Historii o kontrolerach biletów już trochę było, ale ta nadesłana przez janhalb (
http://piekielni.pl/21151) przypomniała mi moją, która wydarzyła się krótko po tym, jak przeprowadziłem się do Poznania.
Byłem w drodze na zajęcia w jakimś odległym budynku, więc musiałem większą część trasy pokonać w tramwaju. Kupiłem już bilet ulgowy, piętnastominutowy w biletomacie i czekałem na przystanku na odpowiedni pojazd. Kiedy podjechał, wszedłem, jak to się zwykle robi, do środka i czekałem, aż ruszymy.
Pozwolę sobie tylko Ci przypomnieć, jeśli nie mieszkasz w Poznaniu (a nie wiem, jak sytuacja wygląda w innych miastach), iż na bilecie jest napisane, aby kasować go "niezwłocznie po ruszeniu pojazdu".
Jako, że tramwaj nadal stał na przystanku, na którym wsiadłem, zająłem sobie miejsce stojące nieopodal kasownika i czekam grzecznie. Jakąś minutę później pojazd ruszył, więc wyciągam bilet. Przy kasowniku stał sobie jakiś niepozorny facet, tak, że blokował mi dostęp do urządzenia. Poprosiłem go zatem, aby skasował mi bilet.
W tym też momencie facet się uśmiechnął, wyciągnął zza pazuchy identyfikator i raczy mnie informacją, że będzie mandat za nieskasowanie biletu.
Zaskoczyło mnie to, nie powiem, ale szybko odpowiedziałem, że tramwaj dopiero co ruszył, a jak sam widział, od razu po tym próbowałem skasować bilet.
[K] A na którym przystanku pan wsiadał?
[J] Tutaj, na Półwiejskiej.
[K] Jakoś nie wydaje mi się. Widziałem, że jechałeś już przynajmniej ze dwa przystanki.
[J] Chyba sobie pan ze mnie jaja robi - i dosłownie zacząłem się śmiać.
[K] Poproszę dowód osobisty.
[J] Ale niby po co? Przez pana nie skasowałem biletu!
[K] Będzie mandat za brak ważnego biletu za przejazd.
[J] To przestaje być zabawne! Mieszkam tuż przy Półwiejskiej. Wsiadałem na Półwiejskiej. Stanąłem tuż obok pana. I pan mi mówi, że jadę bez biletu?! Toż na nim jest napisane jak byk "SKASOWAĆ NIEZWŁOCZNIE PO RUSZENIU POJAZDU"!
[K] Proszę pana, nie wykłócaj się pan ze mną, tutaj są kamery (a, takiego, to był ten tramwaj starego typu, wątpię, by były), możemy zaraz to sprawdzić. Czy mam wzywać policję?
[J] A proszę bardzo! Zobaczymy, jak wsiadam na Półwiejskiej!
[K] Dowód poproszę!
Zły już byłem co nie miara, ale stwierdziłem, że zaszkodzić mi to nie może. Najwyżej nie przyjmę mandatu i poczekam na policję. Podałem mu plastik, [K] się pilnie przygląda...
[K] Ale tu jest napisane, że nie mieszkasz w Poznaniu.
[J] Czy spotkał pan kiedyś jakiegoś studenta?! Wynajmuję pokój w Poznaniu. Spędzam tutaj dwadzieścia osiem dni w miesiącu, ale nie jestem tu zameldowany!
Aby zbędnie nie przedłużać, [K] wykłócał się ze mną przez całą, dziesięciominutową drogę o to, że wsiadłem wcześniej, niż próbowałem kasować bilet oraz o to, że nie mieszkam wcale w Poznaniu, więc go okłamuję.
Ostatecznie, kiedy ze złości zacząłem się po prostu z niego śmiać, zaproponowałem, że sam zadzwonię na policję i zobaczymy, co się okaże. Wreszcie [K] zrozumiał chyba, że mnie na nic nie naciągnie, odpuścił, żegnając mnie słowami "proszę następnym razem tyle nie szczekać".
Cóż, przynajmniej zaoszczędziłem 1,30zł na bilecie.
komunikacja miejska w Poznaniu
Za to "proszę nie szczekać" kanar powinien dostać w ryj.
OdpowiedzTu się zgodzę - ale jestem człowiekiem, który od przemocy raczej stroni. I tak mi krwi napsuł, a wtedy to już bym się od policji nie wywinął. ;)
Odpowiedz@czesiuwisniak: nie, nie powinien. Ale widac, ze ksywka do ciebie pasuje w pewnym swietle. Podziwiam tak cywilizowane odruchy.
Odpowiedzbr13-jesteś jedną z tych piczek, które uważają, że "przemoc do barbarzyństwo" a "agresja nie jest rozwiązaniem"? Daj mi namiary na siebie, przyjdę ukraść ci portfel, napluć w twarz i obrazić twoją rodzinę.
Odpowiedz@fenirgreyback: obrazac moja rodzine mozesz do woli, takie slowa nie maja zadnej sily przebicia, gdy wypowiadane sa przez osoby zupelnie obce. To jednak moze przemawiac odrobina mojej socjopatii, a nie logika. Uwazam, ze pojedynki na szpady czy pistolety to bardzo fajna rzecz, a obywatele powinni miec pelen dostep do broni i pelnej obrony. Ponadto przed zaproponowana kradzieza nalezy sie jak najbardziej bronic. Uwazam tez, ze idealnym, acz troche utopijnym, rozwiazaniem bylby brak koniecznosci uzywania jakiejkolwiek przemocy przez zwyklego czlowieka i rozwiazywanie problemow za pomoca dialogu. Nazywac to mozesz jak chcesz - piczkowate czy rozwazne. Stoi jednak wyzej na drabinie ewolucji niz przemoc fizyczna. Ale nie o tym tutaj mowa przeciez. Uwazasz, ze czlowieka ktory cie obraza powinno sie zdzielic po mordzie, ja uwazam, ze jest to prymitywne i wyzszosc mozna pokazac ignorujac psa szczekanie. Bardziej takiego obrazi ignorowanie go od bojki, ktora tak naprawde prowokuje i ktorej oczekuje. Tu oczywiscie nic takiego nie mialo miejsca, ot niemila odzywka normalnego czlowieka i tyle. Mam sie tym przejac? Mam sie zachowac jak typowy dres, gdy ktos zle spojrzal na jego k*rwe? Prosze...
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2012 o 9:02
Agresja to nie tylko agresja fizyczna. Agresja słowna bardzo często powoduje, że potencjalny przeciwnik odpuszcza sobie starcie, bo wie, że nie trafił na łatwą ofiarę. Co do reszty twojej wypowiedzi-w moim poście po pierwszym zdaniu jest pytajnik. Twoja odpowiedź to zawoalowane "nie jestem". Byłem przekonany, że jesteś jakimś nawiedzonym pacyfistą, który wolałby stracić majątek niż kogoś skrzywdzić. Jak widać nie jesteś, więc zwracam honor.
OdpowiedzNiby tak. Ale tu znowu chcialbym zeby bylo idealnie - miec w dupie tych, ktorzy glupoty wygaduja o tobie :) Tylko oczywiscie od groma ludzi bierze wszystko do siebie i ich jakies slowa dotykaja czy nawet rania. A od pacyfizmu stronie tak samo, jak od ekologii i wegetarianizmu ;) Tylko w pracy mi sie po prostu ostatnio nudzi, co przeklada sie na dlugosc komentarzy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2012 o 16:15
Ręce mi opadły. Masz napisane na bilecie:"SKASOWAĆ NIEZWŁOCZNIE PO RUSZENIU POJAZDU". Czy Ty wszystko traktujesz tak dosłownie? Napisałeś,że po wejść do autobusu usiadłeś i czekałeś,moje kolejne pytanie brzmi: Na co Ty czekałeś?Bo,chyba mi nie powiesz,że czekałeś,aż autobus ruszy? Bilet kasujesz bezpośrednio po wejściu do autobusu! Napisałeś,że autobus stał chwile,tak też wnioskuje,bo zdążyłeś sobie usiąść to nie wydaje mi się,że kontroler biletów zrobiłeś coś źle. Ona ma prawo Cię sprawdzić bezpośrednio po ruszeniu autobusu. Skoro stał tam to ewidentnie widział jak wchodzisz i siadasz,stwierdził więc,że albo masz miesięczny albo jedziesz bez biletu. Wydaje mi się,że za dosłownie zinterpretowałeś napis na bilecie.
OdpowiedzWręcz przeciwnie - bilety są czasowe. Jeżeli skasuję bilet niezwłocznie po wejściu, a tramwaj będzie stał na przystanku z otwartymi drzwiami przez trzy minuty, to te trzy minuty krócej pojadę. Jest napisane i na bilecie, i na regulaminie, by kasować po ruszeniu, nie po wejściu do pojazdu. Zresztą, jest to jedyne logiczne zastosowanie biletu czasowego i całe rzesze ludzi w Poznaniu tak robią - zaobserwowane przeze mnie samego. :) I nie usiadłem - napisałem, że zająłem miejsce stojące. :) W pobliżu kasownika. Coby ten nieszczęsny bilet skasować "niezwłocznie po ruszeniu pojazdu". Zbyt dosłownie to traktuję? :> A jeśli w kodeksie drogowym masz napisane "zatrzymać się przy znaku STOP" to tylko zwalniasz, bo przecież nie trzeba tego brać tak dosłownie? :)
OdpowiedzGdyby kontroler rzeczywiście miał takie prawo i był w stu procentach pewien swojej racji, to mandat by wystawił, szczególnie że miał dowód osobisty w ręce. Ręce mi opadły po twoim komentarzu; na panie w sklepie to się psioczy, że nie zostają zawsze do równej 20:00 czy coś (i słusznie, powinny być), na kurierów się psioczy, bo nie oddali do rąk własnych, tylko rzucili pod drzwi i sami podpisali (znów słusznie), ale jak ktoś chce zrobić tak jak jest wskazane, to nagle się mu mówi, że źle, że zbyt dosłownie. Jak można zbyt dosłownie zrozumieć polecenie? Mnie się tylko kojarzy scena z przeczesania pustyni w "Kosmicznych jajach"...
OdpowiedzNie lubię gapowiczów. Przez nich jest mało kasy na moją firmę, ale "cwaniaków" "kanarujących" tym bardziej nie cierpię. "fafal" nie ma możliwości skasowania biletu nawet w innych opcjach zaraz po wejściu do pojazdu komunikacji miejskiej.
Odpowiedz> Pozwolę sobie tylko Ci przypomnieć, jeśli nie mieszkasz w Poznaniu [...] > [J] Chyba sobie Pan ze mnie jaja robi - i dosłownie zacząłem się śmiać. > [J] Ale niby po co? Przez Pana nie skasowałem biletu! Kolejny, który nie wie, kiedy stosować wielką literę w zaimkach i ładuje ją bezmyślnie w dialogi i w narrację, która nie jest skierowana do żadnej konkretnej osoby.
OdpowiedzA może to oznaka szacunku dla czytelnika (jeśli autor zwraca się do nas bezpośrednio?
OdpowiedzDziękuję - taki był faktycznie mój zamiar, co widać w moim poniższym komentarzu. :)
Odpowiedz@peeYie4o Otóż bynajmniej. Kiedy zwracam się do czytalnika - pisałem wielką literą. Kiedy pisałem swoje części dialogowe - pisałem wielką literą. Kiedy pisałem części dialogowe kontrolera - pisałem małą literą. Dla mnie jest to zasada okazywania szacunku rozmówcy, którą przeniosłem z listu/maila/komunikatorów tutaj - ponieważ tu zwracam się do czytelnika. I w rozmowie też się zwracałem do kontrolera. A że w komunikatach kontrolera szacunku do mnie żadnego nie było - pisałem małą literą. Ot, mój sposób wizualizacji "szacunku jednego rozmówcy do drugiego".
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2012 o 15:40
> Kiedy zwracam się do czytalnika - pisałem wielką literą. Niepotrzebnie, bo to nie korespondencja, tylko narracja w historii. Nijak nie wygląda to jak zabieg stylistyczny. > Kiedy pisałem swoje części dialogowe - pisałem wielką literą. Niepotrzebnie, bo w dialogach się tego nie stosuje. Wypożycz kiedyś jakąś powieść i obejrzyj sobie, jak wyglądają zaimki w dialogach. > Dla mnie jest to zasada okazywania szacunku rozmówcy, którą przeniosłem z listu/maila/komunikatorów tutaj No mówiłem: bezmyślnie. O ile w korespondencji taka zasada rzeczywiście obowiązuje, to poza nią już nie. > A że w komunikatach kontrolera szacunku do mnie żadnego nie było - pisałem małą literą. Ot, mój sposób wizualizacji "szacunku jednego rozmówcy do drugiego". Bardzo trudno to uznać za środek stylistyczny, a łatwo za błąd językowy.
OdpowiedzAle co do jednego mial racje - duzo slow z ciebie wylatuje. peeYie4o ma akurat racje co do stylu. Pragne tez zauwazyc, ze o ile w korespondencji czy na forum publicznym uzywanie wielkiej litery swiadczy o szacunku, tak uzywanie malej nie swiadczy automatycznie o jego braku. Kiepski to tez system wartosci oceniac na podstawie liter, a nie meritum wypowiedzi.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2012 o 15:53
Dużo słów ze mnie wylatuje? Owszem. Cierpię na grafomanię. Ale pisać wielkie litery będę dalej, ponieważ (patrz komentarz u góry). Przy czym rozumiem całkowicie Wasze zastrzeżenia i komentarze, chciałem tylko podkreślić, że nie było to bezmyślne, wręcz przeciwnie: powiedziałbym, że z premedytacją.
OdpowiedzTo zeby nie bylo caly czas tak pejoratywnie, to chwali ci sie, ze potrafisz do luznego, calkiem przypadkowego spostrzeznia z dystansem sie odniesc, zamiast za obelge uznac ('duzo slow...') :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2012 o 16:08
No cóż, kimże bym był bez odrobiny dystansu do siebie? :)
OdpowiedzJa tak czytam te historie "kanarowe" i naprawdę cieszę się że już 12 lat jak nie mieszkam w mieście. Bo naprawdę nie wiem czy przy drugim zdaniu takiego kanara nie strzeliłbym go w ryj. No naprawdę nie wiem... Generalnie nienawidzę jeździć komunikacją i jeśli już muszę to staram się jak najmniej i jak bym trafił na takiego to nie wiem... A co do biletów czasowych to wydaje mi się że autor ma tu rację, skoro regulamin wyraźnie mówi że po ruszeniu to po ruszeniu. Głupie te kanary...
OdpowiedzOczywiście, że ma rację! Sama aktualnie studiuję w Poznaniu i by jakoś zminimalizować ryzyko dostania mandatu za byle gó&wno (jak w tym przypadku) dokładnie przeczytałam regulamin. Ba! Można tam znaleźć wiele ciekawych informacji, jak np: bilet dobowy ulgowy skasowany w piątek po 20 jest ważny aż do... niedzieli do północy. Warto czytać i znać swoje prawa. :)
OdpowiedzA już myślałam, że tylko w Trójmieście takie rzeczy się dzieją a tu jednak w całej Polsce. Jakie to pocieszające ;]
OdpowiedzJa kiedyś nie byłam jeszcze obeznana w tym' systemie' -bo w moim małym miasteczku autobus oczywiście przyjeżdża i od razu rusza;) a w studenckich miastach czasem czeka, i trafił mi się taki który dosyć długo czekał, a ja trochę zgłupiałam, stałam przy tym kasowniku nie kasując biletu i udawałam, że jeszcze czegoś w torebce szukam :P żeby czas zaoszczędzić na tym bilecie czasowym. Każda minuta mi się liczyła bo daleko jechałam - a tu autobus rusza i wiele osób wstało ze swoich miejsc i dopiero wtedy skasowało:) Wtedy się dopiero nauczyłam jak to działa.:) Krytykujący tam u góry użytkownik fafal albo mieszka w mniejszym mieście, albo czasy studenckie ma za sobą, a może po prostu nie jeździ komunikacją miejską<?>:)
OdpowiedzNie wiem jak jest w Poznaniu, ale w Krakowie bardziej się opłaca wykupić bilet semestralny (jest na wszystkie linie, wszystkie dni w tygodniu) Wychodzi dużo taniej niż jeździć na jednorazówkach
OdpowiedzZawsze się opłaca, ale jeśli jeździ się codziennie. Półwiejska jest w samym centrum Poznania, więc autor za bardzo z komunikacji nie musi korzystać, oczywiście jak go gdzieś nie nosi po obrzeżach, prócz dostania się na zajęcia "w jakimś odległym budynku", na które może jeździć np. raz w tygodniu
OdpowiedzBrawo, villemo. :) Dokładnie tak wyglądała u mnie sytuacja - raz w tygodniu na zajęcia, czasami do znajomych... Nie opłacało się kupować miesięcznego/semestralnego/rocznego. :)
OdpowiedzNie trzeba było dawać dowodu.
OdpowiedzJestem w szoku, że w ogóle trafiłeś na kontrolę. Od ponad sześciu lat jeżdżę niemal codziennie po całym mieście i kontroli miałam może z dziesięć. Szkoda, że nie poprosiłeś o numer identyfikatora w celu złożenia skargi.
OdpowiedzSzczerze mówiąc, to była albo jedyna, albo jedna z dwóch kontroli w ciągu ostatnich dwóch lat. Nie spotykam kontrolerów zbyt często. ;) Fakt, szkoda - ale wtedy nie pomyślałem nawet o tym, ta sytuacja była tak absurdalna...
OdpowiedzJa mieszkam w Poznaniu od października i miałam już ze 4 kontrole, no ale ja codziennie przemieszczam się za pośrednictwem tramwajów ;)
OdpowiedzW moim Krakowie jest napisane, żeby kasować zaraz po wejściu;) Czyli może się okazać, że skasujesz, a on nie pojedzie, bo awaria;)
Odpowiedzale wtedy chyba można żądać zwrotu należności za bilet
OdpowiedzPoznań - miasto doznań. ;)
Odpowiedz"Cóż, przynajmniej zaoszczędziłem 1,30zł na bilecie."... i ponad 100 złotych na mandacie ;)
OdpowiedzJakoś nigdy do mnie nie dotarło, że faktycznie mogłem za coś tak absurdalnego dostać mandat. Choć jakby nie patrzeć, faktycznie, nie tylko 1,30zł, ale również i równowartość potencjalnego mandatu, masz rację. :)
OdpowiedzHmmm... jak piszę komentarze krytyczne pod adresem kanarów, to jestem minusowany, a OkrutnyKanar zaraz wyskakuje że kanary są w porządku i tylko pasażerowie są do niczego. Byłem świadkiem podobnych zachowań tyle razy, że nie mam żadnego szacunku dla osóby wykonujących ten zawód.
Odpowiedzja kasuje zaraz po wejściu, mimo że autobus stoi jeszcze kilka minut na przystanku, na bilecie 15 min pisze że obowiazuje do 10 przystanków, więc nie bardzo mnie obchodzi ile te 10 przystanków będę jechać 15 czy 40 minut, więc nie bardzo rozumiem po co czekać aż pojazd ruszy. Jesteś chyba jedyną osobą, która tak robi.
OdpowiedzNie wiem, jak to formalnie działa, ale tę zasadę tłumaczyłem sobie w sposób następujący: Jeśli jedziesz przez 15 minut, mimo przejechania dopiero siedmiu przystanków - musisz skasować kolejny bilet. Jeżeli zaś jedziesz dopiero trzynaście minut, ale przystanków pokonałeś/aś już 10, musisz skasować kolejny bilet. I nie wydaje mi się, bym był jedyną osobą - łatwo takie zachowanie zauważyć, wsiadając na pętlach. :)
Odpowiedzo kanarach to mozna takich historij na peczki ja kiedys widzialam jak kanary we trzech pobili nastolatka fakt ze na pytanie gdzie ma bilet powiedzial ze w d.... ale czy to jet powoj zeby pobic dziecko? ze juz niewspomne ze to przestepstwo
Odpowiedz