNo właśnie, czwarta technikum - trzeba szybko znaleźć delikwenta, bo potem nie będzie okazji żeby mu wpieprzyć :D
OdpowiedzAż tęskni się za czasami, kiedy za kradzież odrąbywano łapska. Ukradł raz, stracił jedną rękę. Ukradł drugi raz i nie miał już czym kraść. Jakże proste i skuteczne to było rozwiązanie.
OdpowiedzI jaki niski współczynnik recydywy :)
Odpowiedztak jak katkaTT zaproponowal, nikomu nic nie mow i zostal portfel na wieszchu nawet ze 100zł i ukryj kamerke gdzieś, a potem gdy złapiesz osobnika pokazac nagranie przy wszystkich i osobnikowi/złodziejowi podać lekarstwo typu "pięść w jape"
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 stycznia 2013 o 12:47
Proponuję zastawić pułapkę chemiczną. Jest kilka bardzo czułych reakcji, które pozwolą wykryć cwaniaka metodą "na złodzieju czapka gore".
OdpowiedzKup paczkę np. Fajrantów czy Męskich i połóż jako dyżurną. Po zapachu poznasz, kto się poczęstował :-D
OdpowiedzProblem, fajkami może się częstować nawet kilka osób.
Odpowiedzpułapka dobra rzecz, albo barwnik typu np. nadmanganian potasu albo kamerka
OdpowiedzZgadzam się że pułapka to dobry pomysł. Mojemu bratu który chodził do technikum z szatni wiecznie napoje znikały i jakoś nikt nie chciał się przyznać że to on wypił. Pewnego dnia wkurzony braciszek kupił w aptece paczkę środków przeczyszczających ;) Zgniótł tabletki, wsypał do butelki, korek wystawił żeby było widać i poszedł sobie. Od tego czasu już nikt bez pytani się nie częstował jego napojami. Niby banalne ale skuteczne. Więc polecam, pomyśl jak waszego złodziejaszka sprytnie podejść i może wreszcie się od niego uwolnicie czego z całego serca życzę.
OdpowiedzJakby zastawienie takiej pułapki było tak proste, to już dawno bym to zrobił. :P Niestety przez szatnie ciągle się ktoś przewija. Problem też taki, że fajkami kilka osób się częstowało, mam wielu podejrzanych, a telefon i obrączkę ukradła jedna osoba, więc nic by to nie dało. Swoją drogą jakie to ciekawe, że już się ta sprawa rozeszła po kościach... Nauczyciele nic nie wspominają, a policja jakoś nikogo nie przesłuchała do tej pory ;/
OdpowiedzI nikogo pewnie nie znajdą, mi kiedyś po WFie telefon "zniknął" (ktoś musiał w trakcie przebierania się zwinąć, bo w trakcie zajęć szatnia była zamknięta) i jedyne co Policji udało się w tej sprawie zrobić, to umorzyć śledztwo z powodu braku dowodów (czy jakoś tak)... :P
OdpowiedzŻyczę mu/jej powodzenia, jak sprawa zostanie rozwiązana. Łatwo miec nie będzie. Zupałnie na marginesie, mam bardzo ambiwalentne uczucia co do palącego kucharza. Wiadomo, taka osoba jest zwykle przesiąknięta zapachem regularnie, a co za tym idzie - czego się dotyka, również niejako jest.
OdpowiedzZ jednej strony higiena oraz drobny fakt, który umyka palącym - papierosy przytępiają węch, co u kucharza wpływa na pracę. Z drugiej strony to koszmarnie stresująca robota, nie dziwię się że tylu kopci jak smoki (a jak nie kopci to zapija lub zajada stres).
OdpowiedzTo ja juz chyba wolę, zeby sobie zajadał :)
OdpowiedzFaktem jest, że więcej kucharzy pali niż można byłoby się spodziewać, to jest bardzo stresujący zawód. :P Jednak gdzieś tam po drodze straciłem zainteresowanie tą robotą, zniechęciłem się do niej całkowicie, póki co chcę tylko skończyć szkołę. ;)
OdpowiedzU mnie w gimnazjum też były złodziejki. I niby wszyscy(z policją włącznie) wiedzieli kto to jest, ale ostatecznie nikt nic nie zrobił. Postarajcie się nie popełnić takiego błędu :). Kradzież sama w sobie jest zła, ale okradanie bliskich osób jest wyjątkowo obrzydliwe.
Odpowiedznie złapią go, bo niby jak. musiałby być głupi i np. smsować na waszych oczach z ukradzionej komórki
Odpowiedz