Jak większość Polaków nabawiłam się okropnego przeziębienia. Ale co się dziwić. Na uczelnię trzeba chodzić, do pracy też. Parę dni więc przesiedziałam w domku, a dziś postanowiłam ruszyć się, żeby uzupełnić zapasy w lodówce i aptece.
Zaszłam więc do jednego z okolicznych marketów, wybieram grzecznie pieczywo i nagle słyszę okropny kaszel. Rozglądam się i co widzę? Starszą panią, która kaszle w najlepsze, nie zasłaniając się, tylko centralnie w bułki. Zwróciłam więc pani grzecznie uwagę, żeby tego nie robiła, bo trąbi się, że grypa szaleje, a ona swoje zarazki wypluwa na bułki, które potem będzie ktoś jadł. Myślicie, że się zawstydziła? A gdzie tam. Z buźką na mnie, że pyskuję, że co ja jestem, sanepid i żebym się, ładnie mówiąc, odczepiła. Spojrzałam tylko na nią z politowaniem i odeszłam.
Widziałam tylko jak podchodzi do niej kierowniczka sklepu, pokazuje na bułki i słyszałam, że mówiła coś o kupnie wszystkich tych pięknych bułeczek ;)
Ludzie, ja rozumiem, że każdy może być chory, ale to nie jest takie ciężkie zakryć buzię ręką.
sklepy
Trzeba chodzić na uczelnię, więc parę dni przesiedziałam w domu...
OdpowiedzNie czepiaj się przecinka, to nie konkurs polonistyczny :) Ale piekielność babci wręcz przeraża.
OdpowiedzNie czepiam się przecinków jak zwykle, tylko wnioskowania.
Odpowiedzno o to chodzi, wszystko by grało, gdyby słowo 'więc' zostało zastąpione 'jednak' ewentualnie 'ale' ;] a przecinki to olał ;p
OdpowiedzMnie coś takiego strasznie razi we wszelkiej komunikacji miejskiej :/
OdpowiedzDokładnie. Mało kto zakrywa buzię, wszyscy tylko kaszlą naokoło. A potem się nie ma co dziwić, że się wraca do domu, a pod wieczór gorączka się odzywa...
OdpowiedzAlbo... kicha taki i prycha i kaszle, gile dłonią wyciera a potem tą samą dłonią chwyta się rurki przy schodach. Tej samej rurki, którą zmaca zaraz setka innych ludzi i zabierze ze sobą całe wyparskane paskudztwo...
OdpowiedzHardCandy, dlatego po powrocie do domu (czy ogólnie po podróży) należy myć ręce, żeby zmyć choć część tych nałapanych bakterii. Swoją drogą, słyszałam kiedyś, że biorąc pod uwagę wszystkie uchwyty, klamki itp., z którymi mamy styczność, i to, że nie zawsze faceci myją ręce po wyjściu z toalety, codziennie statystycznie dotykamy pośrednio pięciu penisów ;)
OdpowiedzTo samo tyczy się telefonów dotykowych ;)
OdpowiedzMiryoku, po powrocie do domu? Dziewczyno, ja mam już taką obsesję, że nie ruszam się z domu bez żelu antybakteryjnego... każde skorzystanie z komunikacji miejskiej musi zakończyć się przetarciem nim rąk... podobnie jak wizyta w sklepie itd. Pięć penisów dziennie?! Niezły przerób...
OdpowiedzPo pierwsze, naprawdę uważacie, że zasłonięcie ust coś da w kwestii rozprzestrzeniania się wirusa? (mam na myśli np. autobus, nie te bułki, bo tu akurat może trochę by to pomogło). To raczej kwestia kultury, tak się przyjęło, że nikt nie lubi by na niego kaszleć, kichać czy pluć :D Wirusom wiele to nie przeszkodzi. A po drugie... tak się rozpisałem w pierwszym, że nie pamiętam co po drugie :D
OdpowiedzJa zawsze po trzymaniu się rury w komunikacji mam wrażenie brudnych rąk i ochotę, żeby je umyć. A w sklepie? Ja pracuję w sklepie i radzę szczerze, żeby myć ręce. Wszyscy wokół mnie chorują, mnie nic nie bierze. Dochodzę do wniosku, że na co dzień mam styczność z takimi ilościami różnych zarazków, że na większość się już uodporniłam. W ciągu ośmiu godzin pracy ręce myję nawet kilkadziesiąt razy i to dlatego, że muszę - po kilku transakcjach zazwyczaj mam czarne opuszki palców. Od dotykania pieniędzy. Ale oczywiście nie można popadać w obsesję, wiadomo, drobnoustroje są wszędzie - w naszych ustach, na rękach, na każdej rzeczy, w powietrzu i w wodzie. Codziennie przez nasz organizm przewijają się choróbska, tylko z większością system odpornościowy radzi sobie "od ręki", tak, że nawet nie odczuwamy skutków. Nie ma co histeryzować, żeby nie skończyć jak ta pani, co się myła siedem razy, za każdym razem wymieniając wodę i mydełko;)
OdpowiedzAkurat zasłanianie ręką to nie najlepszy pomysł, bo potem te wszystkie wirusy i bakcyle z paszczęki lądują na dłoniach, a z dłoni na wszystko co ludzie często dotykają: klamki, rurki w autobusach itp.
OdpowiedzDlatego kicha się i kaszle w chusteczkę.
Odpowiedzsparxx, dokładnie:) i często się myje ręce
OdpowiedzJesli moge sie przyczepic komentarzy:-) Tak. Kaszle sie w chusteczke, jednak nie kazdy ma ja ze soba. Jestem stewardem i pracuje na codzien z ludzmi i pozywieniem w hmmm bardzo bliskich odleglosciach. Rece mam zawsze czyste - ale co zrobic kiedy nagle w srodku kabiny zachce sie czlowiekowi kichac albo kaszlnac? 1. Tak mozna zakryc twarz reka - jednak te reke, trzeba pozniej umyc. 2. Opcja numer dwa moze nie wyglada tak elegancko - ale na pewno jest higieniczna - wystarczy dyskretnie odwrocic sie i zakryc usta w zaglebieniu lokcia. Wiem, to moze smieszyc na poczatku - ale jak sobie wyrobimy nawyk - na pewno bedzie o wiele bardziej higienicznie. Z reszta, wiekszosc z nas pare minut po kichnieciu czy kaszlnieciu nie pamieta o tym i co za tym idzie nie myje rak, wiec zarazki przechodza z reki do reki. A tak .., spokojnie namnazaja sie w zaglebieniu lokcia:-) Pozdrawiam Piekielnych
OdpowiedzPrawda :) http://www.youtube.com/watch?v=3vw0hIs2LEg
OdpowiedzAle po co się przejmować, że się kogoś zarazi? Przecież nic, co ludzkie, nie może być nam obce - ja mam grypę, oni też niech pocierpią! Wpadłam przed świętami do przyjaciółki mojej mamy, odebrać od niej kilka pożyczonych książek. Od progu poinformowała mnie, że jej córeczka ma grypę żołądkową, po czym stwierdziła, że zapakuje dla mojej mamy kilka pierniczków. A następnie... zawołała córeczkę, żeby wybrała ładne pierniczki dla cioci. I takie zielonkawe na twarzy, kulące się dzieciątko pochyliło się nad blachą, wygłosiło kilka monologów, wymacało dokładnie wybrane pierniczki i podało mamusi. Pierniczki zamieszkały w pierwszym koszu odległym na tyle, żeby znajoma mnie nie przyuważyła. Bo dosłownie co roku od paru lat łapię tego paskudnego wirusa, a tu mi go ktoś sam usiłuje sprzedać, ba! podarować. Nadal nie mogę wyjść z podziwu dla rozsądku niektórych ludzi.
OdpowiedzDlatego nie kupuję bułek ani chleba na takich stanowiskach.
OdpowiedzJa praktycznie w ogóle nie kupuję bułek ani chleba. Wolę sam upiec :-) Ostatnio udał mi się pyszny chlebek pszenno-żytni na zakwasie z dodatkiem słonecznika i siemienia lnianego. Mniam! Już go nie ma ;-)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 stycznia 2013 o 8:19
ja kupuję zafoliowany chleb :P a tak w ogóle zdziwiła mnie reakcja kierowniczki, przecież nikt by potem nie wrócił do sklepu mówiąc "pani bułki sprawiły że mam grype" :P
OdpowiedzWłaśnie a propos tego korzystania z toalety, o czym wspomniała Miryoku... Pracuję w dużej firmie, gdzie pracownicy używają wielu wspólnych urządzeń, np komputerów. I to jest straszne, zwłaszcza jak widzę nieraz w damskiej łazience piękne, wymuskane lalunie, które wychodzą z kabiny po skorzystaniu z toalety, poprawiają fryz i heja, do dalszej pracy. A rączki umyć? Gdzieżby tam. Pan Bóg nakazał się dzielić, to zarazkami się podzielę, nie? Ogólnie jakoś tak po łazienkowych obserwacjach mam wrażenie, że baby są nieraz większymi flejami niż faceci...
Odpowiedz