Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moi rodzice mają psa - Maxa. Ulubieniec nasz, kochany, mądry i posłuszny.…

Moi rodzice mają psa - Maxa. Ulubieniec nasz, kochany, mądry i posłuszny. Do tego bydle ogromne - waży więcej niż ja, jak stanie na tylnych łapach jest ode mnie wyższy (a do niskich nie należę). Nigdy nie skrzywdził nikogo z domowników i "przyjaciół domu", nigdy nawet nie warknął. Ma jednak to do siebie, że jak mu obcy chce wejść na podwórko to może zabić. Przez to na furtce jest czerwona rzucająca się w oczy tabliczka "Uwaga pies", dzwonek przy furtce również jest ba! Nawet za pierwszą furtką jest druga, żeby pies nie zrobił ewentualnej krzywdy nierozważnemu gościowi.

1. Pewnego razu do sąsiadów przyjechała familia. Impreza była, bawili się, jedli i pili. Muzyczka grała pół nocy, co ważne puszczana z samochodowego radia. Nierozważny jednak właściciel auta nie pomyślał, że padnie mu akumulator.
Rano - dzwonek do naszych drzwi. Co trzeba podkreślić - u moich rodziców dzwonek do drzwi jest jak alarm - znów jakiś debil pewnie zignorował dzwonek przy furtce, rażącą czerwoną tabliczkę i furtkę nr 2. Dokładnie! Jeden z gości sąsiadów przyszedł pożyczyć prostownik do rozładowanego akumulatora. W tym momencie podbiegł Max i na szczęście zdążył go złapać tylko za nogawkę spodni, gdy nieszczęśnik przeskakiwał ogrodzenie.

2. Jakiś czas temu auto mojej mamy "stuknął" inny kierowca. Skontaktował się więc z moimi rodzicami jego ubezpieczyciel, aby przyjechać i ocenić szkodę. Tato, który z nim rozmawiał, uprzedził że jest pies, żeby wcześniej zadzwonić to psa zamknie do kojca. I co? W umówiony dzień dzwonek do drzwi. Tato biegnie ratować delikwenta i co widzi? Pan stoi sobie przed drzwiami, a przy nim Max. Nic nie robi, nie warczy tylko jakby zdziwiony lekko. Pan zaczyna tłumaczyć, że on się psów nie boi i jeszcze żaden pies źle na niego nie zareagował.

A ja się pytam: co gdyby Max zdążył zagryźć faceta balującego u sąsiadów? Albo dotkliwie pogryzł ubezpieczyciela, bo akurat trafił mu się pierwszy pies, który go nie polubił? Pewnie mimo tego, że Max jest zaszczepiony, widnieje tabliczka i ktoś wtargnął na posesję pies musiałby przejść szereg badań, zostać odizolowany, rodzice mieliby wiele problemów. Tylko dlatego, że ktoś myśli, że skoro jego Burek nie skrzywdzi muchy, to Fafik sąsiada nie odgryzie mu ręki.

by paszodzik
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar antonowka
2 18

Idioci, wszędzie idioci! ;)

Odpowiedz
avatar jamayka
26 26

Kompletna bezmyślność, ale żeby się sądzić o odszkodowanie to pierwsi by byli.

Odpowiedz
avatar charizard
21 21

Niby kiedy zwierzęta nie wyczuwają lęku u ludzi, to same nic z siebie nie zrobią - teoretycznie. Zawsze jednak lepiej zachować tę rezerwę i nie ryzykować w tak głupi sposób w zasadzie swojego życia.

Odpowiedz
avatar egow
13 13

Ale mogą bronić swojego terytorium.

Odpowiedz
avatar crach
8 12

Istnieje pewien mały procent ludzi których psy po prostu lubią. Sam do takiej należę. Do mnie pies podbiega, wącha i albo liże ręce i domaga się głaskania albo po prostu odchodzi. Nie wiem czemu tak jest. Jednak przed nieznanym psem czuję respekt na jego terytorium (nie boję się jednak psów)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Ja się psów boję i im nie ufam, ale one mnie, o dziwo, lubią...

Odpowiedz
avatar magnetia
14 16

Cóż, jest na idiotów pewien sposób. Zamykać furtkę na klucz.

Odpowiedz
avatar freska
13 21

Bo co, bo nie zamknęli WŁASNEJ furtki na klucz? Nie wyobrażam sobie jak można wejść na cudzą posesję. Jak dla mnie furtka mogłaby być na oścież otwarta, jeśli jest przy niej dzwonek to nie masz prawa wejść do środka. Glupie zwyczaje niektórzy mają.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 grudnia 2012 o 12:05

avatar Sway
8 10

Wnioskuję, że bramka jest jakoś zabezpieczona, bo koleś od prostownika próbował przeskakiwać przez płot.

Odpowiedz
avatar freska
12 14

Zresztą chyba tylko idiocie trzeba tłumaczyć, że nieswojego się nie rusza, nie mówiąc już o przeskakiwaniu na czyjąś posiadłość. Wg niektórych najlepiej, żeby klamki nie było wcale, żeby jakiś kretyn nie pomyślał o wejściu na podwórko i zetknięcie się z psem, a właściciele powinni kupić sobie helikopter.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 grudnia 2012 o 14:44

avatar paszodzik
14 18

Camparis a jakby furtka była zamykana nawet na dwa zamki to co być wymyślił? Że może w ogóle nie powinno się mieć psa? Albo powinien być na łańcuchu? Tylko w tym przypadku zawsze ktoś może zlekceważyć tabliczkę, zlekceważyć dzwonek, przejść jedną furtkę, przejść drugą furtkę i podejść do psa na łańcuchu i dać mu się ugryźć? I nadal będzie wina właścicieli (pomijam, że nigdy psy nie były trzymane na łańcuchu u nas!) ? Albo pies powinien biegać po WŁASNEJ posesji w kagańcu? Najlepiej takim z metalu (jak można dać psu kaganiec z metalu...)? Ale wtedy może na kogoś skoczyć, przewrócić i ktoś sobie przy upadku złamie rękę? Kurde, tak źle i tak niedobrze! Wiem, odstrzelmy wszystkie psy w Polsce. Kłopot z głowy.

Odpowiedz
avatar zlomierz
4 6

paszodzik - otóż kaganiec z metalu jest najsensowniejszym wyborem spośród kagańców - tylko takie pozwolą psu pysk dobrze otworzyć... co jest ważne zwłaszcza podczas upałów, za to krępowanie pyska jakimiś paskami z niewielkim luzem powinno podpadać pod znęcanie się ... wszystkie szmaciane/skórzane kagańce krępują a nie tylko blokują dostęp

Odpowiedz
avatar axi
18 18

Ja mam podobną sytuację. Pełne ogrodzenie, furtka, tabliczka, dzwonek... tylko rodzice na podwórku mają mieszańca owczarka podhalańskiego (ma własny kojec ale oprócz tego prawie stale biega po podwórzu), pies jest bardzo cięty na obcych. Ja z narzeczonym mamy Westa. Ile to było historii, że ktoś tam się pakował do środka. Najbardziej jednak rozwalił mnie facet który widział dzwonek, widział tabliczkę... i zobaczył moją kruszynkę (7kg) ujadającą na obcego, według szybkiej analizy pan uznał, że tabliczka przestrzega przed tą białą kuleczką i wszedł dumnym krokiem... Baardzo się zdziwił gdy dobiegł ten większy...

Odpowiedz
avatar plokijuty
9 11

U mojego kolegi była tabliczka UWAGA! DOBRY PIES GRYZIE Przyjechała do niego policja i kazała zdjąć

Odpowiedz
avatar gjoaa
15 15

Bo oni nie przywykli do chwalenia ;)

Odpowiedz
avatar egow
9 9

Dlaczego zdjąć?! Jakaś podstawa?

Odpowiedz
avatar crach
11 11

Prywatną tabliczkę z prywatnego płotu? Tam jest wyjście panowie i nie wracajcie.

Odpowiedz
avatar Czekoczeko
2 2

Nieraz widziałam tabliczkę z: "Jak on cię nie zagryzie, to ja cię zastrzelę", ew. czymś podobnym. Jakoś do nikogo nie przyjechali, a tabliczki jak wisiały, tak wiszą. Coś nie wierzę w tych policjantów...

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
7 13

Bezmózgi i tyle. Mój znajomy był rachmistrzem spisowym. Wszedł kiedyś na podwórko, wcześniej oglądając dokładnie, czy przypadkiem nie pałęta się po podwórku jakaś bestia. Stwierdził, że jest czysto, to i wszedł. Gdy był w połowie drogi, zza krzaków wyszedł dostojnie najpierw pies typu owczarek niemiecki, zaraz za nim bernardyn... Spocił się wtedy nieźle. Na jego szczęście psy okazały się miłe. I moja historia:): Kiedyś mieliśmy wymienianą bramę z furtką, w ten sposób wejście na nasze podwórko było otwarte. W naszej wiosce znanym widokiem jest dwóch mężczyzn, trochę jakby spod ciemnej gwiazdy, którzy chodzą od domu do domu i proszą o jakiś złom. I w ten dzień akurat ci jegomoście chodzili. Weszli na podwórko i zapytali mojego tatę, czy nie ma może jakiegoś złomu. Ojciec na to, że nie i do widzenia. A ten facet zaczął krążyć po podwórku i natrafił na jakies żelastwo (które nawet nie było nasze, lecz wujka, który dał nam to na tymczasowe przechowanie). I mówi: A to co jest? I wyobraźcie sobie, że podchodzi do tego żelastwa. Mój ojciec zaczął facetowi mówić, żeby nie węszył po podwórku i żeby sobie poszedł, no i mój pies wyczuł nerwową sytuację (mój pies był wspaniały, zawsze umiał trafić na dobry moment) i zaatakował tego człowieka. Potargał mu portki. Jegomość był w szoku, zaczął coś mówić, że mu musimy za spodnie oddać (tjaa...), na co ojciec, że absolutnie, że nikt go tu na podwórko nie zapraszał i ze tak w ogóle to wtargnął na jego posesję. Czub z tego faceta.

Odpowiedz
avatar paszodzik
11 13

Zwierzęta ogólnie jakoś wyczuwają emocje, zagrożenie gdzie jeszcze człowiek go nie widzi. Pamiętam jak moja mama raz była na spacerze z Maxem (pies na smyczy, w kagańcu) i podbiegł do niej owczarek niemiecki. Bez kagańca. W sumie nie był zainteresowany moją mamą tylko Maxem, ale Max automatycznie "owinął" się mojej mamie wokół jej nóg, w pozycji obronnej na zasadzie, że jeżeli tamten pies zaatakuje to Max jest na pierwszej linii zębów. Wspaniały ten pies, mądry i pierwszy tak posłuszny i kochany. Wygląda jak mały niedźwiedź, a pieszczoch z niego straszny :)

Odpowiedz
avatar Sway
2 2

U mnie przyszli też panowie zbierać złom. Jakiś tam mieliśmy, więc daliśmy. Zwinęli jeszcze taką dużą śrubę (Bóg wie po co?). My zorientowaliśmy się jak sobie już poszli. Ale pies zaczął już wcześniej warczeć i próbować kolesia za nogę chapnąć. No wyczuł złodzieja!

Odpowiedz
avatar murhaaja
7 11

pomijając już fakt, że czemu w ogóle ktoś wam włazi na posesję, jeśli jest furtka z dzwonkiem? nawet jakby na oścież otwarta była, to powinni nacisnąć dzwonek przy bramce i poczekać, aż właściciel w ogóle pozwoli wejść na swój teren

Odpowiedz
avatar Nuriri
9 9

U mnie zdarzyła się podobna historia. Mieszkam w bloku, mam psa, który szczeka, gdy ktoś obcy chodzi po klatce schodowej, a gdy usłyszy dzwonek do drzwi, to dostaje furii. Któregoś dnia po klatce krążył facet sprawdzający podzielniki ciepła. Gdy zapukał do nas, pies zaczął rzucać się na drzwi, warczeć i ujadać. Facet, nic sobie z tego nie robiąc, nie czekał, aż ktoś uspokoi psa i otworzy drzwi, sam się wpuścił do mieszkania. Pies oczywiście bronił posesji przed intruzem i rzucił się na niego. Facet, ratując się, próbował zamknąć drzwi i przygwoździł nimi psa. W tym czasie do akcji wkroczyła mama i zabrała psa. Facetowi nic się nie stało, ale pluł się strasznie, że zaatakował go wściekły pies. Jednak książeczka zdrowia z datą szczepienia przeciw wściekliźnie rozwiała wszelkie wątpliwości. Teraz nasuwa się pytanie: kto normalny pakuje się ludziom do mieszkania bez zgody gospodarza? A już w szczególności gdy słyszy za drzwiami szalejącą bestię. Mój pies to, co prawda, jamnik kanapowiec, ale szczek ma mocny i basowy, tak że rottweiler sąsiadów brzmiał przy nim jak piszczałka. Ludzie często nam mówią, że po samym jego szczeku spodziewają się co najmniej bernardyna. Dlatego nie wiem, co myślał sobie tamten facet, wchodząc nam do mieszkania. Bo gdyby to był rzeczywiście duży pies, to facet nie uchroniłby się, przytrzaskując go drzwiami, a jedynie pogorszyłby swoją sytuację.

Odpowiedz
avatar Agnieszka77
3 3

tez mam jamnika i nikt po szczekaniu nie wierzy że to "tylko" jamnik :D

Odpowiedz
avatar askak9
1 1

Współczuję Twoim sąsiadom, po Twojej opowieści przypomniała mi się scena z Dnia Świra :)

Odpowiedz
avatar Christinka
4 4

Zostałbyś brutalnie pozbawiony psa. Nikogo by nie interesowało ze tabliczki są. A żeby była odwrotna historia: w sensie łagodny piesek, zero ostrzeżeń, a nagle ugryzie gościa to dokładnie taka sama sytuacja. Proponuję walnąć pod tabliczką karteczkę - "wchodzisz na własną odpowiedzialność". Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar Vividienne
2 2

Taka tabliczka może co niektórym dać do myślenia, ale niestety nie ma żadnej mocy prawnej.

Odpowiedz
avatar cinka777
5 9

Do mojej kumpeli do domu sami weszli kolędnicy, drzwi nie były zamknięte na zasuwę, więc dzieciaki (8-12 lat) nacisnęły sobie klamkę i bardzo się zdziwiły, gdy wyskoczyły im dwa amstaffy. Jeden piesek lekko szarpnął dzieciaka (prawdopodobnie dzieciak ze strachu uderzył psa jako pierwszy, gdyż psiak jest szkolony i niejednokrotnie odznaczany za posłuszeństwo i mało prawdopodobne, aby sam z siebie ugryzł człowieka). Po całym zajściu przyjechała policja, dała mandat 100zł i na tym koniec. A swoją drogą to ja bym mandatu nie przyjęła, a wręcz złożyła doniesienie, że dzieci bez opieki weszły mi do domu bez mojej zgody i wiedzy. Gdzie byli wtedy ich rodzice?!

Odpowiedz
avatar margo6
6 8

no nie wiem, mam mieszane uczucia. Z jednej strony ok, furtka może i powinna być na klucz, ale z drugiej... Nawet gdyby była otwarta na oścież, to jest to ich posesja, ich teren prywatny, na który nikt nie ma prawa wejść, pomijając nawet sprawę psa. Nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, w której wpakowałabym sie komuś na posesję, tym bardziej kiedy widzę oznaczenie o "groźnym psie". No po jaką cholerę? Jak mam sprawę do domowników, a nikt mi nie otwiera na dźwięk dzwonka, to znaczy, że nie ma ich w domu, ergo sprawy nie załatwię - idę więc do domu, a nie wchodzę na posesję... Dziecko czy dorosły - zasady obowiązują te same, do czyjegoś domu (a posesja JEST już domem) się bez pozwolenia nie wchodzi. A jak dziecko jest na tyle małe, że nie umie czytać i takich zasad nie rozumie, to nie chodzi też samopas, więc nie widzę problemu...

Odpowiedz
avatar egow
9 13

powinienem ogrodzić posesję drutem kolczastym na wypadek, gdyby dziecko sąsiadów chciało przez płot przejść?

Odpowiedz
avatar margo6
4 8

jeszcze jedna refleksja, na temat Twojego "nie zabezpieczyliście odpowiednio swojego zwierzaka". Rozumiem, że pies na spacerze powinien być na smyczy i w kagańcu, pilnowany i obserwowany. Ale chyba na terenie swojego domu ludziom wolno psa puścić swobodnie, żeby biegał po SWOIM terenie. Nikt normalny nie będzie więził 24 godziny na dobę zwierzęcia w pancernym kojcu tylko dlatego, że jakiś debil bez pozwolenia zdecyduje się wparować na czyjeś podwórko. Jak wchodzisz na obcy teren, OZNACZONY tabliczką o groźnym psie, to masz obowiązek uważać i sam siebie dopilnować.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 grudnia 2012 o 12:17

avatar konto usunięte
-5 5

tylko problem z tymi dziećmi co nie potrafią czytać. nie zawsze wtłuczesz dziecku do głowy że nie może wchodzić gdzieś. ale i tak moim zdaniem nie powinni właściciele psa ponosić konsekwencji.

Odpowiedz
avatar RoseMadder
4 6

To według ciebie Anika, po co wydajemy pieniądze na tabliczki "uwaga zły pies?". Bo moim zdaniem po to, żeby nikt nam się nie wpakował na podwórze i nie stała mu się krzywda

Odpowiedz
avatar paszodzik
14 18

Twoje dziecko - Twoja odpowiedzialność. Pilnuj dzieciaka, żeby nie właził, gdzie go nie proszą a tym bardziej, żeby trzymał się z dala od psów - czy to amstaffa czy yorka. Polska ma tak chore prawo, że szok. Policjant, który boi się strzelać we własnej obronie, żeby nie iść do więzienia. Właściciel posesji, który powinien trzymać psa w piwnicy, ewentualnie wypuszczać z łaską zwierzaka na WŁASNĄ posesję w kagańcu? Bo przecież debil jakiś wpakuje się na podwórko, które jest ogrodzone, oznaczone i 'odzwonkowane' !? Mnie nie interesuje piłka na mojej posesji, która wpadła dzieciakowi, którego rodzice nie nauczyli, że nie włazi się komuś na podwórko.

Odpowiedz
avatar margo6
6 8

szkoda gadać Paszodzik, bo zaraz i tak posypią się minusy. Co by się nie zrobiło, jakby się nie zabezpieczyło podwórka, i tak będzie źle, bo użytkownicy zaczną powoływać się na wyimaginowane przykłady dziecka, co nie umie czytać. Bo oczywiście wielką odpowiedzialnością wykazują się ludzie, którzy takiego kilkulatka puszczają samopas, żeby sobie powłaziło na posesje sąsiadów.

Odpowiedz
avatar yadira
3 3

Ahahaha, no tak, to lepiej w mieszkaniu w bloku też będę miała psa w kagańcu bo jak widać po komentarzach do mieszkania też się ludzie nieproszeni pakują. Albo zęby jej powyrywam. Skoro dwie furtki, dzwonek i tabliczka ostrzegawcza to dla Ciebie za mało anika, to może mur trzeba postawić z jakąś bramą pancerną czy co.. Straszne jest to, że to Wy, paszkodzik bylibyście odpowiedzialni za to, że pies na waszej posesji zrobił coś obcemu.. Bo na prawdę trzeba być głupim wchodząc na czyjąś działkę przy takich 'zabezpieczeniach' jak opisałeś.

Odpowiedz
avatar kaede
1 3

No dobrze, rozumiem argument z dzieckiem tak samo jest z geodetami i innymi pracownikami państwowymi którzy mogą wejsc na posesje BEZ zgody właściciela (pomiary itd, na pewno nie beda przyjezdzac po kilka razy bo własciciela nie ma w domu, tylko sami wejdą). Ale tez jaki jest sens posiadania psa stróżującego który nie gryzie, nie szczeka, nosi kaganiec czy siedzi w kojcu?

Odpowiedz
avatar Lenia
7 7

Jak mnie wkurza, że w tym kraju ludzie pakują się innym na posesje, włażą do mieszkań, do domów, bez pukania, jak do siebie :/ Nasz listonosz zawsze czeka pod bramą. Mimo, że nasza brama jest zawsze otwarta, a psy raczej przyjaźnie nastawione do wszystkich, to zawsze czeka aż ktoś zejdzie i odbierze od niego pocztę. Ale nie, reszta społeczeństwa musi się pakować obcym ludziom do domów. Bo "przecież było otwarte" ;/

Odpowiedz
avatar margo6
0 0

to się chyba jeszcze długo nie zmieni, ludzie wszędzie się wpychają jak do obory. "Mój dom, moja twierdza" i tak powinno być, na czyiś teren nie powinno się wchodzić bez pozwolenia. W wielu krajach są popularne "otwarte ogrody", bez jakiegokolwiek ogrodzenia, ale tam ludzie szanują swoją własność i nikt się nikomu na trawnik nie wpycha. U nas trzeba by się chyba ogrodzić kilkumetrowym murem z pancernymi drzwiami żeby zaznać trochę spokoju.

Odpowiedz
avatar Lenia
0 0

Albo założyć elektrycznego pastucha. Mojemu narzeczonemu ostatnio jakaś sąsiadka wpakowała się do domu, a trzeba było pokonać bramkę, drzwi wejściowe i jeszcze drzwi z klatki schodowej. Oczywiście pojęcie dzwonka do drzwi było pani obce. Nie mówiąc już o pukaniu. Jak się nie zabarykadujesz, to możesz mieć pewność, że ktoś nieproszony się właduje do domu.

Odpowiedz
avatar RoseMadder
0 0

Powiem wam, że mój tata też tak ma. U sąsiadów dziadków 2 wielkie bydlaki, jeden to chyba bernardyn a drugi jakiś dog (spasiony jak świnia). I tatko sobie beztrosko tam wchodzi, a psy pienią się, oj pienią.

Odpowiedz
avatar Wathgurth
2 4

Co kraj to obyczaj. U mnie na wsi kiedyś płot nie stanowił problemu. Generalnie dzwoniło się/pukało do drzwi wejściowych dopiero. Potem przybyło ludzi (bo ziemia tania a do miasta dojazd dobry) i częściej pojawiać się zaczęły płoty z zamkniętymi furtkami, tabliczki ze złymi psami itp. Inna rzecz, że drzewiej we wsi wszyscy się znali, dziś nie znam już więcej niż połowy mieszkańców (a odkąd się wyprowadziłem pewnie jeszcze więcej). Zamykanie furtki na klucz w takiej sytuacji to nie jest głupi pomysł, bo daje się jasny znak gościowi/najeźdźcy, że sobie nie życzymy włażenia na podwórko. Właśnie, to chyba też się zmieniło. Kiedyś domyślnie osoba odwiedzająca była gościem, dziś znacznie częściej jest najeźdźcą :( BTW, da się jakoś sprytnie tu wstawiać ENTERY? Tekst podzielony na mniejsze bloki łatwiej się czyta...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 grudnia 2012 o 15:15

avatar Elide
3 3

Słuszne spostrzeżenia. Tyle, że w czasie, kiedy podwórko było "ogólnie dostępne", pies był jednak zazwyczaj na uwięzi (łańcuch lub kojec). No chyba, że był łagodny.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Powiem tak - pies na ogrodzonym terenie właścicela ma prawo biegać luzem i bez żadnego kagańca, to chyba oczywiste. Furtka powinna być zamknięta na klucz, ale o ile wiem, sąd ani odszkodowanie nie grozi za to, czy faktycznie jest zamknięta. Tabliczka o niebezpiecznych psach musi być, policja na to bardzo zwraca uwagę. W przypadku wtargnięcia jakiejś osoby i pogryzienia przez psa, pies po prostu jest sprawdzany, czy ma ważne szczepienie p.wściekliźnie. Jest też chyba pod obserwacją przez dwa tygodnie, ale tu już nie jestem pewna, czy tylko, kiedy nie miał ważnego szczepienia czy jak się akurat zawidzi... Tak przynajmniej jest w naszej okolicy. Możliwe, że co policjant to inna interpretacja, to fakt... Ale nie dajmy się zwariować.

Odpowiedz
avatar grruby80
0 0

Mam tak samo jak pan z ubezpieczenia, psy mnie nie gryzą. Nawet te które w teorii gryzą wszystkich, raz nawet musiałem napisać oświadczenie że nie będę ciągac po sądach właścicieli. Podobno nie wolno psu patrzeć w oczy, a ja zawsze to robię. Myślę że z tym patrzeniem może być prawda, jeśli się boisz psa. Ugryzł mnie w życiu tylko jeden pies, mój własny, ale drażniłem się z nim.

Odpowiedz
Udostępnij